Blaise i Draco
przesiedzieli z Furią całą noc. Gdy jeden przysypiał, drugi rozmawiał z chłopakiem,
żeby nie zasnął. Harry był przerażony. Bał się o chrzestnego i przyjaciela jak
nigdy wcześniej.
Rano wyglądał jak
nieżywy. Miał podkrążone, zamglone i pełne zmęczenia oczy. Fortis i Elvis prezentowali
się odrobinę lepiej. Na śniadaniu brunet wypił kilka kubków kawy, żeby chociaż
trochę go rozbudziła. Starał się nie reagować na rzucane w jego stronę
spojrzenia. Prorok Codzienny zdążył
rozpisać się na temat ataku na dom Weasleyów i porwania ojca chrzestnego Wybrańca
oraz jego przyjaciela. Miał ochotę wrzasnąć na całą Wielką Salę, że nie mają
się tak na niego gapić, bo nauczy się rzucać Avadę Kedavrę za pierwszym
podejściem. Jego myśli całą czas krążyły wokół dwójki porwanych i tego, jak
można im pomóc. Z rozpaczą przyznawał, że nie widzi żadnego rozwiązania, co
doprowadzało go do załamania. Znał tylko jedno: zaproponować Voldemortowi
wymianę dwójki Huncwotów na niego.
Na lekcjach obrony
obecny był tylko ciałem, ale nie duchem. Draco co chwilę szturchał go w żebra,
gdy zamykały mu się oczy. Tristan wydawał się być lekko zdenerwowany na
zajęciach, co było dla Harry’ego w pełni zrozumiałe. W końcu Syriusz był jego
kuzynem, z którym ostatnio bardzo się zbliżyli. Kiedy cicho poprosił Furię, aby
przyszedł po kolacji, był bardzo blady i niepewny. Chłopak kiwnął głową w
odpowiedzi.
Nie miał ochoty iść na
posiłek. W ogóle tego nie planował. Wokoło widział rozmawiających Ślizgonów w
pokoju wspólnym, radosnych bądź smutnych z powodu jakichś problemów, ale dla
niego było to nierealne. Co niektórzy rzucali mu pokrzepiające spojrzenia,
jakby chcieli podnieść go na duchu. Miał ochotę wyć z bezsilności. Oparł łokcie
o kolana i ukrył twarz w dłoniach. Starał się myśleć, że wszystko będzie
dobrze, że Snape coś wymyśli, że wytrzyma bez snu jeszcze te kilkanaście
godzin. Obwiniał się. Tak bardzo się obwiniał, że nikt sobie tego nie
wyobrażał. Wypełniało go poczucie winy. Przecież on ich tam wysłał. On
zadzwonił do Łapy, że atakują Norę. On nie zorientował się, że to prowokacja.
Poczuł, jak otaczają go czyjeś ramiona. Pomału podniósł głowę i spojrzał w bok.
Evelyn patrzyła na niego z troską. Nie musiała nic mówić. Po prostu tu była.
Powoli objął ją i przyciągnął bliżej siebie. Miał wrażenie, że rzeczywistość
płynęła naprzód w zastraszającym tempie. Ścisnęła go mocno, pragnąc dać mu
więcej siły. Nie zamknął nawet oczu. Wiedział, że nie może tego zrobić. Nie
mógł zawieść Syriusza i Remusa.
Silver siłą zaciągnęła
go na kolację. Patrzył tępo w talerz, nie mając energii nawet ruszyć ręką. Nie
miał ochoty jeść, ale Evelyn nie dawała mu spokoju. Robił to tylko dlatego, że
go o to prosiła.
Tristan nie był
spokojny, gdy Harry do niego przyszedł. Furia jednakże nie zwrócił uwagi na
oznaki niepokoju, starając się myśleć racjonalnie.
— Chodzi o Łapę i Lunatyka — zaczął powoli Tristan, patrząc na
wykończonego chłopaka z lekko zmarszczonymi brwiami. — Harry, dobrze się
czujesz? — Pokiwał krzywo głową. — Jesteś wykończony. Nie pomożesz im
doprowadzając się do takiego stanu.
— Pomogę — szepnął.
— O czym ty mówisz?
— O to w tym wszystkim chodzi — odpowiedział
cicho. — Nie zrozumiesz. Dlaczego miałem przyjść?
Mężczyzna zawahał się.
— Zanim mnie ocenisz, wysłuchaj.
Harry spojrzał na niego
z niezrozumieniem, gdy dotarły do niego te słowa. Tristan podwinął lewy rękaw
szaty. Furia patrzył z niedowierzaniem na Mroczny Znak widniejący na
przedramieniu.
— Jesteś…
— Byłem — przerwał mu. — I byłem idiotą, że to
zrobiłem.
— Ufaliśmy ci — powiedział z wyrzutem,
zrywając się do pionu. — Syriusz ci ufa. Cały czas mnie do ciebie przekonywał i
śmiał się, że zachowuję się jak Moody… — Tristan szybko zamknął drzwi na klucz,
a Harry spojrzał na niego wściekle. — Wypuść mnie — warknął.
— Najpierw mnie wysłuchaj — odparł spokojnie.
— Niby dlaczego?
— Bo zależy ci na Łapie i Lunatyku.
Zapadła cisza.
— Szantażujesz mnie? — szepnął. — O co ci
chodzi? Co chcesz przez to osiągnąć?
— Stwierdzam fakt. I nie, nie szantażuję cię.
Po prostu daj mi coś powiedzieć. Możesz mi nie wierzyć, ale ja też nie chcę,
żeby oni zginęli.
— To akurat nie od ciebie zależy.
— Ale może zależeć. Posłuchaj mnie. — Stanął
nad chłopakiem i dopiero spostrzegł, że ten słania się na nogach. — Usiądź.
— Postoję — odparł chłodno.
Mężczyzna westchnął ze
zrezygnowaniem.
— Dołączyłem do niego ledwo po skończeniu
szkoły z moją partnerką. Byliśmy zafascynowani jego poglądami. Inaczej to
wyglądało, gdy o tym mówił. Po dołączeniu zaczyna się prawdziwe piekło. Ciągły
strach o swoje życie, stres, posłuszeństwo tyranowi. Dość szybko
zorientowaliśmy się, jakie naprawdę ma plany i poglądy, ale było już za późno.
Mieliśmy znaki. Nie mogliśmy się już wycofać, dlatego postanowiliśmy działać na
jego szkodę. Wiedziałem o Zakonie Feniksa. Byliśmy anonimowymi informatorami.
Niestety, zorientował się, że moja partnerka jest szpiegiem. Zamordował ją na
moich oczach. Nie wydałem się. Wiedziałem, że to było bezcelowe. Nie było sensu
wydać także siebie, skoro nadal mogłem pomagać Zakonowi. Chciałem się zemścić,
zniszczyć go, ale wiedziałem, że sam nie dam rady. Poza tym znałem część
przepowiedni, Harry. Wiem, jaka klątwa na tobie ciąży. Niestety, nie
wiedziałem, o kim mowa. Znałem za mało szczegółów. Jak się dowiedziałem?
Słyszałem jak ta wariatka Trelawney ją wypowiadała. Jak się okazało, nie tylko
ja ją słyszałem, skoro Voldemort się dowiedział. Dopiero po ataku na Lily i
Jamesa, a także po jego śmierci zrozumiałem, że to o tobie była mowa, ale wtedy
już nie było mnie w Anglii. Byłem w USA na przeszpiegach dla Voldemorta. Nie
wróciłem do kraju. Nie miałem do czego.
— Dlaczego Syriusz myślał, że nie żyjesz? —
zapytał podejrzliwie Harry.
— Wiedziałem, że Voldemort kiedyś wróci.
Upozorowałem swoją śmierć, żeby mnie nie szukał. Z tego, co wiem, jest o tym
przekonany.
— Dlaczego mi o tym powiedziałeś?
— Bo nikt nie jest w stanie wyciągnąć Remusa i
Syriusza bez narażania siebie. Snape nie może tego zrobić, żeby Zakon nie
stracił cennego szpiega.
— Chcesz się podstawić? — nie dowierzał.
— Chcę wykorzystać znak, żeby ich wydostać i
jednocześnie dać mu do zrozumienia, kim jestem. Mam dziwne przeczucie, że
zaczął coś podejrzewać.
— Chcesz do niego iść po tylu latach nie
pojawiania się na jego wezwania?
— Jeśli dam mu jakieś istotne informacje warte
tej nieobecności, to mogę liczyć na to, że uwierzy.
— Czyli?
— Nowi zwolennicy, nowe plany, ty. Chce
wiedzieć o tobie jak najwięcej. Nie musi wiedzieć, że fakty są zmyślone. Ważne,
żeby były realne. — Zapadła chwila ciszy. — Nie jesteś przekonany. Nic
dziwnego.
— Potrafisz to udowodnić?
— Potrafisz legilimencję. Dlaczego jej nie
wykorzystasz?
— Nie jestem nim, żeby odbierać innym prywatne
życie — odparł cicho Furia, lekko urażony. — Nie mam zamiaru nikogo torturować,
nawet umysłowo i włamywać się na siłę.
Liam obserwował go
uważnie. Powoli do niego podszedł.
— Masz moje pozwolenie — powiedział jedynie.
Ich spojrzenia
skrzyżowały się, a Harry’ego zalała fala wspomnień kuzyna Łapy. Jego lata
młodości wraz z Syriuszem i pozostałymi Huncwotami, ładna brunetka, którą
poznaje w szkole, dołączenie do Riddle’a, morderstwa, tortury odbywające się na
jego oczach, rozmowa, a właściwie kłótnia dotycząca zachowania Voldemorta,
decyzja o szpiegowaniu, anonimowe informacje dla członków Zakonu Feniksa,
zamordowanie kobiety, rozpacz Tristana po stracie ukochanej, podsłuchanie
przepowiedni, wyjazd do USA z polecenia Voldemorta, dowiedzenie się o śmierci
Lily i Jamesa oraz Voldemorta i przeżyciu Harry’ego z gazet. Już starszy
Tristan dowiaduje się o tym, że Łapa żyje i został uniewinniony, decyzja o
powrocie, rozmowa z Dumbledorem o posadzie nauczyciela obrony przed czarną
magią, ich pierwsze spotkanie w Wielkiej Sali, kilka wspomnień z nim
związanych, dowiedzenie się o tym, że Harry mieszka u Syriusza od McGonagall,
informacja o porwaniu Łapy i Lunatyka.
Furia zerwał
połączenie.
— Obserwowałeś mnie — powiedział cicho.
— Tak — odparł szczerze. — Na początku byłem
ciekawy, jaki jesteś i czy utrzymujesz kontakt z Syriuszem. Później
zorientowałem się, że coś ukrywasz. Jak się okazało, dodatkowe zajęcia z Łapą i
Lunatykiem. I Snapem. Wiem, że to nie są zwykłe szlabany. Tego jestem pewien.
— Co z Syriuszem i Remusem?
— Jesteś pewny, że wspomnienia nie są
zmyślone? Mogłem je zmienić.
Zapadła cisza.
— Nie zrobiłeś tego.
— Skąd ta pewność, Harry? Po takim czymś dalej
nie powinieneś być przekonany.
— Bo wiem, że są prawdziwe.
— Użyłeś czegoś jeszcze. Czułem to. Magia
umysłu, o której mówiliście — powiedział cicho.
— Co z nimi? — usiłował zmienić temat, żeby
nie rozmawiać o wnioskach wysuniętych przez Tristana.
Mężczyzna obserwował go
przez chwilę z zaciekawieniem.
— Pójdę tam, gdy wezwie śmierciożerców —
odparł wreszcie. — Tylko wtedy mogę się dostać do miejsca, gdzie Voldemort się
znajduje.
— Złapią cię. Lochy na pewno są jakoś
chronione. On nie jest przecież taki głupi. Poza tym jak chcesz ich stamtąd
wyprowadzić?
— Świstoklik.
— Wykryją, że go robisz i… — Zamilkł. —
Czarnomagiczny — olśniło go.
Tristan kiwnął głową.
— Mogę użyć Pokoju Życzeń, żeby nie ryzykować,
że ktoś wyczuje czarną magię w trakcie tworzenia świstoklika.
— To nadal nie tłumaczy tego, jak chcesz się
do nich dostać. Jeśli cię zobaczą, to wszystko pójdzie na marne. — Nagle
drgnął. — Na pewno chcesz to zrobić?
— Jestem im to winien.
Harry odpowiedział
dopiero po chwili:
— Weźmiesz moją pelerynę niewidkę…
Syriusz poruszył się
lekko, wykrzywiając twarz z bólu. Odczuł na sobie skutki tortur, które
zafundował mu Voldemort wraz ze swoimi śmierciożercami. Remus leżał na pryczy z
zamkniętymi oczami. Chyba próbował się zdrzemnąć po rundzie Cruciatusów. Jego
ręka zwisała swobodnie. Prawdopodobnie miał złamany nadgarstek.
Łapa rozejrzał się po
celi. Podłoga była pokryta brudem i śluzem, unosił się tutaj zapach krwi i
stęchlizny. Brakowało świeżego powietrza i słońca wpadającego przez jakiekolwiek
okno. Loch oświetlała pochodnia wisząca przy ścianie naprzeciwko. Na dwie osoby
mieli tylko jedną pryczę, dlatego jeden z nich musiał leżeć na brudnej
podłodze. Poza tym nie było tutaj żadnej innej rzeczy, której mogliby użyć do
próby ucieczki.
Syriusz ze skrzywieniem
przesunął się pod zimną, kamienną ścianę, aby oprzeć się o nią plecami. Po
ciele przechodziły mu dreszcze, a ruch sprawiał niesamowity ból. Obawiał się,
że ma złamane żebro po jakiejś czarnomagicznej klątwie. Odetchnął głośniej,
odchylając głowę do tyłu. Lunatyk poruszył się lekko przez sen.
Łapa pomyślał o swoim
nędznym życiu. Dwanaście lat w Azkabanie sprawiło, że czuł się tutaj dwa razy
gorzej niż każdy inny człowiek. Znowu był zamknięty w celi bez okien, bez chęci
do życia i z myślą, że jest to miejsce, w którym umrze. Jedynym jego
światełkiem w tunelu był Harry. To myśl o nim sprawiała, że nie błagał o śmierć
i znosił twardo tortury. Nie obwiniał go o to, że się tutaj dostali. Chłopak
chciał pomóc Weasleyom, którzy dużo dla niego zrobili. Nie mógł się spodziewać,
że to była pułapka.
Usłyszał, jak drzwi
otwierają się, a później ktoś idzie, by stanąć przy kratach od ich celi.
Otworzył drzwi, które skrzypnęły przeraźliwie, budząc Lunatyka. Black
spodziewał się kogoś, kto znowu weźmie ich na tortury. Widok Snape’a kompletnie
go zaskoczył. Mężczyzny zwykle nie było w pobliżu. W dłoni miał jakąś torbę, w
której stukały fiolki od eliksirów. Rzucił zaklęcie wyciszające na celę.
— Mam doprowadzić was do użytku, więc nie
ruszaj się, Black — powiedział swoim zimnym głosem.
— Niby po co? — odparł Syriusz, gdy ten zaczął
wyciągać fiolki i bandaże.
— Bo macie określony czas, do którego musicie
przeżyć.
— Czyli? — zapytał Lunatyk.
— Czyli dopóki Potter nie dopuszcza do swojego
umysłu Czarnego Pana.
Łapa drgnął.
— On ma…?
—… zobaczyć waszą śmierć przez Bitwę Myśli —
zirytował się. — Kolejny plan osłabienia jego umysłu.
— Ile dni tu jesteśmy? — zapytał Remus lekko
podniesionym głosem.
— Dwa dni i trzy noce.
— Przez trzy noce zdołał obronić się przed
atakiem? — spytał Syriusz z lekko rozszerzonymi oczami.
Snape spojrzał na niego
chłodno i odparł po chwili:
— Trzy noce nie spał, Black.
Zapadła cisza, w
trakcie której Severus zdołał opatrzyć krwawą ranę na ramieniu Syriusza.
— Co z nim? — wykrztusił.
— A co by było z tobą, gdybyś tyle czasu nie
spał? — prychnął. — Jest wycieńczony. Niedługo pojawi się u niego
niebezpieczeństwo zapaści wywołanej brakiem snu. Draco twierdzi, że pojawiają
się halucynacje. Dzisiaj zamkniemy go w Skrzydle Szpitalnym, żeby mieć jego
stan pod kontrolą.
— Niech spróbuje chociaż zasnąć i się obronić.
Przecież to jest ryzyko…
— Właśnie, ryzyko. Nie chce spać, bo nie chce
ryzykować, że nie uda mu się wygrać. Nie chce brać Eliksiru Bezsennego Snu, bo
wie, że to nie zapewni stuprocentowej ochrony. Szczególnie, że Czarny Pan tylko
czeka, aż chociaż na chwilę zamknie oczy, żeby to wykorzystać. Teraz jest w
stanie przebić nawet eliksir.
— Zróbcie coś. Przecież on się wykończy —
powiedział twardo Łapa, zakrywając tym swoje przerażenie.
— Prawdopodobnie podłączymy go do aparatury,
która będzie toczyć w jego krwi eliksir pobudzający, czyli adrenalinę. To nie
pozwoli mu zasnąć, ale organizm trochę odpocznie przy utratach przytomności.
— Jakie jest ryzyko, że coś mu się stanie? —
zapytał Remus, gdy Snape zaczął go opatrywać.
— Jego serce będzie pobudzone. W połączeniu z
osłabieniem organizm może odczuwać nagły spadek sił przy bardzo wysokim
ciśnieniu, czyli napady duszności, utraty przytomności, migrena, częste
halucynacje. Po wszystkim będzie miał problemy z bezsennością i potrzebę
ryzyka, adrenaliny w postaci fizycznej, którą będzie musiał zaspokoić. Lepsze
to niż ponowne wpychanie go w uzależnienie.
— Długo może tak pociągnąć?
— Do tygodnia, jednak lepiej nie przeginać.
— Jest szansa, że stąd wyjdziemy?
— Cały czas nad tym myślimy, żeby nie
ryzykować.
Wstał i zabrał
wszystkie eliksiry, ruszając do wyjścia. Zostawił ich samych, zrzucając
zaklęcie wyciszające z celi. Harry, bądź
silny. Niedługo to się skończy — pomyślał Łapa, zamykając oczy.
Draco nie był ślepy.
Często dostrzegał to, czego inni nie widzieli i potrafił wysunąć odpowiednie
wnioski z sytuacji. Niektórzy uważali, że nie ma skrupułów i potrafi sprawić
ból jednym stwierdzeniem, nie licząc się z uczuciami innych osób. Jednak tylko
nieliczni wiedzieli, jak zachowuje się względem osób, które darzył innym
uczuciem niż nienawiść czy obojętność. Twierdzono, że był draniem, lecz nie
była to prawda. Różnił się od swojego ojca i matki – posiadał uczucia. Nie był
egoistycznym dupkiem, ponieważ przyjaciele znaczyli dla niego bardzo wiele i
jeśli ktoś obdarzył go szczerym zaufaniem, potrafił się odwdzięczyć. Ci, którzy
go znali, wiedzieli, że chamskie docinki, obrażanie się o głupoty czy
irytowanie swoich bliskich to jego forma okazywania troski. Ci, którzy go nie
znali, najwyraźniej nie potrafili tego dostrzec i zamiast głupio odpowiedzieć,
zaczęli go atakować. Wiedział, że był trudnym człowiekiem, dlatego tym bardziej
cenił sobie osoby, które go akceptowały i się z nim przyjaźniły.
Z Harrym Potterem od
jedenastego roku życia łączyła go wrogość. Draco traktował go tak, a nie
inaczej, ponieważ czuł się urażony odrzuceniem jego przyjaźni. Szukał zaczepki,
gdy zauważył, że zaprzyjaźnił się z dziewczyną mugolskiego pochodzenia i
zdrajcą krwi. Obrażał ich wtedy głównie dlatego, żeby zemścić się na Harrym.
Ale wszystko się zmieniło, gdy chłopak zmienił dom. Zobaczył, jaki blondyn jest
naprawdę i, co zaskoczyło Ślizgona, wcale mu to nie przeszkadzało. Zaczął go traktować
normalnie, nie nienawistnie jak kiedyś. Powoli nawiązała się między nimi nić
porozumienia, która zamieniła się w sieć przyjaźni. Pozostali często mówili, że
zachowują się jak nienormalni, bo obrażali się i wyzywali od najgorszych, by
następnie się z tego śmiać. To była oznaka sympatii w innej formie niż
powtarzanie, jak bardzo się lubią. Fortis sam przed sobą przyznał, że tego by
nie zniósł. Ta forma była lepsza: zabawniejsza i niesztuczna. Czyny bardziej
się liczyły od słów.
Dlatego też Draco
widział strach w oczach Harry’ego. Chłopak był przerażony, choć starał się tego
nie okazywać. Utrzymywał twardą maskę, lecz czasami pękała, tak jak w tym
momencie. Furia był blady jak mleko. Blake stwierdziła wcześniej cicho, że jest
nawet bledszy od Dracona, co było wyczynem. Ciemne cienie pod oczami sprawiały,
że Harry wyglądał mizernie. Jego twarz automatycznie stawała się starsza o
kilka lat. Miał zapadnięte policzki i ciężkie powieki, postawa ciała wyrażała
zmęczenie, ubranie na nim wisiało. Nie tryskał energią. Siedział cichy, raz na
jakiś czas mrucząc jakieś słowo. Najczęściej odpowiadał tylko na pytania.
— Boisz się — powiedział cicho Fortis, siedząc
w fotelu i patrząc na bruneta.
Byli sami w pokoju
wspólnym. Ogień wesoło trzaskał w kominku, rozgrzewając całe pomieszczenie.
Teraz pokój wspólny wyglądał na przytulny i ciepły. Harry przez chwilę w ogóle
się nie odezwał, nadal uporczywie wpatrując się w ścianę.
— Cholernie — szepnął w końcu. Jego głos był zmęczony, pusty, lekko
zachrypnięty, jakby nie używał go od kilku tygodni. — Świadomość, że od ciebie
zależy los twoich bliskich jest przytłaczająca. Ale jednocześnie wiesz, że
zrobisz wszystko, żeby im pomóc. — Przez chwilę siedzieli w milczeniu
przerywanym tylko przez trzaskanie ognia w kominku. — Mam wrażenie, że wszystko
dzieje się w zwolnionym tempie. Nawet mówię wolniej.
— To normalna reakcja po tylu godzinach bez
snu — odpowiedział Draco. — Wszystko słyszysz głośniej, razi cię światło, masz
dreszcze i halucynacje. To normalne.
Kiwnął głową po chwili.
Nagle Furia wpatrzył się w jeden punkt, nie reagując na nic. Kilka sekund
później ponownie zaczął mrugać oczami i z nim rozmawiać. Fortis domyślił się,
że chłopak przechodził przez tak zwany sen sekundowy, który był typowym objawem
bezsenności.
— Idziemy do Skrzydła Szpitalnego? —
zaproponował Draco. — Adrenalina poprawi stan twojego organizmu chociaż na
jakiś czas.
Wiedział, że jakiś czas
to tylko kilka godzin, a później zaczną się utraty przytomności. Według Snape’a
organizm Furii miał wtedy odpoczywać, więc to był chyba lepszy pomysł, niż
utrzymywanie Ślizgona non stop w rzeczywistości. Chłopak pokiwał wreszcie
głową. Jego zwolnione reakcje były czasami przeraźliwie długie.
— Zawołam Blaise’a, żeby poszedł po Snape’a i
go powiadomił — rzekł Fortis i zniknął za drzwiami sypialni.
Nim Furia zdążył to
zarejestrować, chłopcy byli już z powrotem. We trójkę wyszli z pokoju
wspólnego, by po chwili rozejść się w dwie strony.
Pani Pomfrey była
powiadomiona o tym, że chłopak może się zjawić w sprawie adrenaliny. Znała już
sytuację, dlatego gdy Draco powiedział jej w jakiej sprawie przyszli, zapytała
tylko, czy opiekun został już powiadomiony.
— Zaraz powinien być — odpowiedział Fortis.
Kobieta pokiwała głową
i wskazała Harry’emu łóżko, wcześniej nakazując mu przebrać się w piżamę.
Pielęgniarka wbijała mu igłę w skórę, gdy przyszedł Severus razem z Blaisem.
Mężczyzna dołączył do kobiety, sprawdzając jego aktualny stan. Musieli
obserwować zmiany zachodzące w organizmie bruneta w trakcie całego
eksperymentu.
— Przez kilka minut musisz jeszcze utrzymywać
świadomość, dopóki eliksir nie dopłynie do wszystkich narządów — rzekła
pielęgniarka. — Później możesz przestać to kontrolować.
Dał znać, że rozumie.
Dzięki aparaturze słyszeli, jak serce Harry’ego miarowo przyspiesza, a jego
ciśnienie powoli wzrosło. Pomfrey dostrzegła także rozszerzające się źrenice i
przyspieszony oddech, co było prawidłową reakcją.
Draco pomyślał o
skutkach tego eksperymentu. Wiedział, że jest to konieczne, bo Harry nie miał
zamiaru zaryzykować życia chrzestnego i przyjaciela. W połączeniu z osłabieniem
organizmu badanie mogło być niebezpieczne, ale Furia nie zwracał na to uwagi.
Czarodziejska adrenalina, zwana także eliksirem pobudzającym, miała różne działanie.
Udowodniono, że może utrzymać człowieka w stanie pobudzenia, co oznaczało, że
była środkiem utrzymującym pacjenta bez snu nawet przez kilka dni. Jednak
istniały skutki uboczne, takie jak utraty przytomności, halucynacje czy napady
duszności.
— Już możesz przestać kontrolować organizm —
powiedziała pani Pomfrey do Furii.
Chłopak poruszył się
lekko, gdy dotarły do niego te słowa. W jego oczach widoczna była obawa.
— Nie zaśniesz. Adrenalina cię pobudza. Możesz
ewentualnie stracić przytomność, co nie będzie ci zagrażało. — Severus
prawdopodobnie także dostrzegł jego lęk.
Furia poczuł się trochę
pewniej po słowach opiekuna. Snape nakazał pielęgniarce poinformowanie go w
razie jakichś komplikacji, a następnie wyszedł.
Harry czuł krew
pulsującą w żyłach i nagłe pobudzenie. Adrenalina działała. Blaise i Draco
dotrzymywali mu towarzystwa.
Furia lekko się zniecierpliwił,
gdy Tristan dał mu znać, że nie odczuł jeszcze żadnego wezwania do Voldemorta.
Mijał czwarty dzień od porwania Łapy i Lunatyka. Chłopak rozpaczliwie szukał
innego, ewakuacyjnego rozwiązania, aby ich uwolnić, ale cała nadzieja
spoczywała na kuzynie Syriusza. Aktualnie brunet cierpiał na ostrą migrenę.
Miał wrażenie, że ktoś wbija mu spiczaste kolce w skronie. Co chwilę mrużył
oczy, odczuwając silny ból głowy. Zamknął powieki, żeby chociaż światło go nie
raziło. Wiedział, że niedługo skończą się lekcje i wpadnie do niego kilku
Ślizgonów, aby dotrzymać mu towarzystwa. Trochę się zdziwił, kiedy usłyszał, że
drzwi otwierają się wcześniej, niż się spodziewał. Otworzył oczy. Zamarł. Co
tutaj robiła Ginny?
— Cześć — szepnęła.
Po tylu miesiącach
nieodzywania się dziewczyna się z nim wita i przychodzi do niego w odwiedziny
do Skrzydła Szpitalnego?
— Cześć.
Wyraźnie niepewnie
podeszła bliżej. Zerknęła na aparaturę, która nie pozwalała mu zasnąć.
— Jak się czujesz? — spytała cicho.
— Bywało lepiej — odpowiedział krótko,
marszcząc lekko czoło z bólu.
Zapadło krępujące
milczenie.
— Nie wiem, czy to jest dobry moment, ale
chciałabym ci coś wyjaśnić i podziękować. Wiem, że to dzięki tobie rodzice
zdążyli uciec z domu razem z moimi braćmi. Gdyby nie ty, oni pewnie… — Jej głos
załamał się lekko. — Szczególnie, że porwali Syriusza i Remusa… Harry, tak mi
przykro — powiedziała szczerze.
— Jeszcze żyją, więc nie tracę nadziei —
odpowiedział cicho, nie patrząc na nią.
— Słyszałam, że od ciebie zależy, czy przeżyją
— szepnęła. — Słyszałam rozmowę rodziców — wytłumaczyła.
— Jak się trzymają?
— Dobrze. Na razie zostali w Kwaterze.
— To dobrze. Tam jest bezpiecznie.
— Byłam tam z Ronem — dodała niepewnie. — Ron
mi powiedział, dlaczego tak się zachowywał względem ciebie — przyznała słabym
głosem. — Tak mi głupio, że mu wierzyłam. Że wierzyłam w te brednie. Teraz
wiem, jaka jest prawda. Przepraszam. Wtedy nie myślałam racjonalnie, ślepo
wierzyłam w to, co mówił Ron, wierzyłam, że to prawda. Nie wiem, dlaczego
kierowałam się jego słowami, a nie tym, co sama widziałam. Ale po prostu…
czułam, że muszę w to wierzyć — rzekła cicho, patrząc w swoje ręce.
Harry podniósł się w
łóżku. Czułam, że muszę w to wierzyć.
— Ktoś ci mieszał w głowie?
Ginny zaskoczyło to
pytanie.
— Ja… — Odetchnęła głośniej. — Nikomu tego nie
mówiłam, ale po tej sytuacji z Komnatą Tajemnic ja… potrafiłam chronić swój umysł.
Opanowałam oklumencję — przyznała, a Harry rozszerzył lekko oczy. — Nie w takim
zaawansowanym stopniu, ale podstawy. W ostatnim czasie to zrozumiałam. Jednak…
nie wiem, jak to określić… czułam się inaczej. Nie czułam tej samej ochrony, co
zwykle. Czułam, że jest słabsza.
Furia spojrzał na nią z
nagłym zrozumieniem. Mimo że jego reakcje były osłabione, od razu wiedział, co
się działo z Ginny przez ostatnie miesiące.
— Ktoś próbował złamać twoje bariery —
stwierdził. — Ron nie opanował oklumencji, dlatego odczuł to w takim stopniu.
Względem ciebie to nie do końca się udało. Ten ktoś nie miał tak wielkiego
wpływu na ciebie, jak na Rona.
— Sądzisz, że mnie też chciał wykorzystać tak,
jak jego? — rzekła słabo.
— Tak mi się wydaje — odpowiedział. — Te podstawy
oklumencji powstrzymały cię przed tym, co robił Ron.
— Merlinie… Kto to robił?
— Nie mam pojęcia.
Zapadło kolejne
milczenie. Ginny odetchnęła głośniej.
— Nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze mi
zaufasz, ale naprawdę przepraszam i żałuję. — Drzwi otworzyły się i wkroczyła
Silver wraz z Teodorem oraz Blaisem. Ginny zerknęła niepewnie w ich stronę, gdy
zaskoczeni stanęli w miejscu. — Dziękuję — szepnęła jeszcze do Harry’ego. —
Wracaj do zdrowia.
Wyszła, mijając trójkę
Ślizgonów. Furia odprowadził ją wzrokiem pod same drzwi. Następnie poczuł ostry
napad duszności, którego pozbył się dzięki pomocy pani Pomfrey.
==============================
Szalona Marchewka, dzień kobiet minął jak zwykły dzień ;)
Anonim, gdybyś przeczytał/a całe opowiadanie to byś
wiedział/a, dlaczego Harry nie może spać.
Wszystko było wyjaśnione już na początku historii.
Niezrównoważona, hahaha, ja już się przyzwyczaiłam do tego,
że uczestniczę w dziwnych snach, więc się nie przejmuj xD SimpleHope jest
mistrzynią takich snów xD
Stunned-san, bardzo się cieszę z nowego czytelnika :) Nie
wiem, gdzie czytasz te opowiadanie, bo szablon jest kremowo-fioletowy, a nie
czarno-szary, więc nie pomogę ci w sprawie niewygodnego czytania ;)
Uciekinierka, dziękuję za nominację, ale nie biorę udziału w
takich rzeczach ;)
Powoli zaczynam odczuwać skutki zbliżającej się matury. Przed chwilą wróciłam ze szkoły (żeby ludzi ciągać do szkoły w sobotę to jest szczyt!), myśl o tym, że za miesiąc kończę szkołę i zdaję maturę mnie przeraża, a nauczyciele tak nas cisną, że można popaść w depresję.
Jedynym moim światełkiem w tunelu jest ogłoszony wczorajszego dnia koncert Papa Roach w Poznaniu 11 czerwca. Jest wielka szansa, że pojadę, więc to podnosi mnie na duchu. Ktoś z Was też planuje się tam pojawić? ;)
W tym tygodniu powinnam skończyć pierwszy tom Bitwy Myśli. Na pytanie, czy będzie drugi, odpowiadam: tak.
Do soboty ;*
Do soboty ;*
Rozdział długi, opisy naprawdę dobre według mnie. Tak się zapytam... Czy szukałaś informacji na temat bezsenności czy jak? Bo chwilami miałam wrażenie, że jesteś lekarzem. xD Tristan śmierciożercą... ach, durne czasy młodości. No ale dobrze, że jest nadzieja.
OdpowiedzUsuńAch, te sny... A propos SimpleHope - wielkie podziękowania, bo akurat jakoś nie znalazłam żadnej literówki, chociaż może niedokładnie czytałam?
Trzymam kciuki, abyś pojechała do Poznania na ten koncert! Może ta myśl wyjazdu rzeczywiście podniesie Cię na duchu, bo ja naprawdę bałabym się tych egzaminów i ciskających nauczycieli, brr... No ale dasz radę, nie masz innego wyjścia.
Miesiąc? Szczerze mówiąc to ja ci nie zazdroszczę. Myśl, że z każdym rokiem coraz bardziej zbliżam się w stronę pracy i odpowiedzialoności za samą siebie mnie przeraża. Ech, jak ja bym chciała przenieść się do podstawówki... Mniej problemów, nauki i w ogóle, chociaż ja nie powinnam teraz narzekać, to raczej mówić tak powinni maturzyści xD
Cieszę się, że będziesz tworzyć nowy drugi tom! Cieszę się jeszcze bardziej niż w Drugim Obliczu, bo ta powalająca i oryginalna historia mnie urzekła, prawdę mówiąc. Jedynie co to weny mogę życzyć na pisanie, naukę i przetrwanie. :)
Pozdrawiam ciepło! ;**
Rozdział super jak zawsze, mam nadzieję (baaardo dużą), że uda im się uratować Syriusza i Remusa, naprawdę bardzo ich lubię, i nie chcę żeby umarli (zostali zabici).
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpilwością na kolejny rozdział. :D
Pozdrawiam i życzę duuużo weny!
Biedaaak... No, ale cóż to Harry. Nie byłby sobą, gdyby nie miał jakichkolwiek problemów, prawda? Mam nadzieję, że szybko będzie mógł się wyspać bez zagrożenia dla życia Syriego i Lupicia xD
OdpowiedzUsuńTo dziwne, że ten tom już się kończy... Pamiętam jeszcze jak się zaczynał xD Ale przynajmniej będzie drugi. Yay! :D
Ja jeszcze w maturalnej klasie nie jestem, ale wiem o co ci chodzi z tą szkołą w sobotę, bo już nam zapowiedzieli, że jeszcze w tym roku będziemy mieli sobotę w szkole :/ Ja już się boję co w takim razie będzie w tej maturalnej... Oo.o
Ps. Nie masz racji ja mam biały szablon ...
Ale na telefonie xD
I gratuluję udanego rozdziału! Czekam na następny! :*
U mnie szablon jest w kolorze średniego brązu i ciemnego fioletu ( korzystam z Mozilli ;D).
OdpowiedzUsuńRozdział pełen emocji.. Mam nadzieję, że uda się uwolnić Lunia i Łapę. Zaskoczeniem dla mnie jest Liam. Tak mi chodzi po głowie, że to może on sprawił, że m.in. Ron traktował go tak a nie inaczej. A sama sprawa z uwolnieniem jest tylko jakąś dziwną przykrywką i cały czas szpieguje dla Gada. Mam również nadzieję, że Furia wytrzyma i nie zaśnie i zdążą a czas uratować chłopaków...
Życzę Ci weny i dużo cierpliwości przed egzaminami i trzymam kciuki za pozytywne ich zdanie. ;*
Daga
Rozdział jest boski.
OdpowiedzUsuńBiedny Harry, biedny Łapcio, biedny Lunio.
Tristan śmierciożercą? Łoł!
Drugi tom?! JUPIIIII!!
Trzymam kciuki żebyś pojechała na koncert ;)
U mnie szablon taki jak u Dagi :)
Pozdrawiam, życzę weny, cierpliwości itp.
Szalona Marchewka
Nie Ty jedna jesteś ciągnięta po szkołach w soboty, ja również dzisiaj byłem. Pisałem mature rozszerzoną z matmy :/ masakra. No ale nic, trzeba się trochę poświęcić, by dobrze to napisać.
OdpowiedzUsuńTo teraz skupmy się na rozdziale :) Jak zwykle bardzo dobry, nie ma się do czego przyczepić. Musze przyznać, że nie spodziewałem się, że Tristan to śmierciożerca, znowu zaskoczyłaś, co powoli staje się normą :) Lubie niespodzianki, więc trzymaj tak dalej :D Czytając notke czułem jak bym oglądał Dr House'a :) Ta medycyna i te sprawy :) Bardzo się cieszę, że będzie drugi tom, mam nadzieję, że dłuższy niż pierwszy :D
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam i weny życzę :)
Szaloony
PS. Będę się modlić byś pojechała na ten koncert :)
Hej, rozdział jak zwykle super, już nie mogę się doczekać soboty żeby kolejny przeczytać ;) zaskoczyłaś mnie z Tristanem xD a co do Twojej matury to wiem, że jeszcze miesiąc został ale już życzę Ci powodzenia, mam nadzieje że Cie nie zamęczą w szkole z nauką przed maturą ;)Trzymam też kciuki żebyś na koncert pojechała! :) a jeszcze jedno, mam takie małe pytanko: którego Harry'ego ze swoich opowiadań lubisz najbardziej?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Kasia
Matura to bzdura. Ale też zmieniam przed nią majtki ^^ Zobaczymy jak pójdzie. Rozdział mi się podoba, od zawsze jesteś sadystką i katujesz Harry'ego więc w sumie nawet nie jestem poruszony ^^ Czekam na rozwiązanie problemu :D JA, wybieram się na System of a down, ale gdybym mógł to Papa Roach bym nie pogardził :> Chciałbym dostać osobistą odpowiedź pod notką, tak jak jeden raz na drugim obliczu, więc może zadam jakieś pytanie :) Lubisz placki?
OdpowiedzUsuńBobski
Super rozdział. Draco i Harry przyjaciółmi? Hmmm...Ciekawe... Trystian śmierciożercą. Musze przyznać, nie spodziewałam się tego. Ale to kolejny wątek do rozwinięcia co nie? Takie pytanie: O czym będzie drugi tom?
OdpowiedzUsuńtak z ciekawości pytam. Powodzenia na maturze.
Astra
Poznań to moje okolice *-* więc może się spotkamy, jak bd chciała.W ogóle twoje opowiadanie czytam od samego początku, co prawda rzadko komentuje no ale czytam ;D.. Z doświadczenia powiem tobie, że matury nie masz co się bać, a polski to już z pewnością zdasz, szokiem by było dla mnie i jak myślę dla innych czytelników, jakbyś nie zdała. Co do opowiadania, czytając rozdział po rozdziale, jestem strasznie zaskoczona- szczególnie tym, że nigdy nie można przewidzieć co się wydarzy. Mam do ciebie tylko jedną ,maleńką prośbę nie zabijaj Trystian.
OdpowiedzUsuńShikani
Nigdy nie słyszałam o takim zespole SOAD, Sabaton i Guns and roses ewentualnie Nomy, Epica lub The rasmus wole takie klimaty:) Rozdziałek zajebisty jak zawsze czytałam go i miałam wrażenie że Tristan coś kręci jak nic jest zdrajcą albo chce kogoś ukatrupić z otoczenia Furii no ale zgaduj zgadula a co będzie to się okaże:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKara Black
Nic dodać nic ująć. Ciekawie opisałaś walkę Harrego ze snem. Ty hmm, jakby to opisać.. piszesz bardziej realnie? Tak, to dobre określenie. Większość teraźniejszych blogów o hp, skupia się na początku, lub w środku opowiadania, aby wzbogacić moc głównego bohatera. Ty jednak, pomimo że również "ulepszyłaś" moce Harrego w magii umysłu nie robisz z niego "koxa". To mi się podoba. Ostatnio, zacząłem pisać również opowiadanie z HP. Chciałbym, abyś w chwili czasu przejrzała, ewentualnie doradziła co zmienić, poprawić itp ^^.
OdpowiedzUsuńCo do trudności czytania.. Czytam na laptopie, a dokładniej mówiąc na przeglądarce Firefox. Ale ja to mam 'szczęście' więc, jak widać, to tylko ja jestem ślepy..
Cóż, ucz się do matury, pozdrawiam.
P.S. Zajrzyj ^^ http://hp-i-ss.blogspot.com/
Hej, zostałaś nominowana do Liebster Awards <3 Więcej szczegółów na http://hp-i-okrutny-los.blogspot.com/ Pozdrawiam i życzę dużo weny ;)
OdpowiedzUsuńMerlinie. Tak strasznie mi szkoda Harry'ego. Mam wrażenie, że każda zła rzecz przytrafia się jemu.
OdpowiedzUsuńTristan całkowicie mnie zaskoczył. Ale jego wyjaśnienia, dlaczego został śmierciożercą były całkiem wiarygodne, więc nie zmieniłam o nim zdania. Wręcz przeciwnie, martwię się o niego. Cieszę się, że chce pomóc Remusowi i Syriuszowi, ale co, jeśli sam straci przy tym życie? No i to, kiedy ich uratuje, zależy od tego, kiedy Voldemort wezwie śmierciożerców. Mam nadzieję, że już niedługo, bo Harry się wykończy. On już ledwo co daje radę funkcjonować.
I Ginny. Nie jestem pewna, czy chcę, żeby kręciła się koło Harry'ego.
Chciałam nominować cię do Liebster Awards, ale widzę, że już zostałaś nie raz nominowana i nie bierzesz w tym udziału. Szkoda.
Weny życzę,
Seya.;)
Tak bardzo sie ciesze ! Drugi tom ! Biedaczyna, na pewno zdasz ! :D Co do rozdzialu cud, miod i orzeszki ^_^ Wybacz, ze dopiero teraz czytam, ale ostatnio jestem chorowita i poswiecilam sie ogladaniu nowego anime :D Mam nadzieje, ze wszystko skonczy sie dobrze :) Wszystko sie wyjasnia, jeszcze troche i koniec z bezsennoscia ! Ale dalej ten zeszyt z KT nie daje mi spokoju. Mysle, ze 2 tom bedzie z nim dosc ciasno zwiazany. No nic pozostaje mi czekac an nastepny rozdzial i zyczyc weny ! :D Buziaczki !
OdpowiedzUsuńO, Merlinie...
OdpowiedzUsuńIle Harry jeszcze wytrzyma? Co się stanie z Łapą i Lunatykiem?
Kiedy Tristan zostanie wezwany?
Tyle pytań, tak mało odpowiedzi...
Oj, kochana-sprawiasz, że nie mogę spać! Piszesz coraz lepiej, ta historia staje się coraz lepsza ;D
Oby tylko Łapa i Remi przeżyli! Trzymam kciuki i już nie puszczę! *sięga po taśmę klejącą*
Pozdrowienia z mojej jaskini (czyt. spod kołdry)
~Cathy Riddle
Witam,
OdpowiedzUsuńgenialny, okazało się, że Tristian był u Voldemorta, oby udało się wydostać Syriusza i Remusa, ciekawe kim jest ten, co mieszał im w głowach...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział genialny, nic dodać nic ująć, jsk się okazało Tristian był u Voldemorta, mam nadzieję, że uda się wydostać Syriusza i Remusa... kim jest ten, co mieszał im w głowach?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga