Harry siedział w szatni wraz z drużyną Slytherinu. Był to
ostatni trening przed pierwszym meczem pomiędzy domem Węża a domem Lwa.
Rozejrzał się po członkach drużyny, chcąc wyczytać emocje z ich twarzy. Toby
Fillmore wraz z drugim pałkarzem – Ethanem Wilsonem – ciemnowłosym chłopakiem z
siódmej klasy, który nie wyglądał na groźnego, choć w rzeczywistości taki był
na boisku – siedzieli spokojnie obok siebie, słuchając tego, co Draco miał do
powiedzenia. Naprzeciwko nich siedziała Astoria Greengrass – urocza
czwartoklasistka o ciemnobrązowych włosach do pasa i zielonych oczach, która
była siostrą Dafne chodzącą do szóstej klasy – oraz jej o rok starszy kolega,
Nathan Grimes – blondwłosy, chuderlawy chłopak z wystającymi kościami
policzkowymi i przeszywającymi, niebieskimi oczami. Byli oni ścigającymi
Slytherinu i okazali się być świetnymi zawodnikami pełnymi determinacji i
zaciętości na boisku. Teraz ze skupionymi minami obserwowali swojego kapitana.
Obrońcą został Andy Garner – niedawny Puchon przeniesiony do Slytherinu. Dzięki
wstąpieniu do kadry chłopak zaczął być traktowany o wiele lepiej niż wcześniej
i bardziej zaaklimatyzował się w nowym domu. Draco utrzymywał twardą miną,
mówiąc do nich podnoszące na duchu słowa:
— …Weasley spanikuje po wejściu na boisko, jak to on.
Żeby było ciężej doprowadzić mu się do porządku, strzelmy mu kilka goli. Wtedy
się nie pozbiera. Nie znamy ich taktyki, więc nie wiemy, co może wykombinować.
Jeśli skupią się na atakowaniu jednego zawodnika, trzeba zacząć go bronić —
zwrócił się do Toby’ego i Ethana. — Nie możemy sobie pozwolić na osłabienie
drużyny.
— Chyba wiem, o kogo mu chodzi — rzekł nagle Andy, a
wszyscy na niego spojrzeli. — Wszyscy wiedzą, że Furia ma z nim na pieńku.
Weasley może wykorzystać mecz, żeby zemścić się za te wszystkie żarty i tym
samym wyeliminować szukającego Slytherinu. Wtedy mieliby otwartą drogę do
wygranej.
— Więc sugerujesz w pierwszej kolejności
wyeliminowanie naszego szukającego z powodów osobistych? — zamyślił się Draco.
— Andy ma rację — wtrąciła Astoria. — Wiewiór jest
zaślepiony i zamiast kierować się dobrem drużyny, będzie mu zależało na swoich
pobudkach.
— W takim razie wiecie, jak macie postępować. — Draco
zwrócił się do pałkarzy.
Harry nic nie powiedział, gdyż nie był kapitanem. Drużyna
miała słuszność, mówiąc, że Ron mógłby wykorzystać mecz, żeby się na nim
zemścić. Ostatnio był wręcz napełniony nienawiścią do niego i całego
Slytherinu.
Po jakimś czasie rozeszli się po szkole, choć większość
wróciła do pokoju wspólnego. Harry jednak skierował się do gabinetu nauczyciela
od obrony przed czarną magią. Zapukał, a Tristan zaprosił go do środka.
— I jak tam przed meczem? — zaciekawił się, prowadząc
go do pomieszczenia.
— Całkiem w porządku. Efekty zobaczymy jutro.
Usiedli przy biurku po dwóch stronach.
— W magii bezróżdzkowej nie ma zbyt dużo nauki, choć
jest bardzo trudna — zaczął odpowiedni temat. — Polega głównie na skupieniu w
sobie magii. Może być też wywołana silnymi uczuciami, na przykład gniewem. —
Harry uśmiechnął się lekko do swoich wspomnień. — Z twojej miny wnioskuję, że
miałeś z tym styczność.
— Przed trzecią klasą z wściekłości nadmuchałem swoją
ciotkę.
Liam pokiwał głową z rozbawieniem.
— Mniej więcej na tym to polega. Problem jest taki,
że nie masz kontaktu z magicznym przedmiotem, czyli różdżką, która jest głównym
przewodnikiem magii. To w niej skupia się cała energia tworząca zaklęcie. Przy
kontakcie ręki z różdżką magia przechodzi najpierw przez rękę aż do końca
różdżki, gdzie daje swój upust. W magii bezróżdżkowej magia zatrzymuje się przy
dłoni, gdzie w kontakcie z różdżką dopiero zaklęcie się kształtuje. Magia musi
przepływać przez cały organizm, wypełniając go, aby skumulowała się w twojej
dłoni. Co za tym idzie, bezróżdżkowa bardziej męczy. Im potężniejsze zaklęcie,
tym więcej energii się zużywa. Dlatego też nie ma sensu z niej korzystać, kiedy
możesz użyć różdżki. Oczywiście, z czasem organizm przystosuje tę magię i bez
problemów będziesz mógł rzucać proste zaklęcia bezróżdżkową. Gdybyś w tym
momencie miał rzucić Avadę bez różdżki, mógłbyś się zabić lub, co byłoby
wielkim szczęściem, trafić do Munga z poważnymi obrażeniami. Dlatego też nikt
nie rzuca tak potężnych zaklęć bezróżdżkową, chyba że jest samobójcą.
— Długo uczył się pan bezrózdżkowej?
— Jaki pan? Mów mi po imieniu, kiedy nikt nie słyszy.
Zanim rzuciłem pierwsze zaklęcie, minęło dobre pół roku. Wszystko zależy od
organizmu i zdolności czarodzieja. Ludzie, którzy przeżyli w życiu więcej od innych,
także szybciej się uczą, co zostało udowodnione. Ich organizm szybciej
przyjmuje do siebie magię przez uczucia, które towarzyszyły czarodziejowi w
trakcie tych zdarzeń. Czuli oni znacznie więcej od innych. Organizm jest
bardziej przyzwyczajony do zmiany stanu. Przejdźmy do rzeczy. Jak rozlać magię w organizmie? To zupełnie tak,
jak przy rzucaniu zaklęć różdżką, lecz potrzebujesz do tego więcej skupienia.
Skupiasz się na konkretnym celu. Nie musisz myśleć o zaklęciu. Dmuchając ciotkę,
prawdopodobnie nie znałeś zaklęcia, a jednak ci się udało. Możesz mieć w głowie
konkretny cel, który chcesz osiągnąć. Na przykład… — wyciągnął rękę w stronę
leżącego na stoliku pióra, mrużąc lekko oczy. — Chcę, żeby pióro do mnie
przyleciało.
Harry obserwował, jak pióro unosi się i leci do ręki
Tristana, który chwyta je i odkłada na biurko.
— Ułożenie ręki ma znaczenie? — zapytał Furia.
— Zwykle nie, ale przy zaklęciach obronnych lub
ofensywnych zaklęcie jest efektywniejsze, kiedy lekko machniesz ręką. Ma ono
lepszy wyrzut. Przy zaklęciu przywołującym mógłbym przywołać do siebie połowę
przedmiotów, machając ręką, gdyż nie byłoby odpowiedniego wycelowania.
— Można wykonywać je niewerbalnie?
— Jeśli dobrze władasz magią niewerbalną, można. Ty
robisz to automatycznie, większość twojego rocznika musiałaby uczyć się
werbalnie. Wszystko wiesz?
Po chwili zastanowienia Harry pokiwał twierdząco głową.
— Nie widzę sensu, żebym nauczał cię bezróżdżkowej.
Znasz teorię, znasz zaklęcia i sposób ich rzucania, znasz niewerbalną. Teraz wszystko
zależy od twoich ćwiczeń, w których nic nie zdziałam. Wszystko w twoich rękach,
Harry. I to dosłownie.
Wstając z łóżka, czuł lekkie zdenerwowanie. Mecz miał się
zacząć już za kilka godzin. Po nim miały się ważyć losy jego dalszego pobytu w
Slytherinie. Chciał wygrać. Wiedział, że wtedy uczniowie domu Węża bardziej go
zaakceptują, bo zobaczą, że jest prawdziwym Ślizgonem, dla którego liczy się
dobro jego domu. Po tak długim czasie spędzonym wraz ze Ślizgonami zaczął się
do nich przyzwyczajać i przekonywać. Byli całkowicie inni od Gryfonów. Tutaj,
jeśli ktoś zdobył zaufanie, automatycznie mógł liczyć na pomoc pozostałych
Ślizgonów. Byli względem siebie lojalni i otwarci. Intruzów traktowano z
dystansem, co Harry zdążył odczuć na samym początku. Trzeba było zapracować na
szacunek, uznanie oraz akceptację. Furia wiedział, że złapany przez niego znicz
będzie kluczem, przestanie być traktowany jak ktoś niepowołany. Widział
spojrzenia na niego skierowane, wiedział, że wątpią, czy jest lojalny drużynie
i czy zrobi wszystko, żeby złapać znicz. Uczniowie pamiętali zdobyte przez
niego pięćdziesiąt punktów na lekcji obrony, jednak dopiero teraz mógł pokazać,
że zrobił coś dla domu.
Jeśli Draco się denerwował, to tego nie pokazywał.
Zachowywał kamienną twarz, choć był mało gadatliwy. Blaise rozbrajał ich swoimi
tekstami, najwyraźniej chcąc ich rozluźnić. Furia też nie wyglądał na
zdenerwowanego, choć w środku wszystko się w nim skręcało. Silver witająca go
uśmiechem sprawiła, że lekko się rozluźnił.
— Stresik? — spytała, gdy ruszyli na śniadanie.
— Lekki — odparł cicho.
— To normalne — uśmiechnęła się pocieszająco. —
Będzie okay. Rozwalicie ich.
— Silver, jak nie złapię znicza, cały Slytherin mnie
zlinczuje — wyraził swoje obawy.
— Więc postaraj się, żeby nie mieli powodu —
odpowiedziała.
— Pocieszające — szepnął, a ona roześmiała się.
— Furia!
Odwrócili się. Ku nim, z rozwianymi włosami, biegł Andy.
— Cześć — przywitali się, kiedy do nich dołączył.
— Też czujesz taką traumę, że jak zawalisz to możesz
uciekać z Hogwartu? — zapytał.
— I dodatkowo myślę, że i tak mnie znajdą — pokiwał
głową.
— Chłopaki, nie załamujcie się — rzekła Evelyn.
— Nie rozumiesz, że od tego meczu zależy nasza
przyszłość w Slytherinie? — odpowiedział Harry, a Andy przytaknął.
— Na razie Ślizgoni was sprawdzają. To jest
największy test.
Weszli do Wielkiej Sali i usiedli razem, nie rozglądając
się zbytnio na boki. Silver wrzuciła im na talerze jedzenie, nie widząc u nich
chęci do spożycia czegokolwiek. Wcisnęła w nich po kanapce i szklance soku z
dyni, powtarzając, że muszą coś zjeść, żeby nie spaść z mioteł.
— Bo usiądę każdemu z was na kolanach i będę karmiła
jak małe dzieci — zirytowała się.
— Zrób nam jeszcze przypał — burknął Harry i zaczął
jeść, wiedząc, że dziewczyna jest do tego zdolna, więc Andy wziął z niego
przykład.
Nie zwracali uwagi na gwizdy i zaczepki Gryfonów, żeby nie
wytrącali ich z równowagi. Brunet był do tego przyzwyczajony, co prawda od
drugiej strony, jednak Andy przeżywał to pierwszy raz i znosił to znacznie
gorzej.
— Jakoś nie zwracałem na to uwagi, gdy nie byłem w
drużynie — stwierdził.
— Najlepiej to ignorować albo odpowiadać równie
złośliwie — poradził mu Furia. — I patrz pod nogi, bo podkładanie ich to norma.
— Dobrze wiedzieć — szepnął.
— I nie wdawaj się czasami w bójki — dodał. — Lepiej,
żebyś nie trafił do Skrzydła na chwilę przed meczem.
— Jeszcze coś? — jęknął.
— Patrz, co jesz. Mogą coś ci podrzucić, gdy nie
będziesz patrzył albo ktoś nie będzie tego pilnował.
— Czy to jest normalne? — zdumiał się.
— Całkowicie.
Widząc, że Andy jest bardziej stremowany od niego,
postanowił trochę podtrzymać go na duchu, żeby nie spanikował, jak to często
działo się z zawodnikami. Zmienił temat rozmowy, żeby oderwał myśli od
quidditcha, co przyjął z ulgą. Chcieli jeszcze sprawdzić warunki atmosferyczne,
dlatego też postanowili skierować się na błonia, a dopiero później do szatni.
Wyszli z Wielkiej Sali, najpierw chcąc iść po swoje miotły. Ruszyli w stronę
wyjścia, kiedy ktoś zawołał Furię. Ku nim biegła Erin, przeciskając się między
bandą Malfoya idącą za nimi. Poprawiła włosy, podchodząc do niego.
— Powodzenia — rzekła tylko i pocałowała go mocno w
usta, nie przejmując się widownią dookoła.
Zostawiła go zdumionego, wracając do koleżanek z domu.
Furia odprowadził ją wzrokiem, dopóki nie zniknęła za rogiem. Silver pociągnęła
go za rękę, śmiejąc się pod nosem.
Pogoda była niemal idealna do grania w quidditcha. Niebo
było lekko zachmurzone, brakowało wiatru, temperatura mieściła się w granicach
rozsądku. Po chwili Evelyn zostawiła Andy’ego i Harry’ego, więc skierowali się
do szatni, gdzie znaleźli się już wszyscy zawodnicy poza Astorią – jedyną
dziewczyną w drużynie. Wpadła na samym końcu. Jakiś czas późnej usłyszeli, jak
tłumy zbierają się na trybunach, więc Draco zaczął pobudzać drużynę do walki. Furia
musiał przyznać, że dobrze mu to wychodzi. Wyszli.
— I jest drużyna Slytherinu! — krzyknął komentator do
megafonu. Harry stwierdził, że go nie zna i nawet nie wie, z jakiego jest domu.
— Na przedzie ścigający! Jedyna dziewczyna w drużynie Węży: Astoria Greengrass!
Zaraz za nią Nathan Grimes oraz kapitan Draco Malfoy! Pałkarze: Toby Fillmore i
Ethan Wilson! Obrońca: Andy Garner, do niedawna Puchon! Na końcu szukający
drużyny, doświadczony zawodnik z Gryffindoru: Harry Potter!
Ślizgoni zaczęli klaskać i wiwatować, natomiast Gryfoni
gwizdać i buczeć.
— Jest także drużyna Gryffindoru!
Komentator wymienił imiona i nazwiska wszystkich graczy
domu Lwa. Furia stwierdził, że chyba jest bezstronny, jak wydawało się z jego
gadania na samym wstępie. Obie drużyny zawisły nad boiskiem, tylko kapitanowie
stanęli na murawie, by z widocznym obrzydzeniem na twarzach ścisnąc sobie
dłonie. Zmierzyli się nienawistnymi spojrzeniami, jednak w wykonaniu Ślizgona
wyszło to o stokroć lepiej. Pani Hooch wytłumaczyła pokrótce zasady, kiedy
kapitanowie dołączyli do swoich drużyn.
— Tłuczki zostały uwolnione, tak samo znicz! Kafel
poleciał w górę! Gra rozpoczęła się! Astoria przejmuje kafla, którego podaje do
Nathana Grimesa! Draco Malfoy, który do tej pory zajmował pozycję szukającego,
odbiera od Grimesa kafla i pędzi do bramek Gryffindoru! Podaje do Greengrass!
Unika tłuczka! Podaje do Malfoya, Malfoy do Grimesa! Rzuca! Weasley broni!
Podaje do Thomasa! Gryffindor się cieszy!
Harry stwierdził, że Gryffindor raczej się nie cieszy, ale
śmieje ze Ślizgonów. Była to grupka Lwów, która zachowywała się jak banda oszołomów
chcąca zniechęcić Ślizgonów do gry. Furia uchylił się przed lecącym w niego
tłuczkiem, rozglądając się za zniczem.
— Pierwszy gol dla Slytherinu!
Dom Węża wrzasnął z radości, machając szalikami i flagami z
godłem Slytherina. Harry uchylił się przed kolejnym tłuczkiem wysłanym w jego
stronę.
— Malfoy odbiera kafla Weasley! Pędzi do bramek! Ale
przeszkadza mu tłuczek wysłany przez jednego z pałkarzy Gryffindoru! Fillmore
od razu posyła go w przeciwników! Potter ledwo unika kolejnego tłuczka! Thomas
nie sięga do kafla, którego ponownie przejmują Ślizgoni!
Furia uchylił się przed czwartym z kolei tłuczkiem wysłanym
w jego stronę. Ron, jak się okazało, zapanował nad swoimi emocjami. Był aż
nazbyt pewny siebie, mimo drugiego gola Slytherinu. Słysząc złowieszczy dźwięk
za sobą, Harry zrobił młynek na miotle. W miejscu, gdzie chwilę temu była jego
głowa, przeleciał tłuczek.
— Potter po raz kolejny unika tłuczka! Ten chłopak ma
chyba oczy dookoła głowy! Weasley wbija pierwszego gola dla Gryffindoru!
W tym momencie Harry nabrał przekonania, że ma opuścić
boisko jako pierwszy. Chmara tłuczków zaczęła świstać nad jego głową. Ledwo
uniknął jednego, a już leciał drugi, by po chwili wrócił pierwszy. Toby i Ethan
szybko popędzili w jego stronę, by odeprzeć atak.
— Szukającego Slytherinu zalała lawina tłuczków! W
takich warunkach ciężko znaleźć znicza, dlatego pałkarze już lecą na pomoc! W
tym czasie Andy Garner broni atak Agnes Shaw! Przypominam: jest dwadzieścia do
dziesięciu dla Slytherinu! Fillmore wysyła tłuczka w stronę Ricka Hoopera, ale
jemu cudem udaje się go uniknąć! Greengrass w posiadaniu
kafla! Malfoy, Grimes, Malfoy, Greengrass, Grimes! I… tak! Trzydzieści
do dziesięciu dla Węży!
Furia niewiele słyszał z tego, co mówił komentator. Tłuczki
skutecznie uniemożliwiały mu skupienie się na czymkolwiek poza nimi. Toby i
Ethan dzielnie odpierali ataki, posyłając piłki w zawodników Gryffindoru. Harry
wiedział, że w takiej sytuacji nie ma najmniejszej szansy na znalezienie
znicza, który był jego najważniejszym celem. Miał zaledwie kilka sekund na
rozejrzenie się za zniczem, gdy ponownie słyszał świst tłuczka. Toby z całej
siły uderzył w nadlatującą piłkę, trafiając między Ginny a Deana. Ethan z kolei
wysłał tłuczka w Rona, który zdążył się schylić. Harry nagle dostrzegł mały
punkcik migający niedaleko. Uchylił się przed kolejną piłką, by następnie
ruszyć szybko w stronę znicza. Wszyscy unieśli się w miejscach, komentator
krzyczał do megafonu. Piłeczka skręciła, więc Furia także.
— Hooper próbuje go dogonić, jednak jest zbyt daleko!
I… i… tłuczek sprawia, że Potter musi ratować się przed zderzeniem z nim,
hamując! Znicz przepadł.
Niezadowolony Harry wrócił na swoje poprzednie miejsce, by
dalej wypatrywać małej kulki.
— Tłuczek uderza w ścigającego Gryffindoru, jednak
ten nadal trzyma się na miotle i gra dalej!
Gra toczyła się w dalszym ciągu. Slytherin prowadził
dwudziestoma punktami. Harry musiał przeszkodzić Rickowi przed złapaniem
znicza, kiedy zalała go kolejna fala tłuczków. Nie miał szans złapać znicza,
dlatego też stanął chłopakowi na drodze i niemal zwalił z miotły, gdy na siebie
wpadli. Hooch odgwizdała rzut karny dla Gryffindoru, gdyż nie było to do końca
czyste zagranie. Ślizgoni nie mieli mu tego za złe, lecz nawet zabili brawo.
Dla widowni ważniejsze było złapanie znicza przez ich faworyta od nieczystego
zagrania. Andy obronił rzut karny, co spotkało się z wiwatem Slytherinu. Gra
została wznowiona.
Harry czuł, że jest już nieźle poobijany. Zderzenie z
Hooperem sprawiło, że bolało go całe ramię i bok, gdyż oberwał z miotły, gdy
Gryfon chciał się ratować. Później jeszcze uderzył go tłuczek w to samo ramię.
Czuł się jak kaleka. Nagle między zawodnikami dostrzegł znicza. Nie bacząc na
tłum, ruszył w ich stronę. Przeciskając się przez zawodników, niemal non stop
wpatrywał się w małą kulkę.
— Potter dostrzegł znicza! — wrzasnął komentator. —
Taaaak! Koniec meczu! Slyt…
Furię zamroczyło, kiedy tuż po gwizdku poczuł olbrzymi ból
w plecach. Miał wrażenie, że łamie mu kręgosłup. Nie wiedział, jakim sposobem
utrzymał się na miotle, tym bardziej, że trzymał się jedną ręką, w drugiej
zaciskając znicza. Ktoś przytrzymał go za ramię, żeby nie zsunął się z miotły.
Jak się okazało, był to Toby. Wylądowali bezpiecznie na ziemi wśród wrzasków
radości Ślizgonów. To nie ból zwalił Harry’ego z nóg, ale drużyna. Zrzucili
chłodne maski i cieszyli się ze zwycięstwa.
Pani Pomfrey objęła go opieką już na boisku. Kiedy drużyna
się uspokoiła, niemal siłą wyciągnęła go do Skrzydła Szpitalnego, krzycząc, że
quidditch jest niebezpieczny. Drużyna, śmiejąc się radośnie, odprowadziła ich
pod same wrota, gdzie zostawili chłopaka na pastwę pani Pomfrey, która nie dała
mu spokoju. Nakazała mu ściągnąć górną warstwę ubrań i położyć się płasko na
brzuchu. Zrobił to z westchnięciem. Skrzywił się mocno, kiedy zobaczył
spuchnięte ramię i posiniaczony bok. Wolał nie wiedzieć, jak wyglądają jego
plecy, które, nawiasem mówiąc, strasznie go bolały. Mimo wszystko cieszył się,
że wygrali.
Wrota otworzyły się. Furia usłyszał głos Silver śmiejącej
się z czegoś wraz z Syriuszem. Po chwili zajrzeli do niego, mimo oburzenia
Pomfrey. Przyszedł z nimi także Lunatyk.
— Co wy tu robicie? — zapytał ze zdziwieniem.
— Przyszliśmy obejrzeć mecz — wyszczerzył się Łapa. —
Wiesz… w domu jest strasznie nudno. I chyba w tym meczu oberwałeś jakbyś wpadł
w wielką bójkę — dodał po chwili, widząc, jaki jest poobijany.
— Gdzie byliście? — zaciekawił się, gdy przyszła
Pomfrey z jakimiś maściami. — Nie widziałem was na… AŁA! — wrzasnął z
rozszerzonymi oczami, kiedy pielęgniarka przyłożyła mu coś do pleców.
Silver wybuchnęła chichotem, widząc jego minę.
— Będzie bolało —
ostrzegła pielęgniarka.
— No coś takiego — szepnął do siebie, a Syriusz
spojrzał na niego ze szczerym rozbawieniem.
Siniaki poznikały, jednak Pomfrey było mało. Kiedy Furia
chciał wstać, z powrotem go usadziła.
— Zostajesz.
— Przecież jest okay — oburzył się.
— W takim razie wstań.
Uniósł brwi. Wstał. A raczej próbował, bo powalony nagłym
bólem zwalił się ponownie na łóżko.
— Okay — pisnął jak dziewczyna, a Łapa nie potrafił
się powstrzymać przed parsknięciem śmiechem.
— Tłuczek uderzył w bardzo wrażliwy krąg, dlatego
potrzebna jest dłuższa kuracja. Zostaniesz tu do wieczora.
— Do wiecz…? — zaczęła z oburzeniem Silver, ale zaraz
zamilkła.
— Świetnie — szepnął Furia, a Evelyn stwierdziła, że
musi coś załatwić.
Skazany był na Łapę i Lunatyka.
Pani Pomfrey wypuściła go po kolacji, na której się nie pojawił.
Harry’emu towarzystwa dotrzymywała Erin wraz z Łapą i Lunatykiem. Silver pojawiła
się tylko raz i tylko po to, żeby zostawić mu ciuchy na zmianę, żeby nie musiał
chodzić w brudnych po meczu. Przyjął to ze zdziwieniem, ale nie protestował.
Samotnie zmierzał do pokoju wspólnego, nie spotykając po
drodze żadnego Ślizgona. Jedynym wyjątkiem był jakiś młody chłopak, którego
kojarzył z domu, ale kiedy go zobaczył, szybko uciekł w stronę lochów. Furia
nie zwrócił na to większej uwagi, idąc dalej.
— Król węży — powiedział hasło, a ściana odsunęła
się.
Wszedł do środka i aż podskoczył w miejscu, kiedy rozległ
się głośny ryk.
— Jest cała drużyna! Zaczynamy imprezę! — wrzasnął
Blaise.
Niemal od razu zaczęła grać muzyka, pogaszono wszystkie
światła, zostawiając tylko lekką poświatę przy stolikach odsuniętych pod
ściany. Ktoś klepnął go w plecy, a ktoś inny wcisnął mu do ręki butelkę
jakiegoś trunku. W następnej chwili z piskiem wskoczyła na niego Silver.
— Przepraszam, że nie przyszłam, ale musieliśmy zająć
się organizacją.
— Nie ma sprawy — odparł z rozbawieniem.
Ktoś pociągnął ich w stronę stolika, gdzie siedziała
drużyna Slytherinu i banda Dracona oraz kilka innych osób. Wszyscy pili,
rozmawiali i bawili się. Harry pierwszy raz poczuł się jak prawdziwy Ślizgon,
gdyż każdy zaczął z nim normalnie rozmawiać, śmiać się i gratulować świetnego
meczu.
Nie wiedział, ile wypił, ale miał świadomość, że jest
pijany, choć nie tak bardzo jak Evelyn. Nie wyróżniali się w tłumie, bo nie
byli jedynymi. Parkiet non stop był zajęty, a ludzie śpiewali bez skrępowania.
Ślizgońska impreza była według niego genialna, całkiem inna od gryfońskiej –
spokojnej i poukładanej. Tutaj każdy mógł się
wyszaleć.
— … For what it's
worth. I tear the sun in three. To light up your eyes. For
what it's worth…1
— Nie wierzę, że Evelyn tutaj jest — stwierdziła
Jasmine. — Zwykle zamykała się w pokoju i czytała książkę, bo nie lubiła
imprez.
Wszyscy zerknęli w stronę bawiącej się dziewczyny,
śmiejącej się radośnie i zwariowanej. Nigdy nie widzieli jej tak szczęśliwej.
— Cóż, zaszła w niej niemała zmiana — odpowiedziała
Blake. — Już od początku roku zachowuje się inaczej.
Przerwały temat, kiedy dziewczyna, trzymając się Furii,
podeszła do stolika, by usiąść, chichocząc w najlepsze.
— O jejku, chyba się upiłam — powiedziała, starając
się udawać poważną.
— Trudno zaprzeczyć— odparł Harry ze śmiechem.
— Oj tam, oj tam — stwierdziła, sięgając po butelkę.
— Jak się podoba? — zapytał z rozbawieniem Teodor.
— Jest świetnie! — krzyknęła, zrywając się do pionu,
co w jej stanie nie było dobrym pomysłem.
Harry pomyślał o tym, kiedy ona zdążyła się tak upić. On
też był pijany, ale na pewno nie tak bardzo. Zachwiała się dość mocno, a Blaise
i Furia zareagowali automatycznie i przytrzymali ją w pionie.
— Spokojnie, jeszcze stoję — zaśmiała się.
— Jeszcze. Dobrze powiedziane — stwierdził Harry, a
ona wytknęła mu język, by następnie objąć go mocno za szyję, niemal go dusząc.
— Zgorszyłeś mnie — stwierdziła, lekko się jąkając.
— Jasne, zwal na mnie — oburzył się. — Puść mnie, bo
mnie dusisz — dodał, ledwo łapiąc oddech, a ona zrobiła to, nie przestając
chichotać.
Pobiegła do tłumu, a następnie dostrzegli ją wśród
dziewczyn tańczących na kanapie.
— Coś ty jej zrobił? — roześmiała się Blake.
— Nic — odparł ze zdziwieniem.
Draco wymienił spojrzenie z Blaisem. Podpity Potter? Och,
musieli skorzystać! Zabini polał wszystkim i wypili.
— I jak się podoba w Slytherinie? — zagadnął Toby. —
Lepsze imprezy niż w Gryfolandii?
— To tam były imprezy? — odpowiedział, mrużąc lekko
oczy.
— Rozumiem — zaśmiał się.
— Długo znacie się z Silver? — dodała Jasmine.
— Od… szóstego roku życia, o ile się nie mylę — odrzekł,
czym ich zadziwił.
— Nigdy was w szkole nie widziałem razem — zdumiał
się Teodor.
— Od pierwszej do piątej klasy udawaliśmy, że się nie
znamy.
— Dlaczego? — zapytał Draco.
— To chyba nic dziwnego.
Pokiwali głowami ze zrozumieniem. Nagle przybiegła do nich
Evelyn. Pociągnęła Harry’ego i Blake za ręce z krzykiem:
— Chodźcie tańczyć! Wszyscy! Dalej, Jas, nie krzyw
się — zaśmiała się.
Blake wzruszyła ramionami i pociągnęła Blaise’a do pionu.
Chwilę później wszyscy podskakiwali z tłumem, śpiewając na całe gardła:
— …We're going off tonight. To kick out every light. Take
anything we want…2
Harry dziękował wszystkim, że nie tylko on był podpity. Ku
jego uldze, nawet Malfoy robił głupoty, jak na przykład ściągnięcie koszuli i
wywijanie nią nad sobą. Furia z kolei założył się o coś z Blaisem, nawet nie
wiedział o co, i przegrał. W ramach kary chłopak wymyślił, że ma się oświadczyć
Evelyn. Kiedy dziewczyna opadła zmęczona na kanapę, Harry wstał, ale zaraz
runął przed nią na kolana, nie tyle, że chciał, choć musiał, ale stracił
równowagę. Silver spojrzała na niego ze śmiechem.
— Wyjdziesz za mnie? — spytał, lekko się chwiejąc.
Zaczęła się śmiać.
— Jasne — odpowiedziała. — Chodź tu, moja pijaczyno.
Przytuliła go do swojej piersi.
— On ma za dobrze — zaśmiał się Blaise.
— Dawać pierścionek! — krzyknął nagle Harry. —
Blaise, chcesz być świadkiem, a pierścionka nie masz?
— Sorry, nie myślałem, że to tak szybko pójdzie —
roześmiał się.
— Jutro ślub wszech czasów! — dodał Furia. —
Wszystkich zapraszamy! Silver, będziemy mieć dwójkę dzieci, co? — ciągnął, ku
rozbawieniu wszystkich. — Dwóch chłopców. Co ty na to?
— Dwie dziewczynki.
— Chłopców! — oburzył się, patrząc na nią w górę,
gdyż nadal przed nią klękał.
— Ja chcę dziewczynki!
— To sprawimy sobie dwie dziewczynki i dwóch chłopców
— stwierdził.
— Okay — potwierdziła.
— Żaden problem.
Wszyscy roześmiali się, gdy Silver trzepnęła go w łeb.
Furia wstał z trudnościami i opadł na kanapę.
Było dość późno w nocy i sporo osób rozeszło się do swoich
dormitoriów. Silver zeszła z parkietu, idąc z niepewną miną i chwiejnym
krokiem:
— Furia — powiedziała cicho, a on spojrzał na nią
pijanym wzrokiem — chyba zaraz zwymiotuję.
Po jej minie widział, że nie żartuje. Zerwał się do pionu i
szybko zaprowadził ją do swojego dormitorium, a później do łazienki. Zawisła
nad toaletą w ostatniej chwili.
— O matko — jęknęła słabo.
Pogłaskał ją po głowie, wzdychając. Jakoś nagle wytrzeźwiał
w ekstremalnej sytuacji. Czekał, aż jej przejdzie. Ktoś zapukał po kilku
minutach, więc uchylił drzwi.
— Okay? — zapytała Jasmine.
— Trochę przesadziła — odparł z lekkim skrzywieniem.
Draco stojący za Jas wykrzywił się delikatnie.
— Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
Evelyn nagle zamilkła, więc Furia do niej podszedł.
— Silver? — Cisza. — Matko, zasnęła — zaśmiał się
lekko, a Jasmine zachichotała.
Harry westchnął, wsadził rękę pod jej kolana, a drugą za
plecy. Podniósł śpiącą dziewczynę, która przez sen wtuliła się w niego. Wyniósł
ją z łazienki i położył na swoim łóżku. Ściągnął jej z nóg buty i przykrył
kołdrą. Jasmine obserwowała to z lekkim uśmiechem. Było widać, że mu na niej
zależy po tym, jak się nią opiekował. Evelyn wtuliła się w poduszkę, a oni
wyszli, gasząc wcześniej światło.
1 Placebo – For What It’s
Worth
2 Nickelback – Burn it to
the Ground
================================
LiliannaShadow, Bitwa Myśli będzie miała jeden tom.
Jestem już po próbnych maturach. Powinnam ze wszystkiego zdać, ale to była jakaś masakra xD Ktoś tu jeszcze pisał? Jak Wam poszło? ;D
Pierwsza ! :D
OdpowiedzUsuńNo dobra, zaklepane. Oszołomiona jestem oświadczynami Harryego, ciekawe tylko co na to Erin ... Natomiast mecz jest bardzo ekscytujący i zastanawiam się, czemu Łapę rozśmieszył stan Furi ... albo dobra, ja też się śmiałam XD ale ogółem, to ja chcę następny rozdział. JUŻ ! <3
UsuńRozdział jak zawsze świetny, fajnie wyszła impreza. Tak jak czytam to wydaje mi się że Silver i Furia będą parą :D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :).
Fajnie piszesz :D. Mam takie pytanko, znasz się na kodach html? Bo potrzebuje pomocy, a byłabym wdzięczna ;/.
OdpowiedzUsuńCos czuje ze bedzie tu mala zmiana na Silver/Furia ;) Rozdzial jak zwykle zaje*isty ;) bo jaki ma byc ??? Podpici ?? Uwielbiam najebanego Furie ;) Szkoda , ze w tym rozdziale nie robil takich rzeczy jak przy Lapie i Lunatyku ;( Kocham ich ;) Z jakze wielka niecierpliwoscia ktora wystepuje u mnie co 1 tydzien czekam nn XD Jakby co , Rockowa to zmienilam z Nikity Cullen na Nikite Silver ;))
OdpowiedzUsuńTeż chcę na imprezę do Slytherinu! ;D Rozdział świetny, co ty tam planujesz z Evelyn i Harry'm hm? :P Chociaż od początku podejrzewałam, że coś między nimi zaiskrzy. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy ^^
OdpowiedzUsuńA co do maturki, to ci powiem, że też ze wszystkiego zdaje hehe Nie napisałam, że Łęcka to prostytutka, także jestem z siebie bardzo dumna :D Pozdrawiam, Gosia.
O matulu!
OdpowiedzUsuńTwój blog jest genialny!!!
Świetne :D Też mi się wydaje, że pomiędzy Furią i Silver coś zaiskrzy ;D
OdpowiedzUsuńkinina
68% z matmy ;<
OdpowiedzUsuńPo dwóch dniach maturka z matmy sprawdzona... poracha ;x
Polski - czytałam obie książki więc nawet nie wpadłam na to by napisać, że to Łęcka była prostytutką :D
Hahaha. Kocham Furię! XD
OdpowiedzUsuńAle dobra, zastanawiam się co powie Erin. Pewnie uzna że to po przyjacielsku. O.O
Pozdrawiam i całuję, Fleacour. :*
Szkoda... );
OdpowiedzUsuńA planujesz jeszcze pisać jakiegoś bloga? Nie mówię konkretnie o tematyce HP tylko ogółem? Świetnie przez i szkoda by było, gdybyś przestała. (;
LiliannaShadow
Genialne!!! Ehh... nie wiem jak opisać, wiele jest pozytywnych określeń! Ale pisząc kilka słów: ROZDZIAŁ REWELACJYNY!
OdpowiedzUsuńu mnie pojawił się new rozdział( wiesz na mym bogu o HP)
UsuńJestem okropna. Od tego muszę zacząć swoje wypociny. Okropna jestem ponieważ strasznie dawno nie komentowałam. Szczerze... To chyba nawet nie pamiętam kiedy ostatnio coś ci napisałam :( Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz. Ale po prostu jakoś całkowicie straciłam wenę do komentarzy. Po prostu nie wiem co pisać. Jedyne słowa jakie mi przychodzą do głowy to: świetny, fenomenalny i wspaniały :) Podoba mi się strasznie :D Ale ty to wiesz ;) Bo wszystko co tworzysz jest fenomenalne :***
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciężki mecz, w którym głównym celem będzie Furia.
OdpowiedzUsuńMyślę, że sobie świetnie Harry poradzi z magią bezróżdżkową.
Można się było spodziewać, że Ron wykorzysta wszystkie możliwości żeby zniszczyć tudzież wyeliminować Furię z gry...
Hmmm czyżby Silver coś kombinowała?? No tak impreza.... Gryfoni zdecydowanie nie urządzają takich imprez !
Oświadczyny pierwsza klasa tylko czy na następny dzień będą to pamiętać ?!
Furia jako troskliwy przyjaciel jest świetny.
Czekam na kolejny, weny !
Daga
Hej !
OdpowiedzUsuńJakoś ostatnio nie komentowałam ,ale ciągle jestem na bieżąco z twoimi notkami ;d
Nie mogłam się już doczekać soboty, bo wiedziałam ,że będzie notka ;d
Serio twoje opowiadanie, bardzo mnie zaciekawiło.
Jest całkiem inne i bardzo ,ale powtarzam bardzo mnie się spodobało .
Gdy czytałam mecz to siedziałam jak na szpilkach, bo nie wiedziałam jak będzie z Harry'm cz dostanie tłuczkiem czy nie ;d
Na szczęście wszystko zakończyło się dobrze :)
Życzę weny !
Pozdrawiam.
Jeny przez cały rozdzial siedzialam w napięciu przed meczem ;D rozdział jest po prostu świetny .nie pisałam matury ale moja siora tak i mówiła że straszne ^^ podobał mi sie koniec rozdziału jak furia wykazał troskę Silver na prawdę kochany przyjaciel <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam a i jeszcze ślub furii ^^ będzie mega chociaż wątpie czy silver pamięta że przyjęła oświadczyny ale bez pierścionka to nie wiadomo ^^ Świetny rozdział Czekam na next Śmiatanaaa
a zapowiedz następnego rozdziału mnie przeraża już nie mogę się doczekać oby nic strasznego się nie stalo myśle że to będzie coś z voldim ale pewności nie mam
UsuńBardzo fajna notka. Przebieg imprezy świetny podobało mi się że próbowali wyciągnąć informacje do pijanego Harrego. Rozbawiły mnie oświadczyny Harrego i ustalenia liczy i półci dzieci.
OdpowiedzUsuńJuż się nie moge doczekać kolejnej notki.
Życze dużo weny.
Ruda
Rozdział bardzo mi się podobał;3 zresztą jak każdy poprzedni... co do matur... ja pisałam ale były straszne... najgorsza była matma... a tobie jak poszło?
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze okej. Nie ma co dodawać ;p Musiałbym się cały czas powtarzać. Pochwalę się, pisałem maturke ^^ Poszło chyba dobrze, ale jak na pewno to się okaże przy oddaniu wyników :D
OdpowiedzUsuńBobski
Chciałabym mieć takiego przyjaciela, jak Furia:) Zazdroszczę Silver;p Mecz normalnie pierwsza klasa:D Weasley to świnia, więc się nie dziwię, że taką taktykę obrał. Potty jest mistrzu, więc jego nawet tłuczki nie powstrzymają. Normalnie aż się dziwię, że Rudy nie był zielony z przerażenia:D Kurka impreza boska, tylko dziwię się, że Harry nie zabrał Erin, chociaż w sumie nie wiedział o imprezie, więc jest usprawiedliwiony;p
OdpowiedzUsuńJa tez pisałam próbne matury. Więc powiem tak... Teksańska masakra piłą mechaniczną:D Dzisiaj nam matmę oddali i to jest najniższy wynik jaki kiedykolwiek otrzymałam z matmy w próbnych maturach, bo w drugiej klasie co chwilę nam robili - 52%, mam nadzieję jednak, że polski (jeśli zaliczą Mariannę, jaką "tą dziewczynę, młodą kobietę, bohaterkę lalki" etc.)i angielski będzie lepiej;) A u Ciebie jak? :)
Pozdrawiam:)
No to wygląda na to, że Harry właśnie stał się oficjalnie prawdziwym Ślizgonem ;D. Teraz to będzie życie :).
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetnie, pozdrawiam!
Iv
Świetny rozdział. Bałam się, że Harry nie poradzi sobie ze stresem przed meczem, ale wypadł świetnie. Tylko te durne tłuczki... miałam wrażenie, że ktoś je zaczarował, by atakowały Potter'a. Mecz byłby naprawdę idealny, gdyby na koniec Harry nie dostał po łbie. Ale ważne, że złapał znicz.
OdpowiedzUsuńTristan jest świetny. Zaskoczyłaś mnie całkowicie tą postacią. Ale cieszę się, że okazał się on kimś innym. Mam nadzieję, że Harry załapie szybko bezróżdżkową magię.
Cieszę się, że ślizgoni w końcu przekonali się do Potter'a. Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. No i mam nadzieję, że Gryffindor będzie się mścił na Wesleay'u za przegrany mecz. Naprawdę go nie cierpię w twoim opowiadaniu.
Czekam na kolejną notkę. Ciekawa jestem, co jeszcze wymyślisz.
Pozdrawiam,
Seya.;)
Od razu muszę przeprosić, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału. Ostatnio coraz częściej mi się nie chce, lenia mam w tyłku i tyle xD No ale postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i w końcu komentować Twoje rozdziały na bieżąco. Przynajmniej się postaram. :P
OdpowiedzUsuńTa i poprzednia notka bardzo mi się podobały. Hmm... z resztą w każdym komentarzu tak piszę, co nie oznacza, że się podlizuję. Spójrz na resztę opinii xD Wszystkie są takie same praktycznie, co nie oznacza, że mają w sobie kłamstwa. Na serio Twoje opowiadania mają coś w sobie, że jak nadchodzi sobota, to się skacze z radości, że nowy rozdział dodasz :D Przynajmniej ja tak mam, a nie wiele jest takich ff, które czytam i z niecierpliwością czekam na następne rozdziały.
Sądząc po zapowiedzi i tytule kolejnej norki, to od razu pomyślałam, że albo Tom zaatakuje Privet Drive, albo Harry postanowi tam wrócić (?!) w jakiejś ważnej sprawie. Nie mam zielonego pojęcia... Tylko czekać pozostaje... A Ty to chyba gnębisz czytelników, nie? Więc żółwik :P
A masz konto na Mirriel czy FanFiction? Bla bla bla... wiem, że tyle razy Cię o to pytano, no ale mój wrodzony leń nie pozwala mi na patrzenie w odległe części ask.fm. Domyślam się, że nic nie publikujesz na tych stronach, ale na tej drugiej informują o nowych rozdziałach poszczególnych ff, więc... pytam się z czystej ciekawości xD
Choroba jasna... Chciałam napisać jakiś krótki komentarz, ale mi to nie wychodzi xD
Weny mnóstwo życzę! ;***
Awrrr... za długi komentarz, zdecydowanie! A nie przeszkadza Ci to? xD
UsuńWeny ;**
Niezrównoważona
[zaklinacze-dusz.blogspot.com - opowiadanie potterowskie]
Ym, kiedy rozdział ? :(
OdpowiedzUsuńCo się stało? Nie ma jeszcze rozdziału O_O!
OdpowiedzUsuńKiedy będzie? Ja tak bardzo chce go dziś przeczytać!
Kocham!!!!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi trochę przyjaźni wiewiora i furii ale to nie ja tu rządzę
OdpowiedzUsuńWitam ;D
OdpowiedzUsuńCzytając o meczu, przypomniał mi się że w Komnacie Tajemnic też było coś takiego, tylko że te tłuczki zaczarował Zgredek. No i wygrali, szczerze to mnie tym nie zaskoczyłaś.
O i ta Erin, jakoś w tym rozdziale nie za bardzo ją lubię.
Pozdrawiam ;D
Witam,
OdpowiedzUsuńtak, Slyherin wygrał mecz, było ciężko, zwłaszcza jak był zmasowany atak na Harrego ale się udało, złapał przy okazji znicz... zwiększając ich wynik, a ta impreza przednia...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, no i tak Slyherin wygrał mecz, było bardzo ciężko, zwłaszcza w sytuacji zmasowanego ataku na Harrego, ale, ale się udało, złapał przy okazji znicz... zwiększając ich wynik na tym spotkaniu, a ta impreza przednia...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga