6.07.2013

II. Rozdział 1 - Carmen Herman

„…I can't be your angel when I'm living like a devil
Can't be your lover when I'm living like a rebel
Don't want your pity and I don't want your help
Don't try and save me go take care of yourself…”
[Papa Roach – Alive]


Depresja zwykle charakteryzowała się pesymizmem i poczuciem beznadziejności. Człowiek pogrążony w tej chorobie często myślał o swojej śmierci i nie miał ochoty na żadne kontakty z innymi ludźmi. Kłopoty ze snem i ciągły brak apetytu sprawiały, że chory tracił na wadze i wyglądał mizernie. Była to ciężka dolegliwość, która wymagała leczenia i często prowadziła do samobójstwa.
Syriusz wiedział to od dawna, lecz nigdy nie spotkał się z osobą chorą na depresję. Niestety, od jakiegoś czasu dostrzegał te objawy u bliskiej mu osoby. Nie wiedział, co ma robić. Wielokrotnie z nim rozmawiał, ale ten twierdził, że wszystko jest w porządku. Czasami dodawał tylko pod nosem, że miał koszmar i to nic takiego. Nie spotykał się z przyjaciółmi, od kiedy opuścił szkołę. Ze swoją dziewczyną rozmawiał tylko telefonicznie. Raz do niego przyszła, ale ich spotkanie nie należało do najszczęśliwszych. Blondynka wróciła do domu zaniepokojona.
Syriusz podejrzewał, że jego chrześniak, Harry Potter, ma depresję. Wiedział, co takiego wpłynęło na stan chłopaka. Wojna wyryła głębokie rany w jego psychice. Nie tylko on brał w niej udział, ale tylko on zmierzył się z Voldemortem i widział jego najbardziej skryte wspominania.
Po powrocie z Hogwartu Harry stał się bardzo zamknięty w sobie. Na peronie powitał go tłum dziennikarzy, który napadł na niego, zanim wyszedł z pociągu. Posypała się lawina pytań, lecz chłopak na żadne z nich nie odpowiedział. Wysyłał im tylko mrożące krew w  żyłach spojrzenia i zaciskał mocno pięści, tracąc powoli cierpliwość. Gdyby Draco w porę nie zareagował, brunet zapewne wysłałby jakieś nieprzyjemne zaklęcie magią bezróżdżkową. Na Grimmauld Place 12 nastolatek nie za dużo się nie odzywał, z każdym dniem odgradzając się od nich coraz bardziej. Z domu w ogóle nie wychodził. Prawdopodobnie obawiał się trafić przypadkiem na jakiegoś dziennikarza, który nie będzie chciał dać mu spokoju. Bardzo dużo kosztowało go pójście na pogrzeb obrońców Hogwartu, gdzie wszyscy odprowadzali go wzrokiem bądź zaczepiali z różnych powodów. Syriusz starał się pomagać mu to przetrwać tak bardzo, jak tylko mógł, co w rzeczywistości nie było takie proste. Chłopak często ograniczał się tylko do pojedynczego słowa albo odpowiedzenia krótko na pytanie. Bezsilność, obojętność lub pustka w głosie jego chrześniaka były dla Wąchacza ciosem.
Tydzień po wyjeździe ze szkoły Łapa postanowił zaprosić Weasleyów wraz z Hermioną z nadzieją, że inne towarzystwo niż on dobrze chłopakowi zrobi. Tutaj także spotkał go zawód. Mimo usilnych prób bliźniaków rozbawienia go, Harry nie reagował zbyt entuzjastycznie. Kiedy Syriusz został sam na sam z Molly i Arturem, a młodzież zagadywała Furię w pokoju obok, mężczyzna wyznał małżeństwu, że nie wie, jak pomóc chrześniakowi i co ma robić. Weasleyowie zasugerowali mu rozwiązanie, jednak animag nie był do tego przekonany. Po wojnie udostępniono obrońcom Hogwartu i rodzinom zmarłych porady magicznych psychologów. Molly i Artur zasugerowali, żeby zaproponował to Harry’emu.
Dwa dni później, kiedy Furia zaszył się w pokoju i nie wychodził z łóżka, Łapa postanowił spróbować. Zapukał do drzwi, choć domyślił się, że leci tam głośna muzyka i chłopak prawdopodobnie nie usłyszy. Nie pomylił się. Wszedł do środka bez zaproszenia. Ślizgon zakopał się pod kołdrą, przytulając się do poduszki. Były więzień usiadł na posłaniu, czekając na jakąkolwiek reakcję.

Od Syriusza i z gazet dowiadywał się o poczynaniach Ministerstwa Magii i czarodziei po wojnie. Odwołano Knota z pozycji Ministra Magii, gdyż dostrzeżono wiele błędów w jego urzędowaniu. Nowym ministrem został Kingsley Shackelbot, który od razu zajął się renowacją społeczeństwa czarodziei. Pierwszym krokiem było wtrącenie wszystkich złapanych w Hogwarcie śmierciożerców do Azkabanu bez procesu. Powoli każdy z nich przechodził rozprawę, po której następował wyrok. Więzienie chronili aurorzy, gdyż dementorzy nie byli już odpowiednimi kandydatami na to stanowisko po tym, jak stanęli po stronie Voldemorta. Zmiany szykowały się także w szkoleniu aurorów, choć dopiero dopracowywano szczegóły. Łapa powiedział mu, że rozmawiał o tym z Kingsleyem i stąd dowiedział się o przedłużonym i intensywniejszym pobycie na szkółce aurorskiej oraz większej ilości testów przed dostaniem się na Uniwersytet. Weszło wiele nowych ustaw, a część została zmieniona lub całkowicie usunięta. Powołano także specjalnych magomedyków, którzy mieli pomóc poszkodowanym w wojnie w dojściu do siebie pod względem psychicznym.
On sam nie czuł się dobrze. Jego stan fizyczny był zadowalający, ale psychiczny stał się beznadziejny. Z każdym kolejnym dniem czuł, że wojna wpłynęła na niego w zbyt dużym stopniu. Ludzie chodzili do psychologów po śmierci bliskich osób, bo nie mogli sobie z tym poradzić. Nie potrafili pozbyć się obrazu bitwy sprzed oczu, widzieli zbyt dużo bólu i śmierci. Jego problem tkwił gdzieś indziej i wcale nie czuł się z tym lepiej. Miał wrażenie, że jego kłopot jest o wiele gorszy, poważniejszy, ponieważ bezpośrednio dotyczył Voldemorta i jego umysłu.
Wiedział doskonale, że Syriusz się o niego martwi, Evelyn jest zaniepokojona jego stanem, a z przyjaciółmi nie miał żadnego kontaktu. Jednak nie potrafił zmienić swojego nastawienia. Bał się, że jego problem za bardzo wpłynie ma nich. Czy miał depresję? Nad tym się zastanawiał. Słyszał niedawno rozmowę Syriusza z Remusem. Chrzestny obawiał się, że może to mu dolega. Nie sądził, że to prawda, choć dostrzegł u siebie takie objawy. Nie miał apetytu, do wszystkiego podchodził pesymistycznie, nic go nie cieszyło, nie chciał się z nikim spotykać i momentami myślał o tym, że lepiej by było, gdyby zginął razem z Voldemortem. Pomyślał o nowym roku szkolnym i poczuł panikę na myśl o tym, że będzie musiał spotkać się z tyloma osobami, choć miał przed sobą jeszcze dwa miesiące wakacji.
Zakrył się kołdrą po sam czubek głowy, wcześniej włączając muzykę, co stawało się codziennością. Chwilę później poczuł, jak materac powoli się wgina, a muzyka została ściszona. Nie musiał się wysilać w wymyślaniu, kto przyszedł. Chcąc nie chcąc, przewrócił się na drugi bok i spojrzał pytająco na chrzestnego.
 — Jest możliwość, żebyś mi powiedział, co ci leży na sercu? — zapytał spokojnie Łapa. — Widzę, co się dzieje i staje się to coraz bardziej niepokojące.
 — Chyba wolałbyś tego nie słyszeć — mruknął.
 — Ja wolałbym nie słyszeć czy ty wolałbyś tego nie mówić? — sprecyzował.
 — Chyba dwa w jednym — wyznał.
Syriusz pokiwał głową ze zrozumieniem.
 — Nie chcę cię do niczego zmuszać, ale chcę ci pomóc. Wiem, że wojna jest tutaj głównym czynnikiem i wcale mnie to nie dziwi. Tyle, że bez czyjejś pomocy sobie z tym nie poradzisz. Musisz wyrzucić to z siebie. Wiesz o magomedykach wysłanych z Ministerstwa do pomocy osobom, które brały udział w bitwie o Hogwart…
 — Chcesz mnie tam wysłać? — powiedział stłumionym głosem.
 — Nie chcę cię tam wysyłać, ale chcę, żebyś tam poszedł z własnej woli. Oni zapewnią ci fachową pomoc.
 — Wszyscy się o tym dowiedzą — szepnął. — Nie chcę, żeby wiedział o tym każdy czarodziej, a tak to na pewno się skończy. Znowu będą na mnie patrzeć jak na okaz w zoo, a Rita nie da mi spokoju.
 — Domyśliłem się, że powiesz coś takiego, dlatego z Remusem znaleźliśmy do tego odpowiednią osobę. Tristan polecił nam prywatną magomedyczkę. Żeby zapewnić pełną anonimowość, wiąże się z klientem Przysięgą Wieczystą. Będziesz miał pewność, że wszystko zostanie między wami i nikt się nie dowie o tym, że się z nią spotykasz. Ma bardzo dobrą opinię i pomogła naprawdę wielu osobom w dość krótkim czasie. Nie czekajmy na to, aż będzie z tobą gorzej — dodał z troską.
Harry jeszcze się wahał, ale po chwili kiwnął głową.

Budynek znajdował się w miejscu, gdzie nikt by nie podejrzewał. Wyglądał jak zwykły mugolski dom, w którym mieszka skromna rodzina. Niewielki ogródek widoczny był za mieszkaniem, a do drzwi prowadziła ścieżka z małych kamyków. Budynek był zadbany i wydawało się, że właścicielka jest pedantką. Okna lśniły czystością, a białe ramy niemal błyszczały. Na drewnianych drzwiach widniała tabliczka z napisem Carmen Herman – psycholog magiczny. Furia domyślił się, że napis na tabliczce zmienia się, gdy zobaczy ją mugol. Łapa zadzwonił do drzwi, a Harry poruszył się niespokojnie. Mimo zgody, nie był przekonany, czy chce komukolwiek opowiadać o swoich problemach. Czuł, że to jego osobista sprawa i nikt nie powinien wiedzieć o jego dziwnych skłonnościach po wojnie. Z drugiej strony nie chciał, żeby to się pogłębiło i miał nadzieję, że magiczny psycholog jakoś pomoże mu to opanować. Na duchu podnosiło go to, że prasa nie dowie się o jego wizytach u psychologa i nie będzie z tego powodu na pierwszych stronach gazet.
W drzwiach stanęła młoda, na oko trzydziestodwuletnia kobieta. Jej kasztanowe włosy sięgały do ramion, a prosta grzywka zasłaniała brwi. Posiadała lekko skośne, lecz intensywnie karmelowe oczy. Mały nos nadawał jej delikatności, jednak kości policzkowe sprawiały, że wyglądała jak kobieta, a nie nastolatka. Harry dostrzegł, że są równego wzrostu i psycholog nie jest przesadnie chuda, ale ma figurę damy dbającej o siebie. Trochę zaskoczył go jej ubiór i wygląd. Zwykle wyobrażał sobie kobietę psychologa jako starszą panią z ciasno spiętym kokiem na głowie, okularami na nosie i notatnikiem w ręku. Ktoś taki, jak Rita Skeeter. Carmen Herman nie była sztywno ubrana. Brunet zastanowił się nawet, czy to na pewno jest ona, gdyż nie wyglądała jak psycholog. Miała na nogach zwykłe trampki, ubrała t-shirt i kremowe spodnie. Uśmiechnęła się lekko, co sprawiło, że Ślizgon przestał się tak denerwować.
 — Dzień dobry — przywitała się lekkim głosem. — Pan Black z panem Potterem, o ile się nie mylę. Zapraszam.
Wpuściła ich do środka, a Harry musiał przywalić Łapie w brzuch, żeby ruszył się z miejsca i nie wpatrywał w kobietę jak zaklęty. Psycholog podała im dłoń. Byli w korytarzu, gdzie stało kilka krzeseł, stolik, na którym leżały różnorodne gazety, a na ścianie wisiały dyplomy przeplatane z planszami o stresie i emocjach. Zaprowadziła ich do jednych z drzwi. Wychodziło na to, że trafili do jej gabinetu. Świadczyło o tym dębowe biurko stojące na środku pomieszczenia. Furia poczuł się tutaj wyjątkowo bezpiecznie i rodzinnie. Pokój urządzony był w ciepłych kolorach i odczuwało się aurę spokoju. Kremowy dywan zdobił podłogę, a lampa rzucała nieostrą poświatę na cały gabinet. Widok za oknem całkowicie pasował do wystroju pokoju: las i mały strumyk.
Carmen nie zaprowadziła ich jednak do biurka, lecz do kanapy i fotela ze skóry w kolorze piasku. Na niskim, szklanym stoliku stały trzy szklanki, dzbanek z wodą i bukiet tulipanów. Gdy Furia usiadł na kanapie, miał wrażenie, że się w niej zapada. Mebel dopasował się do jego potrzeb. Syriusz usiadł obok niego, a Carmen naprzeciwko w fotelu. Zaproponowała im coś ciepłego do picia, a chwilę później przed całą trójką stały filiżanki z gorącą herbatą.
 — Domyślam się, że głównym powodem, dla którego tutaj przyszliście, to sprawa wojny, prawda? — zaczęła, a oni skinęli głowami. — Dużo osób zgłasza się do magomedyków z tego powodu, co nie jest dziwne. Wielu nieletnich brało udział w bitwie o Hogwart. Dopóki nie ukończyłeś szkoły, potrzebna jest zgoda opiekuna na nasze spotkania. Jest to z góry narzucone przez Ministerstwo Magii, dlatego nie mogę tego pominąć. Pan jest jego opiekunem, jak rozumiem — zwróciła się do Syriusza, a ten kiwnął głową. — Jeśli zdecydujesz się na uczestnictwo w spotkaniach, będziesz musiał zgodzić się na to, że czasami będę musiała przekazać twojemu opiekunowi jakieś informacje — dodała do Harry’ego. — Nie będą one dotyczyły spotkań. To zostaje między nami. Jeśli będziesz chciał, sam o tym powiesz. Chodzi mi bardziej o wnioski, jakie wysunę, coś, co będziesz musiał zrobić ty lub ktoś inny. Jak pewnie już się dowiedzieliście, składam Przysięgę Wieczystą, żebyś miał pewność, że nic nikomu nie powiem, a na tym zapewne ci zależy. Ukończyłeś piętnaście lat, więc mogę zawrzeć ją z tobą, a nie twoim opiekunem. Oczywiście, nie musicie podejmować decyzji teraz.
 — Już wcześniej znaliśmy zasady, więc myślę, że nie będzie problemu — powiedział Syriusz, a Harry się z nim zgodził.
 — Dobrze. W takim razie wyjaśnię, na czym będą polegały spotkania…
Przez kolejne kilka minut Carmen mówiła im, w jaki sposób przeprowadza zajęcia. Następnie zawarli umowę, a kobieta złożyła Przysięgę Wieczystą, że nic, czego się dowie na spotkaniach, nie wyjdzie poza ten pokój.
 — Zaczynamy od razu, czy od kolejnego spotkania? — zapytała.
 — Możemy od razu — zadecydował Furia.
Syriusz nie czekał, aż Carmen powie, że musi wyjść, bo to było z góry wiadome. Przed wyjściem uśmiechnął się do chrześniaka, próbując podnieść go na duchu. Kobieta odprowadziła go do drzwi, a następnie wróciła do Harry’ego, który zaczynał odczuwać lekki stres. Psycholog najwyraźniej znała takie reakcje, gdyż zaczęła z nim rozmawiać o błahych sprawach. Nie wiedział nawet, kiedy przeszła na temat jego przyjaciół i dziewczyny, by zorientować się w relacjach między nimi. Furia sam był zaskoczony, że tak otwarcie o tym opowiadał i nie miał pojęcia, kiedy rozplątał mu się język.
 — Coś było w tej herbacie? — zapytał nagle.
Kobieta roześmiała się lekko.
 — Nie jesteś pierwszą osobą, która to podejrzewa. Gabinety psychologów mają takie właściwości, które sprawiają, że czujemy się swobodniej i bardziej otwarcie. Z drugiej strony nie wywiera nacisku, gdy nie chcesz czegoś powiedzieć. Mówisz tylko to, co chcesz. — Kiwnął głową ze zrozumieniem. — Twój chrzestny namówił cię do przyjścia tutaj?
 — Tak. Widział, że coś jest nie tak, a należy do osób, które szybko nie odpuszczają.
 — Zależy ci na nim, prawda?
 — Jest dla mnie jak ojciec, chociaż czasami zachowuje się, jakby był moim rówieśnikiem. Wiem, że mogę z nim o wszystkim pogadać, ale boję się mu powiedzieć o tym, co się ze mną dzieje po wojnie. Ciężko mi o tym mówić. Ciężko mi było nawet przyznać się samemu przed sobą, a co dopiero przed kimś innym.
 — Wiesz, że będę musiała się tego dowiedzieć, żeby ci pomóc…
 — Wiem — westchnął.
 — Na razie pewnie czujesz presję, że musisz mi o tym powiedzieć, ale odłóżmy to na później. Najpierw chciałabym cię bliżej poznać, żeby wiedzieć, jakie rozwiązania będą dla ciebie najlepsze.
Porozmawiali jeszcze na temat szkoły, jego relacjach ze znajomymi i hobby.
 — Na koniec mam dla ciebie małe zadanie domowe. Zwykle ciężko jest wyznawać swoje uczucia, ale chciałabym, żebyś wybrał kilka bliskich sobie osób i powiedział im, co do nich czujesz. Nie musisz tak bezpośrednio. Jak mówiłeś, z Draconem zwykle obrzucacie się obelgami, żeby pokazać swoją sympatię. Możesz i tym sposobem, jednak daj mu wyraźniej do zrozumienia, że traktujesz go jak przyjaciela. Poza tym Syriusz na pewno się ucieszy, jeśli mu powiesz, że jest dla ciebie jak ojciec. Nie musisz robić tego od razu. Gdy poczujesz, że warto to powiedzieć i będziesz gotowy – zrób to. Zobacz ich reakcję.
 — Fortis stwierdzi, że upadłem na głowę — powiedział z lekkim rozbawieniem.
 — Pewnie tak, jednak zobaczysz też szczery uśmiech — uśmiechnęła się lekko. — Na pewno zauważysz jakieś zmiany.
Kiedy Harry wyszedł, stanął na środku drogi. Uniósł brwi, gdy spostrzegł, że pierwszy raz od dawna coś go szczerze rozbawiło. Pokręcił głową z niedowierzaniem. Zniknął z cichym trzaskiem.

Z Carmen spotykał się mniej więcej co trzy dni. Aby lepiej im się rozmawiało, stwierdziła, że powinien mówić jej po imieniu. Nie spodziewał się tak miłych pogawędek z psychologiem. Kobieta zręcznie przechodziła z tematu na temat, a on nawet tego nie zauważał. Zadawała pytania, ale nie naciskała. Początkowo rozmawiali o bardziej błahych sprawach, jego charakterze, zachowaniu, dzieciństwie. Z każdym dniem schodzili na coraz trudniejsze tematy. Syriusz dostrzegł, że chłopakowi pomagają te spotkania. Zaczął więcej mówić, już nie siedział cały dzień zamknięty w pokoju, coraz częściej spotykał się z Silver, a raz nawet wpadli do nich Ślizgoni, którzy dostali hasło na Grimmauld Place 12, gdyż Łapa chciał, aby jego chrześniak mógł normalnie spotykać się ze znajomymi w domu. Tak jak zasugerowała Carmen, Harry porozmawiał z chrzestnym i powiedział mu, jak go traktuje. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko, a Ślizgon poczuł się podniesiony na duchu, gdy ten poczochrał go po włosach i dodał, że on z kolei traktuje go jak syna. Harry sprawił także, że Evelyn uśmiechnęła się od ucha do ucha, kiedy wyznał jej, że ją kocha. Stwierdził, że to miłe uczucie widzieć tę szczerą radość w oczach. Draco najwyraźniej również zrozumiał aluzję, gdy z Furią zaczęli obrzucać się obelgami i brunet powiedział, że Fortis jest dupkiem, ale on już się przyzwyczaił i można go znieść.
 — Czujesz się ograniczony? — zapytała Carmen na spotkaniu.
 — Momentami mam wrażenie, że nie mogę być sobą. Zawsze chciałem mieć normalne życie i być sobą. W dzieciństwie musiałem się zachowywać tak, jak ode mnie wymagało wujostwo. Małe wybryki kończyły się awanturą i jakąś karą. Nawet nie mogłem wypowiedzieć swojego zdania. Gdy chciałem się z kimś zaprzyjaźnić, Dudley szybko niszczył okazję do tego. Nawet nie mogłem ubrać się w to, co chciałem. Później poszedłem do Hogwartu i pierwszy raz mogłem być sobą. Problem w tym, że zawsze miałem ograniczenia nakładane przez Voldemorta. Żyłem ze świadomością, że będę musiał się z nim zmierzyć, dlatego dążyłem do tego, żeby mieć jakiekolwiek szanse. Zamiast mieć trochę czasu dla siebie, poświęcałem go na dodatkową naukę zaklęć i umysłu. Po wojnie boję się wyjść z domu z obawy, że ktoś mnie rozpozna na ulicy albo złapie mnie jakiś dziennikarz. Nienawidzę tego. Wolałbym być anonimowy. Wiesz, że od powrotu do domu ze szkoły ani razu z niego nie wyszedłem? Oczywiście, poza przyjściami tutaj i pogrzebem, gdzie, notabene, kryłem się na początku pod kapturem, a po pogrzebie, zamiast kogoś pocieszyć, pogadać ze znajomymi, zwiałem. Wcześniej prosiłem Syriusza, żeby pomógł mi się kryć, a gdy mnie później rozpoznano, na moją prośbę Łapa deportował nas do domu. Nigdy tego nie robiłem. Raczej należałem do osób, które zostaną i twardo to zniosą. Wtedy nawet nie miałem siły, żeby się z nimi zmierzyć.
 — To całkiem normalne po takich przeżyciach. Chciałeś od wszystkiego odpocząć.
 — No tak. Tyle, że już nawet nie chciałem wychodzić do ludzi, z którymi zawsze spędzałem czas. Wiesz pewnie, co to jest Bitwa Myśli. — Kiwnęła głową. — Cały rok przez to przechodziłem. Voldemort niemal co noc siedział mi w głowie. Teraz, gdy tego już nie ma, czuję się inaczej. Jest lepiej, ale coś we mnie z niego pozostało.
Zamilkł, czując, że dochodzi do krytycznego miejsca. Punkt, który wyjaśniał jego zachowanie. Carmen, widząc, że chłopak nie chce ciągnąć wątku, rzekła:
 — Chciałbyś komuś wyznać, co się z tobą dzieje? Czujesz, że powinieneś o tym komuś powiedzieć?
 — Syriuszowi — oznajmił cicho. — Kilka razy chciałem to zrobić, ale się boję. Nie mam sumienia go tym obarczać. To cholernie ciężkie. Wiem, że on wolałby wiedzieć ze względu na mnie, bo chce mi pomóc.
 — Sądzisz, że będziesz w stanie mówić o tym na kolejnym spotkaniu?
 — Postaram się — mruknął.
 — Może chciałbyś, żeby on tutaj był? Żeby cię wysłuchał i wszystko zrozumiał, kiedy będziemy o tym rozmawiać.
 — Nie wiem, czy to dobry pomysł — zawahał się.
 — Przemyśl to. Jeśli będziesz chciał, weź go ze sobą. Okay?
 — Okay.
 — Na tę chwilę mam dla ciebie kolejne zadanie domowe. Czujesz się ograniczony, czujesz, że nie możesz być sobą. Wróć do domu i wyraź siebie. Niezależnie w jaki sposób. Napisz piosenkę, narysuj coś, ubierz się, zmień wygląd pokoju, fryzurę. Co chcesz, ale żebyś czuł, że jest to coś, co do ciebie pasuje.
W jego głowie pojawiło się wiele myśli, dlatego ochoczo kiwnął głową.
Gdy Łapa zapytał go po powrocie do domu, jak było na spotkaniu, nic nie wspomniał o tym, czy chciałby z nim tam pójść kolejnym razem. Musiał sobie to na spokojnie przemyśleć. Sam z kolei spytał, czy może zrobić w swoim pokoju małą rewolucję. Mężczyzna stwierdził, że to jego pokój, więc nie musi się pytać. Okazało się, że za jakiś czas wpadną Ślizgoni w odwiedziny. Furia odparł tylko, że powinien zdążyć, a następnie zniknął w swoim pokoju, zostawiając Łapę w mętlikiem w głowie.

Chociaż Harry twierdził, że zdąży przed przybyciem przyjaciół, to czekali na niego dobre dwadzieścia minut. W końcu stwierdzili, że idą zobaczyć, co chłopak robi. Zapukali do drzwi, jednak nie uzyskali odpowiedzi. Zgodnie doszli do wniosku, że pewnie ma głośno włączoną muzykę w wyciszonym pokoju i nie widzi alarmu, który miał w takim wypadku nałożony, więc otworzyli drzwi. Stanęli jak wmurowani, a Syriuszowi i Remusowi aż opadły szczęki.
Rewolucja rzeczywiście się odbyła i to niemała. Ze starego pokoju prawie nic nie zostało. Furia wszystko przetransmutował, pomalował i poprzestawiał. Łóżko z czarnymi ramami przeniósł pod ścianę po prawej stronie. Za głową zrobił sobie małą półeczkę, na której stała lampka nocna, ramki ze zdjęciami i różne pamiątki. Szafa wmontowana w ścianę zmieniła z kolei swoje drzwi. Teraz miały stalowy kolor i momentami wyglądały jak pancerne, co oczywiście było złudzeniem. Plazma zmieniła swoje położenie, aby wisieć tak, że Harry mógł oglądać telewizję, leżąc na łóżku. Półka na książki została przeniesiona obok plazmy i miała taki sam odcień jak drzwi od szafy. Na ziemi leżał niebieski dywan pasujący do poduszek znajdujących się na łóżku. Kanapę zmieniono na trzy czarne, wodne fotele. Chłopak dodał do nich mały metalowy stolik. Obok tych mebli stała jego ukochana wieża. Ściana za łóżkiem miała dziwny mętny, granatowy kolor, który prawie zlewał się z czarnym łóżkiem. Z kolei ta, przy której stała wieża, miała barwę stolika i drzwi od szafy, a dwie ostatnie były niebieskie, jednak jedna z nich miała czarny wzór przypominający ciernie. Drugi wzór na drugiej ścianie był aktualnie tworzony przez Harry’ego za pomocą sprayu.
 — Ja-pier-*o-lę — wyjąkał Syriusz.
Furia odwrócił się w ich stronę, dopiero ich zauważając.
 — Pozwoliłeś — zastrzegł od razu.
 — Wiem — odparł Łapa. — To ze zdumienia, nie oburzenia.
 — Sam to wszystko zrobiłeś? — zapytał zaskoczony Remus, a chłopak kiwnął niepewnie głową.
 — Merlinie, zajebi*cie — palnęła Blake.
Harry uśmiechnął się lekko. Blaise rozsiadł się wygodnie w fotelu i zaczął się w nim wiercić, by sprawdzić wygodę. Wyszczerzył się, gdy zobaczył spojrzenia reszty.
 — To jest efekt końcowy? — zapytała Silver, wskakując na łóżko.
 — Efekt końcowy będzie dopiero wtedy, gdy zgaszę światło — stwierdził z błyskiem w oku.
 — Czyli kiedy? — zaciekawiła się Jasmine.
 — Jak to skończę — kiwnął głową w stronę ściany, na której chwilę wcześniej malował.
 — To kończ, a my poczekamy — wyszczerzył się Teodor, siadając w drugim fotelu.
Jasmine i Blake wraz z Tobym i Draconem rzuciły się na łóżko obok Evelyn. Widząc ich brak chęci do wyjścia, wzruszył ramionami i wrócił do przerwanej czynności. Remus usiadł w trzecim fotelu, a Łapa obserwował chrześniaka z zainteresowaniem, opierając się o ścianę. Domyślał się, że to sprawka Carmen. Ze skupioną miną chłopak zaczął kreślić różdżką wzór, a następnie środek wypełniał sprayem.
 — Skąd taki pomysł? — zapytał Toby.
 — Zadanie domowe od Carmen. — Harry potwierdził myśli Syriusza, nie przerywając pracy. — Zmiana wyglądu pokoju najbardziej mi się spodobała spośród innych alternatyw.
Po chwili odsunął się od ściany, by zobaczyć, czy wszystko jest w porządku. Dostrzegł, że Łapa trzyma w dłoni kartkę, na której Furia naszkicował wygląd pokoju, zanim zaczął jakiekolwiek prace.
 — Już? — pytała podekscytowana Evelyn, a on kiwnął głową.
Zasłonił okno granatową roletą i dodał na nią jeszcze zaklęcie ściemniające w wężomowie, gdyż słońce i tak przebijało się przez materiał. Znalazł włącznik od lampki nocnej, zgasił światło padające z żyrandolu. Zapadła całkowita ciemność. Harry przekręcił pokrętło od lampki nocnej. Dziewczyny wydały z siebie zachwycone dźwięki, kiedy ściana za łóżkiem rozświetliła się lekko niebieskim światłem, podobnie jak stolik, guziki przy wieży i lampka nocna. Wszystko dawało magiczny efekt, a wśród lekkiej poświaty dostrzegł zdumione miny przyjaciół.
 — Remus, już wiem, kto nam zrobi w domu remont — stwierdził Syriusz, a wszyscy roześmiali się.
Furia uśmiechnął się lekko na te słowa. Chociaż przez te kilka godzin poczuł się normalnie. Tak jak przed wojną.

********************************

Po ponad miesiącu przerwy wracam z pierwszym rozdziałem drugiego tomu opowiadania.
Na razie błędy nie są sprawdzone przez betę, a wszystko przez złośliwość rzeczy martwych. Tym razem złośliwy był internet SimpleHope. Gdy wyśle mi poprawki, to poprawię wszystkie błędy.
Odpowiedzi na Wasze pytania spod poprzedniego rozdziału znajdują się pod komentarzami. 
Zasady takie jak wcześniej, nic się nie zmieniło.
Harry Potter i Instynkt Mordercy zostaje oficjalnie rozpoczęty :)

30 komentarzy:

  1. Rozdział super. Nie mogłam się doczekać jego publikacji.
    Dobrze że Furia wraca do zdrowia. I mam podejrzenia że ten pokój był by dla mnie dobrym siedliskiem. ;D
    Do nastęnego ;*
    Wisia

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie wróciłaś :D
    Rozdział jak zwykle geeeenialny !:P Brakowało mi twojego opowiadania :P
    czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wruuuciłaś~! Jak dobrze!
    Rozdział zarąbisty, normalnie nie mogę się doczekać kolejnego. Też chcę taki pokój~! Cóż więcej mogę napisać.? hmmmm.. Jestem cholernie ciekawa oco chodzi z tym instynktem @q@.
    Czekam niecierpliwie na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być "Wróciłaś" ^__^"

      Usuń
  4. Świetne!!!
    Ale krótkie.
    Ciesze się, że wróciłaś i nie mogę się doczekać kolejnej notki
    To jest zajebiste!!!
    Sorry, że takie krótkie, ale ja nie umieć pisać długie komentarze.
    Pozdrawiam,

    Głodna nowego tomu,
    Mi$ia

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie się doczekałam.... trochę długo trwało, ale warto było czekać :) rozdział jak zwykle świetny no i cieszę się że Harry wraca do normalności... co prawda powoli, ale wraca. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Pozdrawiam, ściskam, całuje i wenki życzę ;***
    Kuroi Tennshi

    OdpowiedzUsuń
  6. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
    Ja nie mogę!
    Genialne!
    Boskie!
    Idealne!
    Zajebiste!
    I dopisz sobie tysiąc komplementów do rozdziału!
    I Love it!
    SM

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet nie wiesz, jak wyczekiwałam tego rozdziału i nie zawiodłam się, a nawet mile mnie zaskoczyłaś ;-). Bardzo się bałam, że Carmen okaże się albo jakąś nową przyjaciółką Harry'ego, albo jakimś złem wcielonym w jego wieku, dlatego fakt, że jest psychologiem niezmiernie mnie cieszy. Dwa poprzednie moje pomysły nie przypadły mi do gustu, więc fajnie, że wymyśliłaś taką postać :D
    Harry i depresja... tak. Tak, to bardzo dobry pomysł. Chyba jeszcze się z takim nie spotkałam, a jak spotkałam, to na chwilę obecną tego nie pamiętam. Po TAKIEJ bitwie przeżytej przez siedemnastolatka byłoby dziwnym, gdyby nie doznał jakiegoś uszczerbku na psychice.
    Carmen spodobała mi się jako postać. To podkreślanie, jak płynnie przechodziła z tematu na temat bardzo mi się podobało. Właśnie tacy powinni być psycholodzy, nie naciskać, ani nie marudzić, po prostu potrafić w luźny sposób poprowadzić rozmowę.
    Wyobrażenie pokoju Harry'ego bardzo mi się spodobało, jednak jest ono trochę bardzo mugolskie. Tak, tak, ja zawszę muszę trochę marudzić ;p Osobiście niezbyt lubię takiego mugolskiego Harry'ego, a wszystkie te podświetlenia i gadżety typu plazma czy wieża trochę mi przeszkadzają (tak mnie tylko zastanawia... w 1997 roku były już plazmy w ogóle?).
    Jeszcze jedno, na co zwróciłam uwagę. Było gdzieś napisane, że Kingsley zsyła śmierciożerców bez procesów do Azkabanu. Tak, wiem, że później procesy się odbywały, jednak tak sobie myślę, ile krzywdy mogli zrobić w ten sposób niewinnym ludziom. Tak, wiem, wśród osób z Mrocznym Znakiem na ramieniu zapewne nie znajdzie się wiele niewiniątek (czy też może bez Mrocznych Znaków, bo gdzieś w kanonie było, że Mroczny Znak był dla "wybranych"), jednak tak sobie myślę... bardzo podobnie było z Syriuszem. Tylko tam w ogóle nie było procesu. Zaś drugi przypadek... Hagrid. Nigdy nie zapomnę, jak stwierdził, że te 2 miesiące, które tam spędził, były najgorszymi dniami jego życia. A jeśli inni musieli także tyle czekać, a okazywali się niewinni? Tak, tak, czepiam się szczegółów. Po prostu Azkaban jest dla mnie ciągle nierozwikłaną tajemnicą i czepiam się wszystkiego, co z nim związane. Może jakiś zwykły areszt, w którym by oni czekali na wyrok, czy coś... ale to już takie luźne przemyślenia.
    Kilka błędów stylistycznych rzuciło mi się w oczy, jednak skoro rozdział niesprawdzony, to wierzę, że SimpleHope je wyłapie podczas betowania ;-)Pozdrawiam serdecznie [www.pisanina-frigus.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważ, że pobyt w Azkabanie był taki nieprzyjemny z powody dementorów, a skoro teraz zamiast nich są czarodzieje, jest tak jak w normalnym areszcie.

      Usuń
  8. Naharowałam się po sprzątaniu, włączam komputer i niespodzianka! Wczoraj pamiętałam, że będzie w sobotę rozdział, a dziś kompletnie o nim zapomniałam...
    Co do rozdziału - podoba mi się, szczególnie wątek z depresją - która jest tu szczególnie na miejscu - i psycholog. Czyżby Syriusz się zabujał czy jak, że wpatrywał się w Carmen jak zaklęty? xD Poczekamy, zobaczymy, chociaż fajnie by było, gdyby się chajtnęli...
    Strasznie brakowało mi rozdziałów i nie mogę doczekać się następnego postu. Mam normalnie w swoim mózgu bitwę myśli, bo wciąż rozmyślam co będzie dalej. Instynkt mordercy - jeśli Harry przejął umysł Voldemorta, to może ten umysł będzie chciał zawładnąć umysłem Harry'ego? I ten stanie się mordercą? Tego prawdopodobnie może dowiem się w następnym rozdziale, bo tytuł mówi sam za siebie... Chociaż stop, wiem, że na tytułach nie można polegać do końca xD
    Z wyrazami szczególnych życzeń na pokłady weny - Niezrównoważona :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu świetny, trochę krótki jak dla mnie, ale i tak świetny ! Cieszę się że Harry wraca po woli do siebie po wojnie. Haha może Syriusz sobie kogoś znajdzie XD Fajnie by było. Jestem ciekawa co będzie w następnym rozdziale :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tytuł następnego postu od razu zrodził u mnie ciągle pojawiające się pytanie: Czy Harry będzie podobny do Voldka?
    Zaskoczyłaś mnie trochę ,,depresją`` Harry`ego. Rozumiem - wojna itd. - ale nie przypuszczałam tego.
    Rozdział świetny! Podoba mi się jego atmosfera.
    Weny!
    ~AmRadioactive

    OdpowiedzUsuń
  11. Bosko. Bosko, bosko, bosko!
    Carmen Herman... najpierw myślałam, że to będzie jakaś znajoma, potem, że to będzie nauczycielka, ale gdy wspomniałaś o magicznych psychologach, wiedziałam, że to będzie ona.
    Odkąd przeczytałam ostatni rozdział, zastanawiałam się o co będzie chodziło w drugim tomie - no bo przecież Voldi pokonany, prawda? A tu się okazuje, że część Voldemorta została w umyśle Harry'ego - po prostu super.
    Harry będzie musiał walczyć z umysłem Voldemorta, który będzie próbował przejąć nad nim kontrolę.
    Cieszę się, że już wróciłaś i mam nadzieję, że następny rozdział będzie przynajmniej w połowie tak ciekawy jak ten.
    Życzę dużo weny, mnóstwa pomysłów i przede wszystkim, udanych wakacji.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurczę, świetnie się zaczyna ^.^ Ach wyobrażam sobie, że pokój Harry'ego musi być cudowny, choć całokształt nie wiem czemu przypomina mi pewien motyw z filmu Sierota, kiedy dziewczynka namalowała na ścianie fluoroscencyjną farbą różne malunki ;D
    Na razie wszystko jest spokojne, Harry próbuje się pogodzić z wojną, pomysł z magicznym psychologiem ciekawy :) Znając ciebie to tylko cisza przed burzą, ale to najbardziej lubię w twoich opowiadaniach :) Ciekawe co teraz wymyślisz, nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów:D
    Życzę weny i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  13. O ku*wa, to bylo zaje*iste, naprawde. Musialam Ci to napisac juz teraz, nie bed rozwijala bardziej mojego komentarza bo jestem na maksa nie wyspana i baaardzo chce mi sie spac, dlatego zdaje sobie sprawe, ze wszystko co pisze dziwnie brzmi (chyba). Ale rozdzial naprawde cudowny! Ciesze sie ze Harry wraca do funkcjolalnosci czy czegos o podobnej nazwie :) ale jeszcze bardziej sie ciesze, ze juz wrocilas i chyba nie chcesz wiedziec jaki dziwny taniec odtanczylam jak tylko zauwazylam, ze dodalas nn. I jeszcze jedno Ty i Harry robicie mi remont w pokoju, bo osobiscie uwazam, ze jest zbyt... Delikatny? No nw wiem, ze mi sie nie podoba!
    Pozdr. :*
    PS zapraszam do siebie: http://rose-breavic-draco-malfoy-love.blogspot.com/ dobranoc snape na noc i wgl... Od kiedy ja chodze spac przed 1? No nie wazne

    OdpowiedzUsuń
  14. WSPANIAŁY! <3
    Kocham Ten blog<3. Uzależniłam się od niego xD ^^ Nie wiem czy z 20 raz nie czytam od początku wszystkich rozdziałów xD
    Co do tego rozdziału: Jest zaje*isty! Masz wspaniałe pomysły...^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo sie ciesze ze wkoncu wrucilas i nadal piszesz! Czekam na NN :*

    OdpowiedzUsuń
  16. *,* aaaa! moj ukochany blog! Zajebiscie, genialnie brak slow :D /Lapciaaa<3

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział mi się bardzo podobał. Nic dodać, nic ująć moim skromnym zdaniem ^^
    Od samego początku czytam twojego bloga i jestem pod wielkim wrażeniem. Strasznie spodobało mi się twoje opowiadanie. Serio ^^
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału xD
    Pozdrawiam,
    Scathach

    OdpowiedzUsuń
  18. Zatopiłam się bez reszty... Nowy tom, nowy rozdział, nowe postacie. I jeszcze nowsze napięcie i oczekiwanie. Podoba mi się Carmen. Idealnie ją wkomponowałaś w historię. Coś czuję, że odegra dużą rolę w leczeniu Furii. Ciekawi mnie jakie ślady zostawił Lordzina po sobie w umyśle Harry'ego.
    Czekam na więcej i więcej, i więcej !
    Weeeny ;* !

    Daga

    OdpowiedzUsuń
  19. Oezu cudo ! *___* Ty to masz prawdziwy talent ! Nie to co ja ;___; Ale lepiej, żeby mój talent pominąć głębokim milczeniem xD Zajebisty pomysł z tym psychologiem :D Carmen jest naprawdę fajna :) Ciesze się, że Furia wraca do wcześniejszego stanu ^_^ Mam przeczucie, że skoro Voldi nie żyje i inne duperele to...będziemy mieli coś podobnego do 2 tomu Siły Życia/Mroku Dnia N^__^ Jak i również Dagę ciekawi mnie jakie wspomnienia pozostawiła Lordzina.No nic, dowiem się tego (i mam przeczucie, iż niedługo), lecz teraz pozostaje mi życzyc Ci weny i trzymac za Kobrę kciuki :* Do następnego !

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudowny rozdział. ^^
    Weny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. O rany, dopiero, co tu trafiłam, więc nie znam pierwszego tomu, ale bardzo mi się to podoba! Piszesz fajnie i ciekawie, mam nadzieję, że następny rozdział będzie równie zajmujący. Życzę Ci dużo weny i zapraszam do mnie: edvsharry.blogspot.com chociaż niewiele tam jeszcze jest, miło by mi było, gdybyś wpadła :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Zakochałam się w tym rozdziale. Jak miło czytać drugą część. Jak miło, że wróciłaś z nowościami! <3

    Mam małe pytanko! Jak robisz te takie długie myślniki? :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Witam fajnie ze Ciagniesz temat dalej Ciekawe jak się akcja rozwinie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Ponieważ ostatnio zacząłem czytać kolejny raz to opowiadanie, postanowiłem nadrobić zaległości w komentowaniu :)
    Na początku powiem tylko, że uwielbiam twoje opowiadania i darzę cię ogromnym szacunkiem za pracę, jaką wkładasz w ich napisanie.
    Wracając do rozdziału I, bardzo podoba mi się wprowadzenie magicznego psychologa. Interesujący pomysł, z którym się dotąd nie spotkałem.
    Pozdrawiam i życzę weny, Danny

    OdpowiedzUsuń
  25. Yay!
    Witaj ponownie!!!

    Pierwszy rozdział był intrygujący ;)
    Depresja? Uuu... nie zazdroszczę. ;(
    Muszę przyznać, że sama mam czasem stany poddepresyjne i to niekiedy całkiem poważne ;(
    Całość uzupełnia to, że moja kochana rodzinka nigdy nie zwraca uwagi na mój zmienny nastrój, przez co czuję się jeszcze bardziej beznadziejnie...
    Hahaha, wiesz co?
    Kiedyś nawet "niechcący" dość mocno się zacięłam podczas kobiecych czynności higienicznych ;d
    Ale oczywiście, nic się nie dzieje ;)
    Nawet wczoraj zapytałam mamę, czy kiedyś miała depresję... odpowiedziała, że nie. Nawet na mnie przy tym nie patrząc. Nawet ja wiem, że zachowuję się czasem nienormalnie, płacząc nocą, po kątach, w łazience... i to z byle powodu ;D
    Ale nie, żeby coś. Mam takie szczęście, że nie pochodzę z nienormalnej rodiny. Wszyscy w domu zdrowi ;)
    Cholera... nie powinnam się tak użalać...
    Trudno, i tak jestem tu jako takim anonimem ;d

    Ciekawe, co takiego ukrywa Harry... :/
    Tytuł tomu nasuwa co nieco wyobrażeń ;D

    Nie mam teraz nastroju do pisania jakichś konstruktywnych komentarzy, także przepraszam, jeśli ktoś odbiera to jako spam ;<

    Uściski
    ~Cathy_Riddle

    OdpowiedzUsuń
  26. Witam,
    rozdział świetny, Harry wraca do siebie po walce, te spotkania z Carmen bardzo mu pomagają, remont generalny pokoju i jak widać wszystkim to się podoba...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  27. Hej,
    rozdział naprawdę świetny, Harry zaczyna wracać do siebie po tej walce,  spotkania z Carmen wiele mu dają, remont pokoju i wszystkim to się podoba...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  28. Dawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń