2.03.2013

Rozdział 30 - Serce i rozum

Co ja zrobiłam? Merlinie, wszystko zniszczyłam. Dopiero w dormitorium pozwoliła sobie na płacz. Łzy płynęły jej strumieniami po policzkach. Zwinęła się w kłębek, odgradzając się od wszystkich.
Z Harrym znała się od dzieciństwa. Zawsze traktowali się jak rodzeństwo, mimo długiej przerwy w ich przyjaźni. To chyba wtedy coś zaczęło w niej kiełkować. Inne uczucie. Nie dostrzegała go przez długi czas. Przecież była jeszcze dzieckiem. Ale wtedy odnowili przyjaźń, cieszyła się, gdy wrócili do tych bliskich relacji, które ich niegdyś łączyły. Rozpromieniła się, kiedy znalazł szczęście w ramionach Erin. Widziała jego wzloty i upadki, chwile triumfu i kompletnego dołka. Widziała, jak jego życie wypełnia się kolejnymi nieszczęściami i wspierała go, aby sobie poradził. Pragnęła odgrodzić go od wszystkiego, co sprawiało mu ból. Powoli pojawiała się zazdrość, którą ukrywała głęboko w sobie. Erin jednak nie musiała się obawiać. Nie chciała niszczyć szczęścia jej i Harry’ego. Ale zerwali. Chłopak przeżył kolejne ciężkie chwile, a ona cały czas była przy nim. Pomału zaczęła rozumieć, że go kocha, ale już nie jak brata czy przyjaciela. Pragnęła zmyć każde cierpienie z jego serca, zetrzeć każdą łzę bólu i bezsilności z jego twarzy, przejąć jego cierpienie na siebie. Widziała, jak inne dziewczyny na niego patrzą, jak jedna z nich próbuje zwrócić na siebie jego uwagę. Była zazdrosna jak nigdy. Odgrodziła się od chłopaka, ale nie wiedziała, czy to dobry pomysł. Widząc jego stan w Skrzydle Szpitalnym, nie potrafiła go zostawić. Siedziała przy nim niemal cały czas, czekając, aż wyzdrowieje. Później wszystko potoczyło się szybko. Nie wytrzymała. Wyznała mu miłość.
Zacisnęła powieki. Wszystko zniszczyła. Całą ich przyjaźń.
  How did we get here? When I used to know you so well. But how did we get here? Well I think I know…1
 — Silver?
 — Zostawcie mnie  — szepnęła, nie otwierając oczu.
 — Jak możemy cię zostawić, widząc, w jakim jesteś stanie? — odpowiedziała cicho Jasmine.
 — Po prostu… zachowujcie się, jakby mnie nie było.
 — Tak nie zachowują się przyjaciółki — odparła Blake, kucając przed nią.
 — Powiedziałam mu — szepnęła niemal bezgłośnie, a Jas i Rubi spojrzały na siebie ze zrozumieniem. — Wszystko zniszczyłam.
 — Odrzucił cię? — rzekła rudowłosa z niedowierzaniem.
 — Nie — jęknęła słabo. — Powiedziałam to i uciekłam jak tchórz.
Nie mówiąc nic więcej, przytuliły ją mocno do siebie.

Furia stał dobre piętnaście minut w miejscu po tym, jak Silver go zostawiła. Patrzył w punkt, gdzie zniknęła, czując… sam nie wiedział co. Serce zaczęło bić mu coraz szybciej, a krew odpłynęła z twarzy.
Evelyn wyznała mu miłość. Nagle poczuł się jak ostatni śmieć. Zakochała się w nim. Z brata i przyjaciela stał się dla niej kimś więcej. A on? Mówił jej o Erin, wypytywał o Patricka. Teraz się nie dziwił, że chciała go unikać. Po prostu pragnęła zapomnieć o swoim uczuciu. Albo o nim.
Coś ścisnęło go za serce. Sprawiał jej tyle bólu swoim zachowaniem. Tak, był kompletnym idiotą. Sam siebie tak nazwał jakiś czas temu, a teraz był tego stuprocentowo pewien. Tylko z drugiej strony, skąd mógł wiedzieć, że jej uczucie się zmieni? Wiedział, że nad tym się nie panuje. Jak ona mogła zakochać się w takim debilu jak ja? Co ma teraz zrobić? Jak ma się zachowywać względem niej? Jak nie ma jej ranić?
I co miała znaczyć ta zazdrość o Patricka? Czasami wolałby być Voldemortem i nie odczuwać takich emocji. Wtedy nie byłoby problemu.
Ale bredzisz… W życiu byś nie zachowywał się względem niej okrutnie — prychnął głosik w jego umyśle. Musiał przyznać mu rację. Nawet będąc drugim Riddlem, nie potrafiłby jej skrzywdzić. Ale przecież właśnie to robił, nieświadomie.
 — Merlinie, dopomóż — szepnął jedynie, ruszając się z miejsca.
Chodził po błoniach, dużo myślał, ale czuł się coraz gorzej. Nie wiedział, co ma robić, żeby jeszcze bardziej jej nie zranić. Bo przecież on i ona jako para… Nigdy się nad tym nie zastanawiał, ponieważ nie sądził, żeby kiedyś połączyła ich miłość inna niż braterska i siostrzana. Teraz nie potrafił określić, czy byłby w stanie kochać ją inaczej. Nie potrafił tego rozróżnić.
Jego serce zabiło mocniej. Och, przydałby się kolejny przesiew mózgu jak ostatnio. Czy byłby w stanie pokochać ją inaczej? Pytanie, na które nie potrafił odpowiedzieć jednoznacznie. A serce i rozum nie chciały ze sobą współpracować.

Rano miał nadzieję, że wszystko mu się przyśniło, ale to, że był w ubraniach na kanapie w pokoju wspólnym, utwierdziło go w przekonaniu, że wszystko było jawą. Była wczesna godzina, więc jeszcze nikt nie zdążył wyjść z dormitorium. Podniósł się, dziękując Salazarowi za tak wygodne kanapy. W sypialni szybko doprowadził się do ładu, nie budząc Dracona i Blaise’a. Zajął się magią bezróżdżkową, żeby zabić czas i nie myśleć o sytuacji z Silver. Fortis i Elvis jakiś czas później walczyli o łazienkę. We trójkę wyszli z dormitorium, by skierować się na śniadanie. Tak się złożyło, że wpadli wprost na wychodzące dziewczyny. Evelyn wyglądała na przerażoną takim spotkaniem. Furia nie wiedział, co powiedzieć w jej stronę. Nawet zwykłe cześć nie chciało wydostać się z jego gardła.
 — Zobaczymy się później — rzekła szybko Jasmine, widząc sytuację.
Prędko wyszły, nic więcej nie mówiąc. Chłopcy zmarszczyli brwi.
 — Co to było? — spytał powoli Draco.
 — Nic — odparł cicho Harry i ruszył do wyjścia.
Fortis wymienił spojrzenie z Elvisem i poszli za nim.
Dziewczyny nie dosiadły się do nich na śniadaniu.
 — Jakiś zbiorowy foch na facetów? — zapytał Teodor.
Toby zerknął na Harry’ego, który ze smętną miną mieszał herbatę. Zmarszczył brwi.
 — Od kiedy na śniadanie pijesz herbatę?
Harry zmrużył oczy, zatrzymując rękę z łyżeczką. Skrzywił się lekko. Tak to jest, jak myślami jest się gdzieś indziej. Odstawił kubek i wziął drugi, tym razem nalewając kawy. Silver uwielbia herbatę na śniadanie. Otrząsnął się na tę myśl. Skąd się ona wzięła? Zerknął mimowolnie na przyjaciółkę. Ich spojrzenia skrzyżowały się. Evelyn szybko odwróciła głowę. Harry zrobił to w tym samym momencie. Spojrzał w talerz, mając ochotę walnąć nim sobie w łeb. Toby i Draco wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami. Coś było nie tak.
Lekcja zaklęć, na których Harry i Evelyn siedzieli razem, była dla nich istną torturą. Patrzyli w pergaminy, jakby widzieli tam mapy skarbu, których musieli nauczyć się na pamięć.
Chłopcy próbowali delikatnie się go wypytać, co jest grane, ale nie udzielił im żadnej konstruktywnej odpowiedzi. Z pytaniem poszli do Blake i Jasmine, które nie pisnęły słówkiem. Tak więc nie wiedzieli nic.
Kolejny poranek był dla Harry’ego męką. Był w kiepskim stanie po Bitwie Myśli. Przy śniadaniu głowa co chwilę mu się kiwała na boki, gdyż próbował opanować morzący go sen. Wypił litr kawy, a Blaise podsumował, że wygląda jak zombie.
Na transmutacji ledwo rozumiał, co się wokół niego dzieje. McGonagall musiała wyjść na chwilę z klasy, więc skorzystał z okazji. Zarył głową w blat stołu. Sporo osób spojrzało w jego stronę, gdyż rozległ się niezły huk. Blaise siedzący obok niego machnął ręką.
 — Śpi — stwierdził tylko.
Pobudka nie była miła. Elvis nerwowo zaczął kopać go po kostce, a gdy Furia się obudził, zobaczył McGonagall zmierzającą w jego stronę. Zerknął w swoje notatki, żeby sprawdzić, jakie zaklęcie przerabiali. Zaklął pod nosem. Nie miał żadnych notatek.
 — Witaj, szlabanie — mruknął pod nosem.
Coś głośno huknęło. Toby spadł z krzesła, jak się okazało. Zaczął złorzeczyć na krzywe krzesła, zwracając na siebie uwagę McGonagall. Blaise chwycił szybko pergamin od Teodora siedzącego w ławce obok i położył w ostatniej chwili przed Furią. Cała trójka ani drgnęła, gdy nauczycielka na nich spojrzała i ruszyła dalej. Harry zdążył zobaczyć temat lekcji na pergaminie Teo, zanim kobieta rzekła:
 — Potter, pokaż mi swoje notatki. — Stwierdził, że będzie chłopakom dziękował na kolanach. — Zabini, ty swoje także.
Chłopak pokazał jej notatki z uśmiechem. Kiwnęła głową, oddając im pergaminy i odeszła, by dalej prowadzić lekcje. Furia podał notatki Teodorowi, wzrokiem mu dziękując. Przy okazji pomyślał, że ma wyjątkowe szczęcie, że kobieta nie zwróciła uwagi na inne pismo. A może Nott zdążył je jakoś zaczarować, żeby było to pismo Harry’ego? Musiał się teraz bardziej pilnować, dlatego zapisywał chociaż te zdania, które zdołał usłyszeć. Większość nie miała sensu, ale stwierdził, że odpisze je od Sil… Dracona.
Gdyby Tristan zrobił na lekcji kluby pojedynków, z całą pewnością odpadłby przy pierwszej walce, nie potrafiąc nawet rzucić prostej tarczy. Próbował bezskutecznie opanować kolejne zaklęcie, co chwilę opanowując zawroty głowy. W jego czaszce pojawiła się myśl, żeby zwolnić się z lekcji, ale stwierdził, że informacja dostanie się do Łapy, a nie chciał go martwić. Niestety, na zawrotach głowy się nie skończyło. Nauczyciel wysłał go do Skrzydła Szpitalnego, gdy z nosa zaczęła mu lecieć krew. Evelyn odprowadziła go do drzwi zaniepokojonym spojrzeniem.

Gdy Draco i Blaise wrócili do dormitorium, dostrzegli Furię śpiącego twardo na łóżku. Prawdopodobnie zasnął tak, jak runął na posłanie, zostawiając torbę niemal w progu. Nie budzili go.
 — Śpi jak zabity — powiadomił Elvis pozostałych, opadając na fotel.
Blake przestała rysować coś na pergaminie, zerkając na niego.
 — To, o czym myślę?
 — Tsaa… Dał mu niezły wycisk.
Silver wpatrywała się w ogień płonący wesoło w kominku z pustką na twarzy. Martwiła się stanem zdrowia Harry’ego, jednak wiedziała, że nie może nic z tym zrobić. Wszystko zależało tylko od Riddle’a i Furii, a ona nie miała na to wpływu, choć chciałaby mieć.

Dni mijały. Evelyn w dalszym ciągu unikała Harry’ego. Furia wielokrotnie chciał zmusić ją do rozmowy, jednak tchórzył. Chłopcy nadal nic nie wiedzieli o sytuacji, jaka zdarzyła się między dwójką Ślizgonów. Pytali, lecz nie chciał im tego powiedzieć. Sam musiał rozwiązać tę sytuację. Wiedział, że Blake i Jasmine są poinformowane. Toby chyba też wiedział, choć nie poruszał tego tematu. Teodor prawdopodobnie też się domyślał. Zresztą, Blaise i Draco nie byli idiotami. Tak więc przypuszczalnie wiedzieli wszyscy, ale nikt o tym nie rozmawiał.
Oboje strasznie się męczyli. Evelyn przepłakała pół nocy, gdy zauważyła Furię rozmawiającego z Erin. Harry niemal wyrwał sobie wszystkie włosy z głowy i wył z rozpaczy, gdy natknął się na dziewczynę i Patricka.

Remus nie zjawił się w Pokoju Życzeń, gdyż został poinformowany o tym, że Evelyn nie przyjdzie na oklumencję. Łapa spotkał się z chrześniakiem sam na sam. Widział, że ma problem, który cały czas zaprząta mu głowę. Połączył nieobecność Silver ze stanem Furii i spytał:
 — Pokłóciliście się?
Odpowiedział cicho po chwili, nie patrząc na niego:
 — Można to tak nazwać.
Łapa westchnął:
 — Nawet w takiej przyjaźni zdarzają się kłótnie.
 — Nie takie — mruknął pod nosem.
 — O co poszło?
Harry nagle poczuł, że powinien się komuś wyżalić, poradzić, by nie trzymać tego w sobie, ale z drugiej strony… Syriusz widział, że chłopak jest rozdarty na dwie części i nie wie, co zrobić.
 — Wiesz co? Mam pomysł. Odpuścimy sobie dzisiaj lekcję.
Wyciągnął go z Pokoju Życzeń, a chwilę później szli tajemnym korytarzem poza tereny Hogwartu. Harry pytał, co mu chodzi po głowie, ale ten tylko twierdził, że odbędą męską rozmowę. Jak się okazało, zaprowadził go do zwykłego mugolskiego baru. Furia zajął miejsce w kącie pomieszczenia, a Łapa poszedł po coś do picia. Był to niewielki pub z niezbyt gustownym wystrojem i mnóstwem obrazów przedstawiających wszystko, co możliwe. Nad ladą wisiał wielki neonowy szyld z napisem Koński łeb, a młoda, znudzona barmanka wycierała szklanki z gumą do żucia w ustach. Na razie był tu tylko jeden facet podpity w niemałym stopniu i gruby mężczyzna pijący któreś z kolei piwo, oglądając to, co leciało w telewizji.
Furia spojrzał za okno. Ludzie biegali w różne strony, by jak najszybciej wrócić do domu i nie moknąć na deszczu. Kierowca samochodu krzyczał na innego, gdy prawie się zderzyli, a jakaś kobieta spacerowała po ulicy prawdopodobnie ze swoim mężem lub partnerem.
Syriusz usiadł przy stoliku naprzeciwko niego, stawiając butelkę wódki i dwa kieliszki.
 — Upijasz małoletnich? — zapytał Harry.
 — Chyba masz głowę na karku, żeby wiedzieć, na ile możesz sobie pozwolić w takim wieku — odpowiedział Syriusz, nalewając alkohol do kieliszków.
 — Mówisz do kogoś, kto uzależnił się od eliksirów.
 — To coś innego — zbył go.
Z początku gadali o bzdurach. Z czasem zebrało się w pubie tyle ludzi, żeby zająć wszystkie miejsca. Łapa czuł, że jest już lekko podchmielony, ale Furia na pewno był w gorszym stanie.
 — Więc co to za problem? — zapytał Syriusz.
Wcale nie upił Harry’ego, żeby ciągnąć go za język!
 — To ja mam problem? — odparł, lekko chwiejąc się na krześle.
 — Prawdopodobnie dość poważny z Silver.
 — Silver… No tak — odpowiedział niemrawo. — Tak sobie myślę, że od dawna nie miałem chwili spokoju od jakiegoś problemu. Kobiety…
 — A więc standardowy problem — stwierdził Łapa.
 — To są chyba większe kłopoty od Riddle’a, jakby na to nie patrzeć — oburzył się, a następnie przytrzymał się stolika, żeby utrzymać równowagę. — Nie gadałem z nią chyba od tygodnia — wybełkotał. Łapa zmarszczył brwi. Większy kryzys? — Wiesz czemu? Nie miała tego robić — rzekł załamany, podpierając się o stolik. — Zawsze… Zawsze gadaliśmy, że będziemy przyjaciółmi. Normalnie zawsze. Ale oczywiście coś byłoby nie tak, gdyby coś się nie schrzaniło! — Walnął pięścią w stół. — Powinienem się przyzwyczaić — stęknął. Wypili kolejną kolejkę. Harry znacznie się otworzył i wyrzucał z siebie to, co leżało mu na sercu. — Wiesz, co mi powiedziała? Że się we mnie zakochała — opadły mu ramiona.
 — Więc jednak — powiedział Syriusz ze zrozumieniem.
 — No jednak. I dupa. Jedna, wielka. Nie wiem, co mam teraz robić.
 — A co czujesz?
 — Że jestem pijany — przyznał szczerze.
 — To na pewno. A tak poza tym?
 — Dobre pytanie. Jak widzę tego Patricka, mam ochotę zadźgać go piórem.
 — Patricka? — zainteresował się.
Harry zmarszczył brwi z oburzeniem w oczach.
 — Podwala się do Silver. Bezczelny.
 — Ach. Kontynuuj — odpowiedział Łapa, hamując uśmiech.
 — Śniło mi się, że rzucam w niego kolczastymi piłkami. A później zabiłem go pistoletem na wodę. — Syriusz nie mógł się powstrzymać przed rechotem. Furia wzruszył ramionami, przemyślając tę kwestię. — Czy chęć przyłożenia mu w nos, zepchnięcia ze schodów albo Wieży Astronomicznej lub wbijanie igieł w laleczkę voodoo z jego podobizną świadczy o tym, że nie życzę mu najlepiej?
 — Tylko trochę — zaśmiał się Wąchacz.
 — Tylko trochę? Dziwne. Mam ochotę dać go jako pożywienie dla kałamarnicy. Wkurza mnie. Patrzy na Silver jakby chciał ją zjeść!
Syriusz uśmiechnął się lekko.
 — Jesteś zazdrosny.
Harry pochylił się bardziej w jego stronę i powiedział z rozbawieniem:
 — Jak cholera. — Syriusz pokręcił głową ze śmiechem. Furia zmarszczył brwi. Właśnie sam przed sobą przyznał, że jest niewyobrażalnie zazdrosny o Silver. — To dlatego Fortis powiedział do mnie Zazdrosny Chłopiec — olśniło go, a Łapa wybuchnął śmiechem, słysząc jego słowa. — No więc — zaczął Harry po kolejnej kolejce. — Tak się sprawy mają. No i teraz… Nie wiem, co teraz — podsumował koślawo.
 — Jest ci bez niej łatwo?
 — Chyba za bardzo się do niej przywiązałem… Czuję się jak taki… przyjeb. Wiesz… sens życia i te filozoficzne pierdoły — machnął zbywająco ręką. — Nie wiem. Nie znam się na tym. To Teo zwykle filozofuje.
 — A nie wziąłeś pod uwagę tego, że może też się w niej zakochałeś? — odpowiedział Łapa z uśmiechem.
Harry spojrzał na niego pijanym wzrokiem.
 — Tak myślisz? — upewnił się.
 — Takie odnoszę wrażenie.
 — A może — zastanowił się Furia. — A tak nawiasem mówiąc… Widziałeś jakie ona ma oczy?
Syriusz roześmiał się cicho.
 — Nie sądzę, żebym się w nie wpatrywał tak dogłębnie jak ty. I wiesz co — dodał, wstając w celu pójścia po drugą butelkę — zakochałeś się.
Klepnął go w plecy i odszedł. Harry odprowadził go wzrokiem. Dopiero po chwili dotarło do niego, co powiedział chrzestny i mruknął:
 — Z deszczu pod rynnę. Brawo, Potter.

Dostanie się do szkoły wraz z pijanym Harrym było istną drogą przez mękę. Chłopak ledwo szedł z jego pomocą, śmiał się nie wiadomo z czego, bredził od rzeczy lub wpadał w stan depresyjny, narzekając, że nie chce być zakochany.
— Ciiiiii… — powiedział komicznie, zakrywając ręką usta, by następnie parsknąć śmiechem, gdy potknął się o własne nogi. — Syriiiiiiii — stęknął — mam pralkę w głowie. Weź mnie tu sostaw… Idę spać.
 — Zaraz będziesz w dormitorium. Jakie jest hasło?
 — Hasło? Hasło o ścianę chlasło* — zarechotał.
Łapa parsknął śmiechem.
 — A tak poważnie?
 — Knur węży.
 — Knur? Węży? — zwątpił.
 — Coś takiego. No wiesz! Taki, co ma koronę i siedzi w tronie!
 — Król węży.
 — Król i knur. Jeden pies — stwierdził Furia, gdy ściana rozsunęła się.
Łapa stwierdził, że mogli nie dopijać drugiej butelki do końca, jednak dzięki temu Harry przyznał sam przed sobą, że się zakochał. Miał tylko nadzieję, że rano będzie o tym pamiętać.
Pokój wspólny był pusty, co nie było dziwne, zważywszy na to, że była pierwsza w nocy. Przeszli do męskich dormitoriów, a właściwie Syriusz wszedł, ciągnąc za sobą Harry’ego. Łapa odszukał nazwisko chłopaka.
 — Tylko bądź cicho — ostrzegł, naciskając na klamkę.
Wtoczyli się do środka.
 — Syriiiii — zaczął cicho Furia — oślepłem. — Zaczął się śmiać, a animag zatkał mu usta. — Szy ty tesz…? — mówił Harry, gdy Wąchacz wziął dłoń, ale zaraz zatkał mu usta ponownie.
Wzbudziło to rechot bruneta i obudziło Forista oraz Elvisa.
 — Merlinie, Furia, weź zatkaj gębę, bo ludzie chcą spać — stęknął zza kotar Draco.
 — So za powitanie…
Blaise zaświecił różdżkę.
 — Mówię cicho to się drzesz jak opętany — mruknął Syriusz, ciągnąc go w stronę łóżka. Elvis pokręcił głową, widząc pijanego przyjaciela. Furia rzucił się na łóżko i zasnął bez zbędnych pytań. Wąchaczowi mimowolnie uniosły się kąciki ust. — Jak się obudzi, powiedzcie mu tylko, żeby dał mi znać, czy wszystko pamięta.
 — Okay — odparł Blaise.
Pożegnali się, a Łapa wyszedł.

Myśl o tym, że Syriusz zostanie okrutnie przez niego zamordowany, była pierwszą myślą Harry’ego po przebudzeniu, Tak, miał kaca, o którego obwiniał chrzestnego. No bo przecież to on wyciągnął go do baru na poważną rozmowę. Jego własne słowa obijały się o jego umysł. Leżał przez kilka minut, patrząc w sufit i analizując wszystko na trzeźwo. To znacznie ułatwiało sprawę. Jednoznacznie określił swoje uczucia, z czym ostatnio miał wielki problem.
W pokoju wspólnym zastał Dracona z Teodorem i Blake. Ziewając rozdzierająco, runął na kanapę obok dziewczyny.
 — Kacyk? — zaśmiała się.
 — Lekki — mruknął. — Syriuszowi wczoraj odbiło i wyciągnął mnie do baru. Podam go do sądu rodzinnego o deprawowanie nieletnich.
 — Co do niego, mieliśmy ci przekazać, żebyś dał mu znać, czy wszystko pamiętasz — rzekł Fortis.
 — Piekło go pochłonie — szepnął Harry, wyciągając telefon.
Chwilę później wysłał wiadomość o treści:
Pamiętam. Za ciekawość się doigrasz.
Z niechęcią stwierdził, że czas zabrać się za zaległe eseje i zadania. A sprawę Silver musiał jeszcze raz przemyśleć. Na spokojnie. Bez bólu głowy.

Widok Evelyn wywoływał w nim różnorodne emocje, ale gdy spotkał ją w towarzystwie Patricka, czuł się źle i podle. Odczuł się też odrzucony. Wyznała mu miłość i nie zamieniła z nim ani jednego słowa, zwracając uwagę na kogoś innego.
Jasmine widziała jego wzrok, gdy na nią patrzył i była trochę wkurzona na przyjaciółkę.
 — Silver, powiedz mi, co ty, do cholery, robisz? — rzekła do niej w dormitorium.
 — O co ci chodzi? — odparła zdezorientowana.
 — O Furię — zmrużyła oczy. — Jeśli go kochasz, to czemu traktujesz go w taki sposób? Rzekomo się przyjaźnicie. Rozumiem, możesz czuć się dziwnie w tej sytuacji, ale ile można? Nie jesteś w stosunku do niego fair.
 — Myślisz, że jest mi łatwo?
 — A myślisz, że jemu jest? Nagle go odrzuciłaś i poleciałaś do innego. Jak on ma się z tym czuć? Myślisz, że jego to nie boli? Nawet nie wiesz, co się dzieje w jego głowie. Ja bym to odczuła tak, jakbyś mnie olała.
 — Przecież wiesz, że to nieprawda — szepnęła.
 — Ale on może nie wiedzieć — powiedziała dobitnie na odchodnym.

Furia wysłał jakiegoś Puchona do królestwa pani Pomfrey z poważnym uszczerbkiem na zdrowiu. Mały dupek. Myślał, że skoro między nim a Silver jest kryzys, to może sobie pozwolić na obrażanie jej? Cóż, przeliczył się w znacznym stopniu. Co prawda Harry wpakował się w szlaban z McGonagall, ale Puchon wiedział, co grozi za to następnym razem.
Chwilę później, gdy przechodził korytarzem wraz z chłopakami, usłyszał, że ktoś go woła. Pierwsze jej słowa do niego w ciągu ostatniego tygodnia.
 — Czemu to zrobiłeś? — rzekła podłamanym głosem Evelyn.
 — To chyba normalne — odparł cicho, widząc, jak coraz bardziej się do niego zbliża.
 — Wiesz, że nie obchodzi mnie, co o mnie mówią…
 — Ale mnie obchodzi.
 — Nie musisz tego robić następnym razem.
 — Chyba mnie nie znasz — stwierdził. Jej ramiona opadły. Patrzył na nią nachalnie, a ona czuła, że coraz bardziej się łamie. Chciała odwrócić się i odejść, żeby nie wybuchnąć płaczem. — Czekaj — powiedział cicho, widząc, że chce odejść.
 — O co ci chodzi? — rzekła słabo, patrząc mu w oczy. — Wiesz przecież, jaka jest prawda — dodała ciszej.
 — Ale ty nie wiesz, o co chodzi mnie.
 — Więc o co? — zapytała łamliwym głosem.
Nie zwrócił uwagi na uczniów stojących na korytarzu. Byli tutaj najmniej ważni. Pokonał dzielący ich krok, ujął delikatnie jej twarz w dłonie i pocałował w usta. Gdzieś z daleka usłyszał piski Jasmine i Blake, a Toby stwierdził rozbawiony:
 — Wiedziałem.
Furia czuł jak jego serce urządza sobie imprezę taneczną, a umysł zalewa szum morza. Ważna była ta chwila, ten moment, Evelyn.
Spojrzał na nią, odrywając się od jej ust. Miała lekko uchylone wargi i rozszerzone oczy. Była w szoku przez to, co zrobił. Nagle otrząsnęła się z transu i uwiesiła na nim ponownie. Blaise zarechotał, Draco gwizdnął, Teodor uśmiechnął się szeroko.
Silver była mocno zarumieniona, gdy uświadomiła sobie, że pocałowała Harry’ego przy sporej liczbie osób. On jakoś się tym nie przejął.
 — No to teraz wiesz — stwierdził.
Podrapała się po głowie z zakłopotaniem.
 — Ach — wydusiła. — Cóż — chrząknęła.
Furia roześmiał się lekko.
 — Nie macie na co patrzeć? — rzekł głośniej. — Malfoy, nie susz zębów. Tak, widzę tyłem głowy. Wyglądasz jak kretyn z głupio otwartymi ustami.
Blaise wybuchnął śmiechem, gdyż Harry trafił w sedno z minami blondyna. Brunet pokręcił głową, chwycił Silver za rękę i wyciągnął z ją tłumu. Musieli sobie coś wyjaśnić.

*celowy błąd
1 Paramore – Decode 

===================================

Niezrównoważona, Frigus, LiliannaShadow, wena przedłużyła sobie urlop, ale czasami powraca na kilkanaście minut, dlatego zdołałam ruszyć z miejsca ;)

Dzisiaj rozdział dość wcześnie, ale to dlatego, że słońce mnie obudziło o 9 i stwierdziłam, że szkoda dnia na spanie ;D 

19 komentarzy:

  1. Uwielbiam twoje blogi! Piszesz świetnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, dzięki Ci, że tak wcześnie dałaś odcinek, bo przynajmniej zdążyłam go przeczytać, za to zaraz lecę popatrzyć na naszą Kowalczyk :D
    Dzisiaj rozdział ciągle o jednym i tym samym, jednak wcale nie sprawiło to, że był monotonny, wręcz przeciwnie, szybko go przeczytałam i cieszę się, że w końcu coś się wyjaśniło.
    Harry i Silver... wiesz co, już nie pamietam, za czym ja byłam. Cy za ich związkiem, czy nie... no, to powiedzmy, że jestem średnio zadowolona, o. Tak może być. Już pamiętam, coś pisałam o tym, że mogłaby to być nieszczęśliwa miłość. W dupie z tym wszystkim (jaka elokwentna wypowiedź...).
    Podobało mi się myślenie Harry'ego pod wpływem alkoholu. Całkiem fajnie, niby wszystko takie proste, a jednak takie dziwnie, po prostu wszystko na chłopski rozum wzięte. Zazdrosny to kocha, nie to nie. I tyle.
    Cieszę się, że Wen powoli wraca (mój wrócił pełną parą i piszę, piszę i piszę, może kiedyś coś z tego wyjdzie :D). Tak nawiasem mówiąc, to zerknęłam na kalendarz i wychodzi na to, że 40 rozdział zostanie opublikowany 11 maja, a to już coraz bliżej wakacji :D.
    Koniec pieprzenia trzy po trzy, kończę komentarz, zanim spadnę na najniższy poziom elokwencji. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam [pisanina-frigus.blogspot.com]
    ~Fri.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam nadzieję dodać komentarz do poprzedniego rozdziału dziś rano, ale ubiegłaś mnie ze wstawieniem rozdziału. Tak więc przepraszam za brak komentarza. Kurczę, dni powinny być dłuższe, a ludzkie ciało i umysł bardziej wydajne.
    No dobra, co do poprzedniego rozdziału, to naprawdę miałam ochotę cię słownie znieważyć, za urwanie w takim momencie, ale na twoje szczęście nowy rozdział przyćmił twoje winy, więc koniec końców jestem usatysfakcjonowana.
    Ta zazdrość Harry'ego była urocza. Doprawdy, jest on całkowitym tępakiem, jeśli chodzi o uczucia. A Silver zachowywała się trochę egoistycznie. Ja rozumiem, że przestraszyła się tego, jak Harry może zareagować na tak niespodziewane wyznanie uczuć. Ale żeby unikać go tyle czasu? I jeszcze pokazywać się z tym śliniącym się w jej stronę dupkiem... Biedny Harry, to uczucie zazdrości musiało być okropne. Ale z drugiej strony dobrze mu tak, skoro nic wcześniej nie zauważył.
    Upijanie Harry'ego przez Syriusza. To było mistrzostwo. Szczególnie scena, w której Harry stwierdza, że oślepł. Normalnie chichrałam się jak głupia.
    I akcja z tym puchonem. Po prostu dziękuję ci za tą scenę. Ukazywała ona dobitnie uczucia Harry'ego względem Evelyn. Cóż, można powiedzieć, że zachował się jak rycerz, broniący honoru swojej damy.
    Teraz tylko ciekawa jestem, czy ta rozmowa pomiędzy Silver i Furią będzie rzeczywiście rozmową.
    To był świetny rozdział.
    Życzę dużo weny na pisanie następnych i pozdrawiam,
    Seya.;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Cię!m To jest genialne, a to na końcu mnie rozbawiło, prawie tak jak pijany Harry'uś ;)
    Mam nadzieje, że wena powróci z urlopu, bo jak nie to sama ją odnajdę i sprowadzę z powrotem do Twojej głowy okey?
    Silver i Harry... Mówiłam Ci, że jesteś genialna?
    Jak nie to mówię teraz, bo jesteś genialna!
    Rozdział był czadowy, jak każdy inny, ale ten ma w sobie coś wyjątkowego!
    Zakochałam się w nim, ale Ty masz wenę!
    I mam takie małe pytanie, co do Siły Życia/Mroku Dnia...
    Zastanawiałaś się nad przeniesieniem go na blogspot?
    Pozdrawiam Serdecznie
    Szalona Marzycielka, która pod wpływem wróżki zębuszki, co się Voldzio zwie, zmieniła się w Szaloną Marchewkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To był rozdział z tych rozdziałów, przy których mam na twarzy taki uśmiech, że po przeczytaniu całego tekstu bolą mnie policzki. Ogółem cieszę się, że Harry jest z Evelyn - pisałam już wiele razy, że wolę tę parę, więc nie będę już gadać w komentarzu, jak bardzo się cieszę :) Ale ten opis ich uczuć, niewiedzy co mają robić... bardzo mi się spodobał.
    Syriusz jest po prostu... huncwotem, wielkim, przebiegłym huncwotem. Żeby upić chrześniaka, aby wyciągnąć od niego informacje i pomóc mu? Strzał w dziesiątkę! Łapa to Łapa, za to go kocham <3
    Mam nadzieję, że w końcu wena wróci z Galapagos, bo żeby wracała do Ciebie tylko na krótkie odwiedziny? Mam ostatnio jak Frigus, u mnie też wena przyszła znienacka, więc piszę i piszę. Trzymam kciuki, żeby twoja pani Wena wróciła na dłuższy czas :*
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja wiedziałam, wiedziałam, że tak będzie ! :3
    Miałam sporą przerwę w czytaniu bloga (zacięłam się na 12 rozdziale z kilku powodów), ale jestem chora i wczoraj przeczytałam wszystkie rozdziały.
    Tego bloga jeszcze nie komentowałam(chyba), ponieważ dalej byłam zakręcona na punkcie Drugiego Oblicza (do tego stopnia, że przeczytałam je ostatnio drugi raz). Wczoraj się ocknęłam i KABUM wszystkie rozdziały pochłonięte !
    Silver i Harry...JA NA TO CZEKAŁAM !

    Zakochana w twoich opowiadaniach - Alexa

    OdpowiedzUsuń
  7. oooo booozeee! umarlam! umarlam! umarlam! sa razeeeeeeem! hurrraaa! moje modly zostaly wysluchane!
    kocham kocham kocham kocham kocham
    harry widzi tylem glowy, the best :D ou yeah! kochany lapcio pomogl mu pomyslec ;P
    niech beda ze soba dlugo i szczesliwie :D:D:D
    nie moge sie doczekac nowosci :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział :) Najlepsze jak Syriusz upił Harry`ego XD

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko XD Rylam ze smiechu XD Bosz..Syriii to ma pomysly nie z tej ziemi Xd Lol, najlepsze jak Furia mu sadem grozil XD I jeszcze, co to bylo...a ten Knur ! Xd O bosze...Bully wpedzis zmnie do grobu XD Black number 1 Huncwot :D Black is a King/Champion ! :D Nie przyklejac sie do mego angielskiego, prosze XD Lalam ze smiechu przez caly rozdzial, i ubolewalam, ze czasy DO/DC sie skonczyly ;___; Teraz jest mniej smiechu :( Jak ja za tym tesknie :'( Evelyn i Furia znow razem ^^ Toz to jak cud z nieba ! :) Wszystko zajebiste i profesjonalne wykonanie jak zawsze :) Do nastepnego i weny zycze :) PS. Patrzylam na swoje komentarze, ktore napisalam jakies 7 miesiecy temu. Iii..'''O BOZE CO JA PISALAM!'' XD Na prawde, huehue taka mala bylam :3 Prosze, wykasuj je XD Zartuje, moze kiedys dzieki nim sobie o mnie przypomnisz, Kochana Maju ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie też słoneczko wczoraj obudziło xD I dzisiaj pewnie też obudzi (mam nadzieję w każdym razie). Nie piszę dużo, bo ledwo myśę. Jakby nie było jest prawie 1.00AM xD. Ale rozdział zajebi*ty :3. Nie mogę się doczekać ich rozmowy :3. Aaaa! No i niestety na nic więcej mnie nie stać ): . Jestem wypompowana z energii, nie śpię od 8 i jeszcze dietę mam... Aaahh... Cóż pewnie śpisz, ale ja nie, więc żegnanie się słowem dobranoc jest odpowiednie xD.
    So... Standardowo czekam do soboty na następny rozdział i życzę upragnionej przez pisarzy weny! :D And... Dobranoc! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Nareszcie Silver i Furia są parą motyw upicia Furii przez Syriusza zajebisty ja bym na to nie wpadła dzisiaj nawet dwa rozdziałki przeczytałam bo ostatni weekend był dość ciężki i nie byłam w stanie preczytać niczego a co dopiero siąść przed kompa:)
    Weny, dużo weny, weny giganta:) Pozdrawiam

    Kara Black

    OdpowiedzUsuń
  12. To było świetne! Masz zajebi*ty talent do takich rzecz. Jesteś świetna. Czekam na następny rozdział i życzę duuuuuuużo weny;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham! Kocham! Kocham!
    Oby nareszcie byli razem!
    Cudowny rozdział!
    Trochę późno komentuję, ale przynajmniej to robię.
    Pozdrowienia;
    Milka Anonimka

    OdpowiedzUsuń
  14. Wreszcie TEN rozdział wyjaśniający co tak naprawdę Harry czuje do Silver.
    Trochę okrutny Siri za upicie siostrzeńca i w ten sposób zmuszenia go do przyznania się ale cóż... Syriusz to Syriusz xD A poza tym w końcu to Huncwot.
    Teksty upitego Harry`ego są mega! ;)
    Fragment: ,,Malfoy, nie susz zębów.`` rządzi! =]
    Tak jak czekałam na ten rozdział tak teraz czekam na następny. Zapowiedź brzmi intrygująco. Czyżby zbliżał się już koniec Bitwy Myśli? O nie! Tylko nie to! Błagam!
    Weny,pomysłów i jeszcze raz weny!
    Szybka13

    OdpowiedzUsuń
  15. Hey!
    Hah, komentowanie tego opka chyba weszło mi w nawyk ;d

    Po prostu kocham Syriusza za ten jefo brak powagi i chore pomysły!

    Silver i Furia w końcu się zeszli! :3
    Oby tylko ten wątek miłosny nie zajął znacznej części rozdziału x.x

    Eh, przez tatę zapomniałam, co miałam jeszcze napisać ;d

    Pozdrowienia z łóżka siostry nr 1
    ~Cathy_Riddle

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam,
    świetny, w końcu Harry zrozumiał, że kocha Silver, tak mieć takich kolegów to wielkie szczęście, a ten tekst na końcu do Draco, aby nie suszył zębów bo wygląda jak kretyn dobre...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej,
    o tak, Harry już wie, że kocha Silver, mieć takich kolegów to jest wielkie szczęście, a ten tekst do Draco, aby nie suszył zębów bo wygląda jak kretyn naprawdę świetnie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń