Na błonia padała
poświata promieni słonecznych. Wschód słońca przyniósł ze sobą kolejną rozlaną
krew i martwe ciała obrońców Hogwartu. Na trawie błyszczały czerwone krople.
Chatka Hagrida płonęła niedaleko. Na szczęście gajowego nie było wtedy w domu,
a Kieł zdążył uciec do Zakazanego Lasu poganiany przez właściciela. Wieża
Gryffindoru zawaliła się, podobnie jak część Wieży Astronomicznej.
Harry biegł w stronę
Hermiony, która nie radziła sobie z atakiem śmierciożercy. Nie zdążył go
zaatakować, bo zrobił to ktoś inny. Napastnik runął na ziemię po kilkakrotnym
obrocie w tył. Furia spojrzał w stronę wybawcy Krukonki. Severus Snape. W
następnej chwili obaj zaczęli miotać zaklęciami w grupkę śmierciożerców, która
ich zaatakowała. Najwyraźniej Mistrz Eliksirów został zdemaskowany i naraził
się na zemstę. Do pomocy szybko przyszli im kolejni obrońcy szkoły. Widząc
Harry’ego Pottera i Severusa Snape’a walczących ramię w ramię, uwierzyli w
niewinność nauczyciela.
Niespodziewany chłód
ogarnął ciała osób znajdujących się na błoniach Hogwartu.
— Dementorzy okrążyli zamek! — wrzasnął jakiś
auror.
Myślenie o czymś
szczęśliwym w momencie bitwy było czymś nieprawdopodobnym. Jak mógł myśleć o
radości, szczęściu i czymś pozytywnym, gdy naokoło wszyscy ginęli? Członkowie
Gwardii Dumbledore’a wybiegli na błonia, aby zaatakować swoimi patronusami.
Harry w panice szukał jakiegokolwiek szczęśliwego wspomnienia, ale wszędzie
widział krew, ból i ciała martwych znajomych. Osoby, które potrafiły rzucić
patronusa, natychmiast dołączyły do członków Gwardii. On sam nie potrafił im
pomóc. Nie w tej chwili. Żadne wspomnienie nie przychodziło mu do głowy. Same
mroczne myśli zaprzątały mu umysł. Terier Rona, wydra Hermiony, list Seamusa,
łabędź Cho, koń Ginny i wiele innych. Widział nawet wilka Remusa, który uczył
go tego zaklęcia. Pokonywały one kilku lub kilkunastu przeciwników i znikały.
Obrońcy musieli rzucać zaklęcia ponownie, tracąc swoje siły. Silver. Zobaczył
ją i uczepił się tej myśli. Pokona Voldemorta, wreszcie będzie spokojny,
skończy się walka, ułoży sobie życie z ukochaną. Skupił się na tym i już miał
rzucać zaklęcie, gdy został rozproszony przez śmierciożercę. Uskoczył przez
zaklęciem i cisnął klątwą.
— Harry! Gdzie on jest?! — wrzasnął ktoś.
Furia na pewno by
odpowiedział, ale w tym momencie ledwo radził sobie z atakiem trójki
zwolenników Riddle’a. Prawdopodobnie wiedzieli, że szybko może sobie poradzić z
dementorami, dlatego postanowili zrobić coś, żeby nie był w stanie zareagować
na ich pojawienie się. Jednocześnie czuł, że zjawy zaczynają wpływać na jego
psychikę i radził sobie coraz gorzej.
— Bez niego sobie nie poradzimy!
— Przejąć ich!
Chwilę później
śmierciożercy, którzy go rozpraszali, zostali zaatakowani przez grupkę aurorów.
Harry odetchnął głośniej, wycofując się z pojedynku. Silver. Silver. Silver.
Chwile z nią spędzone, jej śmiech, delikatne pocałunki. Świadomość, że zawsze taka
będzie, bo Voldemort zniknie, a wraz z nim ból, strach i śmierć setek ludzi. Z
jego różdżki wydobyła się biała poświata, która szybko uformowała się w
cielesnego patronusa w postaci jelenia. Wysłał go w stronę dementorów, a ten
unicestwił je z pomocą innych.
— Weszli do zamku!
Gdy tylko dementorzy
zostali usunięci z błoni, Harry natychmiast ruszył w stronę wrót Hogwartu, a
zaraz za nim Gwardia Dumbledore’a. Jeleń dumnie idący u boku swojego
właściciela napełniał serca nadzieją. Brunet wszedł do szkoły. Dementorzy
atakowali obrońców, wysysając z nich szczęśliwe wspomnienia. Furia dostrzegł
Syriusza. Wiedział, że zjawy działają na niego ze zwiększoną siłą przez lata
spędzone w Azkabanie. Jeleń przebiegł przez korytarz i okrążył Łapę, aby usunąć
otaczających go dementorów. Następnie ochronił Dracona i Blake oraz innych
sprzymierzeńców. Sala wejściowa została oczyszczona z potworów, a jeleń stanął
dumnie obok chłopaka. Wszyscy byli zdumieni, że Wybraniec z łatwością utrzymuje
swojego patronusa, nawet nie celując w niego różdżką i nie odczuwając spadku
sił. Zwierzę stało obok niego, jakby było całkowicie prawdziwe i ochraniało
swojego właściciela. Nagle jeleń pognał przez korytarz w stronę nadchodzących
dementorów. Jeden ze śmierciożerców najprawdopodobniej chciał przerwać chwilową
przewagę obrońców i zaatakował młodzieńca. Furia natychmiast obronił się
tarczą, jednak jeleń nie zniknął, chociaż brunet skupił się na innym zaklęciu.
Zaskoczony zwolennik Czarnego Pana z łomotem uderzył w ścianę, gdy trafiła go
klątwa Harry’ego.
Widząc, że w Wielkiej
Sali znalazło się wiele pojedynkujących par, Furia postanowił się tam
skierować. Po drodze musiał walczyć z napotkanymi śmierciożercami. Nagle wrota
do pomieszczenia wyleciały z hukiem. Dotarły do niego przerażone krzyki. Jego
serce zabiło szybciej. Voldemort. Był o tym przekonany. Tylko on mógł
spowodować taką panikę. Wiedział, że to jest ten moment, gdzie musi stawić
czoła przeznaczeniu. Wpadł do Wielkiej Sali. Obrońcy skierowali się w przeciwną
stronę z widocznym strachem. Po pomieszczeniu rozszedł się szalony śmiech, tak
dobrze Harry’emu znany. Nad tłumem unosił się olbrzymi ognisty wąż z szeroko
rozwartą paszczą. Wszyscy uciekali od niego jak najdalej, kierując się w stronę
wrót. Furia bez zastanowienia rzucił się w przeciwnym kierunku, do swojego
wroga, z którym miał stoczyć pojedynek. Minął Jasmine i Toby’ego ratujących się
ucieczką. Dziewczyna krzyknęła za nim z przerażeniem, ale nie zwrócił na to
uwagi. Dostrzegł kątem oka jasne włosy Silver oraz jeszcze jaśniejsze Dracona
znajdującego się tuż obok niej. Remus odpierał atak jakiegoś śmierciożercy,
ciągnąc za sobą Tonks. Przepchnął się między Ginny i Hermioną. Obie
odprowadziły go zrozpaczonymi spojrzeniami, jednak nie zatrzymały chłopaka.
Syriusz także go dostrzegł, gdy przebiegał niedaleko. Wtedy Furia zobaczył
między tłumem Voldemorta śmiejącego się okrutnie. Zahamował ostro. Umysł
podpowiadał mu, co ma robić. Szarpnął różdżką w stronę ognistego węża,
wypowiadając słowa w wężomowie. Z jego różdżki wydostał się strumień wody,
który szybko zaczął się formować w olbrzymiego gada, dorównującego wężowi
Riddle’a. Oba olbrzymy zaczęły wić się między sobą, dopóki wodny potwór nie
wchłonął w siebie ognistego. Obrońcy zamarli zaskoczeni. Zapadła niesamowita
cisza dźwięcząca w uszach. Spojrzenia Harry’ego i Voldemorta skrzyżowały się.
Usta starszego czarodzieja wygięły się w okropnym grymasie. Ludzie szybko
rozstąpili się na boki. W oczach czerwonookiego brunet widział obietnicę
długiej i bolesnej śmierci.
— Więc przyszedłeś zginąć, Harry — rozbrzmiał
jego syczący i cichy, lecz dobrze słyszalny głos.
Usta chłopaka lekko
drgnęły w imitacji uśmiechu.
— Nawet jeśli, to pociągnę cię za sobą —
odparł tylko.
W swoich oczach
widzieli, że nadeszła pora na rozstrzygnięcie losu. Promienie z różdżek
wyleciały w tym samym momencie. Zielony snop światła spotkał się w jednym
punkcie z granatowym. Po raz drugi obie różdżki połączyły się ze sobą, tworząc
wokół wrogów złotą kopułę. Ludzie znajdujący się w jej zasięgu zostali
odrzuceni poza nią. Niesamowita siła wypełniła całą Wielką Salę, okna
zawibrowały. Wrogowie przerwali połączenie, ale tylko po to, aby zacząć rzucać
w siebie klątwami wchłanianymi przez złote sklepienie. Dopiero teraz wszyscy
zauważyli, że Harry był lekceważony. Nikt nie podejrzewał, że szesnastolatek
może stanąć naprzeciwko Lorda Voldemorta z dumnie podniesioną głową i walczyć z
nim jak równy z równym. Odważnie rzucał w czarnoksiężnika paskudnymi urokami,
nie przejmując się konsekwencjami. Gdy dostrzeżono pierwsze zranienia Riddle’a,
zrozumieli, że Ślizgon jest nie tylko uczniem, ale także osobą, która może
zniszczyć tego człowieka. Był silny, cwany i odważny. Przeciwnicy atakowali
coraz szybciej i momentami z trudnością dostrzegali, co się dzieje w kopule.
Inna walka się nie liczyła. Zarówno obrońcy Hogwartu, jak i śmierciożercy,
wlepili spojrzenia w trwający pojedynek.
Harry uskoczył przed
zaklęciem tnącym, by następnie cisnąć klątwą rozrywającą w stronę Toma
Riddle’a. Niestety nie trafił, jednak nie miał zamiaru się poddawać. Czuł już
zmęczenie i pot spływający mu po plecach. Miejsca, gdzie oberwał różnymi
klątwami, momentami piekły niemiłosiernie. Wiedział także, że krew spływa mu z
ramienia i brzucha. Rozcięta noga sprawiłaby mu więcej problemów, gdyby nie
krążąca w żyłach adrenalina, przez którą nie odczuwał większości ran. Voldemort
trafił go urokiem chwilę wcześniej, jednak brunet zdążył uderzyć także w niego.
Największym kłopotem było wypowiedzenie dwóch słów: Avada Kedavra. Próbował, ale nie był w stanie tego zrobić. Musiał
znaleźć inny sposób, żeby go zabić, jednak nic nie przychodziło mu do głowy.
Chociażby jakoś unieruchomić Riddle’a… Ale jak? W ciągu tak długiego pojedynku
zdołał go trafić tylko raz, a nie chciał sam siebie znokautować odbitym
zaklęciem. W ostatniej chwili odbił klątwę żrącą, a następnie uchylił się przed
nadlatującym nożem, który zniknął w momencie zderzenia z kopułą.
Niespodziewanie okrążyła go kula ognia. Zaklął w myślach. Rzucił szybko przed siebie
tarczę ochronną, w razie gdyby Voldmort nagle cisnął w niego kolejną klątwą
przebijającą ogień, a później wysyczał w wężomowie:
— Kula
wodna.
Z jego różdżki
wystrzelił strumień wody, który okrążył go ciaśniej niż ognista kula. Woda
przebiła się przez ogień i uderzyła w złotą granicę oddzielającą ich od
pozostałych uczestników bitwy. Ciecz roztrysnęła się na Harry’ego i Toma,
mocząc ich w całości. W następnej chwili od tarczy odbiło się jakieś zaklęcie,
a Ślizgon podziękował w myślach swojej intuicji. Niemal natychmiast miotnął
klątwą zamrażającą, jednak nie trafił.
Nie wiedział, co nagle
się stało, że przestał kontrolować to, co się działo. Ze zgrozą uświadomił
sobie, że jego tarcza rozprysła się w drobny mak i uderzyło w niego zaklęcie
unieruchamiające rękę z różdżką. Choć bardzo tego nie chciał, cała jego kończyna
zatrzymała się w miejscu w taki sposób, że nie mógł oderwać jej od punktu, w
którym znieruchomiała. Stał w miejscu niemalże przyklejony do podłoża. Do jego
uszu wdarł się bezlitosny śmiech, a następnie słowa, które sprawiły, że jego serce zamarło:
— Avada
Kedavra.
Widział zielony promień
lecący w jego stronę. Nie mógł go uniknąć w jakikolwiek sposób. Ręka z różdżką
nadal nie była w stanie z nim współpracować. Widział śmierć, która odbijała się
w jego oczach. Jak przez grubą szybę słyszał rozpaczliwy krzyk Silver. Zielony
promień mknął ku niemu jakby w zwolnionym tempie. Nie musisz myśleć o zaklęciu… Możesz mieć w głowie konkretny cel, który
chcesz osiągnąć… To była jego ostatnia szansa. Musiał ją wykorzystać.
Wyciągnął przed siebie lewą dłoń, która nie była unieruchomiona.
— Odbij
śmierć — wysyczał w wężomowie.
Tuż przed jego palcami
wytworzyła się tarcza o lekko zielonkawym kolorze. Opuścił dłoń, patrząc na
promień zaklęcia zabijającego. Miał ochotę zamknąć oczy, żeby nie widzieć
ostatniego momentu swojego życia, ale chciał zachować godność do samego końca.
Promień w kolorze jego tęczówek spotkał się z tarczą. Klątwa zabijająca odbiła
się od poświaty i wyleciała w górę, uderzając w kopułę. Rozległ się głośny
wybuch, a sklepienie rozsypało się jak szkło na małe kawałki. Zapadła cisza.
Gdy rozległy się zaskoczone głosy, Harry zrozumiał, że zaklęcie
unieruchamiające przestało działać. Voldemort był wyraźnie zdziwiony. Wbijali w
siebie spojrzenia, przestając walczyć.
— Tarcza na zaklęcie uśmiercające. Kto by
pomyślał — wysyczał Voldemort w stronę chłopaka. — Jednak wykorzystałeś
wężomowę.
— Nie powinieneś być zaskoczony — odparł
cicho, lecz jego głos dotarł do uszu każdej osoby znajdującej się w
pomieszczeniu.
— Rozważałem to, jednak nie sądziłem, że tak
bardzo zainteresujesz się czarnomagiczną umiejętnością. — Jego usta uniosły się
w grymasie szyderczego uśmiechu. — Jak widzę, nasz Wybraniec zajął się także
czarnomagicznymi klątwami.
Wśród tłumu przeszedł
szmer.
— Chyba nie sądziłeś, że będę bezczynnie
czekał, aż mnie zabijesz — powiedział Harry ze stoickim spokojem, uważnie
obserwując ruchy przeciwnika.
— Mogłeś wziąć też pod uwagę, że zmarnujesz
swój cenny czas — odparł ironicznie.
Furia uśmiechnął się z
kpiną.
— To twoje zdanie — stwierdził. Zmrużył oczy,
gdy odczuł znajome naciskanie na umysł. — Nie właź mi do głowy, Riddle. Nikt
cię tam nie zapraszał. Jeszcze się nie nauczyłeś, że nie tylko ty opanowałeś w
wyższym stopniu magię umysłu?
Wiedział, że używając
nazwiska Voldemorta, wyprowadzi go lekko z równowagi, ale teraz liczyło się
każde małe zdekoncentrowanie rywala. Nie mylił się. Czarny Pan zmrużył oczy z
błyskami gniewu w czerwonych tęczówkach. Harry igrał z ogniem i był tego
świadomy, jednak nie miał wyjścia. Wszystko musiało być odpowiednio rozegrane.
— Nie wątpię, że Snape cię tego nauczył —
wysyczał Tom, co sprawiło, że Furia uniósł kąciki ust. — Zginie zaraz po tobie.
Wśród tłumu przeszedł
szum. Wszyscy byli zaskoczeni, że Severus Snape w ukryciu uczył czegoś
Harry’ego Pottera. Niektórzy szybko zrozumieli, dlaczego chłopak co chwilę
pakował się w szlabany. Ślizgoni i spora część innych osób na te słowa
zacisnęła mocniej dłonie na różdżkach. Śmierciożercy zrozumieli, że po takim
oświadczeniu potwierdzonym przez Wybrańca, staną w obronie zdrajcy Czarnego
Pana.
— Ciekaw jestem, kiedy to zrozumiałeś — rzekł
Furia. — Po tym, jak się zapędziłeś? Trochę czasu ci to zajęło.
— Wynikały z tego także jakieś plusy — uśmiechnął
się niebezpiecznie Voldemort. — Nigdy cię nie zastanawiało, dlaczego dwójka
twoich znajomych nagle zaczęła zachowywać się wobec ciebie inaczej niż
wcześniej? Niepohamowana nienawiść i zazdrość. Coś ci to mówi?
Oczywiście, że
wiedział, o co mu chodziło. Zmiany w zachowaniu Rona i Erin sprawiły, że jego
życie było koszmarem. Nie tylko on był świadomy, o czym mówi czarnoksiężnik.
Wszyscy doskonale pamiętali ciągłe kłótnie i ataki Rona oraz obłąkanie Erin.
— Miałeś szpiega w Hogwarcie — powiedział
Harry ze zmrużonymi oczami, a jego serce zabiło szybciej.
Voldemort uniósł kącik
ust.
— Jeśli samego siebie uważasz za szpiega, nie
mylisz się. — Gdy do Furii dotarły te słowa, jego serce stanęło w miejscu,
twarz pobladła, a oczy wyrażały szok i nagłe zrozumienie. — Tak, Harry. To ty
mieszałeś Weasleyowi i Parker w głowach i zmuszałeś ich do takich czynów.
Jego myśli wirowały.
Riddle’owi udało się go zdekoncentrować. W głowie chłopaka pojawiło się pytanie:
jak?
— Jak mogłem to robić i o tym nie wiedzieć? —
warknął.
Czarny Pan roześmiał
się zimno, a brunet powstrzymał wzdrygnięcie się.
— To dość proste. Po Bitwie Myśli w umyśle
pozostaje cząstka przeciwnika, która może wpłynąć na to, co robisz, choć o tym
nie wiesz. Oczywiście, działa to tylko przez kilka godzin od zerwania
połączenia, ale to mi w zupełności wystarczyło. — Większość nie miała pojęcia,
o czym oni w ogóle mówią, jednak Draco i Blaise spojrzeli na siebie ze zgrozą.
— Co prawda miałem nadzieję, że w trakcie napadu furii coś komuś zrobisz i
miałbyś wyrzuty sumienia — dodał Riddle z uśmiechem.
Furia miał ochotę
zamknął oczy i kazać mu rzucić na siebie Avadę. Wszystko się wyjaśniło.
Poszukiwania szpiega nie przyniosły efektu, bo nikt z nich się nie spodziewał,
że to on może nim być, choć nieświadomie. Ginny mogła odeprzeć jego atak,
podobnie jak jego ślizgońscy przyjaciele, ponieważ znali oklumencję. Evelyn
także się jej uczyła, więc nie mógł na nią wpłynąć, podobnie jak na Remusa i
Syriusza.
— Ty sukinsynu — powiedział cicho Harry, co
Czarny Pan przyjął chłodnym śmiechem.
Wszystko nagle stało
się jasne. Każda sytuacja, której nie potrafił zrozumieć, teraz się rozwiązała.
Poczuł się przybity i przerażony. Nie wiedział, ile razy nieświadomie wpływał
na czyjeś zachowanie. Zapewne ataki na Ślizgonów także rozpoczęły się przez
niego. Zaczął od Rona, na którego wpłynął aż tak bardzo, że chłopak zaczął go
nienawidzić. Pewnie później zajął się innymi osobami i nieświadomie potwierdzał
oskarżenia rudzielca kierowane w stronę uczniów ze Slytherinu. Gdy główne
źródło – Ron – zdołał się opanować i zrozumiał, co robił, Voldemort stwierdził,
że nie jest już mu potrzebny i przestał zmuszać Harry’ego do dalszego
kontrolowania jego umysłu. Następnie zajął się Erin, wykorzystując jej słabość.
Nagle zacisnął zęby. W
tym momencie nie mógł stracić nad sobą panowania, żeby Voldemort tego nie
wykorzystał.
— Tak czy inaczej, teraz to nie ma znaczenia —
powiedział.
Tom uśmiechnął się
przebiegle. Najwyraźniej nie miał zamiaru kontynuować walki bez wcześniejszego
wyprowadzenia go z równowagi.
— Byłbyś dobrym śmierciożercą.
To zdanie uderzyło go
jak grom z jasnego nieba. Zdrętwiał. Wśród tłumu przeszedł zaniepokojony szmer,
który dotarł do niego głośniej, niż powinien. Nie daj się wyprowadzić równowagi.
— Kpisz czy o drogę pytasz? — rzekł chłodno.
— Nie uważasz, że społeczeństwo w zasadzie cię
lekceważyło? — powiedział Tom jedwabistym tonem.
Tristan zaklął w
myślach. Znał to. To tego głosu używał Voldemort, gdy chciał przekabacić na swoją
stronę jakąś osobę. Chciał ją omamić swoimi zabarwionymi i kłamliwymi
poglądami, by później wykorzystać. Miał nadzieję, że Harry nie da się wciągnąć
w pułapkę. Riddle potrafił dużo obiecywać, ale nie dotrzymywał słowa. Chyba że
była to obietnica tortur. W oczach bruneta pojawiło się zawahanie po tym
pytaniu, jednak w dalszym ciągu był czujny.
— Nie sądzili, że Wybraniec nie jest taki
naiwny, jak im się wydawało, prawda? — ciągnął Tom, widząc w oczach chłopaka
niepewność, co postanowił wykorzystać. — Czarna magia nie musi być zła, Mroczny
Znak można usunąć, a zaklęcie uśmiercające odbić, prawda?
— A nieśmiertelnych można zabić. Prawda —
dodał Furia z ironicznym uśmiechem. — Tsa, Riddle. Rozgryzłem twoją rzekomą
nieśmiertelność. Połączenie duszy swojej z duszą węża. Efekt końcowy? Możliwość
zamordowania węża lub osoby, z którą jest on połączony tylko przez wężomowę.
Sprytne, ale mogłeś ukryć wszelkie dowody, żeby nikt tego nie odkrył. Jak
zawsze zignorowałeś to, że nie tylko ty masz jakieś wyjątkowe umiejętności.
Voldemort zmrużył oczy,
co wyglądało okropnie.
— Nieprawdopodobne, że do tego doszedłeś.
— Mówiłem ci, że nie siedziałem bezczynnie — odparł
chłodno.
Dopiero teraz cały tłum
zrozumiał, że wbrew pozorom to Harry ma przewagę nad Voldemortem, co ich
niezmiernie zaskoczyło. Chłopak wyliczał wszystkie błędy i wady Riddle’a,
oznajmił publicznie, jak go można zabić, a śmierciożercy spostrzegli, że ich
Pan wcale nie jest taki doskonały i niepokonany. Wyczuwali przewagę nastolatka
nad Czarnym Panem. Kilku z nich wyczuło porażkę, dlatego zaczęli uciekać z pola
bitwy. Wygrasz, dzieciaku – pomyślał
Syriusz , czując w sercu nadzieję.
— Jesteś potężny tylko dlatego, że znasz
wężomowę i pozbyłeś się człowieczeństwa, Riddle. Nic więcej.
Wiedział, że postąpił
krok dalej, wyrzucając na światło dzienne powody jego potęgi i jednocześnie
zakończy rozmowę. Wyśmianie jego siły było dla Voldemorta największą obrazą.
Nie spodziewał się, że z różdżki czarnoksiężnika wyleci zielony promień
zaklęcia uśmiercającego, skoro wiedział, że Harry potrafi się przed nim
obronić. Był pewien, co rzuci. Chciał go tym pokonać przez ostatnie kilka
miesięcy. Usłyszał ciche:
— Legilimens.
Dwa te same zaklęcia
spotkały się ze sobą w jednym punkcie. Jasny błysk oślepił wszystkich, a wybuch
zadźwięczał w uszach. Błysk zniknął. Trwała cisza. Furia i Voldemort stali w
tym samym miejscu, co wcześniej. Obaj mieli opuszczone różdżki i patrzyli na
siebie twardo, choć lekko nieprzytomnymi spojrzeniami. Nikt nie wiedział, co
się teraz między nimi dzieje.
Niespodziewanie stało
się coś, przez co większość wstrzymała oddech. Czarny Pan upadł na kolana przed
Harrym Potterem.
— Sam przyczyniłeś się do swojej śmierci,
Riddle. Należą ci się podziękowania — powiedział cicho brunet.
— Nadal mam różdżkę, Potter — zaszydził.
— Której nie jesteś w stanie unieść bez mojej
woli — odparł z ironicznym uśmiechem. — Trzeba było mnie tak często nie
atakować, to nie miałbym nad tobą przewagi przy bezpośrednim kontakcie.
— Zabijesz mnie? Ty? — zakpił.
Harry uśmiechnął się
szeroko.
— Nie mam takiego zamiaru. Sam to zrobisz.
Patrzył z
zainteresowaniem na Riddle’a, który śmiał się szyderczo, choć nawet nie mógł
ponieść się z kolan. Śmiech umilkł, gdy bez własnej woli podniósł różdżkę i
wycelował w swoją głowę. Wśród tłumu rozszedł się szum.
— Do
zobaczenia w piekle, Riddle — powiedział Harry w wężomowie i dodał, nie
zmieniając języka: — Zabij się.
Z różdżki Lorda
Voldemorta wyleciał promień zaklęcia uśmiercającego, który ugodził samego
właściciela w skroń. Czarny Pan runął na ziemię, upuszczając różdżkę. Jego oczy
były rozszerzone, lecz martwe.
Szok widniał na
wszystkich twarzach. Każdy był zaskoczony, że czarnoksiężnik sam się zabił,
jednak po chwili zorientowali się, że to koniec bitwy i koniec dyktatury
Czarnego Pana. Głośny ryk radości zagłuszył wszystkie inne głosy towarzyszące
aportacji. Obrońcy Hogwartu krzyczeli radośnie, obejmując się z przyjaciółmi, a
nawet obcymi. Aurorzy nie stracili głowy i łapali tych śmierciożerców, którzy
nie zdążyli uciec.
Harry oderwał wreszcie
wzrok od martwego ciała. Jego oczy błyszczały, na ustach pojawił się delikatny,
choć słaby uśmiech. Odwrócił się. Evelyn już szła w jego kierunku z płaczem i
uśmiechem na ustach. Mocno się do niego przytuliła. Ślizgon ścisnął ją z całej
siły, całując w czubek głowy. Krzycząc radośnie, jego przyjaciele skoczyli na
nich. Gdy spojrzenia Syriusza i Furii skrzyżowały się, animag się uśmiechał,
jednak kiedy dostrzegł oczy chłopaka, w jego własnych błysnął smutek. Tylko on
dostrzegł ból i przerażenie w zielonych tęczówkach. Przytulił go krótko,
czochrając lekko po włosach i mówiąc mu cicho, że wszystko będzie dobrze.
Jednak po tym, co zdążył zobaczyć umyśle Voldemorta, bał się przyszłości.
=====================================
Frigus, zastanawiam się cały czas nad postacią Erin. Chcę, żeby odegrała jakąś rolę w drugim tomie, ale jeszcze sama nie wiem jaką. Będę musiała coś wymyślić ;)
Florence, uwielbiam długie komentarze, więc nie musisz się ograniczać ;D Drugie Oblicze traktuję jako moją perełkę i bardzo się cieszę, że tak bardzo Ci się podoba te opowiadanie. Mam nadzieję, że zaliczyłaś egzaminy :) Ach, Limp Bizkit, też ich uwielbiam.
Seya, niestety jeszcze jestem przed ustnym polskim. Egzamin mam dopiero w poniedziałek, więc jeszcze trochę najem się stresu. Jakoś na początku nie pasują mi odpowiedzi, tym bardziej, że w drugim tomie początki rozdziałów będą wyglądały trochę inaczej niż dotychczas ;)
Zapraszam na bloga mojej bety SimpleHope. Nie jest to opowiadanie potterowskie, ale jeśli ktoś lubi czytać pamiętniki to na pewno mu się spodoba. Link: klik.
Ustny polski w poniedziałek. Znowu trzymajcie kciuki ;D
Za tydzień ostatni rozdział tego tomu.
Za tydzień ostatni rozdział tego tomu.
Amen.
ashgfyiluvtkuytku świetne !!
OdpowiedzUsuńJak ja cię kocham .Pisałaś że będzie 2 tom .Na szczęście !
Świetne. Chociaż rozpaczam że zaraz skończysz pierwszy tom ciesze się że niedługo na świat wyjdzie drugi. Czytając to myślałam że jest to epilog a jednak nie. Przedostatni rozdział. Jestem już ciekawa co na ostatni wymyślisz. Idealnie zakończyłaś ten rozdział, każdy czytelnik będzie chciał wiedzieć co czeka Harrego w najbliższej przyszłości, a znając ciebie dowie się o tym dopiero w drugim-czwartym rozdziale drugiego tomu. Nie spodziewałam się że zwykła komenda cytuje: "Odbij śmierć" wypowiedziana w wężomowie może powstrzymać Avade. Tak samo niespodziewany jest koniec Riddle'a. Można by powiedzieć że popełnił samobójstwo.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny, dobrze zdanego polskiego i pomysłów na drugi tom.
Mamusiu kochana i wszyscy święci.... Ten rozdział mnie po prostu zabił... jeżeli mam być szczera to zazdroszczę ci talentu, weny i pomysłu... normalnie kocham to co tworzysz... wiem, że już to pisałam, ale jak wydasz jakaś swoją książkę to jestem pierwszą klientką w księgarni... Trochę boję się tego co teraz będzie z Harrym.
OdpowiedzUsuńNie wiem co mm ci jeszcze napisać więc po prostu życzę Ci wenki i chęci ;*
Pozdrawiam
Trudno mi uwierzyć, że jeszcze tylko jeden rozdział i koniec. Jakoś tak się przyzwyczaiłam, że wchodzę w sobotę po południu i widzę rozdział. Wiem, że jest jeszcze ten drugi tom, ale to i tak kolejny rozdział, który zbliża nas do ostatecznego zakończenia. Voldemorta nie ma, o czym więc będziesz pisać dalej? :)
OdpowiedzUsuńNie będę się rozczulać nad treścią. Była naprawdę bardzo dobra. Wyrobiłaś się, nie ma co! Pojedynek z Riddlem - najbardziej epicka scena ever. Nie mogę się doczekać następnego :)
Pozdrawiam cieplutko i życzę powodzenia na polskim! :)
Anna (Puppet)
Trzymam kciuki, pozostali również...
OdpowiedzUsuńCóż zaczyna się najważniejsza część historii. Podoba mi się kwestia nie gasnącego patronusa.
Nareszcie starcie z Voldim .
Ciekawa tarcza i baaardzo unikalna. W żadnym opowiadaniu nie spotkałam się z taką, kolejny raz dowodzisz swoich niebywałych umiejętności.
Końcówka mnie zaintrygowała, czyżby Gadzina miał jeszcze jakoś wpłynąć na przyszłość Furii i jego bliskich, bo tak właściwie to zbyt szybko to się zakończyło, za prosto. Bitwą umysłów hmmmmm. Och nie doczekam się kolejnego rozdziału ;P. Buziaki !!! Weny !!!
Daga
Już ostatni tego tomu?
OdpowiedzUsuńWow, ale szybko to minęło. Mam nadzieję, że drugi tom będzie długi bo na prawdę wciągnęłam się w Twoją historię.
Czekam, czekam i czekam!
Bitwa którą opisałaś na prawdę jest niesamowita. Twoje rozdziały czytam z ciekawością i niekiedy nie mogę się od nich oderwać a potem czekam z niecierpliwością na sobotę :D
OdpowiedzUsuńA teraz będę czekała na drugi tom z jeszcze większą niecierpliwością i żeby nie było, że Cię popędzam. Po prostu tak mnie to zafascynowało, że chcę więcej :D
Życzę Ci powodzenia na ustnych :D
Twój umysł jest niewyobrażalnie doskonały ♥ Twoje pomysły zakrawają o cud: jak na to wszystko wpadłaś?!? Próbowałam sobie dawkować ten rozdział 'Bo przecież muszę czekać, aż tydzień na kolejną część', ale poległam i opóźniłam to tylko o kilka godzin - jak już przeczytałam kawałek, to nie mogłam się oderwać ♥ Na dodatek w tle leciała zmiksowana piosenka Limp Bizkit&Korn&Metallica&Linkin Park - wpasowała się idealnie ♥
OdpowiedzUsuńPierwsze akapity, a dokładniej kawałek z Severusem (jedna z moich ulubionych postaci) był cudowny - tak idealnie dobrałaś słowa, że przez chwilę siedziałam oniemiała - zresztą to nie był taki jedyny moment w tym rozdziale. Następnie scena o patronusie i znów, aż zatrzymałam się z wrażenia (to było najdłuższe czytanie rozdziału w moim życiu :D).
A potem Voldemort ... Ta cała rozmowa, potęga Harrego, sposób w jaki Lord opętał Rona i Erin są nie do opisania ... W szczególności koniec tej sceny, a dokładniej wejście przez Furie do umysłu Riddl'a prawie zrzuciły mnie z fotela. To było tak niewiarygone, tak doskonałe, że, aż nie mogłam uwierzyć, że właśnie tak ma się to wszystko zakończyć ... Po prostu magia ♥
Jestem ciekawa co szykujesz do 'epilogu' i kolejnego tomu, bo przecież jakieś problemy pojawią się na pewno :D Mam przy okazji małe pytanie: od razu startujesz z pisaniem tomu II czy będzie jakaś przerwa (niech Cię Merlin przed tym broni!)?
Egzaminy napisane, ale wyniki dopiero w tym tygodniu. No i to dopiero część :( Jak ja się cieszę, że do matury mam jeszcze kilka lat :D
Powodzenia na ustnym! Chociaż jak o tym myślę, to przecież z polskim poradzisz sobie na 100% - przy takim talencie to powinien być pikuś :D
Nie mogłam się doczekać tego rozdziału, więc przeczytałam DO po raz kolejny i zainpirowało mnie to do napisania miniaturki - dziękuję ♥
Chciałaś długiego komentarza to masz :D
Pozdrawiam
Flo
Kurcze, ale ciekawi mnie następny rozdział. Wydaje się, że to powinno być coś, co ma na celu uspokoić akcję, ale co oznacza tytuł tego rozdziału? "Przejście do piekła" przecież nie może oznaczać czegoś prostego... czy to Harry będzie chciał zejść do piekła? A może zostanie zmuszony? Ja, jak przeczytałam ten tytuł rozdziału to pomyślałam, że może Voldemort będzie mu do czegoś potrzebny - lub ma coś, co będzie Harry'emu potrzebne - i będzie musiał to w jakiś sposób zdobyć. A może po prostu będzie świadkiem zejścia do piekła Voldemorta? Sporo tu opcji... albo jest to pierwszy lepszy zwrot, który wybrałaś na tytuł xDD
OdpowiedzUsuńCo do Avady - kurde, nie trafiłyśmy z Niezrównoważoną. A przecież to takie proste! Tarcza! Najprostsze rozwiązania są najlepsze, tylko najpierw trzeba na nie wpaść...
"Do zobaczenia w piekle, Riddle" - nawet nie wiesz, jak to zdanie mi daje do myślenia. Czy to jest jedna z tych ukrytych wskazówek? Do zobaczenia w piekle - kur... czy to to zwiastuje nam następny rozdział? A może to było potraktowane jako obietnica? No kurde... co ta moja wyobraźnia nie wymyśli xD
Co do sposobu zabicia Voldemorta - oryginalny, ale co, jeśli np. Avada rzucona na siebie nie do końca działa tak, jak powinna (tak, tak, oczywiście wkminia mi się Irytkowy Koniec Świata... )?
Nawet nie wiesz, jak zżera mnie ciekawość co do drugiego tomu. Bo tytuł (który wyczaiłam na asku) "Instynkt Mordercy" naprawdę daje do myślenia :D Jeśli Harry będzie tym mordercą (w głębi ducha okropnie cieszyłabym się, gdyby tak było... ) to oznacza to jakiś nieoczekiwany zwrot akcji, ale jaki, to ja najmniejszego pomysłu nie mam. Mogliby jakiegoś przyjaciela Harry'ego zabić (Silver, Silver! - wrzeszczy jednoosobowy tłum w postaci Frigus). Oczywiście niczego nie sugeruję, wiadomo. No ale co może oznaczać taki tytuł, co? I z kim będzie zmierzał się Harry? Jakiś nowy "czarny charakter", a może coś całkowicie innego? Czekam, czekam ;-)
Na początku, przy wymienianiu patronusów uczniów śmignął mi przed oczami "list Seamusa", oczywiście literówka ;-) Dwa razy przed oczami przeleciał mi też brak spacji przed lub po myślniku, ale przepraszam, nie skopiowałam, a teraz nie chce mi się szukać.
Jeśli następny tom będzie choć w połowie tak spektakularny, jak to sobie wyobrażam, to już nie mogę się go doczekać xDD
To jak, kochana, robisz sobie przerwę międzytomową, czy jednak nie? Pozdrawiam serdecznie i zapraszam [www.pisanina-frigus.blogspot.com]
Przeczytałam ten rozdział wczoraj, ale dopiero dzisiaj zabrałam się za komentowanie. No cóż... Super! Nie wiem jak to określić innym słowem. Nawet nie pomyślałabym, że Voldzio może się sam zabić! Właśnie za to Cię lubię, jesteś oryginalna, pomysłowa i nieprzewidywalna! Przepraszam Cię, wiem, że lubisz długie komentarze, ale ja nie jestem do tego stworzona! Jeszcze jedno pytanko: Czy będziesz robić przerwę miedzy tomami? (Oby nie, please!)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Mi$ia
PS Trzymam kciuki za mature !
Jedno słowo: WOW. Rozdział świetny, genialny, zachwycający, po prostu kosmiczny :) Naprawdę masz talent.
OdpowiedzUsuńPojawienie się Severusa, "niezniszczalny" patronus, tarcza na avade i w końcu śmierć Voldzia, wszystkie te aspekty stworzyły razem niesamowity rozdział :)
Świetnie opisałaś samą walkę Harry'ego z Voldemortem. Ta cała dramaturgia pojedynku... ach, świetne :) Podpisuje się pod poprzednimi komentarzami, wszystko już tam zostało powiedziane :)
Również mam nadzieję, że przerwy między tomami nie będzie. Prawda?
Ustny polski nie jest taki zły, będziesz miała 100 :)
Dużo weny i pomysłów :)
Pozdrawiam
Szaloony
Rozdział należy do tej grupki najlepszych i ekscytujących. Wprost nie mogę się nadziwić, jak wymyśliłaś to wszystko... Normalnie nie spodziewałam się, że szpiegiem może być Harry Potter, i to jeszcze w jaki sposób! Mimo że wczoraj czytałam rozdział, to różnorakie uczucia wciąż kotłują mi się w środku. Zważając na tytuł kolejnego tomu - moje wszelakie pomysły mogą uciec hen, daleko :D
OdpowiedzUsuńNo więc czy Voldemort definitywnie nie żyje? Czy może nadal jest w umyśle Harry'ego? A może ten stanie się zły, będzie zabijać, czy coś w tym stylu? Nawet nie próbuję odpowiadać na swoje pytania. Ręka się zaciska na myśl, że czytasz to i (śmiejesz się?) wiesz, co będzie dalej. Jestem cholernie niecierpliwa, ale jednak trochę żalu pozostało... No bo już połowa za nami... Można się wzruszyć, a co dopiero Ty?
Tytuł następnego rozdziału i słowa Harry'ego "Do zobaczenia w piekle, Riddle"... Nie no, ja się zabiję ;__; Myślę podobnie jak Frigus - może Harry będzie świadkiem zejścia Toma do piekieł? Ech, sama nie wiem. Teraz do głowy napłynął mi pomysł - może... w trakcie walki Harry'ego z Voldemortem, ten drugi wniknął do Pottera i zamienili się ciałami? No i wtedy Harry by zginął! *cieszy się jak głupia* Fajnie by było :D No ale sądząc po zapowiedzi, Harry jednak żyje, no bo przecież Voldemort nie byłby taki miły w stosunku do Severusa, chociaż kij go wie? Może Riddle jest naprawdę dobrym aktorem? Mam naprawdę wiele pomysłów i wprost nie mogę doczekać się następnego rozdziału, by te różne pomysły zniknęły z mojej głowy. Za dużo ich xD
Pozdrawiam cieplutko i życzę dużej ilości weny! A co do matury - jesteś mądra, poradzisz sobie ;**
Świetny rozdział i widowiskowa śmierć Gada bardzo pomysłowe:) Mam pytanie czy pierwszy rozdział drugiego tomu ukarze się od razu czy będziesz robić jakąś przerwę pomiędzy tomami???
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia na maturze z polskiego i dużo weny przy pisaniu drugiego tomu:)
Ruda
Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale wcześniej nie miałam jak.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału - jest WSPANIAŁY! Świetnie to opisałaś. Wiesz walkę i śmierć Voldemorta. Ze zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział^^
Życzę dużooo weny. :)
Powiem, ze przypadkiem wpadłam na tego bloga i jak przeczytałam ten rozdział to jestem normalnie pod wrażeniem. Nie wiem co było w poprzednich rozdziałach ale sam ten rozdział wprawił mnie w zachwyt :) Świetny opis walki i w ogóle.
OdpowiedzUsuńJeśli kiedyś miałabyś czas wstąpić do mnie to zapraszam serdecznie i przepraszam za SPAM. http://cornelia-malfoy.blogspot.com/ Niedawno powróciłam do ponownego wskrzeszenia swojej bohaterki więc zapraszam.
I pozdrawiam! I przepraszam za SPAM jeszcze raz.
PS: Jak pojawi się cos nowego to daj znać bo chętnie przeczytam ! :)
Fajny blog choć drugie oblicze bardziej mi się podobało. Tam Harry jest bardziej twardy a Nickole jest dużo lepsza od Silver.
OdpowiedzUsuńWow.
OdpowiedzUsuńI love you.
Yay!
OdpowiedzUsuńHarry pokonał Lorda!
Ale, ale...
Przecież będzie drugi tom...
Lord powiedział, że po Bitwie Myśli, w ciele ofiary, zostaje cząstka przeciwnika... co prawda, Voldemort oberwał Avadą, ale przecież, "cząstka" jego była w Harrym...
Czyżby w następnej części, Harry musiał walczyć z tym fragmentem wroga, który w nim utkwił???
A może, będzie musiał opanować wpływ czarnej magii na jego osobę?
W końcu nie mało jej używał...
INTUICJA ZNÓW MNIE NIE ZAWIODŁA!!!
Nie mam pojęcia, jak to robię XD
Uau, kiedy zaczynałam pisać ten koment, Simmon Ammann (skoczek) miał wypadek... do tej pory, nie wiadomo, co z nim... :/
Jak napisał Tajemniczy Ktoś, komentarz wyżej, I love you ;*
Nie mogę doczekać się epilogu tego tomu :3
~Cathy_Riddle
Ah, widzę, że nie wyjaśniłam o co znów chodzi mi z tą intuicją...
UsuńWcześniej napisałam, że Harry pewnie opanował tą tarczę na Avadę ;D
Jestem zbyt roztargniona przez emocję, by pisać dokładnie XD
~Cathy_Riddle
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniale przedstawiłaś walkę, Snape zdążył w samą porę, Voldemoort zginął i jak się okazało to Harry był potężniejszy...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział cudny, przepięknie opisałaś tutaj tą walkę, uff... Severus zdążył na czas, juhu Voldemort zginął... więc teraz już spokojniej będzie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga