13.04.2013

Rozdział 36 - Maszyna do zabijania

Evelyn odczuła, że Harry poświęcał jej mniej czasu niż wcześniej. Znikał gdzieś na kilka godzin, pisał coś po kątach, wertował książki. Nie miała pojęcia, co się dzieje, a pozostali nie wykazywali żadnych oznak mówiących o tym, że wiedzą, co chłopak robi. Pytała o to, ale odpowiedział, że jeśli wszystko będzie w porządku, wszystkiego się dowie. Kiedy uświadomiła sobie, kiedy to się zaczęło, ogarnął ją niepokój. Zapytała, czy to przez to, że spędzili razem noc.
 — Merlinie, Silver, co ci przyszło do głowy? — przeraził się. — Jest okay. Było wspaniale — zapewnił ją. — To nie ma żadnego związku z tobą.
Chwilę później zniknął z pokoju wspólnego.
Prawda była taka, że Harry skupił się na badaniu Mrocznego Znaku. W Komnacie Tajemnic znalazł książkę o tym, jak przeprowadzać badania nad czymś magicznym. Według Salazara Slytherina wszystko było możliwe, lecz nie wszystko zostało odkryte. Mówiono, że Mrocznego Znaku nie można usunąć. Ślizgon postanowił obalić tę tezę. Poprosił Tristana o udostępnienie jego wspomnienia z inicjacji. Chciał porównać sytuacje dwóch osób. Wszystko przebiegało tak samo.
Pokój Życzeń posłużył mu jako miejsce do doświadczeń. Z początku puste ściany zostały zastąpione rysunkami, wspomnieniem Pansy, pojedynczymi słowami, myślami, cytatami. Na ziemi leżało pełno pergaminów, na których widniało to samo, jednak Furia zapełniał ściany, bo wtedy było mu wygodniej wyszukiwać informacje. W kącie leżały książki, obok nich pudełko z fiolkami od eliksirów i coś wyglądającego dość dziwnie, co było zamknięte w szczelnie zamkniętym przeźroczystym pudle. Pansy przeżyła niemałe zdziwienie, gdy Harry poprosił ją o próbkę krwi z lewego i prawego ramienia.
Ślizgon chodził od biblioteki do Pokoju Życzeń bądź Komnaty Tajemnic, szukając brakujących informacji. Syriusz i Remus, zawiadomieni przez Silver, także dopytywali o jego zachowanie. Nawet im nic nie powiedział.
Badania dobiegły końca. Brunet siedział na twardej podłodze z błyszczącymi oczami i uśmiechem na ustach. Napisał wiadomość na kartce, a ta po chwili zniknęła.

Gdy tylko Silver dostała notatkę od Furii, niemal od razu pobiegła wraz z przyjaciółmi na siódme piętro. Czekali niecierpliwie, aż wejście się otworzy. Pojawiło się dopiero wtedy, gdy przyszli Syriusz z Remusem. Wygląd Pokoju Życzeń kompletnie ich zaskoczył. Pełno rysunków, schematów, słów wyrwanych z kontekstu. Harry siedział na ziemi, coś czytając.
 — Siadajcie — powiedział. — Najlepiej na ziemi, żeby wam później nie wirowało w głowie. — Spoczęli obok niego, tak jak powiedział. Odrzucił papiery i spojrzał na nich. — Wydaje mi się, że wszystko powinno być w porządku, ale jak znajdziecie jakieś luki, od razu mówcie — powiadomił.
 — To teraz wytłumacz, co robimy w tym dziwnym miejscu — rzekł Draco z wyraźnym zainteresowaniem.
 — Jakiś czas temu poszedłem do Komnaty Tajemnic — zaczął wstępnie. — Po dokładniejszych oględzinach znalazłem dość ciekawe pomieszczenie. Biblioteka Salazara Slytherina. Trafiłem tam na książkę o przeprowadzaniu magicznych badań. W pamięć wbiło mi się zdanie, że wszystko jest możliwe, ale nie wszystko jest odkryte. Kilka dni później przyszła do mnie Pansy, o czym doskonale wiecie. Naszła mnie pewna myśl… Zaraz wam udowodnię, że Mroczny Znak można usunąć. — Spojrzeli na niego ze szczerym zdumieniem. — Zacznę po kolei. Najpierw zobaczcie wspomnienie Pansy z inicjacji.
Pokój zawirował, a na ścianie przed nimi pojawił się obraz.
Pansy stała przed Lordem Voldemortem ze spuszczoną głową. W pomieszczeniu stało kilku śmierciożerców w maskach.
 — Klęknij i wyciągnij rękę — rzekł Riddle.
Dziewczyna  zrobiła to, co jej rozkazano. Podwinęła lewy rękaw i wyciągnęła rękę w stronę Voldemorta. Mężczyzna chwycił ją za przegub i przyłożył swoją różdżkę przy zgięciu jej łokcia. Mówił coś w innym języku, sycząc. Koniec jego różdżki wbił się w skórę młodej kobiety, która rozszerzyła załzawione z bólu oczy. Nie krzyknęła, ale zacisnęła powieki, drżąc. Czarnoksiężnik przesunął różdżkę w stronę nadgarstka, przecinając skórę. Z rany ciekły stróżki krwi, jednak można było spod nich dostrzec kształtujący się na skórze Mroczny Znak. Riddle odsunął różdżkę i puścił Ślizgonkę, a ona zachwiała się na kolanach i podtrzymała podłogi, żeby nie upaść. Na przedramieniu dostrzegła czarny jak smoła Mroczny Znak pokryty krwią.
 — Witaj wśród śmierciożerców, Pansy.
Wspomnienie zatrzymało się jak spauzowane. Harry spojrzał na przyjaciół. Blaise był mocno skrzywiony, a Blake blada jak trup.
 — To wspomnienie ma w tym ogromne znaczenie. Wy słyszycie syki, ja rozumiem słowa.
 — Wężomowa — mruknął Teodor, a Furia kiwnął głową.
 — Dokładnie. Przetłumaczyłem to na nasz język.
Pokój ponownie zawirował, a na ścianie pokazał się cytat zapisany pismem Harry’ego. Swą krew i moc przelej. Zwiąż dwie dusze. Bólem wezwij. Stwórz się na ciele. Nie pozwól zapomnieć. Morsmordre.
 — Dowiedziałem się przy okazji, że dzięki wężomowie mogę rzucać silniejsze zaklęcia, gdy będę wymawiał je w tym języku — rzekł brunet po chwili, kiedy wszyscy przeanalizowali cytat. — Morsmordre wymawia w wężomowie, co tworzy Mroczny Znak. Voldemort wymyślił to zaklęcie, żeby mógł oznaczać swoich śmierciożerców i zaznaczyć miejsce, gdzie dokonał mordu. Równie dobrze mógłby to stworzyć w innym języku, ale wtedy łatwo by się zrozumiało klątwę i ktoś mógłby wpaść na to, żeby usunąć Mroczny Znak. Był jedynym, który znał wężomowę. To dawało mu pewność, że nikt nigdy nie zniszczy Mrocznego Znaku. Mamy kolejny powód, żeby stwierdzić, że zrobił błąd, próbując mnie zabić. Stworzył kolejnego wężomówcę.
 — Nie mów o sobie jak o jakiejś bezkształtnej masie, którą ulepił Riddle — mruknęła Jasmine, a on wywrócił oczami.
 — Nie wiem, czy on o tym wie. Pewnie tak, ale najwidoczniej nie sądzi, że mogłem się zainteresować Mrocznym Znakiem. Zaklęcie Morsmordre może rzucić tylko osoba, która nosi znak i on sam, bo to on stworzył obraz tego zaklęcia. Dlaczego? Krew i moc przelej. Zwiąż dwie dusze. Łączy swoją duszę ze śmierciożercą, którego oznacza. Jego moc płynie w ich znaku przez krew. To zezwala rzucać im zaklęcie, oczywiście w naszym języku. Resztę mocy może zablokować i to robi. Dlatego wezwanie boli, a próba zapomnienia o znaku kończy się niepowodzeniem. Dopóki ktoś go nosi, nigdy o nim nie zapomni, nawet gdyby użył wszystkich znanych zaklęć maskujących. Nadążacie?
 — Na razie tak — odparł zainteresowany Łapa.
Pokój ponownie zawirował i zanim się zatrzymał, Harry ciągnął:
 — Żeby zobaczyć, jak to wszystko działa, musiałem stworzyć własny Mroczny Znak.
 — CO?!
Kiwnął w stronę ściany. Po lewej stronie widniała czaszka z wężem – symbol Voldemorta, a po prawej lew i wąż owinięte wokół siebie, oznaczające przynależność do dwóch domów.
 — Sam wymyślałeś formę znaku? — zapytał Toby.
 — Nie. Przelewa się to, co siedzi w twoim umyśle — odpowiedział. — Od razu po tym można poznać, że Voldemort to psychopata, bo czaszka to symbol śmierci. Normalny człowiek nie myśli o tym co chwilę. Dlaczego go stworzyłem? Tylko w praktyczny sposób mogłem sprawdzić, czy rzeczywiście można go usunąć. Stworzyłem klątwę przeciwną do tej Voldemorta. Wszystko jest tylko przeciwieństwem. Zaklęcie Morsmordre wypróbowałem na płacie skóry, ale okazało się, że nie ma unerwienia, więc nie miało to sensu. Cóż… — zawahał się — musiałem zażyczyć sobie normalną rękę. — Blake przybladła jeszcze bardziej, a Silver wciągnęła głośno powietrze. — Powtórzyłem czynności Voldemorta w wężomowie i w angielskim. Znak pojawił się tylko po wężomowie, co oznacza, że oznaczyć może tylko człowiek znający język węży, a to z kolei oznacza, że usunąć go może też tylko wężousty.
 — Ty i Voldemort — powiedział cicho Draco, a Harry kiwnął głową.
 — Rzuciłem swoją klątwę. Do słowa Morsmordre dodałem przedrostek de. Znak zniknął.
 — Jesteś pewny, że zaklęcie zadziałałoby na żywym człowieku? — odezwał się pierwszy raz Remus.
 — No właśnie nie byłem pewny.
 — Nie byłeś? A teraz?
 — Teraz mam niemal stuprocentową pewność — dodał, wahając się.
 — Jak to sprawdziłeś? — spytał podejrzliwie.
Zapadła cisza.
 — Rzuciłem to na siebie.
 — CO?!
 — Harry, czyś ty oszalał?!
 — Dajcie spokój — burknął. — Miałbym najwyżej tatuaż. Nikt nawet by nie pomyślał, że to Mroczny Znak.
Burzyli się jeszcze kilka minut, a Evelyn niemal go zabiła, gdy nie zaprzeczył, że bolało. Wyzwała go od masochistów i psychopatów, wyklinała go, ale wreszcie i ona się uspokoiła. Podwinął rękaw, żeby pokazać im, że po Mrocznym Znaku nie ma już śladu.
 — Bliznę wystarczyło posmarować maścią i wszystko zeszło — powiadomił. — Nie sprawdziłem tylko jednej rzeczy. Nie wiem, czy mogę usunąć znak stworzony przez Voldemorta i czy on byłby w stanie usunąć mój. A to właściwie klucz do rozwiązania, czy mogę to zrobić.
 — Mógłbyś sprawdzić na śmierciożercy.
 — Co innego doświadczenia na innych, a co innego na sobie. Mam złapać pierwszego lepszego śmierciożercę, żeby na nim poeksperymentować? Nie mam zamiaru pozbawić znaku jakiejś szui, która na to nie zasłużyła. Poza tym Voldemort by się o tym dowiedział.
Zapadła cisza.
 — Harry, nawet jakby to się nie udało, w co szczerze mówiąc wątpię, to dokonałeś przełomu w nauce — rzekł Remus. — Od pierwszej wojny szukają sposobu na usunięcie znaku.
 — Gdyby nie książka Slytherina, w życiu bym na to nie wpadł — odparł. — Dokładnie opisał, jak po kolei przeprowadzić badanie. Nie mam pewności do jeszcze jednej rzeczy. Czy magia Voldemorta wypływa wraz z wyeliminowaniem znaku, czy nadal pozostaje we krwi. Na sobie nie wypróbuję, bo sam siebie nie wezwę. Poza tym to trochę inaczej działa na tego, który rzucił zaklęcie.
 — Mógłbym przejrzeć twoje notatki? — zainteresował się Remus.
 — Wszystko jest na ścianach — odpowiedział, kiwając głową. — Lepiej szukało mi się konkretnej informacji na ścianie. Kartki mam tylko po to, żeby mieć do tego dostęp poza Pokojem Życzeń. Połowy możecie nie zrozumieć, bo często zapisywałem pierwszą myśl, jaka przyszła mi do głowy, żeby nie zapomnieć — dodał, gdy za przykładem Lunatyka poszli pozostali. — Część informacji jest na podłodze. Pokój często obracam, więc nie wiem, co gdzie jest. Wystarczy, że pomyślę o konkrecie i pokój sam mi to pokazuje.
 — Niesamowite — podsumował cicho Remus.
 — Powinieneś dostać za to Order Merlina — dodał Łapa, przeglądając kilka schematów.
 — Przekazanie tego Ministerstwu nie jest dobrym pomysłem w aktualnym czasie — stwierdził Harry. — Voldemort mógłby się dowiedzieć, a to znacznie utrudniłoby sprawę. Musi to zostać między nami.
 — Cholera, takie doświadczenie zostanie zatuszowane? — nie dowierzał Blaise.
 — Po jego zniknięciu możecie to ujawnić. Do tego czasu, jeśli będę to robił, to tylko w tajemnicy.
Syriusza uderzyło słowo możecie. Nie możemy albo mogę, ale możecie. Tak jakby dawał im zezwolenie na ujawnienie jego odkrycia, gdy zginie. Coś ścisnęło go mocno za serce. On nadal nie wierzy, że może mu się udać wygrać… Tyle się nauczył, opanował, walczył, odkrywał, ale nadal nie wierzył.
 — Masz na myśli jakieś konkretne osoby? — zapytał Teodor.
Kiwnął powoli głową, ale nie powiedział, o kogo chodzi.

Ta wiadomość sprawiła, że Harry musiał przytrzymać się krzesła, żeby nie zemdleć z przerażenia. W Wielkiej Sali trwała absolutna cisza. Później kilka osób zaczęło otwarcie płakać. Nauczyciele siedzieli ze spuszczonymi głowami. McGonagall stała na podium, ale w jej oczach błyszczały łzy. Brakowało tylko Dumbledore’a.
Wicedyrektorka zwołała natychmiastową zbiórkę wszystkich uczniów w Wielkiej Sali. W szkole pojawił się Zakon Feniksa wraz z kilkoma aurorami. Kiedy wszyscy poza Zakonem i aurorami siedzieli, nauczycielka transmutacji ogłosiła, że Albus Dumbledore zginął w walce z Voldemortem. Uczniowie siedzieli pełni szoku i niedowierzania. Szkoła była zagrożona niespodziewanym atakiem, dlatego Zakon i aurorzy mieli pilnować murów Hogwartu, a McGonagall przejęła obowiązki dyrektora. Lekcje na razie odwołano z powodu żałoby.
W magicznym świecie zapanował chaos. Większość pogodziła się z tym, że wojna bez Albusa Dumbledore’a jest przegrana. Śmierciożercy atakowali coraz śmielej. Prorok Codzienny szalał. Harry czuł się osaczony. Dowództwo nad białą stroną w wojnie zrzucono całkowicie na jego barki. Rita Skeeter rozpoczęła od artykułu o Wybrańcu. Pociągnęła tylko jeden sznurek, a cała machina ruszyła. Na przemian z wydarzeniami, w których zginął dyrektor szkoły, widniały artykuły o nim. Nacisk na niego był ogromny. Sugerowano nawet, żeby zrezygnował z edukacji i został specjalnie wyszkolony w Ministerstwie Magii. Przychodziły do niego masy listów, czasami nawet wyjców. Niektórzy wyrażali słowa otuchy, niektórzy krytykowali, a jeszcze inni oskarżali. To jednak bardziej go łamało, niż pobudzało do działania. Obarczyli szesnastolatka tak wielką odpowiedzialnością.
Severus Snape spotykał się z nim każdego dnia na lekcji magii umysłu, gdy Bitwa Myśli stała się codziennością. Silver podtrzymywała go na duchu, gdy tylko czuła, że jest z nim gorzej. Przyjaciele odbierali jego listy i wyrzucali do kosza, gdyż stwierdzili, że to tylko tam się nadaje. Syriusz nauczył się dawać mu porządnego kopniaka, żeby się nie załamywał. Pewnego razu ćwiczył z nim nowe zaklęcie, które kompletnie mu nie wychodziło. Kiedy przypomniał sobie artykuł z rana o tym, że to on jest odpowiedzialny za śmierć dyrektora, wszystko się w nim skumulowało. Rzucił różdżkę na ziemię z całej siły, powiedział, że ma w dupie tę całą czarną magię, Voldemorta i cały świat, a następnie wyszedł z pomieszczenia, trzaskając drzwiami. Łapa przyszedł po chwili, kiedy siedział skulony na kanapie. Przez długi czas siedzieli w ciszy, a później chłopak się wygadał z tego, co go dręczyło. Na końcu umówili się na kolejną lekcję następnego dnia.
Pogrzeb Dumbledore’a odbył się na hogwardzkich błoniach. Zebrali się wszyscy uczniowie, wpuszczono gości po dokładnym sprawdzeniu każdego z nich. Na błoniach nigdy nie było aż tylu ludzi. Dyrektor został pochowany na wzgórzu między marmurowymi płytami. To w tym dniu w Harrym zaszła wielka zmiana. Nad grobem latał Fawkes, śpiewając pożegnalną pieśń, która poruszyła serca nawet największych twardzieli. Później zleciał w tłum, gdzie okrążył Furię, wyśpiewując pocieszający trel, a następnie wylądował na nagrobku, gdzie doszło do ostatniego spalenia.
Po pogrzebie Ślizgon nie uczestniczył w rozmowach w pokoju wspólnym. Myślał. Dumbledore, mimo wielu popełnionych błędów, był bardzo ważną osobą w wojnie i człowiekiem, który podtrzymywał na duchu. Może Harry mu nie ufał, ale zawsze wiedział, że jest potężnym magiem. Do ostatniej chwili miał nadzieję, że to on przejmie rolę wybawiciela, wyręczy go, mimo istniejącej przepowiedni. Teraz wiedział, że jego nadzieje były złudne. To musiał być on. Nieodwołalnie. Nie był wszechpotężny i dobrze o tym wiedział. Voldemort miał nad nim niemałą przewagę, ale jednak naznaczył go jako równego sobie. Musiał coś w sobie mieć, skoro był tym nieszczęsnym Wybrańcem.
Podjął decyzję. Musiał być bardziej stanowczy i pewny siebie, skoro miał stanąć na czele białej strony. Uderzyć w Voldemorta. Osłabić go w jakiś minimalny sposób. Nie musiał on być widoczny dla całego społeczeństwa.
Przesunął wzrok na Pansy siedzącą samotnie w kącie pokoju wspólnego. Patrzył na nią natrętnie, aż odczuła, że ktoś ją obserwuje. Podniosła wzrok, a ich spojrzenia się skrzyżowały. Kiwnął lekko głową w stronę wyjścia. Skinęła delikatnie i ponownie spojrzała w czytaną wcześniej książkę. Furia podniósł się do pionu i powiedział do przyjaciół, że musi coś załatwić. Nie czekał na odpowiedź. Poczekał na dziewczynę przed Pokojem Życzeń, a ona dołączyła do niego chwilę później. Na korytarzu nie było żadnej żywej duszy, co nie było dziwne, skoro było już po ciszy nocnej i to jeszcze w dzień pogrzebu dyrektora szkoły, która była zagrożona atakiem.
Drzwi zamknęły się za nimi.
 — Co to za sprawa? — zapytała, siadając w jednym z foteli.
Spojrzał na nią uważnie.
 — Gdybym ci powiedział, że znam sposób, żeby usunąć znak, ale nie jestem stuprocentowo pewny, że to zadziała i nie znam konsekwencji, zgodziłabyś się na to?
Spojrzała na niego z szeroko rozwartymi oczami.
 — Chcesz powiedzieć, że…?
 — Ufasz mi na tyle? — przerwał jej.
Zapadła cisza.
 — Tak — odpowiedziała. — Nie wiesz, ile bym zrobiła, żeby go usunąć raz na zawsze.
 — Nawet gdyby bolało tak bardzo, a nawet bardziej, jak na inicjacji?
 — Przechodzę to niemal codziennie. Co mi szkodzi przeżyć to jeszcze raz i mieć później spokój? Powiedz tylko kiedy.
 — Teraz?
 — Teraz — potwierdziła twardo po chwili.
To było szaleństwo. Harry chciał powiadomić kogoś, żeby w razie czego im pomógł, ale Pansy nie chciała, żeby był tu ktokolwiek inny. Zgodził się. Nie robił jej z tego powodu wyrzutów. Musiał być bardziej samodzielny. Nakazał jej usiąść na kanapie. Sam też to zrobił tuż przed nią. Jeszcze raz upewnił się, że chce to zrobić i jest tego pewna. Przyłożył swoją różdżkę do jej ramienia, gdzie zaczynał się Mroczny Znak. Z jego ust wydobył się syk, a jego różdżka wbiła się mocno w jej skórę, aż popłynęła krew. Dziewczyna zacisnęła mocno oczy i zęby, spinając się. Przytrzymał ją silniej za rękę, gdy zaczęła drżeć z bólu, a z jej ust wyrwał się cichy jęk. Nie mógł teraz przestać. Różdżka powoli i boleśnie przesuwała się w stronę nadgarstka. Ślizgonka płakała, ale nie miała zamiaru tego przerwać. Krew momentami tryskała mocniej, plamiąc kanapę, różdżkę, dłonie oraz ubrania. Pansy powoli traciła kontakt z rzeczywistością, ale Furia nadal jej nie puszczał. Musiał skończyć to, co zaczął.
Gdy wreszcie oderwał różdżkę od jej ciała, poczuł się niewyobrażalnie zmęczony. Stracił dużo magicznej mocy, która musiała się zregenerować. Rana pomału się zrastała, a czerń znikała ze skóry. Pansy zaciskała mocno powieki.
 — Powiedz, że już go nie ma — szepnęła drżącym głosem.
 — Nie ma — odparł cicho i zamknął oczy.
Dziewczyna otworzyła powieki, aby przekonać się o tym na własne oczy. Palcem starła krew z ramienia. Zamiast Mrocznego Znaku na jej ramieniu widniała blizna w kształcie podłużnej linii, gdzie różdżka Harry’ego przeryła jej skórę.
 — Maść zadziała — powiedział, patrząc na jej rękę.
 — Nie wiem, jak to zrobiłeś, ale jesteś genialny. Nikt na to nie wpadł.
 — Kto w szkole wie, że masz Mroczny Znak?
 — Chyba tylko Draco z resztą, Crabbe i Goyle. Nikomu o tym nie mówiłam i chroniłam się, żeby nikt tego nie zobaczył.
 — Zostaw to dla siebie. Któregoś dnia mogę zająć się twoją matką, ale najpierw muszę sprawdzić, czy wszystko podziałało poprawnie i czy będą jakieś skutki uboczne.
Pokiwała głową, dziękując. Powiedział jej, żeby wróciła do pokoju wspólnego, wcześniej zmywając z siebie krew. Musiał trochę odczekać, aby nie było podejrzeń, że wyszli gdzieś razem.
Z tego, co widział, wynikało, że zaklęcie zadziałało poprawnie. Sam stracił tylko magiczną moc, która się regenerowała i był zmęczony. Wydawało się, że z Pansy też wszystko było w porządku. Miała mu mówić o wszystkich zmianach, gdyby wystąpiły, albo gdyby nadal czuła ból w miejscu, gdzie wcześniej widniał Mroczny Znak. Nie mógł się dowiedzieć, czy w jakiś sposób zadziałało to na Voldemorta.
Wstał i powoli ruszył do pokoju wspólnego. Przed pójściem do łóżka chciał załatwić jeszcze jedną sprawę. Pomieszczenie było już w połowie opustoszałe, ale jego przyjaciele z dziewczyną nadal tutaj siedzieli. Wystarczyła wymiana spojrzeń, żeby wiedział o tym, że mają mu coś do powiedzenia. Gdy wcisnął się między Silver i Jasmine, Toby rzekł:
 — No to teraz mów.
 — Co mam mówić?
 — Gdzie byłeś i co robiłeś — odparł Draco, rzucając na nich zaklęcie wyciszające. — Widzieliśmy, że Pansy wróciła z miną, jakby darowano jej drugie życie.
Kiwnął głową, by dać znać, że zaklęcie działa, kiedy Harry spojrzał na niego pytająco. Czasami potrafili porozumiewać się wzrokiem.
 — Usunąłem jej znak — przyznał.
Teodor kiwnął głową.
 — Tego się spodziewaliśmy — stwierdził. — I jak?
 — Z tego, co widać najpierwszy rzut oka, wszystko jest w porządku. Po kilku dniach zobaczymy, czy usunięcie przebiega poprawnie.
Po kilku minutach rozmowy stwierdził, że jest zmęczony, dlatego poszedł do dormitorium. Z kufra wyciągnął Księgę Pytań, a następnie usiadł na łóżku i zasłonił je kotarami. Otworzył księgę w pierwszym lepszym miejscu. Sięgnął po pióro oraz atrament, a następnie po szatę szkolną, gdzie widniał znak domu Slytherina. Skupił się na wężu, a chwilę później zaczął pisać na pergaminie literki s w różnych formach. Gdy spojrzał na to, co napisał, widział dziwne znaczki, ale dostrzegał tam też słowa: Jakie są korzyści Bitwy Myśli? Jakaś niewidzialna ręka zaczęła wypisywać słowa w języku węży, a on wciągnął głębiej powietrze, zaczynając to czytać z zapartym tchem.

Gdy obudził się z samego rana, wiedział, że Voldemort odczuł usunięcie znaku Pansy. Atakując go w Bitwie Myśli, był bardzo zdenerwowany, przez co czasami nieuważny, co Harry mógł wykorzystać, wyrzucając go ze swojego umysłu. Po przeczytaniu o korzyściach wynikających z Bitwy Myśli Furia czuł się jakoś pewniej i zaczął bardziej wierzyć we własną wygraną.
Razem z przyjaciółmi ruszył do Wielkiej Sali, ale w połowie drogi dopadły go Erin i Hermiona.
 — Merlinie, jesteś! — zaczęła jego była dziewczyna. — Szybko, do Wielkiej Sali! Przyszedł Minister i…
 — Chcą cię zabrać — dokończyła Hermiona.
 — Co? — wydusił.
 — Knot chyba oszalał — jęknęła Erin. — Chcą cię zmusić do jakiegoś szkolenia, żebyś zabił Voldemorta jak jakaś maszyna do zabijania.
Zrobiło mu się słabo, gdy dotarły do niego te słowa. Wszyscy wpadli do Wielkiej Sali. To, co tutaj się działo, było czymś nierealnym. McGonagall, z poparciem wszystkich nauczycieli, wykłócała się z Ministrem Magii. Wokół stało pełno aurorów, a uczniowie obserwowali to z przerażeniem. Panował istny chaos.
 — Nie macie prawa zabierać ucznia ze szkoły! — wrzeszczała McGonagall, tracąc nad sobą panowanie. — Szkoła jest za niego odpowiedzialna i do jej końca nie możecie wtrącać się w jego edukację!
 — Minewro, w tej sytuacji jest to konieczne! — Gdy uczniowie dostrzegli, że zjawił się Harry, automatycznie się uciszali. Wreszcie zapadło absolutne milczenie, kiedy zobaczyli go wszyscy. — Panie Potter — rzekł Knot z entuzjazmem, szybko do niego podchodząc. — Mamy nadzieję, że z chęcią przyjmie pan pomoc ze strony Ministerstwa Magii i pozwoli się wyszkolić.
 — Chyba śnicie — odpowiedział.
Knot zatrzymał się w miejscu.
 — Wie pan, w jakiej sytuacji znajduje się czarodziejski świat — ciągnął twardziej. — Jest to absolutnie konieczne, szczególnie, że ma pan ważną rolę do odegrania w tej wojnie.
 — Nic wam do tego, jaka jest moja rola — zirytował się.
Między nimi zawisła napięta cisza. Z ust Knota zszedł uśmiech.
 — Taka jest wola społeczeństwa, panie Potter — rzekł chłodno.
 — A moja jest inna. Nie możecie mnie zmuszać do czegoś takiego — odpowiedział Furia jeszcze zimniej. — Nie jestem własnością Ministerstwa.
 — Nie wyrażasz zgody?
 — Oczywiście, że nie.
Knot zacisnął zęby.
 — Działasz przeciwko Ministerstwu.
 — Bo utrudniacie całą sprawę.
 — Nie dajesz mi wyboru. Zabierzemy cię siłą.
 — Nie odważycie się — powiedział Draco, robiąc krok w przód.
Knot nie zwrócił na niego uwagi. Kiwnął głową na aurorów. Furia przełknął ślinę. Nie wiedział, co ma robić.
 — Korneliuszu, nie masz prawa! — krzyknęła McGonagall.
Rozległ się szum, gdy aurorzy zareagowali na znak Ministra. Stanęli jednak, kiedy Ślizgoni zaczęli wstawać ze swoich miejsc i celować w nich różdżkami. Zaczęli do nich dołączać uczniowie z innych domów.
 — Nie pozwolimy go zabrać — odezwał się Neville z różdżką w dłoni.
 — Celujecie w Ministra Magii! — oburzył się Knot.
 — I postępują prawidłowo — odpowiedziała dumnie McGonagall.
 — To pogwałcenie prawa!
 — A co pan robi w momencie, gdy chce go pan zabrać? — zapytał Tristan. — Aresztujecie całą szkołę?
Nagle za Harrym rozległ się hałas. Usłyszał głos Syriusza, który przepychał się przez tłum. Wreszcie dopchał się na środek, dołączając do Furii.
 — O co chodzi, panie ministrze? — powiedział chłodno, kładąc dłoń na ramieniu chrześniaka.
 — Panie Black — rzekł, unosząc lekko głowę. — Ministerstwo pragnie wspomóc pana Potter w walce z Sam-Wiesz-Kim i specjalnie go wyszkolić.
Harry i Syriusz spojrzeli na siebie z uniesionymi brwiami. Łapa wyglądał tak, jakby myślał, że to jakiś żart, ale Furia dawał mu znak wzrokiem, że wcale tak nie jest. W tym momencie wyglądali jak ojciec z synem.
 — Nie zgadzam się — odparł prosto Syriusz do Knota. — Jako jego prawny opiekun, nie wyrażam na to zgody.
 — Jest to konieczne…
 — Konieczne jest ukończenie przez niego szkoły. Nie możecie przerywać jego edukacji, skoro nie złamał prawa.
 — Społeczeństwo tego wymaga!
 — A co mnie to obchodzi? Nie ukończył jeszcze siedemnastu lat, nie jest osobą pełnoletnią, dlatego nie możecie nakładać na niego dodatkowych obowiązków, poza nauką i przestrzeganiem prawa dla niepełnoletnich czarodziejów, prawda? — Zapadła cisza. Knot zacisnął zęby jeszcze mocniej. — Chyba mi nie powiecie, że nie znacie prawa, które sami stworzyliście — warknął Łapa.
 — Doskonale znamy prawo, panie Black! Jest w nim także zastrzeżone, że można od niego odstąpić w kryzysowych sytuacjach!
W Harrym obudził się charakter Ślizgona. Musiał walczyć o swoje.
 — Macie zamiar zrobić ze mnie maszynę do zabijania? Chyba naprawdę nie chcecie mnie po swojej stronie — powiedział w stronę wściekłego ministra. — A co zrobicie, gdy po tym nieszczęsnym szkoleniu stanę przeciwko wam?
Uniósł brew w geście zastanowienia. Zapadła napięta cisza. Brunet dostrzegł jak na ustach Snape’a pojawił się grymas oznaczający zadowolenie. Dostrzegł jego ślizgońską metodę. Małe zastraszenie i szantaż. Knot zaśmiał się nerwowo, ale umilkł, gdy uczeń nie zmienił mimiki twarzy.
 — Panie Potter, dobrze wiemy, że to nierealne…
 — Bo wy tak myślicie? Działanie przeciwko samemu sobie może później odwrócić się przeciwko wam, nie sądzi pan?
 — To nie będzie konieczne — rzekł wreszcie, jakby wcześniej nie było żadnej awantury. — Nie będziemy was więcej niepokoić.
 — Mam nadzieję — odpowiedział niemiło Łapa.
 — Dziękuję za wsparcie, panie ministrze — dodał szyderczo Harry.
Mężczyzna lekko się zmieszał i szybko wydostał się ze szkoły wraz z aurorami i, co Furia dostrzegł dopiero teraz, tłumem dziennikarzy z Ritą Skeeter na czele. Był w stu procentach pewny,  że artykuł o tym zdarzeniu pojawi się na pierwszej stronie w Proroku Codziennym. Usiedli przy stole Slytherinu. Chłopakowi odechciało się jeść, gdy uświadomił sobie, że zyska nowych przeciwników po jutrzejszej publikacji.

=====================================

Zapewne każdy ma oczy i zauważył nowy szablon. Wszystko przez to, że uczę się kodów CSS i kombinuję ile tylko mogę, żeby wyszły fajne efekty. Ten mnie w pełni zadowala. A Wam się podoba? 
Powolnymi krokami zbliżamy się do końca pierwszego tomu. Drugi powoli się pisze, chociaż wolałabym, żeby pisał się szybciej.
Przede mną ostatni intensywny tydzień w szkole, bo muszą w tym tygodniu wystawić nam oceny, a później matura. Momentami mam ochotę wyć rozpaczy. Bardzo szybko to minęło. Chyba jedynym pocieszeniem będzie zbliżający się koncert.
Dobra, nie zanudzam. Do kolejnej soboty ;*

19 komentarzy:

  1. Przeczytałam. Otworzyłam gębę. Zeszłam z tego świata.
    Czytając powyższy rozdział pomyślałam, że jeszcze mniej niż dziesięć lat ćwiczeń, a byłabyś naprawdę dobrą pisarką, gdybyś tylko chciała! Patrząc na zmiany w Twoim pisaniu od pierwszego rozdziału Siły Życia, a czytając powyższy post, to mogę z dumą stwierdzić, że istnieje szansa, że za kilkadziesiąt lat będę mogła mówić swoim dzieciom, że znałam taką Majkę Xyz (hmm... będziesz miała pseudonim?), która jest autorką książek. Ach... chciałoby się xD
    Dobra, nie gadam już o pierdołach, a zacznę pisać o rozdziale, który bardzo mi się spodobał.
    Furia to fenomen. Przystojny, mądry, zabawny, genialny... Ach, zazdroszczę Silver :) Żeby znaleźć sposób na usunięcie znaku...
    I nagła zmiana akcji - to jest Twój znak rozpoznawczy. Śmierć Dumbledore'a jakoś niespecjalnie mnie poruszyła, bo w tym opowiadaniu nie byłam do niego tak przywiązana. Świetna reakcja Ministerstwa Magii - Harry ma być wybawicielem i w ogóle... Wspaniała reakcja uczniów Hogwartu, którzy bronili Harry'ego... Rozdział naprawdę mi się podobał, chociaż wydaje mi się, że jest krótszy niż poprzednie...
    Co do zapowiedzi następnego rozdziału... Bez komentarza, kocham Bitwę Myśli bardziej, niż Drugie Oblicze.
    Szablon bajeczny! Mam nadzieję, że zostanie na tym blogu minimum dwa miesiące ;p Wiesz co? Ślicznie Ci wyszedł... *.*
    Już niedługo koniec pierwszego tomu, więc zrobisz sobie przerwę... No cóż, skoro dodajesz regularnie bajeczne rozdziały, to w pełni się z tym zgadzam :)
    Weny mnóstwo życzę i będę trzymać kciuki, gdy będzie matura. Wiem, że jeszcze troszeczkę, tyci tyci czasu zostało, no ale chyba moje kciuki do tego czasu nie zostaną pozbawione krwi ;p
    Pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow *.* no ja nie moge 1 nie dowierzam ! Hehe, ten to ma glowe :D Gratuluje pomyslu, Pumcio :D Wiem, wiem, ale ja sie przyzwyczailam :P Wspolczuje starsznie tej matury, ja na szczescie swoje testy mam juz za soba ^^ Choc i tak nadal chodze do szkoly #NieOgarniam #WinaSamiWiecieKogo ;/ Ale nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem ! Ciesz sie z koncertu i nie przejmuj matura ^^ Zdasz (jestem Trelawney i przepowiadam Ci, ze zdasz ;) ) I nie kloc sie ze mna ! :D Eh, lekko zazdroszcze, bo ty pojediesz na swoj koncert na poczatku czerwca, a ja na swoj konwent dopiero pod koniec sierpnia :'( Ale przynajmniej jade :D Rozdzial zajebisty ^^ Jak zawsze :D Heh, prawdziwy Slizgon..ciekawe, czy ajk przezyje to po wojnie zaoferuje to Snape'owi...w zamian za nauke ;) No, ja juz znikam i weny zycze ;D Zeby nie byla juz taka klopotliwa ;) I oczywiste, trzymam kciuki ! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Szablon zaje*isty! O wiele lepszy niż poprzedni.:D Rozdział świetny! Normalnie zmienić imiona bohaterów i zacząć pisać książkę! @_@ Zarobiła byś fortunę jestem tego pewna! :D
    No, ale co do rozdziału, to normalnie czułam się jakbym sama tam była wszystko przeżywała!Knot wkurzył mnie jak, nie da się tego wyrazić w słowach.
    Biedny Harry tyle na jego głowie, na jego miejscu też powiedziała bym, że mam to wszystko gdzieś.
    Co do matury, to łączę się z tobą w bólu, tylko ja mam teraz zdawać testy gimnazjalne, ale i tak jest okropnie. Q_Q
    Uhh, ale się rozpisałam, czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam i życzę duuuuużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam ten rozdział tuż po tym jak dodałaś ^_^ lecz przez burzę nie zdążyłam napisać wcześniej komentarzu. :)
    Ah... Rozdział R-E-W-E-L-A-C-Y-J-N-Y!
    Szablon - śliczny <3
    Hah... Ty będziesz zdawać maturę, a ja jestem dopiero w 1 gimnazjum *-*... Jakbym zapomniała napisać później to: Życzę Ci powodzenia :)
    Życzę dużoooooooooooooooooooooo wenyyy!
    Pozdrawiam ^_^

    OdpowiedzUsuń
  5. Super szablon. Chociaż widzę tylko nagłówek to i tak mi się podoba xD
    Rozdział mie powalił, szczególnie akcja z usunięciem Mrocznego Znaku i Ministrem. Ahhh kocham Harry'ego Jamesa Ślizgona Pottera :D
    Napisałabym więcej, ale internet mnie goni ( a w zasadzie jego brak).
    Podsumowując suuuuuuuuuper. A co do szkoły. Będziesz miała zajebiste świadectwo maturalne i zdasz śpiewająco maturę. Wierzę w ciebie! :D
    :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestę pod ogromnym wrażeniem.
    Śledze twoje blogi od dawna lecz jeszcze żaden rozdział nie sprawił że mnie zamórowało ;D
    Masz talent i sądze iż powinnaść pomyśleć o poszukaniu sponsoringu gdyż masz ogramną sznase na napisanie dobrze sprzedającej się książki.
    Co do rozdziału swietny. Z reszta każdy jest dobry :)
    Nie bede się rozpisywał
    Życze ci mnóstwo weny i powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurde. Chyba z czystym sumieniem muszę przyznać, że ten rozdział jest po prostu rewelacyjny. I nie mówię tego ot tak sobie, pamiętaj - ja nigdy nie mówię nic ot tak. I także z czystym sumieniem przyznaję, że o ile dobrze wszystkie rozdziały pamiętam, to ten jest najlepszym ze wszystkich jak do tej pory. Naprawdę, dzisiaj przeszłaś samą siebie.
    Rozdział zawierał wiele zwrotów akcji i każdy był niespodziewany. Najpierw znak, potem śmierć Dumbledore'a, potem - Knot. Jeszcze Niezrównoważona pobudziła moją ciekawość, bo zanim zaczęłam czytać, napisała do mnie "czytałaś rozdział?" i już wiedziałam, że coś musiało być :D I nie zawiodłam się.
    Prace nad mrocznym znakiem naprawdę mi się podobały. Fakt, że Pansy się zgodziła, mimo że nie miała pewności... chociaż myślę, że na jej miejscu też bym się zgodziła. Nie wyobrażam sobie nawet bólu, jaki musi być przy wezwaniu. Zapewne coś okropnego.
    Nie lubię Knota - ale zacznijmy od tego, kto go lubi? Zrobi wszystko, byle zachować stołek.
    Czekam na następny rozdział - jak rozumiem, ten wprowadza nas w zakończenie tego tomu, tak? Chciałabym, żeby w następnym był opis tego, jak społeczeństwo zareaguje na odmowę Harry'ego. A może Harry opuści Hogwart? A może jakoś zmobilizuje się tak mocno, żeby poprowadzić białą stronę do zwycięstwa? A może zrezygnuje? Kurczę, tyle niewiadomych... naprawdę dzisiaj dałaś z siebie naprawdę wiele.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam [pisanina-frigus.blogspot.com]
    Fri.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, ostatnio byłam tak zajarana, że zapomniałam wypomnieć jednego błędu: Morsmordre, nie Morsmorde. To wszystko, z niecierpliwością czekam na nowy rozdział :)

      Usuń
  8. Niezrównoważona i Frigus mają rację. Wszystkie Twoje rozdziały są świetne, ale przy tym wyjątkowo nie mogłam się oderwać. Trzeba być Furią by wymyślić takie rzeczy. Ciekawi mnie opinia społeczeństwa i artykuł Skeeter jeśli takowy się pojawi. Z drugiej strony ciekawe, co by się stało gdyby Furia ogłosił, że staje po stronie Gadziny hmmm, to dopiero byłby szok. Pomysł z własnym 'mrocznym znakiem' był świetny. Nowy szablon jest Megggga ! Trzymam za Ciebie kciuki na egzaminach.
    Pozdrawiam i ściskam ;*.

    Daga

    OdpowiedzUsuń
  9. Szablon jak najbardziej w porządku dużo lepszy od poprzedniego na którym nie dało się czytać wyrazów które wyszły poza beżowe pole:) Rozdzialik rewelacyjny i niespodziewana śmierć Dyrektora no i cała szkoła staneła w obronie Furii cóż za solidarność. Pomysł z usuwaniem mrocznego znaku też fajny:) Jak zawsze czekamy na następny rozdział cały tydzień:)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny na następny tom:)

    Kara Black

    OdpowiedzUsuń
  10. Bully! Uwielbiam cię!
    Jak tam usunąć znak i wogóle i nagle...śmierć dyrektora. Niepodziewane zwroty akcji to chyba twój znak rozpoznawczy. Szablon, przyznam rewelacja. Jest o znaczniej przejrzystszy od tamtego. Zapowiedź kolejnego rozdziału jest dla mnie szokiem. Co ty kombinujesz?

    Astra

    PS. Trzymam kciuki za twoją mature. Zdaj ją jak najlepiej;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiedziałem, że coś się stanie, ale żeby aż tyle, to nawet w najśmielszych snach bym nie przypuszczał. Szukam innych przymiotników niż genialny i rewelacyjny ale jakoś żaden inny nie oddaje jakości tego rozdziału.
    Było tu tyle zwrotów akcji, że spokojnie można by było rozbić go na 2, góra 3 rozdziały :) a i tak bylibyśmy usatysfakcjonowani porządną dawką wrażeń. Szczerze, to nie spodziewałem się śmierci Dumbledore'a, a już na pewno nie spodziewałem się usunięcia znaku przez Harry'ego. Same niespodzianki, ale jak już kiedyś napisałem lubię je, więc tak trzymaj :) Ciekawią mnie jakie są korzyści z Bitwy Myśli, skoro Harry'emu aż dech zaparło jak o tym czytał :D
    Co do nowego szablonu, to wygląda świetnie, ale strona mi lekko ścina jak przewijam. Nie wiem czy innym też, czy może to tylko u mnie tak jest.
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, który z pewnością również mocno nas zaskoczy :)

    Pozdrawiam i weny życzę
    Szaloony

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialne, genialne, genialne i jeszcze raz genialne!
    Tyle bym chciała napisać, ale jakoś nie potrafię ubrać myśli w słowa...
    Usuwanie znaku, korzyści z Bitwy Myśli, sytuacja z Knotem.
    Ehh... Ja chcę już kolejny rozdział!!
    A co do szablonu, to super.
    Życzę dużo weny do tego drugiego tomu!

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział <3 I szablon też ! :) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału szczególnie po zapowiedzi ^^ Sytuacja z Knotem <3 Cud ,miód xd

    OdpowiedzUsuń
  14. Chciałabym poinformować Cię, że Twój blog został nominowany do nagrody The Versatile Blogger Avard przez bloga http://lily-i-james-w-pogoni-za-szczesciem.blogspot.com/ Więcej informacji w zakładce 'Versatile i Liebster'
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem dumna z Harry'ego. Poważnie, byłam pewna, że te jego badania nad znakiem skończą się na samych badaniach. Cieszę się, że zdołał dojść do tego, jak go usunąć i że udało mu się usunąć znak Pansy.
    Ale martwi mnie jedno. Ja rozumiem, że stworzenie znaku było mu potrzebne do badań, ale Merlinie, co gdyby nie potrafił go sobie potem usuąć? Odetchnęłam z ulgą, kiedy powiedział, że metoda usuwania znaku jest skuteczna. Tu jednak pojawia się kolejne zmartwienie.
    Nie chcę, żeby Harry miał do wojny i swojego życia takie podejście. Mam wrażenie, że on po prostu pogodził sie zmyślą, że albo Voldemort go zabije, albo że Harry umrze razem z nim. Mam nadzieję, że Syriusz pogada sobie z nim i że ta rozmowa w ogóle coś da.
    Śmierć Dumbledore'a. Jakoś tak nie za bardzo się tym przejęłam. Przyjęłam to wręcz ze stoickim spokojem. Boję się tylko, że Voldemort będzie czuł się teraz pewniej i więcej ludzi będzie się do niego przyłączało. W końcu Dumbledore był ikoną i czarodziejem, którego Voldzio się bał. Ludzie, bojąc się o swoje życie, będą przyłączać się do Czarnego Pana, myśląc, że to on wygra teraz woję. Może to być katastrofalne w skutkach...
    Knot. Doprawdy, on jest niepoważny. Nie byłam pewna, czy moją reakcją na jego działania powinien być śmiech czy płacz. To było aż absurdalne. I co on sobie w ogóle myślał? Że tak po prostu wejdzie sobie do Hogwartu i wyda rozkaz Harry'emu Potter'owi? I co śmieszniejsze, myślał, że Harry Potter go posłucha? Bo niby społeczeństwo tego wymaga? To jest tak niedorzeczne, że aż śmieszne. Ośmielę się powiedzieć nawet, że groteskowe. Wiedziałam, że Knot jest idiotą, ale żeby aż takim? Dobrze, że Syriusz przyszedł, obyło się bez walki, bo jestem pewna, że Harry nie odmówiłby sobie rzucenia zaklęcia na Ministra. Zresztą nie tylko Harry.
    Czekam na więcej fragmentów z Silver;)
    Pozdrawiam,
    Seya.

    OdpowiedzUsuń
  16. O, Merlinie!
    Ale się dzieje!

    Widzę, że intuicja mnie nie zawiodła.
    Harry usunął Mroczny Znak! ;D

    Śmierć Dumby'ego musiała wstrząsnąć Magicznym Światem.
    Nienawidzę głupoty Ministerstwa i nagonki dziennikarzy, choć idealnie tu pasuje :/

    Ciekawe, co dalej???

    Pozdrowienia z łazienki (no, masz... czytam, zamiast iść się myć ;d )
    ~Cathy_Riddle

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam,
    jejciu cudowny rozdział, Harremu udało się usunąć mroczny znal, jest genialny, przyjaciele go wspierają, dyrektor zginął, wielka szkoda, ta scena w wielkiej sali wspaniała, tak Harry pokazał ślinzgońską naturę, i jak widać wszyscy uczniowie stanęli w jego obronie przed ministrem....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej,
    wspaniały rozdział, udało się Harremu usunąć mroczny znak, jest genialny ;) tylko jemu mogło się o udać... ma wsparcie wszystkich przyjaciół, wielka szkoda, że dyrektor zginął, a ta scena w wielkiej sali wspaniale wyszła, o tak, o tak, Harry pokazał swoją ślizgońską naturę, i jak widać wszyscy uczniowie Hogwartu stanęli w jego obronie przed ministrem... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń