27.07.2013

II. Rozdział 4 - Testy

“…Never thought I’d be the one to touch you
Never thought you’d be the one to feel the same…”
[The Pretty Reckless – Void & Null]

Harry postanowił skorzystać z życia, dopóki nie musiał się jeszcze przejmować swoją przyszłością, szkoleniami i pracą. Chciał sobie umilić oczekiwanie na wyniki owutemów, aby się tak nie denerwować. Reszta jego przyjaciół oraz Silver w pełni to akceptowali, dlatego szaleli jak nigdy wcześniej. Powroty do domu nad ranem były normalnością.
Carmen była już w czwartym miesiącu ciąży, dlatego jej brzuszek był lekko widoczny. Harry zaczął przyzwyczajać się do towarzystwa kobiety. Często rozmawiali na błahe tematy, znaleźli kilka wspólnych hobby. Przy niej Syriusz wyraźnie dorósł. Znalazł nawet pracę w Departamencie Tajemnic w dziale zajmującym się badaniem transmutowanych przedmiotów, które negatywnie wpływają na człowieka i środowisko. Aktualnie mężczyzna przeprowadzał wywiady z użytkownikami takich rzeczy, a następnie sprawdzał zdobyte informacje z innymi. Nie był to szczyt marzeń Blacka i już myślał nad zmianą pracy. Chciał być bardziej aktywny w tym, co robił, gdyż siedzenie nad papierami było dla niego zbyt nudne. Dwa dni po stwierdzeniu tego faktu Łapa przyszedł z informacją, że załapał się do Służby Administracyjnej Wizengamotu, gdzie miał przejść szkolenie, aby miał możliwość awansu. Z kolei Remus dostał pracę w dziale Kontroli nad Przemienionymi. Kingsley wprowadził ustawę dotyczącą wilkołaków, dlatego Lunatyk mógł znaleźć pracę, nie obawiając się, że zostanie wyrzucony, gdy ktoś dowie się o jego przypadłości.
 — Jeszcze jedna impreza i wykorkuję — stwierdziła Silver, gdy rano znalazła się na Grimmauld Place 12, gdyż nie była w stanie wrócić do swojego domu. — Imprezujemy dzień w dzień od pięciu dni — dodała, obserwując, jak Carmen stawia na stole śniadanie, zerkając na nich z rozbawieniem. — Ja rozumiem, odbijamy sobie stres po egzaminach, ale chyba powoli przeginamy.
 — Yhym — odpowiedział niemrawo Furia.
 — Nie ma to jak elokwentna odpowiedź — wywróciła oczami, widząc jego zaczerwienione białka.
 — Yhym…
 — Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
 — Yhym…
Silver machnęła na niego ręką ze zirytowaną miną.
 — Ty już nawet nie wiesz, jak rozmawiać z ludźmi przez te imprezy.
 — Yhym…
Syriusz roześmiał się cicho.
 — Dam im znać, żeby dzisiaj nigdzie nas nie wyciągali — stwierdziła.
 — Nie uda ci się — mruknął Furia. — Dzisiaj wypada rocznica…
 — … związku Toby’ego i Jas — dokończyła z jękiem, a następnie zaszlochała.
 — Nigdy więcej takiego maratonu — wydusił Harry.
Po imprezie z okazji trzeciej rocznicy związku Ślizgonów przystopowali, gdyż wszyscy wyglądali, jakby nie spali od kilku dni. Furia częściej był widywany w domu, a zbliżający się termin wyników owutemów sprawiał, że coraz bardziej się denerwował. Miał wrażenie, że jednak porobił w testach więcej błędów, niż wydawało mu się na początku, dlatego szukał alternatyw, gdyby nie zdał egzaminu. Syriusz na takie gadanie wywracał oczami.
Aż nadszedł sądny dzień.
W byłej Kwaterze Głównej Zakonu Feniksa rozległ się głośny krzyk. Syriusz z obawą spojrzał w sufit.
 — Nie mówicie, że to wrzask rozpaczy — mruknął do Carmen i Remusa.
Drzwi trzasnęły o ścianę.
 — Aaa! Zdałem!
Kobieta zaśmiała się, widząc uradowanego Harry’ego, który nawet nie zdążył się ubrać i doprowadzić do porządku. Roztrzepane włosy i dzika radość na twarzy tworzyły komiczny widok.
 — Witamy na pokładzie, aurorze Potter — powiedziała.
Syriusz wziął od chłopaka pergamin z wynikami egzaminów. Poza teoretycznymi eliksirami i praktycznym zielarstwem, które zdał na Powyżej Oczekiwań, były tutaj same Wybitne.
Jeszcze tego samego dnia zobaczył chłopaka, który skądś skombinował biuletyn z informacjami o przebiegu szkolenia aurorów. Dopiero dostrzegł, jak Harry’emu bardzo zależało na zostaniu aurorem i wiązał z tym swoją przyszłość.
 — Planujesz już się zapisać? — zapytał, opadając na fotel naprzeciwko nastolatka.
 — Od przyszłego tygodnia dopiero zaczynają nabór — odparł Furia. — Tonks przyniosła mi te ulotki, żebym trochę się zorientował, jak to wszystko wygląda po zmianach. Łatwo nie będzie, ale tego się spodziewałem. Samo dostanie się na Uniwersytet będzie niezłą rzezią, bo nawet połowa kandydatów odpadnie.
 — Słyszałem, że na psychologicznym sporo osób odrzucają.
Harry kiwnął głową.
 — Teraz dołożyli jeszcze test sprawnościowy. W razie oblania można przejść krótkie szkolenie, po którym masz stopień awaryjnego. Wezwą cię do walki w trakcie kryzysowych sytuacji i wtedy masz szanse, żeby wkręcić się jako zwykły auror.
 — Niezły pomysł  — stwierdził Syriusz. — Pokaż.
 — Chcesz próbować? — zaśmiał się.
 — Już jestem na to za stary. Teraz młodzi niech się wykażą. — Spojrzał na ulotkę i rzekł po chwili: — Półtora roku w zamkniętym ośrodku szkoleniowym? — Gwizdnął. — Jak ty bez Silver wytrzymasz?
 — Najpierw półtora roku wykładów i zaliczeń teoretycznych, więc jeszcze jest sporo czasu. Najpierw w ogóle muszę się tam dostać.
 — Nie powinieneś mieć problemów.
Harry spojrzał na niego z powątpieniem.
 — Obawiam się, że mogę mieć kłopot na teście psychologicznym. I nie mówię tego żartobliwie.
Syriusz podrapał się po brodzie, domyślając się, co chrześniak ma na myśli.
 — Minął rok. Nadal to odczuwasz?
 — Czasami, gdy się wkurzę, ale nie tak intensywnie, jak wtedy. Problem w tym, że mogą zapytać o przeszłość. Po nitce do kłębka i mogą dojść do tych instynktów.
 — Spróbować nie zaszkodzi. Poza tym pewnie podejdą do ciebie łagodniej na testach ze względu na to, kim jesteś.
Furia wykrzywił się.
 — Nie lubię, gdy ludzie oceniają mnie przez pryzmat Wybrańca i Wybawiciela.
Syriusz uśmiechnął się pocieszająco.
 — Musisz się jeszcze sporo nauczyć, Młody. Czasami trzeba wykorzystać kontakty i nazwisko, żeby dojść do celu. Życie nie jest sprawiedliwe, dobrze o tym wiesz. W szkole miałeś tego namiastkę, a teraz, w dorosłym życiu, zobaczysz to w jasnym świetle. Z tym nie wygrasz.
Harry westchnął ciężko.

Tydzień później udał się do Ministerstwa Magii, aby zapisać się na szkolenie aurorów. Przed gabinetem, gdzie przyjmowano chętnych, stało już kilka osób, dlatego czekał w kolejce. Ku jego irytacji, niektórzy zerkali na niego, rozpoznając w nim Harry’ego Pottera. Jego kolej nadeszła pół godziny później. Za biurkiem siedziała młoda blondynka, która nawet nie podniosła głowy, kiedy wszedł do środka. Odpowiedziała na przywitane i nakazała mu usiąść naprzeciwko niej.
 — Pełne imię i nazwisko — spytała znudzonym głosem.
 — Harry James Potter.
Powoli podniosła głowę, zerkając na niego znad okularów. Jej usta uniosły się w górę.
 — Pan Potter, spodziewaliśmy się. — Kiwnęła delikatnie głową, a następnie otworzyła szufladę, machnęła lekko różdżką, mówiąc: — Potter. — Do jej dłoni przyleciała teczka, którą sprawnie złapała. Zamknęła szufladę i otworzyła jego dokumentację – prawdopodobnie szkolną z wynikami owutemów. Przejrzała ją szybko. — Wszystko zdane z odpowiednimi wynikami. Imiona rodziców.
Przez następne dziesięć minut odpowiadał na tego typu pytania, a kobieta zapisywała odpowiedzi w formularzu. Podał Syriusza jako osobę, z którą można się skontaktować, w razie gdyby z nim nie mogli, swój adres zamieszkania z zastrzeżeniem, że dom jest ukryty pod zaklęciem, gdy o to zapytała, potwierdził swój udział w bitwie o Hogwart. Zadała jeszcze pytania typu: czy umie pływać, posługiwać się niektórymi mugolskimi przedmiotami i tak dalej. Na koniec otworzyła swój notatnik z kalendarzem, mówiąc:
 — Testy sprawnościowe odbędą się piętnastego września o godzinie czternastej w Ośrodku dla Rekrutów. Tutaj jest adres. — Podała mu karteczkę z adresem. — Testy psychologiczne musi pan zaliczyć po zdaniu testów sprawnościowych, dlatego z wynikami proszę się zgłosić maksymalnie tydzień po teście sprawnościowym. Wtedy zapiszę pana w harmonogramie naszego psychologa na indywidualne spotkanie. To wszystko na dziś. Dziękuję.
Pożegnał się i wyszedł odprowadzony jej spojrzeniem i uśmiechem.

Evelyn zapisała się na Uniwersytet Zaklinaczy na oddział Łamaczy Zaklęć. Swoje studia miała zacząć od października, a w międzyczasie postanowiła iść do pracy. Zatrudniono ją w Magicznym Ośrodku dla Dzieci, które było odpowiednikiem mugolskiego przedszkola. Toby oczekiwał na nabór do nowej drużyny quidditcha, o którym dowiedział się od Pansy, która znała sponsora przyszłej drużyny. Teodor bez problemu dostał się do Akademii Eliksirów, gdzie rozpoczął czteroletnie studia. Blaise twierdził, że ma dosyć nauki, dlatego szukał pracy. Blake z kolei zaniosła swoje projekty ubrań do sklepu Madame Malkin, gdzie została doceniona. Właścicielka sklepu przyjęła ją na praktykę, gdzie chciała sprawdzić umiejętności dziewczyny. Gdyby dobrze jej poszło, miała zostać zatrudniona na stałe. Jasmine zawsze była dociekliwa, dlatego nie zdziwili się, gdy oznajmiła, że zapisała się na dziennikarstwo. Draco skorzystał z majątku, który dostał na swoje siedemnaste urodziny. Wyprowadził się od matki i zapisał do tej samej szkoły, co Jasmine, jednak na oddział prawa czarodziejów.
Piętnastego września Harry stawił się w Ośrodku dla Rekrutów, by przejść pierwszy test mający ułatwić mu dostanie się na Uniwersytet Aurorski. Dziękował w myślach McGonagall, że w pierwszej klasie wkręciła go do drużyny quidditcha i wyrobił sobie kondycję, bo inaczej byłoby z nim marnie. Dostał ostry wycisk. Biegał, skakał, robił pompki, brzuszki, pływał. Po wszystkim niemal ciągnął język po ziemi i dyszał jak lokomotywa. Jego towarzysze niedoli wyglądali podobnie. Z dziesięcioosobowej grupy została zaledwie połowa. Furia wrócił do domu, ledwo stawiając kroki. Runął na kanapę prawie żywy, co spotkało się ze śmiechem Syriusza.
 — I jak? — spytała rozbawiona Carmen. Podniósł kciuk do góry. — To najważniejsze.
 — Nigdy więcej — stęknął w poduszkę.
 — Wiedziałeś, że nie będzie łatwo — zauważył Łapa.
 — Ale nie sądziłem, że będą nas tak torturować.
Tonks wpadła pół godziny później. Gdy dowiedziała się, że chłopak chce wybrać taki zawód, jak ona, z radością zachęcała go do tego pomysłu, wiernie trzymała za niego kciuki i pomagała tak, jak mogła.
 — Słyszałam, jaki wycisk dostaliście — rzekła na wstępie ze śmiechem. — Na gorszego egzaminatora nie mogliście trafić. Nie bez powodu mówią na niego Rzeźnik. Niby prawie połowa rekrutów odpadła na teście sprawnościowym.
 — Wierzę — odparł Furia. — Z mojej grupy wyleciała połowa. Z wcześniejszej przeszło niby tylko trzech na dziesięć.
 — Jest dużo chętnych. Przyjeżdżają do nas nawet zza granicy. Sporo osób podchodzi do testów po raz kolejny. Niektórzy oblewali nawet pięć lat z rzędu i nadal próbują. Chcą wybrać tylko tych najlepszych. Niektórzy już się zgłaszają na awaryjnych, ale zapewniają, że w kolejnym roku też będą próbować. W Biurze Aurorów robimy zakłady, ile osób dostanie się na Uniwersytet — wyszczerzyła się.
 — Wy tam chyba się nudzicie — stwierdził Łapa.
 — Co roku to robimy. Później będą zakłady, ile osób z tych, które się dostaną na Uniwersytet, skończy go. W tamtym roku zgarnęłam dwadzieścia galeonów. Kiedy idziesz zapisać się na drugi test? — zwróciła się do Harry’ego.
 — Jutro. Dzisiaj już nie mam siły.
Kobieta pokazała zęby w uśmiechu.
 — Jeszcze będziemy razem chodzić na misje, zobaczysz.
Furia zaśmiał się lekko.

Już tydzień później stawił się w gabinecie aurorskiego psychologa. Mężczyzna w żadnym stopniu nie przypominał uśmiechniętej i rozluźnionej Carmen. Zwracał się formalnie, w ogóle się nie uśmiechał, był sztywny i oficjalny. Na początku dał Harry’emu formularz, gdzie widniały pytania typu: czy pali, pije, ćpa. Schody pojawiły się, gdy dotarł do pytania czy używałeś kiedykolwiek czarnej magii? Zaznaczył, że tak z myślą, że sporo osób o tym wie. Oddał formularz facetowi, a ten na jego podstawie zaczął zadawać mu pytania. Padło dość sporo pytań o bitwę o Hogwart i motywy, jakie nim kierowały, gdy używał czarnej magii. Veritaserum, które dostał na wstępie, nie pozwoliło mu skłamać. Gdy padło pytanie o to, czy próbował kiedyś rzucić Zaklęcie Niewybaczalne, z przerażeniem stwierdził, że za to może grozić Azkaban, a on musiał odpowiedzieć twierdząco. Psycholog spojrzał na niego uważniej.
 — Czy zostało prawidłowo rzucone? — drążył.
 — Nie.
 — Ile razy próbowałeś to zrobić?
 — Raz.
 — Kiedy to się stało?
 — Po rzekomej śmierci mojego chrzestnego.
 — Czyli działałeś pod wpływem silnych emocji?
 — Tak.
Mężczyzna kiwnął głową i zaznaczył coś na pergaminie, gdzie widniały rubryki.
 — Czy kiedykolwiek zostałeś uderzony Zaklęciem Niewybaczalnym?
 — Tak.
 — Jakim?
 — Wszystkimi trzema.
Ze słabym rozbawieniem dostrzegł, że facet dorysowuje rubrykę, by zaznaczyć, że oberwał zaklęciem uśmiercającym.
 — Dlaczego używałeś czarnej magii?
 — Żeby przeżyć walkę z Voldemortem.
 — Chodziło tylko o obronę, gdy się tego uczyłeś?
 — Głównie. Nie miałem zamiaru tego używać, gdy nie było to konieczne.
Rzeka pytań nie miała końca. Wyszedł z gabinetu bez entuzjazmu. Wyniki miał dostać w ciągu dwóch tygodni. Wrócił na Grimmauld Place 12 w niezbyt dobrym humorze.
 — I jak? — zapytał Łapa, siedząc nad papierami.
Chciał odpowiedzieć, że mogło być lepiej, ale z ust wymsknęło mu się szczerze:
 — Beznadziejnie.
 — Pytali o to? — powiedział z lekkim skrzywieniem.
 — O to nie, ale samo to, że auror nie powinien rzucać czarnomagicznymi i Niewybaczalnymi na prawo i lewo mnie pogrążyło — palnął, zanim zdążył pomyśleć.
Po chwili Syriusz zmarszczył brwi.
 — Jak to: Niewybaczalnymi?
Nie chciał odpowiadać, ale…
 — W Ministerstwie próbowałem trzasnąć nim Bellę. — Jęknął cicho, gdy Łapa rozszerzył oczy, a on zrozumiał, dlaczego wszystko powiedział. — Nie pytaj, bo Veritaserum jeszcze działa — poprosił. Wąchacz skinął powoli głową. Harry usiadł obok niego z załamaniem na twarzy. — Chyba mogę sobie szukać innego zawodu — mruknął, a animag westchnął cicho, mówiąc tylko, żeby poczekał na ostateczne wyniki.

Od kiedy wszyscy zaczęli pracować lub się uczyć, mieli mniej okazji do spotkań. Jedynie Toby i Blaise mogli wpaść o każdej porze dnia i nocy, gdyż aktualnie byli na etapie poszukiwania bądź oczekiwania. Eliminacje do drużyny miały się odbyć za trzy dni, dlatego były pałkarz Slytherinu chodził podenerwowany, a Elvis w dalszym ciągu poszukiwał pracy. Harry twierdził, że gdyby chciał, to by znalazł, ale non stop wybrzydzał. Podejrzewał, że chłopak jest na razie zbyt leniwy, żeby iść do pracy i woli być na utrzymaniu matki.
Pierwszy raz od wakacji wszyscy spotkali się na Grimmauld Place 12. Rozmawiali na różne tematy, gdy rozległo się:
 — Przynieś mi te cholerne lody!
 — Już idę! Nie musisz krzyczeć! — Łapa przebiegł przez jadalnię, mrucząc: — Nigdy więcej kobiety w ciąży.
Po chwili już wracał z pudełkiem lodów wielosmakowych. Dziewczyny odprowadziły go chichotami.
 — Chyba im się układa, co? — spytał z rozbawieniem Teo.
 — Jedyne, na co Syriusz narzeka, to etat kelnera — odparł Furia. — Gorzej, jak jest w pracy. Wtedy muszę go zastępować, ale mam lepiej z tego względu, że na mnie nie krzyczy tylko się przymila.
Nagle głowa jego chrzestnego zajrzała zza drzwi.
— Harry, do okna od twojego pokoju wleciała sowa.
Furia patrzył na niego przez chwilę.
 — Wyniki — pisnął i pognał jak burza na górę.
 — Jak tak biegł na teście sprawnościowym, to musiał zdać — stwierdził Draco, a reszta zaśmiała się.
 — Coś długo jest cicho — rzekła Carmen, wchodząc do jadalni i zerkając z niepokojem w sufit. — Jak zdał owutemy, to słyszeli go w centrum. Narzekał, że na pewno oblał, ale myślałam, że przesadza.
 — Ja też. Może list jest długi — dodał Łapa.
 — Przeżywacie bardziej od niego — podsumowała Jasmine.
Harry wszedł do środka z poważną miną. Syriusz spojrzał na niego z niedowierzaniem, dopóki chłopak nie zasalutował, mówiąc:
 — Auror Potter gotowy do misji. — Ślizgoni roześmiali się, a Łapa pokręcił głową z rozbawieniem. — Uwzględnili mnie w wyjątkach — powiedział już normalnie. — Inaczej bym oblał, ale, jak to uzasadnili — spojrzał na pergamin — miałem prawo do używania wszelkich środków, które mogły mi pomóc przeżyć.
 — Chociaż wzięli pod uwagę okoliczności — rzekła Carmen z uśmiechem. — Jeszcze jakieś testy?
 — Tylko komisja lekarska i adios.
Tydzień później stawił się na komisję lekarską. Lekarz zbadał jego słuch i wzrok, na który zwrócił największą uwagę z tego powodu, że nosił okulary bądź soczewki, a także jego stan zdrowia pod względem magicznym i mugolskim. Uzdrowiciel nie widział żadnych przeciwwskazań do wykonywania tego zawodu. Od razu po odebraniu wyników chłopak udał się do Ministerstwa Magii, aby oddać formularz z badań. Zastał tam tę samą blondynkę, która zajmowała się rekrutacją młodych aurorów. Oddał jej wyniki, a ona rzekła z uśmiechem:
 — Witamy na Uniwersytecie Aurorskim, panie Potter.
Dostał rozpiską zajęć, które miały się rozpocząć od listopada, spis książek, które potrzebował oraz indeks. Wrócił do domu. Nie zdążył nic powiedzieć, gdyż Tonks zauważyła w dłoni indeks i porwała go w ramiona z piskiem radości. Dopiero później mógł spojrzeć w swój plan zajęć. Weekendy miał wolne. Lekcje zwykle zaczynały się o dziewiątej rano i trwały do czternastej, a później od szesnastej do dziewiętnastej. Jedynie w czwartki i piątki zaczynał o ósmej trzydzieści i kończył o trzynastej, a następnie szedł ponownie na Uniwersytet o czternastej i kończył o siedemnastej trzydzieści. W planie widniały takie przedmioty, jak przepisy prawa, logika, szpiegostwo, podstawy psychologii, maskowanie oraz kilka innych. Zapowiadała się ciężka harówka.

Oglądał telewizję w salonie, w rzeczywistości myśląc o kolejnym dniu. Jutro miał iść na swoje pierwsze zajęcia na Uniwersytecie Aurorskim. Trochę się denerwował, gdyż nie wiedział, jak to wszystko będzie wyglądało.
 — Harry?
 — Hmm?
Spojrzał na Syriusza i Carmen, którzy zerknęli na siebie. Kobieta miała rodzić za miesiąc, dlatego jej brzuch był dość duży. Łapa przyzwyczaił się do myśli, że zostanie ojcem. Dodatkowo jego związek z Carmen rozkwitał i wyglądał na uszczęśliwionego. Furia zrobił pokój dla ich syna, gdy został o to poproszony przez przyszłych rodziców.
 — Mamy do ciebie pytanie — rzekła Carmen.
 — Jakie? — spytał podejrzliwie.
 — Chciałbyś zostać ojcem chrzestnym naszego syna? — zaproponował Łapa.
            Harry spojrzał na nich z zaskoczeniem.
 — Ja? — zdziwił się.
 — A kto inny? — zaśmiała się lekko kobieta.
 — Myślałem, że Remus…
 — Remus już się zgodził. Doszliśmy do wniosku, że będzie miał dwóch chrzestnych. Według nas jest to najlepszy wybór — odpowiedziała.
Harry uśmiechnął się szeroko.
 — Jasne, że chcę.
Carmen i Syriusz wybrali imię dla swojego jeszcze nienarodzonego syna. Mały Dixon miał przedłużyć linię Blacków.

********************

William, nie każdy ma taki sam gust, więc jeśli coś Ci przeszkadza to jest w pełni zrozumiałe ;) Nie chciałam bez sensu opisywać siódmego roku, bo to by było dość naciągane i nie miałam na niego pomysłów, więc wolałam przyspieszyć akcję i przejść do rzeczy. Nad egzaminami też nie planowałam się rozwodzić. Po prostu szybki opis, a trochę bez sensu też by było, gdybym skopiowała pomysł Rowling z sumami ;) Wolałam to ominąć. Shirleyowie jeszcze się pojawią, więc bez obaw, a Syriusz jako ojciec... Żałowałam, że nie poruszyłam tego wątku w poprzednich opowiadaniach, więc w tym musiało się pojawić coś takiego ;)

Frigus, słodkość każdy ocenia na swój sposób ;) Dla Ciebie poprzednie rozdziały były słodkie, a dla mnie były one dość normalne. W moim mniemaniu słodkie to np. ciągłe wyznawanie sobie miłości, miłosne serenady pod oknem itp. xD Ale to indywidualna sprawa. Czasami sielanka musi się pojawiać, bo chyba każdy ma w swoim życiu szczęśliwe chwile. Harry też ma prawo je mieć, więc... Ktoś wcześniej też mi pisał, że zaczynam pisać przewidywalnie. Będę starała się to chociaż trochę zmienić. Jak wyżej napisałam: żałuję, że Syriusz nie został ojcem w poprzednich opowiadaniach, więc teraz musiałam poruszyć ten wątek. A depresja Harry'ego w rzeczywistości nie była depresją (wytłumaczyłam to w którymś rozdziałem, chodziło o zaakceptowanie instynktów). Jeśli z góry nie miałam zaplanowanego, że ktoś będzie zdrajcą itp, to później ciężko mi to zmienić. Po prostu jak polubię bohatera to trudno później zrobić mi z niego zdrajcę i mam problem z zamordowaniem go (głupie przywiązanie do fikcyjnych bohaterów xD). Mary Sue? No nie wiem. Był taki w moim pierwszym opowiadaniu, przyznaję, ale teraz? To też chyba sporny temat. Miło, że czujesz sentyment do moich opowiadań. Momentami żałuję, że w ogóle rozpoczęłam ten tom. Po prostu w głowie zagnieździł mi się pomysł i chciałam go tutaj zrealizować i nie wiem, czy to był dobry wybór. Zobaczymy po jakimś czasie jak czytelnicy to przyjmą. Dziękuję za szczerość i krytykę. To zawsze się przydaje :)

Co tutaj dodać... Dziękuję za komentarze. Zarówno za te pozytywne, jak i te z krytyką :)

20 komentarzy:

  1. No dobra, teraz na spokojnie ;)
    Rozdział super widać, że akcja się rozwija, a jak Furia przyjęli do Akademii to się szczerzyłam do monitoru jak głupi(czyli ja ;D) do sera. Za bardzo nie podoba mi się imię Dixon, ale cóż, przeboleje. Harry jako chrzestny... No ja nie moge... Mam nadzieje, że będzie podobny do Łapy xD
    A i opiszesz pokój wykonany przez Furie? Bardzo mi na tym zależy sama nie wiem czemu. Taki kapryśik :D No więc, nic dodać, nic odjąć.
    Do zobaczenia za tydzień,
    Pozdrawiam i życzę weny na dalsze Potterowskie opowiadania,
    Zniecierpliwiona czekaniem,
    Mi$ia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, ja tak na chwilę.
      Jutro wyjeżdżam na wakacje (nad morze :D), nie będzie mnie nieszczęsne 12 dni, jestem pewna, że nie będę miała dostępu do internetu i z góry przepraszam na nieskomentowanie następnych dwóch notek :C
      A co do nowego szablonu (tak mam oczy, widzę, że jest nowy xD) to bardzo mi się podoba, ale jednak wole tamten ;D
      A ty, gdzie wybierasz się na wakacje? Morze, góry czy mazury?
      Pozdrawiam,
      Mi$ia

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Sorry, ale napisałam komentarz i właśnie w momencie wstawiania Internet przestał mi działać.... A tak się rozpisałam że szkoda gadać .__.
      Teraz tak w skrócie: Rozdział genialny!
      Hah dochodzi już do tego że uzależniam się od twojego bloga <wchodzę codziennie nawet, nie mając pojęcia, że to robię xd.
      Przepraszam za krótkie komentarze <nigdy nie wiem co napisać, a zwłaszcza oceniając takie świetne, Potterowskie opowiadania.
      Ze zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział^_^
      Pozdrawiam,
      ~Małgosia

      Usuń
  3. Super rozdział :) Nie mogę doczekać się następnego, a już szczególnie po przeczytaniu zapowiedzi... Będzie bosko <33

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdzial genialny

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdziały zajebiste jak zawsze:) Furia na uniwersytecie:) Wszystko pięknie ładnie tylko wydawało mi się że przerwa pomiędzy częściami miała być dłuższa i przez to musiałam nadrabiać trzy rozdziały;) No i jeszcze jedno Fortis nie poszedł na inny oddział tylko wydział;)

    Pozdrawiam serdecznie i czekam na następny rozdział:)

    Ruda

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział strasznie mi się podobał, co jest normalne ;) Wiedziałam od samego początku, że Harry dostanie się na UA, to było wręcz oczywiste... przynajmniej dla mnie ^^' No i Syriusz ma rację.. czasami trzeba wykorzystać kontakty i nazwisko by coś osiągnąć.. niestety. Eh.
    Dixon? Fajne imię, ciekawe ;p
    Pozdrawiam i dużo weny!
    Scathach

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochanie ani waż mi się przestać pisać.Dobrze zrobiłaś, że piszesz drugi tom, naprawdę masz talent i wiem co mówię.A Figus się nie przejmuj. Jeżeli to jest przesłodzone opowiadanie to ja zmieniam swoje imię. Ona jeszcze nie widziała przesłodzonego opowiada i w ogóle.. a jest takie..że aż samej mi się je odechciało czytać..no ale ja nie o tym.Jedynie ciebie proszę pisz jak piszesz dotychczas i nie zmieniaj tego ;*.

    pozdrawiam.
    Shikani.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, widziałam. Mogłabym być złośliwa i napisać, że Ty nie widziałaś chyba nieprzesłodzonego opowiadania... Ja tylko wyraziłam krytykę - wydaje mi się, że konstruktywną - i dziwnie się czuję, gdy myślę, że pisałam te epopeje i nikt na nie nie zwracał uwagi. Chodzi tylko o to, żeby Bully pisała coraz lepiej. To wszystko.

      Usuń
    2. Przesłodzony to jest Twój komentarz, Shikani. Zaraz utyję. Od mojej Frigus to wara, okej? xD
      Bully ma pisać tak, jak teraz? No ej, kobito, każdy chce się rozwijać, Ona, ja i Ty, nie? ;p
      Dobra, a teraz właściwy komentarz. Umieszczę go tu, bo nie chcę tworzyć kolejnego. I od razu przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale jakoś tak... Chyba problemy z czasem albo lenistwo. Zresztą nie pamiętam, skleroza nie boli.
      Nowy szablon *.* Bardzo mi się podoba kolorystyka, pomarańczowy i niebieski zawsze mi się podobał. Chętnie bym Cię porwała na swoją szabloniarnię, bo robisz takie szablony, że o ja pierdolę *.* Mam nadzieję, że wena będzie jeszcze silniejsza i odwiesisz Artystkę ;p
      Teraz nie mogę stwierdzić, czy dobrze zrobiłaś, że zaczęłaś drugi tom. Nie wiem, co w nim będzie dokładnego, chociaż po samym jego tytule wnioskuję, że się nie zawiodę. A jeśli Ty żałujesz... to mam nadzieję, że to tylko chwilowe.
      Aż dziękuję Bogu, że Harry przejdzie normalne szkolenie, takie jak inni przechodzą. I dobrze, że nie jest tam najlepszy i w ogóle, wiesz o co mi chodzi ;)
      Ła! Black Junior się narodzi. A dlaczego akurat "Dixon"?
      Pozdrawiam i życzę dużo weny, z pewnością się przyda! ;**

      Usuń
  8. Nie żałuj, że zaczęłaś pisac ten tom! Naprwadę, teraz w internecie jest trudno o dobre opowiadania, a Twoje takie jest.
    Syriusz jako tatuś to jest coś, co Variable lubi najbardziej. ;p Sama napisałam coś o tym i może dodałabym to do internetu, gdybym się nie wstydziła moich wypocin...
    Mam nadzieję, że w tej całej Akademii będzie jakiś nauczyciel, który szczególnie będzie dawał popalić przyszłym Aurorom. (och, ten głęboko ukryty sadyzm i masochizm :D) Wierzę, że będzie fajnie.

    Pozdrawiam, #Variable#

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie chodziło mi o kopiowanie pomysłu Rowling.
    Bardziej chodzi mi po głowie kilka zdań jak to było, kiedy egzaminy się odbywały. Co na nich było, jacy byli egzaminatorzy...
    Ale to już nieważne, bo było dawno.
    Wracając do Syriusza jako ojca. Teraz z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że ów pomysł do mnie przemawia. Łapa przestał być taki dziecinny. Serio, czasem zachowywał się gorzej niż ta ślizgońska paczka przyjaciół. To też już minęło, więc nie ma co się nad tym rozwodzić. Po prostu, satysfakcjonuje mnie fakt, że dorosły w końcu stał się dorosłym.
    Testy i egzaminy...
    Nie było to zaskoczeniem (zapewne dla nikogo), że Potter się dostał i zdał śpiewająco, bo w końcu o tym ma być opowiadanie.
    Ale po raz kolejny uczepie się samych egzaminów.
    Podobały mi się testy psychologiczne, to fakt, ale sprawnościowe?
    Nie. Znów przeleciałaś po nich szybciej niż dwunastoletnie dziecko tyłkiem po lodzie, kiedy pierwszy raz ubierze łyżwy.
    Sądzę, że teraz zacznie się robić ciekawe. Egzaminy skończone, życie pozostawione w tyle, czas na studia. Mam co do tego wątku ogromne nadzieje, bo w końcu temat ten daje ogromne możliwości.
    Btw. Spodobało mi się to, jak Syriusz powiedział te słowa o nazwisku i wpływach. Może świadomie, może nie, pokazałaś dość poważny problem w społeczeństwie, nad którym można się głębiej zastanowić, za co masz ode mnie dużego plusa.
    Podsumowując.
    Rozdział podobał mi się o wiele bardziej niż poprzednie, ale to wciąż nie jest to na co czekam.
    Powodzenia i weny ;)
    ~William

    OdpowiedzUsuń
  10. Oblewanie, egzaminów rocznicy za rocznicą ;] ehhh przyjemne odstresowanie..
    Czasami popularność się przydaje w zdobywaniu i realizowaniu marzeń..
    Kobiety w ciąży bywają marudne ;]
    Te rozmowy z psychologiem łudząco przypominają testy do policji ..
    Teraz to się dopiero zacznie nauka i kolejne wyzwania, ciekawi mnie czy on i Silver przetrwają próbę czasu..
    Harry będzie chrzestnym, sympatycznie..

    Daga

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahaha!

    Harry aurorem!
    Trochę mnie zaskoczył wybór kariery Draco :/
    Nie mam pojęcia czemu, ale nie pasuje mi to do niego.

    Rozwaliła mnie ta rubryka z Avadą, którą musiał dorysować tester, by uwzględnić oberwanie tą klątwą XD

    Harry będzie chrzestnym! Yay!

    Dixon-nie podoba mi się to imię :/

    Ciągu dalszy-nadchodzę!

    ~Cathy_Riddle

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,
    wspaniały, Harry został ojcem chrzestnym Dixona, i udało mu się dostać na tą uczelnie którą chciał...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  13. Naprawdę jest oddzial Łamaczy Zaklęć?
    Jest to najlepszy blog jaki czytałam <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej,
    o tak wspaniale, Harry został ojcem chrzestnym i dostał się tam gdzie chciał...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń