„…So give me the drug, keep me alive
Give me what's left of my life
Don't let me go
Pull this plug, let me breathe…”
[Rise Against – Injection]
Wszystkie testy minęły
mu szybciej, niż się spodziewał. Sprawdzano ich chyba pod każdym kątem. Do
testu sprawnościowego i umysłowego dodano jeszcze odporność na presję,
znajomość zaklęć, uleganie emocjom, poświęcenie i wiele innych. Wyniki egzaminu
były ściśle tajne i nikt nie wiedział, jak każdemu poszło. Wszyscy
wywnioskowali, że dywizjonów będzie tyle, ilu egzaminatorów, czyli siedem.
Mieli także pewność, że część zostanie usunięta ze szkolenia.
Harry powoli
przyzwyczajał się do porannego wstawania i, co musiał przyznać z niechęcią,
kłótni z Jasonem o bzdury. Nie wiedział, o co brunetowi chodzi i dlaczego tak
go traktuje, skoro nic mu nie zrobił. Domyślił się, że ma to związek z tym, że
jest nieszczęsnym Wybrańcem, bo w sprzeczkach często do tego nawiązywał, ale
nic poza tym. Pytał go o to, ale ten zwykle chamsko odpowiadał i rozpoczynała
się kolejna awantura. Z pozostałymi chłopakami w pokoju nie było takich
problemów. W wolnym czasie Alano uczył go przydatnych zwrotów po hiszpańsku,
przy czym często wybuchali śmiechem. Listy dostawał i wysyłał co niedzielę.
Silver pisała co tydzień, odpowiadając na jego listy sprzed tygodnia. Zwykle
przekazywała wiadomości od pozostałych, aby nie wysyłać mu całych stert listów.
Tęsknił za nią i resztą swoich bliskich. Myśl, że zobaczy ich dopiero za pięć
miesięcy, była trochę dobijająca, ale musiał sobie z tym radzić. Evelyn także
skupiła się na swoich studiach i pracy, aby oderwać myśli od tej świadomości.
Pisała mu, że wróciła do mieszkania z Blake i Jasmine, bo w jego pustym domu
czuła się nieswojo, gdyż brakowało jej czyjegoś towarzystwa.
Na ostatnim wykładzie z
psychologii profesor ogłosił, że po kolacji wszyscy mają wyjść do holu, gdyż
zostaną ogłoszone dywizjony. Na jego polecenie każdy spakował swoje rzeczy,
ponieważ mieli zmienić pokoje. W trakcie kolacji panowała nerwowa atmosfera – zdawali
sobie sprawę z tego, że dzisiaj może być ich ostatni dzień na szkoleniu.
Grupkami zebrali się w holu. Alano, Fabian i Oliver stali obok Harry’ego,
czekając na wyniki. Pojawili się egzaminatorzy wraz z mężczyzną, który
zapoznawał ich z zasadami obowiązującymi w ośrodku oraz wysłał ich
świstoklikami.
— Zostaniecie przydzieleni do odpowiednich
dywizjonów i opiekunów, którzy będą nadzorować waszą pracę na zajęciach i
poprowadzą większość z nich — rzekł. — Przywołany zostanie jeden z
egzaminatorów. Odczyta on listę swoich kadetów. Jest ich siedem, w każdym mniej
więcej po piętnaście osób. Jeśli ktoś nie zostanie wyczytany w żadnym
dywizjonie, to niestety oznacza, że nie został przyjęty. Wywołane osoby prosimy
o ustawienie się w grupkach pod ścianą według dywizjonów. Opiekun pierwszego
dywizjonu…
Im bliżej było końca,
tym bardziej nerwowa stawała się atmosfera. Oliver wraz z Matthewem zostali
przyjęci do pierwszego dywizjonu, Blanca do drugiego, a Fabian do trzeciego. Po
wyczytaniu szóstej grupy Harry i Alano nadal nie zostali wezwani, dlatego
zerkali na siebie trochę nerwowo. Jason zaciskał szczękę, opierając się o
ścianę. Każdemu z nich zależało na dostaniu się do dywizjonu.
— Opiekun siódmego dywizjonu, Tony Hurt.
Do przodu wyszedł facet
mogący mieć najwyżej pięćdziesiąt lat. Miał twardy wyraz twarzy i
przeszywające, czarne oczy. Był dość mocno umięśniony, jego twarz pokrywało
kilka blizn, a lekki zarost był idealnie przystrzyżony. Krótko ścięte, brązowe
włosy pokryte lekką siwizną miały dokładnie taki sam kolor jak zarost.
— Navid Clive. — Z każdym nazwiskiem emocje
były coraz większe. — Alano Corrales. — Hiszpan wypuścił wstrzymywane powietrze
i ruszył do Navida. — Jason Downey. — To było jego być albo nie być. Dostrzegł,
że wymieniani są według pokoi i alfabetycznie. Nikogo z jego pokoju już nie
było, więc… — Harry Potter.
Miał wrażenie, że
powietrze uchodzi z niego jak z balonu. Alano wyszczerzył się do niego szeroko,
gdy ruszył w kierunku swojego dywizjonu. Z Jasonem spojrzeli na siebie
niechętnie. Musieli męczyć się ze sobą kolejne siedemnaście miesięcy.
Harry nie był
zadowolony, gdy zobaczył podział pokoi. Ze względu na to, że płci żeńskiej było
o wiele mniej i w dywizjonie przypadały maksymalnie trzy, postanowiono
zakwaterować je razem, nie zwracając uwagi na podział według grup. Natomiast
męska część została przydzielona według dywizjonów. Siódemki dostały przydział
na dwa pomieszczenia, dlatego w każdym było po siedem osób. Jedyna dziewczyna
nazywała się Madison Snipes, jednak Harry nie zdążył jej zobaczyć. W pokoju był
z Alano oraz Jasonem, ku niezadowoleniu obu brunetów. Pozostałych chłopaków nie
znał, ale miał nadzieję, że się dogadają. Komnata w niczym nie różniła się od
poprzedniej, poza ilością łóżek.
Tony Hurt rozdał im
nowe plany zajęć i pożegnał ich złowieszczo:
— Zaczynamy przed śniadaniem od ostrego
treningu.
Nie spodziewali się
tego, co ich czeka.
Syriusz obserwował z
uśmiechem, jak Dixon sięga po łyżeczkę, chcąc samemu się najeść. Carmen
trzymała go na kolanach, by chłopak czegoś nie zbroił. Remus postawił na stole
cztery filiżanki z kawą.
— Dora niedługo powinna być — powiadomił. —
Chciała jeszcze coś sprawdzić przed wyjściem z pracy.
Remus wraz z Tonks
zamieszkali w skromnym domku na odludziu ze względu na wilkołactwo mężczyzny.
Budynek zawierał sypialnię, salon, kuchnię połączoną z jadalnią oraz łazienkę.
Para była zadowolona z tak skromnego mieszkania i z jego umiejscowienia. W
lesie znajdował się szczelnie zabezpieczony domek. Lunatyk miał w nim
przechodzić pełnię, w razie gdyby Syriusz nie był w stanie mu pomóc.
Dom na Grimmauld Place
12 stał pusty, gdyby kiedyś był jeszcze potrzebny Zakonowi lub po prostu do
zamieszkania. Blackowie przenieśli się do miasteczka niedaleko Dempsey, gdzie
mieszkał Harry. Ich domek był niewiele większy od budynku Tonks i Lunatyka.
Powiększony był jedynie o pokój dla Dixona.
Ich rozmowę przerwała
wchodząca do pomieszczenia Nimfadora, która rzekła na wstępie:
— Merlinie, nie wiem, czy mam się cieszyć, czy
współczuć.
— Co jest? — zapytała Carmen.
— Dzisiaj kadeci zostali podzieleni na
dywizjony.
— No i? — zaciekawili się.
— Spokojnie. Gdyby Harry się nie dostał, to
pewnie już by nas odwiedził — wyszczerzyła się. — Tylko… jego opiekun to Tony
Hurt – największy tyran wśród opiekunów.
— Czemu ten chłopak ma takiego pecha? —
mruknął Syriusz, a Tonks roześmiała się.
— Właśnie sama nie wiem, czy uznać to jako
pech. Dlatego nie wiem, czy mam się cieszyć, czy współczuć. Hurt jest
największym tyranem, ale zawsze —
podkreśliła — na testach wybiera najlepszych spośród wszystkich.
— Czyli…
— Czyli Harry’emu musiało nieźle pójść na
testach, skoro dostał się do dywizjonu Hurta — ciągnęła. — Musiał coś w nim
zobaczyć, jakiś potencjał czy zaparcie. Czasami bardziej zwraca uwagę na
charakter i podejście, a nie na testy, więc możemy gdybać. Bardzo dużo osób z
jego dywizjonu odpada, bo nie mogą znieść takiej presji i harówki, ale z
drugiej strony ci, którzy przetrwają, są najlepszymi aurorami i są naprawdę
świetnie wyszkoleni pod każdym względem. Często lądują w Brygadzie Uderzeniowej
albo i wyżej.
— Czyli będziemy mieć niezłego aurora w
rodzinie, jeśli tylko wytrzyma psychicznie — podsumowała Carmen ze śmiechem.
Samo wstanie o piątej
trzydzieści było dla wszystkich morderstwem. Ich opiekun wpadł do pokoju z
rykiem:
— Ruszać dupska, leniwe ślamazary!
Rozległ się głośny huk,
gdy ktoś wypadł z łóżka, lądując na podłodze.
— S-so? — wyjąkał drugi przez sen.
— Jeśli za piętnaście minut nie stawicie się
na boisku, wylecicie z hukiem, zanim powiecie słowo auror! — ryknął donośnie Tony.
To ich rozbudziło.
Mężczyzna ruszył budzić drugą część dywizjonu, a oni w pośpiechu zaczęli
wrzucać na siebie ubrania treningowe. Alano jęczał coś w międzyczasie po
hiszpańsku.
— Mówili, że treningi zaczynają się o szóstej
trzydzieści — stęknął któryś z chłopaków. — A śniadanie przesunęli przecież na
ósmą.
— Może coś się zmieniło — odparł ktoś inny,
naciągając na siebie koszulkę.
W szybkim tempie
pobiegli na boisko, aby się nie spóźnić. Druga część grupy oraz Madison
dołączyli do nich kilka sekund później. Tony już na nich czekał z twardym
wyrazem twarzy.
— Nie ma spania! — ryknął mężczyzna. —
Zaczynamy trening pół godziny szybciej od reszty, bo wyglądacie jak chuderlawe
wyrzutki z Nokturnu! Trzy kółeczka wokół boiska! Ruszać się i nie ociągać!
— A-ale… — wyjąkał ktoś.
— Bez protestów, bo wylecisz!
Harry i Alano wymienili
ze sobą strwożone spojrzenia i ruszyli za resztą.
— Szybciej, bo ominie was śniadanie!
Przebiegnięcie jednego
kółka było morderczym wyczynem. Poganiani przez
Tony’ego przebiegli trzy, ledwo dysząc.
— Na ziemię i pięćdziesiąt brzuszków!
Próby marnego protestu
spełzły na niczym.
Na śniadanie poszli na
nogach jak z waty. Takiego wycisku nikt z nich nigdy nie dostał.
— Boję się tego, co będzie na zajęciach —
powiedział słabo Navid.
Zaledwie pięć z
trzynastu przedmiotów mieli z innym profesorem niż Hurt. W pierwszej kolejności
czekało ich coś tajemniczego pod nazwą emocje.
Jeszcze przed salą doszło do konfliktu Harry’ego z Jasonem. Tony, na ich
nieszczęście, zobaczył to.
— Włazić do sali! — Weszli. — Downey i Potter,
po dwadzieścia pompek!
Czy tego chcieli, czy
nie, musieli wykonać polecenie, mimo już i tak obolałego ciała. Zgodnie
przyznawali, że mimo tyranii, jaką wprowadził Hurt, na lekcji mówił bardzo
ciekawie. Odpowiedział na pytanie, na czym będzie polegała ta lekcja. Okazało
się, że będą próbowali opanować swoje emocje i uodpornią się na presję. Tony co
chwilę rozbudzał ich z transu wrzaskiem:
— Clive, dwadzieścia pompek za niesłuchanie!
Bez protestów wszyscy
wykonywali ćwiczenia, a reszta uczyła się na błędach innych.
— Macie trzymać twardą minę do złej gry! —
huknął nagle Tony. — Nie możecie wzbudzać paniki swoją miną. Obywatele oczekują
od was wsparcia, także psychicznego. Jeśli zobaczą, że panikujecie, sami zaczną
to robić. Nastąpi efekt fali i w końcu wszyscy popadną w panikę, a to jest
niedopuszczalne! Ktoś na was krzyczy? Twarda mina! Zwłaszcza jeśli jest to wasz
przełożony. Ktoś was rozśmiesza na ważnej ceremonii, gdy musicie być poważni?
Twarda mina, chociaż wewnątrz pękasz ze śmiechu! Zrozumiano?
— Tak — odparli pomrukiem.
— Z życiem, a nie jakbyście mieli zaraz
pocałować gnijące ciało! I tak jest
się odpowiada!
— Tak jest! — powiedzieli zgodnie.
— Corrales! Nie rób takiej głupiej miny! —
wrzasnął nagle do ucha Alano, a ten aż podskoczył. — Nie skacz ze strachu
jakbyś miał w dupie owsiki! Twarda mina! Nie patrz tak na mnie! Nigdy nie patrz
przełożonemu w oczy, bo tylko go rozdrażnisz, gdy będzie na ciebie krzyczał!
Patrz prosto przed siebie, a twoja twarz nie ma nic wyrażać! Walcz o swoje, ale
wysuwaj porządne argumenty i mów spokojnie, ale stanowczo! Jeśli wiesz, że
zrobiłeś błąd, siedź cicho! Gdy przełożony się uspokoi, dopiero wtedy przeproś!
Zrozumiano, Corrales?
— Tak jest!
— Jeśli kiedykolwiek usłyszę, że liżecie dupę
swojemu przełożonemu, będę nawiedzał was w snach! To jest traktowane jako
zdrada dywizjonu! A dywizjon na czas misji i walk staje się waszą rodziną!
Dywizjon na czas walki staje się najważniejszy! Chronicie siebie nawzajem i
poświęcacie się dla innego członka dywizjonu, chociaż macie ochotę ukręcić mu
łeb! W waszym dywizjonie jest jedna kobieta, ale traktujecie ją tak samo!
Równouprawnienie! Niektóre kobiety mają większe jaja niż niejeden facet!
Mniej więcej w taki
sposób przebiegała cała lekcja. Tony miał bardzo donośny głos, dlatego nawet
gdy mówił normalnie, mieli wrażenie, że krzyczy. Kiedy porządnie ryknął,
wszyscy aż podrygiwali. Po półgodzinnej przerwie skierowali się na lekcje
zaklęć obronnych. Wszyscy uznali, że pompki są nieodłącznym elementem lekcji
ich opiekuna.
— Redford! — Szczupły blondyn z mnóstwem
piegów na twarzy, lecz zaciętym wyrazem, spojrzał na Hurta granatowymi oczami.
— Czy istnieje tarcza na Zaklęcia Niewybaczalne?
— Nie — odparł z automatu.
— Pierdo*enie o Chopinie! A Potter jak odbił
Avadę?!
— No, ale on to zrobił w wężomowie, której
nikt nie zna.
— Słuszna uwaga, Redford. Ale istnieje tarcza,
skoro ktoś jej użył. Pamiętaj na przyszłość.
Mówił i mówił. Poruszył
wątek Zaklęć Niewybaczalnych, pojedynków i wielu innych.
— Czy ktoś z was stał kiedykolwiek przed
Voldemortem?
— Bo to raz — stwierdził Furia pod nosem.
Alano parsknął
śmiechem, rozległy się chichoty, a Tony spojrzał na Harry’ego, który bezradnie
wzruszył ramionami.
— No tak, mamy tu jeden wyjątek. I jakie to
uczucie?
— Gówniane — przyznał szczerze.
— Dosłownie! — potwierdził Tony. — Gdy stoisz
przed silniejszym od siebie przeciwnikiem, nie możesz okazać strachu, bo zdepta
cię jak małego karalucha. Twarda mina! Niech pokaże chociaż odrobinę
zwątpienia. Nikt nie jest niepokonany. Nie kozakuj! Nie pokazuj od razu
wszystkiego, co umiesz! Szukaj słabego punktu i go wykorzystaj! Zdezorientuj
gnoja słowami, jeśli masz możliwość! Prawda, Potter?
— Tak jest!
— Ktoś brał udział w bitwie o Hogwart, poza
Potterem? — Cisza. — Szkoda z tego względu, że byście zobaczyli, co to znaczy
współpraca, która jest najważniejsza w bitwach. W takich sytuacjach ważne jest
zwycięstwo, a nie niechęć do sprzymierzeńców. Wszyscy się jednoczą, żeby
wygrać. Pamiętajcie o tym, gdy będziecie w takiej sytuacji.
Wspomnienie bitwy o
Hogwart nie było dla Harry’ego miłym przeżyciem, ale mógł się tego spodziewać,
gdyż ta historia została już zapisana w nowym wydaniu Historii Hogwartu. Młodzi uczniowie mieli wiedzieć o niej wszystko,
skoro działo się to tak niedawno. Ktoś lekko szturchnął go w bok, więc zerknął
tam. Madison Snipes wyglądała na osobę pochodzącą z arystokratycznej rodziny.
Gładka skóra podkreślała jej delikatność, a lekko wystające kości policzkowe
nadawały twarzy ostrości. Małe, malinowe usta uniosły się delikatnie w górę, a
niebieskie oko mrugnęło do niego przyjaźnie. Uśmiechnął się w odpowiedzi,
wracając do rzeczywistości, aby nie robić zaraz kolejnej partii pompek. Madison
odgarnęła jasno brązowe włosy, które wpadały jej do oczu, skupiając się na
dalszej części wykładu.
Przez kolejny miesiąc
cały dywizjon dostosowywał się do warunków wprowadzonych przez Hurta. Jeden
chłopak już nie wytrzymał tak wielkiej presji i odszedł z ośrodka
szkoleniowego. Drugi natomiast został wylany przez Tony’ego. Opiekun nie miał
dla nich litości na zajęciach, a szczególnie na ćwiczeniach fizycznych. Nadal
twierdził, że wyglądają tak, jakby mieli niedługo rozpaść się na kawałki wraz z
podmuchem wiatru, dlatego zabierał ich na siłownię i nakazał przestrzegać
odpowiedniej diety. Efekty powoli zaczynały być widoczne. Jedynie Madison miała
trochę inny tryb. Także z nimi ćwiczyła i przestrzegała diety, ale Tony
twierdził, że kobieta z wielkimi mięśniami nie wygląda zachęcająco, z czym
męska część dywizjonu się zgodziła i miała taki tryb, aby wyćwiczyła kondycję
i, na jej prośbę, wyrzeźbiła trochę sylwetkę.
Prywatnie Tony był
świetnym facetem, z którym mogli się pośmiać i porozmawiać o problemach między
członkami dywizjonu. Często przychodził do ich pokojów i rozmawiał z nimi,
jakby nie był ich opiekunem. Niektórzy twierdzili, że się z nimi spoufala, ale
wychowawcy powtarzali, że to naturalne. Mężczyzna potrafił oddzielić kontakty
prywatne od zawodowych. Z rana wracali do relacji tyran-ofiary, więc dywizjon
nie spoczywał na laurach. Po lekcjach wprowadzających Tony szybko przeszedł do
praktyki. Uczyli się nowych zaklęć i klątw oraz walki zarówno z różdżką, jak i
sposobami mugolskimi. Wysilali swoje umysły na logice w zadaniach praktycznych,
pracowali nad panowaniem nad swoimi emocjami. To ostatnie sprawiało dość duży
problem. Tony wychodził nawet poza program. Na lekcji przemienionych mieli
uczyć się tylko teorii i podstaw walki z wilkołakami i wampirami, jednak on
poszedł z tym dalej. Jednocześnie przedłużały się trochę ich zajęcia. Inni
opiekunowie uznawali to za niepotrzebne, ale Tony chciał, aby umieli to
perfekcyjnie. Jak na pięćdziesięciodwulatka Hurt był bardzo sprawny, czasami
zawstydzając tym młodych kadetów. Miał też manię pobudzania ich do wzmożonego
wysiłku, wyzywając ich od najgorszych. Swoimi tekstami często wzbudzał w nich
śmiech, co kończyło się pompkami dla całego dywizjonu. W tym czasie Tony darł
się, że mają panować nad emocjami. Harry i Jason robili je najczęściej, zwykle
przez kłótnie, o których Tony przypadkiem się dowiedział lub usłyszał.
Poza Jasonem Harry miał
ze wszystkimi dość dobry kontakt. Zdarzały się kłótnie, lecz było to naturalne.
Nie byli przyjaciółmi, ale tolerowali swoją obecność i mogli ze sobą
niezobowiązująco porozmawiać lub pożartować. Madison często przychodziła do ich
pokoju i rozmawiała z nim oraz Alano o niczym ważnym. Z czasem coraz bardziej
się do siebie przywiązywali, a Hiszpan zaczął na nią zwracać coraz większą
uwagę. Jason trzymał się z Patriciem Keitelem – wiecznie znudzonym chłopakiem o
włosach w kolorze miodu i kwadratową twarzą. Poza nimi w pokoju mieszkali także
Isaac Brody i Jasper Mayer. Ten pierwszy był od Harry’ego dwa lata starszy i
bardzo często żartobliwie wszystkim docinał. Znakiem rozpoznawczym był blond irokez
na głowie i koszulka z jego ulubionymi zespołami rockowymi. Harry miał z nim
wiele tematów do rozmów, gdyż okazało się, że mają podobny gust muzyczny. Z
kolei Jasper trochę przypominał Furii Neville’a. Był dość niski, początkowo
trochę grubszy, jednak dzięki ćwiczeniom i diecie jego sylwetka znacznie się
poprawiła. Należał do osób dość cichych i poukładanych, które jednak twardo
dążą do wyznaczonego sobie celu. Był bardzo przywiązany do swojej siostry, do
której co niedzielę wysyłał listy. Zielone oczy chłopaka z uporem i
zawziętością wpatrywały się w Tony’ego, kiedy to na niego padała kolej
wysłuchiwania krzyków mężczyzny na lekcji emocji.
Na początku
października z dywizjonu odszedł kolejny chłopak mieszkający w drugim pokoju.
Navid nie był zbyt zadowolony, gdyż był to jego najlepszy kumpel. Cała grupa
starała się odwieść chłopaka od tego pomysłu, ale to nic nie dało. Zaledwie dwa
tygodnie później kolejny kadet został wyrzucony, tym razem za złamanie
regulaminu. Chłopak nie utrzymywał z nikim z siódmego dywizjonu bliższych
kontaktów. Wszyscy byli zdumieni, kiedy okazało się, że pod wpływem alkoholu i
narkotyków pobił kogoś z piątego dywizjonu. Gdy pakował swoje rzeczy, wyglądał
na rozzłoszczonego i na pożegnanie pokłócił się z siódemkami, pozostawiając po
sobie złe wrażenie. Z piętnastu kadetów zostało już jedenaście osób.
Kolejny list od Silver
sprawił, że Harry stracił entuzjazm. Niby był całkiem normalny, ale tęsknił za
dziewczyną, swoimi przyjaciółmi ze Slytherinu, Blackami i Remusem. Starał się
trzymać na duchu, ale niechciane myśli i tak pojawiały się w jego głowie. Całe
szkolenie nie było łatwe i psychika szybko mogła się złamać pod taką presją.
Dodatkowo rozstanie z najbliższymi wszystko podsycało.
— Co jest? — zapytał Alano, odganiając od
siebie dym papierosowy.
Isaac chamsko wypuścił
dym z ust w jego stronę. We trójkę stali w tak zwanej palarni, gdzie palacze
mogli bez problemów poddawać się swojemu uzależnieniu. Był to jedyny legalny
mugolski środek, którego kadeci mogli używać. Alano i Harry byli aktualnie
towarzyszami Isaaca, który był nałogowcem, jak się okazało.
— A co ma być? — odparł Furia, chociaż
domyślał się, że zauważyli zmianę w jego nastawieniu.
— Jakoś straciłeś entuzjazm — odpowiedział
Isaac, wymieniając porozumiewawcze spojrzenie z Hiszpanem.
Przez chwilę stali w
ciszy. Brody zaciągnął się mocno i wypuścił dym z ust.
— Już mnie powoli wku*wia to szkolenie — rzekł w końcu Furia.
Blondyn spojrzał na
niego pytająco, podając mu papierosa. Po chwili wahania Harry wziął go od
chłopaka.
— Ku*wa, drugi — warknął Alano ze śmiesznym
akcentem i otworzył okno.
Isaac i Harry zerknęli
na niego z rozbawieniem. Brunet wziął przykład z blondyna. Początkowo czuł
nieprzyjemny smak i przez moment skrzywił się z wrażeniem, że zaraz się
zakrztusi, ale po chwili przeszło. Widząc, że Furia nie ma zamiaru oddać
papierosa, Isaac wyciągnął sobie drugiego.
— I ciebie dopadł dołek spowodowany szkoleniem
— stwierdził. — Cóż… Myślałem, że ciebie to ominie.
— Nawet najtwardszego potrafią tutaj złamać — zauważył
Alano. — Chyba nie chcesz zrezygnować…
— Coraz częściej o tym myślę…
— Nawet, ku*wa, nie próbuj! — warknął Hiszpan.
— Pomyśl o tym, że dwa lata pójdą na marne —
dodał Isaac.
— Cytujesz mnie, gdy próbowałem odwieść Mike’a
od rezygnacji — powiedział Harry z rozbawieniem.
— Celowo, bo miałeś rację. Wyglądałeś, jakby
zależało ci na ukończeniu tego szkolenia.
Furia wypuścił dym z
ust.
— Zawsze miałem w mózgownicy, że będę aurorem
— mruknął.
— No właśnie. Bliżej ci niż dalej do
ukończenia szkolenia. Dwa lata pójdą w pi*du, a ty będziesz musiał szukać
nowego zawodu i męczyć się kolejne lata. Pokaż, że masz jaja i dokończ to, co
zacząłeś.
Furia westchnął.
— Silver poczeka, jeśli kocha — dodał Alano, a
brunet popchnął go lekko, co spotkało się z ich śmiechem.
Każdy miał czasami
gorsze dni, ale członkowie dywizjonu często starali się pomóc podjąć decyzję o
pozostaniu na szkoleniu. Nie było łatwo, ale musieli sobie radzić.
Między dywizjonami
zaczęła tworzyć się rywalizacja. Każdy chciał być najlepszy. Szczególnie po
zorganizowaniu przez opiekunów pojedynków między grupami było to bardzo
widoczne. Największe napięcie wyczuwało się między szóstkami oraz siódemkami i
to tam najczęściej dochodziło do słownych potyczek i przepychanek. Każdy twardo
bronił swojego dywizjonu. Opiekunowie interweniowali, gdy dochodziło do
poważnych konfliktów. Kiedy były to tylko wredne docinki, uznawali to za zdrową
rywalizację, która wpływa na wszystkich pobudzająco.
*******************
Mysza Xde, akcja z Ritą miała pokazać, że prasa w dalszym ciągu interesuje się życiem Harry'ego. Było to po prostu takie wtrącenie, żeby było wiadomo jak się sprawy mają. Jakoś muszę rozpocząć akcję, która może być nudna, żeby później się działo. Wiem, że czasami rozwijam niepotrzebne wątki, ale cóż... Tak mam ;)
Anonim, wiesz po co autorzy piszą wygląd pokoju, osób itd? Żeby nauczyć się pisać. Drugi Anonim ma rację. Opisy rozwijają umiejętności, więc nie miej do mnie pretensji o to, że opisuję wygląd pokoju. Notabene, to, że będę opisywała treningi (co zrobię w skrócie i opiszę to, co według mnie będzie najważniejsze) nie oznacza od razu, że będzie nudno.
Ten cały rozdział i opisy o wiele bardziej mi się spodobały, niż w poprzednim rozdziale. Jest co raz lepiej :) Mam nadzieję, że Jason i Harry w końcu jako tako się pogodzą. Czekam na kolejny post ze zniecierpliwieniem.
OdpowiedzUsuńWeny i pozdrawiam!
Uoooo~ A mnie się ten Tony Hurt podoba xD Mam taką właśnie babkę od maty (która wraca w tym roku, bo była na urlopie przez rok) i jest jak on xD Dywizjon siódmy będzie najlepszy~! XD Wspominałaś, że Hurt wybierał tych najlepszych czy cuś, więc huh C< Długi ten rozdział, fajnie c: Harry tęskni za przyjaciółmi ze Slytherinu jak ja za czasami, kiedy chodzili do szkoły xD Wzięłam się już za czytanie raz jeszcze, ale jestem jeszcze na etapie przed pójściem do Hogwartu, uh ;x
OdpowiedzUsuńHah, teksty Harry'ego na zajęciach
"— Czy ktoś z was stał kiedykolwiek przed Voldemortem?
— Bo to raz — stwierdził Furia pod nosem.
(...)
— No tak, mamy tu jeden wyjątek. I jakie to uczucie?
— Gówniane — przyznał szczerze."
Best tekst ever xd
Wyobrażam sobie Hurta jako kapitana Sao Feng z Piratów z Karaibów: Na krańcu świata. xdd
Mnie się tam podoba, rozwijanie niepotrzebnych wątków także, przynajmniej wiemy, co się tam dzieje c: Akcja będzie w swoim czasie, poczekamy, dożyjemy :3
Pozdrawiam c:
Rozumiem :) Każdy autor ma swoje własne..."fetysze" :D .
OdpowiedzUsuńTen rozdział bardzo mi się podobał ( ze skrajności w skrajność :] ) . Podobał mi się wątek z Syriuszem i resztą - dobrze, że nie skupiasz się tylko i wyłącznie na głównym bohaterze :)
W momencie gdy Harry zapalił papierosa dziwnie się poczułam - wydawało mi się, że Harry już w jednym z twoich opowiadań palił, atu zachował się jak "amator" :) Choć po chwili namysłu... pewności nie mam :) . W każdym razie czasem czytając TĄ historię mili mi się z poprzednimi - twojego autorstwa, oczywiście :] To chyba dowodzi, że piszesz bardzo interesująco ( kurcze, ale ze mnie wazeliniarz ;] ). tak-w końcu doszłam do setna - chciałam Ci wynagrodzić wcześniejszy niemiły komentarz :) To tyle :] Weny życzę :)
O jejku dzisiaj jestem pierwsza:) Rozdział zajebisty szkolenie rewelacyjne a zwłaszcza opiekun grupy taki z charakterem:) A tak po za tym to opisy miejsc czy osób i tak dajesz w miarę możliwości krótkie do Sienkiewicza ci daleko więc spoko luz:) Jak opis pokoju zajmie ci cały rozdział to wtedy będzie źle;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę dużo:)
Ruda
PS. Trochę nie po polskiemu:)
Dlaczego komentarze innych nie wyświetliły mi się do puki nie dodałam swojego??????
OdpowiedzUsuńRuda
Cudny rozdział. brakuje mi słów by opiać comyślę . kończe bo pisze z kom.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział.Fajnie tom wszystko opisałaś, emocje, choć zaciekawił mnie ten list...ciekawe co w nim było iż Harry się chciał poddać?...
OdpowiedzUsuńCzekam na next:D
Bardzo mnie rozśmieszyła Tonikins kiedy zaczeła opowiadać na takiego tyrana myślałam,że ten chłopak,który ma konflikt z Herrym odpadnie ciekawi mnie co było w tym liście od Silwer że furia miał dołka
OdpowiedzUsuńZbieram swoje cztery litery i w końcu mobilizuję się, żeby napisać komentarz :) Podoba mi się ta kłótnia z Jasonem i ogółem polubiłam go jako człowieka. W końcu ktoś, kto niezbyt lubi naszego Wybrańca. Przed chwilą wpadłam na tak - w moim mniemaniu - fenomenalny pomysł związany z Jasonem, że szok, ale kurde... wiem, że nie czytasz mi w głowie i prawie na pewno nie będzie tak, jak to sobie wymyśliłam. Przyznaję się, że mam wysokie oczekiwania co do tego wątku i banalne rozwiązanie sprawy, czyli: nienawidzą się, Tony każe się pogodzić, godzą się, best friend forever. Tyle można tutaj zrobić, że w życiu Ci nie wybaczę, jeśli to będzie właśnie tak wyglądało.
OdpowiedzUsuńW związku z powyższymi rozmyślaniami boję się obecnej zapowiedzi następnego rozdziału, bo to może naprawdę świetnie wyglądać i równie dobrze można to bardzo łatwo sknocić. Mam nadzieję, że uda Ci się dobrze z tego wybrnąć.
Pomysł z papierosami... ee, mi nie bardzo leży. Taki trochę pretensjonalny, no ale cóż... Twoje opowiadanie.
Tony też mi się podoba jako człowiek, fajny charakter, taki... no, taki ok. Bardzo podobała mi się ta rozmowa o Niewybaczalnych. Była dosyć fajnie ułożona. I tutaj Tony także mi się spodobał. Podchodzi do wszystkiego w bardzo logiczny sposób i to jest w nim najlepsze, bo logika to jeden z moich ulubionych działów nauki, jeśli tak to można nazwać ;)
A, i ta dziewczyna, Madison czy jak ona tam. Ta dziewczyna dała mi nadzieję na koniec tej sielanki Harry/Silver. Nie wiem, czy słusznie, ale jedno zdanie gdzieś w tym rozdziale dało mi takie nadzieje. Może nawet więcej niż jedno. Chociaż osobiście wolałabym, żeby Harry na koniec został singlem albo umawiał się z jakąś kanoniczną dziewczyną, a co :)
Z tą sytuacją, kiedy Harry chciał zrezygnować, także można było trochę rozwinąć, ja osobiście lubię takie dodatkowe wątki, chociaż wolę je, kiedy są na poważnie, nie dla śmiechu.
To dzisiaj tyle, nie trafiłam na błędy, więc żadnych nie wytknę. Pozdrawiam serdecznie [www.pisanina-frigus.blogspot.com]
Wreszcie coś zaczyna się dziać!
OdpowiedzUsuńWydaje mi się,że we wcześniejszych rozdziałach tej akcji nie było, teraz to widać. Jednak nie mówię,że poprzednie posty były nudne.
Zawierały po prostu... mniej akcji ;)
Bardzo spodobał mi się opiekun dywizjonu Harry`ego. Treściwy człowiek, wnioskuję z zapowiedzi.
Weny
Nigdy wcześniej nie komentowałam tego bloga, choć widnieje prawie na szczycie mojej listy ulubionych blogów. Nie będę tu mówić o "ogromie" akcji w poprzednich rozdziałach, bo coś takiego mi się podobało, tylko o tym szablonie. Nie, żeby coś, ale poprzedni był lepszy. Pod względem wyglądu i użyteczności.
OdpowiedzUsuńAle to tylko moje zdanie, a to twój blog, więc się nie wtrącam. Po prostu mi się to nie podoba:)
Boski rozdział, podobnie jak cała reszta :d Nie mogę doczekać się kolejnego.
OdpowiedzUsuńSzablon... oryginalny, inny, jednak bardziej podobały mi się poprzednie.
Na początku muszę powiedzieć, że kocham twe opowiadania i mam szczerą nadzieję, że na mój komentarz odpowiesz :P
OdpowiedzUsuńKurde, chyba nigdy nie uda mi się dojść do tego poziomu pisania co ty. A poza tym twoje pomysły są... Mniam.
Oryginalne, podoba mi się to, że nie zaczynałaś pierwszych rozdziałów tak jak wszyscy:,,\Ulicą Privet Drive szedł smutny brunet, który smucił się tym, że jego ojciec chrzestny umarł, bla, bla, bla."
Nie żebym chciała urazić tych, co tak zaczynają, ale większość blogów o tematyce HP tak się zaczyna.
Dobra, zboczyłam z tematu.
Jestem poza tym ciekawa, skąd bierzesz takie zajebiste przezwiska :P
Hm. Chciałabym się Ciebie coś zapytać, ale na GG :)
Napisz, proszę :* 47992601
Chcem, żebyś wiedziała, że... Kocham twe opowiadania.
Fajne szablony.
Mówiłam już, że kocham twoje opowiadania?
Mam dziwnie wrażenie, że wciąż coś powtarzam :P
Buziaczki.
Lady Potter :P
Swietny rozdzial juz nie moge sie doczekac co planujesz dalej! Ogolnie wszystkie opowiadania sa swietne ale tak sie wyrobilas juz w pisaniu. Przepraszam za brak polskich liter ale klawiatura angielska. Co do silver i harrego mam nadzieje ze po powrovie wszystko sie ulozy. To jest chyba najslodsza para we wszystkich twoich opowiadaniach, urocza z dawka mroku
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Harry przeszedł testy. Zresztą nie spodziewałam się niczego innego. Ale trochę się martwiłam. Test sprawnościowy był koszmarny. Nie mam pojęcia, jak udało mu się go ukończyć.
OdpowiedzUsuńPolubiłam jego dowódcę. Jest momentami przerażający, ale i zabawny. Chociaż te jego kary... tragedia.
Mam nadzieję, że Harry nie zrezygnuje. Już tak niewiele mu brakuje do końca. Byłby niezłym głupkiem, gdyby teraz się poddał. Silver jakoś wytrzyma. Przynajmniej sprawdzą swoją miłość... i wierność.xd
Przepraszam za krótki komentarz. Kolejny będzie dłuższy.
Pozdrawiam,
Seya.
Takie czekanie doprowadziłoby mnie do szału chyba.
OdpowiedzUsuńWzięłabym pod uwagę drugą opcję Tonks, że Tony wybiera najlepszych do swoich dywizjonów.
He już mi się podoba Tony i jego metody wychowawcze na zajęciach ;D. Widać, że będzie miał oko na Furię i oczekiwał od niego więcej.
Grunt to wsparcie towarzyszy..
Daga
Hey!
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział ^^
Coraz ciekawiej, muszę przyznać ;d
O co chodzi Jasonowi?
Mam podejrzenia...
Ale najpoważniejszym jest:
Jego ojciec/matka/przyjaciel był śmierciożercą i ten chce się zemścic za to, co spotkało tą osobę :/
Już lubię Tony'ego :3
Ale ulżyło mi, że nie staram się o posadę aurora ;D
Nie mogę doczekać się, aż zacznę czytać kolejny rozdział ;d
Całuski sprzed telewizora (mama znów ogląda "Ewa gotuje" ;'( )
~Cathy_Riddle
Hej,
OdpowiedzUsuńHarremu udało się załapać, i tak dostał się do największego tyrana, ale z drugiej strony też to szczęście jak Tony wybiera tylko najlepszych z najlepszych…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak Harremu udało się załapać, a przy okazji dostał się do największego tyrana... chociaż ma i wielkie szczęście jak Tony wybiera tylko najlepszych z najlepszych…
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga