20.04.2013

Rozdział 37 - Zaklęcie uśmiercające

Artykuł w Proroku Codziennym nie był dla Harry’ego zaskoczeniem. Obszerna relacja z tego, co się działo w szkole, zajęła ponad trzy strony, a do tego dołączyli jeszcze osobne reportaże pod tytułem: Jak miało przebiegać specjalne szkolenie Pottera? Wybraniec grozi przejściem na ciemną stronę mocy! Co jest przyczyną? czy też: Potter buntuje Hogwart przeciwko Ministerstwu Magii!
 — Ritę nieźle natchnęło — stwierdził z lekkim rozbawieniem przy śniadaniu, gdy w jego ręce wpadła gazeta. — Głupia piz…
 — Hamuj — przerwała mu Evelyn, słysząc śmiechy Ślizgonów.
 — Dałeś jej wczoraj dużo powodów. — Blaise wzruszył ramionami, smarując kromkę chleba dżemem, którą po chwili ukradła mu Blake. Spojrzał na nią z oburzeniem, ale uśmiechnęła się do niego i pocałowała w nos, co go zmiękczyło. Teodor ze śmiechem pokręcił głową, widząc tę sytuację. Idealnie do siebie pasowali.
Zerknął na Harry’ego z zainteresowaniem. Od wczoraj zachowywał się dziwnie, co nie znaczyło, że były to zmiany negatywne. Jeszcze nie tak dawno był przytłoczony przez wymagania, jakie stawiali mu ludzie. Nagle wszystko się zmieniło. Chłopak był bardziej rozluźniony, ignorował listy wysyłane do niego przez jego politycznych przeciwników, do artykułów podchodził z dystansem. Jednocześnie stał się bardziej stanowczy i robił to, co uważał za słuszne, nie zastanawiając się nad tym, co powiedzą inni. Na pewno nie działało to na jego niekorzyść. Nie wiedział tylko, co wywołało takie zmiany.
 — Nie za często bywasz w Komnacie Tajemnic? — zapytała go Silver, gdy znaleźli bruneta w pokoju wspólnym daleko od reszty Ślizgonów.
Czytał książkę z lekko zmrużonymi oczami. Gdy chcieli sprawdzić tytuł, stwierdzili, że nic nie rozumieją, bo była zapisana w wężomowie. Furia wywrócił tylko oczami na jej słowa. Wcisnęła się na jego kolana, kiedy pozostali rozsiedli się na kanapach. Objął ją jedną ręką, w drugiej trzymając książkę.
 — O czym to? — zapytała Jasmine.
 — Bezróżdżkowa.
 — Przecież znasz teorię — stwierdził Elvis.
 — Ale nie bezróżdżkowe zaklęcia w wężomowie — odparł, odkładając książkę stronami w dół, aby później nie musiał szukać miejsca, w którym skończył. — Mówiłem wam, że dzięki niej mogę rzucać silniejsze zaklęcia. Okazuje się, że to nie jedyny plus. Bezróżdżkowa w wężomowie jest o wiele prostsza, pomijając to, że musisz jednocześnie skupić się na zaklęciu i wypowiadaniu słów w innym języku. Tak się składa, że przez te badania nad Mrocznym Znakiem trochę szybciej przychodzi mi wymawianie wyrazów w wężomowie, bo dość dużo tego czytałem. Czasami robię to automatycznie. To ułatwia sprawę.
 — Dlaczego?
 — Bo koncentruję się właściwie tylko na zaklęciu.
 — Widzisz jakieś zmiany bądź efekty?
Rozejrzał się po pomieszczeniu, czy nikt na nich nie patrzy, ale siedzieli w mało widocznym miejscu, więc nie zwracano na nich uwagi.
 — Dość wyraźne — stwierdził tylko. Wyciągnął rękę, marszcząc lekko brwi, syknął, a do jego dłoni przyleciał stojący na stoliku kałamarz. Wszyscy rozszerzyli oczy na ten widok. — Minus jest taki, że nie zrobię tego niewerbalnie, bo nie jest to możliwe. Nie można myśleć w wężomowie, przynajmniej tak twierdzi Slytherin. Sprawdzałem to i muszę przyznać mu rację. Mówić owszem, ale nie myśleć. Pomaga to w opanowaniu normalnej bezróżdżkowej, więc warto skorzystać. Okazało się nawet, że część zaklęć w wężomowie można rzucić tylko magią bezróżdżkową albo istnieją takie zaklęcia, które nie są przetłumaczone na inne języki.
 — Znalazłeś jakieś bardziej przydatne? — zainteresowała się Rubi.
 — Na razie siedzę w teorii, więc za dużo ich nie poznałem, ale w Komnacie jest taka książka, więc zaraz mam zamiar po nią iść.
 — Zainteresowała cię wężomowa, co? — wytknęła mu język Jas.
 — Nie powiem, że nie, ale bardziej robię to ze względu na to, że łapię wszystkie koła ratunkowe, jakie mam w pobliżu — odpowiedział szczerze. — Voldemort nie będzie się ograniczał, może wykorzystać wężomowę w różny sposób, nie tylko do gadania z Nagini czy robienia Mrocznego Znaku.
Pokiwali głowami ze zrozumieniem, gdy nagle Blake zapytała:
 — Możemy iść z tobą do Komnaty?
Spojrzał na nią z zaskoczeniem w oczach. Nigdy nie wykazywali chęci pójścia do Komnaty Tajemnic i nawet o tym nie wspominali.
 — Zawsze byliśmy ciekawi, jak tam jest — dodał Toby.
Furia po chwili wzruszył ramionami.
 — Skoro chcecie.
Kilka minut później szli w stronę Łazienki Jęczącej Marty. Ślizgoni z zafascynowaniem obserwowali, jak na rozkaz Harry’ego pojawia się wejście. Draco narzekał, że cały się pobrudzi i zepsuje mu się fryzura, gdy miał wskoczyć do środka. Brunet wywrócił oczami.
 — Jeszcze się pomoczysz przy okazji. Skaczesz albo nie, cholerny narcyzie z zawyżonym samouwielbieniem. — Chłopak uniósł dumnie głowę i wskoczył, próbując zrobić to z gracją, co wywołało śmiech Toby’ego i Teodora. — Z kim ja się zadaję — szepnął Harry, gdy Malfoy zaczął wrzeszczeć, że śmierdzi, jest mokro i uwalił swoją szatę, jakby łaził po gnoju.
Brunet wskoczył jako ostatni. Gdy był już na dole, zaświecił różdżkę i zamknął wejście.
 — Myślałem, że chociaż Slytherin dbał o swoje komnaty i wejścia do nich — marudził nadal Fortis. — Gorszy syf niż na Nokturnie. No i jeszcze gruz! Bez jaj! Budować nie umiał?!
 — Zamknij dziób — powiedział Furia gotowy uciszyć go zaklęciem.
 — Potter, Malfoyów się nie ucisza i im się nie przerywa! Będę oceniał gust innych, bo jestem Malfoyem — rzekł dumnie. — I będę krytykował Slytherina za bezguście w takim miejscu.
Blake zachichotała, widząc minę Harry’ego.
 — A zamkniesz japę, jeśli ci powiem, że za jego czasów gruzu nie było? — zirytował się, widząc, jak Teodor i Silver podziwiają skórę bazyliszka.
 — Ewentualnie zamilknę, jeśli powiesz, dlaczego w takim razie ten gruz tutaj egzystuje — odparł Draco, dołączając do Notta i Evelyn.
 — Że tak powiem, cztery lata temu doszło tu do małych wstrząsów. Wystarczy?
 — Wstrząsów? — zaciekawiła się Jasmine.
 — Lockhard próbował rzucić zaklęcie różdżką Rona, a pamiętacie, jak wtedy działała.
 — Ślimaków nigdy nie zapomnę — zaśmiał się chamsko blondyn.
 — Zaklęcie wypaliło w drugą stronę i Lockhard wylądował na ścianie ze sporym impetem.
Pokiwali głowami ze zrozumieniem. Przeszli przez gruzy, słysząc jęki Fortisa, które próbowali ignorować, co nie było łatwe. Przymknął się dopiero wtedy, gdy zobaczył samą Komnatę Tajemnic i bazyliszka leżącego na posadzce.
 — Przestanę wątpić, że bazyliszek był olbrzymi, bo był — stwierdził Blaise pod nosem.
Harry uśmiechnął się z rozbawieniem. Dobrze wiedział, że ludzie wyobrażali sobie tego węża mniejszego, niż był w rzeczywistości, jednak wcale się nie dziwił. Nikt nie sądził, że dwunastolatek mógłby pokonać takiego giganta. Kiedy jego przyjaciele podeszli do potwora, aby zobaczyć go z bliska, skierował się do posągu Salazara Slytherina w poszukiwaniu książki, którą potrzebował. Na regale brakowało kilku tomów, które zabrał ze sobą poza Komnatę Tajemnic, bo chciał je mieć w każdej chwili pod ręką. Podszedł do półki, gdzie znalazł księgi o magii bezróżdzkowej. Z pomieszczenia obok słyszał słowa przyjaciół, kiedy rozmawiali o tym miejscu. Harry zmarszczył brwi, gdy pomiędzy grubymi tomami dostrzegł cienki notatnik mający najwyżej kilka stron. Z zainteresowaniem otworzył go. Badania zaklęcia uśmiercającego. Przekartkował kilka stron. Rozszerzył oczy, kiedy zobaczył słowa: Tarcza na Avadę Kedavrę. Przebiegł wzrokiem po zapiskach Slytherina z wyraźnym zdumieniem. Czarodziej przeprowadził badania nad tarczą mającą odbić zaklęcie uśmiercające. Niestety, nie zostały one doprowadzone do końca. Żadnych wniosków, zdanie urwane w połowie, jakby ktoś niespodziewanie przerwał mu pracę. A później zapomniał o badaniu… lub zginął. Widział pojedyncze hasła rzucane dokładnie tak, jak robił on: bezróżdżkowa, wężomowa, ochrona tylko samego siebie, na inną osobę nie działa.
 — Znalazłeś? — zapytała niespodziewanie Jasmine, wchodząc do środka wraz z pozostałymi.
 — Jeszcze nie — odpowiedział cicho, nie odrywając wzroku od tekstu. — Znalazłem coś lepszego.
 — To znaczy? — zapytała Evelyn.
Pokazał im notatnik.
 — Slytherin prowadził badania nad Avadą. Szukał na nią zaklęcia tarczy, ale wychodzi na to, że nie zdążył jej wymyślić, chociaż był cholernie blisko.
Ich oczy rozszerzyły się ze zdumienia. Podeszli do niego szybko, aby to zobaczyć, ale westchnęli, gdy powiedział, że wszystko jest zapisane w wężomowie. Harry nagle zmarszczył czoło i przejrzał notatki jeszcze raz.
 — Albo badanie przeprowadzał Riddle — olśniło go. — Też miał dostęp do tego miejsca i zna wężomowę.
 — Sądzisz, że zostawiłby notatki, chociaż był tak blisko końca? — rzekł Teodor. — Nawet jeśli je przerwał, mógł tu wrócić i je dokończyć, bo przecież nadal żyje.
Harry przeczesał dłonią włosy.
 — Racja, to nie ma sensu. Riddle doprowadziłby to do końca — podsumował.
 — Co zamierzasz z tym zrobić? — zapytała Rubi, gdy nie odrywał wzroku od notatnika.
 — Dokończyć to, co zaczął Slytherin. Spróbuję dokończyć badania.
 — Wiesz, że to będzie cholernie trudne? — powiedział Draco. — Przeprowadzano prace badawcze nad rzeczami niemożliwymi wiele razy. Bez skutku.
 — Usunięcie Mrocznego Znaku też było niemożliwe, a jednak się udało. W tych dwóch przypadkach kluczem jest wężomowa, dlatego wydaje się to być niemożliwe.
Fortis pokiwał głową, dając do zrozumienia, że zgadza się z tym stwierdzeniem.
 — Pozwiedzaliście? — zapytał, przeglądając jeszcze regał z książkami, aby zabrać tę, po którą przyszedł.
 — Tsa… Rubi planuje zrobić sobie ze skóry bazyliszka kurtkę — parsknął Blaise, a dziewczyna uśmiechnęła się słodko.
Furia wyciągnął tom, który szukał. Chwilę później wracali do pokoju wspólnego.

Syriusz i Remus dowiedzieli się o kolejnym badaniu Harry’ego od Evelyn, która sama przyszła na dodatkową lekcję, stwierdzając, że chłopak musiał coś sprawdzić w bibliotece. Wygadała się, że znalazł zapiski odnośnie tarczy na zaklęcie uśmiercające i prace badawcze całkowicie go pochłonęły.
 — W ostatnim czasie zachowuje się jak szalony naukowiec — zaśmiała się lekko. — Biega od biblioteki do dormitorium, Pokoju Życzeń i Komnaty Tajemnic, na lekcjach non stop coś zapisuje na marginesach, a momentami zaczyna do nas syczeć, jeśli za długo czyta książki w wężomowie. — Lunatyk pokręcił głową z rozbawieniem. — Ale chociaż ciągle ma jakieś dodatkowe zajęcie — dodała nagle dziewczyna. — Z nudów nie nachodzą go żadne niepowołane myśli. Wiecie… od jakiegoś czasu zachowuje się inaczej. Po śmierci Dumbledore’a wpadł w dołek, ale nagle coś się stało. Jakby dowiedział się czegoś, co dało mu nadzieję na wygraną. I to nie tylko moje zdanie. Teo też to zauważył. Według niego zaczęło się od tego dnia, gdzie usunął Pansy Mroczny Znak.
 — Najważniejsze, że zaczął wierzyć — stwierdził Syriusz. — To znacznie może mu pomóc.
Drzwi otworzyły się z rozmachem.
 — Remus — rzekł Harry na wstępie, zatrzaskując wrota — wiesz może, czy z cząsteczek powietrza możliwe jest zbudowanie masy, która potrafi zatrzymać uderzenie?
Łapa rozszerzył oczy na takie pytanie z ust chrześniaka. Spojrzał na Evelyn, która wzruszyła ramionami, mówiąc bezgłośnie, że jest przyzwyczajona do takich pytań. Lunatyk z kolei zmarszczył brwi.
 — Nigdy nie interesowałem się głębiej fizyką, ale z tego, co wiem, magia łamie wiele jej praw, więc jest to całkiem możliwe.
 — Znalazłem zaklęcie łączące takie same rzeczy stworzone z tego samego materiału. Było też odniesienie w kontekście cząsteczek wody i różnych płynów. Zastanawiam się, czy to mogłoby zadziałać na powietrze.
 — To zaklęcie ma cel w określoną rzecz? — Harry kiwnął głową. — Weź pod uwagę, że każde zaklęcie przelatuje przez powietrze, nie powodując żadnych szkód.
Ślizgon zamyślił się, a po chwili wypuścił z ust powietrze.
 — Pudło — stwierdził do siebie. — Dobra, muszę szukać dalej. Co robimy? — zapytał jednak z entuzjazmem.
Remus przekrzywił lekko głowę.
 — Nie myślałeś o tym, żeby zostać naukowcem? — spytał poważnie.
Brunet uniósł brwi ze zdumieniem, a po chwili zerknął na Evelyn ze zrozumieniem.
 — Chyba bym ocipiał, jakbym miał non stop siedzieć w książkach. — palnął, a Syriusz parsknął śmiechem.
 — A co teraz robisz?
 — Teraz robię to, bo chcę i jestem ciekawy. Co innego robić to od czasu do czas, a co innego, gdy musisz. Po jakimś czasie zaczęłoby mnie to nudzić i denerwować.
 — Więc zostajesz przy aurorze? — Kiwnął twardo głową z uśmiechem. Łapa zmarszczył brwi i spojrzał na Ślizgonkę. — Silver, a ty nigdy się nie chwaliłaś, na jakie stanowisko celujesz.
 — Na początku myślałam o prawie dla czarodziei, ale ostatnio zafascynowała mnie praca łamacza klątw.
Remus pokiwał głową z uznaniem.
 — Ciekawa praca — stwierdził Łapa. — Bill Weasley dużo nam o niej opowiadał. W razie czego możesz z nim o tym pogadać. Na pewno coś ci doradzi.
Harry nagle zmarszczył mocno brwi, a Evelyn jęknęła:
 — Znowu ma jakiś genialny pomysł odnośnie badania.
Syriusz roześmiał się głośno.
 — Już poznajesz po jego minie?
 — Żebyś wiedział. W środku zdania potrafi zmienić temat i zacząć o to pytać.
Nagle pokój zawirował i całkowicie zmienił swój wystrój. Zdążyli poznać to pomieszczenie. Siedzieli w nim, gdy Harry przedstawiał swoją teorię na temat usunięcia Mrocznego Znaku. Chłopak szybko zapisał coś na ścianie, a pozostali z zaciekawieniem zajrzeli mu przez ramię. W oczy rzuciły im się hasła: odbić, złamać, lustro, zmiana kierunku. Pod spodem zapisał coś w wężomowie.
 — Myślisz, że efekt lustra zadziała? — zainteresował się Lunatyk.
 — Nie wiem, muszę spróbować tym sposobem.
 — Jak chcesz to wypróbować? — ciekawił się Łapa.
 — Zmierzyć prędkość zaklęcia, obliczyć siłę, moc, wziąć pod uwagę grubość ewentualnej tarczy i jej trwałość… Co? — zawahał się, gdy wytrzeszczyli na niego oczy, a chrzestny dotknął dłonią jego czoła.
 — Nie no, gorączki nie masz.
Harry roześmiał się i zdzielił go przez łeb.
 — Jak chcesz to zrobić? — nie dowierzała Silver.
 — Wejść we wspomnienie — zawahał się. — Miłe i przyjemne to nie będzie, ale nie ma innego sposobu.
 — A gdy już stworzysz tarczę, to ktoś będzie do ciebie strzelał Avadami, żeby sprawdzić, czy zadziała? — wątpił Łapa.
 — Nic nie będę próbował, dopóki nie będę pewny. I na pewno nie Avadami — dodał niepewnie. — A przynajmniej nie prawdziwymi.
 — Więc jak?
 — Gdy naukowcy sprawdzają jakiekolwiek zaklęcie lub tarcze, robią to w imitacji wspomnienia, jak to określają. Ty możesz oddziaływać na wspomnienie, ale wspomnienie z kolei nic ci nie zrobi. Wycinają odpowiedni fragment całego obrazu. Daje to mniej więcej dziewięćdziesięcioprocentową pewność, że zadziała odpowiednia tarcza czy zaklęcie.
 — Gdzie ty o tym wyczytałeś?
Harry podrapał się po głowie.
 — Ta wiedza nigdy nie wypływa do kogoś poza naukowcami. Slytherin skądś ją zdobył i zapisał je w notatniku. Właściwie to wykradł te informacje. Ymm… Lepiej nikomu o tym nie mówcie, bo wpakują mnie do Azkabanu.
 — Harry!
 — No co? Nie moja wina, że to przeczytałem. On to wykradł, ja tylko skorzystałem — naburmuszył się. — Co nie znaczy, że takie wytłumaczenie przejdzie w Ministerstwie.
Łapa pokręcił głową z niedowierzaniem.
 — Masz jeszcze jakieś alternatywy do sprawdzenia? — zapytał Remus.
 — Efekt przeźroczystego muru betonowego. Ale mam problem z połączeniem słów, a później przetłumaczeniem ich na wężomowę. Na razie nic z tego nie wychodzi, ale nie spodziewałem się szybkich efektów, dlatego w międzyczasie pracuję nad innymi alternatywami.
Remus pokiwał głową w zamyśleniu. Pokój ponownie zmienił się w salę treningową, a Harry powiedział, żeby zaczynali ćwiczyć, bo już go boli głowa od tych badań.

Draco czytał do późna książkę, ponieważ nie mógł zasnąć. Zegarek wskazywał drugą w nocy, a on miał oczy wielkie jak galeony. W myślach powtarzał sobie, żeby następnym razem nie pić tyle kawy na kolację. Gdy dochodziła trzecia, wreszcie jego powieki zaczęły się zamykać. Już drzemał, gdy usłyszał dźwięk tłuczonego szkła. Ze zmarszczonymi brwiami podniósł się z łóżka i zaświecił różdżkę. Harry siedział na ziemi, opierając się o swoje łóżko. W dłoni trzymał potłuczoną szklankę, która przecinała mu skórę, a oczy miał szeroko rozwarte.
 — Furia, co ty robisz? — spytał ze zdziwieniem. Chłopak nie odpowiedział. Fortis rozszerzył powieki, gdy brunet zaczął krwią pisać coś po ziemi. — Elvis! — wrzasnął, wypadając gwałtownie z łóżka.
Blaise niemal od razu poszedł za jego przykładem, chociaż nie wiedział, co się stało. Zaklął donośnie, gdy zobaczył sytuację. Draco zaczął klepać przyjaciela po policzkach, ale to nie dało żadnych efektów. Elvis, na nic nie czekając, wskoczył do kominka, by wezwać opiekuna domu. Blondyn zatrzymał dłoń Furii w mocnym uścisku, ale ze zgrozą zdał sobie sprawę, że jest w porównaniu do Harry’ego bardzo słaby. Kiedy tylko Severus wpadł do pomieszczenia i zobaczył, co się dzieje, nakazał mu puścić chłopaka. Brunet dokończył pisanie i drgnął gwałtownie. Jego oczy nie były już puste, ale zdezorientowane. Fortis patrzył na niego, jakby zamienił się w wilkołaka, Snape stał nad nim ze standardowym chłodem na twarzy, a Elvis zerkał to na niego, to na ziemię. Harry przeniósł wzrok na napisy, a jego oczy rozszerzyły się. Znaki, których nikt nie potrafił odczytać, oprócz niego. Przełknął ciężko ślinę, jednak nie zdążył nic powiedzieć, bo zmęczenie dało się we znaki. Mistrz Eliksirów przelewitował go na łóżko, a następnie zaświecił każdą możliwą lampę.
 — Co to było? — wydukał Draco.
 — Bitwa Myśli, ale tym razem bardzo zaawansowana.
 — Mógł się zabić? — zapytał Blaise.
 — Obawiam się, że tak — przyznał nauczyciel. — Był zdolny podnieść się z łóżka, a to może mu zagrozić.
 — Merlinie…
Dostrzegli, że mężczyzna nagle zaciska pięści.
 — Wyciągnijcie z jego dłoni szkło i opatrzcie ranę. Posprzątajcie odłamki, ale nie zmywajcie tych znaków. Jutro je przetłumaczy, o ile będzie umiał.
Kiwnęli głowami na zgodę. Severus zniknął w kominku, wzywany przez Czarnego Pana.

Zegarek wskazywał południe, gdy otworzył zmęczone oczy. Miał zabandażowaną dłoń. Na podłodze dostrzegł napisy. Wpatrywał się w nie jak wmurowany z mocno bijącym sercem.
 — Wiesz, co to znaczy? — zapytał Draco, gdy zobaczył wzrok przyjaciela.
 — Siedem dni — odparł lekko zachrypniętym głosem. Fortis wymienił spojrzenie z Elvisem. Przez chwilę trwała cisza. — Wstałem z łóżka? — spytał ciszej.
 — Wstałeś — potwierdził pod nosem blondyn.
W oczach Harry’ego pojawiło się przerażenie. Wyszedł niepewnie z łóżka. Blaise i Draco opowiedzieli mu, co się z nim działo w trakcie Bitwy Myśli. Chłopak zaklął pod nosem na koniec. Po chwili przypomniał sobie, że w południe miał się spotkać z Syriuszem, dlatego szybko doprowadził się do porządku i poszedł do Pokoju Życzeń, cały czas myśląc o tym, co stało się tej nocy. Nawet nie wiedział, kiedy wszedł do pomieszczenia.
 — No wreszcie, już korzonki zapuszczałem — rzekł na wstępie Łapa, siedząc wraz z Evelyn i Remusem.
 — Co jest? — zapytał wilkołak, widząc jego nietęgą minę.
 — I co ci się stało w rękę? — dodała zaniepokojona blondynka.
 — W nocy miałem atak — powiedział cicho. — W trakcie Bitwy Myśli nieświadomie wstałem z łóżka.
 — Jak to wstałeś z łóżka? — przeraził się Syriusz.
 — Normalnie — wydusił słabo. — Podniosłem się, usiadłem na ziemi obok łóżka, zgniotłem szklankę i krwią zacząłem pisać po dywanie.
 — Przecież… — zaczęła dziewczyna.
 — Nie powinienem tego zrobić, bo nie powinienem mieć na to tyle siły, wiem. Fortis powiedział, że chciał przytrzymać mi rękę, ale równie dobrze mógł pchać ścianę.
 — Co napisałeś? — zapytał Remus.
 — Siedem dni w wężomowie — odparł słabo.
Łapa i Lunatyk wymienili spojrzenia.
 — A co widziałeś w trakcie Bitwy?
 — Problem w tym, że nic. Kompletna pustka w głowie.
 — Co to może oznaczać? — spytała Evelyn.
 — Że jest coraz gorzej — odparł niemrawo Harry. — I chyba niedługo nieświadomie będę atakował ludzi w nocy.
 — To nie jest możliwe — powiedział stanowczo Syriusz. — Nie jest. Prawda, Lunatyk? — dodał już mniej pewnie do przyjaciela.
 — Sądzę, że nie jest możliwe, ale i tak mnie to niepokoi — odpowiedział wilkołak. — Powinniśmy skontaktować się w tej sprawie z Severusem. On powinien wiedzieć więcej.
 — Fortis mówił, że po wszystkim został wezwany do Voldemorta.
Remus zmarszczył brwi, a następnie podrapał się w zamyśleniu po brodzie.
 — Severus zajmuje się głównie uzdrowicielstwem i eliksirami. Nie było w nocy żadnego ataku, a nie sądzę, żeby Voldemort miał tyle siły po Bitwie Myśli, żeby organizować spotkanie. Tym bardziej w środku nocy.
Syriusz popukał palcami w stół.
 — To jasne — stwierdził z nutką satysfakcji. — Przecenił swoje możliwości i teraz sam się nie może pozbierać po ataku w Bitwie Myśli.
 — Tak sądzisz? — Harry nie czuł się przekonany.
 — To ma sens — wtrąciła Silver. — Po co miałby go wzywać od razu po Bitwie Myśli w środku nocy? Tym bardziej, że twoja reakcja była zbyt nierealna. Chciał zrobić coś więcej i sam zadał sobie cios. Przecież nawet on nie jest tak silny, żeby wszystko przetrwać. On też czuje fizyczny ból.
 — Najlepszym rozwiązaniem będzie dowiedzenie się tego od Severusa — podsumował Remus. — Masz dzisiaj z nim lekcje? — Harry kiwnął głową. — Spytaj go o to, a wszystko się wyjaśni. Ale naprawdę nie sądzę, żebyś był w stanie iść dalej niż ten kawałek od łóżka bez wyczerpania przy tym sił Voldemorta.
Furia poczuł się bardziej uspokojony po tej rozmowie.
 — Ale o co chodzi z tym siedem dni? — spytał z niepokojem.
Dopiero po kilku chwilach ciszy, Syriusz powiedział cicho:
 — Nie mam pojęcia, Harry. Nie mam zielonego pojęcia.

Słowa Wąchacza potwierdziły się wieczorem, gdy pojawił się na szlabanie. Snape powiedział mu, że Voldemort przeliczył samego siebie i niemal zemdlał z wyczerpania. Uczeń poczuł niemałą satysfakcję z tego powodu. Niech sobie Riddle nie myśli, że tak łatwo się podda. Nauczyciel eliksirów także nie wiedział, co może oznaczać przesłanie. Nie słyszał o żadnych planach ataku, lecz dodał, że dostał misję i wyjeżdża za dwie doby na kilka dni. Furia przyjął to ze spokojem, chociaż we wnętrzu poczuł dziwny uścisk w żołądku. Snape wyjeżdża, więc brunet będzie musiał radzić sobie sam w Bitwie Myśli.
Żeby nie myśleć o przesłaniu Voldemorta, postanowił głębiej zająć się tarczą na zaklęcie uśmiercające. Po wielu nieudanych próbach wreszcie udało mu się wyciąć obraz wspomnienia, w którym Glizdogon rzuca Avadę Kedavrę w Cedrika. Nie chciał utrudniać sobie zadania, dlatego wyciął tylko dłoń Petera, jego różdżkę, promień zaklęcia i miejsce, w którym łuna dotknęła ciała Puchona. Wspomnienie ustawił w jednej części Pokoju Życzeń. Gdy nakazał, aby ruszyło, wyglądało to tak realistycznie, że ciarki przeszły mu po plecach. Silver aż wrzasnęła, kiedy na wejściu zauważyła, jak zaklęcie wypływa z różdżki w jakiejś dłoni.
 — Merlinie, przecież to niemożliwe — powiedział Remus, wchodząc zaraz za nią.
 — Jesteś pewien, że wspomnienie nie może zabić? — zapytał Łapa. — To wygląda tak realistycznie, że aż trudno w to uwierzyć.
 — Sprawdziłem — odparł Harry, przeczesując włosy. — Postawiłem na drodze zaklęcia szczura. Promień przeleciał jak przez ducha. Gdy położyłem kamień – zaklęcie się odbiło. Nie działa na żywe istoty.
 — To jest…
 — Wiem, nieprawdopodobne — dokończył Furia. — Jakiś geniusz musiał to wymyślić.
 — Na jakim etapie jesteś?
 — Zrobiłem wszystkie pomiary. Efekt lustra nie zadziałał. Sprawdziłem na własnej skórze. — Przeczesał dłonią włosy, patrząc w kartkę. — Próbowałem chyba wszystkiego. Nic nie działa. A tej cholernej wizji niewidzialnego muru w formie tarczy nie mogę rozpracować. Nie potrafię tego przetłumaczyć. Niezależnie od tego, jak połączę słowa. Wychodzą mi wyrazy jak stąd do Londynu i zanim je wypowiem, to Avada dziesięć razy mnie uderzy, a jak przetłumaczę to tarcza nie działa — zirytował się. — Chyba rzuciłem się na zbyt głęboką wodę.
 — Hej, nie poddawaj się — powiedział Syriusz, chwytając w dłonie pergamin, gdzie wszystkie pomysły były przekreślone. — Kto inny to zrobi, jak nie ty? — dodał, czochrając go po włosach, na co Harry uśmiechnął się słabo. — Zaraz coś wymyślimy. My będziemy wymyślać połączenia, a ty tłumaczyć. Co wy na to?
 — Bardzo chętnie przyczynię się do postępu naukowego — stwierdziła z zapałem Silver.
Całą trójką zaczęli łączyć wyrazy na różne sposoby. Zapisywali je na pergaminie, a później podawali Harry’emu, który tłumaczył je na wężomowę. Po jakimś czasie pomysły się kończyły, jednak nie odwracali głów od tablicy, na której zapisywali kluczowe słowa.
 — A może… — zaczęła Evelyn, odwracając się do wszystkich, ale zamilkła.
Remus i Syriusz powędrowali za jej spojrzeniem. Furia zasnął nad pergaminem na miękkiej kanapie. Wiedząc, że chłopak ma dużo problemów ze snem, postanowili go nie budzić. Zdecydowali też, że zostaną w Pokoju Życzeń, w razie gdyby Voldemort zaryzykował i postanowił zaatakować umysł chłopaka. Kiedy Łapa i Lunatyk również poszli spać, Silver zrezygnowała z dalszego wymyślania haseł. Położyła się obok Furii i lekko do niego przytuliła. Wtulił się w nią przez sen.

===================================

Niezrównoważona,  haha, nie wiem, czy będę miała pseudonim i nie wiem, czy w ogóle to jest dobry pomysł, żebym zajęła się własną książką xD Rozdział był takiej długości jak zwykle. Pełne 8 stron, czyli norma. Dziękuję, też szablon mi się podoba i jestem z niego dumna ;D Czy zrobię sobie przerwę to jeszcze nie wiem. Okaże się z czasem.
Kara Black, najwyraźniej coś u Ciebie było nie tak, bo poprzedni szablon był idealnie dopasowany i nic nie wyjeżdżało poza tło ;)

Za tydzień mam koniec szkoły, ale już od tego tygodnia biorę się za naukę do matury. Mam nadzieję, że wytrwam. Trzymajcie kciuki ;D
Kolejny rozdział będzie najdłuższy z wszystkich rozdziałów Bitwy Myśli.
I tak na zakończenie powiem, a raczej napiszę, że koniec tomu zbliża się olbrzymimi krokami. 

17 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że rozdział nie zachwycił mnie tak, jak poprzedni - tamten miał naprawdę wysoką poprzeczkę, więc nic dziwnego. Nie domyśliłam się znaczenia tytułu poprzedniego rozdziału. Myślałam, że będzie jakaś walka, a ktoś dostanie uśmiercającym, atu nic podobnego. To jest akurat plus - w końcu zaskakiwanie czytelnika jest jedną z najważniejszych rzeczy w opowiadaniach.
    Bardzo spodobała mi się natomiast wizja Harry'ego syczącego na znajomych, kiedy za długo zasiedzi się w książkach w wężomowie. Tak sobie czyta, czyta a tu nagle ktoś mu przeszkadza, a on ze złości na nich syczy... śliczna wizja :-)
    Za to co mi się nie podobało - te żarty dotyczące Harry'ego jako naukowca. Ale to już raczej głębsza sprawa tego, o czym już nie raz pisałam w komentarzach - nie lubię Twojego Syriusza i nadal nie skłaniam się do zmiany decyzji. Ciężko z tym u mnie, no ale cóż, trzeba wytrzymać. Mam nadzieję, że w następnym Twoim ficku inaczej wykreujesz Syriusza (bo na to, że go wytniesz, to nie mam co liczyć :D)
    Znalazłam jeden błąd - nazwisko Gilderoya brzmi "Lockhart", nie "Lockhard". To wszystko, co rzuciło mi się w oczy.
    A, jeszcze napiszę coś o szablonie - jeśli mam mówić prawdę, to trochę mi się nie podoba. Oczywiście ogółem jest ładny, ale nie lubię czytać na takim ciemnym tle, a także czcionka także ma w sobie coś denerwującego (możliwe, że to tylko dla mnie). Niby to zwykły Times New Roman, ale to chyba jej wielkość trochę mi nie pasuje. Jeśli nie byłby to dla Ciebie problem, to może mogłabyś ją zmienić? Albo lekko powiększyć obecną, albo ogółem zmienić. Osobiście proponuję Trebuchet MS (10), Calibri (11) albo Arial (10). Ale to już tylko moje luźne propozycje, już się nie czepiam, zrobisz jak chcesz :-)
    Przepraszam, że dzisiaj tak marudzę, ale od czasu do czasu trzeba. Wbrew pozorom - rozdział naprawdę mi się całkiem podobał.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam [www.pisanina-frigus.blogspot.com]
    Fri.
    (Przepraszam, że poprzedni komentarz usunęłam, ale znalazłam w nim tyle literówek, że musiałam je poprawić.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest boski...
    Zresztą jak zawszę, za niekomentowanie przepraszam, ale kom mi się popsuł.
    Olbrzymi krokami? Och! Tylko nie to...
    Łee!
    Nowy rozdział najdłuższy?!
    Tak! Tak! Tak, a raczej Nie!
    A jak i tak będzie za krótki?
    Projekt Furii, mi się podoba, ale to chyba norma, że wszystko co robi avadooki jest dla mnie fajne?
    Pozdrawiam
    Szalona Marchewka

    OdpowiedzUsuń
  3. Pod pewnymi względami zgadzam się z Frigusem ale HP bez Łapy bez przesady nie rozumiem co ci w nim nie pasuje? Jest dla Furii jak ojciec i brat w jednej osobie i teksty też ma fajne no ale dla każdego coś dobrego może tobie bardziej odpowiadają postacie o charakterze Rona? Mniejsza z tym każdy ma swoje zdanie i nie będę krytykować twojego tylko dorzucam swoje:) Co do czcionki masz racje mogła by być trochę inna ale tylko tyle bo mnie osobiście ten szablon w pełni odpowiada:)
    Rozdział też nie najgorszy ale zawsze może być lepiej albo gorzej więc poczekam na następny:)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny:)

    Kara Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara, wiem, że się czepiam, ale "z Frigus", jestem dziewczyną ;-) I nie pasuje mi w nim po prostu to, że całkowicie inaczej wyobrażam sobie Łapę, w całkowicie inny sposób. Tu jest dla mnie po prostu za normalny, bo moim zdaniem po 12 latach w Azkabanie nie dałoby się być aż tak normalnym. To jednak już ima się mojego zdania o Azkabanie, bo uważam je za naprawdę miejsce nie do wyobrażenia, jeśli się w nim nie było. To tyle ;-) To wszystko już zależy od naszych wyobrażeń wielu miejsc, rzeczy i osób, które nie zostały przedstawione w kanonie lub zostały opisane niezbyt szczegółowo.
      Pozdrawiam serdecznie,
      Fri.

      Usuń
  4. Cudownnnyyy <3333
    Następny rozdział będzie najdłuższy powiadasz? To wspaniale, będę mieć więcej do czytania. Bo jak zawsze mi się nudzi. :)
    Koniec tomu? ;(... Będzie następny? Jak tak to już skaczę z radości ^_^
    Pozdrawiam i również życzę dużoooooo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Pomysł na książkę jest naprawdę dobry! Przecież możesz pracować w innym zawodzie, a pisać rozdziały w wolnym czasie :) No ale łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić, co nie?
    Co do rozdziału, to podobał mi się, choć poprzedni był lepszy pod względem akcji. Ale przecież rozdziały nie mogą cały czas trzymać w napięciu, bo czytelnik po prostu by sfajdał się w galoty xD
    Łapa jest według mnie... naprawdę dobry. Nie wiem czemu Fri do niego ma pewne wąty, ale dziewczyna ma swoją rację no i tyle :D Rozumiem to.
    Harry pokazuje, że w jego wnętrzu drzemią zapędy na geniusza. Ach, kocham takich Potterów.
    Widzę, że w następnym rozdziale planujesz zrobić coś złego z nauczycielami... Kurde, co to ma być? ;p
    Przepraszam za tak krótki komentarz, ale po prostu weny na niego nie mam :)
    Pozdrawiam ciepło i trzymam kciuki! ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Czytam twoje opowiadanie od jakigoś czsu. Jest naprawdę świetne.
    Życzę powodzwnia w pisaniu i dużo weny.
    Ps. tamten szablon był lepszy.(przynajmniej ja tak uważam)

    OdpowiedzUsuń
  7. To pierwszy raz jak komentuje Twoje rozdziały, na jakimkolwiek z Twoich blogów i muszę powiedzieć, że po prostu mnie do tego zmusiłaś. Twoje posty mają to do siebie, że aż się prosi o więcej po przeczytaniu, a ja to kocham. Urzekły mnie wykształtowane przez Ciebie postacie - czy to znajomy z sagi Draco, czy kuzyn Syriusza, Tristan. Wszystkie na swój sposób odgrywają główne role, co mnie niezmiernie cieszy, ponieważ wręcz uwielbiam, kiedy bohaterowie nie polegają na jednej osobie i robią co mogą, żeby pomóc.
    Lubię czytać to co napisałaś, bo wiem, że się nie zawiodę. Pod tym względem mam do Ciebie pełne zaufanie - choć nigdy osobiście Cię nie spotkałam.
    Musisz mi wybaczyć fakt, że dopiero teraz coś piszę, jednak proszę o zrozumienie. Jestem Twoją cichą fanką i zawsze ogarnia mnie fala spełnienia, kiedy mogę czytać kolejne twoje rozdziały. Wolę jednak cieszyć się na swój cichy, spokojny sposób, kiedy to wszyscy wokół mnie myślą, że mam atak histerii spowodowany nagłym, zaraźliwym chichotem.
    Bardzo kocham Bitwę Myśli i to w jaki sposób przekazujesz czytelnikom swoje dzieło. Mogłabym godzinami czytać jeden i ten sam rozdział i bym się na pewno nie znudziła. Jestem Ci niezmiernie wdzięczna, że piszesz takie cuda. Jestem również trochę zazdrosna, ponieważ sama od zawsze próbowałam coś napisać, jednak zawsze kończyło się to fiaskiem.
    Jeszcze raz - bardzo Ci dziękuję i życzę dużo, dużo weny, żebyśmy mogli - ja i reszta wspaniałych czytelników - czytać Twoje opowiadanie.

    PS:. Pomysł z książką NAPRAWDĘ nie jest zły.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jak zawsze wspaniały. Furia robi się coraz bardziej... ślizgoński:D
    Następny rozdział dłuższy powiadasz? Jak dla mnie może obejmować trzysta stron i będzie za krótki. Zgadzam się z poprzedniczka pomysł z książką nie jest zły. Spróbuj ją napisać co ci szkodzi. Może ktoś ją doceni ii pewnego dnia w księgarni na półce zobaczysz swój utwór?

    Trzymam kciuki abyś dokończyła oba tomy bitwy myśli i napisała kolejne opowiadanie.
    Astra

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział bardzo dobry, w porównaniu do poprzedniego czuje pewien niedosyt, ale to pewnie przez mniejszą ilość wrażeń :)
    Niespodzianka = zaciesz na mej twarzy :D I to niespodzianka takiego kalibru. Tarcza na avade? Podoba mi się :D W wężomowie? Jeszcze lepiej :) Naprawdę podobają mi się Twoje pomysły i Twój sposób na ich zapisanie i rozwinięcie. Czuje zapach książki, którą kiedyś napiszesz :D A zapowiedzi kolejnego rozdziału to nie skomentuję, bo mnie jasna cholera bierze, jak myślę, że będę musiał czekać tydzień, aby poznać odpowiedzi na pytania, które pojawiły się po przeczytaniu tego. Ehh... takie życie czytelnika :) Tak przy okazji, w zapowiedzi jest malutki błąd "Idąc do lasy zaklęć(...)" powinno być klasy, to tak na marginesie.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    No to przyjemnej nauki :) i dużo weny.

    Pozdrawiam
    Szaloony

    OdpowiedzUsuń
  10. Znów zgadzam się z Szaloonym =D.
    Niesamowite masz pomysły. Co rozdział, to jestem bardziej zaskoczona i pełna napięcia, co się zdarzy dalej i jak się potoczą losy bohaterów, czy ktoś zginie, czy wręcz odwrotnie.
    Trzymam za ciebie mocno kciuki, poradzisz sobie na maturach.
    Sciskam.

    Daga

    OdpowiedzUsuń
  11. *.* Cudo *.* Juz nie moge sie doczekac nastepnego ! Eh, tyle w tym nauki, ze nie ogarniam za bardzo XD Ale jest spoko ;D Mam nadzieje, ze Harry'emu uda sie wynalesc atrcze na Avade, w koncu Mroczny Znak ma jzu z glowy ;D Da rade ^^ 7 dni ? A, to pewnie oznacza, ze za tydzien ukarze sie nastepny rozdzial Xd Nie no zartuje XD Mam zle przeczucia z tym zwiazane. Ale bedzie dobrze ;D Kobra zawsze wychodzi calo z jakiej kolwiek opresji ^^ Ciekawe co Voldi jeszvcze wymysli ? Coz, pozostaje mi czekac i zyczyc weny :** Bay ! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Hm... chciałam napisać jakiś konkretny komentarz, ale jedyne co pasuje to : Kocham

    OdpowiedzUsuń
  13. Cieszę się, że artykuł w proroku nie zrobił na Harrym większego wrażenia. To jak chciał nazwać Ritę całkowicie mnie rozbawiło. Aż szkoda, że Silver mu przerwała.
    Komnata tajemnic. Nie jestem pewna, czy to dobrze, że Harry zabrał tam ślizgonów i w ogóle, że tyle im mówi o tym, co robi. Ja wiem, że im ufa, ale powinien się kierować zasadą ograniczonego zaufania. W końcu Ronowi i Hermionie też ufał i jak się to skończyło?
    Badania nad tarczą przeciw Avadzie? To brzmi nieco abstrakcyjnie. Ale cieszę się, że Harry znalazł sobie zajęcie i mam nadzieję, że mu się uda. Taka tarcza w jego przypadku byłaby bardzo pomocna.
    Bitwa myśli. To było straszne. Mam nadzieje, że Voldemortowi nigdy więcej nie przyjdzie do głowy, by tak zrobić. Kurczę, następnym razem może chcieć, by Harry podciął sobie nadgarstki. Wiem, że to wyczerpujące, ale raz już mu się udało. No i co znaczy to siedem dni? Ma zamiar zaatakować Hogwart za tydzień? A w ogóle, to kojarzy mi się to z Ringiem. A Ring nie był fajny. Mam nadzieję, że Harry'emu nie grozi niebezpieczeństwo.
    Weny życzę i pozdrawiam,
    Seya.

    OdpowiedzUsuń
  14. Hey!
    I znów leżę i czytam, zamiast spać ;d
    To przez ciebie! Piszesz zbyt wciągające opko!

    Uau Harry ciął się podczas Bitwy Myśli O.O
    Mam pytanko;
    Czy wątek 7 dni wzięłaś z The Ring??? XD

    Co będzie, gdy Harry będzie miał kolejny poważny atak i to podczas wyjazdu Severusa?

    Co do tego wyjazdu, mam mieszane uczucia... Voldemort go podejrzewa? Co będzie dalej?

    Jakie jeszcze kroki podejmą Ministerstwo i dziennikarze?

    Harry zachowuje się jak szalony naukowiec! Takiego rzadko można spotkać w FF! Punkt dla Ciebie i kolejny plus dla opka! ;D

    Kolejne pozdrowienia z mojoj jaskini ;d
    ~Cathy_Riddle

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam,
    wspaniały rozdział, Harry wciąż bada, oni to juz całkowicie przyzwyczaili się do jego zachowania, ciekawe o co chodzi z tymi słowami...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej,
    fantastyczny rozdziały, wszyscy już całkowicie przyzwyczaili się do zachowania Harrego, ciekawe o co chodzi z tymi słowami...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń