17.08.2013

II. Rozdział 7 - Ośrodek szkoleniowy

"…Walcz, po to żyjesz 
Walcz, by zachować jeszcze twarz
przecież jedną tylko masz na zawsze
Nie, nie poddawaj się
przecież nie jest jeszcze źle
kiedy w oczy możesz sobie patrzeć…"
[IRA – Walcz]

Wraz z nadejściem maja w życiu Harry’ego pojawiło się dużo stresu. Profesorowie zapowiedzieli młodym studentom ostatnie zaliczenia obejmujące całe studia. Non stop ślęczał nad książkami i notatkami, robił ostatnie referaty na kilka stóp pergaminu, realizował końcowe projekty.
Silver rozumiała jego zabieganie. Od jakiegoś czasu bardziej mieszkała u niego niż z dziewczynami, jednak od kiedy miał nawał nauki, zostawiła go w spokoju. Widział po jej oczach, że wyraźnie posmutniała, kiedy powiedział, że w lipcu wyjeżdża na szkolenie, jeśli zda wszystkie zaliczenia całoroczne. Starała się uśmiechać, ale wiedział, że półtoraroczna rozłąka będzie dla obojga trudna. Przytulił ją mocno do siebie, a ona z całej siły odpowiedziała tym samym, czując pod powiekami zdradzieckie łzy. Od dawna wiedzieli, że wreszcie ten czas nadejdzie, ale dopiero stanięcie z tym oko w oko sprawiło, że zrozumieli, co ich czeka. Mówiła jednak twardo, że ma zdać z jak najlepszymi wynikami, aby spełnił swoje marzenie, a ona da sobie radę. Argumentowała to tym, że zajmie się studiami i pracą, a półtora roku to przecież nie jest wieczność.
Ledwo wracał z jednego egzaminu, a już uczył się na kolejny, nie tracąc czasu. Momentami nawiedzały go myśli, że zawalił, a jeśli nie zawalił, to na pewno to zrobi. Przed zaliczeniami z podstaw psychologii rzucił książkę w kąt z irytacji i deportował się. Wylądował w małym salonie w mieszkaniu Silver, Blake i Jasmine.
 — Merlinie, chyba założymy zaklęcie antydeportacyjne, bo można dostać zawału! — krzyknęła Rubi, gdy podskoczyła ze strachu, uderzając przy tym Blaise’a łokciem w klatkę piersiową.
Furia wzruszył jedynie ramionami, siadając obok Evelyn i całując ją lekko na powitanie. Toby leżał z nogami na drugim fotelu z Jas wyłożoną na jego torsie.
 — Nie masz jutro zaliczenia? — zapytała blondynka.
 — Mam.
 — Nie uczysz się?
 — Im więcej się uczę, tym bardziej głupieję. Już mnie łeb od tego boli.
Po jakimś czasie zamknęli się w pokoju dziewczyny, żeby pobyć trochę w spokoju, którego ostatnio im brakowało.
 — Może pouczymy się twojej psychologii? — zapytał Furia i niespodziewanie pocałował ją mocno w usta, przyciągając bliżej siebie.
Zarzuciła swoje ręce na jego ramiona i przeczesała dłonią włosy chłopaka. Powoli zsunął usta niżej, pieszcząc jej szyję, ramiona i obojczyk. Ramiączko przesunęło się, a po chwili zjechało z jej ramienia. Czuła jego palce, które badały plecy. Mruknęła z aprobatą, więc z większą śmiałością przesunęły się w górę, lekko unosząc bluzkę blondynki. Później zaczęły krążyć po jej brzuchu. Sięgnęła po brzeg jego t-shirtu i z pomocą chłopaka ściągnęła go. Lekko zamglonym spojrzeniem patrzyła w jego błyszczące oczy, zanim pocałował ją z uczuciem, a następnie zdjął z niej górną część ubrania. Dwa rozgrzane ciała niemal parzyły, gdy się dotknęły. Dłonie krążyły po skórze, pocałunki stawały się coraz namiętniejsze, a oddechy coraz szybsze i cięższe. Nawet nie wiedzieli, kiedy dostali się na łóżko, pozbywając się reszty ubrań.

Bar w miasteczku Soulmate niedaleko Uniwersytetu Aurorskiego był oblężony. Młodzi studenci niedawno dowiedzieli się, czy zdali wszystkie egzaminy i czy dostali się do szkółki, dlatego większość postanowiła to uczcić. Barmanka non stop przynosiła nowe kufle piwa rozentuzjazmowanej grupie, której członkowie wymieniali się spostrzeżeniami.
 — W drugiej grupie niby trzy osoby oblały — mówił Ben – ciemnowłosy spec od logiki.
 — Myślałem, że bardziej nas będą kosić — odparł Fabian.
 — Kosić to nas będą w ośrodku — stwierdził Furia.
Mruknęli niemrawo, potwierdzając jego słowa.
 — Na razie wyrzucili tych, którzy mieli w dupie czy im się uda, czy nie. Myśleli, że bez nauki się dostaną.
 — I tak będzie nas więcej na szkółce, bo ci, którzy zaliczyli uniwersytet w poprzednich latach i teraz zdali całoroczne testy, dołączą do nas.
 — A na końcu zda jedna trzecia — rzekł pesymistycznie Oliver.
 — Trzeba być twardym, nie ma rady — odparła Blanca.
 — To nie takie proste — stwierdziła Marisa. — Sama rozłąka z rodziną dużo kosztuje. Przyjeżdżamy tylko na święta, przy czym nie jestem pewna, czy na Wielkanoc też.
Perspektywa rozłąki z rodziną na tak długi okres była trochę przerażająca, ale domyślili się, że chciano sprawdzić, jak psychicznie będą reagować na brak bliższego kontaktu z rodziną i bliskimi. Zawsze pozostawały listy.
Miesiąc wolnego Harry postanowił spędzić z najbliższymi, gdy tylko znajdowali czas. Na ten okres Silver właściwie u niego zamieszkała, aby mieli możliwość częstego spotykania się. Chcieli spędzić ze sobą jak najwięcej chwil przed jego wyjazdem. Bardzo często odwiedzał też Dixona. Chłopczyk potrafił już bardzo dobrze chodzić, zawsze przybiegał do niego, gdy tylko się pojawiał. Nie potrafił jeszcze wymawiać jego imienia, gdyż było zbyt trudne dla tak małego brzdąca.
Tydzień przed wyjazdem stawił się na spotkanie, gdzie mieli zostać powiadomieni o sprawach organizacyjnych typu: co mają zabrać, jak będzie wyglądało szkolenie i wiele innych. Okazało się, że przez pierwszy miesiąc będą sprawdzani pod różnym kątem, a następnie zostaną przydzieleni do grup zwanych dywizjonami. Od tej chwili zaczną się prawdziwe lekcje i szkolenie. Każdy dywizjon będzie miał swojego opiekuna, z którym będą mieli większość zajęć praktycznych. Po zakończeniu szkolenia grupy nadal miały istnieć, a ich członkowie wykonywać wspólne miejsce. Nie ukrywano, że z ośrodka wyleci spora część aktualnej grupy i nie owijano w bawełnę, mówiąc, że będzie bardzo ciężko. Nazwiska opiekunów dywizjonów nic Harry’emu nie mówiły, więc wyrzucił je z pamięci. Potwierdziła się informacja, że wrócą do domu tylko na święta Bożego Narodzenia. Istniała też możliwość wyjścia poza ośrodek szkoleniowy w wypadku śmierci bliskiej osoby bądź ślubu. Listy mogli wysyłać i odbierać tylko w niedziele. Furia, słysząc te wiadomości, stwierdził, że na szkoleniu będzie panował ostry rygor.
Kolejny tydzień zleciał mu bardzo szybko. Dzień przed wyjazdem pożegnał się ze wszystkimi przyjaciółmi, gdyż następnego dnia wyjeżdżał z samego rana. Został wyściskany przez wszystkie osoby płci żeńskiej, a Dixon przez cały jego pobyt w domu Blacków był niemal niewypuszczany z jego rąk. Gdy wrócił do mieszkania, Silver czekała z kolacją. Bardziej zależało im na spędzeniu ze sobą czasu niż na posiłku, dlatego jedzenie zostało prawie nietknięte.
Rano obudził się przed budzikiem. Wstał cicho, aby nie obudzić śpiącej dziewczyny. Wziął prysznic i ubrał się, a następnie klęknął przy łóżku tuż przy Evelyn. Odgarnął kosmyk włosów z jej gładkiej twarzy i pogłaskał lekko po policzku. Poruszyła się przez sen, a po chwili patrzył w brązowe tęczówki. Przez kilka sekund tylko wbijali w siebie spojrzenia bez słowa.
 — Muszę iść — powiedział wreszcie cicho.
Pocałował ją w nagie ramię, powoli kierując się w stronę ust. Pocałunek był z początku delikatny, ale szybko zamienił się w mocny, rozpaczliwy. Taki, aby go nie zapomnieli do kolejnego spotkania.
 — Kocham cię — szepnął w jej usta.
 — Też cię kocham — odparła cicho.
Złożył na jej ustach jeszcze jeden krótki pocałunek, a później wyszedł.
Chwilę później znalazł się w Ministerstwie Magii i skierował się do Biura Aurorów, gdzie mieli czekać wszyscy studenci. W wyznaczonym miejscu była już większość grupy. Znalazł Blancę rozmawiającą z Oliverem, więc do nich dołączył. Kilka minut później podeszli do nich Alano i Fabian. Razem czekali na przetransportowanie do ośrodka szkoleniowego, gdy drzwi otworzyły się po raz kolejny. Harry zaklął pod nosem.
 — Zasłońcie mnie — szepnął.
 — Czemu? — zapytał Oliver.
Furia kiwnął w stronę drzwi.
 — Rita Skeeter.
Wszyscy wiedzieli, że kobieta często używa jego nazwiska w swoich artykułach i tylko szuka okazji, żeby znaleźć kolejną plotkę na jego temat. Ostatnio wymyśliła, że jego dziewczyna jest w ciąży i planują ślub, co było oczywistą bzdurą, gdyż szukali tylko prezentu dla Dixona i biżuterii na urodziny Jasmine. Alano zamienił się z nim miejscem tak, aby go zasłaniał, gdyż był wyższy.
 — Szuka cię — stwierdził Fabian, widząc, jak dziennikarka rozgląda się po pomieszczeniu ze złośliwym uśmieszkiem, w trakcie gdy fotograf robił zdjęcia. — Po tobie — dodał ze współczuciem, kiedy dostrzegł, że kobieta zauważyła Furię.
Brunet zazgrzytał zębami.
 — Harry!
Chłopak odwrócił się ze złowrogim błyskiem w oku.
 — Jest tu ponad setka ludzi, więc czemu, do cholery, znowu przyczepiłaś się do mnie? — warknął.
 — Bo jesteś atrakcją — odparła z tym irytującym uśmiechem.
 — Atrakcją zaraz będziesz ty, jeśli głośno powiem o twoim małym sekrecie.
Rita rzuciła mu rozwścieczone spojrzenie. Jej pióro pisało jak opętane, więc Furia zerknął na nie znacząco.
 — Stój — warknęła kobieta w stronę przedmiotu, a ten zatrzymał się w miejscu. Rozejrzała się wokoło, dostrzegając, że najbliższe osoby słuchają ich wymiany zdań. — To nie jest właściwe miejsce na takie rozmowy.
 — W takim razie ją skończmy i do wywiadu znajdź sobie kogoś innego.
Nie mogła protestować, wiedząc, że chłopak ma na nią haka i to takiego, który mógł sprawić jej naprawdę dużo problemów. Znalazła inną ofiarę.
 — Widzę, że już wiesz, jak z nią postępować — zaśmiała się Blanca, gdy z powrotem się do nich odwrócił.
 — Tak czy inaczej, nadal staram się jej unikać jak ognia.
Kwadrans później na sali pojawiła się dwójka muskularnych mężczyzn w towarzystwie faceta, który tydzień wcześniej spotkał się z nimi w celu przekazania im spraw organizacyjnych. Przywitał się basowym głosem, a następnie rzekł:
 — Dziesiątkami, poprzez świstokliki, przetransportujemy was wprost do głównego holu ośrodka szkoleniowego. Każdy z was zostanie sprawdzony pod kątem tego, czy nie zabrał ze sobą zakazanej rzeczy. Następnie zjecie śniadanie i dostaniecie rozpiskę pokoi, zajęć wstępnych oraz odpowiednich sal. Nie będzie pobłażania, dlatego lepiej się nie spóźniajcie. Dostaniecie też wytyczne dotyczące zakazów i nakazów obowiązujących w ośrodku szkoleniowym.
Zebrano pierwsze dziesięć osób, które świstoklikiem zostały przeniesione do ośrodka. Po kilku minutach wysłano kolejne osoby. W następnej rundzie odesłano Harry’ego wraz z Alano, Fabianem, Oliverem i Blancą. Chwycili plastikową rurkę, a później odczuli ssanie w okolicy pępka. Wylądowali w przestronnym holu wielkości sali wejściowej w Hogwarcie. Z sufitu zwisały tabliczki wskazujące odpowiednie miejsca w budynku. Dodatkowo na ścianie obok drzwi wejściowych wisiał plan ośrodka. Niemal białe ściany świeciły pustkami, a brązowa podłoga wyglądała na świeżo umytą. Po prawej i lewej stronie znajdowały się korytarze: jeden z nich prowadził do sali lekcyjnych i gabinetów profesorów, a drugi do pokoi młodych kadetów. Naprzeciwko drzwi wejściowych widniało wejście do pomieszczenia, w którym mieli spożywać posiłki.
Wszyscy spojrzeli na mężczyznę, który nakazał im pojedynczo podchodzić do niego w celu dokonania prześwietlenia. Następnie zostali odesłani do sali jadalnej, gdzie czekały dwie wcześniejsze grupy. Dopiero po przybyciu wszystkich studentów, pojawiło się jedzenie. Miejsce, gdzie spożywali posiłki, wyglądało jak mugolska stołówka. Stoły rozstawiono po całym pomieszczeniu, a pod ścianą widniał olbrzymi szwedzki stół. Wszyscy nałożyli sobie posiłek, a w trakcie śniadania jakaś młoda szatynka rozdała pergaminy każdemu z nich.
 — Śniadanie o siódmej? — jęknął Alano. — Czy ich prąd klepnął?
 — Najwyraźniej prąd ich kopnął, cwelu — odparł Fabian.
 — W niedzielę o siódmej trzydzieści. Nie no, pięknie — załamał się Hiszpan.
 — Koniec zajęć zwykle o dziewiętnastej trzydzieści. Kolacja o dwudziestej.
Oliver zaśmiał się histerycznie, by rzec słabo:
 — Wylecę za samo spóźnianie się na zajęcia.
 — To dopiero plan na miesiąc, gdzie będziemy sprawdzani. Na razie mamy jeszcze dużo czasu wolnego. Po podziale na dywizjony zacznie się prawdziwy koszmar — podsumowała Blanca.
Po posiłku wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Okazało się, że zostali przydzieleni w dość łagodny sposób, mniej więcej tak, jak razem pracowali na Uniwersytecie Aurorskim. Harry był w pokoju z Alano, Fabianem i Oliverem oraz dwoma chłopaki, z którymi nie utrzymywał bliższego kontaktu w trakcie studiów. Jego współlokatorami było także czterech chłopaków z drugiej grupy. Pokój był dziesięcioosobowy i posiadał pięć piętrowych łóżek. Urządzono go bardzo skromnie. Nie było żadnej szafy i jedynie jeden mały stolik. Beżowe ściany wizualnie pomniejszały pomieszczenie, lecz brązowa wykładzina sprawiała, że wydawał się wyższy. Dość duże okno wpuszczało do pokoju naturalne światło, jednak mogli je zasłonić grubymi zasłonami w odcieniu podobnym do wykładziny. Harry i Fabian wymienili spojrzenia. Alano mamrotał coś pod nosem po hiszpańsku.
 — Hmm… Skromnie — podsumował Oliver.
 — Skromnie? Bezguście! — wybuchł Alano.
 — Po przydzieleniu i tak będzie zmiana pokoi — wtrącił się wchodzący do pomieszczenia niski blondyn z lekko wyłupiastymi oczami, którego nie kojarzyli.
Fabian i Oliver usadowili się na piętrach łóżka, natomiast Alano i Furia pod nimi. Blondyn zajął miejsce na piętrze. Kolejnych dwóch lokatorów weszło chwilę później. Kojarzyli ich z zajęć na Uniwersytecie Aurorskim, jednak wymienili ze sobą może dwa słowa. Kolejna trójka należała do drugiej grupy. Brunet na wygląd pokoju uniósł tylko brwi, a pozostałych dwóch skomentowało to pod nosem.
 — Zakaz wychodzenia po dwudziestej trzeciej z ośrodka? Amor1, ja wtedy życie zaczynam! — obruszył się Alano, czytając pergamin z nakazami i zakazami. — Zakaz używania alkoholu i wszelkich mugolskich środków odurzających, zakaz pojedynkowania się, zakaz odwiedzania pokoju dziewczyn… Esta broma?2 — dodał niepewnie.
 — Przyjechałeś tu się szkolić, a nie biegać za dziewczynami — warknął Fabian.
 — Que3! — odparł Alano. — To jest tyrania, a nie ośrodek szkoleniowy!
 — Tak w ogóle to gdzie jest łazienka? — zapytał Harry.
 — Na korytarzu — odpowiedział jeden z chłopaków z drugiej grupy.
 — Kpina — mruknął Hiszpan pod nosem. — Może jeszcze jedna kabina prysznicowa…
Cisza.
 — No nie mówcie — nie dowierzał Harry.
 — Nie, jest kilka — roześmiał się ten sam chłopak, który wcześniej odpowiedział na jego pytanie.
 — Amor, już chciałem iść ze skargą — wyznał Alano.
Furia dostrzegł, że brunet z drugiej grupy co chwilę na niego zerka. Uderzyło go to, że chyba został rozpoznany i chłopak patrzy na niego niezbyt przyjemnym spojrzeniem.
 — Za godzinę mamy pierwszy sprawdzian — oznajmił Oliver. — Na czym to w ogóle ma polegać?
 — Niby sprawdzają nas pod każdym kątem. Chodzimy grupkami, chyba tak, jak jesteśmy w pokojach. Obserwują nas wszyscy opiekunowie dywizjonów, a później wspólnie przydzielają nas do dywizjonów według poziomu, jaki zaprezentowaliśmy i umiejętności, a później rozdzielają dywizjony do opiekunów, którzy będą najbardziej odpowiedni. Jeśli ktoś będzie za słaby, mogą go od razu wylać — oznajmił drugi chłopak z innej grupy.
 — Wylecieć w pierwszy dzień? Broń Merlinie — stwierdził chłopak z wyłupiastymi oczami.
 — Chyba bym się zabił, bo rodzina by mnie wyśmiała — dodał Oliver.
Godzinę później ruszyli na poszukiwania sali, gdzie mieli przejść pierwszy test. Patrząc na numery, z łatwością trafili do odpowiedniej klasy. Było to małe pomieszczenie przypominające poczekalnię. Usiedli na krzesłach, czekając na kogoś, kto da im znać, co mają robić. Chwilę później przyszedł jakiś facet z kozią bródką i ostrymi rysami twarzy.
 — Losujecie numerki, podajecie nazwiska i w takiej kolejności będziecie wywoływani do testu. Po teście wracacie tutaj i czekacie, aż wszyscy skończą. Wtedy dowiecie się, czy ktoś wylatuje. To test sprawnościowy, tak dla waszej wiadomości.
 — O zgrozo — mruknął pod nosem Fabian.
Wylosowali numerki. Harry poczuł lekki stres, gdy zobaczył dwójkę na swojej karteczce. Alano klepnął go w plecy z wyszczerzem.
 — Powiesz, co było — stwierdził zadowolony z numerem siedem.
Pierwszy na odstrzał poszedł chłopak z drugiej grupy – Matthew Hugs. Był to niebieskooki szatyn, który najbardziej udzielał się w rozmowie w pokoju. Wrócił po ponad kwadransie mokry jak kaczka, zaczerwieniony ze zmęczenia, niezdolny do mówienia, oddychający jakby przebiegł kilkanaście kilometrów sprintem. Legł na krzesło bez słowa. Pozostali spojrzeli na niego ze zgrozą, gdy zapytali, co było, a on był w stanie tylko słabo jęknąć. Furia przełknął ciężko ślinę, gdy go wywołano. Wyszedł przez drzwi i znalazł się w olbrzymiej sali. Tor przeszkód, ściana wspinaczkowa, basen, materace, liny i wszystko, co możliwe. Pod ścianą stało kilka osób, które miały go ocenić. Mężczyzna z bródka zaczął:
 — Słuchaj uważnie, co masz zrobić. Zaczynasz od tego miejsca. Na start biegniesz do słupków… — Facet wytłumaczył mu, co po kolei ma robić. — Oceniamy szybkość i poprawność. Zrozumiano?
 — Tak.
 — Idź na start.
To była istna rzeź. Test sprawnościowy na poborze był niczym w porównaniu z tym. Czołgał się, wspinał po linie, pływał, wchodził na ściankę wspinaczkową, skakał, biegał, rzucał, ciągnął, pchał. W połowie czuł taki ból całego ciała, a szczególnie rąk i nóg, że ledwo zmuszał się do dalszego pokonywania przeszkód. Miał jednak zaparcie w oczach i zaciskał mocno zęby, by walczyć do samego końca. Pot spływał mu po czole i plecach. Zimna woda w basenie trochę ukoiła jego ból, ale później znowu musiał biegać i wykonywać ćwiczenia. Miał wrażenie, że wszystko się dłuży, a tor przeszkód nie ma końca. Gdy dotarł na metę, ledwo oddychał. Z min egzaminatorów nic nie mógł wyczytać. Facet z bródką odesłał go do poczekalni. Przywitały go współczujące i przerażone spojrzenia. Zrobił tylko krzyż ręką.
 — Niech Merlin was broni — szepnął i runął na krzesełka za przykładem Matthewa.
Kolejni chłopcy po powrocie z testu nie wyglądali lepiej od nich. Po ostatnim kadecie – Navidzie Clive, który był chłopakiem bardzo wysokim, z tatuażem na ramieniu przedstawiającym ogień, czarnymi włosami do ramion i małymi oczami w kolorze zachmurzonego nieba, przyszedł facet z kozią bródką. Widząc, że przybrali dziwne pozycje siedząco-leżące, aby odpocząć po torturach, jakie ich spotkały, uniósł lekko kącik ust z rozbawieniem. Odprawił ich do pokoju, mówiąc wcześniej, że wszyscy zdali. Postękując z bólu, żółwim tempem dostali się do pomieszczenia. Na łóżka legli ledwo żywi. Żaden z nich nie miał ochoty na rozmowę. Ruszyli się z łóżek tylko dlatego, że byli głodni i musieli iść na obiad, a późnej kolację.
Kolejny dzień był istną katorgą. Harry miał takie zakwasy, że ledwo chodził. Perspektywa następnego sprawdzianu była przerażająca. Dodatkowo musiał wstać po szóstej, żeby zdążyć na śniadanie. Większość młodych kadetów wyglądała na niewyspaną. Oliver sprawiał wrażenie zombie, gdyż był typem osobnika wylegującego się do późna w łóżku. Jego brązowe oczy były podkrążone, a blond włosy oklapły. Po posiłku chwilę się zdrzemnęli, ponieważ mieli trochę czasu do testu. Na szczęście byli sprawdzani pod względem psychiki, a konkretniej chodziło o magię umysłu. Na początku spytali Harry’ego czy potrafi oklumencję. Gdy potwierdził, mężczyzna, którego widział wczorajszego dnia w komisji egzaminacyjnej, rzekł:
 — Sprawdzę, w jakim stopniu. Na razie nie reaguj tylko ochraniaj umysł.
Furia kiwnął głową, wzmacniając swoje mury obronne wokół umysłu. Niespodziewanie wyczuł inną osobę w swojej głowie, dlatego zaczął chronić swoje myśli. Nie wiedział, ile czasu minęło, ale facet przerył cały jego umysł, nie znajdując najmniejszej przerwy między wężami chroniącymi myśli chłopaka. Wydostał się z jego głowy, kiwnął głową i rzekł:
 — Teraz staraj się jak najszybciej wyrzucić mnie z umysłu, wszelkimi środkami.
Zaatakował. Harry usłyszał, jak któryś z egzaminatorów parsknął śmiechem, gdy zaklęcie ledwo go dotknęło, a mężczyzna został odrzucony w tył, lądując na posadzce.
 — Niech to szlag — zaklął.
 — Miało być wszelkimi środkami — obronił się Furia.
 — Wiem, wiem — odparł, podnosząc się do pionu. — A łagodniejszymi środkami?
Ten kiwnął głową. Zaklęcie uderzyło po raz trzeci. Mężczyzna w ogóle nie odczuł zerwania kontaktu z umysłem Harry’ego. Pokiwał głową z uznaniem.
 — Znasz legilimencję? — Odpowiedział twierdząco. — Rzuć na mnie. Jeśli uda ci się dostać do umysłu, natychmiast z niego wychodzisz.
Tym razem to Furia zaatakował. Facet miał bardzo silne, betonowe mury. Gdyby brunet nie znał żadnych dziedzin magii umysłu, zapewne nie miałby najmniejszych szans na ich przełamanie. Skorzystał jednak z konfisacji i zdezorientował przeciwnika, rozpalając ogień przy samych murach. Wyczuł charakterystyczne drgnięcie, dlatego uderzył w mur, przedostając się do umysłu ofiary. Zdążył zobaczyć zaledwie błysk wspomnienia i wycofał się. Mężczyzna był w wyraźnym szoku. Pozostali obserwowali ich z zaskoczeniem. Egzaminator powiedział wreszcie:
 — Jakie znasz jeszcze dziedziny magii umysłu?
 — W teorii czy praktyce? — odparł Furia.
 — W praktyce.
Wymienił wszystkie dziedziny magii umysłu, których zdążył go nauczyć Snape i których sam użył przypadkowo.
 — Po co się tego uczyłeś? To magia rzadko używania — zdziwił się jego egzaminator.
 — Załapałem się na te rzadko i sytuacja zmusiła mnie do opanowania sporej części magii umysłu.
 — Używałeś ich czy używano ich na tobie? — zapytał starszy blondyn z komisji.
 — Dziedzin broniących zwykle używałem, a atakujących zwykle używano na mnie — odparł bez mrugnięcia okiem.
Blondyn kiwnął głową ze zrozumieniem. Pozwolili mu wrócić do reszty grupy czekającej w poczekalni.
 — W tak młodym wieku tak dużo magii umysłu? — zdumiał się niski facet z łysiną na głowie.
 — Nie słyszeliście tych plotek z bitwy o Hogwart i Bitwie Myśli? — wtrącił drugi.
 — Voldemort go atakował?
 — Tak z tego wychodziło.
 — I on jeszcze jest przy zdrowych zmysłach?
 — Widocznie chłopak ma twardą dupę.
 — Corrales Fabian!
 — Dajcie Potterowi maksa — rzekł jeszcze przewodniczący komisji, zanim Fabian wszedł do środka.

Wieczorem Harry wracał wraz z Oliverem do ich pokoju. Byli już zmęczeni, gdyż tak wczesna pobudka nie należała do trybu ich życia. Dodatkowo po teście mieli wykłady dotyczące psychologii, ponieważ ta lekcja była kontynuowana jeszcze z Uniwersytetu Aurorskiego. W drzwiach wpadł wprost na bruneta z drugiej grupy – Jasona Downey’a. Jego chłodne, stalowoszare oczy wbiły się w niego jak nóż.
 — Uważaj, Potter — rzekł nieprzyjemnym tonem.
Furia zmrużył gniewne oczy. Będąc w Gryffindorze, na pewno by przeprosił i odszedł, ale od kiedy stał się prawdziwym Ślizgonem, nie pozwalał sobie wchodzić na głowę.
 — To ty stoisz w drzwiach i nie można wejść — odpowiedział chłodno.
 — Jaśnie pan Potter, zbawca świata musi mieć pierwszeństwo? — zironizował.
 — Nie zapomnij o czerwonym dywanie i fleszach — odparł lekceważąco.
 — Właśnie lecę po bukiet róż — syknął szarooki.
 — Więc leć, bo się spóźnisz — warknął Furia.
 — Ej, chłopaki, nie szalejcie — wtrącił się Oliver, wchodząc między nich i lekko ich od siebie odpychając.
Jason minął ich bez słowa, rzucając Harry’emu nienawistne spojrzenie.
 — A temu o co chodzi? — spytał Furia, gdy trzasnęły drzwi.
Matthew wzruszył ramionami ze zdziwioną miną. Brunet pokręcił głową z politowaniem i położył się na łóżku, żeby trochę odpocząć.
 — Wyczuwam w pokoju ogień — mruknął pod nosem Navid, wymieniając spojrzenie z Alano.

Amor – Kochanie (hiszp.)
2 Esta broma? – To żart? (hiszp.)
3 Que – Spadaj (hiszp.)

********************

Patrax, trochę nie rozumiem twojego oburzenia. Twierdzisz, że niemal wszystko w domu Harry'ego jest czarno-szare. Albo wyolbrzymiasz albo nie wczytałeś się w tekst. Czarno-szare kolory panują tylko w jadalni i kuchni (zresztą, są ze sobą połączone, więc można uznać, że to jedno pomieszczenie). To, że jest czarny, nie znaczy od razu, że jest to ciemne pomieszczenie, dlatego też jest dodany szary, żeby rozjaśnić. Według mnie oddzielenie wspomnień od teraźniejszości było dość wyraźne. O to chodziło, żeby wszystko było pisane jednym ciągiem i miałam wrażenie, że nie będzie z tym problemu.

A.K.B., celowo napisałam pod poprzednim rozdziałem, żebyście byli cierpliwi, bo sielanka niedługo się skończy, ale znowu nie zwracacie na to uwagi...

Mi$ia, akcja działa się szybko, bo było przyspieszenie, o którym już wcześniej pisałam. Akcja była wymieszana ze wspomnieniami i miałam wrażenie, że wszystko jest tak zobrazowane, że wiadomo, kiedy jest wspomnienie, a kiedy teraźniejszość. Nie przepraszaj, bo chcę Waszych szczerych komentarzy i tak łatwo się nie obrażam, gdy chodzi o krytykę ;)

Teki Datenshi, bardzo się cieszę, że opowiadanie przypadło Ci do gustu :) Hah, rzeczywiście, dużo imion i przezwisk jest z początku alfabetu, ale robiłam to całkowicie nieświadomie xD Haha, ja psychologiem? Nie, nie. Prędzej wpadłabym w szał na takich sesjach. Tak, wszystkie poprzednie opowiadania są zakończone, ale nie licz na yaoi ;) Przecinki to moja zmora, więc możliwe, że czasami ich brakuje. Poszłam za Twoją radą i o nich poczytałam, więc mam nadzieję, że ich ilość takich błędów się zmniejszy.  

Anonimowy, możliwość komentowania jest po to, żeby każdy mógł napisać swoje zdanie. Opinie te są głównie przeznaczone dla mnie i miło jest przeczytać, że komuś się podoba. Jeden wyrazi swoją opinię w jednym zdaniu, a drugi napisze komentarz podzielony na trzy części. Nie musisz czytać komentarzy i nie zabraniaj komuś wyrażać swojej opinii.

Depression, jak odpowiedział Anonim, bloga prowadzi tylko jedna osoba. Na jakiej podstawie pomyślałaś, że więcej? ;)

17 komentarzy:

  1. Pozdawał wszystko? Huoh~, ja to bym oblała xD Nie cierpię się uczyć ;x Jenyy, ta Skeeter jest niemożliwa xD Ciekawam czy Silver będzie wierna Harry'emu przez te półtora roku ;> Ale by była intrygaa, gdyby tak miała kogoś innego xd.. A Jason jest jakiś dziwny.. xD Może ma kompleksy przez sławę Harry'ego albo coś?.. xD Uehuehuehue~ ależ mnie duma rozpierała, gdy Furia był na tym teście z psychiki ♥ Yeah, maxa dostał C<.

    Eee, ja tam myślę, że dałabyś radę ;D Buu~, nie ma yaoi ;_; A zaczęłam czytać HP i Drugie Oblicze C: Zachęciłam też kumpelę do Twojego bloga i z tego, co hm.. zauważyłam, polubiła :D Dzięki, że się za mną wstawiasz, dziwnie się poczułam, kiedy zobaczyłam te hejty xD Jak gdybym pisała o jednorożcach i powtarzała jaki to ktoś jest słiitaśny ._. Yhm. Właśnie nie widziałam błędów i interpunkcyjnych, i innych :3 Jedynie literówka: "Zakaz używania alkoholu i wszelkich mugolskich środków odurzających, zaraz pojedynkowania się, zakaz odwiedzania pokoju dziewczyn..." - zakaz (pojedynkowania się) c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ten sprawdzian fizyczny od razu bym obalała. Naprawdę nie widzę nic przyjemnego w byciu aurorem xD Rozdział spoko, taki przejściowy, więc liczę, że za parę kolejnych postów akcja wybuchnie na całego ;)
    Weny życzę i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Okej . Hmm..Często powtarzasz, iż nei obrażasz się na "dobrą" krytykę. To proszę - tak szczerze, wydaje mi się, że ta notka jest taka sobie. Nie mówie tego wrednie. Myśle tak, ponieważ - masz sporo powtórzeń, akcja z ritą byłą w ogóle nie potrzebna( przynajmniej mi sie tak wydawalo- jesli mozesz to wyprowadz mnei z bledu :] )- nei wiem czy chcialas, by rozdzial byl dłuższy czy co ?
    Zdaje sobie sprawe z faktu, iz czesto powtarzasz, ze akcja bd w nastepnych rozdzialach itd . Lecz postaw sie w naszej sytuacji- tydzien czekamy na notke pełena akcji i typowych dla ciebie opisów.
    A tu tylko takie "lanie wody" .

    nie bierz tego do siebie, ja po prostu muszę ci się wyżalić ;] .
    wiec trzymam cie za slowo i oczekuje ( blagam ! ) akcji w nastepniej notce ;) Zwylke poświęcam cala sobote i mniej wiecej co godzine sprawdzam twojego bloga poszukujac kontynuacji twojego opo :P
    Trzymaj sie i weny zycze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju czytałam następna zapowiedź;/ na merlina zaś będziesz nam opisywała ich treningi i wystroje ich pokoju itp, to już jest nudne!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A niby skąd wiesz, że właśnie w następnym rozdziale nie będzie czegoś ekstra? A może "cechy" Voldemorta "zaatakują" Harry'ego?
      Dodam, że nadużywanie znaków interpunkcyjnych to oznaka poziomu inteligencji.
      Pozdrawiam,
      Drugi Anonimek ;)

      Usuń
    2. Ach, sorry, że spamuję komentarzami, ale dodam coś jeszcze. Według mnie opisywanie wystroju wnętrza albo osoby jest potrzebne do wygenerowania i ćwiczenia wyobraźni, chociaż nie w każdej sytuacji jest one wymagane ani nawet potrzebne. Na przykład jest bitwa, krew się leje, a my będziemy opisywać krój spodni, które nosi Voldemort pod czarną szatą. ;p
      Pozdrawiam,
      Drugi Anonimek ;)

      Usuń
  5. Ciekawi mnie Aleks a to szkolenie to istna żeś bardzo mi się spodobał zakaz wchodzenia do pokoju dzewczyn przypomniał mi się Hogwart mam nadzeje,że silver będzie wierna Furi pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział wspaniały. Nie mogę się już doczekać następnego^-^. przepraszam, że tak krótko, ale piszę ten kom. z komórki §§

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze, przez wakacje nawet zapomniałam, że wczoraj była sobota i dopiero dzisiaj przeczytałam xD Uuu, tak srogo w szkółce aurorskiej?
    Ja bym nie wytrzymała, odpadłabym po tygodniu ;P Jeśli lubisz krytykę to napisałabym trochę, ale nie mam do czego się przyczepić, naprawdę rozdział z kategorii tych najlepszych :] Sorki, że tak krótko, ale jak zwykle nie mam co napisać.
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Zniecierpliwiona czekaniem,
    Mi$ia

    OdpowiedzUsuń
  8. Egzaminy rewelacyjne zwłaszcza ten fizyczny:) I stworzyłaś nam nowego Draco z pierwszych lat gdy poznał Furie czyli wróg publiczny numer jeden:) ale pomysł dobry bo gdyby się tak wszyscy kochali to było by nudno a tak to jest urozmaicenie:)

    Pozdrawiam i Czekam na następny rozdział:)

    Ruda

    PS. Gdyby ktoś chciał przeczytać jakąś ostrzejszą( bez urazy:)) wersje Pottera to polecam HP i zatajone dziedzictwo cały czas jest w trakcie pisani bo autorce blogu idzie to dość wolno ale wersja jest ciekawa dla ludzi tolerancyjnych:)

    Jeszcze raz Pozdrawiam:)

    Ruda

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmm..., w Twoich opowiadaniach widać, że ''chłopak ma twardą dupę'' ;p. Opis tego, jak mają się zachowywać, o ich obowiąskach i tym całym rygorze trochę przypomina mi powojenne wojsko z opowiadań mojego dziadka. :)
    Nie wiem, czy rozdział był zbetowany, czy nie, ale rzuciło mi się w oczy: ''Po zakończeniu szkolenia grupy nadal miały istnieć, a ich członkowie wykonywać wspólne miejsce.'' - zapewne chodziło Ci o ''misje''. ;)
    Pozdrówka od #Variable# ;pp

    OdpowiedzUsuń
  10. Uch, wreszcie nadrobiłam rozdziały. I przepraszam, że trwało to tak długo.
    Wiesz, druga część zaczyna mi się bardziej podobać od pierwszej. Na początku myślałam, że będzie strasznie nudna, skoro już nie ma Voldemorta i ogólnie jest spokojniej, ale dzieje się naprawdę wiele.
    Syriusz ojcem???!!! Wolne żarty, ale okazało się, że radzi sobie świetnie. Jestem naprawdę pod wrażeniem.
    A Harry jako chrzestny... cóż, powiedzmy, że dokładnie tak go sobie wyobrażałam w tej roli.
    Cieszę się, że Harry poradził sobie z przeszłością, mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.
    Carmen jest świetna. Od razu ją polubiłam.
    A jeśli chodzi o rodziców Silver, to cóż, mam nadzieję, że oni staną się teściami Harry'ego. Ten obiad był świetny. Szczerzyłam się przez cały czas.
    Ślub. Tu to się śmiałam. Harry i Teo, albo Toby... jeden z nich... w każdym razie ja naprawdę chciałabym zobaczyć, jak oni wtedy szli do Syriusza i Carmen. Merlinie, to było świetne.
    Nie chciałabym przechodzić takich testów jak Harry. Szczerze? Teraz nie rozumiem, dlaczego on się zdecydował na taką katorgę. Współczuję mu, ale... sam tego chciał.
    Zastanawiam się, jak wytrzyma tyle czasu bez Silver. I jak ona wytrzyma bez niego. Mam nadzieję, że oboje jakoś dadzą sobie radę.
    Och, jeszcze jedno, naprawdę rozbawił mnie powrót z koncertu. Biedny Harry... choć może raczej powinnam powiedzieć, że biedny jest ten chłopak, którego on pobił...
    A i jeszcze Jason. O co mu właściwie chodzi? Mam ochotę mu przywalić.
    Dobra, komentuję tutaj wszystkie rozdziały z drugiego tomu, więc wszystko się trochę pomieszało, ale mam nadzieję, że się połapiesz...xd
    Pozdrawiam i weny życzę,
    Seya.;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Achh wywołujesz we mnie wspomnienia.
    Rita jest jak trucizna, nie ma na nią lekarstwa, ale można ja przechytrzyć ;].
    Zapowiada się ciężki okres na szkółce dla Furii i innych. Podobają mi się Twoje opisy sytuacji.
    Istna rzeź.....
    Magia umysłu hmm. Chciałabym zobaczyć zaskoczoną minę profesora, gdy Furia go wywalił z umysłu. I fakt należał mu się max za umiejętności.
    Zaczyna się akcja ;D

    Daga

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział wspaniały. Podoba mi się, że dokładnie przedstawiasz drogę Furii do kariery i wysiłek jaki wkłada w realizacje marzeń.

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział ciekawy. Nareszcie coś zaczyna się dziać ;d

    Wypowiedź egzaminatora o "twardej dupie" Pottera mnie rozwaliła ;D

    Zastanawia mnie, kiedy zobaczymy efekt uboczny połączenia Harry'ego i Voldemorta :3

    I o co chodzi Downey'owi??

    Eh, a ja znów czytam, zamiast spać (nie, żeby nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło) XD

    Dobranox, życzy
    ~Cathie_Riddle

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej,
    trochę niepokoi mnie zachowanie Jasona Downey, przydała się Harremu nauka rożnych dziedzin magii umysłu, byli pod wrażeniem i to jak udało mu się szybko go pozbyć ze swojego umysłu…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej,
    wspaniale, przydała się Harremu ta nauka rożnych dziedzin magii umysłu, wszyscy byli pod wrażeniem tych umiejętności…
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń