5.10.2013

II. Rozdział 14 - Kukiełki

“…And this is how it looks when I am standing on the edge
And this is how I break apart when I finally hit the ground
And this is how it hurts when I pretend I don't feel any pain
And this is how I disappear when I throw myself away…”
[Red – Breathe Into Me]

Dom był gotowy do użytkowania. Wystarczyło tylko powycierać kurz i rodzina mogła w nim zamieszkać bez wydawania pieniędzy na meble. Nic się nie zmieniło. Zniknęło tylko kilka rzeczy, które traktowali jak pamiątki i zabrali je ze sobą do swoich nowych mieszkań. Na ścianie w korytarzu nadal widoczny był obraz wilka wyjącego do księżyca w pełni, a obok latał ledwo widoczny świetlik.
Furia uśmiechnął się słabo, patrząc na graffiti, które stworzył kilka lat temu. Syriusz, Remus i on. Wszyscy śmiali się, gdy siebie przedstawił jako świetlika, a Łapa wymyślił, że Harry jako świetlik nawet pasuje, bo rozprzestrzenia pozytywną energię, gdy jest w dobrym humorze.
Teraz obraz przykryty był kurzem. Świetlik przygasł. Tak jak on. Palił kolejnego papierosa. Cała sytuacja wirowała mu w głowie. Nie spodziewał się, że dojdzie do tak nieprzyjemnych wydarzeń. Na początku misji Lori była wzorem osoby, która ma być ochraniana. Nie robiła problemów, nie łamała regulaminu, ograniczała się do kontaktów zawodowych, a gdy nie istniało żadne zagrożenie, mogli się trochę pośmiać. Niespodziewanie wszystko przybrało inny tor i zaczęły się schody. I to niemałe. Mógł nawet uznać to za stromy podjazd.
Z jej strony doszło do szantażu. Dodatkowo był to szantaż oparty na kłamliwych zdjęciach, więc nie miał jak się bronić. Nie chciał więcej z nią pracować, ale gdyby odmówił dalszego chronienia jej, zdjęcia pojawiłyby się w każdym czasopiśmie o gwiazdach. To z kolei dostałoby się w ręce Silver i jego szefa. Jego związek na pewno by się rozpadł, a dodatkowo straciłby pracę, chociaż ledwo ją zaczął. Mógł wszystko powiedzieć Evelyn i swojemu pracodawcy, ale wtedy rozpętałby burzę. Zdjęcia by wypłynęły, a on nie miał dowodów na to, że mówi prawdę. Veritaserum na pewno by nie użyto, gdyż nie było to nadużycie, które miało dużą wagę. Dla niego miało, ale nie dla społeczeństwa. Lori na sto procent dobrowolnie nie zażyłaby Eliksiru Prawdy, a on sam nie mógł być jedyną osobą zeznającą w tej sprawie, ponieważ potrafił manipulować wspomnieniami. Chcieliby potwierdzenia jeszcze jednej osoby, a takiej nie było. Nie mógł zrezygnować z roli ochroniarza aktorki, bo wtedy żądaliby wyjaśnień. To z kolei wiązałoby się ponownie z wypłynięciem zdjęć. Wina spadłaby na niego.
Harry roześmiał się histerycznie. Dziewczyna wszystko sobie dokładnie przemyślała. Nie miał szans na efektywną obronę. Żadnego pola manewru. Mógł tylko zgodzić się na jej warunki i grać w rozpoczętą grę. Być jej pionkiem w tej zabawie. Udawać, że wszystko jest w porządku. Okłamywać Silver.
Był pewien, że to nie skończy się dobrze, ale musiał podjąć rozpoczętą grę przez Lori – największą sukę, jaką miał okazję spotkać.

Grał. On kontra Lori. Starała się go uwieść, a do gazet trafiały coraz to nowe fotki, które mogły być źle odebrane przez ludzi, którzy nie wiedzieli, kim Harry jest w rzeczywistości. Furia nabrał podejrzeń co do tych fotografii i zapytał dziewczynę wprost, czy to ona nasyła na nich paparazzi. Zagrała w otwarte karty i potwierdziła to z fałszywym uśmiechem na ustach. Nie złamał się. Z twardą miną odrzucał jej zaloty, nie wchodził z nią w dyskusje na prywatne tematy. Czasami celowo robiła wszystko odwrotnie, żeby musiał ją popchnąć lub pociągnąć, co wykorzystywała w swój sposób.
W domu starał się zachowywać całkowicie normalnie. Palił o wiele za dużo i nie zwracał uwagi na to, że może się uzależnić. Brnął w kłamstwa, gdy Evelyn go wyczuła. Nie mógł jej powiedzieć, dlaczego non stop chodzi podenerwowany. W efekcie końcowym kłócili się coraz częściej. Jego życie powoli się waliło. Cegiełka po cegiełce.
Czuł na sobie spojrzenia Carmen i Syriusza, gdy przyszedł w odwiedziny. Dixon sprawił, że pierwszy raz od dawna szczerze się uśmiechnął. Ale był to krótki uśmiech, słaby i pozbawiony energii.
 — Coś się stało? — zapytała ostrożnie kobieta, kiedy jej syn poszedł bawić się prezentem od chrzestnego.
 — Problemy w pracy — odparł krótko.
 — Każdy się wreszcie rozwiąże — stwierdził Syriusz, a Harry uśmiechnął się w odpowiedzi bez przekonania. Łapa spojrzał na niego badawczo. — Poradzisz sobie? — spytał głosem, który sugerował, że jest gotowy mu pomóc.
Przez moment chciał mu wszystko powiedzieć, ale przecież nie mieli jak mu pomóc, a nie chciał, żeby zawracali sobie tym głowę.
 — Jak zawsze — odparł po chwili lekko.
Czasami z ranami, które nie chcą się zagoić, ale zawsze – dodał w myślach. Miał dziwne wrażenie, że Syriusz pomyślał dokładnie o tym samym.
Czas leciał, a jemu było coraz trudniej grać w grę wymyśloną przez Lori. Najgorsza była jej zachcianka, gdy zażyczyła sobie wyprawę do Ministerstwa Magii. Poszedł, bo musiał. Gdy zatrzymali się na piętrze z działem Łamaczy Klątw, w jego gardle stanęła wielka gula.
 — Co ty chcesz zrobić? — wyszeptał.
Uśmiechnęła się do niego szyderczo.
 — Wiesz, ostatnio mój pierścionek wysyła dziwne sygnały. Obawiam się, że ktoś rzucił na niego jakąś klątwę, ale nie mam pojęcia jaką. Lepiej niech zajmą się tym fachowcy.
Miał ochotę chwycić ją za gardło, przyszpilić do ściany i udusić, patrząc z satysfakcją na jej siniejącą twarz. Zacisnął pięść, gdy zorientował się, że dłoń lekko drga gotowa to zrobić. Przybrała minę szczerze rozbawionej, kiedy wysiedli wśród tłumu krążących ludzi.
 — Jedno muszę ci przyznać. Potrafisz doskonale grać miłą i niewinną, chociaż jesteś zwykłą…
Cmoknęła, przerywając mu.
 — Och, Harry, chyba nie chcesz kończyć. Wiesz, jakieś zdjęcie mogłoby mi wypaść z kieszeni, gdy będę rozmawiała o tym nieszczęsnym pierścionku z twoją łamaczką klątw.
Czuł się kompletnie bezsilny. Miał ochotę runąć na kolana i wyć z rozpaczy. Lori obmyśliła doskonały plan, aby go zaszantażować w taki sposób, że musiał tańczyć tak, jak ona mu zagra. Jedno słowo lub czyn mógł ją sprowokować do ujawnienia zdjęć i całkowitego pogrążenia go zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Chciała odebrać mu wszystko, na co pracował tak długi czas, tylko dlatego, że nie udało jej się zaciągnąć go do łóżka.
Milczał, przegrywając po raz kolejny.
Tak jak się spodziewał, Lori była umówiona z Silver w gabinecie łamaczy klątw. Weszli do skromnie urządzonego pomieszczenia z mnóstwem książek o zaklęciach i klątwach. W gabinecie było kilkanaście biurek, na których stały plakietki z nazwiskami. Jakiś facet machał różdżką nad poduszką, która dostała nóżki i starała się uciec. Jakaś kobieta opisywała swój problem młodej pracownicy Ministerstwa Magii, która zapewne była nową łamaczką. Evelyn siedziała przy biurku ze zmarszczonymi brwiami, zerkając w książkę z różdżką w dłoni. Na blacie leżał zegarek kręcący wskazówkami w odwrotną stronę, niż powinien w rzeczywistości.
Harry czuł, jak jego ciało się spina, kiedy Lori skierowała się w jej stronę z miłym uśmiechem na ustach. Przywitała się. Silver podniosła głowę i omiotła wzrokiem nowoprzybyłych. Uśmiechnęła się delikatnie na widok swojego chłopaka. Nie był zdolny unieść nawet kącika ust. Tony zabiłby go na miejscu za to, że nie potrafi grać wyluzowanego w takiej sytuacji, chociaż tak długo się tego uczyli. Teoria i praktyka to dwie różne sprawy – przebiegło mu przez myśl. Lori zaczęła opisywać swój problem, siadając naprzeciwko Evelyn, która wszystko notowała.
Podejść, objąć głowę dłońmi i skręcić kark. Wyciągnąć różdżkę i rzucić zaklęcie uśmiercające. Chwycić książkę w dłoń i uderzyć ją w potylicę z jak największą siłą. Włożyć rękę za pasek, gdzie był schowany nóż do walki z wampirami i odciąć głowę. Chłodny strumień przepłynął mu przez przełyk na samo dno żołądka. O czym ty myślisz?! Z przerażeniem stwierdził, że trzyma rękę na nożu znajdującym się pod koszulką. Natychmiast opuścił dłoń. Przez moment widział czarne plamy przed oczami i zrobiło mu się niedobrze.
 — … Och, popatrz, jaki jest blady — dotarł do niego głos Lori. — Jakby był chory — udała zmartwioną.
 — Rzeczywiście. Dobrze się czujesz? — Troska w głosie Silver była zupełnie szczera.
Kiwnął sztywno głową. Lori uśmiechnęła się do niego z ironią, gdy blondynka nie widziała.
 — Dzisiaj nie będę go już nigdzie ciągać — rzekła do Evelyn. — Jak wrócisz do domu, lepiej się nim zajmij, żeby czasami choroba nie rozłożyła go na łopatki.
Dziewczyna przytaknęła.
 — Gdy tylko doprowadzę ten pierścionek do porządku, dostaniesz wiadomość przez sowę — powiedziała.
 — To super. Dziękuję. Miło było poznać.
Wstała, co Silver też uczyniła, a następnie podała jej dłoń.
 — Wzajemnie.
Na biurko coś spadło. Jakaś kartka wysunęła się z kieszeni kurtki Lori i spadła tuż na dokumenty Silver. Furia obserwował to z coraz szybciej bijącym sercem. Zrobiła to. Błagam, nie. Evelyn spojrzała na papier i chwyciła go w dłoń. Nie… Chciał rzucić się w jej stronę i wyrwać z ręki pergamin, żeby nie dostrzegła zawartości, ale stał jak słup soli, nie potrafiąc ruszyć palcem.
 — Wypadło ci z kieszeni — rzekła do Lori z uśmiechem.
 — Och, nie zauważyłam — odparła zaskoczona, odbierając od niej kartkę. — Numer do najlepszego fryzjera w mieście — mrugnęła do niej, a Silver roześmiała się w odpowiedzi.
Furia miał wrażenie, że zaraz rozpłacze się jak małe dziecko. Miał ochotę wybiec stąd jak najszybciej. Nie mógł znieść tej sytuacji, a emocje wzajemnie się wykluczały. Radość, że to nie było zdjęcie, złość, że Lori zrobiła to celowo, aby go przestraszyć, nienawiść do dziewczyny, chęć mordu, bezsilność, ból i rozgoryczenie.
 — Merlinie, on naprawdę jest chory — rzekła Lori z troską. — Wygląda jak duch.
Evelyn była naprawdę zmartwiona, a aktorka celowo ją podpuszczała. Bawiła się nimi jak kukiełkami, w jednej chwili mogąc zniszczyć ich związek. Obie wymieniły jeszcze dwa słowa. Następnie Lori wyszła, a Harry za nią, mając wrażenie, że zaraz rozszarpie dziewczynę gołymi rękoma albo upadnie na kolana i zacznie ją błagać, żeby przestała się nim bawić jak szmacianą lalką.
 — Jak się bawiłeś? — zapytała, głaskając go pieszczotliwie po policzku, gdy zamknęły się za nimi drzwi i stanęli na pustym korytarzu.
Odtrącił jej dłoń z wściekłością w oczach, a ona w odpowiedzi zaśmiała się szyderczo.
 — O co ci w ogóle chodzi? — wysyczał. — Co chcesz przez to osiągnąć?
 — Nic, Harry. Zupełnie nic. Mam satysfakcję, widząc, jak boisz się mojego kolejnego ruchu — uśmiechnęła się z pogardą. — To dość zabawne.
 — Tego napastnika pewnie też sobie wymyśliłaś. Tak jak ten cholerny romans — warknął.
 — Nie, to akurat jest prawda — odparła, wzruszając ramionami. — Mam nawet na to świadków, więc jeśli chciałeś mnie o to oskarżyć publicznie, to i tak przegrasz. Musisz mnie ochraniać, kochanie. Nie możesz pozwolić, żeby ktoś mnie skrzywdził.
 — Powinienem. Może wtedy byś zrozumiała, jak to jest mieć zrujnowane życie — odpowiedział chłodno. — Bawisz się ludźmi, bo nie wiesz, co to znaczy mieć problemy. Może gdyby ktoś cię skrzywdził tak, jak ty to robisz, może coś by do ciebie dotarło i zrozumiałabyś, co to znaczy cierpieć. Jesteś kompletnie wypruta z wszelkich uczuć. Gdybyś nie była taką suką i nie miałbym ochoty cię zabić, byłoby mi ciebie żal — powiedział jej prosto w twarz, nie zwracając uwagi na coraz zimniejsze spojrzenie aktorki.
 — Nie obchodzi mnie, co sobie o mnie myślisz — warknęła.
 — Przestań niszczyć mi życie — odwarknął. — To, że tobie coś się nie udało, nie znaczy, że masz się odgrywać na innych.
 — Zamknij się — syknęła, gdy na korytarzu pojawił się jakiś urzędnik Ministerstwa Magii.
 — A co? Nie chcesz, aby wyszło na światło dzienne, jaka jesteś naprawdę? — szepnął.
 — Ty masz większy problem, więc lepiej mnie nie prowokuj.
Furia skinął głową na przechodzącego mężczyznę, a ten odpowiedział tym samym. Mężczyzna pomagał jego dywizjonowi w jednej z akcji.
 — Idziemy? — zapytał brunet, jakby od niechcenia.
 — Jasne — odparła spokojnie.
Ruszyli do wyjścia, co jakiś czas ciskając w siebie gromy z oczu. Gdy Furia wrócił do domu, czuł się kompletnie rozbity. Położył się na kanapie, nawet nie ściągając butów. Miał wrażenie, że sufit zaraz zwali się wprost na niego, kończąc jego ciężkie życie. Czasami miał nawet taką nadzieję.
Nie wiedział, ile czasu przeleżał na kanapie, ale po jakimś czasie zjawiła się Silver. Usiadła obok niego na sofie. Z jej miny wynikało, że była naprawdę zmartwiona i wierzyła w objawy jakiejś choroby. Przyłożyła dłoń do jego czoła, aby sprawdzić temperaturę.
 — Nic mi nie jest — powiedział cicho.
 — Ale jesteś biały jak kość — odparła.
Ujął jej dłoń w swoje palce i przyciągnął do ust, by złożyć pocałunek.
 — Wszystko w porządku — szepnął.
Jej ramiona zawisły bezwładnie.
 — Zawsze tak mówisz, nawet gdy nic nie jest w porządku — mruknęła.
Uśmiechnął się blado w odpowiedzi.
 — Trochę boli mnie głowa. To nic takiego.
Westchnęła.
 — Bo chodzisz ostatnio non stop podenerwowany. Jeszcze palisz wtedy te cholerne papierosy — wytknęła mu.
Niejednokrotnie krytykowała jego palenie. Powtarzał, że to tylko okazyjnie, ale w ostatnich dniach zachowywał się jak nałogowy palacz. Tak czy inaczej, nie pochwalała papierosów, a Isaac dostał porządny ochrzan za to, że go tego nauczył.
 — Trochę odpocznę i wszystko będzie okay — zapewnił ją.
Pocałowała go lekko w usta. Wróciła do swojej pracy, a Harry ściągnął buty, mając na celu naprawdę odpocząć. Przykrył się kocem i spojrzał na dwukierunkowe lusterko wzrokiem, które mówiło, że najchętniej zbiłby je na małe kawałeczki. Odłożył je jedynie na stół.

Kolejne spotkanie Silver i Lori przebiegło w podobnej atmosferze, choć Harry bardziej nad sobą panował. Aktorka musiała odebrać swój pierścionek, na który została rzucona jakaś niegroźna klątwa. Furia nie wątpił, że właścicielka sama przeklęła biżuterię.
Kiedy wszedł do biura, gdzie egzystował siódmy dywizjon, w ustach miał papierosa. Wszyscy siedzieli przy biurkach. Jedni się obijali, inni pisali raporty ze swoich indywidualnych misji. On przyszedł tutaj także w takim celu.
 — Isaac, zrobiłeś z niego nałogowca — mruknął Jasper.
 — Już dostałem za to od Silver, więc mi nie wypominaj — odparł blondyn, podrzucając piłeczkę w górę i łapiąc ją w jedną rękę.
Furia opadł ciężko na krzesło. Humor jeszcze bardziej mu się zepsuł, gdy zobaczył stertę kartek na blacie. Madison spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami.
 — Ty w ogóle sypiasz? — spytała, a w jej głosie nie było najmniejszej nuty żartu.
 — Taaa — mruknął.
 — No jakoś nie widać — odpowiedziała. — Wszystko w porządku?
 — Jasne — odparł krótko, nawet nie patrząc w jej stronę.
Zaczął pisać raport, choć nie szło mu najlepiej. Miał przeklęty nadmiar emocji. Czuł to. Nie mógł się na niczym skupić, ręce mu się trzęsły i był rozdrażniony.
 — Mogę napisać w raporcie, że miałem ochotę niejednokrotnie zabić swoją podopieczną? — spytał.
Alano parsknął śmiechem.
 — Uciekała? — zapytał z rozbawieniem Mickey.
 — Chciałbym — mruknął bez entuzjazmu.
Madison i Jason wymienili spojrzenia. Chłopak cisnął w niego zmiętym w kulkę pergaminem. Furia spojrzał na niego ostro. Sięgnął po kolejnego papierosa. Cholera, naprawdę za dużo palę. Madison wyciągnęła mu go z rąk.
 — Co jest? — spytała twardo.
 — Nic nie ma.
Próbował zabrać jej papierosa, ale odsunęła rękę. Zdążył jedynie spojrzeć na paczkę, zanim wzięła ją i rzuciła do Navida, który złapał opakowanie.
 — W paleniu dogoniłeś Isaaca, a palisz tylko jak jesteś zdenerwowany, w przeciwieństwie do niego — zauważył Stan.
 — Coś jest nie tak z tą aktorką? — zapytała Madison.
 — Wszystko — odparł sfrustrowany.
 — Chodzi o te zdjęcia?
Wszystko się w nim skumulowało. Roześmiał się histerycznie.
 — Dokładnie o jedno, pier*olone zdjęcie, jeszcze nie opublikowane w żadnej gazecie. Mała suka! — Rzucił teczką o biurko, a kilka kartek spadło na ziemię.
 — Przecież nie uchwycili, jak się całujecie — stwierdził Alano lekceważąco.
Furia zaśmiał się, ale był to śmiech zrezygnowanego, zrozpaczonego człowieka.
 — Lepiej. Uchwycili scenę łóżkową — powiedział słabo.
Spojrzeli na niego z widocznym szokiem.
 — Furia, coś ty zrobił…? — szepnęła Madison.
 — Gdybyście zobaczyli takie zdjęcie w gazecie, to od razu byście uwierzyli, nie? — dodał Harry jeszcze słabiej.
Jasper zmrużył oczy.
 — O czym ty mówisz? — zapytał zdezorientowany Isaac.
 — O tym, że nigdy nie byłem z nią w łóżku, ale mam z nią takie zdjęcia. Zaje*iście, nie? — Po raz kolejny zaśmiał się histerycznie.
Madison dostrzegła, że chłopak jest w kompletnej rozsypce.
 — Czekaj, nie nadążam — rzekł Jason. — To spałeś z nią czy nie?
 — Czy ciebie poje*ało? — jęknął Furia rozpaczliwie. — Jasne, że nie. Dajcie mi fajkę, do ku*wy nędzy!
Tym razem Madison nie protestowała i sama podpaliła mu papierosa.
 — Uspokój się i wytłumacz, co się dzieje — rzekła
Potrzebował chwili, aby emocje trochę opadły. Zaciągnął się dwa razy, a ręce mu się trzęsły jak alkoholikowi, który nic nie może wypić.
 — Na początku była w porządku — zaczął. — Dopóki raz się nie nachlała tak, że musiałem zanosić ją do łóżka. Po pijaku chciała się ze mną przespać. Od mojej odmowy wszystko się zaczęło. Zaczęła się do mnie przystawiać. W końcu powiedziałem jej, że za bardzo przeszła na relacje prywatne i ktoś mnie musi zastąpić. — Madison kiwnęła głową, aby kontynuował. — Wtedy pokazała mi zdjęcia, na których jesteśmy razem w łóżku. Podała komuś Eliksir Wielosokowy z moim włosem i narobiła pełno mugolskich fotek. Od tej pory szantażuje mnie, że jeśli zrezygnuję z ochraniania jej, zdjęcia pojawią się we wszystkich gazetach.
 — Osz w mordę — rzekł pod nosem Alano.
 — Łatwo się domyślić, co zrobi Silver, jak je zobaczy. Przy okazji wyleją mnie z roboty za złamanie kodeksu.
 — Coś trzeba z tym zrobić — powiedział twardo Stan.
 — Ta zdzira wszystko dokładnie przemyślała. Nie mam żadnych dowodów i świadków. Veritaserum jej nie podadzą, bo nie jest to sprawa wyższej rangi, a moje zeznania nie wystarczą. Jeśli zrezygnuję, będą oczekiwali, że to wyjaśnię, a zdjęcia trafią do gazet. A tu znowu jest sprawa Veritaserum. Mugolskich zdjęć nie można odczarować, żeby pokazywały prawdę.
 — A gdybyś pokazał wspomnienia?
 — Wiedzą, że potrafię nimi manipulować. Nie będę wiarygodny.
Zapadła cisza.
 — Niezłe bagno — mruknął Jasper.
 — Igra sobie ze mną, a ja nie mogę nic zrobić. Ostatnio celowo wymyśliła sobie wyprawę do biura łamaczy. Rozmawiała z Silver jak z dobrą znajomą i śmiała mi się prosto w twarz, bo nic nie mogłem zrobić. Wcześniej groziła, że przypadkiem może wypaść jej z kieszeni to cholerne zdjęcie wprost na biurko Silver i wiecie co? Wypadło. Ja umierałem z bezsilności, a ona stwierdziła, że to tylko numer do najlepszego fryzjera w mieście.
Jason syknął. Każdy mógł się domyślić, co czuł wtedy Furia.
 — Musi być jakieś rozwiązanie — stwierdził Isaac.
 — Myślę nad nim od dobrego tygodnia i nic nie znalazłem.
 — Odnoszę wrażenie, że to ona nasyła na was paparazzi — rzekł Mickey.
 — Bo to robi. Powiedziała mi to prosto z mostu. Wystarczy, że ktoś pojawi się w pobliżu i od razu zachowuje się jak słodka dziewczynka.
 — Perfekcyjna aktorka — szepnęła Madison.
 — Żebyś wiedziała.
Z niechęcią spojrzał na dwukierunkowe lusterko, które zaczęło wibrować.
 — Witam, panie ochroniarzu — rzekła Lori swobodnie, choć dostrzegła na jego twarzy niechęć.
 — Kiedy? — zapytał.
 — Jaki oficjalny. Jutro o dziesiątej u mnie. Poza tym w sobotę mam wywiad o szesnastej, więc bądź godzinę wcześniej.
 — Jasne. Przylecę jak na skrzydłach — mruknął.
Uśmiechnęła się szyderczo.
 — Oczywiście, że przylecisz. W końcu zależy ci na pracy, co nie? — spytała, unosząc prowokująco brew.
 — Jeszcze coś? — odparł, zamiast odpowiedzieć na pytanie.
 — Nie… Ach, przepraszam. Jednak tak. Znowu jesteśmy w gazecie. Ciao!
Rozłączyła się.
 — Suka — wymamrotał Furia, chociaż wiedział, że dziewczyna go nie usłyszy.
 — Nigdy bym nie powiedział, że te rzekome docinki są jednak poważne — mruknął Navid.
 — Jesteś pewien, że istnieje jakiś napastnik? — zwątpił Alano.
 — Dokumentacja jasno na to wskazuje. Nie mam wątpliwości.
 — Czemu właściwie to robi? Tylko przez to, że nie chciałeś iść z nią do łóżka? — nie dowierzał Isaac.
 — To był tylko pretekst. Szuka zabawy. Bawi się ludźmi i to chyba jej pasja. Nie ma problemów poza takimi, w co się ubrać, więc szuka rozrywki.
Madison pokręciła głową z niedowierzaniem. Dywizjon siódmy przestał się nudzić. Teraz szukali jakiegoś rozwiązania.

**************************

Frigus, hej, co to za pomysł? Ja chcę wiedzieć :D Czy w następnym opowiadaniu Harry będzie z kanoniczną bohaterką? Zacznijmy od tego, że nie wiem, czy będzie to coś potterowskiego, bo jeszcze się nie zdecydowałam xD 
Łapcia, Tyran już się prawdopodobnie nie pojawi, ewentualnie w jakimś pojedynczym epizodzie ;)
Anonimowy, tak jak napisała Frigus, czytelnicy wspominają Nicole z tego względu, że sama zaczęłam ten temat w odpowiedziach na komentarze, więc ich opinie są jak najbardziej uzasadnione. Jednak muszę się zgodzić z Twoją opinią co do tego, że stworzenie dwóch takich samych postaci i jeszcze łączenie ich z Harrym byłoby bez sensu ;)

Cieszę się, że poprzedni rozdział wywołał w Was tyle emocji. Miałam nadzieję, że tak zareagujecie :) Chyba każdy autor się cieszy, gdy czytelnicy wraz z bohaterem odczuwają emocje ;) Mam jeszcze nadzieję, że tak zostanie do końca opowiadania, bo starałam się, żeby w każdym kolejnym rozdziale coś się działo.
Jak widać, sprawa z Lori wcale nie jest taka prosta do rozwiązania. Veritaserum byłoby zbyt prostym rozwiązaniem, nie uważacie?
Ogólnie to planuję napisać miniaturkę (może i niejedną) na Drugie Oblicze. Pomysł jest, ale problem z realizacją. Z miniaturki zrobiło się krótkie drabble, więc muszę to przemyśleć.
Czekam na opinie i pozdrawiam :)

16 komentarzy:

  1. Wow, normalnie gdy to czytałam, to emocje we mnie buzowały, a ręce trzęsą mi się jak Harry'emu, normalnie nie wiem co mi jest xD Akcja jeszcze bardziej nabiera tempa! A może... Harry'emu puszczą nerwy, zabije Lori przez te instynkty i będzie się ukrywał? Kurde, nie wiem i ta niewiedza doprowadza mnie do aktu rozpaczy... No ale trzeba czekać, nie ma innego wyjścia. Trzymam kciuki, aby z realizacją miniaturek szło wszystko okej i łatwo. Pozdrawiam i weny! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Yea!
    Ty wredna kobieto, ty nawet nie wiesz ile ja kasy przetraciłam na wchodzenie do internetu w przebieralni, patrząc, czy czasem nie pojawił się nowy post, i dodałaś go dopiero, jak się uczę :/ Claire nie lubi :@
    Fajnie, że aurorzy wreszcie się o tym dowiedzieli. Mam nadzieję, że zajebią Lori łopatami, bo jestem tak wkurwiona, że ledwo czytam ten pieprzony angielski.
    Harry naprawdę jest biedny. I do tego jest nałogowcem papierosowym, jak mój Matt xD. Nic tak nie wkurwia kobiety jak smród dymu tytoniowego w domu xD.
    A mi Nicole i Evelyn tak samo podchodzą :) Zgadzam się, że jeden charakter w dwóch kobietach byłby dla Pottera nie do zniesienia. Nicole i Harry w Drugim Obliczu mieli podobnie ogniste charaktery, a tu Evelyn jest spokojniejsza, a jak wiadomo, przeciwieństwa się przyciągają :)
    Co by tu jeszcze napisać... Ogólnie podoba mi się twoje opowiadanie, to, Drugie Oblicze i Siła życia. Pewnie wiele osób czerpie z nich inspirację :)
    Zapraszam na rozdział ósmy na hp-szeptane-tajemnice.blogspot.com
    Pozdrawiam,
    Rockowa Claire

    OdpowiedzUsuń
  3. Salazarze O.o Lori Zloczynca Dosko naly ;o dobrze że harry powiedział wszystko siodemkom :) ja pierdole, aaaa! Tak mi szkoda chlopaka ;( pierwsza prawdziwa samodzielna praca a tu taka rozpieszczina aktoreczka -.- sama mialam ochote zmazac jej ten milusi usmieszek :c eh, ale teraz jak rozmawiali ze siba to moze dywizjon cos wymysli i beda swiadkami jakiegos zlego zachowania Lori? Ej, uratuj go :D szkoda ze koniec z tyranem :( moje zlamane z tesknity serduszko ;p hyhy, nie mige sie doczekac nastepnego *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. czytam BM od jakiegoś tygodnia lub dwóch (jak zaczynałam to Ochroniaża jeszcze w IP nie było). bardzo podoba mi się Tw blog. masz rację, raz strasowałam się jak Harry i też nie lubię Lori. Jakoś I tom był lepszy ale ten wzbudza silniejsze emocje. od teraz będę musiała czekać na rozdziały. czytałam to co piszesz pod rozdziałami. uważam, że ze zwykłego szacunku d Cb czytelnicy powinni czytać "to coś". nie dedykujesz note co dla mnie jest czymś... nowym (?) bo wszystkie blogi, które czytam mają dedykowane notki. ale rozumiem, piszesz dla wszystkich, nie dla jednego.
    czytając "podpisy" pod notkami, wiem, że lubisz długie komentarze, a przynajmniej Ci to nie przeszkadza więcsię nie ograniczam... ;)
    akcja jest świetna. dużo piszesz. ja wiem jak moue opowiadanie się zakończy a początku do końca nie napisałam (mam rozdział 3,4) a innych nie.
    baaardzo fajna historia choć wyłapuję trochę błędów (przecinki i małe literówki). trochę nie podobało mi się z tymi wspomnieniami ale zależy to od autora więc nie mam na to wpływu. też lubie 90210.
    chyba tyle chciałam powiedzieć.
    a, uważam trafną zmianę pseudonimu. zazdroszczę tego że potrafisz robić szablony.
    dziękuję za cenzurowanie przekleństw bo nie lubię jak ktoś klnie i sama nie klnę jednak rozumiem wyrażane emocji za pomocą takich słów.
    gratuluję świetnie zdanej matury.
    całuski i weny
    Romilda Asteria Ellis
    micmilde.blogspot.com
    blogerka-potter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo. a może Harry sam "steruje" Lori? tak jak Erin czy Ronem.
    wnioskuję z:
    1. chciałaś przypomnieć o Erin
    2. historia lubi się powtarzać
    3. część Voldemorta została w Harry'm
    4. no bo jakoś tak.
    nie jestem wścibska i zapewne usuniesz ten kometarz ale ja lubię wiedzieć więcej i wszystko. jestem ciekawa nie wścibska.
    mam nadzieję, że niedługo wszystko się wyjaśni.
    masz fajne poczucie humoru (np. z deszczem i burzą)
    całuski i weny
    Romilda Asteria Ellis
    micmilde.blogspot.com
    blogerka-potter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jednym słowem: EXTRA!
    Nic dodać nic ująć!
    Czekam na next rozdział!
    <przepraszam że tak krótko ale się spieszę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wystarczyłoby zaklęcie zapomnienia?

    OdpowiedzUsuń
  8. Wrrrrr... Co za laska -.-' Mam nadzieję, że dywizjom siódmy jakoś załatwi tę sprawę. Czekam tylko aż instynkt mordercy Harry'ego przejmie nad nim kontrolę... bo przejmie, nie? Fajnie by było xD Tyle zamieszania poteeem *w*

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! Jak zwykle wspaniale, ale Lori coraz bardziej mnie wkurza -,- wredna ździra!!! Chcesz żeby furia załamał się nerwowo?!
    Podajesz jakiś nr. GG na który moglabym napisać? Na koniec weny życzę :)
    Majka

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzeję,że dewizion coś wymyśli ja sama bym ją chetnie zamordowała nie pomyślałabym,że Lori to ustawia co ona chce ośiągnąć pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Czesc. Miniaturk na Drugie Oblicze bylaby swietnym pomyslem, ale co z sila zycia i mrokiem dnia? Kolejne opowiadanie Potterowskie ktore napisalabys przeczytlabym. Ja jestem na TAK ;)
    Lori to podła franca xD Kiedy dodasz nastepny rozdzial? *-* Czy w tym opowiadaniu pojawi sie watek Linkinów? C:
    Wikasia

    OdpowiedzUsuń
  12. Co za su*a! Ja pier*ole!
    Przepraszam, ale nie mam o niej innego zdania.

    Szczerze, to mam ochotę jej przypie*dolić i to porządnie ;d

    Dobrze, że chociaż Harry ma takich przyjaciół. Na pewno coś wymyślą!

    A może ten napstnik to też jakich wykorzystany facet??? O.o

    Ahh...
    Ja chcem wiedzieć, co dalej!!!
    ;3

    Pozdrawiam,
    ~Cathy_Riddle

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej,
    mam nadzieję, że coś wymyślą jak rozwiązać ten problem, chociaż cały dywizjon jest po stronie Harrego i chce mu pomóc
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej,
    wspaniały rozdział, oby udało im się rozwiązać ten problem, ale cały dywizjon jest na szczęście po stronie Harrego i zamierza mu pomóc...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń