25.05.2013

Rozdział 42 - Dusza węża

Na błonia padała poświata promieni słonecznych. Wschód słońca przyniósł ze sobą kolejną rozlaną krew i martwe ciała obrońców Hogwartu. Na trawie błyszczały czerwone krople. Chatka Hagrida płonęła niedaleko. Na szczęście gajowego nie było wtedy w domu, a Kieł zdążył uciec do Zakazanego Lasu poganiany przez właściciela. Wieża Gryffindoru zawaliła się, podobnie jak część Wieży Astronomicznej.
Harry biegł w stronę Hermiony, która nie radziła sobie z atakiem śmierciożercy. Nie zdążył go zaatakować, bo zrobił to ktoś inny. Napastnik runął na ziemię po kilkakrotnym obrocie w tył. Furia spojrzał w stronę wybawcy Krukonki. Severus Snape. W następnej chwili obaj zaczęli miotać zaklęciami w grupkę śmierciożerców, która ich zaatakowała. Najwyraźniej Mistrz Eliksirów został zdemaskowany i naraził się na zemstę. Do pomocy szybko przyszli im kolejni obrońcy szkoły. Widząc Harry’ego Pottera i Severusa Snape’a walczących ramię w ramię, uwierzyli w niewinność nauczyciela.
Niespodziewany chłód ogarnął ciała osób znajdujących się na błoniach Hogwartu.
 — Dementorzy okrążyli zamek! — wrzasnął jakiś auror.
Myślenie o czymś szczęśliwym w momencie bitwy było czymś nieprawdopodobnym. Jak mógł myśleć o radości, szczęściu i czymś pozytywnym, gdy naokoło wszyscy ginęli? Członkowie Gwardii Dumbledore’a wybiegli na błonia, aby zaatakować swoimi patronusami. Harry w panice szukał jakiegokolwiek szczęśliwego wspomnienia, ale wszędzie widział krew, ból i ciała martwych znajomych. Osoby, które potrafiły rzucić patronusa, natychmiast dołączyły do członków Gwardii. On sam nie potrafił im pomóc. Nie w tej chwili. Żadne wspomnienie nie przychodziło mu do głowy. Same mroczne myśli zaprzątały mu umysł. Terier Rona, wydra Hermiony, list Seamusa, łabędź Cho, koń Ginny i wiele innych. Widział nawet wilka Remusa, który uczył go tego zaklęcia. Pokonywały one kilku lub kilkunastu przeciwników i znikały. Obrońcy musieli rzucać zaklęcia ponownie, tracąc swoje siły. Silver. Zobaczył ją i uczepił się tej myśli. Pokona Voldemorta, wreszcie będzie spokojny, skończy się walka, ułoży sobie życie z ukochaną. Skupił się na tym i już miał rzucać zaklęcie, gdy został rozproszony przez śmierciożercę. Uskoczył przez zaklęciem i cisnął klątwą.
 — Harry! Gdzie on jest?! — wrzasnął ktoś.
Furia na pewno by odpowiedział, ale w tym momencie ledwo radził sobie z atakiem trójki zwolenników Riddle’a. Prawdopodobnie wiedzieli, że szybko może sobie poradzić z dementorami, dlatego postanowili zrobić coś, żeby nie był w stanie zareagować na ich pojawienie się. Jednocześnie czuł, że zjawy zaczynają wpływać na jego psychikę i radził sobie coraz gorzej.
 — Bez niego sobie nie poradzimy!
 — Przejąć ich!
Chwilę później śmierciożercy, którzy go rozpraszali, zostali zaatakowani przez grupkę aurorów. Harry odetchnął głośniej, wycofując się z pojedynku. Silver. Silver. Silver. Chwile z nią spędzone, jej śmiech, delikatne pocałunki. Świadomość, że zawsze taka będzie, bo Voldemort zniknie, a wraz z nim ból, strach i śmierć setek ludzi. Z jego różdżki wydobyła się biała poświata, która szybko uformowała się w cielesnego patronusa w postaci jelenia. Wysłał go w stronę dementorów, a ten unicestwił je z pomocą innych.
 — Weszli do zamku!
Gdy tylko dementorzy zostali usunięci z błoni, Harry natychmiast ruszył w stronę wrót Hogwartu, a zaraz za nim Gwardia Dumbledore’a. Jeleń dumnie idący u boku swojego właściciela napełniał serca nadzieją. Brunet wszedł do szkoły. Dementorzy atakowali obrońców, wysysając z nich szczęśliwe wspomnienia. Furia dostrzegł Syriusza. Wiedział, że zjawy działają na niego ze zwiększoną siłą przez lata spędzone w Azkabanie. Jeleń przebiegł przez korytarz i okrążył Łapę, aby usunąć otaczających go dementorów. Następnie ochronił Dracona i Blake oraz innych sprzymierzeńców. Sala wejściowa została oczyszczona z potworów, a jeleń stanął dumnie obok chłopaka. Wszyscy byli zdumieni, że Wybraniec z łatwością utrzymuje swojego patronusa, nawet nie celując w niego różdżką i nie odczuwając spadku sił. Zwierzę stało obok niego, jakby było całkowicie prawdziwe i ochraniało swojego właściciela. Nagle jeleń pognał przez korytarz w stronę nadchodzących dementorów. Jeden ze śmierciożerców najprawdopodobniej chciał przerwać chwilową przewagę obrońców i zaatakował młodzieńca. Furia natychmiast obronił się tarczą, jednak jeleń nie zniknął, chociaż brunet skupił się na innym zaklęciu. Zaskoczony zwolennik Czarnego Pana z łomotem uderzył w ścianę, gdy trafiła go klątwa Harry’ego.
Widząc, że w Wielkiej Sali znalazło się wiele pojedynkujących par, Furia postanowił się tam skierować. Po drodze musiał walczyć z napotkanymi śmierciożercami. Nagle wrota do pomieszczenia wyleciały z hukiem. Dotarły do niego przerażone krzyki. Jego serce zabiło szybciej. Voldemort. Był o tym przekonany. Tylko on mógł spowodować taką panikę. Wiedział, że to jest ten moment, gdzie musi stawić czoła przeznaczeniu. Wpadł do Wielkiej Sali. Obrońcy skierowali się w przeciwną stronę z widocznym strachem. Po pomieszczeniu rozszedł się szalony śmiech, tak dobrze Harry’emu znany. Nad tłumem unosił się olbrzymi ognisty wąż z szeroko rozwartą paszczą. Wszyscy uciekali od niego jak najdalej, kierując się w stronę wrót. Furia bez zastanowienia rzucił się w przeciwnym kierunku, do swojego wroga, z którym miał stoczyć pojedynek. Minął Jasmine i Toby’ego ratujących się ucieczką. Dziewczyna krzyknęła za nim z przerażeniem, ale nie zwrócił na to uwagi. Dostrzegł kątem oka jasne włosy Silver oraz jeszcze jaśniejsze Dracona znajdującego się tuż obok niej. Remus odpierał atak jakiegoś śmierciożercy, ciągnąc za sobą Tonks. Przepchnął się między Ginny i Hermioną. Obie odprowadziły go zrozpaczonymi spojrzeniami, jednak nie zatrzymały chłopaka. Syriusz także go dostrzegł, gdy przebiegał niedaleko. Wtedy Furia zobaczył między tłumem Voldemorta śmiejącego się okrutnie. Zahamował ostro. Umysł podpowiadał mu, co ma robić. Szarpnął różdżką w stronę ognistego węża, wypowiadając słowa w wężomowie. Z jego różdżki wydostał się strumień wody, który szybko zaczął się formować w olbrzymiego gada, dorównującego wężowi Riddle’a. Oba olbrzymy zaczęły wić się między sobą, dopóki wodny potwór nie wchłonął w siebie ognistego. Obrońcy zamarli zaskoczeni. Zapadła niesamowita cisza dźwięcząca w uszach. Spojrzenia Harry’ego i Voldemorta skrzyżowały się. Usta starszego czarodzieja wygięły się w okropnym grymasie. Ludzie szybko rozstąpili się na boki. W oczach czerwonookiego brunet widział obietnicę długiej i bolesnej śmierci.
 — Więc przyszedłeś zginąć, Harry — rozbrzmiał jego syczący i cichy, lecz dobrze słyszalny głos.
Usta chłopaka lekko drgnęły w imitacji uśmiechu.
 — Nawet jeśli, to pociągnę cię za sobą — odparł tylko.
W swoich oczach widzieli, że nadeszła pora na rozstrzygnięcie losu. Promienie z różdżek wyleciały w tym samym momencie. Zielony snop światła spotkał się w jednym punkcie z granatowym. Po raz drugi obie różdżki połączyły się ze sobą, tworząc wokół wrogów złotą kopułę. Ludzie znajdujący się w jej zasięgu zostali odrzuceni poza nią. Niesamowita siła wypełniła całą Wielką Salę, okna zawibrowały. Wrogowie przerwali połączenie, ale tylko po to, aby zacząć rzucać w siebie klątwami wchłanianymi przez złote sklepienie. Dopiero teraz wszyscy zauważyli, że Harry był lekceważony. Nikt nie podejrzewał, że szesnastolatek może stanąć naprzeciwko Lorda Voldemorta z dumnie podniesioną głową i walczyć z nim jak równy z równym. Odważnie rzucał w czarnoksiężnika paskudnymi urokami, nie przejmując się konsekwencjami. Gdy dostrzeżono pierwsze zranienia Riddle’a, zrozumieli, że Ślizgon jest nie tylko uczniem, ale także osobą, która może zniszczyć tego człowieka. Był silny, cwany i odważny. Przeciwnicy atakowali coraz szybciej i momentami z trudnością dostrzegali, co się dzieje w kopule. Inna walka się nie liczyła. Zarówno obrońcy Hogwartu, jak i śmierciożercy, wlepili spojrzenia w trwający pojedynek.
Harry uskoczył przed zaklęciem tnącym, by następnie cisnąć klątwą rozrywającą w stronę Toma Riddle’a. Niestety nie trafił, jednak nie miał zamiaru się poddawać. Czuł już zmęczenie i pot spływający mu po plecach. Miejsca, gdzie oberwał różnymi klątwami, momentami piekły niemiłosiernie. Wiedział także, że krew spływa mu z ramienia i brzucha. Rozcięta noga sprawiłaby mu więcej problemów, gdyby nie krążąca w żyłach adrenalina, przez którą nie odczuwał większości ran. Voldemort trafił go urokiem chwilę wcześniej, jednak brunet zdążył uderzyć także w niego. Największym kłopotem było wypowiedzenie dwóch słów: Avada Kedavra. Próbował, ale nie był w stanie tego zrobić. Musiał znaleźć inny sposób, żeby go zabić, jednak nic nie przychodziło mu do głowy. Chociażby jakoś unieruchomić Riddle’a… Ale jak? W ciągu tak długiego pojedynku zdołał go trafić tylko raz, a nie chciał sam siebie znokautować odbitym zaklęciem. W ostatniej chwili odbił klątwę żrącą, a następnie uchylił się przed nadlatującym nożem, który zniknął w momencie zderzenia z kopułą. Niespodziewanie okrążyła go kula ognia. Zaklął w myślach. Rzucił szybko przed siebie tarczę ochronną, w razie gdyby Voldmort nagle cisnął w niego kolejną klątwą przebijającą ogień, a później wysyczał w wężomowie:
 — Kula wodna.
Z jego różdżki wystrzelił strumień wody, który okrążył go ciaśniej niż ognista kula. Woda przebiła się przez ogień i uderzyła w złotą granicę oddzielającą ich od pozostałych uczestników bitwy. Ciecz roztrysnęła się na Harry’ego i Toma, mocząc ich w całości. W następnej chwili od tarczy odbiło się jakieś zaklęcie, a Ślizgon podziękował w myślach swojej intuicji. Niemal natychmiast miotnął klątwą zamrażającą, jednak nie trafił.
Nie wiedział, co nagle się stało, że przestał kontrolować to, co się działo. Ze zgrozą uświadomił sobie, że jego tarcza rozprysła się w drobny mak i uderzyło w niego zaklęcie unieruchamiające rękę z różdżką. Choć bardzo tego nie chciał, cała jego kończyna zatrzymała się w miejscu w taki sposób, że nie mógł oderwać jej od punktu, w którym znieruchomiała. Stał w miejscu niemalże przyklejony do podłoża. Do jego uszu wdarł się bezlitosny śmiech, a następnie słowa, które  sprawiły, że jego serce zamarło:
 — Avada Kedavra.
Widział zielony promień lecący w jego stronę. Nie mógł go uniknąć w jakikolwiek sposób. Ręka z różdżką nadal nie była w stanie z nim współpracować. Widział śmierć, która odbijała się w jego oczach. Jak przez grubą szybę słyszał rozpaczliwy krzyk Silver. Zielony promień mknął ku niemu jakby w zwolnionym tempie. Nie musisz myśleć o zaklęciu… Możesz mieć w głowie konkretny cel, który chcesz osiągnąć… To była jego ostatnia szansa. Musiał ją wykorzystać. Wyciągnął przed siebie lewą dłoń, która nie była unieruchomiona.
 — Odbij śmierć — wysyczał w wężomowie.
Tuż przed jego palcami wytworzyła się tarcza o lekko zielonkawym kolorze. Opuścił dłoń, patrząc na promień zaklęcia zabijającego. Miał ochotę zamknąć oczy, żeby nie widzieć ostatniego momentu swojego życia, ale chciał zachować godność do samego końca. Promień w kolorze jego tęczówek spotkał się z tarczą. Klątwa zabijająca odbiła się od poświaty i wyleciała w górę, uderzając w kopułę. Rozległ się głośny wybuch, a sklepienie rozsypało się jak szkło na małe kawałki. Zapadła cisza. Gdy rozległy się zaskoczone głosy, Harry zrozumiał, że zaklęcie unieruchamiające przestało działać. Voldemort był wyraźnie zdziwiony. Wbijali w siebie spojrzenia, przestając walczyć.
 — Tarcza na zaklęcie uśmiercające. Kto by pomyślał — wysyczał Voldemort w stronę chłopaka. — Jednak wykorzystałeś wężomowę.
 — Nie powinieneś być zaskoczony — odparł cicho, lecz jego głos dotarł do uszu każdej osoby znajdującej się w pomieszczeniu.
 — Rozważałem to, jednak nie sądziłem, że tak bardzo zainteresujesz się czarnomagiczną umiejętnością. — Jego usta uniosły się w grymasie szyderczego uśmiechu. — Jak widzę, nasz Wybraniec zajął się także czarnomagicznymi klątwami.
Wśród tłumu przeszedł szmer.
 — Chyba nie sądziłeś, że będę bezczynnie czekał, aż mnie zabijesz — powiedział Harry ze stoickim spokojem, uważnie obserwując ruchy przeciwnika.
 — Mogłeś wziąć też pod uwagę, że zmarnujesz swój cenny czas — odparł ironicznie.
Furia uśmiechnął się z kpiną.
 — To twoje zdanie — stwierdził. Zmrużył oczy, gdy odczuł znajome naciskanie na umysł. — Nie właź mi do głowy, Riddle. Nikt cię tam nie zapraszał. Jeszcze się nie nauczyłeś, że nie tylko ty opanowałeś w wyższym stopniu magię umysłu?
Wiedział, że używając nazwiska Voldemorta, wyprowadzi go lekko z równowagi, ale teraz liczyło się każde małe zdekoncentrowanie rywala. Nie mylił się. Czarny Pan zmrużył oczy z błyskami gniewu w czerwonych tęczówkach. Harry igrał z ogniem i był tego świadomy, jednak nie miał wyjścia. Wszystko musiało być odpowiednio rozegrane.
 — Nie wątpię, że Snape cię tego nauczył — wysyczał Tom, co sprawiło, że Furia uniósł kąciki ust. — Zginie zaraz po tobie.
Wśród tłumu przeszedł szum. Wszyscy byli zaskoczeni, że Severus Snape w ukryciu uczył czegoś Harry’ego Pottera. Niektórzy szybko zrozumieli, dlaczego chłopak co chwilę pakował się w szlabany. Ślizgoni i spora część innych osób na te słowa zacisnęła mocniej dłonie na różdżkach. Śmierciożercy zrozumieli, że po takim oświadczeniu potwierdzonym przez Wybrańca, staną w obronie zdrajcy Czarnego Pana.
 — Ciekaw jestem, kiedy to zrozumiałeś — rzekł Furia. — Po tym, jak się zapędziłeś? Trochę czasu ci to zajęło.
 — Wynikały z tego także jakieś plusy — uśmiechnął się niebezpiecznie Voldemort. — Nigdy cię nie zastanawiało, dlaczego dwójka twoich znajomych nagle zaczęła zachowywać się wobec ciebie inaczej niż wcześniej? Niepohamowana nienawiść i zazdrość. Coś ci to mówi?
Oczywiście, że wiedział, o co mu chodziło. Zmiany w zachowaniu Rona i Erin sprawiły, że jego życie było koszmarem. Nie tylko on był świadomy, o czym mówi czarnoksiężnik. Wszyscy doskonale pamiętali ciągłe kłótnie i ataki Rona oraz obłąkanie Erin.
 — Miałeś szpiega w Hogwarcie — powiedział Harry ze zmrużonymi oczami, a jego serce zabiło szybciej.
Voldemort uniósł kącik ust.
 — Jeśli samego siebie uważasz za szpiega, nie mylisz się. — Gdy do Furii dotarły te słowa, jego serce stanęło w miejscu, twarz pobladła, a oczy wyrażały szok i nagłe zrozumienie. — Tak, Harry. To ty mieszałeś Weasleyowi i Parker w głowach i zmuszałeś ich do takich czynów.
Jego myśli wirowały. Riddle’owi udało się go zdekoncentrować. W głowie chłopaka pojawiło się pytanie: jak?
 — Jak mogłem to robić i o tym nie wiedzieć? — warknął.
Czarny Pan roześmiał się zimno, a brunet powstrzymał wzdrygnięcie się.
 — To dość proste. Po Bitwie Myśli w umyśle pozostaje cząstka przeciwnika, która może wpłynąć na to, co robisz, choć o tym nie wiesz. Oczywiście, działa to tylko przez kilka godzin od zerwania połączenia, ale to mi w zupełności wystarczyło. — Większość nie miała pojęcia, o czym oni w ogóle mówią, jednak Draco i Blaise spojrzeli na siebie ze zgrozą. — Co prawda miałem nadzieję, że w trakcie napadu furii coś komuś zrobisz i miałbyś wyrzuty sumienia — dodał Riddle z uśmiechem.
Furia miał ochotę zamknął oczy i kazać mu rzucić na siebie Avadę. Wszystko się wyjaśniło. Poszukiwania szpiega nie przyniosły efektu, bo nikt z nich się nie spodziewał, że to on może nim być, choć nieświadomie. Ginny mogła odeprzeć jego atak, podobnie jak jego ślizgońscy przyjaciele, ponieważ znali oklumencję. Evelyn także się jej uczyła, więc nie mógł na nią wpłynąć, podobnie jak na Remusa i Syriusza.
 — Ty sukinsynu — powiedział cicho Harry, co Czarny Pan przyjął chłodnym śmiechem.
Wszystko nagle stało się jasne. Każda sytuacja, której nie potrafił zrozumieć, teraz się rozwiązała. Poczuł się przybity i przerażony. Nie wiedział, ile razy nieświadomie wpływał na czyjeś zachowanie. Zapewne ataki na Ślizgonów także rozpoczęły się przez niego. Zaczął od Rona, na którego wpłynął aż tak bardzo, że chłopak zaczął go nienawidzić. Pewnie później zajął się innymi osobami i nieświadomie potwierdzał oskarżenia rudzielca kierowane w stronę uczniów ze Slytherinu. Gdy główne źródło – Ron – zdołał się opanować i zrozumiał, co robił, Voldemort stwierdził, że nie jest już mu potrzebny i przestał zmuszać Harry’ego do dalszego kontrolowania jego umysłu. Następnie zajął się Erin, wykorzystując jej słabość.
Nagle zacisnął zęby. W tym momencie nie mógł stracić nad sobą panowania, żeby Voldemort tego nie wykorzystał.
 — Tak czy inaczej, teraz to nie ma znaczenia — powiedział.
Tom uśmiechnął się przebiegle. Najwyraźniej nie miał zamiaru kontynuować walki bez wcześniejszego wyprowadzenia go z równowagi.
 — Byłbyś dobrym śmierciożercą.
To zdanie uderzyło go jak grom z jasnego nieba. Zdrętwiał. Wśród tłumu przeszedł zaniepokojony szmer, który dotarł do niego głośniej, niż powinien. Nie daj się wyprowadzić równowagi.
 — Kpisz czy o drogę pytasz? — rzekł chłodno.
 — Nie uważasz, że społeczeństwo w zasadzie cię lekceważyło? — powiedział Tom jedwabistym tonem.
Tristan zaklął w myślach. Znał to. To tego głosu używał Voldemort, gdy chciał przekabacić na swoją stronę jakąś osobę. Chciał ją omamić swoimi zabarwionymi i kłamliwymi poglądami, by później wykorzystać. Miał nadzieję, że Harry nie da się wciągnąć w pułapkę. Riddle potrafił dużo obiecywać, ale nie dotrzymywał słowa. Chyba że była to obietnica tortur. W oczach bruneta pojawiło się zawahanie po tym pytaniu, jednak w dalszym ciągu był czujny.
 — Nie sądzili, że Wybraniec nie jest taki naiwny, jak im się wydawało, prawda? — ciągnął Tom, widząc w oczach chłopaka niepewność, co postanowił wykorzystać. — Czarna magia nie musi być zła, Mroczny Znak można usunąć, a zaklęcie uśmiercające odbić, prawda?
 — A nieśmiertelnych można zabić. Prawda — dodał Furia z ironicznym uśmiechem. — Tsa, Riddle. Rozgryzłem twoją rzekomą nieśmiertelność. Połączenie duszy swojej z duszą węża. Efekt końcowy? Możliwość zamordowania węża lub osoby, z którą jest on połączony tylko przez wężomowę. Sprytne, ale mogłeś ukryć wszelkie dowody, żeby nikt tego nie odkrył. Jak zawsze zignorowałeś to, że nie tylko ty masz jakieś wyjątkowe umiejętności.
Voldemort zmrużył oczy, co wyglądało okropnie.
 — Nieprawdopodobne, że do tego doszedłeś.
 — Mówiłem ci, że nie siedziałem bezczynnie — odparł chłodno.
Dopiero teraz cały tłum zrozumiał, że wbrew pozorom to Harry ma przewagę nad Voldemortem, co ich niezmiernie zaskoczyło. Chłopak wyliczał wszystkie błędy i wady Riddle’a, oznajmił publicznie, jak go można zabić, a śmierciożercy spostrzegli, że ich Pan wcale nie jest taki doskonały i niepokonany. Wyczuwali przewagę nastolatka nad Czarnym Panem. Kilku z nich wyczuło porażkę, dlatego zaczęli uciekać z pola bitwy. Wygrasz, dzieciaku – pomyślał Syriusz , czując w sercu nadzieję.
 — Jesteś potężny tylko dlatego, że znasz wężomowę i pozbyłeś się człowieczeństwa, Riddle. Nic więcej.
Wiedział, że postąpił krok dalej, wyrzucając na światło dzienne powody jego potęgi i jednocześnie zakończy rozmowę. Wyśmianie jego siły było dla Voldemorta największą obrazą. Nie spodziewał się, że z różdżki czarnoksiężnika wyleci zielony promień zaklęcia uśmiercającego, skoro wiedział, że Harry potrafi się przed nim obronić. Był pewien, co rzuci. Chciał go tym pokonać przez ostatnie kilka miesięcy. Usłyszał ciche:
 — Legilimens.
Dwa te same zaklęcia spotkały się ze sobą w jednym punkcie. Jasny błysk oślepił wszystkich, a wybuch zadźwięczał w uszach. Błysk zniknął. Trwała cisza. Furia i Voldemort stali w tym samym miejscu, co wcześniej. Obaj mieli opuszczone różdżki i patrzyli na siebie twardo, choć lekko nieprzytomnymi spojrzeniami. Nikt nie wiedział, co się teraz między nimi dzieje.
Niespodziewanie stało się coś, przez co większość wstrzymała oddech. Czarny Pan upadł na kolana przed Harrym Potterem.
 — Sam przyczyniłeś się do swojej śmierci, Riddle. Należą ci się podziękowania — powiedział cicho brunet.
 — Nadal mam różdżkę, Potter — zaszydził.
 — Której nie jesteś w stanie unieść bez mojej woli — odparł z ironicznym uśmiechem. — Trzeba było mnie tak często nie atakować, to nie miałbym nad tobą przewagi przy bezpośrednim kontakcie.
 — Zabijesz mnie? Ty? — zakpił.
Harry uśmiechnął się szeroko.
 — Nie mam takiego zamiaru. Sam to zrobisz.
Patrzył z zainteresowaniem na Riddle’a, który śmiał się szyderczo, choć nawet nie mógł ponieść się z kolan. Śmiech umilkł, gdy bez własnej woli podniósł różdżkę i wycelował w swoją głowę. Wśród tłumu rozszedł się szum.
 — Do zobaczenia w piekle, Riddle — powiedział Harry w wężomowie i dodał, nie zmieniając języka: — Zabij się.
Z różdżki Lorda Voldemorta wyleciał promień zaklęcia uśmiercającego, który ugodził samego właściciela w skroń. Czarny Pan runął na ziemię, upuszczając różdżkę. Jego oczy były rozszerzone, lecz martwe.
Szok widniał na wszystkich twarzach. Każdy był zaskoczony, że czarnoksiężnik sam się zabił, jednak po chwili zorientowali się, że to koniec bitwy i koniec dyktatury Czarnego Pana. Głośny ryk radości zagłuszył wszystkie inne głosy towarzyszące aportacji. Obrońcy Hogwartu krzyczeli radośnie, obejmując się z przyjaciółmi, a nawet obcymi. Aurorzy nie stracili głowy i łapali tych śmierciożerców, którzy nie zdążyli uciec.
Harry oderwał wreszcie wzrok od martwego ciała. Jego oczy błyszczały, na ustach pojawił się delikatny, choć słaby uśmiech. Odwrócił się. Evelyn już szła w jego kierunku z płaczem i uśmiechem na ustach. Mocno się do niego przytuliła. Ślizgon ścisnął ją z całej siły, całując w czubek głowy. Krzycząc radośnie, jego przyjaciele skoczyli na nich. Gdy spojrzenia Syriusza i Furii skrzyżowały się, animag się uśmiechał, jednak kiedy dostrzegł oczy chłopaka, w jego własnych błysnął smutek. Tylko on dostrzegł ból i przerażenie w zielonych tęczówkach. Przytulił go krótko, czochrając lekko po włosach i mówiąc mu cicho, że wszystko będzie dobrze. Jednak po tym, co zdążył zobaczyć umyśle Voldemorta, bał się przyszłości.

=====================================

Frigus, zastanawiam się cały czas nad postacią Erin. Chcę, żeby odegrała jakąś rolę w drugim tomie, ale jeszcze sama nie wiem jaką. Będę musiała coś wymyślić ;)
Florence, uwielbiam długie komentarze, więc nie musisz się ograniczać ;D Drugie Oblicze traktuję jako moją perełkę i bardzo się cieszę, że tak bardzo Ci się podoba te opowiadanie. Mam nadzieję, że zaliczyłaś egzaminy :) Ach, Limp Bizkit, też ich uwielbiam. 
Seya, niestety jeszcze jestem przed ustnym polskim. Egzamin mam dopiero w poniedziałek, więc jeszcze trochę najem się stresu. Jakoś na początku nie pasują mi odpowiedzi, tym bardziej, że w drugim tomie początki rozdziałów będą wyglądały trochę inaczej niż dotychczas ;)

Zapraszam na bloga mojej bety SimpleHope. Nie jest to opowiadanie potterowskie, ale jeśli ktoś lubi czytać pamiętniki to na pewno mu się spodoba. Link: klik.
Ustny polski w poniedziałek. Znowu trzymajcie kciuki ;D
Za tydzień ostatni rozdział tego tomu.
Amen.

21 komentarzy:

  1. ashgfyiluvtkuytku świetne !!
    Jak ja cię kocham .Pisałaś że będzie 2 tom .Na szczęście !

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne. Chociaż rozpaczam że zaraz skończysz pierwszy tom ciesze się że niedługo na świat wyjdzie drugi. Czytając to myślałam że jest to epilog a jednak nie. Przedostatni rozdział. Jestem już ciekawa co na ostatni wymyślisz. Idealnie zakończyłaś ten rozdział, każdy czytelnik będzie chciał wiedzieć co czeka Harrego w najbliższej przyszłości, a znając ciebie dowie się o tym dopiero w drugim-czwartym rozdziale drugiego tomu. Nie spodziewałam się że zwykła komenda cytuje: "Odbij śmierć" wypowiedziana w wężomowie może powstrzymać Avade. Tak samo niespodziewany jest koniec Riddle'a. Można by powiedzieć że popełnił samobójstwo.
    Życzę weny, dobrze zdanego polskiego i pomysłów na drugi tom.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamusiu kochana i wszyscy święci.... Ten rozdział mnie po prostu zabił... jeżeli mam być szczera to zazdroszczę ci talentu, weny i pomysłu... normalnie kocham to co tworzysz... wiem, że już to pisałam, ale jak wydasz jakaś swoją książkę to jestem pierwszą klientką w księgarni... Trochę boję się tego co teraz będzie z Harrym.
    Nie wiem co mm ci jeszcze napisać więc po prostu życzę Ci wenki i chęci ;*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudno mi uwierzyć, że jeszcze tylko jeden rozdział i koniec. Jakoś tak się przyzwyczaiłam, że wchodzę w sobotę po południu i widzę rozdział. Wiem, że jest jeszcze ten drugi tom, ale to i tak kolejny rozdział, który zbliża nas do ostatecznego zakończenia. Voldemorta nie ma, o czym więc będziesz pisać dalej? :)
    Nie będę się rozczulać nad treścią. Była naprawdę bardzo dobra. Wyrobiłaś się, nie ma co! Pojedynek z Riddlem - najbardziej epicka scena ever. Nie mogę się doczekać następnego :)
    Pozdrawiam cieplutko i życzę powodzenia na polskim! :)
    Anna (Puppet)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymam kciuki, pozostali również...
    Cóż zaczyna się najważniejsza część historii. Podoba mi się kwestia nie gasnącego patronusa.
    Nareszcie starcie z Voldim .
    Ciekawa tarcza i baaardzo unikalna. W żadnym opowiadaniu nie spotkałam się z taką, kolejny raz dowodzisz swoich niebywałych umiejętności.
    Końcówka mnie zaintrygowała, czyżby Gadzina miał jeszcze jakoś wpłynąć na przyszłość Furii i jego bliskich, bo tak właściwie to zbyt szybko to się zakończyło, za prosto. Bitwą umysłów hmmmmm. Och nie doczekam się kolejnego rozdziału ;P. Buziaki !!! Weny !!!

    Daga

    OdpowiedzUsuń
  6. Już ostatni tego tomu?
    Wow, ale szybko to minęło. Mam nadzieję, że drugi tom będzie długi bo na prawdę wciągnęłam się w Twoją historię.
    Czekam, czekam i czekam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bitwa którą opisałaś na prawdę jest niesamowita. Twoje rozdziały czytam z ciekawością i niekiedy nie mogę się od nich oderwać a potem czekam z niecierpliwością na sobotę :D
    A teraz będę czekała na drugi tom z jeszcze większą niecierpliwością i żeby nie było, że Cię popędzam. Po prostu tak mnie to zafascynowało, że chcę więcej :D
    Życzę Ci powodzenia na ustnych :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Twój umysł jest niewyobrażalnie doskonały ♥ Twoje pomysły zakrawają o cud: jak na to wszystko wpadłaś?!? Próbowałam sobie dawkować ten rozdział 'Bo przecież muszę czekać, aż tydzień na kolejną część', ale poległam i opóźniłam to tylko o kilka godzin - jak już przeczytałam kawałek, to nie mogłam się oderwać ♥ Na dodatek w tle leciała zmiksowana piosenka Limp Bizkit&Korn&Metallica&Linkin Park - wpasowała się idealnie ♥
    Pierwsze akapity, a dokładniej kawałek z Severusem (jedna z moich ulubionych postaci) był cudowny - tak idealnie dobrałaś słowa, że przez chwilę siedziałam oniemiała - zresztą to nie był taki jedyny moment w tym rozdziale. Następnie scena o patronusie i znów, aż zatrzymałam się z wrażenia (to było najdłuższe czytanie rozdziału w moim życiu :D).
    A potem Voldemort ... Ta cała rozmowa, potęga Harrego, sposób w jaki Lord opętał Rona i Erin są nie do opisania ... W szczególności koniec tej sceny, a dokładniej wejście przez Furie do umysłu Riddl'a prawie zrzuciły mnie z fotela. To było tak niewiarygone, tak doskonałe, że, aż nie mogłam uwierzyć, że właśnie tak ma się to wszystko zakończyć ... Po prostu magia ♥
    Jestem ciekawa co szykujesz do 'epilogu' i kolejnego tomu, bo przecież jakieś problemy pojawią się na pewno :D Mam przy okazji małe pytanie: od razu startujesz z pisaniem tomu II czy będzie jakaś przerwa (niech Cię Merlin przed tym broni!)?
    Egzaminy napisane, ale wyniki dopiero w tym tygodniu. No i to dopiero część :( Jak ja się cieszę, że do matury mam jeszcze kilka lat :D
    Powodzenia na ustnym! Chociaż jak o tym myślę, to przecież z polskim poradzisz sobie na 100% - przy takim talencie to powinien być pikuś :D
    Nie mogłam się doczekać tego rozdziału, więc przeczytałam DO po raz kolejny i zainpirowało mnie to do napisania miniaturki - dziękuję ♥
    Chciałaś długiego komentarza to masz :D
    Pozdrawiam
    Flo

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurcze, ale ciekawi mnie następny rozdział. Wydaje się, że to powinno być coś, co ma na celu uspokoić akcję, ale co oznacza tytuł tego rozdziału? "Przejście do piekła" przecież nie może oznaczać czegoś prostego... czy to Harry będzie chciał zejść do piekła? A może zostanie zmuszony? Ja, jak przeczytałam ten tytuł rozdziału to pomyślałam, że może Voldemort będzie mu do czegoś potrzebny - lub ma coś, co będzie Harry'emu potrzebne - i będzie musiał to w jakiś sposób zdobyć. A może po prostu będzie świadkiem zejścia do piekła Voldemorta? Sporo tu opcji... albo jest to pierwszy lepszy zwrot, który wybrałaś na tytuł xDD
    Co do Avady - kurde, nie trafiłyśmy z Niezrównoważoną. A przecież to takie proste! Tarcza! Najprostsze rozwiązania są najlepsze, tylko najpierw trzeba na nie wpaść...
    "Do zobaczenia w piekle, Riddle" - nawet nie wiesz, jak to zdanie mi daje do myślenia. Czy to jest jedna z tych ukrytych wskazówek? Do zobaczenia w piekle - kur... czy to to zwiastuje nam następny rozdział? A może to było potraktowane jako obietnica? No kurde... co ta moja wyobraźnia nie wymyśli xD
    Co do sposobu zabicia Voldemorta - oryginalny, ale co, jeśli np. Avada rzucona na siebie nie do końca działa tak, jak powinna (tak, tak, oczywiście wkminia mi się Irytkowy Koniec Świata... )?
    Nawet nie wiesz, jak zżera mnie ciekawość co do drugiego tomu. Bo tytuł (który wyczaiłam na asku) "Instynkt Mordercy" naprawdę daje do myślenia :D Jeśli Harry będzie tym mordercą (w głębi ducha okropnie cieszyłabym się, gdyby tak było... ) to oznacza to jakiś nieoczekiwany zwrot akcji, ale jaki, to ja najmniejszego pomysłu nie mam. Mogliby jakiegoś przyjaciela Harry'ego zabić (Silver, Silver! - wrzeszczy jednoosobowy tłum w postaci Frigus). Oczywiście niczego nie sugeruję, wiadomo. No ale co może oznaczać taki tytuł, co? I z kim będzie zmierzał się Harry? Jakiś nowy "czarny charakter", a może coś całkowicie innego? Czekam, czekam ;-)
    Na początku, przy wymienianiu patronusów uczniów śmignął mi przed oczami "list Seamusa", oczywiście literówka ;-) Dwa razy przed oczami przeleciał mi też brak spacji przed lub po myślniku, ale przepraszam, nie skopiowałam, a teraz nie chce mi się szukać.
    Jeśli następny tom będzie choć w połowie tak spektakularny, jak to sobie wyobrażam, to już nie mogę się go doczekać xDD
    To jak, kochana, robisz sobie przerwę międzytomową, czy jednak nie? Pozdrawiam serdecznie i zapraszam [www.pisanina-frigus.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam ten rozdział wczoraj, ale dopiero dzisiaj zabrałam się za komentowanie. No cóż... Super! Nie wiem jak to określić innym słowem. Nawet nie pomyślałabym, że Voldzio może się sam zabić! Właśnie za to Cię lubię, jesteś oryginalna, pomysłowa i nieprzewidywalna! Przepraszam Cię, wiem, że lubisz długie komentarze, ale ja nie jestem do tego stworzona! Jeszcze jedno pytanko: Czy będziesz robić przerwę miedzy tomami? (Oby nie, please!)
    Pozdrawiam,
    Mi$ia
    PS Trzymam kciuki za mature !

    OdpowiedzUsuń
  11. Jedno słowo: WOW. Rozdział świetny, genialny, zachwycający, po prostu kosmiczny :) Naprawdę masz talent.
    Pojawienie się Severusa, "niezniszczalny" patronus, tarcza na avade i w końcu śmierć Voldzia, wszystkie te aspekty stworzyły razem niesamowity rozdział :)
    Świetnie opisałaś samą walkę Harry'ego z Voldemortem. Ta cała dramaturgia pojedynku... ach, świetne :) Podpisuje się pod poprzednimi komentarzami, wszystko już tam zostało powiedziane :)
    Również mam nadzieję, że przerwy między tomami nie będzie. Prawda?
    Ustny polski nie jest taki zły, będziesz miała 100 :)
    Dużo weny i pomysłów :)

    Pozdrawiam
    Szaloony

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział należy do tej grupki najlepszych i ekscytujących. Wprost nie mogę się nadziwić, jak wymyśliłaś to wszystko... Normalnie nie spodziewałam się, że szpiegiem może być Harry Potter, i to jeszcze w jaki sposób! Mimo że wczoraj czytałam rozdział, to różnorakie uczucia wciąż kotłują mi się w środku. Zważając na tytuł kolejnego tomu - moje wszelakie pomysły mogą uciec hen, daleko :D
    No więc czy Voldemort definitywnie nie żyje? Czy może nadal jest w umyśle Harry'ego? A może ten stanie się zły, będzie zabijać, czy coś w tym stylu? Nawet nie próbuję odpowiadać na swoje pytania. Ręka się zaciska na myśl, że czytasz to i (śmiejesz się?) wiesz, co będzie dalej. Jestem cholernie niecierpliwa, ale jednak trochę żalu pozostało... No bo już połowa za nami... Można się wzruszyć, a co dopiero Ty?
    Tytuł następnego rozdziału i słowa Harry'ego "Do zobaczenia w piekle, Riddle"... Nie no, ja się zabiję ;__; Myślę podobnie jak Frigus - może Harry będzie świadkiem zejścia Toma do piekieł? Ech, sama nie wiem. Teraz do głowy napłynął mi pomysł - może... w trakcie walki Harry'ego z Voldemortem, ten drugi wniknął do Pottera i zamienili się ciałami? No i wtedy Harry by zginął! *cieszy się jak głupia* Fajnie by było :D No ale sądząc po zapowiedzi, Harry jednak żyje, no bo przecież Voldemort nie byłby taki miły w stosunku do Severusa, chociaż kij go wie? Może Riddle jest naprawdę dobrym aktorem? Mam naprawdę wiele pomysłów i wprost nie mogę doczekać się następnego rozdziału, by te różne pomysły zniknęły z mojej głowy. Za dużo ich xD
    Pozdrawiam cieplutko i życzę dużej ilości weny! A co do matury - jesteś mądra, poradzisz sobie ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział i widowiskowa śmierć Gada bardzo pomysłowe:) Mam pytanie czy pierwszy rozdział drugiego tomu ukarze się od razu czy będziesz robić jakąś przerwę pomiędzy tomami???
    Życzę powodzenia na maturze z polskiego i dużo weny przy pisaniu drugiego tomu:)

    Ruda

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale wcześniej nie miałam jak.
    Co do rozdziału - jest WSPANIAŁY! Świetnie to opisałaś. Wiesz walkę i śmierć Voldemorta. Ze zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział^^

    Życzę dużooo weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Powiem, ze przypadkiem wpadłam na tego bloga i jak przeczytałam ten rozdział to jestem normalnie pod wrażeniem. Nie wiem co było w poprzednich rozdziałach ale sam ten rozdział wprawił mnie w zachwyt :) Świetny opis walki i w ogóle.
    Jeśli kiedyś miałabyś czas wstąpić do mnie to zapraszam serdecznie i przepraszam za SPAM. http://cornelia-malfoy.blogspot.com/ Niedawno powróciłam do ponownego wskrzeszenia swojej bohaterki więc zapraszam.
    I pozdrawiam! I przepraszam za SPAM jeszcze raz.

    PS: Jak pojawi się cos nowego to daj znać bo chętnie przeczytam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajny blog choć drugie oblicze bardziej mi się podobało. Tam Harry jest bardziej twardy a Nickole jest dużo lepsza od Silver.

    OdpowiedzUsuń
  17. Yay!
    Harry pokonał Lorda!
    Ale, ale...
    Przecież będzie drugi tom...

    Lord powiedział, że po Bitwie Myśli, w ciele ofiary, zostaje cząstka przeciwnika... co prawda, Voldemort oberwał Avadą, ale przecież, "cząstka" jego była w Harrym...

    Czyżby w następnej części, Harry musiał walczyć z tym fragmentem wroga, który w nim utkwił???

    A może, będzie musiał opanować wpływ czarnej magii na jego osobę?
    W końcu nie mało jej używał...

    INTUICJA ZNÓW MNIE NIE ZAWIODŁA!!!
    Nie mam pojęcia, jak to robię XD

    Uau, kiedy zaczynałam pisać ten koment, Simmon Ammann (skoczek) miał wypadek... do tej pory, nie wiadomo, co z nim... :/

    Jak napisał Tajemniczy Ktoś, komentarz wyżej, I love you ;*

    Nie mogę doczekać się epilogu tego tomu :3
    ~Cathy_Riddle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, widzę, że nie wyjaśniłam o co znów chodzi mi z tą intuicją...
      Wcześniej napisałam, że Harry pewnie opanował tą tarczę na Avadę ;D
      Jestem zbyt roztargniona przez emocję, by pisać dokładnie XD

      ~Cathy_Riddle

      Usuń
  18. Witam,
    wspaniale przedstawiłaś walkę, Snape zdążył w samą porę, Voldemoort zginął i jak się okazało to Harry był potężniejszy...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej,
    rozdział cudny, przepięknie opisałaś tutaj tą walkę, uff... Severus zdążył na czas, juhu Voldemort zginął... więc teraz już spokojniej będzie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń