21.09.2013

II. Rozdział 12 - Pełnoprawni aurorzy

“…I don’t believe in the things I cannot see.
The sky is dark, they are coming for me.
I shout ‘forgive me’ but these bones are now too weak
and I try to speak but hope has been taken from me…”
[You Me At Six – The Swarm]

Harry spojrzał na walizkę znajdującą się na jego łóżku, a następnie rozejrzał się po pokoju. Panował idealny porządek, co nigdy się tutaj nie przydarzało. Zawsze gdzieś leżała jakaś koszulka, skarpetka, papierek czy butelka.
 — Cholera, było świetnie, mimo wszystko — stwierdził Navid. — Te nasze odpały nigdy nie wylecą mi z pamięci.
Wszyscy zaśmiali się szczerze.
 — Cóż, to jednak półtora roku — rzekł Jasper.
Za pół godziny mieli wyjść do holu, a następnie do jadalni, która zmieniła się w salę, gdzie mieli zostać mianowani jako pełnoprawni aurorzy. Czekało tam na nich kilka bliskich im osób. Silver i Syriusz zapewne już ze zniecierpliwieniem wyczekiwali na rozpoczęcie ceremonii. Każdy z młodych łowców czarnoksiężników ubrany był w niebieską koszulę, granatowy krawat i czarne spodnie – strój uszyty dla każdego na ważne uroczystości aurorskie. To na tej koszuli miały pojawiać się ich stopnie aurorskie. Madison przyszła po chwili ubrana tak, jak oni, jednak krój był bardziej damski. Rozsiedli się na łóżkach. Ostatni raz w tym miejscu. Te pół godziny spędzili na rozmowie. Później skierowali się do holu, gdzie czekało już większość dywizjonów. Po kilku minutach przyszedł do nich opiekun czwartego dywizjonu i zaprowadził ich do tylnych wrót wejściowych do jadalni. Ustawili się tak, jak wcześniej było ustalone. Jedynki stały na przedzie w szeregu. Za nimi dwójki i kolejne grupy według numeracji i alfabetycznie. Opiekun czwórek wszedł do sali. Ceremonia rozpoczęła się. Słyszeli zza drzwi słowa wstępne dyrektora ośrodka. Wreszcie wrota otworzyły się, a dywizjony weszły krok w krok do środka. Sala była magicznie powiększona. Stali na niewielkim podwyższeniu, które było sceną. Niżej na krzesłach siedzieli goście i bliscy młodych aurorów. Pomieszczenie nie było przystrojone i wyglądało prosto i schludnie, co pasowało do uroczystości. Dyrektor mówił jeszcze chwilę o młodych aurorach, później przekazał głos szefowi Biura Aurorów i Ministrowi Magii. Następnie zawołano opiekuna pierwszego dywizjonu, który powiedział kilka słów o pracy ze swoimi podopiecznymi. Później jakaś kobieta wyczytała nazwisko pierwszej osoby z pierwszej grupy. Szef Biura Aurorów przypiął mężczyźnie odznakę pierwszego stopnia aurorskiego i uścisnął mu dłoń. Opiekun także to zrobił, cicho coś do niego mówiąc. Zapewne krótkie życzenie mu powodzenia w karierze. Po przyznaniu stopni pierwszemu dywizjonowi ci równocześnie odwrócili się bokiem i odeszli na drugą stronę sceny. Drugi dywizjon jednocześnie zrobił krok w przód. Wszystko powtórzyło się. Kolejne grupy robiły dokładnie to samo.
 — Siódmy dywizjon, opiekun Tony Hurt.
Mężczyzna podszedł dumnie do mównicy i rzekł:
 — Początkowo siódmy dywizjon składał się z piętnastu osób. Szkolenie aurorskie ukończyło tylko dziewięciu z nich. Uparcie dążyli do zrealizowania swojego celu. Szkoląc ich, czułem się, jakbym ujarzmiał smoka. — Gdyby ktoś stał bliżej, zapewne zobaczyłby drgnięcie warg siódemek. — Czy mi się udało? Śmiało mogę przyznać, że tak. Z nierozgarniętej grupy powstał silny, współpracujący ze sobą dywizjon, który na pewno dużo osiągnie.
Rozległy się brawa, a następnie wyczytano alfabetycznie:
 — Barter Mickey.
Szef Biura Aurorów przypiął mu oznakę i uścisnął dłoń.
 — Prawie się wzruszyłem pańską przemową — powiedział cicho Mickey do opiekuna, który także ścisnął mu mocno palce.
 — Chcesz przed wszystkimi zrobić pięćdziesiąt pompek?
Chłopak powstrzymał śmiech cisnący się na usta.
 — Brody Isaac.
Nie było osoby, przy której nie padł śmieszny tekst, dlatego ich oczy świeciły rozbawieniem, jednak ich twarze pozostały twarde.
 — Potter Harry.
Wszystko przebiegło tak, jak wcześniej.
 — To nie trójki zalały boisko — przyznał Harry, czując uścisk dłoni Tony’ego.
 — Potter i Downey, dlaczego mnie to nie dziwi.
 — I Corrales, uzupełniając listę.
 — Gdyby nie było po szkoleniu, pilibyście ten basen słomką, wy cepy.
Odszedł kawałek dalej, kręcąc lekko głową z politowaniem, by przyznać stopień aurorski Stanowi. Po Madison dywizjon ustawił się za szóstkami. Szef Biura Aurorów zasalutował nowym nabytkom Ministerstwa Magii. Odpowiedzieli tak samo, stojąc prosto i patrząc przed siebie, równo niemal kropka w kropkę. Uroczystość dobiegła końca, a goście zaczęli głośno klaskać. Młodzi aurorzy zeszli z podestu, a po chwili już byli ściskani przez swoich stęsknionych bliskich.
Silver bardzo zmieniła się od czasu, gdy widział ją rok temu. Jej oczy błyszczały teraz prawdziwym szczęściem. Nie wyglądała jak nastolatka, ale prawdziwa kobieta. Talia dziewczyny była idealnie wyrzeźbiona, a strój pasował do jej wieku. Kobiecości nadawały wysokie szpilki, delikatny makijaż i luźno opadające włosy na ramiona. Harry dostrzegł, że dość mocno je skróciła. Zwykle sięgały do połowy pleców, a teraz ledwo za obojczyki. Furia zaśmiał się lekko, gdy powstrzymała pisk radości. Najwidoczniej chciała dobrze się zachowywać przy obcych osobach. Porwał ją w ramiona, jak to uczyniło wielu młodych aurorów ze swoimi bliskimi. Iskrzącymi się oczyma obserwowała, jak wita się z Syriuszem.
 — I jak się czuje nasz nowy auror? — wyszczerzył się Łapa.
 — Nadal się zastanawiam — odparł Furia, a mężczyzna podniósł rękę, ale zaraz westchnął i ją opuścił, mówiąc:
 — Jesteś za stary, żeby cię czochrać po włosach.
Harry roześmiał się, czując, jak Silver mocno ściska go za rękę. Niedaleko słyszał jęki Stana powtarzającego natrętnie:
 — Mamo, nie przesadzaj… Zaraz mnie udusisz… Merlinie, nie widziałaś mnie tylko rok… Zaraz zwrócę śniadanie… Przestań mnie dusić…
Słyszał także śmiech Madison i hiszpańskie pogawędki Alano z rodziną. Obok nich stał także Fabian, który ukończył szkolenie aurorskie. Ojciec Jasona witał swojego syna mocnym klepnięciem w plecy z dumą w oczach charakterystycznych dla rodziny Downey.
 — W domu już czeka cała gromada — oznajmiła Evelyn.
 — Jakoś mnie to nie dziwi — odpowiedział z lekkim uśmiechem, który rozjaśniał wyuczony twardy wyraz twarzy.
Uśmiech nie zniknął nawet, gdy usłyszał znajomy głos, który nękał go po nocach:
 — Downey i Potter, nadal się zastanawiam, dlaczego was nie wylałem na samym początku.
Obaj odwrócili się w stronę Tony’ego z głupimi uśmiechami.
 — Bo wiedział pan, że będziemy genialnymi aurorami — powiedział Jason.
 — Chyba moimi nocnymi zmorami.
 — To już inna sprawa — odpowiedział Furia.
Jason wyszczerzył się jeszcze mocniej.
 — I tak nas pan lubi — stwierdził.
 — Za te wszystkie bezczelne żarty? Nie ma takiej opcji, Downey — odparł Tony z rozbawieniem w zwykle twardych i stanowczych oczach. — Niech to szlag, jeszcze bym was pomęczył.
 — Niech nas Merlin broni — podsumował Harry.
 — Potwierdzam — dodał drugi brunet.
Tony odszedł z chamskim i pełnym satysfakcji śmiechem na ustach. Obaj młodzi aurorzy spojrzeli na siebie z rozbawieniem.
 — Sadysta — stwierdził starszy, a Furia kiwnął głową.
 — Pewnie odetchnie z ulgą, jak stąd wyjedziecie — podsumowała rozweselona Evelyn.
 — Bym się nie zdziwił — odparł Harry szczerze.
 — Furia! — usłyszał głos Madison, więc odwrócił się w stronę, skąd dochodził dźwięk. Spojrzał pytająco na dziewczynę. — Może się podzielisz?
Nie wiedział, o co jej chodzi, dopóki nie uśmiechnęła się do Silver. Roześmiał się.
 — Nawet nie próbuj.
Rozległ się wybuch śmiechu, który zwykle był słyszalny w pokoju siódmego dywizjonu.
 — Ty się bardziej jej obawiaj niż nas — powiedział ze śmiechem Mickey.
 — Ej, nie jestem taka — odparła z rozbawieniem Madison.
 — Po prostu jest wygłodniała. Dajcie jej spokój — odparł Navid, co spotkało się z kolejnym wybuchem śmiechu i uskokami chłopaka przed ciosami.
 — Jesteście idiotami — stwierdziła, ale z jej tęczówek nie znikał śmiech.
 — Witaj wśród swoich — oznajmił Jason.
Z ośrodka zaczęły wychodzić pierwsze grupki zmierzające do domu.
 — Niedługo robimy ci najazd na chatę, więc się przygotuj — wyszczerzyła się Madison, zanim Harry wyszedł wraz z Silver i Syriuszem.
 — Muszę się zabarykadować.
Roześmiali się w odpowiedzi. Chwilę później chłopak deportował się do domu poza barierami ośrodka. W salonie, tak jak przed rokiem, przywitała go grupka przyjaciół. Wszyscy wyraźnie dojrzeli na twarzach, a mały Dixon już samodzielnie biegał i mówił bardzo zrozumiale. Z zainteresowaniem obserwował Harry’ego, który był dla niego nową osobą. W ciągu tego roku nie zdołał go zapamiętać, ale teraz z chęcią poznawał go po raz kolejny.
Furia z listów wiedział sporo informacji. Evelyn zakończyła studia z bardzo dobrymi wynikami i została zatrudniona w Ministerstwie Magii. Toby dostał się do młodej drużyny quidditcha i już zdobył pierwsze nagrody. Teodor jeszcze rok musiał studiować eliksiry, by wreszcie mógł podjąć pracę w tym zawodzie. Blaise dostał pracę w Departamencie Niewłaściwego Użycia Czarów. Aktualnie siedział w papierach, ale nie narzekał, gdyż mógł często pracować w domu. Blake zakładała własny biznes. Zarobione pieniądze u Madame Malkin przeznaczyła na własny salon mody, w którym miały pojawiać się ubrania dla młodych czarownic. Jasmine odbywała praktykę w miesięczniku Czarownica. Z kolei Draco pracował w małej firmie obrońców czarodziei, rozstrzygając sprawy między nimi. Syriusz i Remus nadal grzali swoje miejsca w Ministerstwie i dobrze im się powodziło. Carmen na razie zajmowała się Dixonem.
Fortis w dalszym ciągu chodził z Astorią, która zaczęła studia. Toby i Jasmine nadal zachowywali się jak papużki nierozłączki i nikt nie wątpił, że spędzą ze sobą resztę życia. Blaise i Blake tworzyli dziwny związek polegający na ciągłych rozstaniach i powrotach. Teo pozostał wolnym strzelcem. Harry miał rozpocząć pracę zaraz po świętach. Domyślał się, że początkowo wszystko będzie poległo na papierkowej robocie i drobnych misjach, co niekoniecznie go zachwycało, ale nie mogli rzucić ich od razu na głęboką wodę.
 — Wydaje mi się, że szybko przerzucą was na coś cięższego — stwierdziła Tonks. — Ministerstwo rzadko zgadza się na misje w ramach ćwiczeń. Plotka o waszej szybkiej i bezbłędnej akcji w trakcie szkolenia rozeszła się w kilka godzin po całym Ministerstwie. Pewnie będą was brali do większości misji dotyczących wampirów. Nie ma zbyt wielu dobrze wyszkolonych aurorów w tym zakresie. Hurt pewnie miał tego świadomość i wyszedł poza materiał. Czarodzieje zwykle polegają na różdżkach, a gdy jej nie mają lub nie mogą użyć, pojawia się spory problem. Kingsley już nad tym pracuje, ale to nie takie proste.
Furia stwierdził w myślach, że zacznie się tym przejmować dopiero po świętach. Teraz chciał spędzić czas ze swoją dziewczyną i przyjaciółmi.

Z zadowoleniem przyjął pierwszą prawdziwą misję dywizjonu już w pierwszy dzień pracy. Co prawda nie było to nic poważniejszego, ale od czegoś musieli zacząć. Dostali się pod opiekę mężczyzny w średnim wieku mającego ich wprowadzić, a następnie wybrać kapitana dywizjonu. W żadnym stopniu nie przypominał Tony’ego, który był dość charakterystyczną osobą. John cechował się cierpliwością i spokojnym podejściem do swoich podopiecznych. Najpierw pokazał im ich gabinet, w którym stało kilka biurek, krzeseł i szafek zawalonych papierami. Później przyszedł do nich z pierwszą misją: ochrona damskiej drużyny quidditcha na konferencji prasowej. Nie była to ciekawa misja w żadnym stopniu, chociaż maski na ich twarzach nie zdradzały znużenia. Poza natrętnymi dziennikarzami, których musieli odgradzać od drużyny, nie mieli właściwie nic do roboty. Pierwszy raport z misji padł na Navida, co przyjął z niechęcią.
Harry i Silver postanowili ostatnią noc roku spędzić w domu. Wzięli pod opiekę Dixona, aby Syriusz i Carmen mogli się zabawić poza domem.
 — Zachowujemy się jak stare zgredy — stwierdziła Evelyn, siedząc pod kocem, tuląc się do Harry’ego i zerkając na Dixona, który bawił się w kącie.
 — To aż do nas niepodobne — dodał Furia, patrząc w telewizor.
Toby i Jasmine oraz Blake i Blaise poszli do klubu, Teo został zaproszony na domówkę do kumpla z roku, a Draco spędzał czas z Astorią.
 — Prześpimy nowy rok? — zapytała Evelyn z dziwną miną.
Harry parsknął śmiechem, a po chwili rzekł jej do ucha:
 — Nie musimy spać.
Zdzieliła go łokciem w brzuch, na co ponownie się zaśmiał. Kręcąc głową, sięgnęła po swój kieliszek wina, które powoli sączyła, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Harry’ego chwyciło dziwne przeczucie i poszedł otworzyć.
 — Wiedziałem, że się do mnie zwalicie! — oznajmił, widząc część dywizjonu.
Rozległ się głośny wybuch śmiechu, a Madison, Isaac, Alano i Jason władowali się do środka.
 — Pozostali mieli już plany, a słyszeliśmy, że masz zamiar zaszyć się w domu, więc… jesteśmy — wyszczerzyła się Madison. — Nie przeszkadzamy? — dodała z uśmieszkiem.
 — Nie — odparł, wywracając oczami.
Zaprowadził ich do salonu, gdzie zapoznali się z Silver. Sądzili, że całą noc będą sami, więc nie przyłożyła większej wagi do swojego wyglądu. Chodziła w za dużej na nią koszulce Harry’ego z ich ulubionym zespołem, nie nałożyła makijażu, co nie było jej w ogóle potrzebne, jak powtarzał chłopak, a włosy miała związane w niedbały kok. Uwielbiała tak chodzić, ale nie przy gościach! Ci jednak nie zwrócili na to większej uwagi, a Alano rzucił nawet komplement na ten temat. Od razu chciała zrobić coś do jedzenia, ale została zatrzymana przez Isaaca, który powiększył zrobione przez nich zakupy. Zakupili alkohol, jakiś placek, chipsy i drobne poczęstunki. Dixon, widząc tyle obcych osób, patrzył na nich niepewnie i przyszedł do Harry’ego, by objąć go za nogę, żeby znaleźć się przy kimś, przy kim czuje się bezpiecznie. Furia wziął go więc na ręce, co spotkało się z wielkim uśmiechem na twarzy Madison i jej słowami:
 — Wyglądasz jak jego ojciec.
 — I tak się zachowuje — dodała Silver, a aurorka zaśmiała się. — Matkuje mu i rozpieszcza tak, że Carmen już się burzy.
 — Wcale go nie rozpieszczam!
 — Nie? W ciągu ostatniego tygodnia dostał od ciebie cztery prezenty i Carmen nie chciała cię już wpuścić do domu!
 — No co? To za te półtora roku — obronił się, słysząc coraz głośniejsze śmiechy.
Chłopczyk usiadł mu na kolanach, gdy tylko opadł na kanapę. Oparł głowę o jego pierś. Trzylatek nie zwrócił uwagi na hałas spowodowany przez rozmowy i zbyt zmęczony zabawą, zasnął. Harry dostrzegł to dopiero, gdy Jason kiwnął na niego lekko głową. Postanowił go stąd zabrać, żeby nie obudzili dziecka. Zaniósł Dixona do sypialni i położył na łóżku, zabezpieczając je, aby z niego nie spadł. Pocałował go w czółko. Nic nie mógł poradzić na to, że chłopczyk był jego oczkiem w głowie. Wrócił do salonu, gdzie rozwiązała się dyskusja na temat rozpieszczana dzieci. Później temat zszedł na małżeństwo i Harry zaczął się zastanawiać, ile zdążyli wypić w trakcie jego nieobecności.
 — Ja się nigdy nie hajtnę — stwierdziła Madison.
 — Ciekawe dlaczego — roześmiał się Isaac.
 — Madison, Hiszpan nadal czeka, aż się nawrócisz — dodał Jason.
 — Sorry, chłopaki. Jesteście przystojni, ale to nie mój gust.
 — Hiszpan, masz za małe piersi — olśniło Jasona.
Furia zatkał usta, żeby nie wypluć napoju.
 — Wsadź sobie dwa pomidory w koszulkę — zauważył.
 — Będzie co miętosić — podsumował Isaac.
Wybuchnęli rechotem, Silver patrzyła na nich z niezrozumieniem, a Madison każdego z nich trzepnęła przez łeb.
 — Odwalcie się, debile — rzekła poważnie, ale jej oczy wyrażały rozbawienie. — I tak jestem waszą perełką, chociaż się ze mnie chamsko nabijacie.
 — Wiesz, że my tylko się śmiejemy, ale nam to nie przeszkadza — przypomniał Isaac.
 — Wiem — wyszczerzyła się i zerknęła na Silver, a później ponownie na Harry’ego. — Furia, może jednak się podzielisz?
 — Wybij to sobie z głowy — odpowiedział po raz kolejny.
Madison roześmiała się wraz z chłopakami. Evelyn wyglądała na coraz bardziej zdezorientowaną.
 — Pamiętaj, dziewczyn kumpli się nie podrywa — zaśmiał się Isaac, klepiąc aurorkę lekko po plecach.
 — Wiem — wyszczerzyła się.
 — Och. — Silver olśniło. Jej oczy rozszerzyły się lekko i nagle zrozumiała pytanie do Harry’ego i te dziwne zaczepki.
 — Nie bój się. Nic nie robię wbrew woli — powiedziała z rozbawieniem Madison. — Poza tym Furia by mnie zabił — wyszczerzyła się.
 — Wiesz, jak się czuje facet, który słyszy, jak jakaś dziewczyna podrywa jego dziewczynę? — zapytał Harry.
 — Pewnie zaraz nam powiesz — zaśmiał się Jason.
 — Jakby ktoś go kopał po jajach.
 — Mickey ma w tym doświadczenie — zarechotał Alano, a chłopaki roześmiali się na jego słowa.
 — Kobieta? — zapytała rozbawiona Silver.
 — Właśnie nie. Oberwał przy bójce — odparł Isaac. — Między naszym dywizjonem i szóstkami była dość spora rywalizacja na szkoleniu i dochodziło do różnych… scysji. Trochę się to pogłębiło, gdy Mickey oberwał między nogi i leżał w szpitalu cały dzień.
 — I tak najlepsza była zemsta — wyszczerzył się Alano.
Jason i Furia wystawili zeby, a Evelyn spojrzała na swojego chłopaka pytająco.
 — Wpadliśmy na nich w kiblu i doszło do małego spięcia — wytłumaczył Jason ze śmiechem. — Ucierpiały toalety.
 — Och, powiedzcie — śmiał się Alano. — Jason wepchnął kolesia tyłkiem do toalety, aż utknął, a Furia głowę drugiego. Jason zrobił prysznic temu, który pechowo został wepchnięty głową.
Silver wybuchnęła śmiechem.
 — Tak mnie kusiło, że nie mogłem się powstrzymać — zarechotał Jason.
 — W życiu nie zapomnę tych naszych akcji — zaśmiała się Madison.
 — Powinniśmy wylecieć jeszcze przed świętami — dodał Isaac.
 — Bo to raz — odparł Alano.
 — A jak znaleźliśmy bimber i się nachlaliśmy…
Opowiedzieli Evelyn chyba setki anegdot ze szkolenia. Siódemki płakały ze śmiechu, przypominając sobie te wszystkie sytuacje. Silver wystarczyło wyobrażenie sobie tego wszystkiego, aby śmiała się razem z nimi, choć żałowała, że nie widziała tego na własne oczy.
 — Kto to wypiął gołą dupę przez okno, jak szóstki ćwiczyły niedaleko naszego okna?! — zawołała nagle Madison, zrywając się do pionu.
— Hiszpan! — odkrzyknęli zgodnie Furia i Isaac.
Alano od razu odparł:
 — Amor1! Byłem wtedy kompletnie naje*any!
 — To nie było takie świńskie, jak nalanie na drzwi szóstek — zaśmiał się Jason.
 — Gdybyście mnie nie namówili, to bym tego nie zrobił! — obronił się Isaac. — Wiecie, że po pijaku łatwo mnie do wszystkiego namówić i to wykorzystaliście!
 — Umieram! — jęknęła Madison przez śmiech.
 — Mieliśmy trzy imprezy, ale tak intensywne, że to nie mieści się w głowie — stwierdził Jason, wycierając łzy.
Zamilkli, żeby trochę się uspokoić, co nie było proste. Długo nie wytrzymali.

1 Amor – Kochanie (hiszp.)

************************

Aśka I, liczba rozdziałów w "Izbie Pamięci" to ilość rozdziałów, ile mam na dzień dzisiejszy napisanych, więc za bardzo się tym nie sugerujcie ;) Tak, dzisiejszy rozdział jest bardzo skąpy w akcję, ale od kolejnego już przejdę do konkretów ;)
Shipper, pożyjemy - zobaczymy, z kim będzie Harry ;D Cierpliwości :)
Kurrra, przesłucham piosenkę, ale jakoś nie przypadła mi do gustu xD Bratnia dusza z zakresu muzyki :D
Majka, skoro przeczytałaś SŻ/MD, DO/DC i Bitwę to przeczytałaś wszystkie moje opowiadania ;) Bardzo się cieszę, że opowiadanie się podoba. Naprawdę miło czyta się takie komentarze :) Jeśli masz chęci i pomysły - pisz. Też myślałam, że nikt nie będzie czytał tego co piszę, a teraz proszę :) Widzę kilku stałych czytelników moich trzech opowiadań :) Więc nie rezygnuj :D Jak pisałam wyżej, akcja rozkręci się w kolejnym rozdziale na dobre ;D
Anonimowy, takie komentarze na mnie nie działają. Nie wiem co Wam daje poganianie mnie. Jeśli nie ma mnie w domu, rozdziału nie wstawię. To chyba logiczne. Dlatego w ogłoszeniach wprost napisałam, że dzisiejszy rozdział pojawi się w godzinach popołudniowych/wieczornych. Czytajcie je.

Okey, musimy coś ustalić, a właściwie to ja muszę. We wtorek (chyba) dostałam informację, że w sobotę (dzisiaj) zaczynam szkołę. Mój plan zajęć jest na razie dość zawiły, więc nie będę tego tłumaczyć, bo nie ma po co. Chodzi o to, że od teraz nie liczcie na rozdziały pojawiające się rano/do południa. Czasami się pewnie w takich godzinach pojawią, ale częściej popołudniami/wieczorami (tak jak dzisiaj). 
To ostatni rozdział z zakresu tych "flaki z olejem", "nic się nie dzieje", "wieje nudą", "rzygam tęczą" xD Od kolejnego zacznie się akcja, ta prawdziwa. Jeszcze będziecie mieli dość problemów Harry'ego ;D 

16 komentarzy:

  1. Na wstępie powiem, że mi się zrobiło tak melancholijnie jak zacząłem wspominać te wszystkie "akcje". No cóż, akcji zbyt wiele nie było, to tez nie ma się nad czym rozpisywać.
    Znalazłem takie coś:
    "Półtora godziny". Nie jestem pewien, ale chyba powinno być "półtorej".

    Nie mając nic więcej do dodania, powiem, że czekam na kolejny rozdział i mam nadzieje, że Hurt się jeszcze pojawi ;)

    Adam z tt :3

    OdpowiedzUsuń
  2. I nie koniec zajec z panem tyranem? :( a ja go tak uwielbialam, hahah, wszyscy myśleli że opiekun sklada zyczenia i zyczy powodzenia w karierzr, a tu taki wspominki <33 kocham tego bloga :3 /lapciaa..<33

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli kolejny rozdział będzie mega mega zajebisty, to czuję się usatysfakcjonowana. :D Kurde, nie wiem co tu napisać, pewnie przy kolejnym poście będzie co opisywać, emocje pewnie będą, więc teraz życzę dużo weny i cierpliwości w nauce ;] Pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzeję,że Medison nie odbjje Furji dzewczyny a ochrona dzewczyn z drużyny to też ważne zadanie ja też mam nadzeję,że Hurt się jeszcze pojawi najbardzej mi się podobało nasikanie na dzwi szustek przez Alonzo

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm no szkoda :D ale ogólnie muzyka zbliża mało znam osób które mają podobny gust muzyczny co my :D
    Pozdro
    Kurrra

    p.s. rozdzialik zajebiaszczy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha doczekałam się. Rozdział jak zwykle cudo.
    seinA

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział. Jak zawsze oczywiście. Ja nie narzekam na brak akcji na moim blogu wcale prawie jej nie było XD.
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  8. właśnie skoro nie tamta to może ta ci podpadnie jak nie to powiedz jakiego typu najbardziej lubisz to może znajdę coś dla ciebie nowego :)
    Skindred - Ninja
    Pozdro po raz 2
    Kurrra

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze pamiętam jak... Kiedy to było? Dobra, nieważne. Ale pamiętam jak czytałam pierwszy rozdział, ten z Carmen, i nie mogłam się doczekać następnego.
    Masz talent, dziewczyno i mam nadzieję, że o tym wiesz. Choć te (chyba) 10 rozdziałów było trochę flakowatych, to bardzo cię podziwiam za przedstawienie dwóch (?) lat tak dobrze. Gdybym ja miała coś takiego zrobić, pewnie bym coś pokręciła ;)
    Bardzo spodobała mi się stworzona postać Hurt`a. Tylko, z jednej strony, trochę żałuję, że dowiedzieliśmy się o nim tylko z tej "dobrej" strony. Nie no, chyba przesadzam. Przecież to postać nie pierwszoplanowa.
    Jednak i tak Hurt bardzo mi się podobał. Mam nadzieję, że to nie ostatni raz, gdy o nim tu czytamy. Uh... Powtarzam się.
    To dobrze! Już się bałam, że zostało tak mało czasu Instynktu.
    Czekam na następną porcję Instynktu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej ! Super rozdział ! Nie mogłam się przestać śmiać - przez całą notkę ! Te ich anegdotki :) Zakończenie szkolenia! - Pyszne !
    Pytanie; czy w następnych notkach znajdziesz trochę miejsca dla opisania życia innych ( Ślizgonów, dywizonu7 ) ?. W sensie - ich życia. Nie takie małe kawałki, jak dzisiaj- tylko większość rozdziału. ( ale zawiłe tłumaczenie ;] ) \
    W końcu coś się zacznie dziać :)
    Kto się cieszy? Kto się cieszy? Myszaaa :D\
    Czekam z niecierpliwością.
    Ps. a wy niewdzięczni czytelnicy ( zwłaszcza "Anonim") nie poganiajcie naszej kochanej autorki, bo ze mną będziecie mieli do czynienia ! No . Teraz kończę.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialne♥ czekam z niecierpliwością na każdy nowy rozdział. Masz ogromny talent, tylko pozazdrościć. To jest mój ulubiony blog. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepraszam za ostatni brak komentarzy z mojej strony, ale byłam na wyjeździe i z ledwością dawałam radę czytać nowe rozdziały, a co dopiero komentować :-) Ale już krytyczna Frigus powróciła, więc oczekuj komentarzy, a jak nie będzie, to marudź mi gdziekolwiek, bo to już byłoby czyste lenistwo z mojej strony ;-)
    Z mojej strony mogę powiedzieć, że podobało mi się pożegnanie Tony'ego z dywizjonem. Wyobrażam sobie taką sytuację w szkole, kiedy na koniec szkoły podchodzimy do wychowawczyni i mówimy "ten dziennik uwag sam nie zginął" XD
    Przespać nowy rok... ach, ja nie przespałam, ale raczej zamulałam przed tv :D Harry matkujący Dixonowi - kupuję to, tak samo, jak wierzę, że zapewne także matkował małemu Teddy'emu w kanonie.
    Po zapowiedzi już widać, że zaczynają się pierwsze kłopoty i mam nadzieję, że za szybko się nie skończą :D Właściwie już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, o co będzie chodzić... i Evelyn mogłaby sobie dać spokój z Harrym, a nie XD Chcę już się jej pozbyć, znów mam fazę, że jej nie lubię i denerwuję mnie wszystkim, co powie. Tak po prostu. Ogółem nie lubię kreacji jej postaci.
    Teraz trochę pomarudzę na karty bohaterów, bo właśnie mi się przypomniało. Oczywiście wizualnie są wspaniałe, raczej myślę o tym, że okropnie denerwuję mnie, że są tam sami prześliczni modele i modelki. To jest nierealne, żeby tyle ich było tak ślicznych, chociaż jeden czy dwóch brzydkich i by się zrównoważyło, a tak...? Mamy pokaz postaci Mary Sue. To tylko mój, raczej nieistotny komentarz, jako że za dużo Ci słodzę. Rozdział przecież mi się podobał, chociaż "wiało nudą" i już "rzygam tęczą" :D Ale czekam, niecierpliwie czekam na następny :D
    Widziałam gdzieś literówkę, ale nie wiem, czy w tym, czy w poprzednim rozdziale. Niestety nie zapisałam, więc przepraszam ;/
    Więcej nic konstruktywnego nie dodam, więc pozdrawiam i zapraszam [www.pisanina-frigus.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkolenie zakończone, więc teraz pozostaje tylko czekać na pierwszą samodzielną misję.
    Szok Silver na wieść o orientacji Madison - bezcenny !
    Skaczę do następnego rozdziału xD

    Daga

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahahahaha!!!
    Umieram!!! *tarza się po podłodze*
    Hahhahaaa *próbuje się opanować*
    Uffff... *podnosi się z podłogi, wycierając łzy*

    Końcówka mnie po prostu dobiła! ;D
    Kocham te ich głupie pomysły!

    "— Kto to wypiął gołą dupę przez okno, jak szóstki ćwiczyły niedaleko naszego okna?! — zawołała nagle Madison, zrywając się do pionu.
    — Hiszpan! — odkrzyknęli zgodnie Furia i Isaac."

    Zupełmnie mnie rozwaliło!
    Myślałam, że mama zapyta, czy ze mną wszystko w porządku XD

    Rozdział znów zmienia nam scenerię. Teraz nic (chyba) nie będzie działo się na uczelni ;d

    W końcu, zaczną się poważne kłopoty :3

    Pozdrawiam,
    ~Cathy_Riddle

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej,
    no i koniec szkolenia są już pełnoprawnymi autorami, haha Tony nadal chciałby dać im wyciek, o tak plotka o tym, że bezbłędnie wykonali misję w ramach treningu szybko obiegła ministerstwo
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej,
    no i już mamy koniec szkolenia, teraz to są już pełnoprawnymi aurorami, a Tony nadal chce dać im wycisk ;) udało im się bezbłędnie wykonać misję w ramach treningu a plotka o tym bardzo szybko obiegła ministerstwo...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń