“…Never thought I’d be the one to touch you
Never thought you’d be the one to feel the same…”
[The Pretty Reckless – Void & Null]
Harry postanowił
skorzystać z życia, dopóki nie musiał się jeszcze przejmować swoją przyszłością,
szkoleniami i pracą. Chciał sobie umilić oczekiwanie na wyniki owutemów, aby
się tak nie denerwować. Reszta jego przyjaciół oraz Silver w pełni to
akceptowali, dlatego szaleli jak nigdy wcześniej. Powroty do domu nad ranem
były normalnością.
Carmen była już w
czwartym miesiącu ciąży, dlatego jej brzuszek był lekko widoczny. Harry zaczął
przyzwyczajać się do towarzystwa kobiety. Często rozmawiali na błahe tematy,
znaleźli kilka wspólnych hobby. Przy niej Syriusz wyraźnie dorósł. Znalazł
nawet pracę w Departamencie Tajemnic w dziale zajmującym się badaniem
transmutowanych przedmiotów, które negatywnie wpływają na człowieka i
środowisko. Aktualnie mężczyzna przeprowadzał wywiady z użytkownikami takich
rzeczy, a następnie sprawdzał zdobyte informacje z innymi. Nie był to szczyt
marzeń Blacka i już myślał nad zmianą pracy. Chciał być bardziej aktywny w tym,
co robił, gdyż siedzenie nad papierami było dla niego zbyt nudne. Dwa dni po
stwierdzeniu tego faktu Łapa przyszedł z informacją, że załapał się do Służby
Administracyjnej Wizengamotu, gdzie miał przejść szkolenie, aby miał możliwość
awansu. Z kolei Remus dostał pracę w dziale Kontroli nad Przemienionymi.
Kingsley wprowadził ustawę dotyczącą wilkołaków, dlatego Lunatyk mógł znaleźć
pracę, nie obawiając się, że zostanie wyrzucony, gdy ktoś dowie się o jego
przypadłości.
— Jeszcze jedna impreza i wykorkuję —
stwierdziła Silver, gdy rano znalazła się na Grimmauld Place 12, gdyż nie była
w stanie wrócić do swojego domu. — Imprezujemy dzień w dzień od pięciu dni —
dodała, obserwując, jak Carmen stawia na stole śniadanie, zerkając na nich z
rozbawieniem. — Ja rozumiem, odbijamy sobie stres po egzaminach, ale chyba
powoli przeginamy.
— Yhym — odpowiedział niemrawo Furia.
— Nie ma to jak elokwentna odpowiedź — wywróciła
oczami, widząc jego zaczerwienione białka.
— Yhym…
— Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
— Yhym…
Silver machnęła na
niego ręką ze zirytowaną miną.
— Ty już nawet nie wiesz, jak rozmawiać z
ludźmi przez te imprezy.
— Yhym…
Syriusz roześmiał się
cicho.
— Dam im znać, żeby dzisiaj nigdzie nas nie
wyciągali — stwierdziła.
— Nie uda ci się — mruknął Furia. — Dzisiaj
wypada rocznica…
— … związku Toby’ego i Jas — dokończyła z
jękiem, a następnie zaszlochała.
— Nigdy więcej takiego maratonu — wydusił
Harry.
Po imprezie z okazji
trzeciej rocznicy związku Ślizgonów przystopowali, gdyż wszyscy wyglądali,
jakby nie spali od kilku dni. Furia częściej był widywany w domu, a zbliżający
się termin wyników owutemów sprawiał, że coraz bardziej się denerwował. Miał
wrażenie, że jednak porobił w testach więcej błędów, niż wydawało mu się na
początku, dlatego szukał alternatyw, gdyby nie zdał egzaminu. Syriusz na takie
gadanie wywracał oczami.
Aż nadszedł sądny
dzień.
W byłej Kwaterze
Głównej Zakonu Feniksa rozległ się głośny krzyk. Syriusz z obawą spojrzał w
sufit.
— Nie mówicie, że to wrzask rozpaczy — mruknął
do Carmen i Remusa.
Drzwi trzasnęły o
ścianę.
— Aaa! Zdałem!
Kobieta zaśmiała się,
widząc uradowanego Harry’ego, który nawet nie zdążył się ubrać i doprowadzić do
porządku. Roztrzepane włosy i dzika radość na twarzy tworzyły komiczny widok.
— Witamy na pokładzie, aurorze Potter —
powiedziała.
Syriusz wziął od
chłopaka pergamin z wynikami egzaminów. Poza teoretycznymi eliksirami i
praktycznym zielarstwem, które zdał na Powyżej Oczekiwań, były tutaj same
Wybitne.
Jeszcze tego samego
dnia zobaczył chłopaka, który skądś skombinował biuletyn z informacjami o
przebiegu szkolenia aurorów. Dopiero dostrzegł, jak Harry’emu bardzo zależało
na zostaniu aurorem i wiązał z tym swoją przyszłość.
— Planujesz już się zapisać? — zapytał,
opadając na fotel naprzeciwko nastolatka.
— Od przyszłego tygodnia dopiero zaczynają
nabór — odparł Furia. — Tonks przyniosła mi te ulotki, żebym trochę się
zorientował, jak to wszystko wygląda po zmianach. Łatwo nie będzie, ale tego
się spodziewałem. Samo dostanie się na Uniwersytet będzie niezłą rzezią, bo
nawet połowa kandydatów odpadnie.
— Słyszałem, że na psychologicznym sporo osób
odrzucają.
Harry kiwnął głową.
— Teraz dołożyli jeszcze test sprawnościowy. W
razie oblania można przejść krótkie szkolenie, po którym masz stopień
awaryjnego. Wezwą cię do walki w trakcie kryzysowych sytuacji i wtedy masz
szanse, żeby wkręcić się jako zwykły auror.
— Niezły pomysł — stwierdził Syriusz. — Pokaż.
— Chcesz próbować? — zaśmiał się.
— Już jestem na to za stary. Teraz młodzi
niech się wykażą. — Spojrzał na ulotkę i rzekł po chwili: — Półtora roku w
zamkniętym ośrodku szkoleniowym? — Gwizdnął. — Jak ty bez Silver wytrzymasz?
— Najpierw półtora roku wykładów i zaliczeń
teoretycznych, więc jeszcze jest sporo czasu. Najpierw w ogóle muszę się tam
dostać.
— Nie powinieneś mieć problemów.
Harry spojrzał na niego
z powątpieniem.
— Obawiam się, że mogę mieć kłopot na teście
psychologicznym. I nie mówię tego żartobliwie.
Syriusz podrapał się po
brodzie, domyślając się, co chrześniak ma na myśli.
— Minął rok. Nadal to odczuwasz?
— Czasami, gdy się wkurzę, ale nie tak
intensywnie, jak wtedy. Problem w tym, że mogą zapytać o przeszłość. Po nitce
do kłębka i mogą dojść do tych instynktów.
— Spróbować nie zaszkodzi. Poza tym pewnie
podejdą do ciebie łagodniej na testach ze względu na to, kim jesteś.
Furia wykrzywił się.
— Nie lubię, gdy ludzie oceniają mnie przez
pryzmat Wybrańca i Wybawiciela.
Syriusz uśmiechnął się
pocieszająco.
— Musisz się jeszcze sporo nauczyć, Młody.
Czasami trzeba wykorzystać kontakty i nazwisko, żeby dojść do celu. Życie nie
jest sprawiedliwe, dobrze o tym wiesz. W szkole miałeś tego namiastkę, a teraz,
w dorosłym życiu, zobaczysz to w jasnym świetle. Z tym nie wygrasz.
Harry westchnął ciężko.
Tydzień później udał
się do Ministerstwa Magii, aby zapisać się na szkolenie aurorów. Przed
gabinetem, gdzie przyjmowano chętnych, stało już kilka osób, dlatego czekał w
kolejce. Ku jego irytacji, niektórzy zerkali na niego, rozpoznając w nim
Harry’ego Pottera. Jego kolej nadeszła pół godziny później. Za biurkiem
siedziała młoda blondynka, która nawet nie podniosła głowy, kiedy wszedł do
środka. Odpowiedziała na przywitane i nakazała mu usiąść naprzeciwko niej.
— Pełne imię i nazwisko — spytała znudzonym
głosem.
— Harry James Potter.
Powoli podniosła głowę,
zerkając na niego znad okularów. Jej usta uniosły się w górę.
— Pan Potter, spodziewaliśmy się. — Kiwnęła
delikatnie głową, a następnie otworzyła szufladę, machnęła lekko różdżką,
mówiąc: — Potter. — Do jej dłoni przyleciała teczka, którą sprawnie złapała.
Zamknęła szufladę i otworzyła jego dokumentację – prawdopodobnie szkolną z
wynikami owutemów. Przejrzała ją szybko. — Wszystko zdane z odpowiednimi
wynikami. Imiona rodziców.
Przez następne dziesięć
minut odpowiadał na tego typu pytania, a kobieta zapisywała odpowiedzi w
formularzu. Podał Syriusza jako osobę, z którą można się skontaktować, w razie
gdyby z nim nie mogli, swój adres zamieszkania z zastrzeżeniem, że dom jest
ukryty pod zaklęciem, gdy o to zapytała, potwierdził swój udział w bitwie o
Hogwart. Zadała jeszcze pytania typu: czy umie pływać, posługiwać się
niektórymi mugolskimi przedmiotami i tak dalej. Na koniec otworzyła swój
notatnik z kalendarzem, mówiąc:
— Testy sprawnościowe odbędą się piętnastego
września o godzinie czternastej w Ośrodku dla Rekrutów. Tutaj jest adres. —
Podała mu karteczkę z adresem. — Testy psychologiczne musi pan zaliczyć po
zdaniu testów sprawnościowych, dlatego z wynikami proszę się zgłosić
maksymalnie tydzień po teście sprawnościowym. Wtedy zapiszę pana w
harmonogramie naszego psychologa na indywidualne spotkanie. To wszystko na
dziś. Dziękuję.
Pożegnał się i wyszedł
odprowadzony jej spojrzeniem i uśmiechem.
Evelyn zapisała się na
Uniwersytet Zaklinaczy na oddział Łamaczy Zaklęć. Swoje studia miała zacząć od
października, a w międzyczasie postanowiła iść do pracy. Zatrudniono ją w
Magicznym Ośrodku dla Dzieci, które było odpowiednikiem mugolskiego
przedszkola. Toby oczekiwał na nabór do nowej drużyny quidditcha, o którym
dowiedział się od Pansy, która znała sponsora przyszłej drużyny. Teodor bez
problemu dostał się do Akademii Eliksirów, gdzie rozpoczął czteroletnie studia.
Blaise twierdził, że ma dosyć nauki, dlatego szukał pracy. Blake z kolei
zaniosła swoje projekty ubrań do sklepu Madame Malkin, gdzie została doceniona.
Właścicielka sklepu przyjęła ją na praktykę, gdzie chciała sprawdzić
umiejętności dziewczyny. Gdyby dobrze jej poszło, miała zostać zatrudniona na
stałe. Jasmine zawsze była dociekliwa, dlatego nie zdziwili się, gdy oznajmiła,
że zapisała się na dziennikarstwo. Draco skorzystał z majątku, który dostał na
swoje siedemnaste urodziny. Wyprowadził się od matki i zapisał do tej samej
szkoły, co Jasmine, jednak na oddział prawa czarodziejów.
Piętnastego września
Harry stawił się w Ośrodku dla Rekrutów, by przejść pierwszy test mający
ułatwić mu dostanie się na Uniwersytet Aurorski. Dziękował w myślach
McGonagall, że w pierwszej klasie wkręciła go do drużyny quidditcha i wyrobił
sobie kondycję, bo inaczej byłoby z nim marnie. Dostał ostry wycisk. Biegał,
skakał, robił pompki, brzuszki, pływał. Po wszystkim niemal ciągnął język po
ziemi i dyszał jak lokomotywa. Jego towarzysze niedoli wyglądali podobnie. Z
dziesięcioosobowej grupy została zaledwie połowa. Furia wrócił do domu, ledwo
stawiając kroki. Runął na kanapę prawie żywy, co spotkało się ze śmiechem
Syriusza.
— I jak? — spytała rozbawiona Carmen. Podniósł
kciuk do góry. — To najważniejsze.
— Nigdy więcej — stęknął w poduszkę.
— Wiedziałeś, że nie będzie łatwo — zauważył
Łapa.
— Ale nie sądziłem, że będą nas tak
torturować.
Tonks wpadła pół
godziny później. Gdy dowiedziała się, że chłopak chce wybrać taki zawód, jak
ona, z radością zachęcała go do tego pomysłu, wiernie trzymała za niego kciuki
i pomagała tak, jak mogła.
— Słyszałam, jaki wycisk dostaliście — rzekła
na wstępie ze śmiechem. — Na gorszego egzaminatora nie mogliście trafić. Nie
bez powodu mówią na niego Rzeźnik. Niby prawie połowa rekrutów odpadła na
teście sprawnościowym.
— Wierzę — odparł Furia. — Z mojej grupy
wyleciała połowa. Z wcześniejszej przeszło niby tylko trzech na dziesięć.
— Jest dużo chętnych. Przyjeżdżają do nas
nawet zza granicy. Sporo osób podchodzi do testów po raz kolejny. Niektórzy
oblewali nawet pięć lat z rzędu i nadal próbują. Chcą wybrać tylko tych
najlepszych. Niektórzy już się zgłaszają na awaryjnych, ale zapewniają, że w
kolejnym roku też będą próbować. W Biurze Aurorów robimy zakłady, ile osób
dostanie się na Uniwersytet — wyszczerzyła się.
— Wy tam chyba się nudzicie — stwierdził Łapa.
— Co roku to robimy. Później będą zakłady, ile
osób z tych, które się dostaną na Uniwersytet, skończy go. W tamtym roku
zgarnęłam dwadzieścia galeonów. Kiedy idziesz zapisać się na drugi test? —
zwróciła się do Harry’ego.
— Jutro. Dzisiaj już nie mam siły.
Kobieta pokazała zęby w
uśmiechu.
— Jeszcze będziemy razem chodzić na misje,
zobaczysz.
Furia zaśmiał się
lekko.
Już tydzień później
stawił się w gabinecie aurorskiego psychologa. Mężczyzna w żadnym stopniu nie
przypominał uśmiechniętej i rozluźnionej Carmen. Zwracał się formalnie, w ogóle
się nie uśmiechał, był sztywny i oficjalny. Na początku dał Harry’emu
formularz, gdzie widniały pytania typu: czy pali, pije, ćpa. Schody pojawiły
się, gdy dotarł do pytania czy używałeś
kiedykolwiek czarnej magii? Zaznaczył, że tak z myślą, że sporo osób o tym
wie. Oddał formularz facetowi, a ten na jego podstawie zaczął zadawać mu
pytania. Padło dość sporo pytań o bitwę o Hogwart i motywy, jakie nim
kierowały, gdy używał czarnej magii. Veritaserum, które dostał na wstępie, nie
pozwoliło mu skłamać. Gdy padło pytanie o to, czy próbował kiedyś rzucić Zaklęcie
Niewybaczalne, z przerażeniem stwierdził, że za to może grozić Azkaban, a on
musiał odpowiedzieć twierdząco. Psycholog spojrzał na niego uważniej.
— Czy zostało prawidłowo rzucone? — drążył.
— Nie.
— Ile razy próbowałeś to zrobić?
— Raz.
— Kiedy to się stało?
— Po rzekomej śmierci mojego chrzestnego.
— Czyli działałeś pod wpływem silnych emocji?
— Tak.
Mężczyzna kiwnął głową
i zaznaczył coś na pergaminie, gdzie widniały rubryki.
— Czy kiedykolwiek zostałeś uderzony Zaklęciem
Niewybaczalnym?
— Tak.
— Jakim?
— Wszystkimi trzema.
Ze słabym rozbawieniem
dostrzegł, że facet dorysowuje rubrykę, by zaznaczyć, że oberwał zaklęciem
uśmiercającym.
— Dlaczego używałeś czarnej magii?
— Żeby przeżyć walkę z Voldemortem.
— Chodziło tylko o obronę, gdy się tego
uczyłeś?
— Głównie. Nie miałem zamiaru tego używać, gdy
nie było to konieczne.
Rzeka pytań nie miała
końca. Wyszedł z gabinetu bez entuzjazmu. Wyniki miał dostać w ciągu dwóch
tygodni. Wrócił na Grimmauld Place 12 w niezbyt dobrym humorze.
— I jak? — zapytał Łapa, siedząc nad
papierami.
Chciał odpowiedzieć, że
mogło być lepiej, ale z ust wymsknęło mu się szczerze:
— Beznadziejnie.
— Pytali o to? — powiedział z lekkim
skrzywieniem.
— O to nie, ale samo to, że auror nie powinien
rzucać czarnomagicznymi i Niewybaczalnymi na prawo i lewo mnie pogrążyło —
palnął, zanim zdążył pomyśleć.
Po chwili Syriusz zmarszczył
brwi.
— Jak to: Niewybaczalnymi?
Nie chciał odpowiadać,
ale…
— W Ministerstwie próbowałem trzasnąć nim
Bellę. — Jęknął cicho, gdy Łapa rozszerzył oczy, a on zrozumiał, dlaczego
wszystko powiedział. — Nie pytaj, bo Veritaserum jeszcze działa — poprosił.
Wąchacz skinął powoli głową. Harry usiadł obok niego z załamaniem na twarzy. —
Chyba mogę sobie szukać innego zawodu — mruknął, a animag westchnął cicho,
mówiąc tylko, żeby poczekał na ostateczne wyniki.
Od kiedy wszyscy
zaczęli pracować lub się uczyć, mieli mniej okazji do spotkań. Jedynie Toby i
Blaise mogli wpaść o każdej porze dnia i nocy, gdyż aktualnie byli na etapie
poszukiwania bądź oczekiwania. Eliminacje do drużyny miały się odbyć za trzy
dni, dlatego były pałkarz Slytherinu chodził podenerwowany, a Elvis w dalszym
ciągu poszukiwał pracy. Harry twierdził, że gdyby chciał, to by znalazł, ale
non stop wybrzydzał. Podejrzewał, że chłopak jest na razie zbyt leniwy, żeby
iść do pracy i woli być na utrzymaniu matki.
Pierwszy raz od wakacji
wszyscy spotkali się na Grimmauld Place 12. Rozmawiali na różne tematy, gdy
rozległo się:
— Przynieś mi te cholerne lody!
— Już idę! Nie musisz krzyczeć! — Łapa
przebiegł przez jadalnię, mrucząc: — Nigdy więcej kobiety w ciąży.
Po chwili już wracał z
pudełkiem lodów wielosmakowych. Dziewczyny odprowadziły go chichotami.
— Chyba im się układa, co? — spytał z
rozbawieniem Teo.
— Jedyne, na co Syriusz narzeka, to etat
kelnera — odparł Furia. — Gorzej, jak jest w pracy. Wtedy muszę go zastępować,
ale mam lepiej z tego względu, że na mnie nie krzyczy tylko się przymila.
Nagle głowa jego
chrzestnego zajrzała zza drzwi.
— Harry, do okna od
twojego pokoju wleciała sowa.
Furia patrzył na niego
przez chwilę.
— Wyniki — pisnął i pognał jak burza na górę.
— Jak tak biegł na teście sprawnościowym, to
musiał zdać — stwierdził Draco, a reszta zaśmiała się.
— Coś długo jest cicho — rzekła Carmen,
wchodząc do jadalni i zerkając z niepokojem w sufit. — Jak zdał owutemy, to
słyszeli go w centrum. Narzekał, że na pewno oblał, ale myślałam, że przesadza.
— Ja też. Może list jest długi — dodał Łapa.
— Przeżywacie bardziej od niego — podsumowała
Jasmine.
Harry wszedł do środka
z poważną miną. Syriusz spojrzał na niego z niedowierzaniem, dopóki chłopak nie
zasalutował, mówiąc:
— Auror Potter gotowy do misji. — Ślizgoni
roześmiali się, a Łapa pokręcił głową z rozbawieniem. — Uwzględnili mnie w
wyjątkach — powiedział już normalnie. — Inaczej bym oblał, ale, jak to
uzasadnili — spojrzał na pergamin — miałem prawo
do używania wszelkich środków, które mogły mi pomóc przeżyć.
— Chociaż wzięli pod uwagę okoliczności —
rzekła Carmen z uśmiechem. — Jeszcze jakieś testy?
— Tylko komisja lekarska i adios.
Tydzień później stawił
się na komisję lekarską. Lekarz zbadał jego słuch i wzrok, na który zwrócił
największą uwagę z tego powodu, że nosił okulary bądź soczewki, a także jego
stan zdrowia pod względem magicznym i mugolskim. Uzdrowiciel nie widział
żadnych przeciwwskazań do wykonywania tego zawodu. Od razu po odebraniu wyników
chłopak udał się do Ministerstwa Magii, aby oddać formularz z badań. Zastał tam
tę samą blondynkę, która zajmowała się rekrutacją młodych aurorów. Oddał jej
wyniki, a ona rzekła z uśmiechem:
— Witamy na Uniwersytecie Aurorskim, panie
Potter.
Dostał rozpiską zajęć,
które miały się rozpocząć od listopada, spis książek, które potrzebował oraz
indeks. Wrócił do domu. Nie zdążył nic powiedzieć, gdyż Tonks zauważyła w dłoni
indeks i porwała go w ramiona z piskiem radości. Dopiero później mógł spojrzeć
w swój plan zajęć. Weekendy miał wolne. Lekcje zwykle zaczynały się o
dziewiątej rano i trwały do czternastej, a później od szesnastej do
dziewiętnastej. Jedynie w czwartki i piątki zaczynał o ósmej trzydzieści i
kończył o trzynastej, a następnie szedł ponownie na Uniwersytet o czternastej i
kończył o siedemnastej trzydzieści. W planie widniały takie przedmioty, jak
przepisy prawa, logika, szpiegostwo, podstawy psychologii, maskowanie oraz
kilka innych. Zapowiadała się ciężka harówka.
Oglądał telewizję w
salonie, w rzeczywistości myśląc o kolejnym dniu. Jutro miał iść na swoje
pierwsze zajęcia na Uniwersytecie Aurorskim. Trochę się denerwował, gdyż nie
wiedział, jak to wszystko będzie wyglądało.
— Harry?
— Hmm?
Spojrzał na Syriusza i
Carmen, którzy zerknęli na siebie. Kobieta miała rodzić za miesiąc, dlatego jej
brzuch był dość duży. Łapa przyzwyczaił się do myśli, że zostanie ojcem.
Dodatkowo jego związek z Carmen rozkwitał i wyglądał na uszczęśliwionego. Furia
zrobił pokój dla ich syna, gdy został o to poproszony przez przyszłych rodziców.
— Mamy do ciebie pytanie — rzekła Carmen.
— Jakie? — spytał podejrzliwie.
— Chciałbyś zostać ojcem chrzestnym naszego
syna? — zaproponował Łapa.
Harry spojrzał na nich z
zaskoczeniem.
— Ja? — zdziwił się.
— A kto inny? — zaśmiała się lekko kobieta.
— Myślałem, że Remus…
— Remus już się zgodził. Doszliśmy do wniosku,
że będzie miał dwóch chrzestnych. Według nas jest to najlepszy wybór —
odpowiedziała.
Harry uśmiechnął się
szeroko.
— Jasne, że chcę.
Carmen i Syriusz
wybrali imię dla swojego jeszcze nienarodzonego syna. Mały Dixon miał
przedłużyć linię Blacków.
********************
William, nie każdy ma taki sam gust, więc jeśli coś Ci przeszkadza to jest w pełni zrozumiałe ;) Nie chciałam bez sensu opisywać siódmego roku, bo to by było dość naciągane i nie miałam na niego pomysłów, więc wolałam przyspieszyć akcję i przejść do rzeczy. Nad egzaminami też nie planowałam się rozwodzić. Po prostu szybki opis, a trochę bez sensu też by było, gdybym skopiowała pomysł Rowling z sumami ;) Wolałam to ominąć. Shirleyowie jeszcze się pojawią, więc bez obaw, a Syriusz jako ojciec... Żałowałam, że nie poruszyłam tego wątku w poprzednich opowiadaniach, więc w tym musiało się pojawić coś takiego ;)
Frigus, słodkość każdy ocenia na swój sposób ;) Dla Ciebie poprzednie rozdziały były słodkie, a dla mnie były one dość normalne. W moim mniemaniu słodkie to np. ciągłe wyznawanie sobie miłości, miłosne serenady pod oknem itp. xD Ale to indywidualna sprawa. Czasami sielanka musi się pojawiać, bo chyba każdy ma w swoim życiu szczęśliwe chwile. Harry też ma prawo je mieć, więc... Ktoś wcześniej też mi pisał, że zaczynam pisać przewidywalnie. Będę starała się to chociaż trochę zmienić. Jak wyżej napisałam: żałuję, że Syriusz nie został ojcem w poprzednich opowiadaniach, więc teraz musiałam poruszyć ten wątek. A depresja Harry'ego w rzeczywistości nie była depresją (wytłumaczyłam to w którymś rozdziałem, chodziło o zaakceptowanie instynktów). Jeśli z góry nie miałam zaplanowanego, że ktoś będzie zdrajcą itp, to później ciężko mi to zmienić. Po prostu jak polubię bohatera to trudno później zrobić mi z niego zdrajcę i mam problem z zamordowaniem go (głupie przywiązanie do fikcyjnych bohaterów xD). Mary Sue? No nie wiem. Był taki w moim pierwszym opowiadaniu, przyznaję, ale teraz? To też chyba sporny temat. Miło, że czujesz sentyment do moich opowiadań. Momentami żałuję, że w ogóle rozpoczęłam ten tom. Po prostu w głowie zagnieździł mi się pomysł i chciałam go tutaj zrealizować i nie wiem, czy to był dobry wybór. Zobaczymy po jakimś czasie jak czytelnicy to przyjmą. Dziękuję za szczerość i krytykę. To zawsze się przydaje :)
Co tutaj dodać... Dziękuję za komentarze. Zarówno za te pozytywne, jak i te z krytyką :)
Frigus, słodkość każdy ocenia na swój sposób ;) Dla Ciebie poprzednie rozdziały były słodkie, a dla mnie były one dość normalne. W moim mniemaniu słodkie to np. ciągłe wyznawanie sobie miłości, miłosne serenady pod oknem itp. xD Ale to indywidualna sprawa. Czasami sielanka musi się pojawiać, bo chyba każdy ma w swoim życiu szczęśliwe chwile. Harry też ma prawo je mieć, więc... Ktoś wcześniej też mi pisał, że zaczynam pisać przewidywalnie. Będę starała się to chociaż trochę zmienić. Jak wyżej napisałam: żałuję, że Syriusz nie został ojcem w poprzednich opowiadaniach, więc teraz musiałam poruszyć ten wątek. A depresja Harry'ego w rzeczywistości nie była depresją (wytłumaczyłam to w którymś rozdziałem, chodziło o zaakceptowanie instynktów). Jeśli z góry nie miałam zaplanowanego, że ktoś będzie zdrajcą itp, to później ciężko mi to zmienić. Po prostu jak polubię bohatera to trudno później zrobić mi z niego zdrajcę i mam problem z zamordowaniem go (głupie przywiązanie do fikcyjnych bohaterów xD). Mary Sue? No nie wiem. Był taki w moim pierwszym opowiadaniu, przyznaję, ale teraz? To też chyba sporny temat. Miło, że czujesz sentyment do moich opowiadań. Momentami żałuję, że w ogóle rozpoczęłam ten tom. Po prostu w głowie zagnieździł mi się pomysł i chciałam go tutaj zrealizować i nie wiem, czy to był dobry wybór. Zobaczymy po jakimś czasie jak czytelnicy to przyjmą. Dziękuję za szczerość i krytykę. To zawsze się przydaje :)
Co tutaj dodać... Dziękuję za komentarze. Zarówno za te pozytywne, jak i te z krytyką :)
Pierwsza!! Rezerwuje!! xD
OdpowiedzUsuńNo dobra, teraz na spokojnie ;)
OdpowiedzUsuńRozdział super widać, że akcja się rozwija, a jak Furia przyjęli do Akademii to się szczerzyłam do monitoru jak głupi(czyli ja ;D) do sera. Za bardzo nie podoba mi się imię Dixon, ale cóż, przeboleje. Harry jako chrzestny... No ja nie moge... Mam nadzieje, że będzie podobny do Łapy xD
A i opiszesz pokój wykonany przez Furie? Bardzo mi na tym zależy sama nie wiem czemu. Taki kapryśik :D No więc, nic dodać, nic odjąć.
Do zobaczenia za tydzień,
Pozdrawiam i życzę weny na dalsze Potterowskie opowiadania,
Zniecierpliwiona czekaniem,
Mi$ia
Hej, ja tak na chwilę.
UsuńJutro wyjeżdżam na wakacje (nad morze :D), nie będzie mnie nieszczęsne 12 dni, jestem pewna, że nie będę miała dostępu do internetu i z góry przepraszam na nieskomentowanie następnych dwóch notek :C
A co do nowego szablonu (tak mam oczy, widzę, że jest nowy xD) to bardzo mi się podoba, ale jednak wole tamten ;D
A ty, gdzie wybierasz się na wakacje? Morze, góry czy mazury?
Pozdrawiam,
Mi$ia
Druga ^^
OdpowiedzUsuńSorry, ale napisałam komentarz i właśnie w momencie wstawiania Internet przestał mi działać.... A tak się rozpisałam że szkoda gadać .__.
UsuńTeraz tak w skrócie: Rozdział genialny!
Hah dochodzi już do tego że uzależniam się od twojego bloga <wchodzę codziennie nawet, nie mając pojęcia, że to robię xd.
Przepraszam za krótkie komentarze <nigdy nie wiem co napisać, a zwłaszcza oceniając takie świetne, Potterowskie opowiadania.
Ze zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział^_^
Pozdrawiam,
~Małgosia
trzecia? xd
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) Nie mogę doczekać się następnego, a już szczególnie po przeczytaniu zapowiedzi... Będzie bosko <33
OdpowiedzUsuńrozdzial genialny
OdpowiedzUsuńRozdziały zajebiste jak zawsze:) Furia na uniwersytecie:) Wszystko pięknie ładnie tylko wydawało mi się że przerwa pomiędzy częściami miała być dłuższa i przez to musiałam nadrabiać trzy rozdziały;) No i jeszcze jedno Fortis nie poszedł na inny oddział tylko wydział;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i czekam na następny rozdział:)
Ruda
Rozdział strasznie mi się podobał, co jest normalne ;) Wiedziałam od samego początku, że Harry dostanie się na UA, to było wręcz oczywiste... przynajmniej dla mnie ^^' No i Syriusz ma rację.. czasami trzeba wykorzystać kontakty i nazwisko by coś osiągnąć.. niestety. Eh.
OdpowiedzUsuńDixon? Fajne imię, ciekawe ;p
Pozdrawiam i dużo weny!
Scathach
Kochanie ani waż mi się przestać pisać.Dobrze zrobiłaś, że piszesz drugi tom, naprawdę masz talent i wiem co mówię.A Figus się nie przejmuj. Jeżeli to jest przesłodzone opowiadanie to ja zmieniam swoje imię. Ona jeszcze nie widziała przesłodzonego opowiada i w ogóle.. a jest takie..że aż samej mi się je odechciało czytać..no ale ja nie o tym.Jedynie ciebie proszę pisz jak piszesz dotychczas i nie zmieniaj tego ;*.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Shikani.
Uwierz mi, widziałam. Mogłabym być złośliwa i napisać, że Ty nie widziałaś chyba nieprzesłodzonego opowiadania... Ja tylko wyraziłam krytykę - wydaje mi się, że konstruktywną - i dziwnie się czuję, gdy myślę, że pisałam te epopeje i nikt na nie nie zwracał uwagi. Chodzi tylko o to, żeby Bully pisała coraz lepiej. To wszystko.
UsuńPrzesłodzony to jest Twój komentarz, Shikani. Zaraz utyję. Od mojej Frigus to wara, okej? xD
UsuńBully ma pisać tak, jak teraz? No ej, kobito, każdy chce się rozwijać, Ona, ja i Ty, nie? ;p
Dobra, a teraz właściwy komentarz. Umieszczę go tu, bo nie chcę tworzyć kolejnego. I od razu przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale jakoś tak... Chyba problemy z czasem albo lenistwo. Zresztą nie pamiętam, skleroza nie boli.
Nowy szablon *.* Bardzo mi się podoba kolorystyka, pomarańczowy i niebieski zawsze mi się podobał. Chętnie bym Cię porwała na swoją szabloniarnię, bo robisz takie szablony, że o ja pierdolę *.* Mam nadzieję, że wena będzie jeszcze silniejsza i odwiesisz Artystkę ;p
Teraz nie mogę stwierdzić, czy dobrze zrobiłaś, że zaczęłaś drugi tom. Nie wiem, co w nim będzie dokładnego, chociaż po samym jego tytule wnioskuję, że się nie zawiodę. A jeśli Ty żałujesz... to mam nadzieję, że to tylko chwilowe.
Aż dziękuję Bogu, że Harry przejdzie normalne szkolenie, takie jak inni przechodzą. I dobrze, że nie jest tam najlepszy i w ogóle, wiesz o co mi chodzi ;)
Ła! Black Junior się narodzi. A dlaczego akurat "Dixon"?
Pozdrawiam i życzę dużo weny, z pewnością się przyda! ;**
Nie żałuj, że zaczęłaś pisac ten tom! Naprwadę, teraz w internecie jest trudno o dobre opowiadania, a Twoje takie jest.
OdpowiedzUsuńSyriusz jako tatuś to jest coś, co Variable lubi najbardziej. ;p Sama napisałam coś o tym i może dodałabym to do internetu, gdybym się nie wstydziła moich wypocin...
Mam nadzieję, że w tej całej Akademii będzie jakiś nauczyciel, który szczególnie będzie dawał popalić przyszłym Aurorom. (och, ten głęboko ukryty sadyzm i masochizm :D) Wierzę, że będzie fajnie.
Pozdrawiam, #Variable#
Nie chodziło mi o kopiowanie pomysłu Rowling.
OdpowiedzUsuńBardziej chodzi mi po głowie kilka zdań jak to było, kiedy egzaminy się odbywały. Co na nich było, jacy byli egzaminatorzy...
Ale to już nieważne, bo było dawno.
Wracając do Syriusza jako ojca. Teraz z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że ów pomysł do mnie przemawia. Łapa przestał być taki dziecinny. Serio, czasem zachowywał się gorzej niż ta ślizgońska paczka przyjaciół. To też już minęło, więc nie ma co się nad tym rozwodzić. Po prostu, satysfakcjonuje mnie fakt, że dorosły w końcu stał się dorosłym.
Testy i egzaminy...
Nie było to zaskoczeniem (zapewne dla nikogo), że Potter się dostał i zdał śpiewająco, bo w końcu o tym ma być opowiadanie.
Ale po raz kolejny uczepie się samych egzaminów.
Podobały mi się testy psychologiczne, to fakt, ale sprawnościowe?
Nie. Znów przeleciałaś po nich szybciej niż dwunastoletnie dziecko tyłkiem po lodzie, kiedy pierwszy raz ubierze łyżwy.
Sądzę, że teraz zacznie się robić ciekawe. Egzaminy skończone, życie pozostawione w tyle, czas na studia. Mam co do tego wątku ogromne nadzieje, bo w końcu temat ten daje ogromne możliwości.
Btw. Spodobało mi się to, jak Syriusz powiedział te słowa o nazwisku i wpływach. Może świadomie, może nie, pokazałaś dość poważny problem w społeczeństwie, nad którym można się głębiej zastanowić, za co masz ode mnie dużego plusa.
Podsumowując.
Rozdział podobał mi się o wiele bardziej niż poprzednie, ale to wciąż nie jest to na co czekam.
Powodzenia i weny ;)
~William
Oblewanie, egzaminów rocznicy za rocznicą ;] ehhh przyjemne odstresowanie..
OdpowiedzUsuńCzasami popularność się przydaje w zdobywaniu i realizowaniu marzeń..
Kobiety w ciąży bywają marudne ;]
Te rozmowy z psychologiem łudząco przypominają testy do policji ..
Teraz to się dopiero zacznie nauka i kolejne wyzwania, ciekawi mnie czy on i Silver przetrwają próbę czasu..
Harry będzie chrzestnym, sympatycznie..
Daga
Hahaha!
OdpowiedzUsuńHarry aurorem!
Trochę mnie zaskoczył wybór kariery Draco :/
Nie mam pojęcia czemu, ale nie pasuje mi to do niego.
Rozwaliła mnie ta rubryka z Avadą, którą musiał dorysować tester, by uwzględnić oberwanie tą klątwą XD
Harry będzie chrzestnym! Yay!
Dixon-nie podoba mi się to imię :/
Ciągu dalszy-nadchodzę!
~Cathy_Riddle
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały, Harry został ojcem chrzestnym Dixona, i udało mu się dostać na tą uczelnie którą chciał...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Naprawdę jest oddzial Łamaczy Zaklęć?
OdpowiedzUsuńJest to najlepszy blog jaki czytałam <3
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak wspaniale, Harry został ojcem chrzestnym i dostał się tam gdzie chciał...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga