Harry dopiero się przekonał, do czego Malfoy jest zdolny,
żeby zdobyć to, czego chce. Nie dawał mu spokoju. Dosłownie. Chodził za nim wszędzie,
przyczepiony do niego jak rzep do psiego ogona. Niemal nie odstępował go na
krok i Furia dziękował wszystkim, że nie wchodzi z nim do łazienki. Temat
quidditcha był przez niego poruszany średnio raz na pięć minut. Nawet nie dawał
mu spokoju, gdy spotkał się z Erin.
— Malfoy, do jasnej cholery, daj nam trochę
prywatności! — wybuchnął.
Draco zrobił minę naburmuszonego dziecka.
— Nie — zadecydował. — Quidditch…
— Och, przestań non stop powtarzać to słowo! — jęknął
rozpaczliwie. — Gdy je słyszę, to mam już odruch wymiotny!
Erin patrzyła to na jednego, to na drugiego z wyraźnym
rozbawieniem. Silver ostrzegła ją, że Draco jest gotowy użyć wszelkich środków,
żeby zaciągnąć Harry’ego do drużyny, więc wiedziała, że pobycie z chłopakiem
sam na sam będzie trudne do zrealizowania. Tak też było.
— Będziesz naszą przyzwoitką? — burknął Harry w jego
stronę.
— Tak — odparł twardo.
Draco doprowadził go do ostateczności. Harry otworzył
drzwi, rozbroił Ślizgona i wrzucił go do środka, zamykając wrota zaklęciem.
Erin wybuchnęła śmiechem, a Fortis z wściekłym wrzaskiem zaczął trzaskać w
drzwi pięściami.
— Potter, do jasnej cholery, wypuść mnie!
— Nie — rzekł zdecydowanie. — Posiedź tam sobie,
dopóki ktoś cię nie znajdzie. Do zobaczenia, przyzwoitko.
Pociągnął Erin za rękę, żeby jak najszybciej uciec od
swojego prześladowcy. Dziewczyna śmiała się do łez.
Wrócił do pokoju wspólnego przed ciszą nocną. Kolację zjadł
w kuchni, przez co nie musieli pojawiać się w Wielkiej Sali. Różdżkę Dracona
oczywiście trzymał w bezpiecznym miejscu, gdyż nie miał zamiaru jej uszkodzić
czy zgubić. Po prostu chciał mieć trochę spokoju ze swoją dziewczyną.
Został powitany wściekłym wrzaskiem blondyna w samym progu.
Odskoczył w bok ze śmiechem, żeby go nie udusił gołymi rękoma.
— Tak nie robią nawet Ślizgoni, gnojku! — ryknął
Malfoy.
— Ślizgoni tak właśnie robią, Draco — zaśmiała się
Blake.
— Zamilcz, niegodziwa kobieto!
— Tak z ciekawości spytam… Długo tam siedziałeś? —
spytał Harry, a następnie czmychnął za fotel.
— Dobre pół godziny! — krzyknął zirytowany. — Na
szczęście Astoria mnie wypuściła, bo te szumowiny z Gryffindoru nie chciały!
— Dziwisz się? Nękasz ich to się odwdzięczają —
zaśmiał się Harry. — Oddałbym ci różdżkę, ale tak się rzucasz, że wolę nie
ryzykować.
— Potter, oddawaj! — zawołał, gdy ten poszedł do
dormitorium.
— Najpierw ochłoń — zaśmiał się chamsko.
— Zabiję go — szepnął Draco, opadając na kanapę.
Blaise klepnął go w plecy. Bądź co bądź, zaczynał lubić
tego skurczybyka Pottera. Tylko nienormalna osoba doprowadzała Malfoya do
furii. A właśnie takich ludzi lubił.
Draco był zrozpaczony. Jutro miał się odbyć nabór do
drużyny, a Potter nadal nie wyraził zgody na zostanie szukającym. Ba! Nawet nie
dał znaku, że się waha. Był twardy jak skała. Nie działały prośby, groźby,
szantaże, propozycje, prowokacje. Zmusił nawet swoich przyjaciół, żeby trochę
pogadali z chłopakiem i z nim pobyli. Miał nadzieję, że pomoże mu to bardziej
się zaaklimatyzować w Slytherinie. Jednak były Gryfon przejrzał jego plan, choć
chętnie rozmawiał zarówno z Blaisem, jak i z Tobym, Teodorem, Jasmine czy
Blake.
Ostatnie koło ratunkowe pojawiło się wieczorem, ale Draco
miał wrażenie, że jest ono betonowe. Wraz z przyjaciółmi doczepił się do Evelyn
i Erin idących z Harrym na kolację. Malfoy zaczął żegnać się z planem idealnej
drużyny i mniej aktywnie uczestniczył w rozmowie. Erin nagle zwolniła, zerkając
za szybę. Furia spojrzał na nią pytająco.
— Coś mi wpadło do buta — palnęła i przystanęła przy
oknie.
Ociągała się strasznie ze ściąganiem buta, a Silver ze
zmarszczonymi brwiami dostrzegła, że z obuwia nic nie wypadło, a Krukonka
patrzy za okno niecierpliwie. Nagle szybko ubrała buta i rzekła:
— Już.
Pociągnęła gwałtownie Harry’ego za rękę. Reszta ze
zdumieniem pobiegła za nimi. Zwolniła dopiero przy wrotach do szkoły. Nagle
wpadli wprost na grupkę Gryfonów na czele z Ronem w strojach do quidditcha.
Rudzielec zmierzył ich pogardliwym spojrzeniem.
— No proszę. Widzę, że już się bliżej poznałeś z tymi
śmierciożercami — warknął.
— A ja widzę, że nadal jesteś tym samym kretynem, co
wcześniej — zripostował chłodno Harry.
Część Gryfonów obrzuciła go zimnymi spojrzeniami. Furia
domyślił się, że przed nim stoi nowa drużyna Lwów, wśród której dostrzegł Ginny
i Deana. Czarnoskóry Gryfon nie wykazywał żadnych oznak wrogości w stosunku do
niego, w przeciwieństwie do pozostałych. No, może jeszcze jeden chłopak
ignorował to starcie. Jak doszedł do wniosku, że większość domu była przeciwko
niemu. Trochę go to zabolało.
Ron uniósł dumnie głowę.
— Chcesz poznać nowego szukającego Gryffindoru? Rick,
pokaż się temu śmierciożercy. Niech wie, że są lepsi od niego.
Chłopak był niewiele niższy od bruneta. Miał krótkie,
kasztanowe włosy i lekko wyłupiaste oczy. Na jego ustach widniał pogardliwy
uśmieszek.
— Widzisz? — ciągnął Ron. — Od razu widać, że jest
urodzonym szukającym.
— Serio? Nie pomylił tłuczka ze zniczem, więc go
przyjąłeś? — zripostował.
Rick nie przypadł mu do gustu. Jego kpiący uśmiech sprawił,
że Furia miał ochotę mu go zetrzeć jednym uderzeniem w trybie natychmiastowym.
— Ron jest świetnym kapitanem — powiedział jakiś
męski głos, jednak Harry nie dostrzegł jego właściciela, bo stał za rudzielcem.
— Kapitanem mówisz? Świetnie, tylko nie spanikuj,
Weasley. Zielona twarz kapitana nie podniesie drużyny na duchu.
Ron poczerwieniał z wściekłości. Jego skóra prawie nie
odróżniała się od włosów.
— Dla ciebie nie było miejsca w drużynie Slytherinu,
więc czujesz się niepotrzebny?
Harry uśmiechnął się ironicznie. Miejsce cały czas niego
czekało. Wystarczyło jego jedno słowo.
— Tak bardzo chcesz wypróbować nowego? — zapytał
kpiąco. — Żebyś się nie przeliczył.
— Z trybun dużo nie zdziałasz — prychnął Ron, a część
drużyny zaśmiała się.
Silver spojrzała na Erin z błyskami w oczach. Teraz
wiedziała, o co chodziło Krukonce.
Harry uśmiechnął się pogardliwie. Miarka się przebrała.
Sentyment do drużyny uleciał natychmiast.
— Draco? — spytał, celowo akcentując imię Ślizgona,
patrząc wprost w oczy Rona, w których pojawiła się wściekłość.
— Tak, Harry? — odpowiedział Fortis, tak samo
akcentując jego imię.
— Twoja propozycja jest nadal aktualna?
— Odnośnie ciebie jako szukającego? Tak.
— To kiedy pierwszy trening?
— Dam ci znać po naborze, na którym oczywiście nie
musisz się pojawiać — rzekł Draco, celowo dodając końcówkę zdania.
— No to świetnie.
Rick nagle przestał się uśmiechać. Drużyna Gryffindoru
także jakoś straciła pewność siebie.
— Więc do zobaczenia na boisku, Weasley, o ile tam
dotrzesz bez problemów żołądkowych.
Minął drużynę Gryfonów, a Ślizgoni poszli za nim.
— Erin, marna z ciebie aktorka — powiedział Furia,
gdy trochę się oddalili. Dziewczyna roześmiała się. — Cholera — westchnął.
— Malfoy, ty fretko, wygrałeś.
— Malfoyom, Potter, się nie odmawia — rzekł Draco
zadowolony z siebie.
Kiedy weszli do Wielkiej Sali, sporo osób spojrzało w ich
stronę. Erin ruszyła do swojego stołu. Furia i Silver usiedli na swoich
miejscach. Plotka o Harrym w drużynie rozniosła się wzdłuż stołu Slytherinu z
szybkością błyskawicy.
— Coś mi się wydaje, że jeśli złapiesz znicza, to
staniesz się w ich oczach prawdziwym Ślizgonem — szepnęła do niego Evelyn z
uśmiechem, nim Blaise, Blake, Jasmine, Toby i Teodor na czele z Draconem
rozsiedli się obok nich.
Ron przechodził wszelkie granice, a Harry nie sądził, że
drzemie w nim tyle nienawiści. Kiedy publicznie oznajmił, iż żałuje, że
kiedykolwiek się z nim zadawał i obraził nie tylko jego, ale i Syriusza, Furia
niemal zabił go wzrokiem, choć we wnętrzu serce bolało. Odpowiedział, nie mając
zamiaru mu tego popuścić:
— Niżej niż ty nie można upaść, Weasley — szepnął
zimno. — Mnie możesz obrażać, ale nie obrażaj kogoś, kto nie może się obronić,
plugawy kłamco.
— Jesteście siebie warci — odwarknął. — Co? Nie
umiesz go obronić?
— Nie będę go bronić, bo słowa takiego śmiecia, jak
ty, nic dla nas nie znaczą.
Silver wiedziała, że Ron trafił w słaby punkt jej
przyjaciela. Patrzyła na niego z troską, kiedy usiadł sam w kącie pokoju
wspólnego ze słuchawkami w uszach. Nie wątpiła, że chłopak planuje odegrać się
na rudzielcu.
— Przejął się tą kłótnią z Wiewiórem? — zapytał
Teodor.
— Jeśli chodzi o jego rodzinę, staje się bardziej
drażliwy — odparła niepewnie Evelyn. — Weasley zadał mu cios poniżej pasa.
Szczególnie go to poruszyło, bo Syriusz nic Wiewiórowi nie zrobił.
Przeprosiła ich i skierowała się do przyjaciela, by
dotrzymać mu towarzystwa.
— Cholera — szepnęła Jasmine do siebie. — Zaczynam
ich lubić.
Nie wątpiła, że nie tylko ona.
Harry nie musiał zbytnio się przemęczać, żeby zemścić się
na Ronie. Wymyślił chytry plan i nie miał zamiaru z niego zrezygnować.
Syriusz i Remus zauważyli, że chłopak jest wściekły, gdy
cisnął czarnomagicznym zaklęciem z taką werwą, że efekt był podwójny, a manekin
runął na ziemię z rozbitą głową, która miała być imitacją czaszki. Lunatyk
przerwał ćwiczenia z Evelyn.
— Co jest? — zapytał Łapa.
— A co ma być? — odparł, nawet nie siląc się na
zdziwienie.
— Przecież widzę.
— Ron doprowadza mnie do furii — powiedział cicho. —
Zakłamana szuja ma czelność chodzić z dumnie uniesioną głową i czepiać się o
nic.
Syriusz zmarszczył brwi.
— Co zrobił?
— Nieważne — burknął.
Mężczyźni spojrzeli pytająco na Evelyn, która westchnęła.
— Obraził was.
— Was? To znaczy?
— To znaczy Furię i ciebie — odpowiedziała Łapie. —
Nie będę przytaczać konkretnych słów, ale nie były one przyjemne dla ucha.
Animag westchnął.
— Nie przyjmuj się — rzekł do Harry’ego. — Nie jest
wart zawracania sobie głowy.
— Wiem, tylko nie mogę pojąć, jak przez pięć lat
mogłem się z nim zadawać. Przechodzi samego siebie. I ja rozważałem w wakacje
to, czy mam mu wybaczyć — prychnął. — Hermiona ma chociaż tyle przyzwoitości,
że nie staje mi na drodze.
— Gadałeś z nią?
Pokręcił głową.
— Nie mam o czym, a prosić się nie będę.
— A Ginny?
— Ignorujemy się nawzajem.
— Och, musicie rozmawiać na tak nieprzyjemne tematy?
— rzekła Silver. — Są inne, znacznie ciekawsze. Mówiłeś im o akcji z Fortisem?
Harry zaśmiał się szczerze.
— Jeszcze nie było okazji.
Opowiedzieli im o tym, co zrobił Malfoy, żeby zaciągnąć go
do drużyny.
— … Na końcu zareagowała Erin i jako jedynej udało
jej się za pierwszym razem, bo zaaranżowała potyczkę z rudą szumowiną. Od tej
pory Malfoy chodzi zadowolony z siebie, bo twierdzi, że ma idealną drużynę.
— Malfoyom nigdy się nie odmawia, każdy to powtarza —
zaśmiał się Remus.
— W związku z rudą szumowiną, jak to określiła
Silver, mam do was prośbę… — rzekł Harry z niebezpiecznym błyskiem w oku i
opowiedział im o swoim planie.
Paczka od Syriusza przyszła już następnego dnia rano. W
środku znalazło się pudełko czekoladek, eliksir w kolorze zgniłozielonym oraz
karteczka z napisem, że trzymają kciuki za Młodego Huncwota. Od razu wziął się
do roboty. Erin i Silver z chęcią mu pomogły.
— Myślisz, że się na to złapie? — zapytała Krukonka,
maczając czekoladkę w eliksirze.
— To idiota. Będzie tak zachwycony, że nie zwątpi.
Silver, napisz, że jego inteligencja wypływa z niego jak woda z kranu czy coś
takiego.
Ślizgonka zaśmiała się.
— To nie jest zbyt romantyczne — stwierdziła.
— Dla niego będzie to oznaka uwielbienia.
— Skończyłam — rzekła Erin, odkładając ostatnią
czekoladkę do pudełka.
— Ja też — dodał Harry, chowając różdżkę.
— Furia, jak mam podpisać? Twoja wielbicielka?
— Rozkochana w tobie tajemnicza nieznajoma — odparł.
Dziewczyny zaśmiały się.
— Więc robota zakończona — rzekła Silver, odkładając
pióro i pergamin.
Zapakowali czekoladki i liścik w ładne opakowanie, a
następnie pobiegli do sowiarni, by wysłać paczkę.
Od samego rana Harry nie mógł powstrzymać wrednego
uśmiechu. Cały jego dzień opierał się na tym, co miało się stać na śniadaniu.
Silver niemal biegła do Wielkiej Sali, żeby jak najszybciej zobaczyć efekt ich
pracy. Rona jeszcze nie było, co działało na ich korzyść, gdyż wynik końcowy
mogła zobaczyć większa liczba osób. Gryfon wszedł do środka razem ze swoją
siostrą. Stół Slytherinu zatrząsnął się od śmiechu. Rudzielec zamienił się w
blondyna z irokezem na głowie. Czerwień na twarzy chłopaka idealnie
kontrastowała z bielą na głowie. Harry patrzył na niego z ironią.
— Nie myślałem, że są odmiany białych wiewiórek,
Weasley — zaczepił go, czego nigdy nie robił.
— Odwal się, Potter — warknął.
— Chciałeś upodobnić się do Draco Malfoya? — ciągnął.
— Myślałeś, że to sprawi, że będziesz mądrzejszy? Inteligencja wypływa z ciebie jak
woda z kranu — zacytował
słowa z listu.
— Ty… — warknął Ron wściekle, gdy Ślizgoni zaśmiali
się ze słów Harry’ego.
I nie tylko Ślizgoni.
— No ja, Weasley — odpowiedział z uśmiechem.
— Czy ty naprawdę sądzisz, że będziesz mądrzejszy od
Dracona? — wtrąciła Silver.
— Od Ślizgonów nie trudno być mądrzejszym — warknął.
Harry z satysfakcją obserwował, jak rośnie jego nos.
— Ktoś tu kłamie — stwierdził.
— Nie kłamię!
Nos zaprzeczał, gdyż urósł jeszcze bardziej.
— Weasley — cmoknął Harry — ty urodzony kłamco.
Przyszedł czas na dzień prawdy.
Ślizgoni wyli ze śmiechu, kiedy Ron poszedł dalej,
wściekły na wszystko.
Kiedy Harry wychodził z sali, odprowadzono go spojrzeniami
pełnymi rozbawienia i podziwu.
Ból. Nieograniczony. Zarówno psychiczny, jak i fizyczny.
Czuł też, że sam sprawia sobie dodatkowe cierpienie, ale nie potrafił tego
opanować. Wszystko, co robił, kierowane było przez podświadomość. Ogarniająca
go wszechobecna pustka doprowadzała do szaleństwa. Głosy raniły uszy. Raz był
to okrutny, przerażający śmiech, raz bolesny płacz dziecka, innym razem krzyki
pełne rozpaczy. I słowa wypowiadane przerażającym szeptem. Słowa okrutne, pełne
grozy, mrożące krew w żyłach. Chyba płakał, ale nie był tego do końca pewny.
Rzeczywistość mieszała się z fikcją. Nie wiedział, które uczucia były
prawdziwe, a które wytworzone przez Voldemorta, żeby doprowadzić go do
szaleństwa.
Draco zazwyczaj spał bez problemu całą noc. Jednak, gdy
usłyszał coś niepowołanego, budził się automatycznie. Tak było i tym razem.
Otworzył oczy, słysząc kroki. Włożył rękę pod poduszkę, gdzie zwykle trzymał różdżkę.
Zmrużył oczy. Musiał wykazać się cwaniactwem i przebiegłością, jak każdy
Ślizgon. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że mógł być to zarówno Blaise, jak
i Furia. Ale… dlaczego ten ktoś chodził w butach?
Przez zasłoniętą kotarę dostrzegł, że ogień w kominku
mocniej buchnął, jakby ktoś przenosił się Siecią Fiuu. Zerwał się z łóżka,
odsłaniając kotarę jak najszybciej mógł. Jeszcze zielone płomienie utwierdziły
go w przekonaniu, że ktoś był tutaj chwilę wcześniej. Blaise jęknął,
najwyraźniej obudzony przez hałas, jaki zrobił Draco, ale zaraz znowu zasnął.
Blondyn odsłonił mocniej kotarę. Skoro Blaise spał cały czas, to może Potter
coś tu robił? Obejrzał się w jego stronę. Nie do końca zasunięta kotara jeszcze
delikatnie falowała. Twarz śpiącego chłopaka była przez nią widoczna. Były
Gryfon najwyraźniej nie ruszał się z łóżka, nieświadomy, że kilka sekund temu
ktoś tutaj był. I najwyraźniej był tu właśnie z jego powodu.
Miesiąc minął jak z bicza strzelił. Drużyna Slytherinu trenowała
bardzo intensywnie, nastawiona na zdobycie Pucharu Quidditcha. Harry
zaaklimatyzował się w Slytherinie, choć nie miał zbyt dużo znajomych z tego
domu. Jego główną towarzyszką była Silver, co nie było niczym dziwnym. Z
przyjaciółmi Dracona Harry wymieniał dwa słowa, a czasami więcej, jednak nie
można było uznać ich kontaktów jako bliskie. Z Malfoyem kłócili się głównie w
formie docinek, za to z Ronem dochodziło nawet do wymiany zaklęć. Furia czuł,
że reszta domów traktuje go jak Ślizgona. Ron nastawił przeciwko niemu dużą liczbę
osób, twierdząc, że jeśli jeszcze nie jest śmierciożercą, to wkrótce na pewno
nim zostanie, tak jak każda osoba z tego domu. Każdy widział w nim
potencjalnego kandydata na prawą rękę Voldemorta. Czasami czuł się osaczony i
przybity, ale nie poddawał się przy pojedynkach słownych. Były też osoby z
innych domów utrzymujące z nim kontakt poza Erin. Neville, Dean i Seamus
rozmawiali z nim jak jeszcze rok temu, co doprowadzało Rona do szału. Luna
Lovegood także była w stosunku do niego miła. Zwykle słuchał jej niemożliwych
opowieści z uśmiechem na ustach. Konwersacja z nią była przyjemnym sposobem na
oderwanie się od rzeczywistości.
Z tego, co widział, Ron i Hermiona także ograniczyli swoje
kontakty. Dziewczyna zaszyła się w swoim dormitorium i książkach. Raz usłyszał
nawet jej kłótnię z rudzielcem. Wpadła na niego ze łzami w oczach. Szepnęła
ciche przeprosiny i uciekła. Harry odprowadził ją wzrokiem, w którym Silver
dojrzała ból. Przez chwilę myślała, że pobiegnie za Krukonką, lecz tego nie
zrobił.
Syriusz i Remus tydzień temu musieli wyjechać w sprawie
Zakonu, dlatego przerwali lekcje czarnej magii i oklumencji. Snape za to wlepił
mu dwutygodniowy szlaban, na którym miał kontynuować lekcje magii umysłu.
Nauczyciel obrony przed czarną magią okazał się być kompetentnym
profesorem. Wymagał od uczniów bardzo dużo, a Harry miał wrażenie, że w
stosunku do niego jeszcze więcej. Ćwiczenia praktyczne przypadły uczniom do
gustu, a Liam ogłosił, że czasami na lekcji będzie organizować kluby
pojedynków.
Hagrid z kolei przyjmował go w otwartymi ramionami, nie
zważając na to, w jakim domu jest teraz Harry. Wyraźnie było mu przykro, że
jego przyjaźń z Ronem i Hermioną się rozpadła. Furia wytłumaczył się, dlaczego
nie kontynuuje przedmiotu gajowego, mając nadzieję, że ten nie ma mu tego za
złe.
— Chciałbym skupić się na tych przedmiotach, które
będą mi niezbędne do zostania aurorem — powiedział, nie dotykając nawet ciastek
leżących na talerzu. Zaufał Hagridowi tylko w sprawie herbaty. — Wiesz… Trudno
nim zostać, a naprawdę bym chciał. Dlatego wolę się do nich przyłożyć.
Gajowy westchnął.
— Rozumiem cię, Harry. Cholibka, ciężki kierunek
sobie wybrałeś.
— Jak to mówią: dla chcącego nic trudnego…
Bitwa Myśli nadal była okropnie wyczerpująca. Voldemort
stosował różne sztuczki, żeby doprowadzić go do szaleństwa i Harry miał
wrażenie, że brakuje mu niewiele. Silver dzielnie podtrzymywała go na duchu,
często z oczami pełnymi łez.
Furia wpadł w dziki szał. Ciskał gromami z oczu w każdą
spotkaną osobę. Jego celem był pokój wspólny i tablica z pomysłami
skompromitowania Rona. Dzisiaj znów przegiął. Wylądował na ziemi z obitą
twarzą, ale to było za mało za obrażanie Erin i wyzywania jej od najgorszych. W
pokoju wspólnym nikt go nie zatrzymywał. Włączył muzykę z wieży, którą przysłał
mu w wersji mini Łapa.
— … Look at me now, making the same mistakes I said
I'd never make again…1
Tablica niemal sama wpadła mu w ręce, gdyż ją pomniejszył i
schował do szuflady. Który pomysł będzie najtrafniejszy?
— Ktoś tu jest wkurzony — rzekła Evelyn pojawiająca
się nie wiadomo skąd.
— Dlaczego tak sądzisz? — odparł, nie patrząc w jej
stronę.
— Słuchasz piosenek, w których wokalista wrzeszczy.
Przysłuchał się.
— … Victimized,
victimized, never again victimized!...2
Pokiwał głową, przyznając jej rację.
— Co jest powodem? — zapytał Toby stojący za nią wraz
z Jasmine.
— A któż może być?
— Weasley.
Kiwnął głową. Nagle uśmiechnął się niebezpiecznie.
— Silver, czy to ty wspominałaś mi o książce, gdzie
natknęłaś się na eliksir kompromitujący?
Realizacja tego zadania była trudniejsza niż poprzednia
zemsta. Wiedział, że nawet Ron nie jest na tyle głupi, żeby dwa razy zjeść
czekoladki od nieznajomej osoby. Eliksir był w trakcie ważenia. Nie był specem
w tej dziedzinie, a Silver też nie nie należała do osób wszechstronnie
uzdolnionych. Harry oparł się o łóżko Malfoya, który na nim leżał. Spojrzał na
niego pytająco znad książki.
— Chcesz zrobić z Weasleya kompletnego idiotę?
Jego odpowiedź, jak przypuszczał, była twierdząca, więc
wytłumaczył blondynowi, że potrzebuje speca od eliksirów.
— Pod warunkiem, że będę mógł zadać mu kilka
kompromitujących pytań — zastrzegł Draco.
Harry wzruszył ramionami.
— Daję wolną rękę w tej sprawie.
Tym oto sposobem w ich dormitorium tworzony był eliksir z
zamówionych przez Harry’ego składników.
— Jak chcesz mu go podać? — zapytał Blaise,
zaglądając do kociołka.
Kolor był idealny, jak na ten etap.
— Jeszcze nad tym myślę — odparł Furia oparty o
łóżko, obserwując skupionego Dracona. — Na czekoladki wysłane przez cichą
wielbicielkę drugi raz nie poleci. Myślałem nad włamaniem się do kuchni, ale
nie chcę podać eliksiru całemu Gryffindorowi.
Blaise zastanowił się.
— Żaden Gryfon mu tego nie poda?
Pokręcił głową.
— Szkle-Wzro podaje się w ciemnej fiolce? — zapytał.
— Musi być szczelnie zamknięte i w ciemnej fiolce,
żeby właściwości nie uciekły — odparł Draco.
— Czy ty chcesz zmusić pielęgniarkę, żeby mu to
podała? — zaśmiał się Elvis.
— Ja jej nie chcę zmusić, Blaise — odparł Harry z
uśmiechem. — Ona sama to zrobi. Potrzebuję tylko waszych aktorskich
umiejętności…
Plan był prosty: Blaise będzie udawał poważnie zranionego,
Malfoy wyciągnie Pomfrey ze Skrzydła, a Harry w tym czasie włamie się do jej
gabinetu i podmieni zawartość pierwszej z brzegu fiolki z napisem Szkle-Wzro.
Następnie Furia łamie nos Weasleyowi, który trafia do Skrzydła, gdzie Pomfrey
podaje mu eliksir. Nic trudnego. Tak przynajmniej sobie wmawiali. Silver miała
im pomóc, czatując przy drzwiach pokoju wspólnego Gryffindoru, żeby dać im
znać, kiedy wychodzi Ron. Harry, Draco i Blaise czekali niedaleko Skrzydła
Szpitalnego, wyczekując na znak od Evelyn i Jasmine. Furia niecierpliwie
patrzył w telefon. Nagle komórka zadzwoniła.
— Do roboty — zakomunikował Harry.
Draco szybko wpadł do Skrzydła Szpitalnego, udając
przerażenie. Brunet stanął niedaleko drzwi. Blaise zaczął wrzeszczeć:
— Aaa! Moja ręka! Oderwało mi rękę!
Pomfrey wypadła szybko z pomieszczenia, a zaraz za nią
Malfoy. Harry niepostrzeżenie wślizgnął się do Skrzydła. Szukając eliksiru
Szkle-Wzro, miał na ustach rozbawiony uśmiech. Ślizgoni, jak się okazało, mieli
wybujałą wyobraźnię. Blaise udawał, że został poparzony i jest tak przerażony,
że się wydziera na całe gardło i nie chce dać się zaciągnąć do Skrzydła
Szpitalnego. Furia podmienił eliksir. Wyślizgnął się niezauważony i podszedł do
wydzierającego się Blaise’a, przerażonego Malfoya i zaniepokojonej Pomfrey.
Chłopcy zerknęli na niego. Pierwsza część planu wypaliła. Blaise nagle
ochłonął.
— Ooo… Moja ręka jest cała — rzekł zdziwiony.
Harry miał ochotę wybuchnąć śmiechem. Pomfrey, kręcąc
głową, wróciła do Skrzydła.
— Genialnie — zaśmiał się Harry i wtedy dostrzegł
Rona.
Musiał szybko zareagować,
żeby nikt nie wpadł do królestwa pielęgniarki przed nim. Silver i Jasmine
pojawiły się za Gryfonem.
— Weasley! — zawołał, a ten spojrzał na niego
szyderczo. — Mam ci coś do powiedzenia — rzekł, szybko podchodząc. — A raczej
do pokazania. To za Erin — wytłumaczył i bez ostrzeżenia uderzył go z pięści w
nos.
Zaskoczony chłopak runął na ziemię z krwawiącym nosem.
— To tak na przyszłość, zanim powiesz coś niemiłego
na jej temat — dodał Furia.
Silver i Jasmine minęły Rona bez słowa i dołączyły do
Harry’ego, by następnie dojść do rozbawionego Blaise’a i zadowolonego Dracona.
Stanęli niedaleko. Musieli się upewnić, że pójdzie do Skrzydła Szpitalnego. Tak
też zrobił, wygrażając Harry’emu pod nosem. Krwawiącym nosem.
Furia był z siebie dumny. Nie, on był po prostu
wniebowzięty. Ron nieświadomie zażył eliksir kompromitujący i plótł takie
rzeczy, o jakich nikomu się nie śniło. Nauczyciele byli zgorszeni. McGonagall
wlepiła mu szlaban, kiedy wypalił w jej stronę, że co wieczór myśli o tym, jak
wygląda w bikini. Harry siedział w ławce z głową na stoliku i wył ze śmiechu,
nie mogąc się uspokoić. Erin siedząca obok niego nie wyglądała lepiej. Silver
płakała, wycierając łzy chusteczką. Ślizgoni byli wniebowzięci, choć cała klasa
nie mogła powstrzymać śmiechu.
— Weasley, jaką nosisz bieliznę? — zapytał Malfoy
poza klasą.
Chłopak spojrzał na niego morderczo i choć próbował
zripostować, to z jego gardła wydobyły się słowa:
— Są to stringi z podobizną profesora Snape’a na
przodzie.
Korytarz zatrząsnął się od śmiechu.
— Często je zmieniasz? — dodał Harry.
— Nie zmieniam, bo co wieczór wpatruję się w nie z
lubością — odparł, a następnie, przerażony swoimi słowami, uciekł odprowadzony
śmiechem całego rocznika.
— Furia, to był genialny pomysł — zaśmiała się
Jasmine.
— Ktoś z was to wymyślił. Ja tylko to zrealizowałem z
pomocą Elvisa i Fortisa — odpowiedział rozbawiony.
— Czuję się mile połechtana — powiedziała Blake z
wyszczerzem.
Blaise poczochrał ją lekko po włosach.
W trakcie obrony przed czarną magią Ron chyba w ogóle nie
chciał otwierać ust, lecz Draco go sprowokował, kiedy Liam Collins nie słyszał.
— Weasley, co sądzisz o profesorze?
— Profesor Collins ma bardzo zgrabny tyłek. Powinien
pracować jako model w bieliźnie.
Pierwszy raz widzieli nauczyciela w stanie zwanym szok. Patrzył na Rona
rozszerzonymi oczami, w trakcie gdy dziewczyny chichotały, a chłopcy wycierali łzy.
Ron raz bladł, a raz robił się wściekle czerwony.
— Weasley, czy ty się dobrze czujesz? — zapytał
nauczyciel z niedowierzaniem w głosie.
— Tak, profesorze. Gdy pana widzę, automatycznie
poprawia mi się humor, bo jest pan bardzo przystojny i seksowny.
Toby z Blaisem leżeli na ziemi. Harry błagał Erin, żeby go
stąd wyprowadziła, bo brzuch bolał go ze śmiechu, aż momentami brakło mu tchu.
— F… F… haha… Fur… hahaha… Furia…
haha… pomóż… — jęknęła Silver przez śmiech.
Do końca dnia Ron plótł takie rzeczy, że wszyscy śmiali się
do łez.
Wieczorem, gdy Harry leżał w łóżku i przypomniał sobie jego
słowa, próbował hamować wybuch śmiechu. Nie udało się. Zaczął chichotać jak
opętany. Po chwili usłyszał parsknięcia śmiechem i wraz z Blaisem oraz Draconem
naśmiewali się do łez, przypominając sobie te komiczne słowa.
1 Reveille – Look At Me Now
2 Linkin Park –
Victimized
==================================
Tośka, już kiedyś planowałam pisać o Lily i Jamesie, ale
jednak nie kręci mnie to tak, jak czasy Harry’ego.
O MATKO!!!!!!
OdpowiedzUsuńRyczę i kwiczę!
KOcham twój blog!
Yes Super rozdział !!!! A teraz ślub składam ci przysięgę małżeńską Ja śmietanna w pełni zdrowa na umyśle obiecuję zawsze wchodzić na twojego bloga,sumiennie komentować rozdziały,Zawsze mieć o blogu dobre zdanie i wszystkim go polecanie. Mam nadzieje że przyjmiesz moje skromną przysięge którą oznaczam jako wieczystą. Śmietana Rockowa :D
OdpowiedzUsuńHAHHAHAHHAHA ! O Merlinie kochany moj ! Rockowa zabijasz nie smiechem ! Caly czas sie smieje ! Hhahahahha ! Niezrownowazona ratuj mnie kochana ! Ja juz nie moge przestac sie smiac ! Z MEGA NIECIERPLIWOSCIA CZEKAM NA NASTEPNY ! Haahhahah ! Ja juz chce nastepna sobote ! Nikita Silver
OdpowiedzUsuńzajebiste
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, nieźle się uśmiałem czytając go:P
OdpowiedzUsuńHahahahaha. Nie wiem skąd ty bierzesz te pomysły, ale mam nadzieję, że masz ich więcej w zanadrzu ;) Rozdział świetny, biedny Ron, jeśli tak się zaczyna nękanie go, to nie chce wiedzieć co będzie w następnych rozdziałach :D Do tej pory jeszcze nie mogę powstrzymać śmiechu. Życzę weny i czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńExtra !! Eliksir masakra xD Weasley ma nauczkę :D Jula
OdpowiedzUsuńZabiłaś mnie po prostu! Aż policzki mnie bolą od tego ciągłego śmiechu! :D Początkowo myślałam, że ta akcja z irokezem to jest sedno kawału, jednak część druga, pt. "Zemsta Furii" była o niebo śmieszniejsza! xD
OdpowiedzUsuńEch... biedny Harry. Niewidzialna ręka ściska mi serce, gdy tylko czytam o torturach Pottera. I wiesz co? Chyba Ty po prostu leczysz mnie od fobii tortur Harry'ego. Bo przecież wiesz, że to lubię czytać (pozdro dla Kai), ale powoli zaczynam płakać nad takimi scenami, co się nigdy nie zdarzało.
Wpierw myślałam, że w nocy Draco usłyszał kroki jakiegoś kolesia, co chciał zrobić coś złego Harry'emu, ale po chwili przypomniałam sobie, że istnieje ktoś taki jak Snape. Pewnie to on i pomógł Furii...
Lubię "Twojego" Snape'a. Jest kanoniczny, ale zarazem nie jest już taki wstrętny do Harry'ego. Kanoniczny Snape zachowuje się tak, jak gdyby w książce zmienił swoje nastawienie do Pottera... Kurde, nie wiem jak to napisać... No że nadal jest sarkastycznym dupkiem, itd, ale się trochę zmienił.
Zauważyłam literówkę, ale nie wiem czy tak miało być... Napisałam już Ci o tym na twitterze, więc jak zrobisz sobie obiad i może później wejdziesz na tt, to może zobaczysz.
Dasz mi trochę swojego poczucia humoru? Ploooose xD Odrobinkę. *.*
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. :)
Weny mnóstwo życzę! :***
Niezrównoważona
PS. Jak zrobiłaś te obramowanie komentarzy? Pytam się z czystej ciekawości :P
[zaklinacze-dusz.blogspot.com - opowiadanie potterowskie]
ahahahahahahahhahahahahahahahahahahhahahah ho kurnaaaaa gahahahaahhahah cału rozdział się śmiałam
OdpowiedzUsuńWeasley, co sądzisz o profesorze?
— Profesor Collins ma bardzo zgrabny tyłek. Powinien pracować jako model w bieliźnie.
F… F… haha… Fur… hahaha… Furia… haha… pomóż… hahahahahaahahahah nie no żono moja <33333 Cieszę się że za mnie wyszłaś !!Bo rozbrajasz mnie swoimi tekstami Rozdział jest mega !!!!!!!! boże nie no nawet teraz się śmieje haahahhahahahah Zajebisty !!!!!! Brawo jeny ale ja mam teraz humor Dziękuje za wspaniały rodzdzaił !!!!!! Dziękuje !!! hahahahahaha. jaką nosisz bielizne Są to stringi z podobizną profesora Snape’a na przodzie. :D ;D ;3333 Czekam na next :D hhahaahahhah M.E.G.A !!!!!!
UMARŁAM!!!
OdpowiedzUsuńPumciu, to był zamach na moje życie. To właśnie uwielbiam, gdy czytam Twoje opowiadania. Najwyraźniej mój brat nie, bo z pokoju obok słyszę jego bardzo, bardzo wkurzony słodki głosik: "no i z czego się tak ciągle chichrasz?" to go doprowadza do szału i dzięki ci, że mi w tym pomagasz, mwahaha XD
OPCM najlepszy XD
Życzę weny na dalsze tego typu notki :D
Pozdrawiam,
estepen
Rozdział świetny - jak zawsze zresztą ;) Ale pomysł z eliksirem kompromitującym to po prostu bomba xD Znalazłam jeden błąd: Jego skóra prawie nie odróżniała się od głosów. Nie powinno być przypadkiem 'włosów'? ;)
OdpowiedzUsuńhahahaha spadłam z krzesła ze śmiechu... :D:D:D:D:D
OdpowiedzUsuńNie no to było dobre... Ron ma za swoje... Już się nie doczekam nowego rozdziału!!!!!!!!!! Ogólnie bardzo mnie wciągnęło to opowiadanie tak jakbym widziała co się tam dzieje... :D
PS jakbyś mogła to przeczytaj noy rozdział na moim blogu o HP i napisz w komentarzu co muszę jeszcze poprwić z góry dziękuję!
Śmiałam się, naprawdę się śmiałam! Dawno już nie śmiałam się przy czytaniu ff, nawet teraz, gdy czytam Krukoniadę (może znasz?), niemal w ogóle się nie śmieję, a fick jest uważany za jeden z najbardziej humorystycznych ;-) Akurat nie przy żarcie z irokozem, ale raczej podczas tworzenia eliksiru (Blaise jest wspaniały!) czy później co niektórych odpowiedziach Rona ;-) Wyobrażałam sobie siebie w sytuacji Furii - ja leżałabym tam pewnie na ławce xD Pewnie gdyby nie to skojarzenie, to byłoby mało śmieszne, ale tak - miło było się trochę pośmiać, tym bardziej, że jestem padnięta po całym dniu wożenia drzewa (heh, przez ponad trzy godziny non stop słuchałam tylko jednej piosenki Linkin Park - In The End xD chyba już zawsze ten zespół będę kojarzyć z Tobą).
OdpowiedzUsuńRadujemy się, bo Harry jednak przegrał xD wiedziałam, że zostanie szukającym, byłam tego pewna :) Teraz tylko trzeba czekać na mecz Gryffindor-Slytherin i będzie dobrze. Co to będą za emocje! Ale tak podejrzewałam, że coś jednak go sprowokuje do tej decyzji i Ron także przeszedł mi przez myśl :-) Ciekawi mnie tylko, czy Harry kiedyś wybaczy Ronowi? Tak jak w DC. Albo niech Ron umrze, a Harry niech wtedy ma choćby drobne wyrzuty sumienia, że się z nim kłócił :-) To by było ciekawe ;-)
Kończę klecić od rzeczy. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam [pisanina-frigus.blogspot.com]
Popłakałam się ze śmiechu...poważnie no. Rozdział jest GENIALNY !!!! Twoje teksty zawsze mnie roz*ebią xD Ja chcę więcej ! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Cruciatrus.
Wiedziałam, że tylko Erin potrafi sprawić, że Harry wstąpi do drużyny!;) Ta to ma łep jak sklep;D Weasley mnie normalnie z rozdziału na rozdział coraz bardziej drażni, mam nadzieję, że będzie jeszcze dużo rzeczy, które Harry mu zrobi;D To co było tutaj to normalnie... Niesamowite:D Uśmiałam się, jak nie wiem i na przyszłość będę wiedziała, żeby nie jeść, jak czytam Twojego bloga:D Haha:D To, co powiedział Liamowi mnie rozwaliło:D Boskie normalnie;)) Widzę, że stosunki między Potterem, a przyjaciółmi Malfoya się ocieplają, ciekawe co będzie dalej:)) Oj, Draco zaczyna chyba coś podejrzewać, dobrze przynajmniej, że nie przyłapał Snape'a...
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na rozdział następny;) Ten był zaje*isty!:)
Pozdrawiam i weny życzę, Caathy.x1
Dopiero niedawno wróciłam do domu. Przeczytałam twój rozdział i padłam :) Jest jak zwykle zafalisty :D Strasznie mi się podobał eliksir kompromitujący i sprzeczka Furii z drużyną Gryffindoru.
OdpowiedzUsuńKurczę, ale zapowiedź! Kto to ten Tristan? Jakiś kuzyn Syriusza? Bo chyba nie syn o.O Bynajmniej tak wynika z zapowiedzi. Może następny rozdział przyniesie też mecz?
Nie dziwię Ci się, że wolisz pisać czasy Harry'ego niż huncwotów. Oni już są tak wykorzystani na różne sposoby, jak się tylko da. Naprawde ciężko znaleźć w necie coś oryginalnego o Lily.
Jak ty zrobiłeś, te ramki do komentarzy? O.o Wygląda to ślicznie.
Pozdrawiam i zapraszam na losy-isabelli.blogspot.com
Biedny Draco, musiał siedzieć sam przez pół godziny ! Doigrał się, Furia też potrafi pokazać pazurki ;D.
OdpowiedzUsuńHeh Erin jest przebiegła, no, ale perspektywa meczu Węży i Lwów jest ekscytująca. A Fortis się tyle męczył, wystarczyło tylko delikatnie podpuścić Furię i po sprawie. I zgadzam się z Silver jeśli złapie znicz Dom Węża oszaleje ;D !
Wredna wiewiórka, sam nie jest lepszy mówiąc takie słowa...
Niewiarygodne, blond włosy i nos jak u Pinokia przeszłaś samą siebie !!! Genialne!
Czyżby w głowie Draco świtała jakaś myśl...??
Eliksir przebija wszystko !!! Te stringi i profesor Liam jako seksowny model buhahaha uśmiałam się bez reszty, ciekawe cóż jeszcze takiego cudownego jest na tej liście ;DD.
Weny, pozdrawiam !
Daga
Ahahahaha, ruda szumowina - dobre ! Boże, uśmiałam się u McGonagall ! No i z tymi czekoladkami :D Dobre, dobre :) Nie zazdroszczę Ronowi położenia "Tak, profesorze. Gdy pana widzę to automatycznie poprawia mi się humor, bo jest pan bardzo przystojny i seksowny." spadłam z krzesła, ahahah :D Ciekawe co jeszcze Furia wymyśli o.o
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc pierwsze 7-9 rozdziałów było dość nudne ale jak zawsze akcja kiedyś musi się rozwinąć, tak też się stało w twoim opowiadaniu i bardzo dobrze bo strasznie mi się to podoba :)
OdpowiedzUsuńboszz jak ja to koffam pękam z śmiechu dosłownie a jak se przypomnę końcówkę to leże i kwiczę pozdrawiam i życzę miłej niedzieli
OdpowiedzUsuńbay bay
Rozdzialik jak zwykle fantastyczny, akcja z eliksirem mocarna, fanie że Harry jest w drużynie.
OdpowiedzUsuńHarry się zgodził! ^^
OdpowiedzUsuńMa najlepsze pomysły. Ciekawe co wymyśli jeszcze.
Buziam, Pozdrawiam i życzę weny!
Spadłam przez ciebie z krzesła. To jest świetne :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie umiesz pisać o Lily i Jamesie, bo to moje ulubione czasy, a w necie ciągle ten sam schemat i nic porządnego nie można przeczytać, oprócz paru perełek. Rozdział perfekcyjny, na pewno będę zaglądać częściej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Corny ;]
No cóż, kwestią czasu było dołączenie Harry'ego do drużyny :P Rozdzialik całkiem przyjemny, a kłótnie z Ronem mile się czyta. Pozostaje nam czekać, kiedy zaprzyjaźni się z ekipą ze Slytherinu :P Ogólnie to jest dobrze i stabilnie :)
OdpowiedzUsuńBobski
Nie mogłam przestać się śmiać. Twoje opowiadanie są tak świetne, że czytam je po setki razy, ale najbardziej podobało mi się Twoje opowiadanie: HP i Drugie Oblicze.
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest świetny. Bardzo mnie rozbawił. Jestem bardzo ciekaw co jeszcze wymyśli Harry. a za razem ciekawi mnie kiedy jego współlokatorzy dowiedzą się o jego bitwie.
OdpowiedzUsuńŻycze dużo weny.
Ruda
Niezłe, rób takich więcej, aż brzuch mnie boli od tego!!!! hahaha...
OdpowiedzUsuńWitam ;D
OdpowiedzUsuńRozdział zabawny i to bardzo, w niektórych momentach musiałam przestać czytać, bo zaczynałam się śmiać jak głupia do monitora.
Furia jest zajebisty!
I naprawdę zaczynam współczuć Ronowi. Chociaż, raczej nie..;P
Pozdrawiam!
To było boskie! niesamowite
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńoch tak Draco wciąż załamany tym, że Harry odmawia bycia w drużynie, ani prośby, ani groźby nie działają, no naprawdę z Harrego zrobił się prawdziwy Ślizgon, ale w końcu fretka wygrała, dzięki temu, że Erin sprowokowała konfrontację z drużyna gryidoru i właśnie to podziałało. Ten eliksir kompromitujący, och tak wszyscy mieli ubaw z Rona, szkoda, że Draco nie obudził się wcześniej i nie zobaczył co się dzieje z Harrym, może i on by mu pomagał...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńpięknie, tak, tak Draco jest wciąż załamany cała sytuacją, że Harry odmawia bycia w drużynie, ani prośby, ani groźby nie działają na niego, no naprawdę z Harrego zrobił się prawdziwy Ślizgon, ale w końcu fretka wygrała, dzięki temu, że Erin sprowokowała konfrontację z drużyna gryidoru i właśnie to podziałało. Ten eliksir kompromitujący, och tak wszyscy mieli ubaw z Rona, szkoda, że Draco nie obudził się wcześniej i nie zobaczył co się dzieje z Harrym, może i on by mu pomagał...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga