15.12.2012

Rozdział 19 - "Wesołych świąt, Harry"

Furia obudził się zmęczony, mimo że spał do południa. Mógł sobie na to pozwolić, gdyż był weekend. W żołądku go ścisnęło, kiedy przypomniał sobie, że Draco i Blaise widzieli, co się z nim działo w nocy. Nie wiedział, jak miał im to wszystko wytłumaczyć, gdyż zapewne tego od niego oczekiwali. Słyszał, że kręcą się po dormitorium i o czymś rozmawiają, ale nie słuchał o czym. Zastanowił się też, co robił tutaj w nocy Łapa. Musiał być u Snape’a, skoro przyszedł wraz z nim.
Poleżał jeszcze chwilę, ale stwierdził, że nie warto przedłużać rozmowy ze współlokatorami. Zakręciło mu się lekko w głowie, kiedy podniósł się do pozycji siedzącej. Z rozpaczą uświadomił sobie, że musi w takim stanie przeżyć cały dzień, ponieważ nie miał eliksiru regenerującego. Nie miał zamiaru iść do opiekuna domu, gdyż zapewne by mu odmówił. Na pielęgniarkę nawet nie liczył. Po każdej nocy, w której toczyła się Bitwa Myśli, czuł się gorzej niż w poprzedniej. Teraz nawet nie miał siły wstać z łóżka, jednak zmusił się do tego.
Fortis i Elvis tylko zerknęli na niego, kiedy skierował się do łazienki, powłócząc nogami. Doprowadził się do porządku, choć jego oczy nadal wyrażały wyczerpanie. Wyszedł z pomieszczenia i miał zamiar wydostać się z sypialni, lecz zatrzymał go głos Blaise’a, kiedy rękę miał już na klamce:
 — Furia, chyba musimy pogadać.
Przez chwilę cała trójka milczała.
 — Musimy? — zapytał Harry ze złudną nadzieją, że ta rozmowa jednak go ominie.
 — Musimy — potwierdził Draco.
Brunet westchnął, puszczając klamkę i odwracając się w ich stronę.
 — Co wam powiedział Snape?
 — Właściwie to nic.
Harry spojrzał na nich i odparł po chwili:
 — I lepiej niech tak zostanie. — Draco już otwierał usta, lecz Furia mu przerwał: — Nie musicie się tym interesować.
 — Wiemy, że to nie był pierwszy raz — rzekł Fortis.
 — Dopóki nie znajdujecie się w obrębie mojego łóżka, nic wam nie grozi. Po prostu… zachowujcie się tak, jak do tej pory.
 — Furia…
 — Tak będzie lepiej — przerwał Elvisowi. — Nic na to nie poradzę.
Zostawił ich z nietęgimi minami.

Harry spędzał z Erin dużo czasu. Starał się poświęcać jej sporo uwagi, choć w trakcie szkoły został zawalony pracą. Quidditch, nauka czarnej magii z Syriuszem, magia umysłu ze Snapem, lekcje. Czasami nie mógł się wyrobić, a problemy ze snem dodatkowo go dobijały. Dziewczyna była wyrozumiała, choć czasami puszczały jej nerwy. Co gorsza, zaczęła także coraz więcej kłócić się z Silver. Zwykle żadna nie mówiła mu o sprzeczce, ale Harry dowiadywał się tego od osób postronnych lub z ich min. Nie znał powodów, chociaż prosił je, żeby mu powiedziały. Milczały lub zmieniały temat. Żadna nie chciała pisnąć słówkiem. Chłopak nie potrafił ich zrozumieć. Tłumaczył to sobie tym, że są dziewczynami i mają swoje widzimisię.
Święta Bożego Narodzenia nadeszły szybciej, niż Furia się spodziewał. W ostatnim tygodniu szkoły odbył się wypad do Hogsmeade, gdzie udał się wraz z Evelyn i Erin. Rozeszli się, aby kupić sobie prezenty. Ślizgon nie miał większego problemu ze swoją dziewczyną. Kupił jej naszyjnik z kolczykami, gdyż uwielbiała takie błyskotki. Remus miał dostać od niego wygaszacz, który służył do panowania nad światłem. Problem rodził się przy Silver i Syriuszu. Kompletnie nie wiedział, jak znaleźć coś, co im się spodoba. Byli dość… oryginalni. Nie chciał im kupować czegoś, co im się nie przyda, ale trudno było trafić idealnie w ich gust. Obszedł wszystkie sklepy, a na końcu stanął i dosłownie zaczął walić głową w ścianę.
 — Będziesz miał guza — rozległ się głos Blake.
Zerknął na nią rozpaczliwie i powrócił do przerwanej czynności.
 — Nienawidzę kupować prezentów — stęknął.
Roześmiała się.
 — Ja już kupiłam dla wszystkich, więc może dam radę ci pomóc — zaproponowała.
 — Jeśli ogarniasz umysły urodzonego jajcarza i kobiety, która nienawidzi błyskotek, chętnie skorzystam.
Ponownie się roześmiała.
 — Mniemam, że ta kobieta to Silver.
Kiwnął głową.
 — A jajcarz to mój chrzestny.
 — Z Silver pewnie będzie mi łatwiej, bo trochę ją znam. — Zastanowiła się chwilę. — Może coś z kategorii, co ją interesuje? Niekoniecznie związane z nauką. Coś, co lubi, o czym marzy…
 — Muzyka?
Zmrużyła oczy.
 — Płyty, koszulka zespołu, może jakiś odtwarzacz do muzyki, bilet na koncert?
Harry uśmiechnął się szeroko.
 — Idealnie.
Wyszczerzyła się.
 — Teraz mi opowiedz trochę o tym chrzestnym.
 — Jego pasją jest doprowadzanie mnie do szału. Mistrz głupich tekstów. W żadnym stopniu niezainteresowany hajtnięciem się, mimo wieku.
Zaśmiała się.
 — Coś od Zonka?
 — Chyba już wszystko stamtąd wypróbował.
 — Jest zdystansowany do siebie? — Pokiwał głową z uśmiechem. — Skoro wiesz, że to go nie urazi, to może, patrząc na przykłady Silver, koszulka z jakimś śmiesznym motywem. Jeśli wiesz, że będzie ją nosił.
 — A wiesz, że kiedyś nawet chciał sobie kupić koszulkę z nagą kobietą? Nie było jego rozmiaru, więc wcisnął ją mnie.
Wybuchnęła śmiechem.
 — Czyli już wiesz, co możesz kupić — stwierdziła z uśmiechem.
 — Życie mi uratowałaś.
 — Do usług — wyszczerzyła się. — Jas już na mnie czeka. Muszę lecieć.
 — Jasne. Dzięki.
 — Nie ma sprawy.
Już miał odchodzić, kiedy usłyszał jeszcze:
 — Furia!
Odwrócił się. Blake stała z Jasmine, Draco oraz Teodorem.
 — Musisz mi pokazać tę koszulkę!
Wyszczerzył się.
 — Więc patrz, co będę miał ubrane po powrocie ze świąt!
 — Trzymam za słowo! — zaśmiała się.
Stwierdził, że Łapa będzie wniebowzięty. Jednak z kupnem prezentu dla niego i Silver musiał poczekać do powrotu do Londynu.

Przyjemnie było wrócić do tych dni, w których poranek rozpoczynał się od śmiechu spowodowanego przez Syriusza. Mężczyzna przywitał go w domu ze szczerą radością, co wywołało uśmiech na ustach chłopaka. Remus ucieszył się, że wreszcie ktoś podtrzyma go na duchu i nie będzie musiał sam użerać się z przyjacielem.
Dom był odnowiony. Korytarz już nie odstraszał wyglądem. Rozjaśniono go jasnymi barwami ścian, wyrzucono stary wieszak, o który Tonks co chwilę się potykała, podłoga nie skrzypiała pod nogami, lecz została wyłożona kremowymi panelami. Harry gwizdnął na ten widok.
 — Ta ciemność nas przytłaczała, więc odremontowaliśmy większość domu — oznajmił z uśmiechem Łapa. — Niestety, portret za nic w świecie nie chce się odczepić od ściany i nadal musimy go znosić. Ku oburzeniu mojej milusiej mamusi, zmieniliśmy jej zasłony, które teraz zlewają się ze ścianą.
 — Wyobrażam sobie jej wrzaski — odpowiedział. — Widzę tu rękę Tonks — stwierdził, kiedy weszli do jadalni.
Ściany pomalowano na bordowo z różnymi wzorkami i wywijasami, na ziemi leżał brązowy dywan. Odsłoniono okno, dzięki czemu wpadało tu więcej światła. Poustawiano także kwiaty, których zapach unosił się w powietrzu.
Lunatyk postawił przed nimi świeżo zaparzoną herbatę, żeby trochę rozgrzali się po przejściu się po zimnym dworze. Za oknami było dobre piętnaście stopni na minusie, niemal non stop padał śnieg i wiał chłodny wiatr. Ludzi chodziło naprawdę mało, gdyż każdy wolał schronić się przed mrozem. Mieszkali na spokojnej ulicy, dlatego też nie było widać zabieganych osób robiących ostatnie świąteczne zakupy.
 — Święta w męskim gronie? — zapytał Furia.
 — Wychodzi na to, że tak — odpowiedział Łapa i wziął spory łyk herbaty. — Pewnie sporo ludzi się tutaj przewinie. Dziewczyny wpadną?
 — Erin wyjeżdża jutro do Francji na całe święta. Silver chce spędzić czas z rodziną.
Pokiwał głową.
 — Malfoy i Zabini coś mówili?
 — Nie. Od czasu tamtej… rozmowy… nie poruszyli tego tematu — odparł. — Widać, że są ciekawi, ale widzą, że ode mnie niczego się nie dowiedzą. Czasami odnoszę wrażenie, że jednak coś szperają na ten temat. Nie wiem, może się mylę. Trudno ich rozszyfrować.
 — Typowi Ślizgoni — stwierdził Remus.
 — Tak w ogóle to co ty wtedy robiłeś u Snape’a? — zapytał ze zmarszczonymi brwiami Harry Syriusza.
 — Chciałem się dowiedzieć, jak ci idzie — odparł. — Byliśmy po spotkaniu Zakonu. Wolał wrócić jak najszybciej do Hogwartu, bo Voldemort był wściekły i domyślał się, że odreaguje na tobie. Dlatego poszedłem z nim.
Pokiwał głową w zamyślaniu.
— Ogólnie wszystko w porządku? — zapytał Lunatyk.
— Nie myślałem, że w Slythernie jest tak… zwyczajnie — wyznał. — Dopiero jak jesteś w tym domu, widzisz, że ludzie są tam normalni i nie zachowują się jak śmierciożercy. Wbrew pozorom to zwyczajny dom. Niekoniecznie każdy z nich fascynuje się Voldemortem. Czasem jest nawet lepiej niż w Gryffindorze. Masz swoje życie i nikt nie wtrąca się w twoje sprawy.
 — A teraz szczerze: mają niezłe imprezy, co? — wyszczerzył się Syriusz.
Cała trójka roześmiała się głośno.
 — To przy okazji — odparł Furia.
 — A co z Ronem i Hermioną?
Westchnął.
 — Ron zachowuje się jak palant. Nawet dzień piekła, który mu urządziliśmy z Fortisem i Elvisem nie powstrzymuje go przed głupimi docinkami. Chyba musimy mu zrobić tydzień piekła.
Huncwoci zaśmiali się na jego słowa.
 — Nie sądziłem, że może być takim gnojkiem — westchnął. — Czasami przechodzi samego siebie. Na szczęście nie wszyscy Gryfoni wierzą w jego plotki o tym, że rzekomo jestem śmierciożercą. Tak szczerze mówiąc, tylko on zachowuje się jak dupek. Są jakieś pojedyncze wyjątki, ale jakoś się nimi nie przejmuję. Niech sobie mówią, co chcą. Przyzwyczaiłem się.
 — Cały czas mówisz o Ronie, a o Hermionie nie powiedziałeś ani słowa — zauważył Remus.
Zapadła cisza.
 — Hermiona… sam nie wiem — wyjąkał. — Odcięła się od Rona. Chyba zauważyła, że zachowuje się jak idiota. Erin twierdzi, że nie utrzymuje z nikim jakiś bliższych kontaktów.
 — Ale jakie jest twoje podejście do niej? — Syriusz widział, że chłopak właśnie to próbuje ominąć.
Zapadło jeszcze dłuższe milczenie niż wcześniej.
 — Przepraszała, ale nie tak łatwo zapomnieć — powiedział tylko.
Łapa westchnął. Wcale się nie dziwił, ale wiedział, że Hermiona ma w głowie trochę oleju i rozumie, że popełniła ogromny błąd. Najwidoczniej żałowała swojego zachowania i teraz chciała poprawić ich relacje, choć widocznie nie chciała naciskać na Harry’ego. Patrząc na chłopaka, stwierdził, że powinna zmusić go do rozmowy, jeśli chciała odzyskać jego zaufanie, gdyż on sam nie wiedział, co zrobić w tej sprawie. Między nimi musiało dojść do rozmowy w cztery oczy. Inaczej nie mieli szans na odbudowanie przyjaźni.
 — Masz jakieś plany na sylwestra? — zmienił temat, co Harry przyjął z ulgą.
 — Sylwester? — zmarszczył brwi. — Ach, sylwester. O matko, nie! — oburzył się, gdy sobie to uświadomił. Remus i Syriusz zaśmiali się wesoło, kiedy zobaczyli jego minę. — Jakoś… z głowy mi to wyleciało.
 — Czasu za dużo nie masz. Chyba że chcesz spędzić sylwestra z dwoma zgredami — stwierdził Lunatyk.
Harry uśmiechnął się do niego z rozbawieniem, ale zaraz zawahał się wyraźnie, chcąc coś powiedzieć. Nie był pewny swojej decyzji, lecz myślał o tym od dłuższego czasu.
 — Chciałbym odwiedzić Dolinę Godryka — wyznał cicho, patrząc w swoją szklankę.
Przez chwilę trwało milczenie, które przerwał Łapa:
 — Na pewno chcesz tam iść? — rzekł z troską. — Dom nie jest w dobrym stanie.
 — Tak, na pewno. Myślałem o tym od dłuższego czasu.
 — W takim razie… po świętach? — zaproponował.
Pokiwał głową z delikatnym uśmiechem. Tak, chciał zobaczyć miejsce, gdzie to wszystko się zaczęło.

Świąteczny poranek był bardzo przyjemny. Obudził się pełen energii i pogwizdując cicho, doprowadził się do porządku. Prezenty podrzucił w nocy pod choinkę, mieli je rozpakować dopiero po wspólnym posiłku. Zszedł na dół, gdzie spotkał Remusa. Pomógł mu przygotować śniadanie świąteczne, które nie było dziełem mistrza kuchni, tym bardziej po dołączeniu do nich Syriusza, ale można było się tego spodziewać po uczcie przygotowanej przez trójkę facetów nieznających się na gotowaniu. Śmiali się niemal non stop. Spalili jajecznicę, przesolili jakąś niezidentyfikowaną potrawę, rozwalili piekarnik, który został skopany przez Łapę, a półka runęła na ziemię, kiedy Harry odstawił na nią jakiś słoik i poślizgnął się na mokrej od oleju podłodze, próbując przytrzymać się mebla. Słoik z ketchupem spadł na głowę Łapie, gdy cała zawartość półki spadła na trójkę mężczyzn.
W efekcie końcowym jedli spaloną jajecznicę i chleb z masłem, gdyż nie chcieli ryzykować swojego życia. Harry cały czas zadawał pytanie: skąd na podłodze wziął się olej, patrząc na Remusa, który w tym momencie szybko zmieniał temat.
Syriusz z podnieceniem zerknął w stronę choinki, gdzie czekały prezenty.
 — Och, rozpakujmy je! — krzyknął jak przedszkolak, zrywając się do pionu.
Remus i Harry wstali, by następnie usiąść z powrotem i wyć ze śmiechu, gdyż Łapa za bardzo się rozpędził i nie zdążył wyhamować przed choinką. Z wrzaskiem wpadł na nią, przewracając drzewko na ziemię. Przez wycie Lunatyka i Furii można było usłyszeć jęki Łapy, że jest cały pokłuty i mają mu pomóc, jednak nie byli w stanie przez napady śmiechu.
Kiedy wreszcie wszyscy się opanowali, wzięli się za rozpakowywanie prezentów. Łapa pierwszy dokopał się do podarunku od Lunatyka, który dał mu, co doprowadziło Harry’ego do łez, podręcznik pod tytułem: Jak pozbyć się pcheł?
 — Lunio — jęknął Syriusz.
 — Ty cepie, to tylko przykrywka — zaśmiał się Remus, wywracając oczami.
Animag zdzielił leżącego ze śmiechu na ziemi chrześniaka w łeb, a później otworzył książkę. Jak się okazało, był to notatnik z myślami, o czym zapomniał jego właściciel. Było tego sporo, bo aż kilka kartek, a Łapa czytał o czym zapomniał ze zdumieniem. W tym czasie Harry wypakował prezent od niego.
 — Co to jest? — zapytał zaciekawiony, dostrzegając okrągły przedmiot podobny do kompasu.
 — Kompas, który wskazuje ci drogę do osoby, o której aktualnie myślisz — wytłumaczył wyraźnie z siebie zadowolony. — Jeśli tylko osoba ta znajduje się w obrębie kilkudziesięciu kilometrów. Im bardziej czerwony się robi, tym ta osoba jest bliżej ciebie.
Furia od razu go wypróbował, najpierw myśląc o Remusie, później o Syriuszu, a następnie o Silver i Erin. Wskazał odpowiednie kierunki. Nagle rozbłysło światło. Jak się okazało, Remus wypróbował prezent od Ślizgona i najwyraźniej mu się spodobał, bo zaczął irytować Łapę mruganiem, szczerząc się złośliwie. Łapa nagle pisnął jak dziewczyna, która zobaczyła swojego idola, a następnie wybuchnął wesołym śmiechem, pokazując Lunatykowi koszulkę z motywem nagiej kobiety, którą szukał od wakacji w swoim rozmiarze i odpowiednim kolorze. Kiedy sięgnął po drugą część prezentu, zaśmiał się jeszcze donośniej. Taka sama koszulka, lecz w oczojebnym różu. Od razu założył ją na siebie, a Remus skomentował szczerze:
 — Wyglądasz jak oszołom.
Harry obserwował, jak łańcuszek, który trzymał w dłoni zmieniał kolor z bezbarwnego na zielony.
 — To łańcuszek uczuć — powiedział Lunatyk. — Działa jak kompas: pokazuje uczucia, jakie czuje osoba, o której myślisz. W środku jest karteczka z informacją, co oznacza jaki kolor. Jeśli o nikim nie myślisz, pokazuje twoje uczucia.
Furia zerknął na karteczkę. Zielony oznaczał szczęście. Tak, jego uczucie. Gdy pomyślał o Remusie i Syriuszu, kolor się nie zmienił, więc czuli się tak samo. Z Silver i Erin było podobnie.
 — Co to, nagle wszyscy są szczęśliwi czy jest zepsute? — zirytował się, co Łapa i Lunatyk przyjęli ze śmiechem.
Nieświadomie pomyślał o Hermionie. Łańcuszek zmienił kolor. Żółty i brązowy. Tęsknota i smutek. Poczuł, jakby coś uderzyło go w żołądek. Za kim? Dlaczego? Nie powinien się tym zadręczać, ale jednak…
Nawet nie wiedział, co Remus dostał od Syriusza. Łapa chwalący się swoją nową koszulką w mocnym różu odciągnął jego myśli od byłej przyjaciółki. Po chwili śmiał się wraz z chrzestnym i wilkołakiem.
Musiał przyznać, że był to najlepszy poranek świąteczny w jego życiu.

Jeszcze przed obiadem wyrwał się z domu, żeby po raz ostatni zobaczyć się w Erin przed jej wyjazdem. Nie mieli dla siebie zbyt dużo czasu. Spotkali się zaledwie na pół godziny. Dziewczynie bardzo spodobał się zarówno naszyjnik, jak i kolczyki. On z kolei dostał od niej płytę jego ulubionego zespołu. Trafili idealnie w swój gust.
Z Silver był umówiony w ich ulubionym parku.
 — W taki mróz? — oburzył się Łapa, kiedy Harry mu o tym powiedział. — Przecież się rozchorujecie, bo nadchodzi wichura! Przyprowadź ją tutaj. Nie będę miał was na sumieniu.
 — Ale… tak bez prezentu? — oburzyła się z kolei Evelyn, kiedy Furia zaprosił ją na Grimmauld Place 12. — Będę się czuła z tym… źle. Zawsze kupuję prezenty, gdy idę do kogoś w święta. Taka jest nasza rodzinna tradycja.
 — Och, daj spokój.
Nadymała policzki, a po chwili stwierdziła, że zaraz wróci. Harry westchnął, gdy wróciła z koszyczkiem słodyczy. Deportował ich przed Grimmauld Place 12 i przekazał hasło. Po chwili weszli do środka.
 — Wesołych świąt! — zaczęła od progu do gospodarza oraz wilkołaka.
Mężczyźni przywitali ją równie wesoło.
 — Trochę mnie zaskoczyliście — stwierdziła, a Furia wywrócił oczami za jej plecami. — Nie przewracaj oczami, Potter — rzekła, nawet się nie odwracając. — Taką mamy tradycję, więc skromny prezent.
Przekazała im koszyk słodyczy. Furia uśmiechnął się szeroko, kiedy Łapa przywitał ją w domu jak bliską osobę. Nagle odwróciła się od Harry’ego z prezentem w dłoni. Jak się okazało, chłopak przywołał paczkę dla niej w tym samym momencie. Wymienili się podarunkami.
 — Na trzy — rzekła Silver.
Kiedy padło trzy, otworzyli swoje prezenty. Harry patrzył na niego z głupią miną, która zamieniła się w rozbawienie, a później głośny śmiech. Evelyn śmiała się obok niego jak opętana.
 — Jak mogłeś kupić mi to samo, co ja tobie? — wyjąkała.
Łapa i Lunatyk patrzyli na nich z rozbawieniem. Na stole leżały dwie takie same koszulki ze zdjęciem ich ulubionego zespołu. Różniły się tylko rozmiarem i tym, że jedna była męska, a druga żeńska.
 — Widocznie macie te same potrzeby — zaśmiał się Łapa.
Panowała bardzo radosna atmosfera, a kiedy ogłoszono obiad, Harry spojrzał na chrzestnego z przerażeniem.
 — Może lepiej zamówimy pizzę?
 — Skłaniam się do tego pomysłu — dodał Remus.
 — Nie będziemy jeść pizzy w święta! — oburzył się.
 — Śniadanie zakończyło się katastrofą — przypomniał Furia.
 — Och, nie było tak źle!
 — Nie było źle? — zaśmiał się Harry. — Człowieku, prawie roznieśliśmy kuchnię z dymem, a na końcu jedliśmy spaloną jajecznicę!
 — Do trzech razy sztuka — wyszczerzył się.
 — Kolacja zakończy się szpitalem — mruknął Lunatyk, a Furia westchnął, przyznając mu rację.
Trójka mieszkańców opanowała kuchnię. Evelyn ze zgrozą i rozbawieniem jednocześnie obserwowała ich poczynania.
 — Syriusz — jęknął nagle Harry — dałeś soli zamiast cukru! I to chyba pół kilograma, a nie szczyptę!
 — Gdzie jest majeranek?
 — Łapa, to jest cynamon! Nie! To jest bułka tarta!
 — Jak wygląda majeranek, do jasnej cholery?!
 — Na pewno nie tak, jak eliksir na porost włosów, który właśnie trzymasz w dłoni.
 — Co to jest? Marihuana?
 — Skąd tu się wzięła maryśka?! Harry, ćpasz?!
 — No chyba ty! Pierwszego września tego tu nie było!
 — Remus!
 — Zamienić cię w wilkołaka?
Silver chrząknęła, a cała trójka spojrzała na nią.
 — To liść laurowy — powiadomiła.
 — Liść? Jesienny liść? Po co mi liście?! Mamy ich pod dostatkiem za oknem! — zdumiał się Łapa.
 — To taka przyprawa — zaśmiała się.
 — Och. Nie znam.
Syriusz spojrzał na Remusa i Harry’ego. Wzruszył ramionami i wrzucił kilka liści do substancji, która znajdowała się w garnku. Tak, substancja. Inaczej nie umieli tego nazwać.
 — To powinno być w tym momencie pomarańczowe i gęste, a nie przeźroczysto-czerwone i wodniste.
 — Och, brakuje koncentratu!
 — Łapa, to nie jest kon…!
ŁUP!
Zapadła cisza. Substancja znajdowała się na trójce domowników.
 — To był eliksir wybuchający, czubku — szepnął Harry.
 — Sądzę, że pizza to dobry wybór — podsumowała Silver, śmiejąc się do rozpuku.

Furia kładł się do łóżka z uśmiechem na ustach. Ten dzień był bardzo zwariowany. Od samego rana do wieczora działo się bardzo dużo. Silver została na kolacji i widząc rozpaczliwie poczynania trójki mężczyzn, wygoniła ich z kuchni, żeby zrobić spaghetti. Dziewczyna nie miała jeszcze licencji na teleportację,  więc Furia odstawił ją do domu.
Nagle usłyszał jak coś puka do okna. Wstał z łóżka i otworzył je. Wleciała znajoma sowa, która spowodowała skurcz w jego żołądku.

Drogi Harry,
zapewne jesteś na mnie zły. Wiem, że tak jest. Zrobiłam coś, czego nie powinnam i bardzo tego żałuję. Nie dziwię się, że nie chcesz ze mną rozmawiać. Pewnie sama bym tak zareagowała.
Myślałam, że tak będzie lepiej, chciałam dla Ciebie wszystkiego, co najlepsze, uwierz mi. Niestety, nie dostrzegłam, że może Cię to zranić.
Mam nadzieję, że nie pogniotłeś tego listu na samym początku. Chciałam, żebyś wiedział, że nadal mi na Tobie zależy. Nie chciałam Cię stracić, lecz sama do tego doprowadziłam. Nie wiem, czy kiedykolwiek mi wybaczysz, ale wiedz, że stęskniłam się za naszym pakowaniem się w kłopoty.
Chciałabym z Tobą porozmawiać osobiście. Rozmowa to coś innego niż list. Wiem, że tego nie chcesz, ale proszę Cię tylko, abyś mnie wysłuchał.
Mam nadzieję, że święta przebiegają Ci w miłej atmosferze. Harry, życzę Ci wesołych świąt z nadzieją, że kiedyś mi wybaczysz.
Hermiona

Zacisnął oczy. List od Hermiony wszystko skomplikował. Widział jej chaotyczne myśli zapisane na pergaminie, co znaczyło, że pisała prosto z serca. Chciała się spotkać. Przepraszała. Żałowała. I mąciła mu w głowie. Nie wiedział, czego chce. Z jednej strony nadal mu na niej zależało, pamiętał wspólnie spędzone lata, wspólne problemy i radosne chwile. Jednak z drugiej pamiętał, jaki ból mu sprawiła. Nie wiedział, czy jeszcze kiedykolwiek potrafiłby jej zaufać, czy mógłby zapomnieć o urazach.
Nakazał sówce odlecieć, żeby nie czekała na odpowiedź. Wcześniej dał jej trochę jedzenia i wody, aby odpoczęła po podróży. Nie wiedział, co mógłby odpisać, gdyż nawet sam nie był pewny, czego od niej wymaga.
Położył się na łóżku, odkładając list na szafkę nocną. Sięgnął po łańcuszek uczuć i pomyślał o Hermionie. Tęsknota i smutek. Znowu. Czy to on był powodem? Musiał odłożyć rozmyślanie o niej na jutro, gdy będzie wyspany.
Obrócił łańcuszek w dłoni. Dzięki niemu mógł sprawdzić nie tylko, jak się czują jego przyjaciele, ale także znajomi, wrogowie… Na przykład Draco Malfoy — przeszło mu przez myśl. Nie uznawał go już za wroga, lecz na pewno nie był jego przyjacielem. Ścisnął mocniej łańcuszek i zerknął na niego. Brązowy i różowy. Smutek i złość. Nie rozumiał tego. Były święta. Powinien być szczęśliwy wśród rodziny. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że ojciec Dracona jest w Azkabanie. To musiał być powód. Lecz dlaczego był wściekły? Ten łańcuszek doprowadzi do tego, że zostanę psychologiem — westchnął w myślach, odkładając go na szafkę. Obrócił się na bok. Skoro miał być tym cholernym bohaterem ludzkości, musiał się chociaż wyspać.
Jednakże setki kilometrów dalej pewien czarnoksiężnik postanowił złożyć mu świąteczne życzenia.

Miał ochotę wrzeszczeć z przerażenia, ale w jego gardle znajdowała się wielka gula. Młoda dziewczyna przykuta była łańcuchami pod sufit tak, że stopami nie dotykała podłoża. Śmierciożerca wyskrobywał napis na jej rękach, nogach, brzuchu i plecach. Wszystko było napisane krwią. Mężczyzna wyrył napis także na czole szlochającej nastolatki, a następnie przebił jej policzki.
Zaczął się miotać, próbował walczyć, lecz napis Wesołych świąt, Harry widział przed swoimi oczami nawet wtedy, gdy zapadła cisza i ciemność.

Furia płakał, rzucał się, oddychał ciężko, krzyczał. Syriusz był przy nim od samego początku. Remus stał obok niego. Bolało ich to, co widzieli, lecz nic nie potrafili zrobić, żeby pomóc chłopakowi.
Już prawie odetchnęli z ulgą, kiedy Furia otworzył oczy, lecz stało się coś, co zmroziło im serca. Ślizgon… zaczął się śmiać. Był to śmiech obłąkańca, pełen szyderstwa i taki… niepodobny do Harry’ego. Ledwo usłyszeli słowa, które wymówił zachrypniętym szeptem:
 — Wesołych świąt, Riddle.

===================================

Dorwałam się do laptopa. Niestety, mój jest zepsuty (tak, znowu) od poniedziałku. Na szczęście rozdział 19 i 20 zdążyłam przesłać becie,więc mogę wstawić rozdziały. Pozostałe przepisane przepadły, więc będę musiała jeszcze raz je przepisywać. Porażka. Mam nadzieję, że w następnym tygodniu już wszystko będzie w porządku.
Przepraszam, nie mogę powiadomić na gg o rozdziale, bo nie mam tutaj zainstalowanego.

Nikita Silver, żarty wymyślam na bieżąco, aby pasowały mi do opowiadania, więc z wymyślaniem na zawołanie byłoby ciężko.
Tośka, mecze organizuję wtedy, gdy mi pasuje xD Jeszcze nie wiem, czy będę robiła sobie przerwę.

28 komentarzy:

  1. kyyya pierwsza jej w końcu rozdział świetny

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał! Nieźle, ja cię sune Łapa jest pokręcony!
    A i czy nie powinno być,,Ten łańcuszek doprowadzi mnie do zawodu psychologa'' A nie ,,Ten łańcuszek doprowadzi mnie to zawodu psychologa'' Nie wiem, bo coś mi tu nie pasuję :)
    Pomylić Listek Laurowy z Marihuaną?
    Łoł, chłopaki to szaleńcy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Syriusz — jęknął nagle Harry — dałeś soli zamiast cukru! I to chyba pół kilograma, nie szczyptę!
      — Gdzie jest majeranek?
      — Łapa, to jest cynamon! Nie! To jest bułka tarta!
      — Jak wygląda majeranek, do jasnej cholery?!
      — Na pewno nie tak, jak eliksir na porost włosów, który właśnie trzymasz w dłoni.
      — Co to jest? Marihuana?
      — Skąd tu się wzięła maryśka?! Harry, ćpasz?!
      — No chyba ty! Pierwszego września tego tu nie było!
      — Remus!
      — Zamienić cię w wilkołaka?
      Silver chrząknęła, a cała trójka spojrzała na nią.
      — To liść laurowy — powiadomiła.
      — Liść? Jesienny liść? Po co mi liście?! Mamy ich pod dostatkiem za oknem! — zdumiał się Łapa.
      — To taka przyprawa — zaśmiała się.
      — Och. Nie znam

      Tym mnie zabiłaś! Umieram.... ha ha ha.... S.O.S.... Ha.. ha.... ha... Ha... Ha!

      Oglądałaś wczoraj an tv7
      ,,Kobieta Kot''?

      Usuń
  3. Hmmm... Rozdział bardzo mi się podoba zresztą jak każdy . Masz bardzo fajny styl pisania :) Mam nadzieję , że będziesz rozwijała jakoś swój talent bo warto ! Osobiście uważam , że jeśli jeszcze trochę popracujesz ( a może trochę dużo ) będziesz się mogła porównywać do pani Rowling ... Ja wcale nie żartuje ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozumiem :D Moze i ja bede3 miala takie szczescie ?? Kto wie ?? ;D Rozdzial zajebisty XD Matko...mozecie mnie pocwiartowac ale...hahahah*5 lat pozniej*..hahah . Ja normalnie umre ze smiechu ! Ach...jak ja ich uwielbiam XD Normalnie poprawiasz mi humor Maju :D Mialam taki spier*olony a teraz...XD Normalnie cie kocham ♥ I z niecierpliwoscia czekam nn :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział. Tak samo jak wszystkie. Dzisiaj i wczoraj czytałam wszystkie twoje blogi. Jestem ciekawa skąd bierzesz takie fajne i oryginalne pomysły na kawały...
    Życze weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. O szatanie! Furia zwariował! TT^TT
    Mam nadzieję, że nic mu nie będzie. Co do rozdziału to odólne zaje*isty! Już nie mogę się doczekać kolejnego. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Voldemort zawsze musi się wpieprzyć, innego określenia nie ma. Końcówka straszna, że... Nie no, czasem przychodzą do mnie myśli, że Harry na koniec tego bloga zwariuje i będzie w szpitalu na oddziale zamkniętym. Tym razem nie żartuję, no bo tak: w ŚŻ końcówka była szczęśliwa, w DO najgorsza, czyli śmierć Harry'ego, a Bitwa? Ech, mogę jedynie czekać, co jest jedynym i najgorszym wyjściem z tej sytuacji.
    Święta najpiękniejsze, naprawdę. Sama chciałabym takie mieć, bez względu na te wyczyny w kuchni, na szczęście umiem gotować :D Żeby pomylić liść laurowy z maryśką? Ech... Co do płci tych facetów to nie mam żadnych zastrzeżeń, typowe chłopy.
    A co do końcówki... Voldemort Harry'ego opętał tak jak w Ministerstwie? Na Merlina... żeby mu się nic nie stało. Akurat we święta! I jeszcze ten list od Hermiony... Mam nadzieję, że się pogodzą.
    Argh... I zapowiedź. Riddle ich złapał? Czy jak? Nie no... Ja już chcę to czytać! :D
    Składam szczerze kondolencje, z powodu przepisywania rozdziałów. Ja sama nienawidzę tego robić, idzie mi to dość mozolnie. Więc siły i weny przede wszystkim na pisanie i przepisywanie! ;***
    Niezrównoważona
    [zaklinacze-dusz.blogspot.com - opowiadanie potterowskie]

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny rozdział, ciekawe czy Furia zaufa Draconowi i Blaise'owi. Pomysł na prezent dla Syriusz extra. Fajnie szło im robienie obiadu. Dosyć ciekawy sposób wybrał Voldemort na przekazanie życzeń, czy obłąkany Harry będzie już zawsze czy tylko chwilowo?
    Pozdrawiam i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  9. hmm... Rozdział bardzo fajny... Teraz proszę o więcej! ^_^
    PS na mym blogu o HP (Hp i Anioł Jasności) pojawił się 18 rozdział... Zapraszam do czytania i komentowania ^_^

    OdpowiedzUsuń
  10. Omomomoo *___*
    Boskie!
    Najbardziej podobało mi się gotowanie i " — Wesołych świąt, Riddle."

    OdpowiedzUsuń
  11. — Skąd tu się wzięła maryśka?! Harry, ćpasz?!
    — No chyba ty! Pierwszego września tego tu nie było!
    — Remus!
    — Zamienić cię w wilkołaka?
    Silver chrząknęła, a cała trójka spojrzała na nią.
    — To liść laurowy — powiadomiła.
    — Liść? Jesienny liść? Po co mi liście?! Mamy ich pod dostatkiem za oknem! — zdumiał się Łapa.
    — To taka przyprawa — zaśmiała się.
    — Och. Nie znam. haahhaahhahahahahahahahhahahahahahahahahahahah rozwaliło mnie to po prostu ;DHarry, ćpasz?! Rozdział jest świetny Prawie cały czas się śmiałam ^^ Naprawdę cieszę sie że Harry spędził szczęśliwe święta <3 Ale Lordzine to normalnie wykastruje mógł by mu dać chociaż wtedy spokój ale nie.... ciekawi mnie ten śmiech Harrego czyży wygrał z Riddlem pojedynek i coś się mu stało ? nie wiem ale byłam w lekkim szoku ;D Rozdział jest świetny nic dodać nic ująć po prostu zajebisty !!! Naprawdę mega <33333 Pozdrawiam i życzę weny !! Śmietannnaaaaaaaaaa ;333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeny zapowiedz jest pełna wrażeń O.o oby nic im się nie stało ! A Lordzina niech gnije nam ;D Tylko nic nie rób z Łapą bo Furia tego nie przeżyje..;ccc Śmietannnaaaaaaaaa

      Usuń
  12. — Skąd tu się wzięła maryśka?! Harry, ćpasz?!
    — No chyba ty! Pierwszego września tego tu nie było!
    — Remus!
    — Zamienić cię w wilkołaka?
    Silver chrząknęła, a cała trójka spojrzała na nią.
    — To liść laurowy — powiadomiła.
    — Liść? Jesienny liść? Po co mi liście?! Mamy ich pod dostatkiem za oknem! — zdumiał się Łapa.
    — To taka przyprawa — zaśmiała się.

    Pumciu, ćpasz? Ahahaha, AVE ŁAPA i jego durna japa :D <33333 I tak ogółem WESOŁCYH ŚWIĄT RIDDLE< TY LORDOWSKA SZUMOWINO! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak ja lubię takie zakończenia! Wiem, jestem psychopatką. Wiem, jestem sadystką. Wiem i lubię to xD. No ale jak można tego nie lubić? Toż to jest po prostu... świetne! Rozdział czytało mi się bardzo przyjemnie, to chyba w związku ze zbliżającymi się świętami. Brechtałam się co chwile, zwłaszcza z "po kolacji trafimy do szpitala" xD.
    Hermiona... bardzę chcę, aby się pogodzili, jednak rozumiem Harry'ego. Ale ona się tak bardzo stara i widać, że żałuje. Niech on jej wybaczy, wybaczy jej, prawda?
    I kłótnie Erin i Silver, musiałam do tego dojść. W końcu komentuję od końca do początku, więc i to trzeba skomentować. Ech, czemu nei rozwinęłaś tego bardziej? Wierzę, że będzie z tym jakaś spora akcja, ale to pewnie dopiero po świętach. Wiem, Erin jest za bardzo fałszywa. Niech wyjdzie, że jest z Harrym tylko dlatego, że jest Potterem. I dobrze, niech ją rzuci. W dupie z taką o. (wiem, że tu nic nie jest przesądzone, ale ja nie lubię Erin, i tyle xD). Od początku jest fałszywa i tyle.
    Odcinek bardzo ciekawy. Przepraszam, że komentuję tak co drugi, ale to wina tylko i wyłącznie mojego lenia. Nie potrafię zostawić ot tak komentarza, było fajne i super. A Ty zapewne już się przyzwyczaiłaś, że nigdy nie piszę zbyt krótko xD Tak więc myślę, że przystajesz na układ, że ja piszę długo, albo wcale xD Pozdrawiam serdecznie i zapraszam [pisanina-frigus.blogspot.com].

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam, muszę. To jet zbyt dobre, żeby takie kwiatki się tu trafiały.
    Furia obudził się zmęczony mimo, że spał do południa.
    mimo że to jest jeden spójnik. Przecinek stawiamy przed mimo.
    "Po każdej nocy, w której toczyła się Bitwa Myśli, czuł się gorzej niż w poprzedniej. "
    choć jego oczy nadal wyrażały wyczerpanie. choć jego oczy nadal wyrażały wyczerpanie choć jego oczy nadal wyrażały wyczerpanie"
    Nie, nie chce mi się szukać, zbyt leniwa jestem.
    Ale Angli ana wyspie leży, w dodatku Do wybrzeży dopływa ciepły prad oceaniczny. Naprawdę sądzisz, że 3) stopni na minusie jest realne? Tam nawet śnieg występuje rzadko.

    A tak ogólnie, to fajnie poczytać coś odmóżdżającego. Dlatego Tobie sława, chwała i komcie za robotę, która robisz! Oby tak dalej :)

    (Tylko, proszę, pomęcz betę o sprawdzanie ze zrozumieniem; nie tylko pod zwględem ortografów, ale również poprawnych przecinków, zdań, których po polsku się w nie uzywa w takiej konstrukcji i merytoryce. To jest zbyt fajne, żeby już w pierwszym zdaniu...)

    Z pozdrowieniami, Billy B-Joe

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne :D Ogólnie przez całe opo taka atmosfera sielanki i żartów... Pomysły na prezenty świetne, a Silver i Furia... Na początku myślałam, że kupili sobie jakieś bilety na koncert, czy coś :D
    Te przemyślenia o Hermionie i Draconie... Właśnie, ciekawe, co z Malfoy'em xD? A z Hermioną może się pogodzić, byleby potem nie była tak nadęta jak czasem w książce.
    Końcówka... Dobijająca, niszczy tą świąteczną atmosferę :D No, ale za tydzień zapowiada się jeszcze ciekawiej, w końcu Dolina Godryka...
    Czekam z niecierpliwością ;)
    kinina.

    OdpowiedzUsuń
  16. Liść laurowy pomylić z maryśką, no rewelacja. ;D Kocham to opowiadanie i te wszystkie świetne żarty no i ogólnie całego Twojego bloga. < 333 Na ten rozdział tylko jedno słowo jest adekwatne:
    Zajebisty.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny.
    Serdecznie pozdrawiam.;D
    Cruciatrus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dopisać, że Harry mógłby się wreszcie z Hermiona pogodzić. Trzymam kciuki, ze tak będzie.
      Pozdrawiam raz jeszcze.:D
      Cruciatrus

      Usuń
  17. Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej. Zastanawia mnie czy w końcu powie ślizgną co mu jest. A za razem co zrobi z Hermioną.
    Życze dużo weny

    Ruda

    OdpowiedzUsuń
  18. Święta na Grimmuald Place mnie po prostu rozwaliły ;P. Widząc trzech, nieumiejących gotować facetów w kuchni, to było po prostu mistrzostwo :D.
    Och. I biedna Hermiona, widać, że żałuje. Może jednak Harry z nią porozmawia i wszystko sobie wyjaśnią ?
    A przyszły rozdział zapowiada się bardzo ciekawie.. I Voldek się pojawi! Aż nie mogę się doczekać.
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Iv

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak Riddle mógł męczyć Harry'ego nawet w święta? No proszę cię. Ja wiem, że Potter nigdy nie miał lekko... no ale żal mi go. Aż za bardzo potrafię sobie wyobrazić jego ból.
    No dobra, ale przejdźmy do przyjemniejszej części. Faceci w kuchni? O zgrozo. Po mistrzowsku. Myślałam że padnę. A te prezenty... Boskie.
    Mam nadzieję, że Harry pogodzi się z Hermioną. No i wyjaśni się sprawa z Draco. Tak, tak, wiem. Na pewno się wyjaśni, inaczej byś wątku nie zaczynała. No ale do cierpliwych nie należę :p
    A co do następnego rozdziału. Zapowiedź świetna. Już nie mogę się doczekać.
    Pozdrawiam.

    < http://hp-i-podniebni-jezdzcy.blogspot.com/ >

    OdpowiedzUsuń
  20. Zgadzam się z Kati Black... W święta też!!!??? No proszę Cię, nie masz dla niego litości??? Hah... Kocham Twojego Bloga!!! Coś mi się zdaje, że widziałam też innego twojego bloga z 2008/2009 roku. Też fajny, ale teraz masz lepszy styl. Nazywa się HP i Walka o Przyjaźń... Tam też pisała Rockowa_Pumcia...
    Mogłabyś odpowiedzieć mi w następnym rozdziale czy to ty pisałaś, bo jak tak to byłoby super... Jeśli to ty, to czy mogłabyś mi napisać jeszcze linki do innych twoich blogów/jeśli je masz/??? Koffam Cię!!! Anonimka do usług!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Ogromnie cię przepraszam za brak komentarza przy poprzedniej notce. Niestety, kiedy znalazłam czas na przeczytanie rozdziału 18 laptop mi padł całkowicie i okazało się, że dysk twardy się spalił. Teraz już jest wszystko ok, więc komentuję.
    Rozdział świetny, jak zawsze. Sama uwielbiam tematykę świąt, więc rozdział, oczywiście, uważam za jeden z najlepszych.
    Łapa jest dużym dzieckiem. Rozumiem, że nie dojrzał do swojego wieku. Ale żeby wpadać na choinkę... I to śniadanie. Doprawdy, wpuścić faceta do kuchni i czekać na tragedię...
    Zastanawiam się, czy Draco i Blaise wyciągną od Harry'ego tajemnicę. Mam nadzieję, że nawet jeśli się dowiedzą, to nie wykorzystają tego przeciw Harry'emu.
    Trochę mi żal Harmiony. Zrobiła źle i powinna ponieść karę, ale z drugiej strony widać, że żałuje. Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży.
    I ten wredny gad. Już naprawdę mógł sobie odpuścić w święta. Biedny Harry. Mam nadzieję, że nie zmieni się przez to wszystko. Trochę mnie zmartwiła końcówka. Właściwie dlaczego Harry się śmiał? To naprawdę niepokojące.
    Czekam do następnego rozdziału. Mam nadzieję, że problem z twoim laptopem nie jest tak poważny jak z moim, bo ja straciłam wszystkie pliki.
    Pozdrawiam,
    Seya.

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetne prezenty Furia wybrał dla Silver i Łapy ;D.
    Święta w męskim gronie zapowiadają się ciekawie. No i sprawa Hermiony. Nie łatwo jest wybaczyć zdradę bliskiej osobie, może z czasem Furia trochę zmięknie.
    Prezenty świetne, różowa koszulka Łapy musi być beściarska! Łańcuszek od Remusa też mi się podoba zwłaszcza, że pokazuje uczucia danej osoby ;D
    Prezenty Silver i Harrego, uśmiałam się z tego wątku ;DD. Gotowanie trzech facetów może się skończyć katastrofą ;D, a podobno to panowie gotują najlepiej ;DDD. Pizza jest zawsze dobrym rozwiązaniem.
    Wredna szumowina z tego Toma, nawet w święta nie da spokojnemu człowiekowi odpocząć. To, że on nie obchodzi świąt nie znaczy, że inni też tego nie robią ehhh. Przerażające..

    Daga

    OdpowiedzUsuń
  23. Witam :D
    Tak ja tam nigdy nie uważałam, że Syriusz jest rozgaranięty, ale w tym rozdziale to istne dziecko :D
    I chyba wspólne gotowanie nie było najlepszym pomysłem. Dobrze że Silver tam była, bo inaczej chyba było by kiepsko. Tak już sobie wyobrażam ćpającego Remusa, Haha! Liść laurowy już nigdy nie spojrzę na nie go, jak na zwykły liść. Słowo :)
    Końcówka straszna, mam nadzieję że Harry'emu nic się nie stało. Że też Voldemort nie mógł mu dać spokoju i to akurat w święta! No dałby se chłopina spokój, urlop jakiś wziął...
    I wspaniałe prezenty ;D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  24. Witam,
    haha Furia i Silver kupili sobie dokładnie taki sam prezent świąteczny, a Draco i Zbini interesują się Harrym..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  25. Witam,
    pięknie, haha Furia i Silver kupili sobie dokładnie taki sam prezent świąteczny, jak widać myślą podobnie, a Draco i Zabini interesują się Harrym...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń