29.09.2012

Rozdział 8 - Dług życia i śmierci

Syriuszem kierowała głównie chęć zemsty. Chciał zemścić się za to, że dwanaście lat siedział w Azkabanie, za to, że zginęli Lily i James, za to, że Harry został sierotą, za to, że razem ze swoim chrześniakiem nie mógł stworzyć prawdziwej rodziny, a on musiał się ukrywać. Teraz wszystko miało się zmienić. Pragnął złapać Petera, żeby udowodnić swoją niewinność, a następnie stać się pełnoprawnym opiekunem Harry’ego. To było jego głównym celem.
Wraz z Remusem szykowali się do walki. W szybkim tempie na Grimmauld Place 12 zebrało się wielu członków Zakonu Feniksa gotowych do bitwy. Wszyscy mieli zacięte wyrazy twarzy, do głowy nie przychodziło im teraz, aby się wycofać.
 — Gdzie Harry? — zapytał nagle Łapa.
W tym zamieszaniu całkowicie zapomniał o tym, że to dzięki jego chrześniakowi przejrzeli plan Voldemorta.
 — Chyba został w salonie — odparł Lunatyk.
Syriusz szybko wrócił do pomieszczenia, żeby sprawdzić, czy po ataku na umysł Czarnego Pana u chłopaka wszystko jest w porządku. Furia siedział w salonie tak, jak go zostawili. Patrzył w stół pustym wzrokiem.
 — Harry? — Chrześniak spojrzał na niego. — Wszystko okay?
 — Musicie iść? — spytał cicho, ponownie patrząc na mebel.
 — Taka jest nasza rola, Harry — odparł Syriusz łagodnie.
 — Bo jak widzę, co on potrafi zrobić… — wykrztusił.
 — Harry — powiedział cicho — to, co on podsyła ci w Bitwie Myśli jest mocno przesadzone, rozumiesz?
 — Nic nie poradzę, że cały czas mam to w głowie — szepnął.
 — Wszystko będzie okay. Złapiemy Petera i wszystko się ułoży — odpowiedział i pocałował go w głowę. — Idź spać.
Pokręcił głową, mówiąc:
 — Poczekam. I tak nie zasnę.
Syriusz westchnął, poczochrał go po włosach i zostawił samego, kiedy dano sygnał do deportacji.
Harry został w pustym domu z własnymi myślami, zaniepokojeniem w sercu i przeraźliwą ciszą.

Śmierciożercy byli już na miejscu. Okoliczne domy stały w ogniu, a oni powoli przedzierali się do posiadłości ministra magii.
Syriusz nałożył na głowę kaptur, aby nie zostać rozpoznanym. Dodatkowo rzucił zaklęcie przylepiające, aby nie spadł mu w trakcie walki. Wszyscy mieli na celu obronę Korneliusza Knota, jednak on miał to gdzieś. Dla niego najważniejsze było złapanie Glizdogona, który zniszczył mu życie. Teraz szukał go wśród tłumu, by się na nim zemścić.
Umknął przed wycelowanym w niego zaklęciem, by następnie zaatakować śmierciożercę. Stwierdził w myślach, że nie pogardziłby, gdyby pod różdżkę nawinęła mu się Bellatriks. Ochronił się tarczą, od razu rzucając zaklęcie spowalniające. Nie trafił, lecz obaj musieli uciekać przed obitym promieniem. Mężczyzna cisnął w niego klątwą zabijającą, jednak nie trafił do celu. Czarnomagiczny urok uderzył w ścianę jednego z budynków. Łapa uchylił się przed zaklęciem lecącym w jego stronę przez rykoszet, a następnie rzucił Drętwotę w śmierciożercę, z którym walczył, trafiając go prosto w pierś. W kolejnej chwili pobiegł w stronę Hestii Jones atakowanej przed trójkę przeciwników, aby pomóc jej się ochronić. Wspólnymi siłami rozbroili jednego z napastników, ledwo unikając zaklęć mordujących.
Syriusz miał sporo szczęścia, kiedy stanął jak wmurowany, rozpoznając w uciekającej osobie swojego dawnego przyjaciela. Rzucił się za nim do biegu, pozostawiając ostatniego z całej trójki śmierciożerców Hestii. Niemal zderzył się z Lunatykiem, który dołączył do pogoni, aby Peter nie dostał się za bariery antydeportacyjne, które nałożył Zakon.
 — Stój, ty zdradliwy szczurze! — wściekł się Łapa, ciskając w niego zaklęciem.
Promienie lecące w ich stronę z boku znacznie utrudniły bieg. Syriusz potknął się, kiedy tuż za jego stopą wybuchła ziemia. Przez moment musiał zwolnić, żeby się nie przewrócić, ale niemal od razu rzucił się za Peterem jeszcze szybciej. Nie mógł zmienić się w psa, żeby nie zdradzić, kim jest. Remus nagle zatrzymał się i wycelował różdżką w Glizdogona. Niefortunnie mężczyzna w tym momencie potknął się o kamień, a zaklęcie przeleciało nad jego ramieniem. Lunatyk zaklął i rzucił się do dalszego ścigania zdrajcy.
Niespodziewanie przed Peterem wyrósł kolejny śmierciożerca ponad jego ramieniem celujący w Łapę. Glizdogon zapewne pomyślał, że czeka go ratunek, ale kiedy z różdżki śmierciożercy wyleciało zaklęcie oszałamiające wprost w jego ramię, runął na ziemię nieprzytomny. Wyglądało to tak, jakby śmieriożerca źle wycelował, co dało Syriuszowi i Remusowi do myślenia. Zwolennik Czarnego Pana zaczął ich niedbale atakować, dając do zrozumienia, że mają improwizować. Zakonnicy zaczęli ciskać w niego lekkimi zaklęciami, nie trafiając do celu. Snape rzucił im pod nogi zaklęcie dymiące, które sprawiło, że nic nie widzieli przez pojawiający się dym i pobiegł w inną stronę.
Nagle rozległy się głosy deportacji, co oznaczało, że zaklęcie antydeportacyjne zostało złamane i śmierciożercy uciekli. Łapa i Lunatyk pobiegli do Petera leżącego nieprzytomnie na drodze.
 — Cholera jasna! — krzyknęła Tonks. — Mają emblematy natychmiastowej ucieczki!
 — Co to jest? — zapytał ktoś z niedaleka.
 — Żywi, nieżywi, przytomni, nieprzytomni deportują się stąd bez problemów — wkurzyła się.
Syriusz kopnął z wściekłością w kamień.
 — Za ile?!
 — Minutę — jęknęła, zerkając na ramię jednego z nieprzytomnych śmierciożerców. — Nie idzie ich usunąć. Usuwają się same po deportacji.
Łapa zaklął donośnie i żałośnie. Mieli Glizdogona w garści, jak się zdawało, jednak miał on po prostu zniknąć im z oczu.
 — Ty przeklęty szczurze! — warknął do nieprzytomnego Glizdogona. — Zabiję go!
 — Jak go zabijesz i się deportuje, to już nie masz szans, że ktoś go zobaczy — mruknął Remus.
Niespodziewanie obok nich pojawiła się osoba, której nie powinno tu być.
 — Harry, co ty tu robisz?!
Chłopak trzymał w dłoni skrawek materiału. Sam był zdezorientowany.
 — Snape wpadł jak burza, powiedział, że będę wiedział, co robić i dał mi świstoklik — odparł zdumiony. Jego wzrok padł na Petera. — Co z nim?
 — Zaraz ucieknie i nic nie poradzimy — odparł Łapa niezadowolony.
 — Zaraz?
 — Szesnaście sekund — mruknął Lunatyk, zerkając na jego ramię.
Harry patrzył na śmierciożercę ze skrzywieniem, ale nagle jego oczy się rozszerzyły.
 — Wybudźcie go!
 — Co?
 — Szybko! Zanim zniknie!
 — Enervate!
                Glizdogon przebudził się i rozejrzał zdezorientowany po placu i ludziach.
 — Syr…
 — Zamknij się — przerwał mu Harry od razu, a Łapa aż drgnął, gdy usłyszał jego stanowczy głos. Gdyby był na miejscu Petera, na pewno natychmiast zamknąłby dziób. Furia widział uciekający czas, kiedy mówił te słowa: — Masz u mnie dług życia i śmierci. Pamiętasz? Dwa lata temu, gdy darowałem ci życie.
Glizdogon jęknął rozpaczliwie, nie mogąc się z tym nie zgodzić i czując, co chłopak chce zrobić.
 — Dlatego tu zostaniesz — ciągnął Furia bez litości — i spłacisz dług.
Serce mu stanęło, kiedy dostrzegł jedną sekundę, gdy wymówił ostatnie słowa. Syriusz i Remus patrzyli na Petera w napięciu. Czas jakby zatrzymał się w miejscu, a Harry zacisnął pięści.
Zero sekund. Trzask deportacji.
Łapa wypuścił ze świstem powietrze.
 — Jesteś genialny — szepnął do chrześniaka, kiedy Glizdogon zawył rozpaczliwie, gdy, chcąc nie chcąc, został na placu jako jedyny ze śmierciożerców.
Furia uśmiechnął się z ulgą, a Remus poczochrał go po włosach.
 — Łapa, wracaj do domu — rzekł Lunatyk. — Lepiej, żeby cię jeszcze nie widzieli. Harry, zostaniesz. Powiemy, że w trakcie walki odkryliśmy, że mają emblematy, wiedziałem, że Peter ma wobec ciebie dług, dlatego, żeby zatrzymać chociaż jego, ciebie tutaj sprowadziłem. Okay?
 — Okay — odparł bez protestów.
 — Dopóki sprawa z Peterem się nie wyjaśni, lepiej o mnie nie wspominajcie — dodał Syriusz, zanim się deportował.
Aurorzy zjawili się chwilę później, a oni rozpoczęli tłumaczenia przesiąknięte kłamstwami mającymi pomóc im w przyszłości.

Już rano w Proroku Codziennym pojawił się artykuł o próbie ataku na dom ministra magii, o Peterze skazanym na pobyt w Azkabane do końca życia oraz o pośmiertnym uniewinnieniu Syriusza, który uśmiechnął się szeroko na te słowa. Postanowił udać się jeszcze tego samego dnia do Ministerstwa Magii, by dać sprostowanie dotyczące jego śmierci, a także w sprawie opieki prawnej nad Harrym. W Ministerstwie Magii jego pojawienie się wywołało dużą sensację, a on ze śmiechem na ustach opowiedział chrześniakowi i Remusowi o tym, jak minister magii gorliwie przepraszał go za całą sytuację, która go spotkała. Oczyścił go publicznie z zarzutów, z góry załatwił mu dokumenty o opiece, a także, w ramach rekompensaty, podarował pięć tysięcy galeonów.
 — Idziemy po raz drugi roztrwonić majątek Blacków? — zapytał z rozbawieniem.
 — Nie! — wrzasnął automatycznie Furia, co spotkało się z głośnym śmiechem Huncwotów.
Już dzień później Harry wraz z Erin i Silver poszedł na koncert, na który chłopak dostał bilety w ramach prezentu urodzinowego. Wrócił późno w nocy zmęczony i poobijany, ale uradowany. Cały kolejny dzień chodził wniebowzięty, opowiadając im o koncercie. Przy obiedzie zadzwoniła Evelyn. Miał zdezorientowaną minę, kiedy po odebraniu usłyszał w słuchawce:
  … I've become so numb. I can't feel you there. I've become so tired, so much more aware...1
 — Pamiętasz, jak to śpiewaliśmy?! — pisnęła nagle Evelyn, a Furia zaczął się śmiać.
 — Trudno zapomnieć.
 — W domu nie mogą ze mną wytrzymać, bo cały czas gadam o koncercie i rozwalam na cały dom ich piosenki — zaśmiała się wesoło.
Co trzecie zdanie zaczynało się od pytania:
 — A pamiętasz…?
 — Czekaj chwilę — rzekł do słuchawki i zasłonił głośnik. — Czy ja też od samego rana gadam tylko o jednym? — zapytał chrzestnego i wilkołaka.
 — Tak — odparli zgodnie ze śmiechem.
 — Aha — odpowiedział jedynie i odkrył słuchawkę. — Więc możesz kontynuować.
Mężczyźni zaśmiali się. Miło było widzieć go w tak doskonałym humorze.
Po telefonie Evelyn zadzwoniła Erin z pytaniem:
 — Czy Silver też zdała ci relację z całego koncertu?
 — Oczywiście, inaczej nie byłaby sobą — odparł z rozbawieniem.
 — Muszę się przyzwyczaić — stwierdziła. — Możemy się dzisiaj spotkać? Muszę powiedzieć ci coś ważnego.
 — Jasne. O której mam być?
 — Za godzinę?
 — Nie ma sprawy.
Pożegnali się.
Jak się okazało, sprawa rzeczywiście była ważna.
 — Tylko się na mnie nie gniewaj — zaczęła na początku. — Ja chciałam ci powiedzieć, ale najpierw chciałam się upewnić w jednej sprawie.
 — O co chodzi? — zmarszczył brwi.
 — Wiem, że jesteś czarodziejem — rzekła, a on stanął jak wmurowany. — Wiem, kim jesteś. Wiedziałam od naszego drugiego spotkania sam na sam, gdy dopiero wtedy powiedziałeś swoje nazwisko. Harry, ja… też jestem — szepnęła. — Chodzę do Beauxbatons.
 — Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz, chociaż wiedziałaś od początku? — spytał z bólem.
 — Chciałam się upewnić — odpowiedziała, chwytając go za rękę, a po chwili uśmiechnęła się delikatnie. — Mówiłam ci, że przeprowadziłam się tutaj niedawno. Nie wiedziałam tylko, czy nadal będę chodziła do tamtej szkoły. Dzisiaj mama mi powiedziała. Przenoszę się do Hogwartu. Zostaję tu na stałe, rozumiesz?
 — Myślałem, że… — wyjąkał.
 — Też myślałam, że na dziesięć miesięcy będziemy musieli się rozstać. Nie byłam pewna do samego końca. Jak o tym usłyszałam to… Po prostu wiedziałam, że będę z tobą — uśmiechnęła się szeroko.
Usta Harry’ego wygięły się w górę. Poderwał ją w powietrze, a ona pisnęła ze śmiechem.
Na Grimmauld Place 12 wrócił z wyszczerzem od ucha do ucha. Wszystko układało się niemal idealnie. Kiedy powiedział o tym Syriuszowi i Remusowi, ci cieszyli się razem z nim. Wyszedł z jadalni krokiem Michaela Jacksona, co spotkało się z radosnym śmiechem mężczyzn.
Na imprezę urodzinową kuzyna Erin zjawili się na czas. Lucas, solenizant, nie był podobny do kuzynki pod żadnym względem. Zaprosił grono najbliższych znajomych, a Harry’ego, którego nigdy nie widzieli, przywitali jak swojego. Furia spodziewał się imprezy w stylu jego urodzin i nie mylił się w tej sprawie. Erin najwyraźniej nie znała zbyt dobrze towarzystwa, bo wyglądała na niepewną i speszoną.
 — Rozluźnij się — powiedział do niej cicho.
 — Wiesz, nie znam ich zbyt dobrze. Widziałam ich tylko wtedy, gdy odwiedzaliśmy ciotkę w Anglii i Lucas przyprowadzał ich do siebie. W nowym towarzystwie czuję się niepewnie.
 — A co ja mam powiedzieć? — odparł z rozbawieniem.
 — Jakoś się z nimi dogadujesz. — Wytknęła mu język.
Wzruszył bezradnie ramionami. Zaśmiali się wesoło, kiedy Lucas zaczął kłócić się z kumplem o to, która drużyna piłkarska powinna wygrać mistrzostwa.

Draco Malfoy był osobą, która lubiła się zabawić ze znajomymi do białego rana. Tylko mała grupka osób w Slytherinie wiedziała, że jest typem imprezowicza. Miał grono zaufanych osób, które znały go jak nikt inny. Crabbe i Goyle pokazywali się z nim tylko dlatego, że im na to pozwalał i pełnili w szkole rolę jego ochrony. Pansy z kolei była w niego zapatrzona i nie chciała się od niego odczepić, chociaż mówił jej wielokrotnie, żeby dała mu święty spokój.
Jego prawdziwi przyjaciele wyciągnęli go z domu, żeby nie myślał non stop o problemach rodzinnych i aresztowaniu jego ojca, który wylądował w Azkabanie. Jego matka w ogóle nie interesowała się tym, co chłopak czuje. Pochłonięta była tylko sobą i swoimi kłopotami, którymi dzieliła się ze swoim kochankiem. Draco wielokrotnie kłócił się o to z Narcyzą, jednak ta ignorowała jego zdanie. Rodzina Malfoyów była jedną, wielką zagadką dla świata, jednak w dworze działa się istna patologia.
Z początku był niechętny na wspólny wypad do mugolskiego klubu, jednak po wielu namowach wreszcie się zgodził i teraz tego nie żałował.
Spojrzał na czarnowłosą arystokratkę siedzącą tuż obok niego. Teraz od jej włosów odbijały się fioletowe i zielone neony klubowe, ale w zwykłym świetle były w kolorze smoły. Układały się obecnie w mocne loki zakręcone pod same ramiona, choć zwykle miała je wyprostowane. Posiadała gładką cerę w kolorze brzoskwiniowym oraz duże oczy przypominające zachmurzone niebo. Zawsze wszyscy mieli problem ze zidentyfikowaniem ich barwy. Blake Stanley, czyli ich właścicielka, upierała się przy szarym, co popierała mała część osób. Reszta twierdziła, że są one niebieskie. Dziewczyna uwielbiała kusić chłopaków swoim zachowaniem, żeby później zostawić ich bez nadziei na cokolwiek. Duże, rozchylone usta wyglądały bardzo seksownie, a długie nogi, założone jedna na drugą, przyciągały wzrok. Miała figurę modelki i, będąc z tego dumna, korzystała ze swojego uroku, którym była naturalnie obdarzona.
Przesunął wzrok na kanapę stojącą po drugiej stronie stolika. Na brzegu sofy siedziała Jasmine Holt – brązowooka dziewczyna, która była mózgiem ich grupy. Proste włosy sięgające jej do pasa były widoczne już z daleka, gdyż miały kolor ognia. Potrafiła bronić swojego naturalnego odcienia włosów, kiedy ktoś nazywał ją Rudą Wiewiórką bądź Marchewką, rzucając w ofiarę nie tylko zaklęciami, ale także zawstydzającymi słowami. W przeciwieństwie do Blake, była niską osobą i nosiła okulary, które odwracały uwagę od wysokiego czoła.
Przy Jasmine siedział jej chłopak – Toby Fillmore, który był jej antonimem. Był blondynem, lecz, w zależności od światła, włosy miały odcień jasnego brązu. Morskie oczy błyszczały pod wpływem wypitego alkoholu, gdyż nie miał mocnej głowy. Był chłopakiem umięśnionym, jednak nie przesadnie. Idealnie pasował do Jasmine, gdyż wyglądał przy niej jak ochroniarz i nikt nie wchodził mu w drogę. Posiadał delikatnie kwadratową twarz, a włosy stawiał na żel, co podkreślało jego kości policzkowe.
Na drugim końcu kanapy siedział Blaise Zabini wyglądający najpoważniej z nich wszystkich, lecz były to tylko pozory. W trakcie ostatnich tygodni jego włosy trochę się wydłużyły i chłopak przerzucił je na bok tak, że grzywka zasłaniała mu część czoła i jednego oka. Miały one ciemny kolor brązu podchodzący pod czerń. Przez większość wakacji zdążył się opalić, więc jego twarz wyglądała zdrowiej, gdyż wcześniej był zbyt blady. Ciemnoniebieskie oczy uważnie obserwowały całe otoczenie, a usta mocno zaciskał. Blaise był niewiele wyższy od Dracona i mieli podobną budowę ciała.
Wszystkich łączyło to, że mieli po szesnaście lat i uczęszczali do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, w domu Salazara Slytherina. Poza tym byli całkowicie innymi osobowościami i mieli różny system wartości. Mimo wszystko przyjaźnili się od kilku lat, choć tylko dom Węża wiedział, że byli bliskimi przyjaciółmi.
 — Och, naprawdę sądzisz, że oni jeszcze się pogodzą? — rzekła Jasmine ze zdumieniem do Blake. — Po tym, jak wyzwał ją od najgorszych, upokarzając przed połową Slytherinu?
 — Był pijany, bo uczcił koniec szkoły z kolegami. Myślę, że weźmie to pod uwagę — odparła. — A wy co myślicie?
 — Myślę, że nic mnie nie obchodzi życie miłosne jakiegoś faceta, który nazywa swoją dziewczynę pustą blondynką tylko dlatego, że za dużo wypił — odrzekł ze znudzeniem Toby. — Mam swoje problemy.
 — Ty masz problemy? Od kiedy? — zakpił Blaise.
 — Elvis — burknął — że ty jesteś bezproblemowym człowiekiem mającym gdzieś to, co się stanie, to nie moja sprawa. Tylko żebyś nie przychodził do mnie z podkulonym ogonem, jak się o ciebie upomną i nie będziesz wiedział, co masz robić.
 — Kto ma się o mnie upomnieć? Lucyfer z piekła?
 — Lucyfer z ziemi — wywrócił oczami.
 — Coś się ruszyło? — zapytała Blake z nagłym zainteresowaniem.
 — Mam do niego dołączyć po skończeniu szkoły — mruknął, popijając drinka.
Między nimi zapadła cisza przerywana przez wrzaski bawiących się ludzi i muzykę klubową.
 — Więc już wiemy, kiedy będziemy musieli to zrobić — westchnęła Jasmine z niesmakiem.
 — Mieliśmy dzisiaj o tym nie mówić — odparła Blake z przekąsem. — Draco, nie za dużo dzisiaj pijesz?
 — Po co mam się przejmować? — odezwał się pierwszy raz od dłuższego czasu. — Matka nawet nie zorientowała się, że wyszedłem z domu, więc nie zorientuje się też, jak wrócę pijany.
Jasmine skrzywiła się jak niezadowolone dziecko z zakupionej zabawki.
 — Trzymajcie mnie, bo chyba jestem pijana — wydusiła niespodziewanie Blake z rozszerzonymi z zaskoczenia oczami. — Czy to nie jest Potter?
 — Gdzie? — zapytali zgodnie, patrząc tam, gdzie ona.
 — Ten w szaro-czarnej koszuli bokiem do nas. Stoi z jakimś blondynem i brunetem.
 — Rubi — zaśmiała się Jasmine — Potter chodzi w jakichś szmatach, ma okulary, na głowie gniazdo i do takich klubów nie… O Merlinie, to on! — zszokowała się, gdy chłopak, o którym mówili, odwrócił się przodem do nich.
Draco był tak zdruzgotany, jak pozostała część Ślizgonów.
 — On wygląda jak… — rzekła oniemiała rudowłosa.
 — …człowiek — dokończył Toby.
Jasmine i Blake wymieniły spojrzenia, mając na myśli bardziej dokładne słowo, którego chłopak rudej chyba nie chciałby usłyszeć.
 — Co mu się stało? — zdumiał się Blaise. — Chodził w trakcie burzy i go piorun trzasnął, że tak się zmienił?
Nikt nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.
 — A gdzie Wiewiór i Panna-Ja-Wiem-To-Wszystko? — dodał Toby.
 — Toby, jakby był tu Wiewiór, to z klubu zrobiłaby się stodoła — odparła Blake. — Jest sam. Albo z kimś normalnym — dodała po zastanowieniu.
 — Gdzieś idzie — poinformowała Jasmine, obserwując go z zainteresowaniem. — Bar? No nie wierzę. Czy on pije wódkę z tym kolesiem? — zdumiała się.
 — No raczej wody z kieliszka się nie pije, Jas — odpowiedział logicznie Draco.
 — Potter się zgorszył — podsumował Toby. — Chyba że ma brata bliźniaka, o którym nikt nic nie wie.
Na chwilę zniknął im z oczu, a następnie, rozmawiając z jakimś chłopakiem, przeszedł niedaleko nich, nie zwracając na nich uwagi.
 — Co to, ku*wa?! — rzekł nagle towarzysz Harry’ego, zatrzymując się. — Co za frajer dobiera się do mojej dziewczyny?! Zapie*dolę gnoja!
Popędził przed siebie ze złością, zostawiając śmiejącego się Gryfona. Draco i Blaise zerknęli na siebie znacząco. Blondyn wstał i zrobił kilka kroków w stronę bruneta.
 — Potter, co za spotkanie — zaczął.
Chłopak spojrzał w jego stronę i uniósł brew.
 — Malfoy, też się cieszę, że cię widzę — odpowiedział spokojnym i chłodnym głosem.
Zmierzyli się spojrzeniami, które nic nie mówiły.
 — Gdzie podziałeś Wiewióra i Wszystkowiedzącą Granger? — zironizował Draco.
Harry uśmiechnął się z kpiną.
 — Od kiedy tak się nimi interesujesz, co?
Zerknął ponad jego ramieniem na Ślizgonów, którzy obserwowali ich z zainteresowaniem.
 — Od tej chwili. Martwię się, że nagle się wyłonią i zrobią z klubu chlew. Oj, Gryfiaku, wyrwałeś się z ich sideł i postanowiłeś zejść na złą ścieżkę?
  — Może zamieniłem się duszą z diabłem, co? — prychnął.
  — Ironizujący Potter? Co się dzieje z tym światem? — parsknął.
  — Mógłbym spytać cię o to samo — odpowiedział logicznie. — Kto by sobie wyobrażał Malfoya w  mugolskim klubie?
 — Potter, żyjesz w innym świecie — odparł Draco z uśmieszkiem.
 — Jakiś problem, Furia? — rozległ się nagle głos Erin obok bruneta.
Dziewczyna stanęła przy nim, wciskając mu rękę pod ramię.
 — Wszystko w porządku. Tylko rozmawiamy — odpowiedział, patrząc na Malfoya.
Draco uniósł kącik ust, dostrzegając urok dziewczyny.
 — No proszę, proszę, Potter. Nie przedstawisz nas?
Furia wywrócił oczami z irytacją.
 — Erin, to Draco Malfoy, mój…
 — … kolega ze szkoły — dokończył Draco z uśmieszkiem.
Za jego plecami rozległy się parsknięcia śmiechem, a sam Furia prychnął pod nosem.
 — Powiedzmy. Malfoy, to Erin Parker, moja partnerka.
Draco, jak dżentelmen, ucałował dłoń dziewczyny, choć ta patrzyła na niego z dystansem.
 — Miłej zabawy, Potter — rzekł blondyn.
 — Wzajemnie, Malfoy — odpowiedział i, ciągnąc Erin, ruszył w stronę ich stolika.
 — Tylko się nie upij — dodał Ślizgon.
 — Tobie to prędzej grozi — zripostował. — Irytująca fretka — dodał pod nosem.
Blondyn usiadł przy swoim stoliku, a Harry z Erin przy swoim.
 — No, no, no — cmoknęła Blake.
 — Dziewczynę też niezłą wyrwał — dodał Blaise.
Nie wchodzili sobie w drogę, choć Ślizgoni obserwowali Gryfona pełni zdumienia, kiedy imprezował dość ostro, nie zwracając na nich uwagi.

1 Linkin Park – Numb

============================

Chorobo, umrzyj!
Ktoś mi tu jęczał, kiedy pojawi się Draco? ;D

25 komentarzy:

  1. Łaaaa!!! Łapa wolny! I jeszcze te opisy walki! Boże, kocham ja Cię!!! Na serio. I strasznie oryginalny ten pomysł z długiem życia i śmierci. I jeszcze ten pomysł, że wszyscy Śmierciożercy, nawet ci ranni czy martwi, deportują się... Nigdy nie spotkałam się z czymś takim. Oklaski!!!
    No i wisienka na torcie - Draco. Ja nie jęczałam, choć nie powiem, że nie tęskniłam za nim. Hmm... I jeszcze spotkanie z Potterem i mina Ślizgonów. Chciałabym to zobaczyć! A z resztą zobaczyłam to oczyma swej wyobraźni. Wyglądało to bosko!
    I jeszcze malinka na wisience - piosenka Linkin Park... Numb, jedna z moich ulubionych. *.*
    Rozdział przeżarłam szybko, więc nie znalazłam błędów. I szczerze mówiąc jakby coś znajdę, to Ci powiem, ale musisz wiedzieć, że to będzie rzadko. Ja nie słodzę, ja mówię prawdę xD
    Chorobo, umrzyj! Więc się kuruj :D
    Weny mnóstwo życzę i zdrowia :***
    Niezrównoważona
    [zaklinacze-dusz.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow ! Fretka w MUGOLSKIM KLUBIE ?! APOKALIPSA ! Rozdzial zaje*isty ;) No to slizgonom geby opadly ;) LINKIN PARK - NUMB - jedna z moich ulubionych piosenek ;) Hmm...mialas swietny pomysl z ta deportacja , przynajmniej jakies urozmaicenie ;) Juz sie nie moge doczekac nastepnego rozdzialu ;) Nikita Cullen PS. Piekny nowy szablon ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no. Zapowiada się coraz ciekawiej! Aż nie mogę się doczekać kiedy wrócą się do szkoły.
    Pozdrawiam!
    Iv

    OdpowiedzUsuń
  4. Super , czyli Furia i Draco się pogodzą , tak ? No mam taką nadzieje :D

    Jula

    OdpowiedzUsuń
  5. Apokalipsa fretka w mugolskim klubie szok ;; :P
    Łapcia oczyszczony<;333 Peter niech gnije w azkabanie !!!ROZDZIAŁ jak zawsze Genialny!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Draaaacooo!!! :D Matko, tęskniłam za tym cholerykiem, i to strasznie! No ale czy to moja wina, że mam słabość do złych chłopców..? :D Dobra, nie odpowiadaj.
    Sporo zaczyna się dziać. Syriusz oficjalnie życie, Peter oficjalnie skazany, Snape oficjalnie.. zaczyna tolerować Pottera (?!) Mam tylko dziwne wrażenie, że Malfoy zacznie się przystawiać do Erin w szkole... A wiem, że z tego wyniknie nie mała sprzeczka pomiędzy nim, a Harrym. No ale może z tego wszystkiego jeszcze się zakumplują? :)
    Wybacz moją nieobecność ostatnimi czasy, ale chorowałam dość długo, no a potem zajęłam się tylko zaległościami i szkołą.. Tobie też zdrowia życzę :)
    Pozdrawiam serdecznie, i do następnego :*
    Anna (vel. Puppet)

    OdpowiedzUsuń
  7. IIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII!!!!!!!!!!!!!!!!
    Tak tak tak tak tka tak !!~!!!!!
    Tańczę zwariowany taniec i śpiewam sobie One Step Closer myśląc sobie, ołje ołje! Juhu! Super nocia! Dracuś się pojawił o tak, o tak!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio nie skomentowałam, więc teraz się za to zabiorę :-) Draco, Draco... ach, Ci kumplowie ze szkoły. Szkoda, że nie przedstawili się jako najlepsi przyjaciele xD Naprawdę, przy tym fragmencie się uśmiałam i aż poczułam atmosferę, jaka musiała między nimi panować. Dług życia i śmierci - ach, ten Glizdogon, nawet nie wiedział, w co Harry go wpakował, kiedy nie pozwolił Syriuszowi i Remusowi go zabić. I dobrze, niech gnije w Azkabanie.
    Znalazłam dwie czy trzy literówki. Pierwsza - Michael Jackson, nie Michel. Druga: "— Rubi — zaśmiała się Jasmine — Potter chodzi w jakiś szmatach, ma okulary, na głowie gniazdo i do takich klubów nie… O Merlinie, to on!" - chyba jakichś, przynajmniej według mnie. A trzeciej już nie mam siły szukać.
    Wypowiem się co do szablonu - jest ładny, jednak trochę przesadziłaś. Za bardzo odwracał on uwagę od tekstu i to było naprawdę irytujące, a zapewne nie o to Ci chodziło. Zdjęcie Harry'ego mogłoby być tylko na górze, początku bloga, bo mi się nieprzyjemnie czytało ten rozdział. A poza tym - skoro już narzekam, to do końca - ramka z tekstem mogłaby być trochę szersza, bo w tej obecnej w niektórych linijkach mieści się po nie więcej niż sześć, siedem słów. Dobrze, już kończę narzekanie co do szablonu.
    Na koniec dodam jeszcze - cieszę się, że Łapa w końcu odzyskał wolność, może będzie mógł trochę normalnie pożyć na tym świecie. Pewnie będzie żył dłużej, niż Rowling mu na to pozowoliła (a tak z innej beczki - słyszałaś, że ponoć na początku stycznia Rowling ma odwiedzić Polskę? Ale chciałabym ją zobaczyć, zdobyć autograf...).
    Pozdrawiam serdecznie [pisanina-frigus.blogspot.com].

    OdpowiedzUsuń
  9. Łapa uwolniony !!!! Glizdogon w Azkabanie !!!! Wreszcie ! Genialny pomysł z tą deportacją i długiem życia i śmierci. ;D
    Erin jest czarownicą... po prostu zaje*iście. No i spotkanie Dracon'a w mugolskim klubie ;D
    Rozdział genialny ;D
    Bardzo fajny szablon, chociaż rzeczywiście tak jak wspomniała Firgus ramka tekstu mogła by być szersza.
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nareszcie Dracuś;* Rozdział bardzo fajny :) W sumie nie było w nim nic strasznie interesującego, ale czytało sie przyjemnie :D
    Pozdrawiam,
    Diablica ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudny rozdzaił!
    Nie no brak mi słów... ja się tam cieszę że pojawił się Draco :D...
    Jak zawsze wiem jak skomentować to teraz nie umiem :D
    Nawet nie zauważyłam że skończyłam! A gdy skończyłam to po pcostu chciałam i CHCĘ CIĄG DALSZY! ^^ No dobra kończę bo się rozpisałam...
    POZDRO...:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Wszystko tak ładnie się potoczyło, że to aż niemożliwe! Nie to, żebym się nie cieszyła!
    Pojawienie się Draco wywołało szeroki uśmiech na mojej twarzy. Uwielbiam gościa!

    Z niecierpliwością odliczam dni do następnej częśći.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny Rozdzialik. Jak wszystkie poprzednie.
    Cieszę się, że udało się złapać Petera. No i w końcu Harry nie musi się martwić o opikuna. A Syriusz nie musi się ukrywać. Taaak... DOSKONALE!
    To spotkanie w klubie było doprawdy niecodzienne. Aż jestem w szoku, że skońćzyło się na tak kulturalnej wymianie zdań. To było intrygujące. Zastanawiam się teraz, czy mięzy Harrym a Malfoy'em rozwinie się jakaś znajomość. Byłoby fajnie.
    Reakcja ślizgonów na obecny wygląd Harry'ego - bezcenne. I coż, może z tego spotkania wyniknie coś dobrego.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam,
    Seya.
    Ps. Świetne zmiany.;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nowy, cudowny szablon. Tylko jak dla mnie tekst troszkę zbyt jasny i zlewa mi się ze zdjęciami Harrego ;/ (a może ja nie potrafię zmienić ustawień przeglądarki hmmm).
    Syriusz nareszcie ułaskawiony, wolny i pełnoprawnie uznany za opiekuna Furii, jupi, jupi xD.
    Glizdowi się należało !!!
    Świetna telefoniczna relacja z koncertu xD.
    I oczywiście nie można zapomnieć o imprezie w klubie i spotkaniu ze szkolnymi 'znajomymi'. Taaak zdecydowanie mi się to podobało...
    Cóż czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Zdrówka ;*** !!!

    Daga

    OdpowiedzUsuń
  15. Po prostu dzieło !!! Twój blog jest tak zaczepisty że aż ostatnio mi się śni po nocach :D
    Jeszcze na moje nieszczęście przyprawiasz mnie o kompleksy tym szablonem ;) Jesteś okropna :DDD
    Nie wiem jak jest u cb z informowaniem ale jak coś to masz tu link do mojego bloga jeśli tak.
    panna.potter.blogspot.com oczywiście zapraszam też do czytania :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak dla mnie najlepszy rozdział do tej pory :****

    OdpowiedzUsuń
  17. No gdzie jest mój rozdział ???/ 6 już :p; Czekam!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Chyba wyłapałam błąd( skoro nie ma notki to będę się bawić w wyłapywanie błędów)
    ,, — Dopóki sprawa z Peterem się nie wyjaśni, lepiej on mnie nie wspominajcie — dodał Syriusz, zanim się deportował.''
    chyba powinno być ,, — Dopóki sprawa z Peterem się nie wyjaśni, lepiej o mnie nie wspominajcie — dodał Syriusz, zanim się deportował.''
    Pozdrawiam
    SM ( Szalona Marzycielka)

    OdpowiedzUsuń
  19. ciekawa konfrontacja :3 teraz tylko z górki.. szkoda tylko, że ja już wymiękam, zaraz mam pociąg...
    ...
    No nic, jeszcze jeden rozdzialik :D
    a ten oceniam na 9/10
    miodzia ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. jeste swietna nigdy nie sadzilam ze natkne sie na tak ciekawy blog

    OdpowiedzUsuń
  21. O_0 Syriusz jest wolny? Yeah! No a tej szumowinie Glizdogonowi w pełnie się należało! Furia ma teraz opiekuna i to na dodatek Blacka. Sama nie wiem czy mam się cieszyć czy mu współczuć. Bo takiego lekkomyślnego jak on to jeszcze nie widziałam...Ale z drugiej strony on i Harry mają ze sobą doskanały kontakt.
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  22. Witam,
    no i w końcu Syriusz jest już prawnym opiekunem Harrego, Severu nawet ich wspomagał w pojmaniu Petera, haha Ślizgoni zaciekawieni nowym wyglądem Harrego i jego ostrą zabawą..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej,
    Syriusz już został prawnym opiekunem Harrego, Severus nawet ich wspomagał w pojmaniu Petera, Ślizgoni są zaciekawieni nowym wyglądem Harrego i tą jego odtrą zabawą...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń