24.08.2013

II. Rozdział 8 - Dywizjon siódmy

„…So give me the drug, keep me alive
Give me what's left of my life
Don't let me go
Pull this plug, let me breathe…”
[Rise Against – Injection]

Wszystkie testy minęły mu szybciej, niż się spodziewał. Sprawdzano ich chyba pod każdym kątem. Do testu sprawnościowego i umysłowego dodano jeszcze odporność na presję, znajomość zaklęć, uleganie emocjom, poświęcenie i wiele innych. Wyniki egzaminu były ściśle tajne i nikt nie wiedział, jak każdemu poszło. Wszyscy wywnioskowali, że dywizjonów będzie tyle, ilu egzaminatorów, czyli siedem. Mieli także pewność, że część zostanie usunięta ze szkolenia.
Harry powoli przyzwyczajał się do porannego wstawania i, co musiał przyznać z niechęcią, kłótni z Jasonem o bzdury. Nie wiedział, o co brunetowi chodzi i dlaczego tak go traktuje, skoro nic mu nie zrobił. Domyślił się, że ma to związek z tym, że jest nieszczęsnym Wybrańcem, bo w sprzeczkach często do tego nawiązywał, ale nic poza tym. Pytał go o to, ale ten zwykle chamsko odpowiadał i rozpoczynała się kolejna awantura. Z pozostałymi chłopakami w pokoju nie było takich problemów. W wolnym czasie Alano uczył go przydatnych zwrotów po hiszpańsku, przy czym często wybuchali śmiechem. Listy dostawał i wysyłał co niedzielę. Silver pisała co tydzień, odpowiadając na jego listy sprzed tygodnia. Zwykle przekazywała wiadomości od pozostałych, aby nie wysyłać mu całych stert listów. Tęsknił za nią i resztą swoich bliskich. Myśl, że zobaczy ich dopiero za pięć miesięcy, była trochę dobijająca, ale musiał sobie z tym radzić. Evelyn także skupiła się na swoich studiach i pracy, aby oderwać myśli od tej świadomości. Pisała mu, że wróciła do mieszkania z Blake i Jasmine, bo w jego pustym domu czuła się nieswojo, gdyż brakowało jej czyjegoś towarzystwa.
Na ostatnim wykładzie z psychologii profesor ogłosił, że po kolacji wszyscy mają wyjść do holu, gdyż zostaną ogłoszone dywizjony. Na jego polecenie każdy spakował swoje rzeczy, ponieważ mieli zmienić pokoje. W trakcie kolacji panowała nerwowa atmosfera – zdawali sobie sprawę z tego, że dzisiaj może być ich ostatni dzień na szkoleniu. Grupkami zebrali się w holu. Alano, Fabian i Oliver stali obok Harry’ego, czekając na wyniki. Pojawili się egzaminatorzy wraz z mężczyzną, który zapoznawał ich z zasadami obowiązującymi w ośrodku oraz wysłał ich świstoklikami.
 — Zostaniecie przydzieleni do odpowiednich dywizjonów i opiekunów, którzy będą nadzorować waszą pracę na zajęciach i poprowadzą większość z nich — rzekł. — Przywołany zostanie jeden z egzaminatorów. Odczyta on listę swoich kadetów. Jest ich siedem, w każdym mniej więcej po piętnaście osób. Jeśli ktoś nie zostanie wyczytany w żadnym dywizjonie, to niestety oznacza, że nie został przyjęty. Wywołane osoby prosimy o ustawienie się w grupkach pod ścianą według dywizjonów. Opiekun pierwszego dywizjonu…
Im bliżej było końca, tym bardziej nerwowa stawała się atmosfera. Oliver wraz z Matthewem zostali przyjęci do pierwszego dywizjonu, Blanca do drugiego, a Fabian do trzeciego. Po wyczytaniu szóstej grupy Harry i Alano nadal nie zostali wezwani, dlatego zerkali na siebie trochę nerwowo. Jason zaciskał szczękę, opierając się o ścianę. Każdemu z nich zależało na dostaniu się do dywizjonu.
 — Opiekun siódmego dywizjonu, Tony Hurt.
Do przodu wyszedł facet mogący mieć najwyżej pięćdziesiąt lat. Miał twardy wyraz twarzy i przeszywające, czarne oczy. Był dość mocno umięśniony, jego twarz pokrywało kilka blizn, a lekki zarost był idealnie przystrzyżony. Krótko ścięte, brązowe włosy pokryte lekką siwizną miały dokładnie taki sam kolor jak zarost.
 — Navid Clive. — Z każdym nazwiskiem emocje były coraz większe. — Alano Corrales. — Hiszpan wypuścił wstrzymywane powietrze i ruszył do Navida. — Jason Downey. — To było jego być albo nie być. Dostrzegł, że wymieniani są według pokoi i alfabetycznie. Nikogo z jego pokoju już nie było, więc… — Harry Potter.
Miał wrażenie, że powietrze uchodzi z niego jak z balonu. Alano wyszczerzył się do niego szeroko, gdy ruszył w kierunku swojego dywizjonu. Z Jasonem spojrzeli na siebie niechętnie. Musieli męczyć się ze sobą kolejne siedemnaście miesięcy.

Harry nie był zadowolony, gdy zobaczył podział pokoi. Ze względu na to, że płci żeńskiej było o wiele mniej i w dywizjonie przypadały maksymalnie trzy, postanowiono zakwaterować je razem, nie zwracając uwagi na podział według grup. Natomiast męska część została przydzielona według dywizjonów. Siódemki dostały przydział na dwa pomieszczenia, dlatego w każdym było po siedem osób. Jedyna dziewczyna nazywała się Madison Snipes, jednak Harry nie zdążył jej zobaczyć. W pokoju był z Alano oraz Jasonem, ku niezadowoleniu obu brunetów. Pozostałych chłopaków nie znał, ale miał nadzieję, że się dogadają. Komnata w niczym nie różniła się od poprzedniej, poza ilością łóżek.
Tony Hurt rozdał im nowe plany zajęć i pożegnał ich złowieszczo:
 — Zaczynamy przed śniadaniem od ostrego treningu.
Nie spodziewali się tego, co ich czeka.

Syriusz obserwował z uśmiechem, jak Dixon sięga po łyżeczkę, chcąc samemu się najeść. Carmen trzymała go na kolanach, by chłopak czegoś nie zbroił. Remus postawił na stole cztery filiżanki z kawą.
 — Dora niedługo powinna być — powiadomił. — Chciała jeszcze coś sprawdzić przed wyjściem z pracy.
Remus wraz z Tonks zamieszkali w skromnym domku na odludziu ze względu na wilkołactwo mężczyzny. Budynek zawierał sypialnię, salon, kuchnię połączoną z jadalnią oraz łazienkę. Para była zadowolona z tak skromnego mieszkania i z jego umiejscowienia. W lesie znajdował się szczelnie zabezpieczony domek. Lunatyk miał w nim przechodzić pełnię, w razie gdyby Syriusz nie był w stanie mu pomóc.
Dom na Grimmauld Place 12 stał pusty, gdyby kiedyś był jeszcze potrzebny Zakonowi lub po prostu do zamieszkania. Blackowie przenieśli się do miasteczka niedaleko Dempsey, gdzie mieszkał Harry. Ich domek był niewiele większy od budynku Tonks i Lunatyka. Powiększony był jedynie o pokój dla Dixona.
Ich rozmowę przerwała wchodząca do pomieszczenia Nimfadora, która rzekła na wstępie:
 — Merlinie, nie wiem, czy mam się cieszyć, czy współczuć.
 — Co jest? — zapytała Carmen.
 — Dzisiaj kadeci zostali podzieleni na dywizjony.
 — No i? — zaciekawili się.
 — Spokojnie. Gdyby Harry się nie dostał, to pewnie już by nas odwiedził — wyszczerzyła się. — Tylko… jego opiekun to Tony Hurt – największy tyran wśród opiekunów.
 — Czemu ten chłopak ma takiego pecha? — mruknął Syriusz, a Tonks roześmiała się.
 — Właśnie sama nie wiem, czy uznać to jako pech. Dlatego nie wiem, czy mam się cieszyć, czy współczuć. Hurt jest największym tyranem, ale zawsze — podkreśliła — na testach wybiera najlepszych spośród wszystkich.
 — Czyli…
 — Czyli Harry’emu musiało nieźle pójść na testach, skoro dostał się do dywizjonu Hurta — ciągnęła. — Musiał coś w nim zobaczyć, jakiś potencjał czy zaparcie. Czasami bardziej zwraca uwagę na charakter i podejście, a nie na testy, więc możemy gdybać. Bardzo dużo osób z jego dywizjonu odpada, bo nie mogą znieść takiej presji i harówki, ale z drugiej strony ci, którzy przetrwają, są najlepszymi aurorami i są naprawdę świetnie wyszkoleni pod każdym względem. Często lądują w Brygadzie Uderzeniowej albo i wyżej.
 — Czyli będziemy mieć niezłego aurora w rodzinie, jeśli tylko wytrzyma psychicznie — podsumowała Carmen ze śmiechem.

Samo wstanie o piątej trzydzieści było dla wszystkich morderstwem. Ich opiekun wpadł do pokoju z rykiem:
 — Ruszać dupska, leniwe ślamazary!
Rozległ się głośny huk, gdy ktoś wypadł z łóżka, lądując na podłodze.
 — S-so? — wyjąkał drugi przez sen.
 — Jeśli za piętnaście minut nie stawicie się na boisku, wylecicie z hukiem, zanim powiecie słowo auror! — ryknął donośnie Tony.
To ich rozbudziło. Mężczyzna ruszył budzić drugą część dywizjonu, a oni w pośpiechu zaczęli wrzucać na siebie ubrania treningowe. Alano jęczał coś w międzyczasie po hiszpańsku.
 — Mówili, że treningi zaczynają się o szóstej trzydzieści — stęknął któryś z chłopaków. — A śniadanie przesunęli przecież na ósmą.
 — Może coś się zmieniło — odparł ktoś inny, naciągając na siebie koszulkę.
W szybkim tempie pobiegli na boisko, aby się nie spóźnić. Druga część grupy oraz Madison dołączyli do nich kilka sekund później. Tony już na nich czekał z twardym wyrazem twarzy.
 — Nie ma spania! — ryknął mężczyzna. — Zaczynamy trening pół godziny szybciej od reszty, bo wyglądacie jak chuderlawe wyrzutki z Nokturnu! Trzy kółeczka wokół boiska! Ruszać się i nie ociągać!
 — A-ale… — wyjąkał ktoś.
 — Bez protestów, bo wylecisz!
Harry i Alano wymienili ze sobą strwożone spojrzenia i ruszyli za resztą.
 — Szybciej, bo ominie was śniadanie!
Przebiegnięcie jednego kółka było morderczym wyczynem. Poganiani przez  Tony’ego przebiegli trzy, ledwo dysząc.
 — Na ziemię i pięćdziesiąt brzuszków!
Próby marnego protestu spełzły na niczym.
Na śniadanie poszli na nogach jak z waty. Takiego wycisku nikt z nich nigdy nie dostał.
 — Boję się tego, co będzie na zajęciach — powiedział słabo Navid.
Zaledwie pięć z trzynastu przedmiotów mieli z innym profesorem niż Hurt. W pierwszej kolejności czekało ich coś tajemniczego pod nazwą emocje. Jeszcze przed salą doszło do konfliktu Harry’ego z Jasonem. Tony, na ich nieszczęście, zobaczył to.
 — Włazić do sali! — Weszli. — Downey i Potter, po dwadzieścia pompek!
Czy tego chcieli, czy nie, musieli wykonać polecenie, mimo już i tak obolałego ciała. Zgodnie przyznawali, że mimo tyranii, jaką wprowadził Hurt, na lekcji mówił bardzo ciekawie. Odpowiedział na pytanie, na czym będzie polegała ta lekcja. Okazało się, że będą próbowali opanować swoje emocje i uodpornią się na presję. Tony co chwilę rozbudzał ich z transu wrzaskiem:
 — Clive, dwadzieścia pompek za niesłuchanie!
Bez protestów wszyscy wykonywali ćwiczenia, a reszta uczyła się na błędach innych.
 — Macie trzymać twardą minę do złej gry! — huknął nagle Tony. — Nie możecie wzbudzać paniki swoją miną. Obywatele oczekują od was wsparcia, także psychicznego. Jeśli zobaczą, że panikujecie, sami zaczną to robić. Nastąpi efekt fali i w końcu wszyscy popadną w panikę, a to jest niedopuszczalne! Ktoś na was krzyczy? Twarda mina! Zwłaszcza jeśli jest to wasz przełożony. Ktoś was rozśmiesza na ważnej ceremonii, gdy musicie być poważni? Twarda mina, chociaż wewnątrz pękasz ze śmiechu! Zrozumiano?
 — Tak — odparli pomrukiem.
 — Z życiem, a nie jakbyście mieli zaraz pocałować gnijące ciało! I tak jest się odpowiada!
 — Tak jest! — powiedzieli zgodnie.
 — Corrales! Nie rób takiej głupiej miny! — wrzasnął nagle do ucha Alano, a ten aż podskoczył. — Nie skacz ze strachu jakbyś miał w dupie owsiki! Twarda mina! Nie patrz tak na mnie! Nigdy nie patrz przełożonemu w oczy, bo tylko go rozdrażnisz, gdy będzie na ciebie krzyczał! Patrz prosto przed siebie, a twoja twarz nie ma nic wyrażać! Walcz o swoje, ale wysuwaj porządne argumenty i mów spokojnie, ale stanowczo! Jeśli wiesz, że zrobiłeś błąd, siedź cicho! Gdy przełożony się uspokoi, dopiero wtedy przeproś! Zrozumiano, Corrales?
 — Tak jest!
 — Jeśli kiedykolwiek usłyszę, że liżecie dupę swojemu przełożonemu, będę nawiedzał was w snach! To jest traktowane jako zdrada dywizjonu! A dywizjon na czas misji i walk staje się waszą rodziną! Dywizjon na czas walki staje się najważniejszy! Chronicie siebie nawzajem i poświęcacie się dla innego członka dywizjonu, chociaż macie ochotę ukręcić mu łeb! W waszym dywizjonie jest jedna kobieta, ale traktujecie ją tak samo! Równouprawnienie! Niektóre kobiety mają większe jaja niż niejeden facet!
Mniej więcej w taki sposób przebiegała cała lekcja. Tony miał bardzo donośny głos, dlatego nawet gdy mówił normalnie, mieli wrażenie, że krzyczy. Kiedy porządnie ryknął, wszyscy aż podrygiwali. Po półgodzinnej przerwie skierowali się na lekcje zaklęć obronnych. Wszyscy uznali, że pompki są nieodłącznym elementem lekcji ich opiekuna.
 — Redford! — Szczupły blondyn z mnóstwem piegów na twarzy, lecz zaciętym wyrazem, spojrzał na Hurta granatowymi oczami. — Czy istnieje tarcza na Zaklęcia Niewybaczalne?
 — Nie — odparł z automatu.
 — Pierdo*enie o Chopinie! A Potter jak odbił Avadę?!
 — No, ale on to zrobił w wężomowie, której nikt nie zna.
 — Słuszna uwaga, Redford. Ale istnieje tarcza, skoro ktoś jej użył. Pamiętaj na przyszłość.
Mówił i mówił. Poruszył wątek Zaklęć Niewybaczalnych, pojedynków i wielu innych.
 — Czy ktoś z was stał kiedykolwiek przed Voldemortem?
 — Bo to raz — stwierdził Furia pod nosem.
Alano parsknął śmiechem, rozległy się chichoty, a Tony spojrzał na Harry’ego, który bezradnie wzruszył ramionami.
 — No tak, mamy tu jeden wyjątek. I jakie to uczucie?
 — Gówniane — przyznał szczerze.
 — Dosłownie! — potwierdził Tony. — Gdy stoisz przed silniejszym od siebie przeciwnikiem, nie możesz okazać strachu, bo zdepta cię jak małego karalucha. Twarda mina! Niech pokaże chociaż odrobinę zwątpienia. Nikt nie jest niepokonany. Nie kozakuj! Nie pokazuj od razu wszystkiego, co umiesz! Szukaj słabego punktu i go wykorzystaj! Zdezorientuj gnoja słowami, jeśli masz możliwość! Prawda, Potter?
 — Tak jest!
 — Ktoś brał udział w bitwie o Hogwart, poza Potterem? — Cisza. — Szkoda z tego względu, że byście zobaczyli, co to znaczy współpraca, która jest najważniejsza w bitwach. W takich sytuacjach ważne jest zwycięstwo, a nie niechęć do sprzymierzeńców. Wszyscy się jednoczą, żeby wygrać. Pamiętajcie o tym, gdy będziecie w takiej sytuacji.
Wspomnienie bitwy o Hogwart nie było dla Harry’ego miłym przeżyciem, ale mógł się tego spodziewać, gdyż ta historia została już zapisana w nowym wydaniu Historii Hogwartu. Młodzi uczniowie mieli wiedzieć o niej wszystko, skoro działo się to tak niedawno. Ktoś lekko szturchnął go w bok, więc zerknął tam. Madison Snipes wyglądała na osobę pochodzącą z arystokratycznej rodziny. Gładka skóra podkreślała jej delikatność, a lekko wystające kości policzkowe nadawały twarzy ostrości. Małe, malinowe usta uniosły się delikatnie w górę, a niebieskie oko mrugnęło do niego przyjaźnie. Uśmiechnął się w odpowiedzi, wracając do rzeczywistości, aby nie robić zaraz kolejnej partii pompek. Madison odgarnęła jasno brązowe włosy, które wpadały jej do oczu, skupiając się na dalszej części wykładu.

Przez kolejny miesiąc cały dywizjon dostosowywał się do warunków wprowadzonych przez Hurta. Jeden chłopak już nie wytrzymał tak wielkiej presji i odszedł z ośrodka szkoleniowego. Drugi natomiast został wylany przez Tony’ego. Opiekun nie miał dla nich litości na zajęciach, a szczególnie na ćwiczeniach fizycznych. Nadal twierdził, że wyglądają tak, jakby mieli niedługo rozpaść się na kawałki wraz z podmuchem wiatru, dlatego zabierał ich na siłownię i nakazał przestrzegać odpowiedniej diety. Efekty powoli zaczynały być widoczne. Jedynie Madison miała trochę inny tryb. Także z nimi ćwiczyła i przestrzegała diety, ale Tony twierdził, że kobieta z wielkimi mięśniami nie wygląda zachęcająco, z czym męska część dywizjonu się zgodziła i miała taki tryb, aby wyćwiczyła kondycję i, na jej prośbę, wyrzeźbiła trochę sylwetkę.
Prywatnie Tony był świetnym facetem, z którym mogli się pośmiać i porozmawiać o problemach między członkami dywizjonu. Często przychodził do ich pokojów i rozmawiał z nimi, jakby nie był ich opiekunem. Niektórzy twierdzili, że się z nimi spoufala, ale wychowawcy powtarzali, że to naturalne. Mężczyzna potrafił oddzielić kontakty prywatne od zawodowych. Z rana wracali do relacji tyran-ofiary, więc dywizjon nie spoczywał na laurach. Po lekcjach wprowadzających Tony szybko przeszedł do praktyki. Uczyli się nowych zaklęć i klątw oraz walki zarówno z różdżką, jak i sposobami mugolskimi. Wysilali swoje umysły na logice w zadaniach praktycznych, pracowali nad panowaniem nad swoimi emocjami. To ostatnie sprawiało dość duży problem. Tony wychodził nawet poza program. Na lekcji przemienionych mieli uczyć się tylko teorii i podstaw walki z wilkołakami i wampirami, jednak on poszedł z tym dalej. Jednocześnie przedłużały się trochę ich zajęcia. Inni opiekunowie uznawali to za niepotrzebne, ale Tony chciał, aby umieli to perfekcyjnie. Jak na pięćdziesięciodwulatka Hurt był bardzo sprawny, czasami zawstydzając tym młodych kadetów. Miał też manię pobudzania ich do wzmożonego wysiłku, wyzywając ich od najgorszych. Swoimi tekstami często wzbudzał w nich śmiech, co kończyło się pompkami dla całego dywizjonu. W tym czasie Tony darł się, że mają panować nad emocjami. Harry i Jason robili je najczęściej, zwykle przez kłótnie, o których Tony przypadkiem się dowiedział lub usłyszał.
Poza Jasonem Harry miał ze wszystkimi dość dobry kontakt. Zdarzały się kłótnie, lecz było to naturalne. Nie byli przyjaciółmi, ale tolerowali swoją obecność i mogli ze sobą niezobowiązująco porozmawiać lub pożartować. Madison często przychodziła do ich pokoju i rozmawiała z nim oraz Alano o niczym ważnym. Z czasem coraz bardziej się do siebie przywiązywali, a Hiszpan zaczął na nią zwracać coraz większą uwagę. Jason trzymał się z Patriciem Keitelem – wiecznie znudzonym chłopakiem o włosach w kolorze miodu i kwadratową twarzą. Poza nimi w pokoju mieszkali także Isaac Brody i Jasper Mayer. Ten pierwszy był od Harry’ego dwa lata starszy i bardzo często żartobliwie wszystkim docinał. Znakiem rozpoznawczym był blond irokez na głowie i koszulka z jego ulubionymi zespołami rockowymi. Harry miał z nim wiele tematów do rozmów, gdyż okazało się, że mają podobny gust muzyczny. Z kolei Jasper trochę przypominał Furii Neville’a. Był dość niski, początkowo trochę grubszy, jednak dzięki ćwiczeniom i diecie jego sylwetka znacznie się poprawiła. Należał do osób dość cichych i poukładanych, które jednak twardo dążą do wyznaczonego sobie celu. Był bardzo przywiązany do swojej siostry, do której co niedzielę wysyłał listy. Zielone oczy chłopaka z uporem i zawziętością wpatrywały się w Tony’ego, kiedy to na niego padała kolej wysłuchiwania krzyków mężczyzny na lekcji emocji.
Na początku października z dywizjonu odszedł kolejny chłopak mieszkający w drugim pokoju. Navid nie był zbyt zadowolony, gdyż był to jego najlepszy kumpel. Cała grupa starała się odwieść chłopaka od tego pomysłu, ale to nic nie dało. Zaledwie dwa tygodnie później kolejny kadet został wyrzucony, tym razem za złamanie regulaminu. Chłopak nie utrzymywał z nikim z siódmego dywizjonu bliższych kontaktów. Wszyscy byli zdumieni, kiedy okazało się, że pod wpływem alkoholu i narkotyków pobił kogoś z piątego dywizjonu. Gdy pakował swoje rzeczy, wyglądał na rozzłoszczonego i na pożegnanie pokłócił się z siódemkami, pozostawiając po sobie złe wrażenie. Z piętnastu kadetów zostało już jedenaście osób.
Kolejny list od Silver sprawił, że Harry stracił entuzjazm. Niby był całkiem normalny, ale tęsknił za dziewczyną, swoimi przyjaciółmi ze Slytherinu, Blackami i Remusem. Starał się trzymać na duchu, ale niechciane myśli i tak pojawiały się w jego głowie. Całe szkolenie nie było łatwe i psychika szybko mogła się złamać pod taką presją. Dodatkowo rozstanie z najbliższymi wszystko podsycało.
 — Co jest? — zapytał Alano, odganiając od siebie dym papierosowy.
Isaac chamsko wypuścił dym z ust w jego stronę. We trójkę stali w tak zwanej palarni, gdzie palacze mogli bez problemów poddawać się swojemu uzależnieniu. Był to jedyny legalny mugolski środek, którego kadeci mogli używać. Alano i Harry byli aktualnie towarzyszami Isaaca, który był nałogowcem, jak się okazało.
 — A co ma być? — odparł Furia, chociaż domyślał się, że zauważyli zmianę w jego nastawieniu.
 — Jakoś straciłeś entuzjazm — odpowiedział Isaac, wymieniając porozumiewawcze spojrzenie z Hiszpanem.
Przez chwilę stali w ciszy. Brody zaciągnął się mocno i wypuścił dym z ust.
 — Już mnie powoli wku*wia to szkolenie  — rzekł w końcu Furia.
Blondyn spojrzał na niego pytająco, podając mu papierosa. Po chwili wahania Harry wziął go od chłopaka.
 — Ku*wa, drugi — warknął Alano ze śmiesznym akcentem i otworzył okno.
Isaac i Harry zerknęli na niego z rozbawieniem. Brunet wziął przykład z blondyna. Początkowo czuł nieprzyjemny smak i przez moment skrzywił się z wrażeniem, że zaraz się zakrztusi, ale po chwili przeszło. Widząc, że Furia nie ma zamiaru oddać papierosa, Isaac wyciągnął sobie drugiego.
 — I ciebie dopadł dołek spowodowany szkoleniem — stwierdził. — Cóż… Myślałem, że ciebie to ominie.
 — Nawet najtwardszego potrafią tutaj złamać — zauważył Alano. — Chyba nie chcesz zrezygnować…
 — Coraz częściej o tym myślę…
 — Nawet, ku*wa, nie próbuj! — warknął Hiszpan.
 — Pomyśl o tym, że dwa lata pójdą na marne — dodał Isaac.
 — Cytujesz mnie, gdy próbowałem odwieść Mike’a od rezygnacji — powiedział Harry z rozbawieniem.
 — Celowo, bo miałeś rację. Wyglądałeś, jakby zależało ci na ukończeniu tego szkolenia.
Furia wypuścił dym z ust.
 — Zawsze miałem w mózgownicy, że będę aurorem — mruknął.
 — No właśnie. Bliżej ci niż dalej do ukończenia szkolenia. Dwa lata pójdą w pi*du, a ty będziesz musiał szukać nowego zawodu i męczyć się kolejne lata. Pokaż, że masz jaja i dokończ to, co zacząłeś.
Furia westchnął.
 — Silver poczeka, jeśli kocha — dodał Alano, a brunet popchnął go lekko, co spotkało się z ich śmiechem.
Każdy miał czasami gorsze dni, ale członkowie dywizjonu często starali się pomóc podjąć decyzję o pozostaniu na szkoleniu. Nie było łatwo, ale musieli sobie radzić.
Między dywizjonami zaczęła tworzyć się rywalizacja. Każdy chciał być najlepszy. Szczególnie po zorganizowaniu przez opiekunów pojedynków między grupami było to bardzo widoczne. Największe napięcie wyczuwało się między szóstkami oraz siódemkami i to tam najczęściej dochodziło do słownych potyczek i przepychanek. Każdy twardo bronił swojego dywizjonu. Opiekunowie interweniowali, gdy dochodziło do poważnych konfliktów. Kiedy były to tylko wredne docinki, uznawali to za zdrową rywalizację, która wpływa na wszystkich pobudzająco.

*******************

Mysza Xde, akcja z Ritą miała pokazać, że prasa w dalszym ciągu interesuje się życiem Harry'ego. Było to po prostu takie wtrącenie, żeby było wiadomo jak się sprawy mają. Jakoś muszę rozpocząć akcję, która może być nudna, żeby później się działo. Wiem, że czasami rozwijam niepotrzebne wątki, ale cóż... Tak mam ;)
Anonim, wiesz po co autorzy piszą wygląd pokoju, osób itd? Żeby  nauczyć się pisać. Drugi Anonim ma rację. Opisy rozwijają umiejętności, więc nie miej do mnie pretensji o to, że opisuję wygląd pokoju. Notabene, to, że będę opisywała treningi (co zrobię w skrócie i opiszę to, co według mnie będzie najważniejsze) nie oznacza od razu, że będzie nudno.

19 komentarzy:

  1. Ten cały rozdział i opisy o wiele bardziej mi się spodobały, niż w poprzednim rozdziale. Jest co raz lepiej :) Mam nadzieję, że Jason i Harry w końcu jako tako się pogodzą. Czekam na kolejny post ze zniecierpliwieniem.
    Weny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uoooo~ A mnie się ten Tony Hurt podoba xD Mam taką właśnie babkę od maty (która wraca w tym roku, bo była na urlopie przez rok) i jest jak on xD Dywizjon siódmy będzie najlepszy~! XD Wspominałaś, że Hurt wybierał tych najlepszych czy cuś, więc huh C< Długi ten rozdział, fajnie c: Harry tęskni za przyjaciółmi ze Slytherinu jak ja za czasami, kiedy chodzili do szkoły xD Wzięłam się już za czytanie raz jeszcze, ale jestem jeszcze na etapie przed pójściem do Hogwartu, uh ;x
    Hah, teksty Harry'ego na zajęciach
    "— Czy ktoś z was stał kiedykolwiek przed Voldemortem?
    — Bo to raz — stwierdził Furia pod nosem.
    (...)
    — No tak, mamy tu jeden wyjątek. I jakie to uczucie?
    — Gówniane — przyznał szczerze."
    Best tekst ever xd
    Wyobrażam sobie Hurta jako kapitana Sao Feng z Piratów z Karaibów: Na krańcu świata. xdd
    Mnie się tam podoba, rozwijanie niepotrzebnych wątków także, przynajmniej wiemy, co się tam dzieje c: Akcja będzie w swoim czasie, poczekamy, dożyjemy :3
    Pozdrawiam c:

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem :) Każdy autor ma swoje własne..."fetysze" :D .
    Ten rozdział bardzo mi się podobał ( ze skrajności w skrajność :] ) . Podobał mi się wątek z Syriuszem i resztą - dobrze, że nie skupiasz się tylko i wyłącznie na głównym bohaterze :)
    W momencie gdy Harry zapalił papierosa dziwnie się poczułam - wydawało mi się, że Harry już w jednym z twoich opowiadań palił, atu zachował się jak "amator" :) Choć po chwili namysłu... pewności nie mam :) . W każdym razie czasem czytając TĄ historię mili mi się z poprzednimi - twojego autorstwa, oczywiście :] To chyba dowodzi, że piszesz bardzo interesująco ( kurcze, ale ze mnie wazeliniarz ;] ). tak-w końcu doszłam do setna - chciałam Ci wynagrodzić wcześniejszy niemiły komentarz :) To tyle :] Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejku dzisiaj jestem pierwsza:) Rozdział zajebisty szkolenie rewelacyjne a zwłaszcza opiekun grupy taki z charakterem:) A tak po za tym to opisy miejsc czy osób i tak dajesz w miarę możliwości krótkie do Sienkiewicza ci daleko więc spoko luz:) Jak opis pokoju zajmie ci cały rozdział to wtedy będzie źle;p

    Pozdrawiam i weny życzę dużo:)

    Ruda
    PS. Trochę nie po polskiemu:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego komentarze innych nie wyświetliły mi się do puki nie dodałam swojego??????

    Ruda

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny rozdział. brakuje mi słów by opiać comyślę . kończe bo pisze z kom.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawy rozdział.Fajnie tom wszystko opisałaś, emocje, choć zaciekawił mnie ten list...ciekawe co w nim było iż Harry się chciał poddać?...

    Czekam na next:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mnie rozśmieszyła Tonikins kiedy zaczeła opowiadać na takiego tyrana myślałam,że ten chłopak,który ma konflikt z Herrym odpadnie ciekawi mnie co było w tym liście od Silwer że furia miał dołka

    OdpowiedzUsuń
  9. Zbieram swoje cztery litery i w końcu mobilizuję się, żeby napisać komentarz :) Podoba mi się ta kłótnia z Jasonem i ogółem polubiłam go jako człowieka. W końcu ktoś, kto niezbyt lubi naszego Wybrańca. Przed chwilą wpadłam na tak - w moim mniemaniu - fenomenalny pomysł związany z Jasonem, że szok, ale kurde... wiem, że nie czytasz mi w głowie i prawie na pewno nie będzie tak, jak to sobie wymyśliłam. Przyznaję się, że mam wysokie oczekiwania co do tego wątku i banalne rozwiązanie sprawy, czyli: nienawidzą się, Tony każe się pogodzić, godzą się, best friend forever. Tyle można tutaj zrobić, że w życiu Ci nie wybaczę, jeśli to będzie właśnie tak wyglądało.
    W związku z powyższymi rozmyślaniami boję się obecnej zapowiedzi następnego rozdziału, bo to może naprawdę świetnie wyglądać i równie dobrze można to bardzo łatwo sknocić. Mam nadzieję, że uda Ci się dobrze z tego wybrnąć.
    Pomysł z papierosami... ee, mi nie bardzo leży. Taki trochę pretensjonalny, no ale cóż... Twoje opowiadanie.
    Tony też mi się podoba jako człowiek, fajny charakter, taki... no, taki ok. Bardzo podobała mi się ta rozmowa o Niewybaczalnych. Była dosyć fajnie ułożona. I tutaj Tony także mi się spodobał. Podchodzi do wszystkiego w bardzo logiczny sposób i to jest w nim najlepsze, bo logika to jeden z moich ulubionych działów nauki, jeśli tak to można nazwać ;)
    A, i ta dziewczyna, Madison czy jak ona tam. Ta dziewczyna dała mi nadzieję na koniec tej sielanki Harry/Silver. Nie wiem, czy słusznie, ale jedno zdanie gdzieś w tym rozdziale dało mi takie nadzieje. Może nawet więcej niż jedno. Chociaż osobiście wolałabym, żeby Harry na koniec został singlem albo umawiał się z jakąś kanoniczną dziewczyną, a co :)
    Z tą sytuacją, kiedy Harry chciał zrezygnować, także można było trochę rozwinąć, ja osobiście lubię takie dodatkowe wątki, chociaż wolę je, kiedy są na poważnie, nie dla śmiechu.
    To dzisiaj tyle, nie trafiłam na błędy, więc żadnych nie wytknę. Pozdrawiam serdecznie [www.pisanina-frigus.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  10. Wreszcie coś zaczyna się dziać!
    Wydaje mi się,że we wcześniejszych rozdziałach tej akcji nie było, teraz to widać. Jednak nie mówię,że poprzednie posty były nudne.
    Zawierały po prostu... mniej akcji ;)
    Bardzo spodobał mi się opiekun dywizjonu Harry`ego. Treściwy człowiek, wnioskuję z zapowiedzi.
    Weny

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy wcześniej nie komentowałam tego bloga, choć widnieje prawie na szczycie mojej listy ulubionych blogów. Nie będę tu mówić o "ogromie" akcji w poprzednich rozdziałach, bo coś takiego mi się podobało, tylko o tym szablonie. Nie, żeby coś, ale poprzedni był lepszy. Pod względem wyglądu i użyteczności.

    Ale to tylko moje zdanie, a to twój blog, więc się nie wtrącam. Po prostu mi się to nie podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Boski rozdział, podobnie jak cała reszta :d Nie mogę doczekać się kolejnego.
    Szablon... oryginalny, inny, jednak bardziej podobały mi się poprzednie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Na początku muszę powiedzieć, że kocham twe opowiadania i mam szczerą nadzieję, że na mój komentarz odpowiesz :P
    Kurde, chyba nigdy nie uda mi się dojść do tego poziomu pisania co ty. A poza tym twoje pomysły są... Mniam.
    Oryginalne, podoba mi się to, że nie zaczynałaś pierwszych rozdziałów tak jak wszyscy:,,\Ulicą Privet Drive szedł smutny brunet, który smucił się tym, że jego ojciec chrzestny umarł, bla, bla, bla."
    Nie żebym chciała urazić tych, co tak zaczynają, ale większość blogów o tematyce HP tak się zaczyna.
    Dobra, zboczyłam z tematu.
    Jestem poza tym ciekawa, skąd bierzesz takie zajebiste przezwiska :P
    Hm. Chciałabym się Ciebie coś zapytać, ale na GG :)
    Napisz, proszę :* 47992601
    Chcem, żebyś wiedziała, że... Kocham twe opowiadania.
    Fajne szablony.
    Mówiłam już, że kocham twoje opowiadania?
    Mam dziwnie wrażenie, że wciąż coś powtarzam :P
    Buziaczki.
    Lady Potter :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Swietny rozdzial juz nie moge sie doczekac co planujesz dalej! Ogolnie wszystkie opowiadania sa swietne ale tak sie wyrobilas juz w pisaniu. Przepraszam za brak polskich liter ale klawiatura angielska. Co do silver i harrego mam nadzieje ze po powrovie wszystko sie ulozy. To jest chyba najslodsza para we wszystkich twoich opowiadaniach, urocza z dawka mroku

    OdpowiedzUsuń
  15. Cieszę się, że Harry przeszedł testy. Zresztą nie spodziewałam się niczego innego. Ale trochę się martwiłam. Test sprawnościowy był koszmarny. Nie mam pojęcia, jak udało mu się go ukończyć.
    Polubiłam jego dowódcę. Jest momentami przerażający, ale i zabawny. Chociaż te jego kary... tragedia.
    Mam nadzieję, że Harry nie zrezygnuje. Już tak niewiele mu brakuje do końca. Byłby niezłym głupkiem, gdyby teraz się poddał. Silver jakoś wytrzyma. Przynajmniej sprawdzą swoją miłość... i wierność.xd
    Przepraszam za krótki komentarz. Kolejny będzie dłuższy.
    Pozdrawiam,
    Seya.

    OdpowiedzUsuń
  16. Takie czekanie doprowadziłoby mnie do szału chyba.
    Wzięłabym pod uwagę drugą opcję Tonks, że Tony wybiera najlepszych do swoich dywizjonów.
    He już mi się podoba Tony i jego metody wychowawcze na zajęciach ;D. Widać, że będzie miał oko na Furię i oczekiwał od niego więcej.
    Grunt to wsparcie towarzyszy..

    Daga

    OdpowiedzUsuń
  17. Hey!
    Kolejny rozdział ^^
    Coraz ciekawiej, muszę przyznać ;d

    O co chodzi Jasonowi?
    Mam podejrzenia...
    Ale najpoważniejszym jest:

    Jego ojciec/matka/przyjaciel był śmierciożercą i ten chce się zemścic za to, co spotkało tą osobę :/

    Już lubię Tony'ego :3
    Ale ulżyło mi, że nie staram się o posadę aurora ;D

    Nie mogę doczekać się, aż zacznę czytać kolejny rozdział ;d

    Całuski sprzed telewizora (mama znów ogląda "Ewa gotuje" ;'( )
    ~Cathy_Riddle

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej,
    Harremu udało się załapać, i tak dostał się do największego tyrana, ale z drugiej strony też to szczęście jak Tony wybiera tylko najlepszych z najlepszych…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej,
    o tak Harremu udało się załapać, a przy okazji dostał się do największego tyrana... chociaż ma i wielkie szczęście jak Tony wybiera tylko najlepszych z najlepszych…
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń