17.11.2012

Rozdział 15 - Tristan Black

Harry widział wściekłe spojrzenia wysyłane mu przez Rona. Chłopak musiał się domyślić, kto sprawił, że mówił poprzedniego dnia takie głupoty. Odprowadzany był śmiechem uczniów. Musiał przepraszać zarówno McGonagall, jak i Collinsa, tłumacząc, że nie wie, co mu odbiło. Gryfon niemal rzucił się na Furię, gdy przechodził obok niego.
 — Ty szumowino! To przez ciebie wczoraj mówiłem… coś takiego! — wrzeszczał, a brunet odskoczył przed pięścią wycelowaną w jego nos.
 — Naucz się, Weasley, że ze mną się nie zadziera — odparł Harry z szyderczym uśmiechem i zimnymi oczami. — Zapamiętaj sobie.
 — Pożałujesz — syknął tylko i go wyminął.

Wracał ze szlabanu ze Snapem. Efimutaryzacja szła mu coraz lepiej, choć nie był zadowolony z efektów. Potrafił zmienić krew w dywan i obdrapane ściany w smugi. Kiedy przechodził do kolejnej części, wszystko rozpadało się na drobne kawałki i musiał zaczynać od nowa. Legilimencja natomiast szła mu tak dobrze, że Snape zakomunikował, iż niedługo wypróbują tego na większym gadzie, a dopiero wtedy na człowieku. Nie powiedział, że na nim, co zastanowiło Harry’ego.
Nawet nie wiedział, kiedy dotarł do kamiennej ściany, gdzie znajdowało się wejście do pokoju wspólnego.
 — Król węży — mruknął pod nosem, a ściana rozsunęła się. Podskoczył w miejscu, gdy poczuł chłód na całym ciele. — Ku*wa! — wrzasnął niekontrolowanie.
Cały był oblepiony jakąś gęstą, zieloną, jaskrawą mazią, która pojawiła się znikąd na jego głowie. Wszedł do środka, ciskając gromy z oczu. Wszyscy patrzyli na niego z uniesionymi brwiami. Mamrotał pod nosem jakieś przekleństwa.
 — Kto to, ku*wa, zrobił? — powiedział zimno.
Cisza. Harry zamknął oczy. Pożałujesz.
 — Weasley — szepnął. — Nie żyjesz.
 — Chyba wojna zaczęła się z obu stron — stwierdził Teodor, gdy Furia poszedł do dormitorium.
Silver pobiegła za przyjacielem. W sypialni siedzieli już Blaise i Draco, którzy spojrzeli na byłego Gryfona z zaskoczeniem.
 — A co to? — zdumiał się Blaise.
 — Weasley zastawił na mnie pułapkę przed wejściem — odparł.
 — Kręcił się niedaleko, ale nie myślałam, że coś kombinuje — rzekła Evelyn, pojawiając się w drzwiach.
Harry nagle jakoś dziwnie przybladł, podpierając się o boki lekko pochylony. Skrzywił się delikatnie.
 — Zaraz się zrzygam — stwierdził słabo.
Ledwo zdążył do łazienki. Blondynka skrzywiła się z niesmakiem, patrząc na drzwi, za którymi zniknął jej przyjaciel. Draco i Blaise patrzyli w to samo miejsce.
 — Silver — usłyszeli po chwili słaby głos byłego Gryfona — ten sukinsyn oblał mnie jakąś trucizną.
 — Co? — zdumiała się i natychmiast zajrzała do łazienki.
Zaklęła donośnie, a Elvis i Fortis zerwali się z łóżek, żeby zobaczyć, co się stało. Harry stał nad umywalką brudną od krwi, którą wcześniej wymiotował. Z miny Furii wywnioskowali, że to jeszcze nie koniec. Evelyn wygoniła chłopców z łazienki, zostając z brunetem.
 — Silver, to może być coś poważniejszego — rzekł jeszcze Draco, zanim zamknęła drzwi.
 — Jakby co to będę krzyczeć — odparła. — Chyba Weasley nie jest takim idiotą, żeby narażać czyjeś zdrowie.
 — Żebyś się nie zdziwiła — mruknął Blaise.
Ślizgonka wyczyściła Harry’ego z krwi i wtedy dostrzegła, że po jego policzkach lecą strumienie łez.
 — Ku*wa, nic nie widzę — szepnął, zaciskając powieki i pocierając je.
 — Zostaw — rzekła, przytrzymując jego ręce. — Wyciągnij soczewki, bo drażnią ci oczy.
 — Ciekawe jak — jęknął. — Nawet oczu nie otworzę.
 — Próbuj.
 — Nie.
 — Furia!
 — Łatwo mówić!
 — Wyciągnij te cholerne soczewki, bo inaczej sama ci je wyciągnę!
 — To dalej! — warknął zrozpaczony.
Wiedział, że dziewczyna to zrobi i było to chyba najlepsze wyjście, bo on nie miałby na to tyle odwagi. Doskoczyła do niego i usadziła na toalecie.
Chwilę później Draco i Blaise słyszeli głośne przekleństwa.
 — Ała! Silver! Masz wyciągnąć soczewki, a nie wduszać mi oko w głąb czaszki! — jęczał Harry. — Nie tak mocno!
 — Och, przymknij się!
 — Łatwo… Ku*wa, no! Zabiję cię! Drugie sam wyc… Silver!
 — I po kłopocie — oznajmiła. — Jeszcze pieką i łzawią?
 — Nie, ale zaraz się na ciebie zrzygam — stęknął słabo.
            Rumor.
 — Marnie to widzę — rzekła zaniepokojona dziewczyna, wychodząc do Elvisa i Fortisa. — Nie dość, że wymiotuje krwią to jeszcze podrażniło mu oczy, gdy miał soczewki.
Ślizgoni wymienili spojrzenia.
 — Silver, czemu ja się robię przeźroczysty? — jęknął Harry.
Z powrotem wpadła do środka. Miał rację. Jego skóra zaczęła prześwitywać.
 — Merlinie, zaczynam widzieć swój mózg — powiedział z rozszerzonymi z przerażenia oczami, patrząc w lustro.
Evelyn doskoczyła do niego, zarzuciła mu kaptur od bluzy na głowę i pociągnęła za rękę, która była lekko przeźroczysta i zimna jak lód.
 — Do Skrzydła — zarządziła prędko.
Rzucili się do biegu. Evelyn krzyknęła do Blaise’a i Dracona, żeby wzięli próbkę eliksiru, którym chłopak został oblany, więc szybko ruszyli za nimi.
 — Co jest? — zapytał Toby, widząc niemałe zamieszanie.
 — Potter zamienia się w ducha — odparł tylko Fortis, w trakcie gdy Blaise zbierał próbkę eliksiru.
Wszyscy rozszerzyli oczy.
 — Jak to? — zdumiała się Blake.
 — Robi się przeźroczysty. Dosłownie widzieliśmy, jak w jego żyłach płynie krew.
Blaise pociągnął go na korytarz i pobiegli do Skrzydła Szpitalnego, zostawiając przerażonych Ślizgonów. Potter Potterem, ale był Ślizgonem!

Jak się okazało, Harry został oblany eliksirem przeźroczystości robionym zwykle dla żartu. Wszystko byłoby okay, gdyby nie to, że został źle uwarzony, co wywołało skutki uboczne, czyli wymiotowanie krwią i pieczenie oczu w połączeniu z soczewkami kontaktowymi. Zmroziło ich, gdy Pomfrey nie kryła, że zwlekanie mogłoby skończyć się wykrwawieniem lub zniknięciem skóry z jego ciała. Furia musiał zostać na noc w Skrzydle Szpitalnym, żeby jego ciało wróciło do normalnego stanu.
Harry’ego wypuszczono ze szpitala następnego ranka na śniadanie. Niemal pobiegł rozwścieczony do Wielkiej Sali. Minął Silver, Dracona, Blaise’a i resztę, kierując się w stronę rudych włosów.
 — Weasley!
 — O proszę. Już wróciłeś do dawnych kolorów? — zaśmiał się szyderczo, stając naprzeciwko niego.
Harry zbliżał się nieubłaganie z chęcią mordu w oczach.
 — Ty skończony kretynie! — warknął pod spojrzeniami całej Wielkiej Sali. — Źle uwarzyłeś eliksir, debilu! Idioto, prawie mnie zabiłeś!
Oszołomiony jego słowami Gryfon nie zareagował na potężne uderzenie z pięści w twarz.
 — Panie Potter! — krzyknęła McGonagall.
 — Jak już walczysz, to walcz uczciwie — warknął Harry, nie zwracając na nią uwagi.
 — Potter! Minus…
 — Z całym szacunkiem, Minewro, ale Potter miał prawo tak zareagować — przerwał wchodzący do sali Snape. — Właśnie wracam ze Skrzydła Szpitalnego, do którego wezwała mnie pielęgniarka. Jak się dowiedziałem, pan Potter został wczoraj wieczorem oblany eliksirem przeźroczystości. Warto dodać, że źle uwarzonym, co mogło doprowadzić do wykrwawienia.
Harry patrzył wściekle na Gryfona, oddychając ciężko ze złości. McGonagall stała jak wmurowana.
 — Skąd wiadomo, że to Weasley?
 — Sam się przed chwilą przyznał — odparł jakiś chłopak ze Slytherinu siedzący niedaleko miejsca zdarzenia.
 — Weasley naraził zdrowie i życie innego ucznia, dlatego należy mu się odpowiednia kara — rzekł chłodno Snape.
McGonagall kiwnęła sztywno głową.
 — Weasley, za mną — powiedziała ostro i wyprowadziło go z sali.
 — Potter, szlaban za wszczynanie bójki. — Snape znalazł pretekst do wlepienia mu kary, aby miał możliwość uczyć do magii umysłu. — Zgłoś się do mnie po eliksirach.
Harry kiwnął głową. Śmierciożerca odszedł do stołu nauczycielskiego, a Furia przysiadł się do Silver, która patrzyła na niego z troską. Ślizgoni zerkali wrogo w stronę stołu Gryffindoru.

Wszyscy z podekscytowaniem szli na lekcję obrony przed czarną magią. To dzisiaj miała odbyć się pierwsza lekcja polegająca na walkach między uczniami. W klasie stało podłużne podwyższenie, które wszyscy kojarzyli z klubu pojedynków z drugiej klasy prowadzonych przez Lockharta. Liam czekał na nich, stojąc przy oknie. Kiedy drzwi się zamknęły, zaczął przemawiać:
 — Tak jak obiecałem, dzisiejsza lekcja będzie miała formę klubu pojedynków. Poznaliście już wystarczająco dużo klątw i zaklęć, żeby poradzić sobie w walce w cztery oczy, dlatego liczę nie tylko na zaklęcia oszałamiające i rozbrajające, ale coś bardziej zaawansowanego. Uczyliście się także magii niewerbalnej. Część z was już ją opanowała, a część jest temu bliska, dlatego sądzę, że powinniście ją wykorzystać, żeby zyskać przewagę nad przeciwnikiem. Dzisiaj to ja będę dobierać was w pary, a właściwie będziecie losowali swojego przeciwnika. Wygrana osoba przechodzi do kolejnego etapu, w której zmierzy się z osobą z innej pary. Wygrany całego zadania zdobędzie pięćdziesiąt punktów dla swojego domu. Używacie wszystkiego, czego umiecie. Rzeczą jasną jest, że Zaklęcia Niewybaczalne są zakazane. Lavender, zapraszam.
Dziewczyna wylosowała Hannę Abott, z którą stoczyła zwycięski pojedynek. Harry’emu trafił się Zachariasz Smith. Miły zbieg okoliczności. Akurat Zachariasz wszedł mu za skórę swoimi chamskimi odzywkami w związku z Erin i Slytherinem. Wszedł na podest, w duchu bardzo zadowolony. Skoro mieli prawo do używania wszystkiego, mógł poćwiczyć na nim czarnomagiczne zaklęcia, których zdążył nauczyć się z Syriuszem. Miał zamiar wykorzystać do tego magię niewerbalną, żeby uczniowie nie plotkowali o tym, że zna czarną magię bliżej niż teoria.
Każdy uczeń pamiętał słowa Liama, że pierwszy atakujący zwykle jest na straconej pozycji, dlatego gdy starcie zostało rozpoczęte, chłopcy celowali w siebie różdżkami, ale nie atakowali. Profesor uśmiechnął się w myślach. A jednak Potter słuchał go na lekcjach, choć często nie wykazywał takich oznak.
Furia, widząc brak reakcji ze strony Zachariasza, postanowił zareagować. Nie miał zamiaru atakować, ale zmusić go do ofensywy. Różdżka lekko mu drgnęła. Zachariasz pomyślał, że to atak, choć był to najzwyklejszy Lumos, dlatego zareagował obroną. Harry powstrzymał się przed wywróceniem oczu. Cisnął w jego tarczę zaklęcie likwidujące i odczekał zaledwie kilka setnych sekund, aż Puchon zaczął atakować.
Liam uśmiechnął się do siebie, opierając o parapet. Potter go intrygował. Nie myślał wyłącznie o pojedynku, ale także o jego zachowaniu na lekcjach i nie tylko. Na jego zajęciach ćwiczył bardzo intensywnie i dość szybko radził sobie z nowymi klątwami. Widać było, że bardziej cenił sobie zajęcia praktyczne od zadań domowych, w których się zbytnio nie wysilał. Chodziło mu raczej o to, by dostać pozytywną ocenę i tyle. Na lekcji się starał. Chyba nie było osoby, która starała się bardziej od niego. Owszem, była Hermiona Granger, ale jej bardziej zależało na dobrych ocenach niż na tym, co będzie jej przydatne w życiu. W wojnie. Nie wiedział, co tak wpływa na Ślizgona. Może to, że od początku swojego życia był napiętnowany. Z tego, co wiedział od innych nauczycieli, Harry nie był wybitnie uzdolniony. Po prostu sobie radził. Byle zdobyć pozytywną ocenę, mieć spokój i nie wysłuchiwać narzekań nauczycieli na kiepskie wyniki. Liczyła się dla niego praktyka, a nie znajomość historii zaklęcia, która i tak mu się nie przyda. Ważne było jak się rzuca klątwę, jakie ma efekty, jak ją zlikwidować i jakie są skutki niepoprawnie rzuconego zaklęcia.
Z tego, co wiedział, chłopak chciał zostać aurorem. Był na dobrej drodze. Znał mnóstwo pożytecznych zaklęć ofensywnych i defensywnych, które potrafił wykorzystać w walce. Widział, że nie były to tylko białe zaklęcia, ale też czarne. A więc chłopak po kątach uczył się czarnej magii. Nie dziwił się. Harry ich potrzebował, a Dumbledore nie chciał, żeby ten to umiał. Nie rozumiał tego. Dlaczego sądzono, że czarna magia jest zła do szpiku kości? Przecież mogła ona pomóc, wystarczyło znać ograniczenia i się do nich stosować. Mogła pomóc szczególnie Potterowi, który ścigany był przez Voldemorta. Według Liama czarna magia powinna być prowadzona w szkole, na przykład w ramach zajęć dodatkowych. Jednak nie on był dyrektorem, nie mógł tego zmienić.
Poza wiedzą chłopaka było jeszcze jego nastawienie i charakter. Pobyt w Slytherinie mu pomógł. Stał się przebiegły, a tę cechę auror powinien posiadać, pomysłowy, co dostrzegł w żartach na Ronie Weasleyu, potrafił wysuwać wnioski z danej sytuacji. Dodatkowo był uparty. Liam miał nadzieję, że gryfońska naiwność została odrzucona na bok, bo to nie pasowało do aurora. No i często wpadał w kłopoty, z których wychodził obronną ręką. Podsumowując: Potter był dobrym kandydatem na aurora i nie było co do tego wątpliwości.
Bojowy chłopak. Jego poziom był wyższy od pozostałych uczniów, dlatego Liam postanowił dać mu dodatkowe zadanie. I tak na lekcji jako jeden z pierwszych opanowywał zaklęcie, więc czemu ma się nudzić do dzwonka? Mógł wykorzystać ten czas na lepsze rzeczy. Wiedział, że chłopak będzie z tego zadowolony.
Liam uśmiechnął się lekko. Ciekaw był, kim jest nauczyciel chłopaka w sprawie czarnej magii. Znał jego powiązania z różnymi ludźmi i obstawiał jedną osobę, choć nie dałby sobie ręki uciąć. A może by go o to podpytać? Nie, lepiej tego nie robić. Poza tym, jeśli jego intuicja dobrze mu podpowiadała, chciał się spotkać z jego nauczycielem, który, bez wątpienia, wkradał się do szkoły.
Obserwował, jak chłopak rzuca niewerbalnie zaklęcie o ciemnoniebieskim promieniu. Zaklęcie odrętwienia z działu czarnej magii. Domyślił się, że to ono, bo ręka Zachariasza nagle zatrzymała się w powietrzu, a dłoń wypuściła różdżkę na ziemię. Harry przerwał zaklęcie, przywołując różdżkę Puchona. Tak jak Liam się spodziewał, chłopak wygrał. Zeszli z podestu, a nauczyciel pokiwał głową z uznaniem, a następnie przywołał do siebie Toby’ego.
W kolejnym etapie Furia trafił na swoją rówieśniczkę z domu – Dafne Greengrass. Posiadała długie, ciemnobrązowe loki i wielkie oczy pełne chłodnej obojętności w kolorze brązu. Odrzuciła włosy do tyłu, wchodząc z gracją na podest. Dziewczyna nie zaszła mu za skórę, więc wstępnie postanowił traktować ją łagodniej od Zachariasza. Tylko wstępnie. Dziewczyna była waleczną i szybką osobą, jak się okazało. Huki, błyski, strzały. Na początku Harry tylko się bronił, ale dzięki temu znalazł jej słaby punkt. Miała kłopoty z celnością i klątwy często przelatywały spory kawałek od niego. Zasypywała go gradem zaklęć, ale zaledwie jedno na pięć miało szansę trafić wprost w chłopaka. Odczekał, aż wyceluje wprost w niego. Obronił się przed promieniem i, nie fatygując się kolejną jej klątwą, która, jak się spodziewał, przeleciała dobry metr od jego ręki, rzucił w nią jednym celnym zaklęciem oplatającym.
Uczniowie, ku rozbawieniu Liama, zaczęli robić zakłady. Draco, który toczył walkę z Blaisem, przeszedł do kolejnego etapu. Blake odpadła po przegranej walce z Padmą Patil, a Hermiona wyeliminowała Teodora. Jasmine i Toby odpadli już w pierwszym etapie. Erin i Silver, ku rozbawieniu Harry’ego, musiały toczyć między sobą bój. Szły łeb w łeb, ale to jego dziewczynie z niemałymi trudnościami udało się przejść do następnego etapu.
W pojedynku z Susan Bones Harry wykończył Puchonkę zaklęciem wybuchającym. Byli w ćwierćfinałach, więc konkurencja była silniejsza. Do półfinału, oprócz Furii, dostali się także Hermiona, Draco oraz Dean Thomas. Dziewczyna wylosowała Fortisa, który okazał się być lepszym. Dean został pokonany poprzez zaklęcie spowalniające połączone z oszałamiaczem.
 — Slytherin miażdży — stwierdziła Dafne. — Niezależnie kto wygra to i tak mamy pięćdziesiąt punktów.
Harry i Draco weszli na podest. Zaatakowali równocześnie, więc ich zaklęcia zderzyły się ze sobą. Odskoczyli zgodnie w dwie strony, aby uniknąć promieni. Pędzące w stronę bruneta zaklęcie tnące zostało zatrzymane tarczą Protego.
 — Tensionem1! — Zaklęcie Spięcia popędziło w stronę Dracona, który umknął przed nim, rzucając w niego Klątwą Pięści, która minęła głowę Furii zaledwie o centymetr.
 — Acus2!
Draco zaczął się krzywić, gdy Zaklęcie Igły uderzyło go w ramię. Przełamał jednak natrętne igiełki wbijające mu się w skórę i cisnął w przeciwnika zaklęciem zamrażającym, przed którym chłopak się obronił.
Jak się okazało, Malfoy był trudnym przeciwnikiem i Furia potrzebował wyobraźni, żeby go pokonać. Wykorzystał swoją cechę, którą posiadał każdy Ślizgon – przebiegłość. Rzucił zaklęcie dymiące przed Draconem, a opary rozniosły się po całym pomieszczeniu. Kiedy opadły, w Dracona celowały trzy różdżki trzech podobizn Harry’ego. Chłopak rozszerzył lekko oczy, nie wiedząc, który jest prawdziwy. W jego stronę poleciało zaklęcie, które próbował odbić, ale ono zniknęło w powietrzu, co oznaczało, że było wysłane przez jednego z klonów. Przed drugim też się obronił, ale także okazało się być fałszywe. Niestety, trzecie zaklęcie poleciało dość szybko w zdezorientowanego Ślizgona. Malfoy został najzwyczajniej rozbrojony.
 — Zaklęcie Klona. Bardzo pożyteczne zaklęcie służące do zdezorientowania przeciwnika — oznajmił Liam z uśmiechem. — Mamy zwycięzcę. Pięćdziesiąt punktów dla Slyterinu za pierwsze miejsce. Draco, dwadzieścia punktów dla Slytherinu za drugie miejsce. Hermiona, Dean, po dziesięć punktów dla Ravenclawu i Gryffindoru za dostanie się do półfinału.
 —  Siedemdziesiąt punktów na jednej lekcji. To było genialne — wyszczerzyła się Jasmine.
 — Nic dziwnego. Tylko śmierciożercy znają tyle czarnomagicznych zaklęć — rozległ się szyderczy głos Rona.
 — Oczywiście — odparł przechodzący obok Harry wraz z Silver i Erin. — Uważaj na latające w twoją stronę Avady, bo przypadkiem może mi się jakaś wypsnąć. Albo Imperius. Zmusiłbym cię do mycia językiem podłogi w całym Hogwarcie. Czułbyś się bardziej doceniany?
Ron minął go z wściekłą miną. Pozostali uczniowie roześmiali się wesoło.

Harry bardzo szybko poradził sobie z nowym zaklęciem, którego mieli nauczyć się na lekcji Collinsa. Obrona przed czarną magią była jedynym przedmiotem, na którym nie musiał się zbytnio wysilać, żeby było widać zadowalające efekty. Wtedy zwykle pomagał Silver albo Erin, lecz tym razem Liam przywołał go do siebie, zostawiając obserwowanie uczniów na boku.
 — Nudzisz się na lekcjach, co? — zapytał prosto z mostu.
 — Eee — zająkał się, ale widząc uśmiech nauczyciela, odparł szczerze: — Trochę.
 — Zauważyłem. Chciałbyś wykorzystać ten czas na naukę nowych zaklęć, bardziej zaawansowanych?
 — Czemu nie. Może się przydać — odpowiedział Furia.
Liam otworzył szufladę biurka, z którego wyciągnął pergamin.
 — Tutaj masz listę zaklęć, ich zastosowanie i sposób rzucania uroku. — Podał mu pergamin. — Przynoś ją na każdą lekcję. Gdy opanujesz zaklęcie programowe, przerzucisz się na te, żebyś wykorzystał czas.
Harry pokiwał głową, zerkając na listę zaklęć. Było ich co najmniej dwadzieścia, ale wiedząc, że jest to tylko dodatek, nie przeraził się ilością.
 — Gdybyś miał jakiś problem, daj znać — dodał jeszcze Liam.
Furia podziękował nauczycielowi, a kiedy ten odszedł do uczniów, jeszcze raz przejrzał spis, żeby wybrać te, które spodoba mu się najbardziej.

Timor3  Zaklęcie Bezgranicznego Strachu. Rzucone na przeciwnika sprawia, że czuje on nieuzasadniony niepokój, który szybko nabiera na sile, doprowadzając go do chwilowych problemów z pojmowaniem rzeczywistości. Aby poprawie rzucić zaklęcie, należy skupić się na swoim największym strachu.
Delusio4  zaklęcie sprawia, że przeciwnik ma halucynacje i nie potrafi skupić się na walce. Dostrzega nierealne obrazy.
Trepidus5  zaklęcie powodujące zamęt w głowie przeciwnika. Ofiara zapomina najprostszych zaklęć. Aby rzucić zaklęcie, należy ułożyć różdżkę w dłoni poziomo, przybliżając do własnego ciała i pod takim kątem odepchnąć ją w stronę przeciwnika.

Harry czytał dalej, widząc różnorodne zaklęcia pomocne w walce, jednak jego zainteresowało jedno:

Illusio6  Zaklęcie Iluzji. Poprawnie rzucone tworzy nierealny obraz zwany iluzją. Jest jednym z zaawansowanych zaklęć dezorientujących przeciwnika. Najważniejsze to skupienie się na obrazie, który chcemy przesłać przeciwnikowi i rzucenie je w miejsce, gdzie ma się pojawić. W zależności od wielkości iluzji, potrzebna jest większa siła i skupienie na obrazie.

Oczy mu błysnęły, jednak postanowił zostawić je do nauki z dala od klasy. Wolał zatrzymać je dla siebie. Postanowił zabrać się za pierwsze z góry, czyli Zaklęcie Bezgranicznego Strachu, które od razu skojarzyło mu się z patronusem.
Liam zatrzymał go po lekcji, więc Evelyn oznajmiła, że na obiad pójdzie z Erin, która już wychodziła. Harry pokiwał głową, a kiedy drzwi się zamknęły, chłopak spojrzał na nauczyciela.
 — Na lekcji pojedynków zauważyłem, że używasz nie tylko białej magii. — Harry lekko przybladł. Mógł się spodziewać, że nauczyciel obrony rozszyfruje działanie wielu zaklęć czarnomagicznych. — Nie osądzam cię, jednak proszę, żebyś rzucał je z rozwagą. Czarna magia potrafi zgubić człowieka, choć, wbrew pozorom, jest bardzo pomocna. Mam nadzieję, że znasz wszystkie ograniczenia i ćwiczysz je pod dobrym okiem.
Furia pokiwał głową, choć nie czuł się uspokojony.
 — Powie pan dyrektorowi? — zapytał niepewnie.
 — Nie, Harry, ale musisz mi coś obiecać.
 — Tak?
 — Chciałbym spotkać się z twoim nauczycielem.

Furia poprosił Evelyn, żeby nie przychodziła wieczorem na lekcję oklumencji, tłumacząc jej sytuację.
 — Sądzisz, że może komuś o tym powiedzieć? — zapytała.
 — Nie wiem. Raczej nie powie, ale na razie wolę nie pokazywać, że babrzemy się w magii umysłu.
 — Jasne, rozumiem.
Liamowi dał znak, o której jest umówiony ze swoim nauczycielem, a sam poszedł do Pokoju Życzeń dziesięć minut wcześniej. Łapa i Lunatyk już byli na miejscu.
 — Jest problem — zaczął na wstępie, opadając na kanapę. — Ostatnio mieliśmy na obronie klub pojedynków i tak się składa, że mój nauczyciel rozpoznał czarnomagiczne zaklęcia, które rzucałem. Obiecał, że nikomu nie powie pod warunkiem, że się z tobą spotka — dodał, patrząc na Syriusza.
 — Jesteś pewien, że to dobry pomysł?
 — Nie jestem, ale innym sposobem Dumbledore się o tym dowie. Nie wziąłem Silver, bo nie chcę pokazywać, że zajmujemy się też magią umysłu — wytłumaczył, przenosząc wzrok na Remusa, który pokiwał głową.
 — Coś mi jest tu podejrzane — stwierdził Syriusz. — Kiedy przyjdzie?
 — Za jakieś pięć minut.
 — Powiedz coś o nim.
 — Wydaje się być w porządku. Widać, że chce nauczyć, żebyśmy poradzili sobie w walce. Żebym na lekcji się nie nudził, dał mi dodatkowe zaklęcia.
 — Co ma znaczyć: żebym się nie nudził? — Łapa zmrużył gniewnie oczy.
 — Myślisz, że obijam się na lekcji? — prychnął Harry. — Po prostu dość szybko udaje mi się rzucanie nowych zaklęć. Resztę czasu wykorzystuję na dodatkowe.
 — Na przykład?
 — Na przykład bezgraniczny strach, drgawki, iluzja…
Remus i Syriusz wymienili spojrzenia.
 — Musi cię wysoko cenić, skoro wierzy, że opanujesz te zaklęcia — stwierdził Lunatyk. — Nie należą do prostych, ale są bardzo przydatne. Zwykle ludzie wolą nauczyć się podstawowych, byle sobie poradzić w razie potrzeby. Niestety, podstawy często zawodzą. Już samo to, że opanowałeś patronusa w trzeciej klasie bardzo dużo znaczy, Harry. To nie jest nic prostego, ale pomocnego.
 — Co masz na myśli?
 — To, że masz wielki talent w związku z obroną przed czarną magią, a twój nauczyciel najwyraźniej to dostrzegł i chce ci pomóc to rozwinąć.
 — Masz całkowitą rację, Lunatyku.
Cała trójka spojrzała w stronę wchodzącego mężczyzny. Łapa rozszerzył oczy, wstając.
 — Wydra? — wydusił.
Liam uśmiechnął się szerzej.
 — Cześć, Łapa.
 — Myślałem, że nie żyjesz!
 — Jak widać trzymam się całkiem dobrze i nawet uczę twojego chrześniaka — odparł z wyszczerzem.
Uścisnęli się po przyjacielsku. Remus także to uczynił. Harry siedział z komiczną miną, patrząc na nich z niedowierzaniem.
 — To wy się znacie? — zapytał.
Syriusz zaśmiał się.
 — To mój kuzyn — odpowiedział z uśmiechem.
 — Kuzyn — rzekł jak echo. — Nie wykazywałeś jakiś oznak, kiedy mówiłem ci imię i nazwisko.
 — Bo ten cwaniak podał fałszywe dane.
 — Nie no, świetnie — pokręcił głową z niedowierzaniem.
Mężczyźni rozsiedli się przy stoliku obok niego.
 — Tak naprawdę nazywam się Tristan Black — wytłumaczył mu. — Łapa jest moim dalszym kuzynem od strony ojca. Nie widzieliśmy się kopę lat po tym, jak wyjechałem, a jego zamknęli w Azkabanie.
 — Tristan często przyjeżdżał do mnie na wakacje w czasie naszych młodzieńczych lat, chociaż chodził do Dumstrangu. Z twoim ojcem, Lunatykiem i Glizdogonem często spotykaliśmy się poza szkołą. Później Tristan wyjechał do USA, a mnie wpakowali do Azkabanu — dodał Syriusz. — Skubany, mogłeś się odezwać — zwrócił się do nauczyciela.
 — Nie wiedziałem, jak cię znaleźć, a nie chciałem ujawniać się przed Dumbledorem ze swoim nazwiskiem — wytłumaczył. — Nie byłem też pewny, czy utrzymujesz kontakt z Harrym. Domyśliłem się po tym, jak zaczął rozwalać swoich rówieśników na klubie pojedynków czarną magią. — Łapa zaśmiał się wesoło, widząc niewinną minę chrześniaka i poczochrał go po włosach.  — Wiedziałem, że nasza rodzina jest połączona z czarną magią, więc stwierdziłem, że pewnie wziąłeś go w obroty — zakończył Liam z rozbawieniem.
 — No cóż, przyspieszyliśmy trochę jego edukację — przyznał Syriusz.
 — W tych czasach z Voldemortem na karku to konieczne — stwierdził Liam, a Furia odniósł dziwne wrażenie, że mężczyzna wie o jego misji dotyczącej Riddle’a. — W dalszym ciągu twierdzę, że czarna magia powinna się pojawić w podstawie programowej, chociażby jako przedmiot dodatkowy. Dumbledore jest za bardzo ograniczony w tej sprawie.
 — Co robiłeś przez te lata?
Okazało się, że Liam, a właściwie Tristan, wyjechał miesiąc przed zabójstwem Potterów do USA. Uczył się tam w szkole magii na kierunku czarnej i białej magii oraz obrony przed nimi. Po zakończeniu studiów znalazł pracę w tamtejszym Ministerstwie Magii, lecz kiedy dowiedział się o uniewinnieniu Syriusza i wolnym miejscu na posadzie nauczyciela w Hogwarcie, postanowił wrócić, mimo czyhającego niebezpieczeństwa.
 — Zatęskniło się za starymi śmieciami, co? — zaśmiał się Łapa, a Liam uśmiechnął się lekko.
 — Postanowiłem przyjechać i znaleźć ci partnerkę — odpowiedział bojowo.
Harry zaklaskał z aprobatą.
 — Tak, ktoś powinien się tym zająć — stwierdził, a Syriusz wysłał mu mordercze spojrzenie, gdy nauczyciel wraz z Remusem zaśmiali się szczerze.
 — Zajmij ty się Erin — burknął, a uczeń pokazał mu język.
 — Jak typowy Potter — roześmiał się Liam, patrząc na Furię. — Zadziorne i uparte.
 — No żebyś wiedział! — poparł go natychmiast Łapa. — I bezczelne.
Tristan zaśmiał się po raz kolejny.
 — Tego jeszcze w stosunku do siebie nie odczułem.
 — On tak tylko do niego — mrugnął do niego Lunatyk, a Liam pokiwał głową ze zrozumieniem.
 — Czyli jednak tknąłeś czarną magię — zwrócił się do Syriusza, zmieniając temat.
 — Okoliczności mnie do tego zmusiły.
 — Jak mniemam, to on nauczył cię niewerbalnej — dodał do Harry’ego, który potwierdził. — Coś jeszcze ćwiczycie, oprócz czarnej magii? — rozejrzał się po wszystkich.
 — Teleportację ogarnęliśmy — odpowiedział Łapa, zerkając na Furię, który spojrzał na niego, jakby chciał się upewnić, czy Tristan jest godny zaufania.
Łapa uśmiechnął się lekko.
 — I magię umysłu — uzupełnił młodzieniec.
 — Czyli wszystko, co najważniejsze w starciu z Voldemortem — podsumował nauczyciel.
 — Planujemy jeszcze magię bezróżdżkową, chociaż podstawy, ale tutaj już jest problem, bo nie wiemy, kto umie ją w praktyce.
Liam uśmiechnął się po raz kolejny.
 — Chyba mogę wam pomóc.

1 Tensionem – Zaklęcie Spięcia; z łac. tensionem – napięcie
2 Acus – Zaklęcie Igły; z łac. acus – igła
3 Timor – Zaklęcie Bezgranicznego Strachu; z łac. timor – strach
4 Delusio – Zaklęcie Halucynacji, z łac. delusio – omam
5 Trepidus – Zaklęcie Zamętu w Głowie; z łac. trepidus – zamęt w głowie
6 Illusio – Zaklęcie Iluzji; z łac. illusio – iluzja

=====================================

Frigus, nie znam Krukoniady.
Szalona Marzycielka, raczej nie będę robiła już żadnych dodatków.
Tośka, użyłam odpowiedniej komendy css.

Stwierdziłam, że potrzebuję osoby, która wyłapie mi wszystkie literówki, bo sama nie mogłam sobie z tym poradzić. Na stanowisku bety witamy SimpleHope ;*

20 komentarzy:

  1. zajebiście jak zwykle :)

    M... z , nie ważne w sumie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no rozdział mega naprawdę nigdy nie znajdę słów żeby opisać to co piszesz to jest po prostu nie pojęte nigdy nie przestane na to wchodzić i zawszę będe wracać do tego jak do Drugiego Oblicza <3 Świetny rozdział Czekam na następny1!! Śmietanaaaa
    http://evans-i-sfora.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Bosko! Aż szkoda to opisywać, bo tak dobrze piszesz, że słowami tego nie ogarnę. Co najwyżej źle znając mnie, więc nie będę próbować xD
    Takie pytanie... Planujesz to opowiadanie na jedna część czy na więcej jak w poprzednich opowiadaniach? :D
    LiliannaShadow

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie ! Szkoda, że to nie książka, miałabym co czytać. Głupi Ron, prawie zabił Harryego !
    — Jak typowy Potter — zaśmiał się Liam, patrząc na Furię. — Zadziorne i uparte.
    — No żebyś wiedział! — poparł go natychmiast Łapa. — I bezczelne.
    To mnie rozwaliło :D Pozdrawiam i czekam do następnego.

    OdpowiedzUsuń
  5. REWEACYJNE!
    Ron to idiota zabiłby Harry`ego. Nic dodać nic ująć GENIALNE! Twojego bloga mogłabym czytać na okrągło! A teraz zostaje mi czekać caly tydzień ;( JUŻ SIĘ NIE DOCZEKAM! :(
    A wracając do rozdziału to bardzo przyjemnie się czytało, aż nie zauważyłam kiedy skończyłam :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaje*isty rozdzial ;) No i mialam racje ze to prof.OPCM'U jest kuzynem Lapci ;) Cos czuje ze to bedzie kolejny hit Rockowej :) Z niecierpliwoscia czekam nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Byłam dzisiaj na wycieczce i byłam całkowicie załamana ;/ Nie mogłam przeczytać twojej, nowej notki. Szczególnie, że dzisiaj była dość wcześnie wstawiona.
    Nie spodziewałam się, że Liam -a w sumie Tristan- jest kuzynem Syriusza. Jak zwykle były wspaniałe perełki.
    Oh, przyszły rozdział to mecz! Jak ja na to czekałam ^^ Po tytule mogę się domyślić, że Harry zostanie "prawdziwym Ślizgonem".
    Teraz tylko się niecierpliwić mogę!
    Przyznam, że za każdym razem, gdy czytam twoje opowiadanie (oh, wspominałam, że Drugie Oblicze jest najświetniejszym opkiem? Ale Bitwa Myśli jest jest całkiem fajna ) jestem nim coraz bardziej zafascynowana :D

    Pozdrawiam i zapraszam na:
    losy-isabelli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Extra rozdział, nie podejrzewałem że kuzynem Łapy może być gość od OPCM. Czekam na rewanż Harry'ego za to co zrobił mu Ron, miałem nadzieje że będzie się z nim pojedynkował na OPCM.

    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Po prostu.... nie wiem co mam napisać... Rozdział jak zwykle świetny:) Kocham wszystkie twoje opka... ;* Pisz tak dalej a z miłości do twoich historyjek stracę głowę...;3
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzisiaj cały czas ciągle coś mnie odciągalo od przeczytania rozdziału. Kiedy zauważyłam na telefonie, że jest, pomyślałam, że najpierw muszę sprzątnąć pokój. Gdy skończyłam, był obiad. Po obiedzie Twój blog ładował mi się 20 MINUT (!!!), po czym w końcu zrezygnowałam i musiałam iść na przystanek po kuzynkę. A jak już kuzynka była, to czasu brak xD
    Teraz już przechodzę do komentarza właściwego :)Bardzo ładne imię, Tristan (i Izolda xD). Prawdę mówiąc do momentu myśli Liama nie domyślałam się, kim może być owy Tristan, a później rozmyślałam nad tym, jak rozwiążesz tę akcję :)
    Do przewidzenia było, że Harry wygrał turniej. Cieszę się jednak, że to Ślizgoni dostali te punkty :)
    Bardzo podobał mi się okrutny żart Rona. To dosyć pasuje do niego - źle uważony eliksir, tym bardziej, że ten przedmiot nie był jego najmocniejszą stroną. Kiedyś próbowałam wyobrazić sobie człowieka bez skóry - ohydztwo. Po prostu fuuuj. Nie polecam nawet wyobrażania (chociaż ja nawet na własne żyły na ręku boję się patrzeć).
    Przepraszam, że dziś pisze tak trzy po trzy, ale ciut późna pora, więc wolę więcej bredni nie wypisywać. Pozdrawiam serdecznie [pisanina-frigus.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ofiara zapomina najprostszych zaklęć." - nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że "najprostsze zaklęcia" zostały źle poprawione. Może np. "Ofiara zapomina nawet najprostsze zaklęcia" albo coś takiego.

      Usuń
  11. Rewelacja!!
    Na serio rewelacja.
    Coś czuję że dzisiaj się rozpiszę.
    Liam to kuzyn Blacka ?? O_O ( Rozszerzone gały!)
    A Weasley to zwykły śmieć!
    Na serio zrobić coś takiego Furii?
    Ja się nie dziwię Harry'emu że się wściekł na wiewióra.
    Ja rona ( Nie jest godny bym pisała jego imię z dużej litery) bym zatłukła na miejscu!
    Ta ohydna glizda. Ten szubrawiec!
    A na serio zaskoczyłaś mnie z Liamem!
    To było super-hiper!
    Dobra muszę kończyć.

    A i szkoda że nie będzie dodatków:( .
    Jakoś przeżyje.

    Pozdrawiam serdecznie.

    Szalona Marzycielka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i znowu nabawiłam się przez wiewióra kompleksów co do włosów!
      No pięknie...
      A właściwie czemu ja to napisałam?

      Usuń
  12. Wredna ruda wiewiórka, nawet najprostszą rzecz potrafi spierdzielić i w dodatku narazić czyjeś życie. Nie potrafi grać uczciwie..
    Snape ma wyśmienite wyczucie czasu na wlepianie szlabanów, przebiegły wąż ;D.
    Kto jak kto, ale Fortis i Furia przebijają wszystkich w znajomości zaklęć.
    W dodatku nasz nowy nauczyciel będzie bardzo pomocny jeśli chodzi o naukę dodatkowych zaklęć. Podobała mi się jego analiza oceny osoby Furii. Liam/Tristan kuzynem Łapy no nieźle ! Teraz Furia będzie miał kolejnego sprzymierzeńca, który w dodatku pomoże mu opanować dodatkowe zaklęcia ;D. Sympatycznie się to zapowiada ! Perspektywa kolejnego rozdziału jest jeszcze ciekawsza, meeecz ! Będzie się działo !
    Podobają mi się Twoje nowe zaklęcia, które wplatasz.
    Weny, pozdrawiam.
    Daga

    OdpowiedzUsuń
  13. Wrrr..zabić tego Rona, jak on śmiał próbować zabić Furię?! Kretyn jeden!
    O_o Trista to kuzyn Syriusz, jej kolejny Black *_* Chyba będę miała do nie go słabość.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Zamorduje Rona...obedre ze skury...co za skur*iel.Mój biedny Furia.

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam,
    rozdział jest wspaniały, Snape był bardzo wkurzony, Ron o mało co nie zabił Harrego bo źle sporządził eliksir, no i zasłużył na karę ciekawe co go spotka, na jednych tylko zajęciach Slyherin zdobył tyle punktów, no i Harry ma teraz dodatkową pomoc w postaci kuzyna Syriusza...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej,
    rozdział wspaniały, Severus był bardzo wkurzony, och tak Ron o mało co nie zabił Harrego bo źle sporządził eliksir, zabrał się za coś na czym się nie zna... no i zasłużył na karę ciekawe co go spotka, na jednych tylko zajęciach Slyherin zdobył tyle punktów, no i Harry ma teraz dodatkową pomoc w postaci kuzyna Syriusza...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń