Co
ja zrobiłam? Merlinie, wszystko zniszczyłam. Dopiero w
dormitorium pozwoliła sobie na płacz. Łzy płynęły jej strumieniami po
policzkach. Zwinęła się w kłębek, odgradzając się od wszystkich.
Z Harrym znała się od
dzieciństwa. Zawsze traktowali się jak rodzeństwo, mimo długiej przerwy w ich
przyjaźni. To chyba wtedy coś zaczęło w niej kiełkować. Inne uczucie. Nie
dostrzegała go przez długi czas. Przecież była jeszcze dzieckiem. Ale wtedy
odnowili przyjaźń, cieszyła się, gdy wrócili do tych bliskich relacji, które
ich niegdyś łączyły. Rozpromieniła się, kiedy znalazł szczęście w ramionach
Erin. Widziała jego wzloty i upadki, chwile triumfu i kompletnego dołka.
Widziała, jak jego życie wypełnia się kolejnymi nieszczęściami i wspierała go,
aby sobie poradził. Pragnęła odgrodzić go od wszystkiego, co sprawiało mu ból.
Powoli pojawiała się zazdrość, którą ukrywała głęboko w sobie. Erin jednak nie
musiała się obawiać. Nie chciała niszczyć szczęścia jej i Harry’ego. Ale
zerwali. Chłopak przeżył kolejne ciężkie chwile, a ona cały czas była przy nim.
Pomału zaczęła rozumieć, że go kocha, ale już nie jak brata czy przyjaciela.
Pragnęła zmyć każde cierpienie z jego serca, zetrzeć każdą łzę bólu i
bezsilności z jego twarzy, przejąć jego cierpienie na siebie. Widziała, jak
inne dziewczyny na niego patrzą, jak jedna z nich próbuje zwrócić na siebie
jego uwagę. Była zazdrosna jak nigdy. Odgrodziła się od chłopaka, ale nie
wiedziała, czy to dobry pomysł. Widząc jego stan w Skrzydle Szpitalnym, nie
potrafiła go zostawić. Siedziała przy nim niemal cały czas, czekając, aż
wyzdrowieje. Później wszystko potoczyło się szybko. Nie wytrzymała. Wyznała mu
miłość.
Zacisnęła powieki.
Wszystko zniszczyła. Całą ich przyjaźń.
—
… How
did we get here? When I used to know you so well. But how did we get here? Well I think I know…1
— Silver?
— Zostawcie mnie — szepnęła, nie otwierając oczu.
— Jak możemy cię zostawić, widząc, w jakim
jesteś stanie? — odpowiedziała cicho Jasmine.
— Po prostu… zachowujcie się, jakby mnie nie
było.
— Tak nie zachowują się przyjaciółki — odparła
Blake, kucając przed nią.
— Powiedziałam mu — szepnęła niemal
bezgłośnie, a Jas i Rubi spojrzały na siebie ze zrozumieniem. — Wszystko
zniszczyłam.
— Odrzucił cię? — rzekła rudowłosa z
niedowierzaniem.
— Nie — jęknęła słabo. — Powiedziałam to i
uciekłam jak tchórz.
Nie mówiąc nic więcej,
przytuliły ją mocno do siebie.
Furia stał dobre
piętnaście minut w miejscu po tym, jak Silver go zostawiła. Patrzył w punkt,
gdzie zniknęła, czując… sam nie wiedział co. Serce zaczęło bić mu coraz
szybciej, a krew odpłynęła z twarzy.
Evelyn wyznała mu
miłość. Nagle poczuł się jak ostatni śmieć. Zakochała się w nim. Z brata i
przyjaciela stał się dla niej kimś więcej. A on? Mówił jej o Erin, wypytywał o
Patricka. Teraz się nie dziwił, że chciała go unikać. Po prostu pragnęła
zapomnieć o swoim uczuciu. Albo o nim.
Coś ścisnęło go za
serce. Sprawiał jej tyle bólu swoim zachowaniem. Tak, był kompletnym idiotą.
Sam siebie tak nazwał jakiś czas temu, a teraz był tego stuprocentowo pewien.
Tylko z drugiej strony, skąd mógł wiedzieć, że jej uczucie się zmieni?
Wiedział, że nad tym się nie panuje. Jak
ona mogła zakochać się w takim debilu jak ja? Co ma teraz zrobić? Jak ma
się zachowywać względem niej? Jak nie ma jej ranić?
I co miała znaczyć ta
zazdrość o Patricka? Czasami wolałby być Voldemortem i nie odczuwać takich
emocji. Wtedy nie byłoby problemu.
Ale
bredzisz… W życiu byś nie zachowywał się względem niej okrutnie
— prychnął głosik w jego umyśle. Musiał przyznać mu rację. Nawet będąc drugim
Riddlem, nie potrafiłby jej skrzywdzić. Ale przecież właśnie to robił,
nieświadomie.
— Merlinie, dopomóż — szepnął jedynie,
ruszając się z miejsca.
Chodził po błoniach,
dużo myślał, ale czuł się coraz gorzej. Nie wiedział, co ma robić, żeby jeszcze
bardziej jej nie zranić. Bo przecież on i ona jako para… Nigdy się nad tym nie
zastanawiał, ponieważ nie sądził, żeby kiedyś połączyła ich miłość inna niż
braterska i siostrzana. Teraz nie potrafił określić, czy byłby w stanie kochać
ją inaczej. Nie potrafił tego rozróżnić.
Jego serce zabiło
mocniej. Och, przydałby się kolejny
przesiew mózgu jak ostatnio. Czy byłby w stanie pokochać ją inaczej?
Pytanie, na które nie potrafił odpowiedzieć jednoznacznie. A serce i rozum nie
chciały ze sobą współpracować.
Rano miał nadzieję, że
wszystko mu się przyśniło, ale to, że był w ubraniach na kanapie w pokoju
wspólnym, utwierdziło go w przekonaniu, że wszystko było jawą. Była wczesna
godzina, więc jeszcze nikt nie zdążył wyjść z dormitorium. Podniósł się,
dziękując Salazarowi za tak wygodne kanapy. W sypialni szybko doprowadził się
do ładu, nie budząc Dracona i Blaise’a. Zajął się magią bezróżdżkową, żeby
zabić czas i nie myśleć o sytuacji z Silver. Fortis i Elvis jakiś czas później
walczyli o łazienkę. We trójkę wyszli z dormitorium, by skierować się na
śniadanie. Tak się złożyło, że wpadli wprost na wychodzące dziewczyny. Evelyn
wyglądała na przerażoną takim spotkaniem. Furia nie wiedział, co powiedzieć w
jej stronę. Nawet zwykłe cześć nie
chciało wydostać się z jego gardła.
— Zobaczymy się później — rzekła szybko
Jasmine, widząc sytuację.
Prędko wyszły, nic
więcej nie mówiąc. Chłopcy zmarszczyli brwi.
— Co to było? — spytał powoli Draco.
— Nic — odparł cicho Harry i ruszył do
wyjścia.
Fortis wymienił
spojrzenie z Elvisem i poszli za nim.
Dziewczyny nie dosiadły
się do nich na śniadaniu.
— Jakiś zbiorowy foch na facetów? — zapytał
Teodor.
Toby zerknął na
Harry’ego, który ze smętną miną mieszał herbatę. Zmarszczył brwi.
— Od kiedy na śniadanie pijesz herbatę?
Harry zmrużył oczy,
zatrzymując rękę z łyżeczką. Skrzywił się lekko. Tak to jest, jak myślami jest
się gdzieś indziej. Odstawił kubek i wziął drugi, tym razem nalewając kawy. Silver uwielbia herbatę na śniadanie. Otrząsnął
się na tę myśl. Skąd się ona wzięła? Zerknął mimowolnie na przyjaciółkę. Ich
spojrzenia skrzyżowały się. Evelyn szybko odwróciła głowę. Harry zrobił to w
tym samym momencie. Spojrzał w talerz, mając ochotę walnąć nim sobie w łeb.
Toby i Draco wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami. Coś było nie tak.
Lekcja zaklęć, na
których Harry i Evelyn siedzieli razem, była dla nich istną torturą. Patrzyli w
pergaminy, jakby widzieli tam mapy skarbu, których musieli nauczyć się na
pamięć.
Chłopcy próbowali
delikatnie się go wypytać, co jest grane, ale nie udzielił im żadnej
konstruktywnej odpowiedzi. Z pytaniem poszli do Blake i Jasmine, które nie
pisnęły słówkiem. Tak więc nie wiedzieli nic.
Kolejny poranek był dla
Harry’ego męką. Był w kiepskim stanie po Bitwie Myśli. Przy śniadaniu głowa co
chwilę mu się kiwała na boki, gdyż próbował opanować morzący go sen. Wypił litr
kawy, a Blaise podsumował, że wygląda jak zombie.
Na transmutacji ledwo
rozumiał, co się wokół niego dzieje. McGonagall musiała wyjść na chwilę z
klasy, więc skorzystał z okazji. Zarył głową w blat stołu. Sporo osób spojrzało
w jego stronę, gdyż rozległ się niezły huk. Blaise siedzący obok niego machnął
ręką.
— Śpi — stwierdził tylko.
Pobudka nie była miła.
Elvis nerwowo zaczął kopać go po kostce, a gdy Furia się obudził, zobaczył
McGonagall zmierzającą w jego stronę. Zerknął w swoje notatki, żeby sprawdzić,
jakie zaklęcie przerabiali. Zaklął pod nosem. Nie miał żadnych notatek.
— Witaj, szlabanie — mruknął pod nosem.
Coś głośno huknęło.
Toby spadł z krzesła, jak się okazało. Zaczął złorzeczyć na krzywe krzesła,
zwracając na siebie uwagę McGonagall. Blaise chwycił szybko pergamin od Teodora
siedzącego w ławce obok i położył w ostatniej chwili przed Furią. Cała trójka
ani drgnęła, gdy nauczycielka na nich spojrzała i ruszyła dalej. Harry zdążył
zobaczyć temat lekcji na pergaminie Teo, zanim kobieta rzekła:
— Potter, pokaż mi swoje notatki. —
Stwierdził, że będzie chłopakom dziękował na kolanach. — Zabini, ty swoje
także.
Chłopak pokazał jej
notatki z uśmiechem. Kiwnęła głową, oddając im pergaminy i odeszła, by dalej
prowadzić lekcje. Furia podał notatki Teodorowi, wzrokiem mu dziękując. Przy
okazji pomyślał, że ma wyjątkowe szczęcie, że kobieta nie zwróciła uwagi na
inne pismo. A może Nott zdążył je jakoś zaczarować, żeby było to pismo
Harry’ego? Musiał się teraz bardziej pilnować, dlatego zapisywał chociaż te
zdania, które zdołał usłyszeć. Większość nie miała sensu, ale stwierdził, że
odpisze je od Sil… Dracona.
Gdyby Tristan zrobił na
lekcji kluby pojedynków, z całą pewnością odpadłby przy pierwszej walce, nie
potrafiąc nawet rzucić prostej tarczy. Próbował bezskutecznie opanować kolejne
zaklęcie, co chwilę opanowując zawroty głowy. W jego czaszce pojawiła się myśl,
żeby zwolnić się z lekcji, ale stwierdził, że informacja dostanie się do Łapy,
a nie chciał go martwić. Niestety, na zawrotach głowy się nie skończyło.
Nauczyciel wysłał go do Skrzydła Szpitalnego, gdy z nosa zaczęła mu lecieć
krew. Evelyn odprowadziła go do drzwi zaniepokojonym spojrzeniem.
Gdy Draco i Blaise
wrócili do dormitorium, dostrzegli Furię śpiącego twardo na łóżku.
Prawdopodobnie zasnął tak, jak runął na posłanie, zostawiając torbę niemal w
progu. Nie budzili go.
— Śpi jak zabity — powiadomił Elvis
pozostałych, opadając na fotel.
Blake przestała rysować
coś na pergaminie, zerkając na niego.
— To, o czym myślę?
— Tsaa… Dał mu niezły wycisk.
Silver wpatrywała się w
ogień płonący wesoło w kominku z pustką na twarzy. Martwiła się stanem zdrowia
Harry’ego, jednak wiedziała, że nie może nic z tym zrobić. Wszystko zależało
tylko od Riddle’a i Furii, a ona nie miała na to wpływu, choć chciałaby mieć.
Dni mijały. Evelyn w
dalszym ciągu unikała Harry’ego. Furia wielokrotnie chciał zmusić ją do
rozmowy, jednak tchórzył. Chłopcy nadal nic nie wiedzieli o sytuacji, jaka
zdarzyła się między dwójką Ślizgonów. Pytali, lecz nie chciał im tego
powiedzieć. Sam musiał rozwiązać tę sytuację. Wiedział, że Blake i Jasmine są
poinformowane. Toby chyba też wiedział, choć nie poruszał tego tematu. Teodor
prawdopodobnie też się domyślał. Zresztą, Blaise i Draco nie byli idiotami. Tak
więc przypuszczalnie wiedzieli wszyscy, ale nikt o tym nie rozmawiał.
Oboje strasznie się
męczyli. Evelyn przepłakała pół nocy, gdy zauważyła Furię rozmawiającego z
Erin. Harry niemal wyrwał sobie wszystkie włosy z głowy i wył z rozpaczy, gdy
natknął się na dziewczynę i Patricka.
Remus nie zjawił się w
Pokoju Życzeń, gdyż został poinformowany o tym, że Evelyn nie przyjdzie na
oklumencję. Łapa spotkał się z chrześniakiem sam na sam. Widział, że ma
problem, który cały czas zaprząta mu głowę. Połączył nieobecność Silver ze
stanem Furii i spytał:
— Pokłóciliście się?
Odpowiedział cicho po
chwili, nie patrząc na niego:
— Można to tak nazwać.
Łapa westchnął:
— Nawet w takiej przyjaźni zdarzają się
kłótnie.
— Nie takie — mruknął pod nosem.
— O co poszło?
Harry nagle poczuł, że
powinien się komuś wyżalić, poradzić, by nie trzymać tego w sobie, ale z
drugiej strony… Syriusz widział, że chłopak jest rozdarty na dwie części i nie wie,
co zrobić.
— Wiesz co? Mam pomysł. Odpuścimy sobie
dzisiaj lekcję.
Wyciągnął go z Pokoju
Życzeń, a chwilę później szli tajemnym korytarzem poza tereny Hogwartu. Harry
pytał, co mu chodzi po głowie, ale ten tylko twierdził, że odbędą męską
rozmowę. Jak się okazało, zaprowadził go do zwykłego mugolskiego baru. Furia
zajął miejsce w kącie pomieszczenia, a Łapa poszedł po coś do picia. Był to
niewielki pub z niezbyt gustownym wystrojem i mnóstwem obrazów
przedstawiających wszystko, co możliwe. Nad ladą wisiał wielki neonowy szyld z
napisem Koński łeb, a młoda, znudzona
barmanka wycierała szklanki z gumą do żucia w ustach. Na razie był tu tylko
jeden facet podpity w niemałym stopniu i gruby mężczyzna pijący któreś z kolei
piwo, oglądając to, co leciało w telewizji.
Furia spojrzał za okno.
Ludzie biegali w różne strony, by jak najszybciej wrócić do domu i nie moknąć
na deszczu. Kierowca samochodu krzyczał na innego, gdy prawie się zderzyli, a
jakaś kobieta spacerowała po ulicy prawdopodobnie ze swoim mężem lub partnerem.
Syriusz usiadł przy
stoliku naprzeciwko niego, stawiając butelkę wódki i dwa kieliszki.
— Upijasz małoletnich? — zapytał Harry.
— Chyba masz głowę na karku, żeby wiedzieć, na
ile możesz sobie pozwolić w takim wieku — odpowiedział Syriusz, nalewając
alkohol do kieliszków.
— Mówisz do kogoś, kto uzależnił się od
eliksirów.
— To coś innego — zbył go.
Z początku gadali o
bzdurach. Z czasem zebrało się w pubie tyle ludzi, żeby zająć wszystkie
miejsca. Łapa czuł, że jest już lekko podchmielony, ale Furia na pewno był w
gorszym stanie.
— Więc co to za problem? — zapytał Syriusz.
Wcale nie upił
Harry’ego, żeby ciągnąć go za język!
— To ja mam problem? — odparł, lekko chwiejąc
się na krześle.
— Prawdopodobnie dość poważny z Silver.
— Silver… No tak — odpowiedział niemrawo. —
Tak sobie myślę, że od dawna nie miałem chwili spokoju od jakiegoś problemu.
Kobiety…
— A więc standardowy problem — stwierdził
Łapa.
— To są chyba większe kłopoty od Riddle’a,
jakby na to nie patrzeć — oburzył się, a następnie przytrzymał się stolika,
żeby utrzymać równowagę. — Nie gadałem z nią chyba od tygodnia — wybełkotał.
Łapa zmarszczył brwi. Większy kryzys? — Wiesz czemu? Nie miała tego robić —
rzekł załamany, podpierając się o stolik. — Zawsze… Zawsze gadaliśmy, że
będziemy przyjaciółmi. Normalnie zawsze. Ale oczywiście coś byłoby nie tak,
gdyby coś się nie schrzaniło! — Walnął pięścią w stół. — Powinienem się
przyzwyczaić — stęknął. Wypili kolejną kolejkę. Harry znacznie się otworzył i
wyrzucał z siebie to, co leżało mu na sercu. — Wiesz, co mi powiedziała? Że się
we mnie zakochała — opadły mu ramiona.
— Więc jednak — powiedział Syriusz ze
zrozumieniem.
— No jednak. I dupa. Jedna, wielka. Nie wiem,
co mam teraz robić.
— A co czujesz?
— Że jestem pijany — przyznał szczerze.
— To na pewno. A tak poza tym?
— Dobre pytanie. Jak widzę tego Patricka, mam
ochotę zadźgać go piórem.
— Patricka? — zainteresował się.
Harry zmarszczył brwi z
oburzeniem w oczach.
— Podwala się do Silver. Bezczelny.
— Ach. Kontynuuj — odpowiedział Łapa, hamując
uśmiech.
— Śniło mi się, że rzucam w niego kolczastymi
piłkami. A później zabiłem go pistoletem na wodę. — Syriusz nie mógł się
powstrzymać przed rechotem. Furia wzruszył ramionami, przemyślając tę kwestię.
— Czy chęć przyłożenia mu w nos, zepchnięcia ze schodów albo Wieży
Astronomicznej lub wbijanie igieł w laleczkę voodoo z jego podobizną świadczy o
tym, że nie życzę mu najlepiej?
— Tylko trochę — zaśmiał się Wąchacz.
— Tylko trochę? Dziwne. Mam ochotę dać go jako
pożywienie dla kałamarnicy. Wkurza mnie. Patrzy na Silver jakby chciał ją
zjeść!
Syriusz uśmiechnął się
lekko.
— Jesteś zazdrosny.
Harry pochylił się
bardziej w jego stronę i powiedział z rozbawieniem:
— Jak cholera. — Syriusz pokręcił głową ze
śmiechem. Furia zmarszczył brwi. Właśnie sam przed sobą przyznał, że jest
niewyobrażalnie zazdrosny o Silver. — To dlatego Fortis powiedział do mnie Zazdrosny Chłopiec — olśniło go, a Łapa
wybuchnął śmiechem, słysząc jego słowa. — No więc — zaczął Harry po kolejnej
kolejce. — Tak się sprawy mają. No i teraz… Nie wiem, co teraz — podsumował
koślawo.
— Jest ci bez niej łatwo?
— Chyba za bardzo się do niej przywiązałem…
Czuję się jak taki… przyjeb. Wiesz… sens życia i te filozoficzne pierdoły —
machnął zbywająco ręką. — Nie wiem. Nie znam się na tym. To Teo zwykle
filozofuje.
— A nie wziąłeś pod uwagę tego, że może też
się w niej zakochałeś? — odpowiedział Łapa z uśmiechem.
Harry spojrzał na niego
pijanym wzrokiem.
— Tak myślisz? — upewnił się.
— Takie odnoszę wrażenie.
— A może — zastanowił się Furia. — A tak
nawiasem mówiąc… Widziałeś jakie ona ma oczy?
Syriusz roześmiał się
cicho.
— Nie sądzę, żebym się w nie wpatrywał tak
dogłębnie jak ty. I wiesz co — dodał, wstając w celu pójścia po drugą butelkę —
zakochałeś się.
Klepnął go w plecy i
odszedł. Harry odprowadził go wzrokiem. Dopiero po chwili dotarło do niego, co
powiedział chrzestny i mruknął:
— Z deszczu pod rynnę. Brawo, Potter.
Dostanie się do szkoły
wraz z pijanym Harrym było istną drogą przez mękę. Chłopak ledwo szedł z jego
pomocą, śmiał się nie wiadomo z czego, bredził od rzeczy lub wpadał w stan
depresyjny, narzekając, że nie chce być zakochany.
— Ciiiiii… — powiedział
komicznie, zakrywając ręką usta, by następnie parsknąć śmiechem, gdy potknął
się o własne nogi. — Syriiiiiiii — stęknął — mam pralkę w głowie. Weź mnie tu
sostaw… Idę spać.
— Zaraz będziesz w dormitorium. Jakie jest
hasło?
— Hasło? Hasło o ścianę chlasło* — zarechotał.
Łapa parsknął śmiechem.
— A tak poważnie?
— Knur węży.
— Knur? Węży? — zwątpił.
— Coś takiego. No wiesz! Taki, co ma koronę i
siedzi w tronie!
— Król węży.
— Król i knur. Jeden pies — stwierdził Furia,
gdy ściana rozsunęła się.
Łapa stwierdził, że
mogli nie dopijać drugiej butelki do końca, jednak dzięki temu Harry przyznał
sam przed sobą, że się zakochał. Miał tylko nadzieję, że rano będzie o tym
pamiętać.
Pokój wspólny był
pusty, co nie było dziwne, zważywszy na to, że była pierwsza w nocy. Przeszli
do męskich dormitoriów, a właściwie Syriusz wszedł, ciągnąc za sobą Harry’ego.
Łapa odszukał nazwisko chłopaka.
— Tylko bądź cicho — ostrzegł, naciskając na
klamkę.
Wtoczyli się do środka.
— Syriiiii — zaczął cicho Furia — oślepłem. —
Zaczął się śmiać, a animag zatkał mu usta. — Szy ty tesz…? — mówił Harry, gdy
Wąchacz wziął dłoń, ale zaraz zatkał mu usta ponownie.
Wzbudziło to rechot
bruneta i obudziło Forista oraz Elvisa.
— Merlinie, Furia, weź zatkaj gębę, bo ludzie
chcą spać — stęknął zza kotar Draco.
— So za powitanie…
Blaise zaświecił różdżkę.
— Mówię cicho
to się drzesz jak opętany — mruknął Syriusz, ciągnąc go w stronę łóżka. Elvis
pokręcił głową, widząc pijanego przyjaciela. Furia rzucił się na łóżko i zasnął
bez zbędnych pytań. Wąchaczowi mimowolnie uniosły się kąciki ust. — Jak się
obudzi, powiedzcie mu tylko, żeby dał mi znać, czy wszystko pamięta.
— Okay — odparł Blaise.
Pożegnali się, a Łapa
wyszedł.
Myśl o tym, że Syriusz
zostanie okrutnie przez niego zamordowany, była pierwszą myślą Harry’ego po
przebudzeniu, Tak, miał kaca, o którego obwiniał chrzestnego. No bo przecież to
on wyciągnął go do baru na poważną rozmowę. Jego własne słowa obijały się o
jego umysł. Leżał przez kilka minut, patrząc w sufit i analizując wszystko na
trzeźwo. To znacznie ułatwiało sprawę. Jednoznacznie określił swoje uczucia, z
czym ostatnio miał wielki problem.
W pokoju wspólnym
zastał Dracona z Teodorem i Blake. Ziewając rozdzierająco, runął na kanapę obok
dziewczyny.
— Kacyk? — zaśmiała się.
— Lekki — mruknął. — Syriuszowi wczoraj odbiło
i wyciągnął mnie do baru. Podam go do sądu rodzinnego o deprawowanie
nieletnich.
— Co do niego, mieliśmy ci przekazać, żebyś
dał mu znać, czy wszystko pamiętasz — rzekł Fortis.
— Piekło go pochłonie — szepnął Harry,
wyciągając telefon.
Chwilę później wysłał
wiadomość o treści:
— Pamiętam. Za ciekawość się doigrasz.
Z niechęcią stwierdził,
że czas zabrać się za zaległe eseje i zadania. A sprawę Silver musiał jeszcze
raz przemyśleć. Na spokojnie. Bez bólu głowy.
Widok Evelyn wywoływał
w nim różnorodne emocje, ale gdy spotkał ją w towarzystwie Patricka, czuł się
źle i podle. Odczuł się też odrzucony. Wyznała mu miłość i nie zamieniła z nim
ani jednego słowa, zwracając uwagę na kogoś innego.
Jasmine widziała jego
wzrok, gdy na nią patrzył i była trochę wkurzona na przyjaciółkę.
— Silver, powiedz mi, co ty, do cholery,
robisz? — rzekła do niej w dormitorium.
— O co ci chodzi? — odparła zdezorientowana.
— O Furię — zmrużyła oczy. — Jeśli go kochasz,
to czemu traktujesz go w taki sposób? Rzekomo się przyjaźnicie. Rozumiem,
możesz czuć się dziwnie w tej sytuacji, ale ile można? Nie jesteś w stosunku do
niego fair.
— Myślisz, że jest mi łatwo?
— A myślisz, że jemu jest? Nagle go odrzuciłaś
i poleciałaś do innego. Jak on ma się z tym czuć? Myślisz, że jego to nie boli?
Nawet nie wiesz, co się dzieje w jego głowie. Ja bym to odczuła tak, jakbyś
mnie olała.
— Przecież wiesz, że to nieprawda — szepnęła.
— Ale on może nie wiedzieć — powiedziała
dobitnie na odchodnym.
Furia wysłał jakiegoś
Puchona do królestwa pani Pomfrey z poważnym uszczerbkiem na zdrowiu. Mały
dupek. Myślał, że skoro między nim a Silver jest kryzys, to może sobie pozwolić
na obrażanie jej? Cóż, przeliczył się w znacznym stopniu. Co prawda Harry
wpakował się w szlaban z McGonagall, ale Puchon wiedział, co grozi za to
następnym razem.
Chwilę później, gdy
przechodził korytarzem wraz z chłopakami, usłyszał, że ktoś go woła. Pierwsze
jej słowa do niego w ciągu ostatniego tygodnia.
— Czemu to zrobiłeś? — rzekła podłamanym głosem
Evelyn.
— To chyba normalne — odparł cicho, widząc,
jak coraz bardziej się do niego zbliża.
— Wiesz, że nie obchodzi mnie, co o mnie
mówią…
— Ale mnie obchodzi.
— Nie musisz tego robić następnym razem.
— Chyba mnie nie znasz — stwierdził. Jej ramiona
opadły. Patrzył na nią nachalnie, a ona czuła, że coraz bardziej się łamie.
Chciała odwrócić się i odejść, żeby nie wybuchnąć płaczem. — Czekaj —
powiedział cicho, widząc, że chce odejść.
— O co ci chodzi? — rzekła słabo, patrząc mu w
oczy. — Wiesz przecież, jaka jest prawda — dodała ciszej.
— Ale ty nie wiesz, o co chodzi mnie.
— Więc o co? — zapytała łamliwym głosem.
Nie zwrócił uwagi na
uczniów stojących na korytarzu. Byli tutaj najmniej ważni. Pokonał dzielący ich
krok, ujął delikatnie jej twarz w dłonie i pocałował w usta. Gdzieś z daleka
usłyszał piski Jasmine i Blake, a Toby stwierdził rozbawiony:
— Wiedziałem.
Furia czuł jak jego
serce urządza sobie imprezę taneczną, a umysł zalewa szum morza. Ważna była ta
chwila, ten moment, Evelyn.
Spojrzał na nią,
odrywając się od jej ust. Miała lekko uchylone wargi i rozszerzone oczy. Była w
szoku przez to, co zrobił. Nagle otrząsnęła się z transu i uwiesiła na nim
ponownie. Blaise zarechotał, Draco gwizdnął, Teodor uśmiechnął się szeroko.
Silver była mocno
zarumieniona, gdy uświadomiła sobie, że pocałowała Harry’ego przy sporej
liczbie osób. On jakoś się tym nie przejął.
— No to teraz wiesz — stwierdził.
Podrapała się po głowie
z zakłopotaniem.
— Ach — wydusiła. — Cóż — chrząknęła.
Furia roześmiał się
lekko.
— Nie macie na co patrzeć? — rzekł głośniej. —
Malfoy, nie susz zębów. Tak, widzę tyłem głowy. Wyglądasz jak kretyn z głupio
otwartymi ustami.
Blaise wybuchnął
śmiechem, gdyż Harry trafił w sedno z minami blondyna. Brunet pokręcił głową,
chwycił Silver za rękę i wyciągnął z ją tłumu. Musieli sobie coś wyjaśnić.
*celowy błąd
1 Paramore –
Decode
===================================
Niezrównoważona, Frigus, LiliannaShadow, wena przedłużyła
sobie urlop, ale czasami powraca na kilkanaście minut, dlatego zdołałam ruszyć z miejsca ;)
Dzisiaj rozdział dość wcześnie, ale to dlatego, że słońce mnie obudziło o 9 i stwierdziłam, że szkoda dnia na spanie ;D
Uwielbiam twoje blogi! Piszesz świetnie!
OdpowiedzUsuńKocham Cię, wiesz?
OdpowiedzUsuńAch, dzięki Ci, że tak wcześnie dałaś odcinek, bo przynajmniej zdążyłam go przeczytać, za to zaraz lecę popatrzyć na naszą Kowalczyk :D
OdpowiedzUsuńDzisiaj rozdział ciągle o jednym i tym samym, jednak wcale nie sprawiło to, że był monotonny, wręcz przeciwnie, szybko go przeczytałam i cieszę się, że w końcu coś się wyjaśniło.
Harry i Silver... wiesz co, już nie pamietam, za czym ja byłam. Cy za ich związkiem, czy nie... no, to powiedzmy, że jestem średnio zadowolona, o. Tak może być. Już pamiętam, coś pisałam o tym, że mogłaby to być nieszczęśliwa miłość. W dupie z tym wszystkim (jaka elokwentna wypowiedź...).
Podobało mi się myślenie Harry'ego pod wpływem alkoholu. Całkiem fajnie, niby wszystko takie proste, a jednak takie dziwnie, po prostu wszystko na chłopski rozum wzięte. Zazdrosny to kocha, nie to nie. I tyle.
Cieszę się, że Wen powoli wraca (mój wrócił pełną parą i piszę, piszę i piszę, może kiedyś coś z tego wyjdzie :D). Tak nawiasem mówiąc, to zerknęłam na kalendarz i wychodzi na to, że 40 rozdział zostanie opublikowany 11 maja, a to już coraz bliżej wakacji :D.
Koniec pieprzenia trzy po trzy, kończę komentarz, zanim spadnę na najniższy poziom elokwencji. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam [pisanina-frigus.blogspot.com]
~Fri.
Miałam nadzieję dodać komentarz do poprzedniego rozdziału dziś rano, ale ubiegłaś mnie ze wstawieniem rozdziału. Tak więc przepraszam za brak komentarza. Kurczę, dni powinny być dłuższe, a ludzkie ciało i umysł bardziej wydajne.
OdpowiedzUsuńNo dobra, co do poprzedniego rozdziału, to naprawdę miałam ochotę cię słownie znieważyć, za urwanie w takim momencie, ale na twoje szczęście nowy rozdział przyćmił twoje winy, więc koniec końców jestem usatysfakcjonowana.
Ta zazdrość Harry'ego była urocza. Doprawdy, jest on całkowitym tępakiem, jeśli chodzi o uczucia. A Silver zachowywała się trochę egoistycznie. Ja rozumiem, że przestraszyła się tego, jak Harry może zareagować na tak niespodziewane wyznanie uczuć. Ale żeby unikać go tyle czasu? I jeszcze pokazywać się z tym śliniącym się w jej stronę dupkiem... Biedny Harry, to uczucie zazdrości musiało być okropne. Ale z drugiej strony dobrze mu tak, skoro nic wcześniej nie zauważył.
Upijanie Harry'ego przez Syriusza. To było mistrzostwo. Szczególnie scena, w której Harry stwierdza, że oślepł. Normalnie chichrałam się jak głupia.
I akcja z tym puchonem. Po prostu dziękuję ci za tą scenę. Ukazywała ona dobitnie uczucia Harry'ego względem Evelyn. Cóż, można powiedzieć, że zachował się jak rycerz, broniący honoru swojej damy.
Teraz tylko ciekawa jestem, czy ta rozmowa pomiędzy Silver i Furią będzie rzeczywiście rozmową.
To był świetny rozdział.
Życzę dużo weny na pisanie następnych i pozdrawiam,
Seya.;)
Kocham Cię!m To jest genialne, a to na końcu mnie rozbawiło, prawie tak jak pijany Harry'uś ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że wena powróci z urlopu, bo jak nie to sama ją odnajdę i sprowadzę z powrotem do Twojej głowy okey?
Silver i Harry... Mówiłam Ci, że jesteś genialna?
Jak nie to mówię teraz, bo jesteś genialna!
Rozdział był czadowy, jak każdy inny, ale ten ma w sobie coś wyjątkowego!
Zakochałam się w nim, ale Ty masz wenę!
I mam takie małe pytanie, co do Siły Życia/Mroku Dnia...
Zastanawiałaś się nad przeniesieniem go na blogspot?
Pozdrawiam Serdecznie
Szalona Marzycielka, która pod wpływem wróżki zębuszki, co się Voldzio zwie, zmieniła się w Szaloną Marchewkę ;)
To był rozdział z tych rozdziałów, przy których mam na twarzy taki uśmiech, że po przeczytaniu całego tekstu bolą mnie policzki. Ogółem cieszę się, że Harry jest z Evelyn - pisałam już wiele razy, że wolę tę parę, więc nie będę już gadać w komentarzu, jak bardzo się cieszę :) Ale ten opis ich uczuć, niewiedzy co mają robić... bardzo mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńSyriusz jest po prostu... huncwotem, wielkim, przebiegłym huncwotem. Żeby upić chrześniaka, aby wyciągnąć od niego informacje i pomóc mu? Strzał w dziesiątkę! Łapa to Łapa, za to go kocham <3
Mam nadzieję, że w końcu wena wróci z Galapagos, bo żeby wracała do Ciebie tylko na krótkie odwiedziny? Mam ostatnio jak Frigus, u mnie też wena przyszła znienacka, więc piszę i piszę. Trzymam kciuki, żeby twoja pani Wena wróciła na dłuższy czas :*
Pozdrawiam. :)
Ja wiedziałam, wiedziałam, że tak będzie ! :3
OdpowiedzUsuńMiałam sporą przerwę w czytaniu bloga (zacięłam się na 12 rozdziale z kilku powodów), ale jestem chora i wczoraj przeczytałam wszystkie rozdziały.
Tego bloga jeszcze nie komentowałam(chyba), ponieważ dalej byłam zakręcona na punkcie Drugiego Oblicza (do tego stopnia, że przeczytałam je ostatnio drugi raz). Wczoraj się ocknęłam i KABUM wszystkie rozdziały pochłonięte !
Silver i Harry...JA NA TO CZEKAŁAM !
Zakochana w twoich opowiadaniach - Alexa
oooo booozeee! umarlam! umarlam! umarlam! sa razeeeeeeem! hurrraaa! moje modly zostaly wysluchane!
OdpowiedzUsuńkocham kocham kocham kocham kocham
harry widzi tylem glowy, the best :D ou yeah! kochany lapcio pomogl mu pomyslec ;P
niech beda ze soba dlugo i szczesliwie :D:D:D
nie moge sie doczekac nowosci :D
Super rozdział :) Najlepsze jak Syriusz upił Harry`ego XD
OdpowiedzUsuńO matko XD Rylam ze smiechu XD Bosz..Syriii to ma pomysly nie z tej ziemi Xd Lol, najlepsze jak Furia mu sadem grozil XD I jeszcze, co to bylo...a ten Knur ! Xd O bosze...Bully wpedzis zmnie do grobu XD Black number 1 Huncwot :D Black is a King/Champion ! :D Nie przyklejac sie do mego angielskiego, prosze XD Lalam ze smiechu przez caly rozdzial, i ubolewalam, ze czasy DO/DC sie skonczyly ;___; Teraz jest mniej smiechu :( Jak ja za tym tesknie :'( Evelyn i Furia znow razem ^^ Toz to jak cud z nieba ! :) Wszystko zajebiste i profesjonalne wykonanie jak zawsze :) Do nastepnego i weny zycze :) PS. Patrzylam na swoje komentarze, ktore napisalam jakies 7 miesiecy temu. Iii..'''O BOZE CO JA PISALAM!'' XD Na prawde, huehue taka mala bylam :3 Prosze, wykasuj je XD Zartuje, moze kiedys dzieki nim sobie o mnie przypomnisz, Kochana Maju ;)
OdpowiedzUsuńMnie też słoneczko wczoraj obudziło xD I dzisiaj pewnie też obudzi (mam nadzieję w każdym razie). Nie piszę dużo, bo ledwo myśę. Jakby nie było jest prawie 1.00AM xD. Ale rozdział zajebi*ty :3. Nie mogę się doczekać ich rozmowy :3. Aaaa! No i niestety na nic więcej mnie nie stać ): . Jestem wypompowana z energii, nie śpię od 8 i jeszcze dietę mam... Aaahh... Cóż pewnie śpisz, ale ja nie, więc żegnanie się słowem dobranoc jest odpowiednie xD.
OdpowiedzUsuńSo... Standardowo czekam do soboty na następny rozdział i życzę upragnionej przez pisarzy weny! :D And... Dobranoc! :*
Nareszcie Silver i Furia są parą motyw upicia Furii przez Syriusza zajebisty ja bym na to nie wpadła dzisiaj nawet dwa rozdziałki przeczytałam bo ostatni weekend był dość ciężki i nie byłam w stanie preczytać niczego a co dopiero siąść przed kompa:)
OdpowiedzUsuńWeny, dużo weny, weny giganta:) Pozdrawiam
Kara Black
To było świetne! Masz zajebi*ty talent do takich rzecz. Jesteś świetna. Czekam na następny rozdział i życzę duuuuuuużo weny;)
OdpowiedzUsuńKocham! Kocham! Kocham!
OdpowiedzUsuńOby nareszcie byli razem!
Cudowny rozdział!
Trochę późno komentuję, ale przynajmniej to robię.
Pozdrowienia;
Milka Anonimka
Wreszcie TEN rozdział wyjaśniający co tak naprawdę Harry czuje do Silver.
OdpowiedzUsuńTrochę okrutny Siri za upicie siostrzeńca i w ten sposób zmuszenia go do przyznania się ale cóż... Syriusz to Syriusz xD A poza tym w końcu to Huncwot.
Teksty upitego Harry`ego są mega! ;)
Fragment: ,,Malfoy, nie susz zębów.`` rządzi! =]
Tak jak czekałam na ten rozdział tak teraz czekam na następny. Zapowiedź brzmi intrygująco. Czyżby zbliżał się już koniec Bitwy Myśli? O nie! Tylko nie to! Błagam!
Weny,pomysłów i jeszcze raz weny!
Szybka13
Did :-D
OdpowiedzUsuńHey!
OdpowiedzUsuńHah, komentowanie tego opka chyba weszło mi w nawyk ;d
Po prostu kocham Syriusza za ten jefo brak powagi i chore pomysły!
Silver i Furia w końcu się zeszli! :3
Oby tylko ten wątek miłosny nie zajął znacznej części rozdziału x.x
Eh, przez tatę zapomniałam, co miałam jeszcze napisać ;d
Pozdrowienia z łóżka siostry nr 1
~Cathy_Riddle
Witam,
OdpowiedzUsuńświetny, w końcu Harry zrozumiał, że kocha Silver, tak mieć takich kolegów to wielkie szczęście, a ten tekst na końcu do Draco, aby nie suszył zębów bo wygląda jak kretyn dobre...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak, Harry już wie, że kocha Silver, mieć takich kolegów to jest wielkie szczęście, a ten tekst do Draco, aby nie suszył zębów bo wygląda jak kretyn naprawdę świetnie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga