1.12.2012

Rozdział 17 - Privet Drive

Grzmociło mu w głowie. Inaczej nie potrafił tego nazwać. Jasność poraziła go w oczy, kiedy tylko uchylił powieki. Leżał na swoim łóżku, a obok niego spała Silver. Jak on się tutaj znalazł?
 — Ja pie*dolę — szepnął do siebie.
Usłyszał śmiechy dochodzące z niedaleka. Draco, Blaise, Toby i Teodor patrzyli na niego z rozbawieniem, siedząc na łóżkach jego współlokatorów. Furia ze skrzywieniem podniósł się do pionu, przecierając twarz. Był w ciuchach, które wczoraj miał ubrane na imprezie. Jego włosy odstawały w każdą możliwą stronę. Wyglądał, jakby wstał z grobu.
 — Jaki dzisiaj dzień? — szepnął, żeby nie sprawić sobie bólu.
 — Niedziela — odparł cicho Teodor, rozumiejąc jego katusze.
 — Niedziela mówisz?
 — No tak.
 — Łe, to pie*dolę.
Rzucił się z powrotem na łóżko, co wywołało śmiech Ślizgonów. Silver zaczęła się przebudzać. Przez chwilę nie wiedziała, co jest grane. Spojrzała na Harry’ego.
 — Co ja robię w twoim łóżku? — zaniepokoiła się.
 — Nie pamiętasz? — spytał z zawodem.
Rozszerzyła oczy.
 — Furia…? — przełknęła ślinę.
Harry uśmiechnął się lekko do poduszki.
 — Nie bylibyśmy nawet w stanie — szepnął, zamykając oczy.
 — Och — odetchnęła z ulgą. — Jak się tu dostałam?
 — Chciałaś wymiotować, więc cię tu przyprowadziłem. Zasnęłaś w kiblu. Nie doniósłbym cię do twojego pokoju, więc położyłem cię tutaj — mruknął.
 — Dobrze wiedzieć. Dzięki. Ale buty mi ściągnąłeś. Coś kombinowałeś.
 — Jasne. Chciałem skorzystać z okazji, ale tknęły mnie wyrzuty sumienia.
Zaśmiała się cicho, wiedząc, że żartuje. Poczochrała go po włosach, dostrzegając jego marny wygląd.
 — Długo jeszcze balowaliście? — zapytała.
 — Mnie nie pytaj. W ogóle nie wiem, skąd się tu wziąłem — szepnął Furia wtulony w poduszkę.
Czwórka Ślizgonów roześmiała się.
 — Po tym, jak śpiewałeś przerobioną przez siebie piosenkę Weasley jest naszym królem w wersji wulgarnej, zaryłeś głową w stół i nie miałeś siły się podnieść, więc zaciągnęliśmy cię do dormitorium — powiadomił go Blaise z rozbawieniem.
 — Bardzo wulgarną? — wydusił.
 — Ymm…
 — Nic więcej nie mów — przerwał mu załamany, słysząc chichot Evelyn.
 — Dobra, ja wracam do siebie. Spotkamy się później — rzekła, wstając. — I pamiętaj, że masz szlaban.
Jego żałosny jęk zamienił się w szloch. Kiedy wyszła, zwlekł się z łóżka nieprzytomny i poszedł do łazienki. Zaczął kląć, gdy potknął się o próg. Odprowadzali go śmiechem do samych drzwi.

Kiedy pojawił się w pokoju wspólnym, był biały jak kość, pod oczami widniały cienie, a tęczówki wydawały się być przemęczone. Ślizgoni witali się z nim i zagadywali, co nigdy się nie zdarzało. Gwar w pomieszczeniu był tak głośny, że miał wrażenie, iż zaraz ogłuchnie. Opadł ciężko na kanapę.
 — Mam zbawienie — rozległ się głos Silver. — Eliksir na kaca. Nie pytaj, skąd wzięłam. — Podała mu fiolkę, a on wlał do ust jej zawartość. — Mam nadzieję, że jest dobrze uwarzony — oznajmiła z niewinnym uśmiechem, a Furia rozszerzył oczy z płynem w ustach. Z wahaniem przełknął eliksir. — Kiedyś z nudów warzyłam podczas imprezy — wytłumaczyła, wzruszając ramionami. — Został w mojej tajnej skrytce.
Harry z ulgą stwierdził, że eliksir był prawidłowo uwarzony, gdyż coś łagodnego masowało mu głowę, lecząc ból.
Na szlaban poszedł bez myśli, że Snape go zamorduje.

Po pamiętnym meczu i imprezie zaczął lepiej dogadywać się ze Ślizgonami. Było widać, że go zaakceptowali, bo nawet zwracali się do niego w miły sposób. Poczuł, że wreszcie dołączyli go do swojego grona.
Siedział na lekcji transmutacji, notując to, co mówiła McGonagall. Erin siedząca obok niego pisała tak szybko, że pomyślał, iż zaraz pęknie jej pióro. Cóż, miała wprawę, skoro czasami robiła mu zadanie kilka minut przed rozpoczęciem lekcji.
Wywód nauczycielki został przerwany przez pukanie do drzwi. Kobieta zaprosiła tę osobę do środka. Wkroczył Snape, który coś cicho do niej powiedział. McGonagall spojrzała na niego przeszywająco, a on kiwnął lekko głową. Nauczycielka skierowała wzrok na Harry’ego.
 — Potter — powiedziała łagodnie — proszę iść z profesorem Snapem.
Furia z lekkim zdziwieniem odłożył pióro i wstał.
 — Zabierz rzeczy. Nie wrócisz na lekcję — dodał Snape bez cienia złośliwości czy ironii.
Furia poczuł, jakby ktoś przywalił mu z pięści w żołądek. Wyraźnie coś było nie tak. Zerknął na zaniepokojoną Erin i bez słowa zaczął się pakować. Odprowadzony spojrzeniami wyszedł ze Snapem z klasy.
 — O co chodzi? — spytał niepewnie.
 — Zaraz wszystkiego się dowiesz.
W milczeniu przeszli do gabinetu nauczyciela, gdzie czekali na niego Syriusz i Remus. Mistrz Eliksirów zostawił ich samych. Łapa nie tryskał energią jak zwykle, ale był jakoś dziwnie przygaszony. Chrzestny, jakby odwlekając rozmowę, nakazał mu usiąść.
 — Co się dzieje? — zapytał zdezorientowany Harry.
Syriusz zawahał się i wymienił przelotne spojrzenie w Lunatykiem.
 — W nocy był atak — zaczął cicho Wąchacz, a Furia drgnął lekko. — Voldemort zaatakował Privet Drive. — Nastolatek poczuł, jak jakiś kolec wbija mu się prosto w serce. — Dursleyowie nie żyją — szepnął.
Widział, jak chłopak blednie, a w jego oczach pojawia się szok, a później ból i niedowierzanie. Mimo tego, jak Dursleyowie go traktowali, jednak czuł jakąś więź z nimi. Przecież mieszkał u nich przez czternaście lat. Musiał coś odczuć. Riddle zamordował jego ostatnią rodzinę połączoną więzami krwi.
 — Harry, tak mi przykro.
Chłopak nie był zdolny wypowiedzieć żadnych słów. Czuł w gardle wielką gulę. Zabolało bardziej, niż się spodziewał.
 — Myślałem, że dom jest chroniony — wydusił cicho.
 — Prawdopodobnie ochrona zniknęła, kiedy przejąłem nad tobą opiekę i zamieszkałeś na stałe na Grimmauld Place — szepnął Łapa.
A więc to moja wina…
 — Voldemort zostawił na ścianie wiadomość — powiedział cicho Remus i podał mu kartkę.
Było to zdjęcie jednej ze ścian domu z płonącym napisem: Kolej na ciebie, HP. Odczuł to jak zderzenie z murem. Przesłanie do niego.
 — Harry, mugolskie służby zabrały ciała — ciągnął niepewnie Łapa, a chłopak spojrzał na niego pustym wzrokiem. — Ktoś musi zidentyfikować zwłoki — szepnął.
Kiwnął sztywno głową, ledwo dostrzegalnie, przełykając ślinę.
 — Teraz? — spytał niemal bezgłośnie.
 — Nie musisz teraz — powiedział łagodnie Syriusz. — I nie musisz to być ty. Mogą poczekać na innego członka rodziny. Po prostu byłeś pierwszą wytypowaną osobą, bo z nimi mieszkałeś.
 — Chcę mieć to za sobą — szepnął słabo.
Był im winien chociaż tyle.
 — Jesteś pewny? — Pokiwał głową. — Harry, on nie zabił ich od razu…
 — Torturował ich?
 — Tak.
Furia zacisnął powieki.
 — Możemy już iść? — spytał łamiącym się głosem.
Syriusz kiwnął niepewnie głową.
Nie pamiętał, jakim sposobem dostali się do gabinetu Dumbledore’a, później na Grimmauld Place, a następnie do prosektorium. Jeden z pracowników zaprowadził go do pomieszczenia, gdzie ciała czekały na identyfikację. Syriusz stał przy nim, trzymając rękę na jego ramieniu. Bał się, że chłopak tego nie wytrzyma. Kiedy pokazano ciało Petunii, poczuł, jak Harry lekko się zachwiał. Furia zacisnął powieki, nie potrafiąc patrzeć na zmasakrowaną twarz. Pokiwał głową, dając znać, że to ona, chociaż ledwo ją rozpoznał. Pocięta twarz, zmiażdżony nos, siniaki, zadrapania. Ciała Vernona i Dudleya nie wyglądały lepiej. Kiedy Furia wyszedł z sali, czuł się, jakby zaraz miał zemdleć. Usiadł na pierwszym krześle niesamowicie blady. Było mu słabo. Łapa usiadł obok niego i przytulił do siebie, by dodać mu otuchy. Po jakimś czasie wrócili na Grimmauld Place 12. Harry nie wrócił do szkoły.

Silver czekała na Furię do późnej nocy w pokoju wspólnym. Pomieszczenie całkowicie opustoszało, a on nie wrócił. Z samego rana poszła do jego dormitorium, ale Draco powiedział jej, że nie wrócił na noc. Coraz bardziej zaniepokojona poszła wraz z bandą blondyna na śniadanie. Evelyn patrzyła w stronę wrót z nadzieją, że chłopak nagle wejdzie. Przyleciały sowy z pocztą, na które nie zwróciła uwagi, dopóki Toby nie powiedział, patrząc do Proroka Codziennego:
 — O matko… — Wszyscy spojrzeli na niego pytająco. — Chyba powinnaś o tym wiedzieć — powiedział cicho, podając Evelyn gazetę.
Odebrała od niego Proroka Codziennego. Na pierwszej stronie dostrzegła zdjęcie płonącego napisu: Kolej na ciebie, HP.

TRZY OFIARY SAMI-WIECIE-KOGO! RODZINA WYBRAŃCA NIE ŻYJE!
Poprzedniej nocy doszło do kolejnego ataku Tego-Którego-Imienia-Niewolno-Wymawiać! Celem była ulica Privet Drive w mieście Little Whinging. Budynek z numerem 4 został doszczętnie zrujnowany. W środku znaleziono trzy zmasakrowane ciała, prawdopodobnie rodziny Dursleyów – mugolskich krewnych Harry’ego Pottera. Na jednej ze ścian znajdowała się wiadomość: Kolej na ciebie, HP. Czyżby była to groźba skierowana do Wybrańca?...

— O Merlinie, Furia — szepnęła, zakrywając dłonią usta, nie czytając artykułu do końca.
Na sali panowało poruszenie. Nie wątpiła, czym było ono spowodowane.
Evelyn podeszła do opiekuna domu, gdy tylko wpuścił ich do sali od eliksirów. Chwilę wcześniej rozmawiała z Erin, która powiedziała jej, że nie dostała żadnego znaku życia od Harry’ego, dlatego musiała zwrócić się z tym do Snape’a.
 — Tak, panno Shirley?
 — Profesorze, wie pan, gdzie jest Harry? — zapytała cicho.
Mężczyzna spojrzał na nią przeszywająco.
 — Jest w domu z Blackiem i Lupinem — odparł.
 — Wiadomo, kiedy wróci?
 — Możliwe, że jeszcze dzisiaj.
Pokiwała głową i podziękowała, by skierować się na swoje miejsce. Powiedziała tylko cicho do Erin, gdzie znajduje się Furia.
Ledwo rozumiała, co się dzieje na lekcji, dlatego Jasmine przejęła stery nad poprawnością ich eliksiru.

Było już po ciszy nocnej, a Harry nadal się nie pojawiał. Evelyn siedziała na kanapie z podkulonymi nogami pod brodę. Wpatrywała się w ogień pustym wzrokiem, słuchając tylko, czy otwiera się przejście. Dookoła panowała jakaś dziwna atmosfera. Nie było gwaru jak zwykle. Uczniowie rozmawiali, lecz jakoś spokojniej.
Wreszcie usłyszała znajomy dźwięk od strony drzwi. Spojrzała tam. Harry nie rozglądał się po pomieszczeniu. Był przeraźliwie blady, a jego oczy prowadziły do pustki. Głosy znowu trochę przycichły. Silver zerwała się do pionu i podbiegła do niego ze łzami w oczach. Mocno się do niego przytuliła. Drgnął lekko i odwzajemnił uścisk dopiero po chwili. Zawahał się, zerkając w stronę dormitorium, ale w ciszy usiadł wraz z nią przed kominkiem. Siedziała obok niego, przytulając się do jego boku.
 — Byłem na identyfikacji zwłok — powiedział cicho po jakimś czasie milczenia. Jego głos był wyprany z emocji. — Tak ich skatował, że ledwo ich poznałem — dodał szeptem.
Warga Evelyn drgnęła delikatnie. Hamowała łzy.
 — Może nie byłem z nimi szczególnie związany, ale jednak mieszkałem z nimi czternaście lat. — Zamknął oczy. — Zabiję tego sku*wiela. — Evelyn ścisnęła go lekko za rękę.  — Mam rozumieć, że to jest zemsta za to, co stało się piętnaście lat temu? — dodał jeszcze.
Zapadła cisza. Harry ścisnął lekko rękę Silver i powiedział, że idzie do sypialni. Pokiwała głową, odprowadzając go spojrzeniem pełnym troski, obiecując sobie, że zawsze będzie przy nim.
Furia położył się na łóżku z ponurymi myślami i twarzami zmasakrowanych członków jego rodziny przed oczami. Zamknął powieki, wkładając słuchawki w uszy.
 — But as hard as I try... The child will not die. Now I'm burning alive, just like you…1
Patrzył w baldachim swojego łóżka. Voldemort osiągnął to, co chciał: zamordował wszystkich członków rodziny złączonej z nim krwią. Nie oszczędził nawet mugoli, do których Harry nie był tak przywiązany. Został mu Syriusz. Brunet drgnął delikatnie, a następnie zacisnął pięści z myślą, że nie pozwoli zrobić mu krzywdy. Nie chciał go stracić drugi raz. Był jego jedyną, prawdziwą rodziną, którą kochał jak nikogo innego. Ojciec, brat i przyjaciel jednocześnie. Coś zakuło go w serce, gdy uświadomił sobie, że Łapa jest teraz zagrożony w trakcie walk Zakonu Feniksa ze śmierciożercami. Narażał się, nie patrząc na swoje bezpieczeństwo. Voldemort o tym wiedział, a Harry bał się, że wykorzysta tę wiedzę. Najgorsze było to, że Huncwot nawet by nie zareagował na jego prośby, żeby nie chodził na bitwy. Mężczyzna był zbyt impulsywny, rwał się do walki, chciał pomóc innym, a nie siedzieć bezczynnie. Lata w Azkabanie wywołały w nim takie reakcje.
Voldemort zniszczył mu życie już wtedy, gdy Harry miał roczek. Pozbawił go rodziców i życia w normalnym domu. Zmarnował mu życie na cmentarzu i w Ministerstwie Magii, gdzie rzekomo zginął Łapa. Sprawił, że przyjaciele go zdradzili. Zamordował ostatnią żyjącą rodzinę powiązaną z nim więzami krwi. Furia uświadomił sobie nagle, że jest ostatnią osobą z rodziny Potterów. Zacisnął zęby. Nie było nikogo innego. Nagle poczuł, jakby ktoś uderzył go pięścią w żołądek. Był Voldemort, w którego żyłach płynęła jego krew. Ironia losu.
 — … So what, I lied. But the truth would've been suicide. Monogamy is all she wants from me…2
Usłyszał, jak drzwi otwierają się, lecz nie zareagował. Wiedział, że to pewnie jego współlokatorzy, dlatego nawet nie sprawdził, czy się nie mylił.
Nie wiedział jeszcze, kiedy odbędzie się pogrzeb Dursleyów. Tym miała zająć się rodzina Vernona, prawdopodobnie ciotka Marge. Syriusz zapewnił go, że gdy tylko się dowie, od razu da mu znać.
Nie mógł spać, chociaż był wykończony. Draco i Blaise już dawno zasnęli, gasząc wcześniej wszystkie światła. Harry sięgnął do swojej szafki nocnej. Przed powrotem do Hogwartu Remus dał mu fiolkę eliksiru Słodkiego Snu, który teraz postanowił wykorzystać. Zdążył odłożyć telefon i słuchawki, nim zmorzył go spokojny sen.

Evelyn czekała na niego w pokoju wspólnym. Razem ruszyli w stronę Wielkiej Sali na śniadanie, niewiele się odzywając. Wszyscy wpatrywali się w niego natarczywie, co wyprowadzało go z równowagi. Próbował nie reagować. Erin dosiadła się do nich, nie zwracają uwagi na protesty innych. Chciała być przy swoim chłopaku w tych ciężkich dla niego chwilach.
Harry nie sądził, że Ron może być tak okrutny względem swojego byłego przyjaciela. Dopiero teraz Furia odczuł, jak bardzo go nienawidzi. Jego słowa całkowicie uświadomiły mu, że chłopak nie jest nic warty.
 — Dobrze grasz, Potter — rzekł przed klasą do obrony przed czarną magią. — Dobrze wiemy, że ich nienawidziłeś, a teraz udajesz, że przejąłeś się ich śmiercią. Pewnie sam tam poszedłeś i z satysfakcją pozbijałeś, wcześniej torturując…
Harry nie wytrzymał. Nerwy mu puściły. Nie patrząc na prośby Silver, z furią podszedł do Gryfona i uderzył go w twarz. Na tym nie poprzestał.
Nagle wszyscy zrozumieli, skąd wzięło się jego przezwisko. Kiedy wpadał w szał, nie zwracał uwagi na otoczenie, jego twarz była wypełniona wściekłością i nie panował nad swoimi emocjami. Nie był wrażliwy na widok krwi, krzyki i błagania. Wyrywał się, gdy odciągali go od Rona. Dopiero kiedy przygwoździli go do ściany, zrozumiał, że był w stanie pod wpływem nadmiaru emocji nieświadomie zabić Gryfona. Toby i Blaise trzymali go za ramiona przy ścianie, kiedy próbował uregulować szybki, urywany oddech. Czasami nawet nie był w stanie zaczerpnąć powietrza.
Kiedy wreszcie opanował swoje nerwy, Toby i Blaise wzięli ręce, widząc, że już wszystko z nim w porządku. Dopiero spostrzegł, że wszyscy na nich patrzą, a wśród nich jest Tristan. Nauczyciel wpuścił wszystkich do klasy, wysyłając Rona do Skrzydła Szpitalnego. Zatrzymał Harry’ego na korytarzu, przymykając drzwi, kiedy zostali na korytarzu sami.
 — Wszystko w porządku? — zapytał ze szczerą obawą.
Pokiwał głową w odpowiedzi. Widząc powątpiewającą minę nauczyciela, dodał cicho:
 — Za dużo zwaliło mi się na głowę. Trochę mnie poniosło.
Liam patrzył na niego przez chwilę w milczeniu.
 — Chodź do klasy — powiedział z westchnięciem.
Pierwszy raz od dawna Furia nie mógł poradzić sobie z zaklęciem poznanym na lekcji.

Pogrzeb sprawił, że Harry jeszcze bardziej zamknął się w sobie. Silver odczuła, że odsunął się nawet od niej i Erin. Był mało rozmowny, czasami wybuchał niekontrolowaną złością, przechodził napady depresji. Brał eliksiry uspokajające, regenerujące i usypiające. Miewał problemy zdrowotne i ze snem. Nawet na treningach quidditcha doszło do spadku formy. Nauka szła mu beznadziejnie, przez co wpadał w szlabany, które dodatkowo go wykańczały. Snape nie raz ochrzaniał go za to, że nic nie robi w sprawie magii umysłu, bo miał problemy nawet z postawieniem muru obronnego w swoim umyśle. Syriusz, który dał mu na razie spokój z czarną magią, zaniepokoił się, kiedy dostał wiadomość od Tristana, że z Harrym dzieje się coś złego. Postanowił zareagować, dlatego dostał się do szkoły. Poszedł do gabinetu Snape’a, który nie był zadowolony z jego wizyty.
 — Co się z nim dzieje? — zapytał Łapa.
 — Sądzisz, Black, że cokolwiek mi powie? Wiem tylko tyle, że kompletnie zawala szkołę, a w magii umysłu cofnął się do najniższego poziomu. Czarny Pan to wykorzystuje i atakuje niemal co noc. Ich więź jest specyficzna, dlatego czuje, że Potter aktualnie nie nadaje się do niczego.
 — Muszę z nim pogadać.
 — Droga wolna, Black. Najpierw wyciągnij go z dormitorium, z którego wychodzi tylko, gdy musi.
 — W takim razie wykorzystasz to, że jesteś opiekunem i go stamtąd wyciągniesz — powiedział z naciskiem.
Chwilę później Severus Snape wszedł do pokoju wspólnego Slytherinu, co było rzadkością.
 — Zabini — zwrócił się do chłopaka — idź do dormitorium i sprowadź mi tu Pottera.
Blaise kiwnął głową i ruszył do sypialni. Harry leżał na łóżku, usiłując zasnąć.
 — Furia? — Dał znać, że słucha, choć nie otworzył oczu. — Snape czeka na ciebie w pokoju wspólnym.
Chłopak otworzył oczy.
 — Snape? — zdziwił się.
 — Lepiej się pospiesz.
Harry zwlekł się z łóżka, przeczesał włosy dłonią i wyszedł. Ślizgoni spojrzeli w jego stronę, zachowując się dość cicho jak na nich. Snape kiwnął na niego głową, dając do zrozumienia, że ma iść za nim. Nie miał wyjścia. Odprowadzony spojrzeniem Silver, wyszedł za opiekunem. Nie odzywając się do siebie, przeszli do jego gabinetu. Furia przełknął ciężko ślinę. Ostatni raz w takiej sytuacji dowiedział się o śmierci Dursleyów. Wszedł do środka. I też czekał na niego Syriusz, a Snape zostawił ich samych. Zapadła cisza, w czasie której Łapa przyglądał mu się natarczywie.
 — Znowu ktoś umarł? — mruknął niemrawo Furia.
 — Nie, Harry. Siadaj. — Chłopak opadł na krzesło stojące naprzeciwko chrzestnego. — Co się z tobą dzieje? — zaczął Łapa.
 — Co masz na myśli?
 — Nie wiesz? A może w ogóle nie dostrzegasz, że coś z tobą nie tak? Harry, wszystko wiem. I cholernie się tym martwię.
 — Nie masz czym — szepnął, nie patrząc na niego.
 — Mam czym. Zamknąłeś się w sobie, masz problemy w szkole, odcinasz się od wszystkich. Wpadasz w niekontrolowaną złość, żeby chwilę później nie odezwać się ani słowem.
 — Nic mi nie jest — powiedział ostro.
Syriusz zmrużył oczy, słysząc jego głos, który mógł pociąć metal.
 — Daj sobie pomóc.
 — Przecież mówię, że nic mi nie jest i nie potrzebuję żadnej pomocy!
 — Właśnie słyszę.
 — O co ci, do cholery, chodzi?! — wściekał się.
 — Harry, co się z tobą dzieje?
 — Przestańcie mnie wreszcie kontrolować! — krzyknął, zrywając się do pionu.
Syriusz wiedział, że go prowokuje, choć chłopak nie miał powodu reagować tak agresywnie.
 — Nie mogę mieć chwili spokoju! Cały czas ktoś czegoś ode mnie chce! Wszyscy mi mówią, co mam robić! Czemu nie chcecie się ode mnie odczepić?! Dajcie mi wreszcie żyć tak, jak chcę!
 — Dlaczego się złościsz? — spytał spokojnie Łapa.
 — Bo mam już tego wszystkiego dosyć!
Zapadła cisza. Furia nagle drgnął, mrużąc oczy zdezorientowany.
 — O tym właśnie mówię, Harry  — powiedział cicho Syriusz. — Nawet nie wiem, czym cię sprowokowałem.
 — Daj mi spokój — rzekł drżącym głosem.
 — Nie dam ci spokoju, bo widzę, że coś jest z tobą nie tak — odpowiedział, podnosząc się do pionu. — Powiedz mi, w czym leży problem.
 — Proszę cię…
 — Nie, nie odczepię się — odparł twardo. — Zależy mi na tobie, rozumiesz? Nie pozwolę, żeby coś ci się stało.
 — Nic mi się nie stanie — szepnął słabo.
Syriusz chwycił go dłońmi za twarz, zmuszając do spojrzenia w jego oczy.
 — Spójrz mi w oczy i powiedz, że wszystko jest w porządku. Wtedy dam ci spokój.
Harry otworzył usta, żeby wypowiedzieć te słowa, ale nie potrafił kłamać mu w żywe oczy. Zamknął usta i odwrócił wzrok.
 — No właśnie — szepnął chrzestny, puszczając go. — Co jest grane? Ktoś ci coś zrobił?
 — N-nie… Tylko… po prostu… nie mam siły — szepnął. — Chyba zaczynam wariować.
Zapadła cisza.
 — O czym ty mówisz? — zaniepokoił się Syriusz.
 — Wiesz… od jakiegoś czasu nie potrafię sobie z niczym poradzić — odpowiedział cicho, patrząc na stopy. — Nawet nie umiem pogadać z Silver o bzdurach. Czasami… nie potrafię nad sobą zapanować. Wszystko mnie drażni. Wolę odciąć się od wszystkich, bo jedno spojrzenie potrafi wyprowadzić mnie z równowagi. Innym razem czuję tylko taką… pustkę. Nie umiem się skupić na jednej rzeczy, mam problem z opanowaniem emocji. To wszystko… chyba mnie przytłoczyło — szepnął niepewnie.
Syriusz westchnął cicho. Przecież mogli się spodziewać, że chłopak zacznie mieć problemy. Snape ostrzegł, że Bitwa Myśli wpływa na psychikę i podsycana różnymi emocjami może spowodować niemałe kłopoty psychiczne oraz uczuciowe.
 — Od kiedy? — zapytał cicho.
 — Od pogrzebu. — Odwrócił się od niego, by podejść do okna. — Wtedy coś we mnie pękło. Dopiero sobie uświadomiłem, jak dużo ode mnie zależy i że sporo rzeczy dzieje się przeze mnie.
 — Harry, nie mów tak…
 — Tak jest, Syriuszu — powiedział, odwracając się do niego ze smętną miną. — Voldemort robi wszystko, żeby mnie dopaść, chce mnie zniszczyć i wykorzystać do tego innych. On mnie zna. Ja znam jego. On wie, co zrobić, żeby mnie dobić. Zaczął od Dursleyów. Boję się, że będzie chciał… pójść dalej — wykrztusił, odwracając wzrok.
 — Harry, o czym ty mówisz? — zaniepokoił się, podchodząc do niego.
 Dopiero po chwili zaczął cicho i niepewnie:
 — Wiesz… wiesz, że… cię kocham, nie?
Syriusz zmarszczył lekko brwi, a jego usta delikatnie uniosły się w górę. Nie sądził, że Furia kiedyś powie mu coś takiego.
 — Naprawdę z tobą kiepsko — stwierdził z uśmiechem, a chłopak zaśmiał się krótko, ale szczerze.
 — Chyba tak — szepnął, a po chwili spoważniał. — On też to wie i może to wykorzystać. Śmierć Dursleyów miała mi pokazać, na co go stać. Raz już cię wykorzystał, żeby mnie dorwać. — Zamknął oczy. — Codziennie patrzę na Silver, Erin… I wiem, że w każdej chwili Voldemort może je wykorzystać do swoich celów. Patrzę na nie i szlag mnie trafia, bo wiem, że nic nie mogę zrobić. Odsunąłem się od nich, bo mam nadzieję, że wtedy… wtedy…
 — … Voldemort zostawi je w spokoju, bo stwierdzi, że ci na nich nie zależy — dokończył Łapa.
 — Dokładnie — westchnął. — Ale… nie umiem się od nich całkowicie odciąć, nie umiem odrzucić tego, co działo się przez ostatnie miesiące. Nie umiem zerwać z Erin, nie umiem powiedzieć Silver, że nie chcę jej znać. — Na samą myśl o tym jego twarz wykrzywiła się w grymasie bólu. — Tak samo teraz powinienem ci powiedzieć, że masz się odczepić raz na zawsze, ale… nie umiem — szepnął słabo. — Jestem egoistą.
 — Nie, Harry, nie jesteś — odpowiedział Syriusz, kładąc ręce na jego ramionach, a chłopak spojrzał na niego z bólem, którego nie powinien tyle doświadczać w tak młodym wieku. — Inaczej… Każdy ma w sobie egoistę — poprawił się. — Ale to nic złego. Każdy chce mieć bliską osobę, której będzie na niej zależeć. Taka jest natura człowieka. Nie możesz wszystkich dookoła odrzucać. Masz taką cechę charakteru, że chciałbyś wszystkich chronić, nie patrząc na siebie. — Furia skrzywił się delikatnie, mentalnie przyznając mu rację, a Syriusz uśmiechnął się. — Przeklęta cecha.
 — Żebyś wiedział — mruknął, a Wąchacz zaśmiał się cicho.
 — Każdy ma jakąś cechę, która jest utrapieniem. Nie odcinaj się od nas z tego powodu. Nie rób tego błędu. Bądź egoistą i trzymaj Erin i Silver przy sobie. Nie odpychaj osób, którym na tobie zależy. Sam sobie nie poradzisz z takim nawałem myśli, Harry.
Widząc żałosny wzrok chrześniaka, mocno przytulił go do siebie. Chłopak odwzajemnił uścisk.
 — Też cię kocham, dzieciaku — szepnął Łapa.
Nawet nie wiesz, jak bardzo.

Harry wszedł do pokoju wspólnego ze skruszoną miną. Stanął w progu, wyszukując jednej blondynki. Blake z Jasmine, Blaise z Teodorem i Draconem, Toby z Andym, Andrew, Dafne, Pansy, Crabbe i Goyle. Silver. Ruszył do niej, mijając innych uczniów. Evelyn spojrzała na niego, kiedy usiadł obok niej.
 — Byłem idiotą, debilem, kretynem, popie*dolonym Gryfonem, co jest hańbą, skończonym dupkiem… — Wymieniał jeszcze sporo epitetów, często niecenzuralnych, a Evelyn obserwowała go z rozbawieniem. — Dobra, bo się jeszcze przecenię — zakończył, co wywołało śmiech u dziewczyny. — Teraz możesz mi przypie*dolić — westchnął. — Tylko mam jedno ale: chcę mieć dzieci.
Wymierzyła mu pięścią w twarz, a on przygotował się na cios, przymykając powieki. W zamian poczuł, jak dziewczyna mocno go ściska.
 — Nigdy więcej tego nie rób — szepnęła.
Cały Slytherin spojrzał na ich pojednanie z myślą, że są nietuzinkowymi Ślizgonami.

1 Black Light Burns – Lie
2 Sick Puppies – So What I Lied

===============================

MaryŚś, nie znam się na kodach html, tylko na komendach css.
LiliannaShadow, tak, będę jeszcze pisać. Mam już pomysł na kolejnego bloga Potterowskiego :)
Kuroi Tenshi, ja właśnie byłam najbardziej pewna, że zdam z matmy xD Z matmy mam 46%, a z niemieckiego 61%. Z polskiego nam nie oddała.
Caathy.x1, jak wyżej ;D
Niezrównoważona, nie mam konta ani na Mirriel ani na FanFiction. Lubię długie komentarze, więc nie musisz się ograniczać ;D

21 komentarzy:

  1. OJ dziewczyno dziewczyno ty to umiesz sprawić by człowiek poczuł się smutno, a potem roześmiał. Albo to ja mam po*ierdoloną psychikę. Raczej to drugie, ale no cóż co do rozdziału. Jest naprawdę świetny, muzyka dobrana idealnie. Jak dowiedziałam się co zrobiłaś z Dursleyami to mnie coś za serce złapało! Nie wiem dlaczego. Może dlatego że się tego nie spodziewałam. Ale jak można doprowadzić Harry'ego do takiego stanu? Nie dziwie się jego wściekłości przy rozmowie( o ile można to nazwać rozmową0 z ronem. Pojednanie z Silver zajebiste!!
    Dobra kończę, bo tym swoim wywodem chyba cię na śmierć zanudzę xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial zaje*isty ! jak ja kocham twoje oowiadania ;) Biedny Furia ;( Bardzo mu wspolczuje . Mam nadzieje ze Ein , Silver , Lapie ani Lunatykowi nic sie nie stanie ;)) ALBO MNIE POPAMIETASZ ROCKOWA PUMCIO ! No dobra...nie mam serca , by cos ci zrobic XD Ech...co za Slizgoni XD Uwielbiam ich po prostu XD Z niecierpliowscia czekam na nastepny ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh, śmierć Dursley'ów była dla mnie straszna. Prawie się popłakałam. Podobała mi się niepewność Silver, jak się obudziła. :p A pojednanie z nią było bajeczne :)

    Czuję, że w następnym rozdziale Snape pojawi się w dormitorium chłopaków, a oni będą chcieli dowiedzieć się co się dzieje z Furią

    Pozdrawiam i zapraszam na:
    losy-isabelli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział extra, fajnie że Harry został zaakceptowany przez Ślizgonów. Trochę szkoda że Dursley'owie zginęli. Rozdział smutnawy ale na koniec trochę humoru. Czekam na następny rozdział z niecierpliwością.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale ja bym poczytała o Harrym, który się odsuwa od wszystkich! Zabiłabym Cię za wzniecenie mojego głoda (a jak jestem na opowiadaniowym głodzie, to nie ma przeproś. Po prostu MUSZĘ), jednak chyba za bardzo lubię Twoją twórczość, żeby to zrobić. Ja przyznaję - nie jesteś najlepsza, ale coś w Twoim stylu pisania nie pozwala mi na przestanie czytanie tego opowiadania, a zaciekawienie czytelnika jest chyba najważniejsze, co?
    Trochę mi żal Dursleyów, ale szkoda, że nie opisałaś ich pogrzebu. Dawno nie czytałam o pogrzebie, więc to by była ciekawa odmiana. A co do Syriusza... nigdy nie lubiłam Twojego Syriusza, ale w końcu jedni bohaterowie muszą ziębić, albo grzać, bo jak ni to ziębi, ni to grzeje, to jest niedobrze.
    Kogo u Ciebie darzę sympatią? Toby'ego, Blaise'a i Jasmine. Najbardziej tego środkowego, ale nie mam pojęcia, dlaczego tak jest, więc nie proś o tłumaczenie :)
    Życzę duuuużo Wena, a tak poza tym - można się dowiedzieć, ile masz już napisanych rozdziałów BM i ile ich planujesz? Ja mam umysł ścisły, więc lubię mieć wszystko wyliczone etc. Pozdrawiam serdecznie [pisanina-frigus.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. Śmierć Dursley`ów... Biedny Harry... musiał to wszystko przeżywać... Wiesz dzięki tobie polubiłam Ślizgonów ;)
    Ty to masz pomysły! Zachowanie Harry`ego wobec innych... yhm dobrze że dzięki Łapie się zmieniło... (tak myślę :D)
    Jak czytałam to mnie tak wciągnęło, że jak skończyłam to powiem tylko jedno: CHCĘ WIĘCEJ!
    Piszesz rewelacyjnie ja nie umiem tak dokładnie wszystkiego opisywać!
    Z niecierpliwościąąąąąą czekam na newsa, powiadom mnie o tym, jakbyś mogła oczywiście... ŻYCZĘ DUŻO WENYY!

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój Boże... Po prostu czuję się dziwnie po przeczytaniu rozdziałów. Nie umiem tego opisać i nawet tego nie spróbuję. Początek śmieszny, a potem coraz bardziej zmienia się w... tragiczny. Zaczęłam płakać... -.- Takie oderwanie z "normalnego" życia. Ja już bym dawno pękła, gdybym była na miejscu Harry'ego. Prawdopodobnie też poszłabym do Voldemorta i stanęłabym po jego stronie, bo bym nie wytrzymała. Wolałabym, aby inni żyli z myślą, że jestem zła, niżby... nie żyli.
    Bardzo spodobała mi się rozmowa Harry'ego z Syriuszem. Boże... ile bym dała, żeby mieć takie relacje z rodzicami jakie Furia ma z Łapą. Rozmowa była taka... nie no, nie wiem jak to opisać. Taka naturalna, normalna, słowa takie same, jakby prawdziwy Syriusz Black powiedziałby do Harry'ego Pottera. Wiem, dziwnie brzmi, ale teraz nie mogę napisać normalnego komentarza.
    Końcówka napawa optymizmem. I "Tylko mam jedno ale: chcę mieć dzieci" było powalające. Wiedziałam, że Slytherin zaakceptuje Furię. Harry jest silny i da radę... Wierzę w niego no i w Ciebie. Wena powróci ;**
    I zapowiedź. Matko Boska! Atak Voldemorta na umysł Harry'ego?! :O I Draco jeszcze bardziej chce poznać prawdę... Nie no, dajesz urywek rozdziału do zapowiedzi najlepszy i jednocześnie dający chęć zabicia Cię za to znęcanie się nad nami. Nie to że ja chcę Cię zabić, co to to nie! W życiu! Ale znam Cię na tyle, żeby wiedzieć, że lubisz doprowadzać nas do czystej frustracji. Więc żółwik xD
    Ech... weny mnóstwo życzę... nawet podwójnie ;**
    Ok, będę pisać długie komenty, co z resztą widać.
    I dziękuję Ci za to... no wiesz, napisałam Ci to na twitterze.
    Literówek żadnych nie znalazłam, więc beta odwala dobrą robotę. Też całusy ;**
    Niezrównoważona
    [zaklinacze-dusz.blogspot.com - opowiadanie potterowskie]

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurczę ... Rozwaliłaś mnie śmiercią Dursley'ów. Po prostu, miazga. Tragedia, nigdy ich nie lubiłam, ale też nie spodziewałam się, że ich zabijesz! I to jeszcze z takim okrucieństwem ... Ale dalej, zaskoczyłaś mnie wybuchami Harrego. Kurde, ja to zaczynam się zastanawiać, czy owy chłopczyk nie jest mną! o.o I ta rozmowa z Syriuszem ... "Wiesz, że Cię kocham, nie?" OMG, iloveit. I jeszcze te piękne epitety o Harrym ... Nie ma to jak wysoka samoocena ^^ No, ale teksty na początku ... "Niedziela mówisz? Łe, to pie*dolę."; "Jasne. Chciałem skorzystać z okazji, ale tknęły mnie wyrzuty sumienia." Ahahahaha :D Chcę więcej! I życzę dużo weny XD

    OdpowiedzUsuń
  9. No to się narobiło... Dursleyowie nie żyją... Voldek się rozkręca, nie ma co.
    Pozdrawiam i weny życzę! :)
    Iv

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział niesamowity.. Cały czas normalnie miałam łezki w oczach. Kurczę Ty masz normalnie dar do pisania, potrafisz przekazać tyle emocji w tak krótkim tekście.. :) Cieszę się, że Potty ma kogoś takiego, jak Syriusz. Domyślam się, że byłoby kiepsko gdyby nie jego gadka. Kurka, Ronowi to bym najchętniej urwała ten jęzor. Całe szczęście, że złapał ich Tristan a nie McGonagall bo by miał mega szlaban;) Początek mnie rozwalił, szkoda, że nie opisałaś tej potterowskiej wersji piosenki:D
    Co do matur to matmę podałam w poprzednim komentarzu, angielski 79% a polskiego też nie znam bo odpuściłam sobie wczoraj szkołe, a wczoraj oddawali:D
    Pozdrawiam i weny życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba tylko ty potrafisz zamieścić w jednym rozdziale tysiące emocji, a mnie to wcale nie razi ;) Rozdział mimo wszystko dość smutny. Czasem żeby było dobrze musi być źle, prawda? :) Teraz już wiadomo, dlaczego Harry to właśnie "Furia" :D Historia coraz bardziej się rozkręca, jestem ciekawa co przyniosą następne rozdziały. Pozdrawiam, Gosia :)

    OdpowiedzUsuń
  12. jeny rozdział jest pełen emocji normalnie aż na mnie to przeszło Biedny Harry ale teraz już wiadomo skąd taka ksywka dobrze tak
    /Runuśowi/ ;p Początek rozdziału hahahhaha
    — Nie pamiętasz? — spytał z zawodem. ;D smutno mi było patrzeć na Furię w takim stanie obwiniał siebie o coś co w sumie nie jest jego winą na szczęście ma Syriusza i Silver oczywiście jest jeszcze Erin. Łapa wspiera Furię jak tylko może mam nadzieje że Syriusza mi w dalszych częściach opowiadania nie zabijesz bo Furia tego nie przeżyje ja zresztą też.... Rozdział jest jak zwykle perfekcyjny dzisiaj już chyba z 10 raz czytam Drugie Oblicze <3 Naprawdę te opowiadania zostaną ze mną do końca ;3 Pozdrawiam i życzę weny <3 Śmietanaaaaa Rozdzial jest po prostu zajeisty naprawdę nie mam słów na opisanie tego <333

    OdpowiedzUsuń
  13. Yeap! I'm happy! :D
    Boże, nie spodziewałam się takiej końcówki tego rozdziału. Zawsze mnie czymś zaskoczysz. Nie wiem jak ty to robisz,ale wiedz, że jesteś jedną z nielicznych, którym się to udało więcej niż raz xD.
    Ktoś mi powiedział kiedyś (tylko jak zwykle nie wiem kto <:{ ) że tylko pod wpływem silnych emocji jestem w stanie napisać więcej niż dwa zdania. Gdziekolwiek! No więc ostatecznie gratuluje ci trzech rzeczy.
    Ekhem. Zajebi*tego rozdziału (jak każdy), umiejętności zaskakiwania mnie i zdolności wywołania u takiej spokojnej osoby jak ja silnych emocji :D
    I ostatecznie widząc, że się odpowiednio rozpisałam kończę słowami:
    Zajeb*sty rozdział, nie mogę się doczekać następnego! :D
    LiliannaShadow (niby mam konto,a dalej się podpisuję...,a co tam jestem wyjątkowa :D a ty wyjątkowo piszesz :D )

    OdpowiedzUsuń
  14. No, po prostu wspaniały. Zaskakujesz mnie na każdym kroku. Chyba dlatego tak uwielbiam twoje blogi. Mogłabym je czytać bez przerwy i nie miałabym dość. Bosko. Te wszystkie emocje.. brak słów żeby opisać twój geniusz.
    Dobra. Zdaję sobie sprawę z tego, że mój komentarz jest trochę chaotyczny, no ale nie wiedziałam jak inaczej ubrać to w słowa. Cudo.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow! Świetny rozdział. Nie spodziewałam się śmierci wujostwa Harry'ego. To takie oryginalne, jeszcze nigdy nie czytałam takiego opowiadania! Jest świetne! Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie sądziłam, że zrobi mi się przykro na wieść o śmierci rodziny Furii. Nigdy za nimi nie przepadałam, ale torturowanie i zabijanie niewinnych osób nie leży mi jakoś specjalnie...
    Przygnębiający rozdział, ale sam w sobie posiada jakiś taki głęboki urok...Zdecydowanie tylko Ty potrafisz umieścić w jednym rozdziale wszystkie rodzaje uczuć...
    Weny, pozdrawiam...

    Daga

    OdpowiedzUsuń
  17. Przepraszam, że tak późno, ale nie byłam w stanie skomentować wcześniej.
    Rozdział jak zwykle świetny, ale... trochę smutny.
    Zaczął się miło, z humorem, a potem taka wiadomość. Co prawda mi nie jest jakoś strasznie żal śmierci Dursley'ów. Przykro mi, że tak cierpieli przed końcem, ale patrząc na to, co robili Harry'emu, małemu bezbronnemu dziecku... Może jestem okrutna, ale myślę, że zasłużyli sobie.
    Szkoda mi tylko Harry'ego. Nie zasłużył, żeby tak cierpieć. Dobrze, że Syriusz z nim porozmawiał. Już się bałam, że się w sobie zamknie. Nie powinien myśleć, że jak się odsunie od przyjaciół, to będą oni bezpieczni. Voldemortowi pewnie chodzi o to, żeby został sam.
    I dobrze, że ma przy sobie Silver i że może z nią zawsze pogadać.
    Weny życzę,
    Seya.;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam :D
    Dursleyowie nie żyją?! Tu mnie zaskoczyłaś i to bardzo.
    Jakoś nigdy nie przepadałam za Dursleyami, ale trochę mi się żal ich zrobiło. Nikomu nie życzyłabym śmierci. ( Oprócz Rona, bo ten mnie skrajnie irytuje)
    Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Witam,
    Voldemort uderzył w czuły punkt Harrego, ale ma nadzieję, że się podniesie i będzie teraz najlepszym uczniem...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej,
    podobał mi się rozdział bradzo, Voldemort uderzył w czuły punkt Harrego, ale mam nadzieję, że się podniesie i będzie teraz najlepszym uczniem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń