Evelyn siedziała przy
nieprzytomnym chłopaku, trzymając go za rękę i przyciskając ją do swoich ust. Mijał
szósty dzień od porwania Łapy i Lunatyka, a Harry coraz częściej tracił świadomość
i miał halucynacje. Chwilę przed omdleniem mówił coś o stadzie wielkich
pszczół, które latały nad jednym z łóżek. Momentami w ogóle nie kontaktował z
rzeczywistością, majaczył, mówił od rzeczy. Silver głaskała go po głowie,
słuchając jego słów. Organizm był w coraz większym niebezpieczeństwie, zaczęto
mówić o odłączeniu go od aparatury, ale chłopak był uparty i od razu sprzeciwiał
się słabym głosem.
Tego wieczoru przyszedł
do Skrzydła Szpitalnego Liam Collins. Porozmawiał chwilę z Evelyn na temat
stanu Harry’ego, ale nagle zamarł i zwrócił się do Ślizgonki:
— Gdyby się obudził, powiedz mu, że już
niedługo będzie po wszystkim.
Wyszedł, zanim zdążyła
cokolwiek odpowiedzieć.
Tristan szybko dostał
się do swojego gabinetu, skąd zabrał pelerynę niewidkę Harry’ego oraz
świstoklik, który stworzył kilka dni temu. Szybko wydostał się ze szkoły, aby
zdążyć na wezwanie Voldemorta. Od kiedy Ślizgon udostępnił mu swoją pelerynę,
postanowili zmienić plan, aby kuzyn Syriusza tak bardzo nie ryzykował. Nie miał
się ujawniać.
Pod płaszczem wylądował
przed bramą olbrzymiego budynku, do którego zostali wezwani śmierciożercy.
Ogród był zarośnięty przez chwasty, jedynie droga wysypana była małymi
kamykami. Gdzieniegdzie widział kwiaty dzikiej róży. Budynek był dwupiętrowy
i miał małe okna. Wykonano go z ciemnego materiału, który przytłaczał gości.
Tristan stanął przed
wielkimi wrotami, ale wyraźnie się zawahał, gdyż mógł zostać zdemaskowany,
gdyby ktoś dostrzegł, że drzwi same się otwierają i zamykają. Odsunął się, gdy
ktoś pojawił się w bramie. Jeden ze śmierciożerców wszedł do budynku i
zatrzasnął za sobą drzwi. Nauczyciel zaklął w myślach. Nie mógł przecież
zaryzykować na samym wejściu. Pojawił się kolejny zwolennik Riddle’a, a on
więcej się nie zastanawiał.
— Imperio.
Śmierciożerca otworzył
szeroko drzwi i wszedł. Tristan nakazał mu chwilę odczekać, aż wślizgnie się za
nim, a ten dopiero wtedy zamknął wrota. Kuzyn Łapy anulował zaklęcie. Okazało
się, że niepotrzebnie używał tej klątwy, ponieważ w pomieszczeniu nie było
nikogo. Rozejrzał się, gdy sługa Czarnego Pana zniknął za drzwiami, gdzie
dostrzegł kilku zwolenników Voldemorta. Zamarł, kiedy uchyliły się wrota po
prawej stronie. Zjawiło się dwoje śmierciożerców wraz z Remusem. Tristan
przełknął ślinę, domyślając się, że biorą go na tortury. Najgorsze było to, że
nie mógł w tym momencie zareagować, bo wszystko by się wydało. Poza tym ustalił
z Harrym, że wszystko ma mieć taki przebieg, aby wina za uwolnienie Łapy i
Lunatyka nie spadła na Severusa Snape’a. Mężczyzna musiał być cały czas na
widoku Riddle’a, aby ten nie miał do czego się przyczepić.
Podjął bolesną decyzję
o przeczekaniu tortur Remusa, by następnie pójść za nim po wszystkim do lochów.
Przez okrągły korytarz przewijało się jeszcze wielu śmierciożerców, kilku
znajomych dla Tristana z lat, gdy sam nim jeszcze był. Wiedział, że po uwolnieniu
swojego kuzyna i jego przyjaciela będzie musiał do wszystkiego się przed nimi
przyznać. Miał nadzieję, że mu wybaczą i przyjmą to chociaż w taki sposób jak
Harry. Domyślał się, że chłopak przyjął to tak spokojnie, ponieważ zobaczył w
nim szanse na uwolnienie Syriusza i Remusa. Teraz przechodził u niego test:
jeśli ocali tę dwójkę, Ślizgon zapomni o znaku i zobaczy w nim sprzymierzeńca.
Nie było w tym nic dziwnego. Brunet rozpaczliwie szukał pomocy, nieważnie z
jakiego źródła: byle ocalić Łapę i Lunatyka. Widać to było już w tym, że
utrzymywał się pod adrenaliną, ryzykując swoje zdrowie, aby nie zasnąć. Tristan
podejrzewał, że w jakiś sposób Voldemort chce wykorzystać dwójkę Huncwotów, aby
pogrążyć Ślizgona, dlatego ten nie chciał spać. Możliwe było, że miał zobaczyć
wszystko przez sen, ale nie wiedział, jakim sposobem mógłby to zrobić.
Zamknął oczy, gdy
usłyszał pierwsze krzyki torturowanego Lunatyka. Nie wiedział, ile czasu będzie
to trwało, ale miał nadzieję, że jak najkrócej. Mógł teraz szukać lochów, aby
dostać się do Syriusza, ale nie miało to sensu, bo i tak wilkołak musiałby
przejść przez tortury, a Łapa musiałby czekać.
Nie mógł uwierzyć, że
kiedyś należał do tych śmiejących się okrutnie z czyjegoś cierpienia osób. Nie potrafił
pogodzić się z tym, że posiadał Mroczny Znak, ale nikt nie znał sposobu na jego
likwidację. Plusem jego posiadania było to, że teraz mógł się tutaj dostać i
pomóc Syriuszowi i Remusowi.
Wreszcie drzwi zostały
otwarte. Lunatyk ciągnięty był w stronę wrót, z których jakiś czas temu został
wyprowadzony. Był nieprzytomny, jego ubranie przeciekło od krwi, na twarzy
widniało kilka zadrapań i siniaków. Tristan dziękował dobie z duchu, że założył
zaklęcie tłumiące kroki na swoje buty, bo teraz mógł z łatwością chodzić i nie
obawiać się, że ktoś go usłyszy. Ruszył za dwójką śmierciożerców oraz Remusem.
Zostawili za sobą otwarte drzwi, co znacznie ułatwiało Blackowi sprawę. Dotarli
do lochów: ciemnych, obskurnych, cuchnących zgnilizną, oświetlonych przez
pochodnie wiszące gdzieniegdzie przy ścianie. Jedne z krat zgrzytnęły głośno,
gdy śmierciożercy otworzyli je, by wrzucić tam więźnia. Zatrzasnęli je za sobą,
śmiejąc się bezlitośnie, a następnie wyszli z lochów.
— Lunio. — Syriusz na kolanach podszedł do
skatowanego przyjaciela, by pomóc mu w chociaż najmniejszym stopniu.
— Łapa — szepnął Tristan, wychodząc spod
peleryny niewidki.
— Wydra? Merlinie, co ty tu robisz? —
przeraził się.
— Później ci wszystko wytłumaczę — odparł. — Alohomora. — Kraty zaskrzypiały
przeraźliwie, gdy uderzyło w nie zaklęcie. Tristan szybko podbiegł do obu
mężczyzn i wyciągnął zwykłe pióro. — Trzymaj Lunatyka — polecił Syriuszowi, wystawiając
w jego stronę przedmiot. — Hogwart.
Poczuli ssanie w
okolicy pępka i po chwili wylądowali w Zakazanym Lesie. Pod wpływem twardego
lądowania Remus zaczął się przebudzać.
— Lunio! Lunio! Już po wszystkim — mówił
Syriusz.Wilkołak podniósł się lekko z jego pomocą. — Wyglądasz jak po torturach
— stwierdził animag, a Remus uśmiechnął się słabo.
— No co ty nie powiesz. Wydra?
— Wolałbym cię widzieć w innym stanie — odparł
mężczyzna. — Musimy dojść do Skrzydła Szpitalnego.
Podniósł Lunatyka do
pionu z pomocą Syriusza, który sam ledwo trzymał się na nogach.
— Jak dostałeś się do dworu? — zapytał były
zbieg.
— Opowiem wam, jak dojdziecie do siebie —
mruknął.
— Co z Harrym? — zapytał słabo wilkołak.
— Jakoś się trzyma. Podłączyli go pod
adrenalinę. Był nieprzytomny, gdy wychodziłem. Wiedział o całym planie — dodał,
gdy zobaczył spojrzenie Syriusza. — Stąd mam pelerynę.
Niedaleko zobaczyli Hogwart,
więc ruszyli jeszcze szybciej, na ile pozwalały im siły. Błonia, jak i
korytarze, świeciły pustkami, gdyż minęła już godzina ciszy nocnej, więc
uczniowie znajdowali się w swoich łóżkach. Doszli do wrót Skrzydła Szpitalnego.
Łapa dostrzegł niemal
od razu jedyne zajęte łóżko. Harry siedział po turecku, patrząc na siedzącą
obok niego Evelyn. Miał duże cienie pod oczami, przemęczone tęczówki i
wychudzoną twarz. Wyglądał bardzo mizernie, głowę miał zwieszoną, siedział
przygarbiony. Podłączono go do aparatury, która monitorowała jego serce bijące
szybciej, niż powinno. Przez rurkę płynęła lekko zbielała ciecz.
Silver zwróciła głowę w
ich stronę niemal od razu, kiedy weszli. Furia wbijał wzrok w jeden punkt, nie
reagując. Dopiero gdy Wąchacz podszedł bliżej, podniósł głowę, zauważając, że
coś się dzieje.
— Syriusz? — powiedział słabym i cichym
głosem.
Łapa uśmiechnął się
delikatnie.
— Już jestem — odparł, przysiadając na jego
łóżku.
— Nie mam halucynacji? — Nadal wyglądał na
niepewnego.
— Nie masz — odpowiedziała Evelyn.
Łapa przygarnął go w
swoje ramiona. Furia odpowiedział lekkim uściskiem, nie mając siły zrobić tego
mocniej. Remus uśmiechnął się delikatnie, a Tristan położył go na łóżku w
momencie, gdy z pomieszczenia obok wyłoniła się pani Pomfrey.
— Merlinie, nareszcie! Panie Potter,
natychmiast odłączamy aparaturę!
Syriusz odsunął się,
żeby udostępnić jej manewry przy wykończonym Ślizgonie. Odłączyła wszystkie
kabelki, powtarzając pod nosem, że eksperymentują na dzieciach i doprowadzają
je do wycieńczenia. Furia dopiero po chwili odparł pod nosem na jej słowa:
— Nie jestem dzieckiem.
— Oczywiście, oczywiście — cmoknęła
lekceważąco, a Syriusz uśmiechnął się lekko. — Panie Black…! — Zaczęła wyganiać
go do łóżka, jednocześnie zmuszając Harry’ego do położenia się. Chłopak powoli
zaczął tracić całkowicie siły. — Panno Shirley, proszę przypilnować pana
Pottera. — Dziewczyna pokiwała głową, a pielęgniarka zajęła się rannym Remusem.
Furia czuł, jak wiruje
mu w głowie, a obraz powoli staje się coraz mniej wyraźny. Silver ściskała go
mocno za dłoń, gdy adrenalina przestawała powoli działać. Zdążył jeszcze
usłyszeć, jak Pomfrey krzyczy coś do Syriusza, który się buntował, zanim twardo
zasnął.
Czuł się o wiele lepiej
niż w ciągu ostatnich dni. Był wypoczęty i wyspany, jedynie kości bolały go z
powodu długiego bezruchu. Słyszał jakieś rozmowy niedaleko, więc uchylił
powieki. Światło poraziło go z całą siłą. Zamrugał kilka razy, żeby
przyzwyczaić się do jasności i ziewnął rozdzierająco. Usiadł, krzywiąc się
niemiłosiernie. Zanim zdołał rozeznać się w sytuacji, usłyszał panią Pomfrey,
która przywitała go i od razu zaczęła badać i podawać jakieś eliksiry.
Sprawdziła, czy wszystko z nim w porządku i czy adrenalina jakoś nie niego nie
wpłynęła. Dowiedział się przy okazji, że spał twardo przez dwa dni, nie słysząc
żadnych krzyków, hałasów i…
— Upadków? — spytał z uniesioną brwią zaspanym
głosem.
— Pan Malfoy próbował naprawić lampę i spadł z
łóżka, łamiąc szafkę nocną.
Harry parsknął
śmiechem, wyobrażając sobie tę sytuację.
— Mogę wracać do siebie?
— Nie mam żadnych zastrzeżeń. Twoje ciało
zregenerowało się w trakcie snu. Poza obolałymi mięśniami i kośćmi z powodu
małej ilości ruchu wszystko jest w porządku.
Harry kiwnął głową z
zadowoleniem.
— Czyli muszę się tylko rozruszać?
— Dokładnie, panie Potter. Poza tym możesz
odczuwać chęć zrobienia czegoś niebezpiecznego, gdyż ciało przyzwyczaiło się do
adrenaliny — dodała, gdy Harry dostrzegł Syriusza, który pomachał mu ze swojego
łóżka. — Proszę o rozwagę — dodała, patrząc na niego twardo.
— Oczywiście — odpowiedział z szelmowskim
uśmiechem. — Jak zawsze.
Pokręciła
głową z naganą, ale kącik jej ust drgnął lekko. Furia mógł wreszcie wydostać
się z łóżka, dlatego szybko się z ubrał z myślą, że czasami pielęgniarce coś
się odmieni i zatrzyma go na dłużej. Dostrzegł, że Remus twardo śpi, dlatego
przysiadł się do Syriusza, który patrzył na niego z troskliwym uśmiechem.
— Jak się czujesz? — spytał chrzestny.
— Chyba ciebie powinienem o to zapytać — odparł
cicho bez cienia uśmiechu.
Łapa westchnął ciężko.
— W porządku.
— A Remus?
— Z nim było trochę gorzej, ale Poppy go
poskładała. — Harry skrzywił się delikatnie. — Ważne, że już po wszystkim. I
niech ci po głowie nie chodzą takie myśli.
— Skąd wiesz, o czym myślę? — mruknął.
— Trochę cię znam, Harry. To nie była twoja
wina. Pomogłeś Weasleyom i uratowałeś nam życie.
— Wcześniej je narażając.
— Jeszcze słowo, a obiecuję, że wstanę i
przetrzepię ci dupę — powiedział poważnie. Furia wywrócił oczami. — Znasz
prawdę o Tristanie?
— Znam — westchnął. — Rozmawialiście?
— Kilka godzin temu. Nie spodziewałem się tego
— przyznał.
— Ja też nie — mruknął Furia. — Nie wiem, czy
mu wierzysz, ale widziałem jego wspomnienia. Nie kłamie. Sprawdziłem.
Syriusz kiwnął w
zamyśleniu głową.
— Domyślałem się. Inaczej pewnie byś mu nie
zaufał w sprawie wyprawy po nas.
— Sam chciał pójść i zaryzykować.
Stwierdziłem, że przez niewidkę ryzyko będzie mniejsze. Poza tym… nie widziałem
innego wyjścia.
Przez chwilę milczeli.
— Harry, uważaj w nocy — powiedział cicho
Łapa. — Voldemort pewnie jest wściekły — dodał, gdy chłopak spojrzał na niego
pytająco. — Teraz spałeś tak twardo, że nie mógł złamać twoich barier
umysłowych, by doprowadzić do Bitwy Myśli w połączeniu z działaniem Skrzydła
Szpitalnego.
— Co masz na myśli mówiąc o działaniu Skrzydła
Szpitalnego?
— Każdy szpital ma takie działanie, które nie
pozwala na używanie legilimencji bez zgody drugiej strony. W związku z Bitwą
Myśli i waszym połączeniem mógłby to przebić, ale byłeś zbyt mocno pogrążony we
śnie, żeby mu się to udało. — Furia pokiwał głową ze zrozumieniem. Syriusz
nagle uśmiechnął się lekko. — Zaprzyjaźniłeś się ze Ślizgonami — stwierdził
nagle. — Dość często tu byli — wytłumaczył.
— Są naprawdę w porządku — przyznał. — Nawet
Fortis. To trudny człowiek, ale można go zrozumieć i normalnie z nim pogadać.
Szkoda tylko, że większość z nich po szkole będzie musiała płaszczyć się przed
Voldemortem — mruknął. — Niektórzy nie mają wyjścia.
— Dlatego, Harry, zostałeś przydzielony do
Slytherinu. Możesz im pokazać, że czasami warto zaryzykować.
— Tylko nie wiem jak — podsumował niechętnie.
— Już pokazujesz. Oni to widzą, Harry.
Lunatyk zaczął się
wiercić w łóżku, więc obaj tam zerknęli. Mężczyzna przebudził się ze snu. Pani
Pomfrey przeprowadziła badania, aby sprawdzić stan jego zdrowia. Harry miał
jakieś dziwne wrażenie, że zarówno Lunatyk, jak i Łapa zachowują się, jakby
ewentualnie byli po jakiejś walce, a nie po torturach zafundowanych przez
Voldemorta. Miał nadzieję, że tak naprawdę się czują, a nie udają przed nim, że
wszystko jest w porządku. Dowiedział się, że obaj będą musieli zostać w
Skrzydle Szpitalnym trochę dłużej, jak to zwykle robiła pielęgniarka ze swoimi
pacjentami. Musiała mieć stuprocentową pewność, że wypuszcza ich całkowicie
zdrowych, aby nie dręczyły jej wyrzuty sumienia. Łapa skrzywił się mocno, gdy
im to oznajmiła. Nie był osobą, która potrafiła siedzieć w jednym miejscu
dłużej niż kilka minut. Dwanaście lat w Azkabanie sprawiło, że chciał non stop
być w ruchu i nie miał zamiaru marnować czasu na takie rzeczy, jak leżenie w
łóżku, by wypoczywać dłużej, niż było to dla niego konieczne.
Długo rozmawiali na
różne tematy, gdy wpadł Draco z Evelyn, Tobym i Blaisem.
— Stary, wiej! — krzyknął od progu pałkarz do
Furii, gdy zobaczył go w pełni sił.
Harry wziął sobie jego
radę do serca i wstał, tak na wszelki wypadek.
— Dlaczego? — spytał ostrożnie, patrząc na
nich z obawą i oddalając się od nich.
— Wyspałeś się? — zapytał Draco z szerokim
uśmiechem. Z wahaniem pokiwał głową. — To jazda na trening! Drugi raz
postawiłeś mnie w sytuacji, gdzie nie wiedziałem, czy będę miał szukającego na
meczu! I to jeszcze na finałowym!
Furia czmychnął za
łóżko, gdy Fortis rzucił się w jego stronę z zamiarem natychmiastowego
zaciągnięcia na trening. Łapa zarechotał. Silver wsparła ręce o boki.
— Dałbyś chociaż mi go wyściskać, a nie od
razu bierzesz go na trening — stwierdziła z niesmakiem.
— Quidditch ważniejszy od waszych kizi-mizi —
zirytował się.
Blaise ryknął śmiechem,
a Toby, Łapa i Lunatyk zaśmiali się wesoło.
— Ty się odwal od naszego kizi-mizi — oburzyła
się Evelyn. — Z Astorią się kiziasz-miziasz po kątach, a my się nie czepiamy.
— Fortis się kizia-mizia z szafką nocną —
parsknął Harry.
— Skąd wiesz o moim pechowym wypadku? —
warknął Draco, gdy wszyscy wybuchnęli śmiechem.
— Mam tutaj względy.
— No tak. Stały bywalec i ulubieniec
pielęgniarki.
— Tak w ogóle to kiedy ten mecz? — zapytał
nagle Furia.
Toby i Blaise ryknęli
śmiechem, gdy zobaczyli minę Fortisa. Evelyn spojrzała na swojego chłopaka ze
szczerym rozbawieniem. Draco jęknął rozpaczliwie.
— Za dwa dni — zaszlochał. — Zabiję cię! —
zawył, szarpiąc się za włosy.
Harry’emu opadła
szczęka do samej ziemi, a oczy niemal wyszły mu z orbit.
— Dlaczego nas jeszcze nie ma na boisku?!
— Dobre pytanie!
— Wiecie co, chłopaki? — Furia zwrócił się do
Lunatyka i Łapy. — To ja… odwiedzę was później — powiedział, kiwając szybko
głową.
— Tak będzie lepiej — zaśmiał się wilkołak.
Draco, Harry i Toby
wylecieli ze Skrzydła Szpitalnego jak burza.
Mecz odbył się już dwa
dni później. Harry’emu szybko biło serce pod wpływem adrenaliny, ale odczuwał
to w pozytywny sposób. Miał nieopartą chęć zrobić coś szalonego, bez
przejmowania się konsekwencjami. Teraz mógł to zaspokoić, dlatego na boisko
wszedł z niecierpliwością.
Drużyna Ślizgonów miała
zmierzyć się ponownie z Gryfonami. Obie grupy były bardzo zaparte, a ich celem
było zwycięstwo. Trybuny szalały, kibicując swoim faworytom. Komentator od
samego początku podnosił emocje swoimi krzykami i stwierdzeniami.
Determinacja,
szaleństwo, ryzyko, adrenalina. Mecz rozgrywał się w sposób, który zadowolił
widownię. Żaden z zawodników się nie oszczędzał, pragnęli zwycięstwa bardziej
niż zwykle. Każdy był skupiony, aby nie popełnić błędu, który mógłby kosztować
drużynę utratę punktów. Jednocześnie nie wahano się zaatakować, gdy była taka
potrzeba. Tłuczki latały od jeden osoby do drugiej, próbując zwalić z mioteł
zawodników.
Niespodziewanie rozległ
się wrzask Astorii. Komentator uniósł się jeszcze bardziej, widownia wstała.
Część zaczęła krzyczeć i piszczeć. Furia nie wiedział, o co chodzi. Latał pod
zawodnikami, gdyż zdawało mu się chwilę wcześniej, że widział znicza latającego
w tych okolicach, dlatego nie wiedział, co dzieje się nad nim. Spojrzał w górę,
w momencie gdy komentator wrzasnął:
— Astoria spada z miotły!
Harry uświadomił sobie
w tej chwili, że, istotnie, Astoria spada z miotły, lecąc tuż na niego.
Adrenalina podniosła mu ciśnienie, jego serce automatycznie przyspieszyło.
Widownia głośno krzyknęła, gdy wyciągnął rękę i złapał ją w locie. Uchwycił ją
za przedramię, ale siła rozpędu dziewczyny sprawiła, że pociągnęła go w dół. W
tym momencie Syriusz obserwujący mecz mówił do Remusa, że ma zawał.
Furia mocniej napiął
mięśnie nóg, aby utrzymać się do góry nogami na miotle. Wolną rękę zaciskał
mocno na trzonku. Astoria miała rozszerzone oczy, widząc sytuację, w jakiej się
znaleźli.
Harry niemal jęknął
rozpaczliwie, gdy znicz zaczął latać tuż przed jego nosem.
— Ślizgoni załamani! Szukający widzi znicza
tuż przed swoim nosem, a nie może go złapać! A szukający Gryfonów już
nadlatuje! Kto będzie pierwszy? Hooper czy Fillmore, który leci łapać
Greengrass?!
Harry wiedział, że
Hooper. Gryfon zbliżał się zbyt szybko.
Wtedy poczuł, że
adrenalina opanowuje jego mózg. Miał ochotę zaryzykować jeszcze bardziej, żeby
zaspokoić swoje potrzeby. Potrzebował jeszcze większego ryzyka. Wzmocnił uścisk
nogami.
— Merlinie — usłyszał jęk Astorii, gdy
zrozumiała, co chce zrobić.
Puścił miotłę drugą
ręką. W tym momencie Syriusz mówił, że ma drugi zawał. Miotła zaczęła się
przechylać. W szybkim tempie złapał znicza i ponownie chwycił miotłę, gdyż już
prawie z niej zjechał. Hooper zatrzymał się z rozszerzonymi z zaskoczenia
oczami i otwartymi ustami.
— POTTER ZŁAPAŁ ZNICZA! — ryknął komentator. —
COŚ NIEPRAWDOPODOBNEGO! — Ślizgoni zaczęli wrzeszczeć z radości. Toby wziął
Astorię na swoją miotłę. Harry ulokował się bezpiecznie na swojej. —
WIDOWISKOWE ZAKOŃCZENIE RYWALIZACJI O PUCHAR QUIDDITCHA! SLYTHERIN WYGRYWA!
Furia wylądował z
sercem bijącym trzy razy szybciej, niż powinno, ale czuł się z tym wspaniale.
— To było szalone! — zawołał Toby ze śmiechem
przez krzyki osób z trybun.
Drużyna wylądowała.
Wrzask był ogłuszający, gdy rzucili się na siebie z radości.
W tym momencie Syriusz
mówił, że ledwo przeżył dwa zawały.
=================================
Niezrównoważona, szukałam informacji na temat bezsenności ;)
Właśnie dlatego jestem przerażona końcem szkoły, bo nie wiem, co będzie
później. Nie tak łatwo znaleźć teraz pracę.
LiliannaShadow, nie odpowiadam za to, jak szablon wygląda w
telefonie, więc musicie jakoś sobie poradzić ;)
Daga, Szalona Marchewka, te kolory szablonu są takie dziwne,
że trudno je określić xD Fioletowo-kremowy albo fioletowo-brązowy, jeden pies
xD
Szaloony, drugi tom raczej będzie krótszy niż pierwszy ;D
Rozszerzona z matmy? Podziwiam :D
Kasia, najbardziej lubię Harry’ego-Kobrę z moich opowiadań
;D
Bobski, haha, tak, lubię placki xD
Astra, o czym będzie drugi tom? O Harrym Potterze,
oczywiście. Tyle powinno wystarczyć, żeby nie zdradzić fabuły :)
Shikani, boję się na maturze tego, że się zatnę i nie będę
umiała wydusić z siebie słowa ;D Polski ustny jeszcze ujdzie, ale niemiecki to
będzie dla mnie rzeź xD
Kolejna nominacja? Nie róbcie tego, bo nie biorę w tym udziału ;)
Moja wena na zmianę umiera i zmartwychwstaje w ostatnich dniach. Na szczęście zmartwychwstała w odpowiednim momencie, dzięki czemu zakończyłam pierwszy tom. Nie pytajcie, ile będzie rozdziałów. Niech to będzie niespodzianka ;) Powiem tylko, że zdążę przed wakacjami wstawić ostatni rozdział.
Buźka, miśki (maniakalnie używam ostatnio tego zawrotu xD) ;*
Pierwsza! Lecę czytać ;)
OdpowiedzUsuńO maj gasz ! Przeczytałam całe twoje opowiadanie i jestem pod wrażeniem. Masz zajebisty styl pisania. Widać ,że poświęcasz dużo czasu temu opowiadaniu chociaż przez szablon. Jest śliczny.
OdpowiedzUsuńWracając do rozdziału...
Dzięki Bogu ,że uratowali Łapę i Lunia ,bo bym się chyba powiesiła... xD Ja sama dostawałam zawału podczas tych rewolucji Pottera na miotle... Tristan zyskał moją sympatię ,ale nie może się równać z Snapem (lubię czarne charaktery). Okej ,kończę tą bezsensowną paplaninę.
Czekam na kolejny rozdział i życzę weny :)
Pozdrawiam
Soreness
PS: Masz talent ,nie zmarnuj tego dziewczyno :)
Nie myślałam, że Harry zrobi coś takiego jak puszczenie tej miotły puki tego nie zrobił. Adrenalina daje się we znaki :D
OdpowiedzUsuńCo do tego szablonu to da się da wytrzymać :D Problem jest tylko gdy chce się po ciemku poczytać, bo oczy bolą, ale w zasadzie to nie narzekam :D Jest dobrze, ważne że tobie się podoba :D
Ostatni rozdział przed wakacjami? Czyli dobrze zrozumiałam, że drugi tom będzie do czytania w wakacje? Tak? Proszę nie mów mi, że źle myślę :D
Ahhhh czekam na następny rozdział z utęsknieniem całkowicie dla mnie normalnym, więc nie ma powodu do obaw :D
Och i właśnie te miśki jest fajne :D Mi się podoba :P
C-U-D-O-W-N-E!!!!!
OdpowiedzUsuńJuż się nie doczekam kolejnego rozdziału!
Nawet nie zauważyłam kiedy skończyłam czytać!!!
EH... jak ty to robisz??? [no wiesz, że piszesz tak wspaniałe rozdziały]
Hah... ja też używam coraz częściej zwrotu "miśki" :D
Być może dzięki twoim cudnym rozdziałom mi wróci wena... :)
Ja się w tym zakochałam, bez bata...
OdpowiedzUsuńWiesz, że teraz będę ślęczeć przy tym opowiadaniu jeszcze częściej xD?
nie no z rozdziału na rozdział coraz lepsze uśmiałam się dzisiaj , końcówka mnie powaliła a to najbardziej — Stary, wiej! — krzyknął od progu pałkarz do Furii, gdy zobaczył go pełnego sił.
OdpowiedzUsuńHarry wziął sobie jego radę do serca i wstał, tak na wszelki wypadek.
— Dlaczego? — spytał ostrożnie, patrząc na nich z obawą i oddalając się od nich.
— Wyspałeś się? — zapytał Draco z szerokim uśmiechem. Z wahaniem pokiwał głową. — To jazda na trening! Drugi raz postawiłeś mnie w sytuacji, gdzie nie wiedziałem, czy będę miał szukającego na meczu! I to jeszcze na finałowym!
uwielbiam takiego Draco cóż nie pozostaje mi nic innego niż czekać kolejny tydzień
pozdrawiam i życzę miłego wieczorku
BAY BAY
Jestes niesamowita!!! :))
OdpowiedzUsuńSam też siebie podziwiam xD Jak patrze już na te zadania to mam ochotę posłużyć się łaciną podwórkową :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to tak jak się można było spodziewać Tristan uwolnił Łape i Lunatyka, ale muszę powiedzieć, że dla mnie zrobił to trochę za łatwo. Liczyłem na jakąś porządna walkę, gdzie krew się leje na lewo i prawo, a tu nic :D Chociaż muszę przyznać, że wykorzystanie niewidki to naprawdę genialny pomysł. Łapanie znicza bardzo oryginalne :D Akurat w sam raz na koniec meczu finałowego. Rozdział bardzo dobry, czekam na kolejny :D
Szkoda, że drugi tom będzie krótszy, ale może jeszcze zmienisz zdanie :D I teraz zadam nurtujące mnie pytanie, mianowicie napisałaś, że ostatni rozdział wstawisz przed wakacjami, ale którymi? My jako maturzyści mamy wakacje troszkę szybciej niż reszta i stąd moje pytanie :D
Pozdrawiam i życzę aby wena pozostała z Tobą przez dłuższy czas
Szaloony
Och dobrze, że to wszystko tak się skończyło. Cóż lekki niedosyt poczułam, przy uwalnianiu Łapy i Lunia, ale tak coś czuję, że wynagrodzisz to z nawiązką już niedługo.
OdpowiedzUsuńNiebezpieczne akcje? Hmmm tu mi się właśnie Kobra kojarzy ( też go uwielbiaaaam ;* ) !
Uwielbiam przekomarzanie się Fortisa i Furii ;).
Stanęło mi serce ;D ! Dziw, że nie spadli z tej miotły ;D. Aaaaa świetne !!!
Dasz sobie radę na niemieckim, wierzę w Ciebie. Ja na swoją maturę z rosyjskiego na poziomie rozszerzonym poszłam bez przygotowania, pomijając normalne lekcje, gdzie wszyscy kuli do podstawowego. Kochana nie zatniesz się zobaczysz ;* !
Do następnego ! Weny i dużo spokoju ! :***
Daga
Przeczytałam i nadrabiam zaległości, bo ostatnio miałam takiego lenia, że komentarza nie zostawiłam :D
OdpowiedzUsuńJeśli mam przyznać prawdę, to niezbyt cieszę się z tego, że Syriusz i Remus przeżyli. Nie lubię także duetu Remus&Syriusz, nie rozumiem, dlaczego. To już chyba raczej chodzi o moje postrzeganie przyjaźni Huncwotów, niż o to, że jest to źle napisane. Po prostu... moi Huncwoci są inni, niż Twoi i chyba nikt tego nie zmieni. Ale mogłabyś w jakimś opowiadaniu ubić Syriusza albo Remusa, to byłoby coś nowego :) Tak jak osoba powyżej uważam, że trochę za szybko to wszystko Tristanowi poszło, a potem Syriusz i Remus za szybko wyzdrowieli. Rozumiem, że magia, ale z tego, co było wcześniej opisywane, to oni byli naprawdę fest torturowani, a tu nagle Syriusz przychodzi sobie, przytula Harry'ego (a z ranami, jakie powinien on ponieść, powinno mu się wymsknąć chociaż "ał"). Troszeczkę to nierealne.
Ogółem z wywodów powyżej pewnie myślisz, ze ten rozdział mi się nie podobał, a jednak ja powiem, że jest inaczej. Nie było źle, akcja na meczu też była całkiem ciekawa. Co ja więcej biedna mogę powiedzieć? A, znalazłam jedną literówkę:
"— Zaprzyjaźniłeś się ze Ślizgonami — stwierdził nagle. — Dość często mu byli — wytłumaczył."
To chyba dzisiaj wszystko, pozdrawiam serdecznie i zapraszam [pisanina-frigus.blogspot.com]
Uśmiałam się :) Akcja meczu i te 'kizi-mizi' były super :)
OdpowiedzUsuńCzekam na new :> Życzę weny ^^ Pozdrawiam
Godzina 13(mój zegarek myli się o 12 godzin, więc zgadujta jaka naprawdę jest pora) to nie najlepszy czas, by pisać i czytać niestety. Ledwo na oczy widzę, ale nie mogłam się powtrzymać, by nie zajrzeć. I jak zwykle się nie zawiodłam.
OdpowiedzUsuńSyriusz przeżył dwa zawały, farciarz. Ale mój nauczyciel przeżył sześć, więc u nas uznaje się to za nic wielkiego. ^^' No, ale mecz wyszedł dość ciekawy, choć i tak wolałam, jak Fortis wparował przed treningiem do skrzydła szpitalnego. Ta paczka ma naprawdę tak zjebane w głowie, jak moja klasa, a przynajmniej większa jej część ;3
Tristan śmierciożercą? Już go lubię! Nawet jeśli jest dobry, choć i tak wolę schwarz charaktery. <3 Jak Sevcio, czy Tom... Takich to ja uwielbiam.
Biedny Remusik, śmiali go torturować. Mojego Remiego, no! Mam ochotę pójść tam z siekierą i wyrąbać ich w pień, co z tego, że to moje schwarz charaktery. Oni tkneli Remcia.
Podstumowując - wspaniały rozdzialik.
A mi się nawet zalogować nie chce na bloggera...
Nieve
Ejjj... Jesteś straszna. Ale rozumiem, chcesz podtrzymać w niepewności czytelników. I to do samego końca. ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny. Remi i Syri uratowani. W końcu! Harry by chyba nie wytrzymał psychicznie gdybyś ich więziła dużej. Co do nazwiska Silver:wzięłaś je chyba z książki Montgomery prawda?
Astra
Ps.
Skąd ty bierzesz takie pomysły?
Właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem pod wrażeniem. Po przeczytaniu Drugiego Oblicza myślałam, ze już żadne opowiadanie nie zrobi na mnie takiego wrażenia, ale się pomyliłam. Ten blog jest po prostu genialny.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak wytrzymam do 30.03 czekając na nowy rozdział. Chyba oszaleję.
Uwielbiam Twój styl pisania i po prostu kocham Twoje pomysły.
Drugie Oblicze i Diament Ciemności sobie zgrałam w formacie pdf. na telefon i przeczytałam chyba z pięć razy.
Lubię tego innego Harry'ego. Takiego... obalającego stereotypy. Uwielbiam.
Zastanawia mnie, czemu zaczynasz opowiadania akurat od szóstego roku...
No nic. Ja czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że będziesz miała jeszcze więcej tak genialnych pomysłów.
Sorry, że nie napisałam wcześniej komentarzu, no ale...
OdpowiedzUsuńOczywiście szczęśliwe zakończenie! Ach, wiedziałam, że nie zabijesz Syriusza! <3 I ta adrenalina na meczu... Łał, Furia robi niezłe wrażenie, zazdroszczę Silver xD
Weny życzę i przepraszam za tak krótki komentarz ;** A co do miśka, to możesz mówić do mnie tak zawsze, podobnie wyglądam xD
świetne opowiadanie. czekam na następne notki
OdpowiedzUsuńJashin ! Ja sama mialam zawal ! Xd Myslalam, ze kochany Kobra znow trafi na lozko szpitalne XD Nie martw sie, ja tez najbardziej lubilam Kobre ;D Ach, jak ja uwielbiam wracac do DO ^_^ Ale wracajac do rozdzailow, ta adrenalina chyba mu za bardzo skoczyla XD Biedny Syri XD Eh, tylko dlaczego taki krotki ?! Wybacz, taki sie wydaje XD Bo dla mnie to nadal za malo ! :D Cale szczescie, wszyscy zdrowi i szczesliwi ^^ Biedny Draco XD Tak mi go zal XD Wszystko zajebiste ! Uwielbiam twoj styl ! ^^ Zycze weny i czekam na nastepny ! PS.Tobie tez buziaki ^^
OdpowiedzUsuńUch, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że Tristanowi się udało. Dzięki Merlinowi, Harry mógł się wreszcie wyspać. Mogłoby się zrobić nieciekawie, gdyby nadal utrzymywali go przytomnego. Już się zaczynałam bać.
OdpowiedzUsuńAle... no właśnie. Martwię się. Była mowa o tym, że Harry może odczuwać potrzebę zrobienia czegoś niebezpiecznego, czego przykładem był mecz. Doprawdy, czy on zwariował? Przecież gdyby on spadł z miotły, to zabiłby nie tylko siebie, ale też Astorię. Merlinie, jak tak dalej pójdzie, to on się naprawdę zabije i to bez udziału Voldzia. Mam nadzieję, że szybko skończy mu się chętka na dawkę adrenaliny. Ale przynajmniej ślizgoni wygrali mecz. Cóż, akurat z tego się cieszę.
Więc zaczynamy tom drugi. Świetnie. To super opowiadanie. I szczerze? Jeszcze się nie skończyło, ale ja już zaczynam za nim tęsknić. Pewnie po wstawieniu ostatniego rozdziału ja z przyzwyczajenia nadal będę zaglądać tu co sobota. Aż nie chcę o tym myśleć, bo robi mi się smutno. Mam nadzieję, że będziemy mieć happy end, bo na to czekam.
Weny życzę i pozdrawiam,
Seya.
Jestem ostatnimi czasy spóźniona o tydzień ale najważniejsze że wreszcie dorwałam się do kompa:) Rozdział jak zawsze rewelacyjny może bardziej rozwinę swoją wypowiedź pod następnym rozdziałem czyli za minut pięć coś więcej naskrobie coby się dwa razy nie produkować:)
OdpowiedzUsuńKara Black
Hey!
OdpowiedzUsuńNareszcie! Syri i Remus bezpieczni! Wkońcu mogę spać spokojnie. (Ale i tak będę rano wykończona xd )
Nie ma to jak randez-vous z szafką nocną XD
Akcja na meczu była MEGA! *pisze, szczerząc się jak durna*
Syriusz dowalił! Zawał! O! Drugi! I ta akcja ze zniczem i Astorią!
Cud, miód i orzeszki!
Pozdrowienia z mojej jaskini (czyt. spod kołdry)
~Cathy_Riddle
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały, wszystko się udało, ojć tak Draco bardzo przejmuje się meczem, i jak widać ta adrenalina na cos się przydała, oj teraz to chyba będą świętować przez kilka dni ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Syriusz przeszedł dwa zawały! I to przez Harrego! Harry lepiej uciekaj.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, dobrze że wszystko się udało, Dracon tak bardzo przejmuje się meczem, i widać adrenalina na coś się przydała, teraz to chyba będą świętować przez kilka dni ;]
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga