8.12.2012

Rozdział 18 - Przeklęty dzień

Draco czuł, że coś jest nie tak, dlatego uchylił powieki. Była późna noc, a za oknem księżyc oświetlał ciemny Zakazany Las. Panowała cisza, jednak przeczucie nie dawało mu spokoju. Nagle usłyszał czyjeś kroki. Rozszerzył oczy. Bez ostrzeżenia zerwał się z łóżka i rozsunął kotary z trzymaną w ręku różdżką. Ktoś odchodził od łóżka Pottera, który spał jak zabity, ale stanął w miejscu, gdy dostrzegł, że Draco nie śpi. Chłopak wybałuszył oczy, kiedy rozpoznał tę osobę.
 — Severus? — zdumiał się. — Co ty tu robisz?
 — To nie pora na rozmowy, Draco — odparł cicho. — Nic nie widziałeś, rozumiesz?
 — Co ty mu zrobiłeś? — zaniepokoił się lekko.
 — Nic nie widziałeś — zakończył rozmowę i wszedł do kominka, zostawiając osłupiałego blondyna.

Draco nie był osobą, która szybko odpuszcza. Widząc wyczerpanego Pottera wstającego z łóżka, postanowił nie dać spokoju opiekunowi domu. Musiał się dowiedzieć, co to wszystko miało znaczyć.
Z Severusem Snapem łączyły go dość dobre stosunki. Był jego ojcem chrzestnym, choć wiedziała o tym tylko mała grupka osób ze Slytherinu. Zawsze mógł na niego liczyć w każdej sprawie. Draco dużo dzięki niemu wiedział. Znał nawet prawdę o jego misji szpiega, do czego zdążył się przyzwyczaić.
Z nadzieją, że dowie się czegoś konkretnego, skierował się do gabinetu profesora. Czego nie wiedział? Co z tym wszystkim wspólnego miał Potter? Musiał to wiedzieć.
Severus przyjął go tak jak zwykle, domyślając się, w jakiej sprawie przyszedł. Nastawił się na to już w nocy, kiedy chłopak zobaczył go w pokoju.
 — Nie, Draco, nie powiem ci, co robiłem w waszym dormitorium — opowiedział na pytanie Ślizgona bez ogródek.
 — Dlaczego?
 — Bo to nie jest moja sprawa.
 — Jak to nie? Przecież to ty tam byłeś!
 — Ale mnie to nie dotyczy.
Draco zamrugał kilka razy.
 — Chodzi o Pottera, tak? Co jest z nim nie tak? Czemu wstaje jak z grobu, kiedy do niego przychodzisz? Tak, już wcześniej widziałem, że u nas byłeś, ale nie wiedziałem, że to ty — wytłumaczył, widząc spojrzenie mężczyzny. Nagle zmrużył oczy. — Co wy robicie na tych szlabanach? — olśniło go.
 — A co nazwa wskazuje, Draco?
 — Co naprawdę robicie! — oburzył się. — Od początku roku Potter ma z tobą szlaban. To tylko przykrywka, tak? Wstaje jak trup, a ty dajesz mu eliksir regenerujący. O co w tym wszystkim biega? — zirytował się.
 — Przestań się wreszcie tym interesować i zajmij się sobą — odpowiedział mu Severus, sprawiając, że chłopak zrobił naburmuszoną minę. — Chcesz się czegoś dowiedzieć? — Draco kiwnął niecierpliwie głową. — Zdobądź zaufanie Pottera. Może ci powie.
 — Zdobyć jego zaufanie? — zaśmiał się ironicznie. — Widzi we mnie śmierciożercę godnego mojego ojca, przez pięć lat byliśmy wrogami. Jak mam niby to zrobić?
 — Pokaż mu, jaki jesteś naprawdę, Draco. Przyłącz go do swojego grona. Zaufaj mu, żeby on zaufał tobie. Wam obu wyjdzie to na dobre.
 — Od kiedy go bronisz i obchodzi cię jego los?
 — Od czasu, kiedy zrozumiałem, co naprawdę przechodzi przez Czarnego Pana. Uwierz, że i ty byś sobie z tym nie poradził.
Ślizgon wyszedł od swojego chrzestnego z jeszcze większym mętlikiem w głowie niż przed spotkaniem.

Od bardzo dawna to Blaise Zabini był jego najbardziej zaufanym przyjacielem. Od pierwszej klasy byli razem w dormitorium, a między nimi wytworzyła się nić porozumienia i wzajemnego zaufania. Rozmawiali o wszystkim: zaczynając od quidditcha i dziewczyn, kończąc na Voldemorcie i ich poglądach. To Blaise wiedział najwięcej z jego przyjaciół i rozumiał go najlepiej. Powiedział mu o tym, co stało się w nocy i o rozmowie z chrzestnym. Elvis był szczerze zaskoczony jego relacją.
 — Nie domyślasz się nawet, o co może chodzić? — zapytał z zastanowieniem.
 — Nie mam najmniejszego pojęcia. Pierwszy raz nie chciał mi powiedzieć nic konkretnego — zirytował się blondyn.
 — Czyli jedyną nadzieją jest dowiedzenie się tego od samego Furii — stwierdził.
Blaise od dawna zaczął zwracać się do Pottera po przezwisku, Draco miał z tym większy problem, choć czasami potrafił to z siebie wykrztusić.
 — Przecież on nam kompletnie nic nie powie. — Pokręcił głową ze wątpieniem Malfoy. — Zdobyć jego zaufanie to nic prostego, każdy to wie po tym, jaki numer odwalili mu Wiewiór z Granger.
 — Chyba na początku trzeba zacząć go traktować jak Ślizgona, a nie pół-Ślizgona. Nie mów, że nie zauważyłeś w nim Ślizgona z krwi i kości, mimo cech Gryfona.
Draco westchnął. Chcąc nie chcąc, musiał się z nim zgodzić. Potter wykazywał coraz więcej cech Ślizgona. Był przebiegły, pomysłowy i cwany. Potrafił wykorzystać słaby punkt przeciwnika. Coraz częściej bywał ironiczny i wredny, choć potrafił się wyluzować przy najbliższych i naśmiewać do łez. Co ważne, widzieli, że jest lojalny w stosunku do swojego domu i nie traktuje każdego Węża jak potencjalnego śmierciożercę.
 — Sądzisz, że mamy szanse? — spytał.
 — Jest Ślizgonem od dobrych dwóch miesięcy. Nie traktuje nas jak wrogów i chyba dostrzegł, że jesteśmy normalnymi ludźmi. Nie jest już tak ograniczony, jak wcześniej.
 — Czyli co? Potter jednym z nas?
Blaise uniósł kącik ust.
 — Potter jednym z nas.

Ich pierwszym celem było znalezienie wspólnych tematów z byłym Gryfonem. Szkoła to numer jeden, ale kto normalny gada tylko o szkole? Zauważyli, że chłopak słucha dużo muzyki – temat numer dwa. Wspólny wróg – Weasley – temat numer trzy. Dziewczyny, quidditch… Stwierdzili, że jednak jest tego dość sporo, co ich niezmiernie zdziwiło.
Mieli zamiar zacząć od razu, lecz napotkali przeszkodę. Potter był zdenerwowany, gdy wrócił do dormitorium. Mogli nawet powiedzieć, że nie zdenerwowany, ale bardzo wkur…rzony.
 — Cholerny frajer…
 — Weasley? — spytali zgodnie.
 — To się nie nazywa Weasley, ale niewychowana, zakłamana Wiewiórka — odparł wkurzony. — Ruda, zawszona szumowina!
Niemal automatycznie sięgnął po tablicę, gdzie miał zapisane pomysły na zemstę na byłym przyjacielu. Blaise i Draco zerknęli na siebie. A czemu by mu nie pomóc?
 — Proponuję połączenie kilku pomysłów — stwierdził szatyn, a Furia zerknął na niego z uniesioną brwią. — Zrobić mu jeden, przeklęty dzień. Może wtedy czegoś się nauczy — wystawił zęby.
Harry podrapał się po brodzie.
 — Jakieś propozycje? — zapytał z błyskiem w oku.

Plan postanowili zrealizować kolejnego dnia, zamieniając życie Rona w piekło na dwadzieścia cztery godziny. Kilka osób ze Slytherinu zostało wprowadzonych w część pomysłu. Draco namówił jakąś piątoklasistkę, żeby podłożyła głos do wyjca z kompromitującą treścią. Z samego rana w Wielkiej Sali usłyszeli głos dziewczyny, celowo jeszcze zmodyfikowany na ociekający słodkością. Warunkiem uczennicy było to, że nikt nie będzie w stanie rozpoznać jej głosu, na co przystali.
 — Słodki Ronaldzie Weasleyu! Jesteś śliczny jak piersi mojej babci, a twoje rude włosy przypominają rozgrzane ciała kochających się hipogryfów…
Ich celem było zawstydzenie Gryfona na forum całej szkoły, co niezaprzeczalnie im się udało. Chłopak słuchał tego z przerażeniem w oczach i czerwoną jak piwonia twarzą. Nie wiedział, co ma zrobić, a wyjec mówił i mówił. Wszyscy patrzyli na niego, śmiejąc się dość dosadnie. Zawstydzony był nie tylko Ron, jednak to on miał być na językach całej szkoły.
Harry dostrzegł, że Ślizgoni byli bardziej otwarci na tematy damsko-męskie. Nie krępowali się i komentowali teksty ze śmiechem. Po śniadaniu Ślizgoni nie dali Gryfonowi spokoju, co chwilę cytując słowa z wyjca.
 — Ja jestem tylko ciekawa, kto wymyślił takie teksty i wpadł na pomysł, żeby wysłać coś takiego — rzucił ktoś nagle w pokoju wspólnym.
Czy Harry tego chciał, czy nie, sporo spojrzeń padło na niego, co było całkiem zrozumiałe. Wszyscy wiedzieli, że Furia chce pogrążyć Gryfona. Udawał, że nic nie wie o nadawcy listu, ignorując wbite w niego oczy.
 — Też jestem ciekawa — wyszczerzyła się do niego Silver.
Harry wysłał jej mordercze spojrzenie. Rozległy się zrozumiałe chichoty.
 — To Blaise jest zboczony! — palnął głośno.
Draco wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, a Elvis oburzył się komicznie.
 — No sorry, ale to Fortis wpadł na pomysł tego listu! — bronił się.
 — Ale to wy wymyślaliście teksty! — odpowiedział natychmiast rozbawiony blondyn.
 — A kto wymyślił tekst o nogach seksownych jak broda dyrektora? — zaśmiał się Furia, patrząc na Dracona.
 — Elvis chciał sprawdzić reakcję Dumbledore’a — odparł, wskazując na Blaise’a. — Wam nic nie przychodziło do głowy, o dziwo, to musiałem się udzielić.
 — Jesteście nienormalni — podsumowała nagle Blake ze śmiechem. — Cała trójka, bez wyjątku.
 — Lepiej wymyśl coś na obiad — rzucił Blaise w jej stronę. — Brakuje nam tego szczegółu.
 — Skoro Weasley czuje się skompromitowany przez kilka erotycznych tekstów, możecie to wykorzystać — odparła, wzruszając ramionami.
Furia, Fortis i Elvis wymienili między sobą spojrzenia.
 — To musi być coś takiego, co wskazywałoby na to, że jest zboczony albo coś w ten deseń — stwierdził Blaise.
 — Może podrzucić mu do kieszeni coś, z czego poleci jakaś piosenka erotyczna czy z jakimś tekstem na ten temat — dodał Draco.
Po chwili Harry uśmiechnął się z błyskiem w oku.
 — Mam piosenkę.

Z pomocą Teodora skopiowali telefon Furii na czas obiadu. Dodali zaklęcie, które miało przesyłać sygnał z aparatu Ślizgona do kopii. Harry, dzięki swojej komórce, miał kontrolować to, co dzieje się w duplikacie. Największy problem stanowiło podrzucenie kopii Ronowi do kieszeni. Jasmine zgłosiła się na ochotniczkę, stwierdzając, że z łatwością sobie poradzi. Kierując się w stronę Wielkiej Sali, celowo wpadła na Rona. Ledwo dostrzegli, kiedy podrzuciła mu telefon.
 — Jak chodzisz, Weasley?! — wrzasnęła.
 — Ślepa jesteś? — odwarknął chłopak. — To ty na mnie wlazłaś!
 — Jasne, uważaj, bo jakiś zając cię napadnie i zgwałci — warknęła, przypominając mu słowa z wyjca.
Chłopak zaczerwienił się po same uszy i poszedł dalej.
 — Załatwione — wyszczerzyła się do Ślizgonów.
Razem usiedli przy obiedzie, aby widzieć reakcję Gryfona. Poczekali, aż zbierze się więcej osób w Wielkiej Sali, a Furia wyciągnął telefon pod stołem. Menu, galeria, muzyka. Znalazł odpowiednią piosenkę, wymienił jeszcze spojrzenie z Elvisem i Fortisem, a następnie wcisnął play.
 — Went too fast, way too soon, I feel disgusted and you should too. It's no good when all thats left is the sex, the sex…1
Zamiast z jego telefonu piosenka poleciała od strony Gryfonów. Kilka osób zakrztusiło się tym, co miało w ustach. Rozległy się nerwowe chichoty, gdy do wszystkich dotarł sens słów piosenki. Wszyscy rozglądali się dookoła, by dowiedzieć się, skąd dochodzi muzyka.
 — Weasley, to od ciebie — zaśmiał się Toby na całą Wielką Salę.
Kilka osób wybuchnęło śmiechem, kiedy Ron zaczął niecierpliwie szukać źródła głosu. Wyciągnął telefon, a piosenka rozbrzmiała na cały głos. Ron poczerwieniał, próbując wcisnąć coś na klawiaturze, jednak to Furia miał kontrolę nad duplikatem i mu na to nie pozwolił. W akcie desperacji Ron rzucił komórką o ziemię. Ta rozwaliła się na części, lecz muzyka dalej grała. Deptał telefon, rzucał zaklęcia, ale to nic nie dało. Aparat rozpłynął się w powietrzu, kiedy piosenka zakończyła się. W Wielkiej Sali niejedna osoba płakała ze śmiechu.

 — Jesteś sukinsynem — stwierdziła Evelyn, siadając obok Furii w pokoju wspólnym.
 — Wiem — odpowiedział z rozbawieniem.
 — Chcesz go tak kompromitować do końca roku?
 — Jeśli będzie trzeba.
 — Od czego to zależy?
 — Od tego, czy powie to cholerne przepraszam albo chociaż przestanie na mnie naskakiwać.
 — Zemsta za zdradę?
 — Nie zapominam tak łatwo.
 — Zauważyłam.
 — Może bym mu odpuścił, gdyby nie zaczepiał mnie za każdym razem. Sam mnie prowokuje.
 — Też zauważyłam. Nigdy nie robisz mu świństwa, dopóki sam tego nie zrobi.
Furia uśmiechnął się słabo.
 — Może kiedyś to zrozumie. Ja nie mam zamiaru go uświadamiać.
Chwilę siedzieli w ciszy.
 — Hermiona żałuje — szepnęła nagle Evelyn, a Furia przełknął ciężko ślinę. — Widzę, jak na ciebie patrzy.
 — Wiem, że żałuje — odparł cicho. — Niedawno wpadłem na nią po szlabanie. Przeprosiła.
 — Tylko tyle?
 — Nie zdążyła nic więcej zrobić, bo poszedłem dalej — szepnął, przymykając powieki. — Nie wiedziałem, co mam zrobić. O tym nie da się tak łatwo zapomnieć.
 — Furia, idziesz? — rzekł nagle Blaise, wychodząc z dormitorium wraz z Draconem.
 — Jasne. Zobaczymy się później — dodał do Silver, wstając.
 — Furia! — zawołała go jeszcze, gdy był już przy drzwiach wyjściowych, a on zerknął na nią. — Może warto dać jej drugą szansę?
Zostawił to bez odpowiedzi.

Włamanie się do dormitorium Gryfonów było szalonym pomysłem, ale Furia zdążył poznać nawyki swoich byłych współlokatorów i teren.
Wsiedli na miotły i dostali się niedaleko Wieży Gryfonów. Musieli uważać, żeby nikt nie zobaczył ich przez okno, co nie było proste. Harry podfrunął do jednego z nich, aby zorientować się, czy to jego byłe dormitorium. Schował się, kiedy dostrzegł tam Deana. Kiwnął głową Blaise’owi i Draconowi, a oni podlecieli bliżej, uważając, by ich nie dostrzeżono. Odczekali, aż chłopak wyjdzie. Kiedy drzwi wreszcie się zamknęły, Furia podfrunął do okna i zbił szybę, a następnie otworzył lufcik. Bez większych trudności wdrapał się do środka, a zaraz za nim Elvis i Fortis. Były Gryfon zakluczył drzwi, żeby wiedzieli, kiedy ktoś będzie chciał wejść. Upewnił się, które łóżko należy do Rona i zabrali się do roboty. Draco czarował nad łóżkiem, Blaise w szafce, a Harry w kufrze chłopaka. Nagle ktoś chwycił za klamkę.
 — Szlag! — pisnął szatyn.
Malfoy szybko rzucił zaklęcie naprawiające i zamykające na okno. Harry wturlał się pod łóżko Rona, podobnie jak Draco. Blaise z kolei zakwaterował się pod łóżkiem Seamusa. Drzwi ustąpiły.
 — … No jasne, Dean. Nie wszystko jest stracone — rozległ się głos Rona. — Dojdziemy do finału i jeśli trafimy na tych śmierciożerców, zmiażdżymy ich. Teraz znamy ich taktykę.
Fortis i Furia spojrzeli na siebie. Draco popukał się po głowie, a Harry pokazał mu kciuk do góry z rozbawieniem na twarzy.
Dean westchnął.
 — Czy ty naprawdę sądzisz, że Harry mógłby przejść na stronę śmierciożerców? Przecież to niedorzeczne!
 — Każdy Ślizgon jest śmierciożercą! — obruszył się.
 — Skąd ta pewność?
 — Tak było od zawsze. Ślizgoni byli, są i będą plugawymi czarnoksiężnikami. — Dean się nie odezwał. — Każdy się ze mną zgodzi.
 — Jesteś zbyt ograniczony i kierujesz się stereotypami.
 — Dean!
 — Możesz mówić, co chcesz, ale nie przekonasz mnie do tego, że Harry poszedł na usługi do Voldemorta. Co z tego, że zmienił dom? To nic nie znaczy!
 — Dean, to dużo znaczy! Zobacz, jak zachowuje się względem mnie!
 — To akurat marny argument po tym, jakie świństwo mu zrobiłeś — prychnął ciemnoskóry.
Furia był trochę zaskoczony słowami Deana i tym, że tak otwarcie się postawił, potępiając zachowanie Rona. Gryfon najwyraźniej był oburzony jego słowami, gdyż nic na to nie odpowiedział.
 — Zajmuję łazienkę — zakończył Dean chłodno i, biorąc jakieś rzeczy, skierował się do łazienki.
Ron pokręcił się chwilę po dormitorium, a następnie wyszedł. Ślizgoni wydostali się spod łóżek i szybko dokończyli robotę. Furia zainstalował kamerkę, która miała włączyć się wraz z uaktywnieniem zaklęcia i wyłączyć piętnaście minut po jego zniwelowaniu. Otworzyli okno i szybko wylecieli. Niedługo mieli wrócić po kamerkę i obejrzeć komiczne nagranie.

Siedzieli na błoniach, tarzając się po ziemi i wyjąc ze śmiechu. Obejrzeli nagranie z kawału i nie mogli przestać rechotać.
 — To… jest… genialne… — wydusił Fortis, trzymając się za brzuch.
Furia pierwszy raz widział, jak nie może opanować swoich emocji.
 — Umieram! — zawył Elvis, wycierając płynące po policzkach łzy.
Harry nie był w stanie wydusić ani słowa. Nadal się śmiejąc i wycierając łzy, skierowali się do pokoju wspólnego, mijając zdumionych uczniów i nauczycieli. Opadli na kanapę pod rozbawionymi i zdziwionymi spojrzeniami Ślizgonów. Furia podał kamerkę Silver, Jasmine i Blake, aby obejrzały filmik, mówiąc im, żeby później przekazały go dalej. Evelyn z zaciekawieniem wcisnęła play.
Ron odsłonił kołdrę i rozległ się jego głośny wrzask, kiedy setki pająków rozeszło się wokół niego. Chłopak podskakiwał, piszcząc jak dziewczyna i uciekał przed pająkami, które wychodziły także z kufra i szafki nocnej. Widok był komiczny.
 — Najlepsze będzie na kolacji — stwierdził jeszcze Draco.
Nikt w to nie wątpił.

Furia wykorzystał pomysł Rona do swojego planu. Eliksir zdobyty od Weasleyów wlany był do specjalnego pojemniczka, który miał wylądować na głowie Gryfona. Bez pardonu wylał go na jego czuprynę, kiedy między nimi doszło do walki na klątwy. Flitwick wlepił im szlaban, jednak Harry osiągnął swój cel.
Na kolacji stało się coś, co zapewne zwaliłoby wszystkich z nóg, gdyby nie siedzieli. Ron wszedł na stół Gryffindoru, wyczarował rurę i zaczął na niej tańczyć. Ślizgoni wyli ze śmiechu na całą Wielką Salę. McGonagall wlepiła mu kolejny szlaban za karygodne zachowanie, Snape odjął dwadzieścia punktów za zgorszenie innych przy posiłku, Tristan zagryzał wargę, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
Ron uciekł z Wielkiej Sali skompromitowany. Kiedy Furia wpadł na niego wraz ze Ślizgonami, ten zaczął mu wygrażać, co przywołało sporą grupkę osób. Gryfon wrzeszczał jak opętany, Furia odpowiadał złośliwie.
 — Weasley, pamiętaj, że gdy zadzierasz z jednym Ślizgonem, zadzierasz z całym Slytherinem — oznajmił wreszcie Draco.
Zostawili wściekłego Rona wśród zdumionego tłumu.

Draco i Blaise wrócili do dormitorium późno w nocy. Postanowili wybrać się do Hogsmeade na piwo kremowe i zeszło im trochę czasu. Harry już spał, gdyż miał zaciągnięte kotary. Elvis chamsko wepchnął się do łazienki, ku irytacji Fortisa. Już mieli się wymienić, gdy w kominku buchnął ogień. Severus Snape pojawił się w ich dormitorium bez ostrzeżenia.
 — Do łóżek! — zarządził ostro.
 — Znowu to robisz! — odparł Draco. — Teraz musisz nam powiedzieć!
Ogień buchnął ponownie i, ku ich zdumieniu, pojawił się Syriusz Black. Snape spojrzał na niego ostro, warcząc, że miał zostać.
 — Teraz to nieważne — syknął.
Zerknął tylko na Dracona i Blaise’a, lecz teraz Harry był ważniejszy. Podbiegł do jego łóżka. Jak się spodziewali, Voldemort zaatakował, a chłopak przechodził tortury umysłowe. Snape rozkazywał Fortisowi i Elvisowi, co nigdy się nie zdarzało. Z oburzeniem weszli do swoich łóżek, aby nie denerwować opiekuna. Patrzyli na siebie w napięciu.
 — Nie ma mowy! Chcę wiedzieć, co się tutaj, do cholery, dzieje! — wrzasnął nagle Draco, zrywając się z łóżka.
Severus nie zdążył zareagować. Blondyn rozsunął kotarę łóżka Furii. To, co zobaczył, sprawiło, że zamurowało zarówno jego, jak i Blaise’a. Wszystkie zaklęcia zostały złamane.
Po dormitorium rozeszły się żałosne, pełne bólu jęki. Black trzymał za ręce wyrywającego się Harry’ego, który wpadł w jakiś dziki szał. Syriusz patrzył na chłopaka z załamaniem, jednak go nie puszczał. Furia miał poranione ręce aż do krwi. Jego twarz wykrzywiona była w bólu, a szeroko otwarte oczy wpatrzone w sufit i wypełnione pustką. Severus stał nad chłopakiem spięty, jakby na coś czekał. Z mini-wieży leciała muzyka.
  … When the lights go out and we open our eyes, out there in the silence I'll be gone. I'll be gone2
 — C-co…? — wyjąkał Elvis, zrywając się do pionu.
 — Wracać do łóżek! — warknął w ich stronę Snape.
 — Co to ma znaczyć?! — wrzasnął Draco. — Co wy, do cholery, robicie?!
Furia jęknął słabo, tracąc powoli siły na walkę z Łapą, który musiał to wykorzystać. Przytrzymał głowę chłopaka i rzekł cicho, patrząc mu w oczy:
 — Uspokój się, Harry. Słuchaj dźwięków. Skup się.
Furia oddychał ciężko, próbując zatrzymać na nim swój wzrok. Zaskomlał cicho, zaciskając powieki. Łapa głaskał go po głowie, mówiąc uspokajające słowa. Harry drgnął mocniej, a Severus przytrzymał go za ręce, żeby nie zrobił sobie krzywdy.
Draco i Blaise patrzyli na te zdarzenia z widocznym przerażeniem. Doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że Furia przechodzi coś ciężkiego, bolesnego, próbując jednocześnie zrobić sobie krzywdę. Syriusz i Severus najwyraźniej starali się go uspokoić i nie doprowadzić do samookaleczania, co najwyraźniej mu pomagało, gdyż wpatrując się w chrzestnego pustym wzorkiem, powoli zaczął się opanowywać.
Nie wiedzieli, ile to trwało, ale w tym czasie chłopak momentami wpadał w jakąś furię, która sprawiała mu mnóstwo cierpienia.
Nagle zastygł w bezruchu, jego oczy zmieniły się i nie wyrażały tej przeklętej pustki. Były pełne różnych emocji: ulga mieszała się z bólem i wyczerpaniem.
 — Już w porządku? — spytał szeptem Syriusz, a chłopak kiwnął lekko głową, oddychając ciężko. — Śpij.
Harry zrobił to niemal od razu.
Severus przeniósł wzrok na Dracona i Blaise’a.
 — Nikomu o tym ani słowa, bo obiecuję, że zamienię wasze życie w piekło — oznajmił spokojnie.
 — Co to miało być? O co w tym wszystkim chodzi? — odpowiedział zdenerwowany Draco.
 — Powiedziałem ci coś na ten temat i nie dodam nic więcej — odparł Snape.
Zostawili Fortisa i Elvisa z mnóstwem pytań i brakiem odpowiedzi.

1 Limp Bizkit – No Sex
2 Linkin Park – I’ll Be Gone

========================================

Frigus, na razie mam 34 rozdziały, planowałam około 40, ale wydaje mi się, że trochę bardziej się rozpiszę.

Ostatnio mam spory zanik weny. Chyba od ponad 2 tygodni zapisałam tylko 2 strony. Jakaś masakra.

16 komentarzy:

  1. Biedna . Az tak malo ?? Mi raz przyjaciolka tak zawracala glowe ze na przerwach zapisalam TYLKO 3 ZDANIA ! Ale...ostatnio na religii napisalam z 1 jednostronna kartke A4 z czego jestem nawet zadowolona . O matko ! Zajebisty rozdzial XD To dopiero bylo...brak mi normalnie slow ! Hahahhahah....*1 rok pozniej*...o Merlinie...hahah...nie wytrzymam ! Dobre :D Najlepsze bylo chyba z tym wyjcem...albo rura...wszystkie byly swietne !! Prawie mu wspolczuje...Weasleyowi...PRAWIE ! Nalezalo mu sie . Jestem ciekawa jak ta Bitwa Mysli sie skonczy...na 1001% ciekawie :D Kochana...pytanie...Mam pomysl by zrobic Huncwota w moim opowiadaniu...pomozesz mi z wymyslaniem tego co Harry ma zrobic hm...nauczycielom ? uczniom ? w moim blogu ? Z niecierpliwoscia czekam nn :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham twoje kawały na Weasleyu. Byłoby mi go żal. gdyby nie był taka straszną świnią. Nawet mówię na niego Weasley, zamiast Ron.
    Fajnie, że Draco nie zaprzyjaźnił się od razu z Furią. Denerwuje mnie to w opowiadaniach. Ale nic nie pobije tego, co ostatnio czytałam. Dosłownie przed chwilą. Harry jest zły po śmierci Syriusza na Dumbledora, więc pisze do Voldemorta, aby go zabił. Jednak ten go zabiera do swoich kwater i każe zaprzyjaźnić się z Malfoy'iem. Co on oczywiście od razu robi. Potem Harry pisze list do Remusa, w którym prosi aby się teleportował za pomocą przyczepionego świstoklika. Oczywiście Lunatyk przechodzi na stronę Toma. Znói Voldek prosi Harry'ego, aby został jego synem. Naprawdę możesz mi wierzyć lub nie, ale nie miałam siły czytać go dalej.
    Następny mecz będzie dopiero w zimę, przed świętami, prawda? Chyba wtedy wypada drugi mecz. Szkoda, chciałabym balange Slytherinu :D Następnego bloga zaczniesz prowadzić od razu po zakończeniu tego, czy zrobisz sobie przerwę?

    Będę czekać na następną notkę :)
    Pozdrawiam, Tosia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy czytałam końcówkę, to do głowy wpadła mi myśl, że to podobne jest do opętania przez diabła. Jezu, aż zaszkliły mi się oczy, gdy doszłam do końca. I ta pomoc Syriusza i Severusa... Na serio wzrusza, przynajmniej mnie.
    Początek i środek świetny! Teraz już wiem od kogo się uczyć poczucia humoru :P Jeszcze ta pierwsza piosenka i rura... I słowa Draco, że jak się zadrze z jednym Ślizgonem, to automatycznie z całym Slytherinem. Piękna lojalność, na prawdę! :)
    Szczerze mówiąc to i ja miałam lekkie uprzedzenia do tego domu. Oczywiście nie takie jak Ron, co to to nie. Ale przez te opowiadanie w końcu wyzbyłam się tych uprzedzeń. Slytherin rzeczywiście jest świetnym domem, a ich członkowie nie są tacy źli. Boże, skąd wzięłaś ten talent do pisania TAKICH rzeczy i pokazywania czytelnikom co dobre, a co złe? Nie piszę tu, że masz ogromny talent pisarski, bo nie chcę tu ściemniać. Rzecz jasna piszesz świetnie, bo gdy patrzy się, że dodałaś nowy rozdział, serce mi pika aż tak, że mam palpitacje :D Do pani Rowling Ci brakuje, jednak piszesz dalej i dalej, i mam nadzieję, że ciągle będziesz pisać, bo jeszcze parę lat minie i kto wie? Maja *piiiip* koło samej Szymborskiej? Tak, tak, tak, mówiłam już to samo na twitterze, ale no na serio tak mi się wydaje :P
    Ogólnie rozdział mi się podoba... I te relacje Draco z Sevciem... Malfoy jest taki kanoniczny, więc klikam "lubię to" :P]
    A co do zapowiedzi... Wpierw myślałam, że to Erin, ale gdy przeczytałam końcówkę, no to wydaje mi się, że to Hermiona w stu procentach. Mam nadzieję, że Harry jej wybaczy. Wiem, że to, co zrobiła, było wręcz wstrętne, ale... przecież każdy zasługuje na wybaczenie, nie? Nawet najgorszy typ, jeśli oczywiście żałuje.
    Choroba jasna, znowu mi długa komenta wyszła :D
    Weny mnóstwo życzę! ;**
    Niezrównoważona
    [zaklinacze-dusz.blogspot.com - opowiadanie potterowskie]

    OdpowiedzUsuń
  4. Extra! Ty to masz poczucie humoru! Wiewióra na róże, ta piosenka. Hahahahahahahahahahahahahaahahahhahaha! Ciekawa jestem czy Furia powie Draco o bitwie myśli...

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm... Mam bardzo mało czasu więc jednym słowem piszę że rozdział jest GENIALNY!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zbieram się w sobie by znaleźć odpowiednie słowa opisujące twoją pomysłowość i nie mogę wyjść z podziwu, że wszystko wydaje mi się niewystarczające. Jesteś genialna. To niepodważalne.
    Ciekawi mnie, czy Harry powie Draco o bitwie myśli, i jeśli tak, to jak to zrobi. Znając twój talent, będzie to naprawdę ciekawe opisane. Już nie mogę się doczekać.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurde no... Naucz mnie tak! To jest fajowskie oł jea! "Jesteś śliczny jak piersi mojej babci, a twoje rude włosy przypominają rozgrzane ciała kochających się hipogryfów" uśmiałam się jak koń Rafał! I jeszcze ten tekst Harry'ego "To Blaise jest zboczony!" mvahaha, a ta piosenka u Rona ... Dobra, mam mało czasu, więc ujmę to tak :superhipermegagenialnefajowskiecudowneczaderskiecholerniewciągające!
    Całuję <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej ten nowy rozdział był no... aż zabrakło mi słów żeby go opisać. ^_^ Już nie mogę doczekać się kolejnego. Masakara pojawiło mi się teraz w głowie mnustwo pytań. =.="
    Np. Czy Draco i Blaise dowiedzą się co dzieje się z Furią?
    Albo co zrobi Ron żeby odegrać się na Harry'm za ten cały dzień żartów? I czy wogule coś zrobi?
    No, ale poczekamy zobaczymy :D
    Życzę dużo weny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Extra rozdział, fajnie że Draco i Blaise chcą zaprzyjaźnić się z Furią. Ciekawe czy uda im się zdobyć zaufanie Harry'ego

    OdpowiedzUsuń
  10. Niecierpliwy Dracon jest świetny !!!Hmmm widać, że będzie się bardzo starał, aby poznać sekret Furii... Wszystkie żarty boskie !!! Cierpliwość popłaca czasami.. Draco wreszcie miał okazję zobaczyć, co się dzieje z Furią. Będzie ciekawie w kolejnych rozdziałach, gdy chłopacy będą chcieli drążyć temat dalej. Miło, że będzie aż tak duuużo rozdziałów...
    Weny ;* !!

    Daga

    OdpowiedzUsuń
  11. Łał!
    Sorry że komentuje dopiero teraz, ale wcześniej nie mogłam,
    Powiem to co mówię zawszę, kocham twój blog! Ta notka mnie cholernie zaciekawiła, i czekam na więcej :)
    SM

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak szczerze nie wiem co napisać, wiadomo, że rozdział mi się podoba :)
    Zostawię swój ślad, bo z własnego doświadczenia wiem, że komentarze pomagają w wielkim powrocie weny.
    Niech wena będzie z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam ;D
    Jak widzę rodzi nam się Nowa Trójca Hogwartu, tym razem Smok, Diabeł i Furia Xd Zacnie, bardzo zacnie ;D
    Zastanawia mnie czy Ron będzie chciał się zemścić nad Harrym, jeśli tak to w jaki sposób? Mam nadzieję, że mu się to nie uda, i że Harry'emu pomogą Draco i Blaise.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam,
    świetny jak zwykle, Draco i Zabini zobaczyli w końcu co się dzieje z Harrym po nocach, i ta kompromitacja Rona rewelacja...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej,
    świetny rozdział, jak zwykle, w końcu Draco i Zabini zobaczyli co się dzieje z Harrym po nocach, i ta kompromitacja Rona rewelacja...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń