26.10.2013

II. Rozdział 17 - Bestie

“…Because I'm trying to resist
My heart becoming a fist
Forever…”
[Black Light Burns – Stop A Bullet]

Harry całkowicie poddał się pracy. Od zerwania z Silver minęło już kilka tygodni. Nie było mu łatwo, jednak starał się trzymać jak najlepiej. Praca całkowicie mu w tym pomagała, szczególnie, że został mianowany kapitanem dywizjonu siódmego, a Stan został jego zastępcą. Oficjalnie zwracano się do niego: oficerze. Członkowie grupy często sobie z niego żartowali, ale w trakcie misji wszystko traktowali zupełnie poważnie. Cały dywizjon także dostał awans i od jakiegoś czasu zajmowali się trudniejszymi misjami. Byli wysyłani na zagraniczne akcje, brali udział w atakach na domy przestępców. Siódemki z szeregowych stały się kapralami, choć i tak zwracano się do wszystkich per auror.
Z Evelyn mijał się czasami na korytarzach Ministerstwa Magii. Ich rozmowy ograniczały się do powitania. Raz tylko wymienili kilka zdań na temat tego, co u nich słychać, a dziewczyna pogratulowała mu awansu. Z pozostałymi Ślizgonami widywał się od czasu do czasu, jednak znacznie częściej z chłopakami. Domyślał się, że w tym czasie Blake i Jasmine dotrzymują towarzystwa swojej przyjaciółce. Blacków odwiedzał dość często, głównie ze względu na Dixona, który za każdym razem witał go szerokim uśmiechem. Wystarczył komunikat od Łapy w windzie, gdy jechali razem, że Dixon już się o niego upomina, a Harry po pracy od razu do niego szedł. Przed dłuższymi misjami brał go na kolana i tłumaczył, że nie będzie go przez kilka dni, aby nie płakał z krzykiem: gdzie jest Haly? Blackowie nie mogli uwierzyć, że chłopczyk aż tak go słucha. Nieobecność Furii potrafił znieść wtedy ze spokojem, choć czasami pytał, kiedy wróci. Syriusz nie zostawił Remusa i w każdą pełnię towarzyszył mu przy przemianie. Snape nadal wysyłał wilkołakowi eliksir tojadowy, więc przebiegała ona łagodniej.
Harry wrócił do intensywnych medytacji, by ułatwić sobie przemianę animagiczną. Łapa lekko się zdziwił, gdy po tak długim czasie Furia spytał:
 — Jak przebiegała u ciebie przemiana animagiczna?
 — Po jakimś czasie zaczęły przemieniać mi się różne części ciała, po chwili wracając do swoich pierwotnych kształtów — odpowiedział po chwili zastanowienia. — Z czasem działo się to coraz częściej i trwało dłużej. Później mogłem kontrolować długość częściowej przemiany i wywoływać zmiany odpowiednich części ciała. Wtedy już poszło z górki.
 — Długo trwała całkowita przemiana od momentu pojawienia się częściowych przemian?
 — Kwestia kilku-kilkunastu tygodni przy bardzo intensywnych ćwiczeniach. U mnie trwało to siedem tygodni, u Jamesa dziewięć. Dlaczego pytasz?
 — Bo ostatnio ręce obrosły mi sierścią.
Syriusz zaśmiał się, gdy się wzdrygnął.
 — Okropne uczucie, nie? To tylko z początku. Później ciało się przyzwyczaja i te impulsy będą coraz mniej okropne. Czyli będziesz czymś włochatym — stwierdził Łapa, popijając kawę. — To znacznie zmniejsza krąg poszukiwań.
 — Chyba pójdę się pochlastać, jak będę jakąś kozą czy, nie daj Merlinie, małpą.
Syriusz wybuchnął śmiechem.
 — Oddałbym cię do zoo  — stwierdził. — Dixon miałby świetną zabawę.
 — Wszyscy by mieli, oprócz mnie — stęknął.
Po słowach chrzestnego z coraz większym zapałem przykładał się do ćwiczeń i z czasem pojawiały się kolejne zmiany trwające dłużej.

Dywizjon dostał kolejną kilkudniową misję. Mieli przenieść się na południe Egiptu, gdzie angielska grupa przestępcza przemycała eliksiry. Ich misją było dowiedzenie się, kto to jest i dostarczenie ich przed angielski sąd magiczny. Standardowo odwiedził Dixona, by nie marudził rodzicom, że do niego nie przychodzi, a późnej zaczął się pakować. Trochę żałował, gdyż za kilka dni w magicznym miasteczku niedaleko jego miejsca zamieszkania miała odbyć się parada czarodziejska, na której zbierało się wiele osób z okolicy. Planował się tam wybrać, ale praca zepsuła mu plany. Wiedział, że Ślizgoni, z którymi miał spędzić ten czas, na pewno to zrozumieją. Domyślał się, że miała tam być także Evelyn, skoro mieli wspólnych przyjaciół. Westchnął. Tęsknił za nią, musiał to przyznać. Często o niej myślał, szczególnie w trakcie samotnych wieczorów, które zwykle spędzał z nią. Mimo to nadal czuł do niej żal i nie potrafił jej wybaczyć z powodu tego, co zrobiła. Minęło jeszcze za mało czasu.
Wysłał wiadomość do Dracona z treścią, że nie da rady się z nimi spotkać, gdyż wyjeżdża na kilkudniową misję. Dodał także, że nie będzie z nim żadnego kontaktu.
Dzień później włożył zmniejszoną walizkę do kieszeni i deportował się do Ministerstwa Magii do głównego holu. Następnie wsiadł do windy i ruszył do gabinetu dywizjonu. Kiedy wszyscy byli na miejscu, przyszedł John. Przekazał im ostatnie wskazówki i podał świstoklik. Wylądowali w upalnym Egipcie dwa kilometry od miasteczka, w którym mieli się zakwaterować. Szybko przebrali się w ubrania pasujące do tych upałów i ruszyli przed siebie, ciągnąc za sobą już powiększone walizki. W miasteczku mieli problemy z dogadaniem się, jednak w małym hoteliku już znano angielski, co znacznie ułatwiało sprawę. Spotkali się w jednym z pokoi, gdzie zaczęli rozpracowywać całą akcję.

Evelyn z entuzjazmem zgodziła się na wyjście na paradę czarodziejską, jednak emocje opadły kilka dni później, gdy dowiedziała się, że Harry wyjeżdża i się z nimi nie spotka. Miała nadzieję, że spędzając ze sobą trochę czasu, znowu się do siebie zbliżą, jednak misja chłopaka uniemożliwiła to. Mimo to postanowiła nie odwoływać spotkania i pojawiła się w umówionym miejscu.
Miasteczko było naprawdę urocze. Kręciło się tam mnóstwo ludzi z całego kraju. Odbywały się pokazy magii oraz czarodziejskiej mody, co przypadło do gustu Blake. Było także wiele wystaw czarodziejskich przedmiotów. Poszli do domu strachu, na różne kolejki górskie podobne do mugolskich. Krążyli między stoiskami, zaczepiani przez sprzedawców, którzy zachęcali ich do kupna. Kierując się w stronę małej knajpki, w której chcieli coś zjeść, zauważyli aurorów pilnujących bezpieczeństwa. Domyślili się, że to dywizjony z rocznika Harry’ego, ponieważ to zwykle młodzi aurorzy zajmowali się zabezpieczaniem masowych imprez. Pomieszczenie było zapełnione po brzegi.
 — Chyba nic z tego nie będzie — stwierdził Teo.
 — Ale ja jestem głodna — stęknęła Rubi.
 — Hej, tam są Blackowie i przyszli Lupinowie. — Blaise wskazał jeden ze stolików, przy którym siedzieli znajomi. — Dosiądźmy się.
Zaczęli przepychać się w stronę odpowiedniego stolika. Tonks pomachała im z daleka, a po chwili siedzieli razem, cisnąc się przy zbyt małym stoliku. Dixon bawił się jedzeniem. Czekali na swój posiłek, gdy do ich stolika podeszła jakaś młoda kobieta w cygańskim stroju. Miała mocno pomalowane usta i oczy. Wcisnęła się obok Silver.
 — Powróżyć ci, kochanieńka? — zapytała tajemniczym głosem.
 — Nie, nie, dziękuję — rzekła szybko dziewczyna.
 — Znam tajemnice twojego serca, kochanie.
 — Więc tajemnice niech pozostaną tajemnicami — próbowała ją zbyć.
Cyganka uśmiechnęła się do niej.
 — Popełniłaś straszny błąd, którego teraz żałujesz, prawda? — Evelyn przeniosła na nią zaskoczone spojrzenie. — Widzę długi związek i nieszczęśliwą miłość, kochana. Tęsknisz za ciemnowłosym mężczyzną. — Poklepała ją po dłoni. — Spotkasz go szybciej, niż się spodziewasz. — Wstała, choć nadal nie wypuszczała jej dłoni. — Walcz o niego, kochana, bo jego serce zdobędzie inna.
Odeszła odprowadzona zszokowanym spojrzeniem blondynki. Nawet gdy kobieta zniknęła w tłumie, Silver wpatrywała się w miejsce, gdzie widziała ją po raz ostatni. Miała ochotę powiedzieć, że to bzdury, ale nie potrafiła. Popełniła błąd, którego żałowała. Była w długim związku, który się rozpadł. Tęskniła za Harrym, który miał czarne włosy. Ta kobieta wiedziała, co przeszła, rozszyfrowała ją. Ostatnie słowa uderzyły dziewczynę najbardziej. Zaraz, przecież on jest na misji i wróci za kilka dni, więc nie ma możliwości, żebym się z nim spotkała wcześniej. Mimo to w jej sercu zasiało się ziarno niepokoju. Rywalka. Może z pierwszą częścią trafiła, ale druga… Nie spotkam go szybciej, więc nie ma tematu. Miała jednak wrażenie, że to złudne myśli. Ciszę przy ich stoliku przerwało podejście kelnera, który postawił przed nimi jedzenie.
 — Smakowicie wygląda — rzekła Blake, ignorując to, co stało się chwilę wcześniej.
Silver postanowiła wziąć z niej przykład, choć nie było to wcale takie proste.
Po posiłku weszli do olbrzymiego pomieszczenia, gdzie urządzono pokazy magii w formie pojedynków. Stanęli niedaleko podestu, na którym walczyło dwoje mężczyzn. Ślizgoni zaczęli obstawiać między sobą, kto wygra pojedynek. Blaise żartobliwie zaczął kłócić się z Tobym i postanowili oficjalnie się ze sobą zmierzyć. Elvis już chciał się kierować do organizatora, aby zaklepać sobie miejsce, gdy z ulicy dotarły do nich głośne, przerażone krzyki i huki zaklęć uderzających o mury. Rozgorzała panika, gdy kilka osób wbiegło do budynku.
 — Co się dzieje?! Co się stało?!
Krzyki nasilały się. Momentami słyszeli przeraźliwe wycie wypełnione bólem. Jakaś rozhisteryzowana młoda dziewczyna wpadła do środka. Dixon przytulał się mocno do Syriusza, który trzymał go na rękach. Carmen głaskała syna uspokajająco po główce, patrząc ze strachem w stronę drzwi. Tonks chwyciła różdżkę w dłoń z zamiarem wybiegnięcia na ulicę, by sprawdzić, o co chodzi, lecz kolejna fala ludzi zagrodziła jej drogę. Chwyciła jakiegoś faceta za ramię, zatrzymując go w miejscu.
 — Co tam się dzieje?! — przekrzyczała głośny harmider.
 — Zaatakowali jacyś idioci! — odparł szybko. — Krzyczą, że to wampiry!
Puściła go, a ten pognał szybko w głąb pomieszczenia. Ta informacja wyraźnie przestraszyła kobietę. Miała świadomość, jak słabo wyszkoleni są aurorzy w walce z wampirami. Zwykle byli przygotowani do pojedynczych ataków na małe grupki, ale nie do masowego napadu na tak dużą skalę.
 — Tonks, idziemy z tobą! — krzyknął Blaise.
 — Nie ma mowy! Nie znacie nawet podstaw walki z wampirami! — odpowiedziała logicznie. — Deportujcie się do domu!
 — Zablokowali możliwość teleportacji! — wtrącił ktoś stojący obok nich.
            Nimfadora zerknęła na podstarzałego faceta z bródką.
 — Zostańcie tutaj i się stąd nie ruszajcie, dopóki ktoś z aurorów nie powie wam, co macie robić. — Otworzyli usta, żeby zaprotestować. — Mówię to jako auror, a nie wasza znajoma! — dodała stanowczo, a następnie wybiegła z pomieszczenia wprost w rozhisteryzowany tłum, który próbował uciekać od atakujących.
Na ulicy trwała walka. Większość aurorów rzucała zaklęciami w wampiry, które z łatwością przed nimi uciekały. Tylko nieliczni, znając podstawy walki z bestiami, schowali różdżki do kieszeni i prowokowali przeciwników do walki jeden na jednego. Kilka niewinnych osób zostało już zabitych przez mordercze kły przebijające tętnice.
Silver patrzyła nerwowo w stronę wrót prowadzących na ulicę, gdzie rozgrywał się horror. Nie mieli pewności, że żaden wampir tutaj nie wejdzie, choć Harry kiedyś opowiadał jej, że zwykle ślepo idą za krwią. Wszystkie wiadomości od niego przepłynęły przez jej umysł.
 — Jeśli was zaatakują, chwyćcie się za gardło, żeby nie przebili tętnicy — powiedziała szybko w stronę znajomych. — Ktoś inny musi użyć ognia, żeby go zabić, ale nie użytego bezpośrednio z różdżki. — Widząc ich zaskoczenie, dodała: — Harry kiedyś mi o tym mówił.
Pokiwali głowami ze zrozumieniem. Łapa przytulił Dixona jeszcze mocniej i pocałował go w główkę, gdy zaczął płakać. Do pomieszczenia wpadła dwójka aurorów. Syriusz rozpoznał w jednym z nich wysoko postawionego łowcę czarnoksiężników. O ile dobrze pamiętał, był on kapitanem Brygady Uderzeniowej. Drugi był dość młody, prawdopodobnie należał do świeżynek. Kapitan niemal ciągnął go za sobą, a ten ledwo za nim nadążał. Prawdopodobnie szukali miejsca, gdzie będą mogli lepiej się porozumieć, gdyż starszy przekrzyczał tłum, mówiąc mu:
 — Natychmiast zajmij się ściągnięciem tutaj siódmego dywizjonu!
 — Ale oni są na misji!
 — Nic mnie to nie obchodzi! — huknął. — Mają się tutaj zjawić jak najszybciej, zrozumiano?! Wyślij wiadomość do Ministerstwa, żeby ich tam ściągnęli, a później świstoklikiem przenieśli tutaj! Dokładnie do tego pomieszczenia! Będę zaraz za drzwiami! Kiedy dotrą, natychmiast mnie zawołasz, zrozumiano?!
 — Tak jest!
Starszy wybiegł, a młody zaczął tworzyć wiadomość, którą wysłał do Ministerstwa Magii. Silver patrzyła na niego z tępym wyrazem twarzy. Spotkasz go szybciej, niż się spodziewasz. Najwidoczniej aurorzy znaleźli szybki sposób przekazywania sobie informacji, gdyż nie minęło nawet pięć minut, gdy rozległ się świst charakterystyczny w trakcie wędrówki świstoklikiem. Ludzie zaczęli ponownie krzyczeć, gdy niespodziewanie wśród nich pojawiła się dziewięcioosobowa grupka, ale zaraz rozstąpili się na boki, widząc znaki aurorów. Natychmiast weszli oni na przody sali, by rozeznać się w sytuacji. Młody chłopak bezzwłocznie zawołał kapitana Brygady Uderzeniowej. Było widać, jak dobrze siódemki zostały wyszkolone przez Tony’ego. Ich twarze były pełne stanowczości i nikt nie dostrzegł tam ani grama niepewności czy strachu. Ludzie trochę ucichli, czując bijącą od tej grupy siłę i pewność. Harry wystąpił przed dywizjon, jako kapitan, i stanął oko w oko z mężczyzną, którego każdy auror szanował.
 — Walka z wampirami to wasza specjalność, więc przejmujecie większość ciężaru zadania na swoje barki. Ochraniacie ludzi z tego pomieszczenia, a my grupkami będziemy wam tutaj przesyłać wampiry.
 — Unieszkodliwiać czy zabijać? — zapytał Harry.
 — Zabijać. Jest ich za dużo do unieszkodliwiania. Macie pięć minut na rozpracowanie taktyki. Gdy będziecie gotowi, dajcie znać przez uderzenie w drzwi. I tak za każdym razem, gdy mamy wam wysyłać kolejną grupkę, zrozumiano?
 — Tak jest.
Kapitan Brygady Uderzeniowej zostawił im wolną rękę, wychodząc. Furia odwrócił się do dywizjonu, który czekał na jego rozkazy.
 — Mickey, szybkie rozmieszczenie budynku. Alano, Madison, rozłóżcie ogień. Stan, zostajesz. Reszta zajmuje się ochroną. Jason, podstawowe wytyczne — zadecydował, a wszyscy kiwnęli głowami i rozbiegli się po pomieszczeniu.
Mickey szukał właściciela budynku, by zorientować się w ewentualnych wyjściach. Alano i Madison rozpalali w różnych miejscach ogień, by szybko mogli podpalić wampiry. Navid, Isaac i Jasper krzyczeli do ludzi, aby się cofnęli, ponieważ walczący musieli mieć więcej miejsca do walki. Przesunęli ich pod ścianę i otoczyli ogniem, w trakcie gdy Jason mówił, że to nie powinno dopuścić do nich wampirów i jak mają postępować, gdyby któryś z nich się jednak do nich przedarł. Harry i Stan ustalali plan działania. Mickey szybko wrócił i oznajmił:
 — Jest drugie wejście, ale niewidoczne od strony ulicy. Nie możemy ewakuować, bo z drugiej strony też są wampiry.
Furia skinął głową.
 — Zabezpiecz okna.
Mickey pobiegł do pierwszego z nich. Wszystko przebiegało bardzo szybko i siódemki zebrały się ponownie przed Furią.
 — Zaczynamy na trzy osoby. Później pewnie przestaną kontrolować ilość wpuszczanych wampirów, więc dzielimy się wtedy na dwójki albo pojedynczo. Po ilości zorientujecie się, kiedy dzielimy. Podział jak zwykle. Jakieś pytania? — Cisza. — Stan, jesteś w zastępstwie przy sygnałach. Grupa Isaaca prawa, Jaspera – lewa. Jazda.
Szybko rozeszli się na odpowiednie miejsca. Madison, Stan i Navid mieli w dłoniach noże, a Jasper, Alano i Jason trzymali płonące pochodnie, natomiast Harry, Mickey i Isaac przedmiot podobny do blachy, który z łatwością mógł odciąć głowę wampira. Dywizjon siódmy nazywał to małym zabójcą. Furia wysłał pierwszy sygnał wśród napiętej ciszy. Minęło kilka sekund, gdy przez drzwi wpadli pierwsi przeciwnicy. Początkowo trzech, ale dywizjon wiedział, że pierwsza fala dopiero się zbiera. Madison, Stan i Navid rozproszyli pierwsze wampiry swoją krwią. Rozległy się okrzyki pełne strachu, gdy bestie zaatakowały, a trójka aurorów nie zareagowała, nie tracąc jednak pewności siebie.
Harry znowu to odczuł. Miał wrażenie, że jego wzrok się wyostrza, wszystko słyszy lepiej, a mózg z łatwością kalkuluje cały atak na przeciwnika. Instynkty go poprowadziły. Szybki bieg, wyskok, ułożenie całego ciała. Zatrzymał się na ramionach wampira i jednym ruchem odciął mu głowę małym zabójcą. Ciało upadło na ziemię, a czaszka przeturlała się dalej. Furia zdążył rozstawić nogi i stanąć na stopach między kruchym ciałem. Szybko zszedł na bok, gdy Jason podbiegł do niego z płonącą pochodnią, podpalając zwłoki oraz głowę, której twarz zastygła w okropnym grymasie. Furia nie czekał, aż spali się doszczętnie, lecz kiwnął Madison w stronę kolejnych atakujących wbiegających do pomieszczenia. Dziewczyna wybiegła lekko w przód, by ściągnąć na siebie uwagę jednego z nich. Furia niemal natychmiast pobiegł za nią, kiedy ten chwycił szatynkę za gardło otoczone jej dłońmi. Akcja przebiegła niemal tak samo, jak wcześniej. Z trzecią było podobnie. Pierwsza fala została pokonana. Dywizjon szybko wycofał się na początkowe miejsca, podpalone zwłoki przesuwając na boki. Nie czekając na nic, Harry wysłał kolejny sygnał. Początkowo wszystko przebiegało tak samo, jednak późnej do środka wpadło zbyt dużo przeciwników, żeby mogli ich pokonać trójkami bez odniesienia szkód. Automatycznie zmienili plan działania, dzieląc się na pary lub pojedyncze osoby. Starcie jeden na jednego wymagało każdego przemyślanego ruchu, siły i precyzji. Mały błąd mógł kosztować nawet życie i Furia miał tego świadomość, jednak niebezpieczeństwo było wpisane w zawód aurora. Ściągnął na siebie wzrok wampira, rozcinając sobie skórę na nadgarstku. Czuł, jak krew spływa mu po dłoni, a wampir wbija w niego czarne spojrzenie z uśmiechem na ustach. Pozostałe wampiry starały się zignorować chłopaka. Tony powtarzał im często, że zwykle krwiopijcy działają na zasadzie kto pierwszy, ten lepszy i nie atakują jednej osoby we dwóch. Ten, który pierwszy znalazł ofiarę, miał pierwszeństwo i nikt inny nie miał prawa się wtrącać.
— Lubią bawić się ludźmi. Czasami psychicznie, ale częściej fizycznie. Gdy ofiara jest bezbronna, potrafi powoli rozrywać ciało kłami, sprawiając niewyobrażalny ból. To sadyści — mówił mężczyzna.
Chwilę później Harry czuł nacisk dłoni wampira na swoim gardle. Jego stopy oderwały się od podłoża, plecami uderzył w ścianę. Nie mógł czekać, aby nie tracić zbyt dużo siły. Uderzył wampira w klatkę piersiową, co było ich słabym punktem. Stanął na nogach, słysząc zduszony jęk bestii. Nie czekał, aż ból minie, lecz chwycił w dłoń małego zabójcę i odciął mu głowę, która ze stukotem opadła na ziemię. Szybko kopnął ją w ogień i wrzucił ciało w płomienie.
Im dłużej walczył, tym szybciej tracił kontrolę nad swoim umysłem. Czuł lekkie zamroczenie, choć doskonale wiedział, co robi. Zamieniał się w mordercę, który nie patrzy na skutki swojego działania. Dopiero po wszystkim miał odzyskać całkowitą jasność umysłu. Brak litości, współczucia. Zero wahania i śmiałe decyzje. Po co miał z tym walczyć? Przecież aktualnie była to dla niego olbrzymia pomoc. Grzechem byłoby nie skorzystać. Wzdrygnął się mocno, kiedy jeden z wampirów wydał z siebie przerażający wrzask, dochodzący do każdej części ciała i obijający się boleśnie o czaszkę. Isaac wepchnął wampira do ognia, a ten wył boleśnie, płonąc jak pochodnia. Krzyk urwał się niespodziewanie, gdy auror odciął mu głowę.
Furia czuł się jak drapieżca polujący na swoją ofiarę, choć miał świadomość, że jest odwrotnie. Był ofiarą, która chce zostać zaatakowana. Ofiarą, która będzie walczyć i sama zamieni się w drapieżcę. Instynkt podpowiadał mu, co ma robić. Czasami budził się z letargu, z zaskoczeniem dostrzegając pod nogami pokonaną krwiożerczą bestię, choć nie pamiętał, jak to zrobił. Pierwszą ranę odniósł w momencie, gdy został zaatakowany od tyłu. Zdołał odwrócić się i uskoczyć lekko w bok, zanim kły wbiły się w jego gardło. Zęby przeorały mu skórę na ramieniu z ogromną siłą. Z jego gardła wydobył się cichy jęk bólu, w głowie mu zaszumiało. Miał wrażenie, że kły wbiły się bardzo głęboko, do kości, gdyż krew zaczęła soczyście płynąć z rany. Wyrwał się, co sprawiło mu jeszcze więcej bólu, ponieważ szczęki zahaczyły o brzeg rany i rozerwały ją jeszcze bardziej. Kolejny atak rozszalałego wampira, który skosztował krwi i niespodziewanie mu ją zabrano. To było najgorsze, co mogło się stać. Krwiożercze bestie wpadały w obłęd, gdy odbierano im to, czego bardzo pragnęły. Używały wtedy większej siły, rzucały o ściany i przedmioty swoją ofiarą, rozrywały kłami ciało, fundując nieszczęśnikowi brutalne tortury. Zabicie takiego wampira graniczyło z cudem. Harry wiedział, że trafił bardzo źle i przeżycie tego starcia było praktycznie niemożliwe. Rzucił się w bok, unikając kolejnego ataku. Potwór wrzasnął z wściekłości. Ostatnią szansą Harry’ego był ogień. Najbliższy znajdował się kilka metrów dalej i odgradzał on obywateli od walki. Instynkt podpowiedział mu, co ma robić. Rzucił się w tamtą stronę, a wampir za nim. Gdy był tuż przy ognistej barierze, wyciągnął rękę przed siebie i wymówił zaklęcie w wężomowie. Ogień rozstąpił się na boki, a on wskoczył wśród stojących tam ludzi, którzy w panice się cofnęli. Kolejny syk – ogień wrócił na swoje miejsce. Wampir z wrzaskiem gniewu skoczył za nim, nie dając rady się zatrzymać. Krzyk wściekłości zamienił się w ryk bólu przenikający w głąb czaszki. Ludzie zaczęli wrzeszczeć i zatykać uszy, słysząc tak przeraźliwy hałas. Furia szybko doskoczył do płonącej bestii, by odciąć jej głowę, zanim rozpaczliwie zacznie miotać się po pomieszczeniu. Wrzask zamarł wraz z przesunięciem się małego zabójcy po gardle wampira. Płonące ciało upadło na ziemię, a głowa wpadła do ognia otaczającego obywateli. Harry ponownie zrobił dziurę w przegrodzie i wrócił na pole walki, zamykając szczelnie przejście.

Silver starała się dostrzec cokolwiek przez płomienie, lecz nie było to proste. Z początku ogień nie był wysoki i doskonale widzieli pierwsze minuty walki, ale z czasem języki ognia stały się wyższe, zasłaniając pole bitwy. Niektórzy panikowali i płakali, powtarzając, że wampiry ich zabiją albo te płomienie wreszcie ich spalą. W takich momentach Evelyn patrzyła gniewnie w stronę mówiącej to osoby, mając chęć odpowiedzieć coś wrednego. Aurorzy wiedzieli najlepiej, co mają robić w takich sytuacjach, a ona miała absolutną pewność, że wszystko jest prawidłowo zorganizowane. Może to przez to, że miała świadomość, kto prowadzi całą akcję, ale jeszcze bardziej przekonywało ją to, że dywizjon siódmy został specjalnie ściągnięty z misji z Egiptu, by wziąć udział w tej bitwie. To dowodziło, że znają się na rzeczy. Słyszała obok płacz małego Dixona i była to chyba jedyna osoba, którą potrafiła zrozumieć. Był dzieckiem, które nie wiedziało, co się dzieje, więc miało prawo płakać. Syriusz powtarzał mu cicho, że wszystko jest w porządku, głaskając go po włosach lub całując w nie. Jednocześnie nie pozwalał mu podnieść głowy, aby chłopczyk nie dostrzegł ognia, który mógł go doprowadzić do jeszcze większej histerii.
Krew w jej żyłach mroziły bolesne wrzaski obijające się o czaszkę. Początkowo bała się, że to krzyk kogoś z dywizjonu, ale były one zbyt nieludzkie i nieznajome.
 — Poginiemy tu — histeryzowała jakaś młoda dziewczyna. — Uciekajmy stąd!
 — Przestań wzbudzać panikę! — wkurzył się Draco. — Jak chcesz, to sobie uciekaj prosto w łapy wampirów!
 — Ave — mruknął Blaise. — Już nie mogłem jej słuchać.
Nagłe poruszenie i piski sprawiły, że stanęli na palcach, żeby coś zobaczyć. Silver dostrzegła znajomą czuprynę wpadającą w tłum, a chwilę później rozległ się ten przeraźliwy wrzask raniący uszy i dostrzegła płonące ciało, którego pozbawiono głowy. Wszystko stało się tak szybko, że dopiero po chwili zorientowała się, do czego tam doszło.
Miała wrażenie, że wszystko ciągnie się niesamowicie długo. Żałowała, że nie widzi, co się dzieje na polu walki, bo wolałaby wiedzieć, czy Harry’emu nic nie jest. Odwróciła głowę. Ogień zaczął słabnąć w jednym z miejsc. W przegrodzie zrobiła się szczelina. Ktoś krzyknął, żeby wzmocniono obronę, ale było za późno. Wampir wdarł się do nich z diabelnym uśmiechem na ustach. Ludzie zaczęli w panice się cofać, zapominając o tym, że z drugiej strony płonie ogień. Harmider sprawił tylko, że bestia uśmiechnęła się szerzej. Strach wzmacniał jego pragnienie. Wystawił dłuższe kły, wbijając wzrok w swoją pierwszą ofiarę.
 — Obrona! — Gdzieś z daleka Silver usłyszała głos Harry’ego.
Chwilę później wpadł przez szczelinę wraz z Jasonem. Wampir natychmiast od nich odskoczył. Aurorzy odsunęli się od siebie. Starszy chłopak powoli okrążał bestię, nie odrywając od niej wzroku. Wreszcie stanęli w linii prostej: Jason, wampir, Harry. Downey miał długą ranę na policzku i przedartą koszulkę na piersi, która przesiąkła krwią. Furia natomiast miał rozszarpane ramię, a po całej ręce rozlała się jego krew. Bestia wciągnęła mocno powietrze, czując jej zapach. Wampir najwyraźniej nie mógł się zdecydować, kogo zaatakować. Dwójka aurorów porozumiała się wzrokiem wśród panującej ciszy. Wszyscy obserwowali to z napięciem w oczach, a Silver miała wrażenie, że serce zaraz wyskoczy jej z piersi. Jason rozciął sobie skórę na dłoni, uwalniając świeżą krew i odwracając uwagę potwora od Furii. Krwiożerca poderwał się do biegu w celu zaatakowania Jasona. Harry ruszył zaraz za wampirem, nabierając rozpędu. Dziewczyna, która wzbudzała panikę i histeryzowała, zapłakała głośno. Atakujący zdołał zaledwie uchwycić Jasona za gardło, gdy Furia wylądował na jego plecach. Dłonie młodego aurora chwyciły go za głowę i jednym ruchem skręciły kark z obrzydliwym chrupnięciem. Stanął pewnie na nogach z głową oderwaną od reszty ciała w dłoniach. Ktoś jęknął słabo. Furia wrzucił czaszkę wampira do ognia, natomiast Jason zajął się resztą ciała.
Silver dostrzegła twarz Harry’ego i powinna się z tego cieszyć, lecz teraz czuła do niego strach. Nie chodziło tutaj o to, co zrobił, w jaki sposób pozbył się wampira, ale o wyraz twarzy. Głównie o oczy błyszczące czymś niebezpiecznym, pełne złej energii. Były przerażająco zimne. Sprawiały, że chciała odsunąć się od niego jak najdalej, uciec. Czuła to tylko przez chwilę, w momencie gdy atakował i walczył. Później widziała tylko stanowczość typową dla aurorów.
Histeryczka krzyknęła po raz kolejny, ale teraz można było ją zrozumieć. W trakcie gdy Harry i Jason zajmowali się pokonanym wampirem, do kręgu wpadły dwa kolejne. Aurorzy zareagowali w ostatniej chwili, gdyż bestie nie zwróciły uwagi na ich krew, skupiając się na obywatelach. Silver widziała wzrok potwora, wbijającego wzrok w osobę obok. Syriusz trzymał Dixona i to chłopczyk był celem. Carmen dostrzegła to w tej samej chwili, co Evelyn. Kobieta rzuciła się przed męża i synka, by przejąć na siebie atak. Łapa krzyknął jej imię, ale ona stała dalej, a wampir biegł. Przygotowali się na atak, lecz tuż przed kobietą ktoś powalił bestię na ziemię. Furia nie zdołał pokonać wampira, wyprowadzając idealną ofensywę, lecz jedynie zatrzymał go. Obaj upadli na posadzkę, a brunet wylądował na plecach bestii. Głowa oderwała się od ciała z nieprzyjemnym chrzęstem. Chłopak wstał, a błyski, które Silver widziała wcześniej, ponownie zniknęły. Harry zareagował szybciej, niż oni zdążyli cokolwiek usłyszeć. Blake krzyknęła, kiedy kolejny wampir, pojawiający się nie wiadomo kiedy, stanął tuż przed aurorem. Brunet zdołał jedynie spojrzeć w jego stronę, zanim pięść zacisnęła się na jego gardle. Jas pisnęła, gdy Furia z hukiem uderzył w ścianę. Wampir wystawił kły, patrząc na odsłoniętą szyję zamroczonego uderzeniem aurora. Szybko przysunął twarz bliżej, dostrzegając tętnicę. Harry zdołał wykonać tylko jeden ruch, a później umysł zalała mu fala okropnego bólu.

************************

Romilda Asteria Ellis, Lori już się nie pojawi.

Byłam ciekawa Waszej reakcji na zerwanie Harry'ego i Silver. Widzę, że dużo osób się z tego cieszy xD Jak to dalej się potoczy? Zobaczycie. 
Trochę śmiesznie wygląda ankieta. 138 osób zaznaczyło, że czyta bloga, a komentarze można policzyć na palcach xD Dlatego wstawiłam tę ankietę, bo byłam ciekawa, jaka jest prawdziwa liczba, bo nie warto sugerować się ilością komentarzy ;)
No i jak obiecałam, nowy wygląd. Jestem z niego cholernie dumna i na pewno szybko go nie zmienię. A zdjęcie Daniela powala mnie na łopatki i mam je ustawione w każdym możliwym miejscu xD
Do soboty ;*

21 komentarzy:

  1. Aaa! Jak ja kocham tego bloga :3 cudowne! Haha, i harry nie jest z silver :D rywalka nowa do serca Pottera? Zapowiada sie interesujaco, super opisana akcja, tak sie wczulam, ze czulam sie jak byn tam byla *.* dywizjon siodmy pnie sie w gore :D Harry Kapitan ^^ szkoda, ze oddala sie od slizgonow, ;( Tyran bylby dumny z siodemek :) dziwne blyski w oczach Harry"ego? Brr, instynkt mordercyvwkracza do akcji. Nie wiem co jeszcze napisac, zaniemowilam, jak zawsze /lapciaa..<33

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo cieszę się, że nie jest z Silver. I mam nadzieję, że ta rywalka będzia fajna i Harry do Evely nie wróci *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja przez Ciebie się rozryczałam! Teraz! Na serio! Urwać w takim momencie? Boże, jak dobrze się czytało ten rozdział, po prostu nad nim się rozpływam! Ręce drżą mi jak osika, ledwo co mogę pisać na klawiaturze. Wooooow... Po prostu brak słów.
    Ciekawe co Harry zrobił... Bo niekoniecznie trzeba obstawiać, że zostaje ugryziony przez wampira. Może to coś związanego z instynktami? Wolę nie myśleć, bo czuję się coraz bardziej wzburzona, że rozdział dopiero za tydzień ;__; Akurat wtedy, kiedy w tę sobotę nie będzie mnie cały dzień. No ale życzę dużo weny i pozdrawiam, w końcu muszę wytrzymać xD
    Hm... i co to za facet w następnym rozdziale? Co takiego zrobił, że tak wnerwił Harry'ego?
    Z wyrazami szczerego bólu i tęsknoty za rozdziałem
    - Nika

    OdpowiedzUsuń
  4. Ku*wa, ręce mi się telepały jak to czytałam xD Przyznam szczerze i bez bicia, że nie chcę, by Harry związał się z kimś z kanonu. Kanon niech spie*dala xD Skoro już ma zerwać definitywnie z Posrebrzaną, to niech znajdzie sobie kogoś, kto nie będzie kanoniczny xD
    Brak słów. Serio. Normalnie świetne, super i zaje*iste.
    I to, jak przedstawiłam Pottiego... Hm. Brak słów, tyle ci powiem ;)
    Chyba nie jestem stworzona do pisania długich i niezwykle motywujących komentarzy xD Ale mam pytanie - jak ty to robisz? ;D
    Zapraszam do siebie ;)
    Claire

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam twoje opowiadania a szczególnie drugie oblicze . Masz niesamowity talent. Aż pozazdrościć rozdział niesamowity jak każdy. Tom nieźle się zapowiada. Dużo akcji, śmiechu. Po prostu czytałam z nosem w ekranie jak zawsze. życzę dużo weny i mam na dzieję, ze po instynkcie mordercy będzie jeszcze jakiś tom. Czekam na nowy rozdział z niecierpliwością.
    Lena :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział zniewalający, czyżby odezwały się mordercze instynkty? Widzę że z rozdziału na rozdział zaskakujesz. A co do liczby komentarzy, coż, przyznam szczerze czytam ciągle i nie mogę się oderwać, nawet po raz któryś stare opowiadania, ale jakoś nie lubię pisać komentarzy, dziwne nie? Mogę przeczytać 20 razy rozdział a nie napiszę żadnego komentarza, cóż może postaram się to zmienić. Co do Silver i Harrego hmm uwielbiam ich razem, więc ja powiem opozycyjnie chce ich razem i tylko razem ;))) Dużo weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniała notka, pełna krwi, walki i szaleństwa...jestem zaintrygowany słowami wieszczki, mam nadzieję ż to będzie baardzo nietypowa osoba jak Harry.

    Zycze weny i z niecierpliwością czekam na next:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo^^ przepraszam że tak krótko ale jestem na komie....

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział przeczytałam już wczoraj, ale musiałam się jakoś pozbierać, żeby cokolwiek skomentować :D
    Rozdział był świetny, czytało się go wręcz z zapartym tchem, no i te zabójcze opisy akcji w twoim wykonaniu <3 Irytowało mnie to myślenie Harry'ego o Sliver, ale w końcu nic dziwnego, byli ze sobą 5 lat. Ale liczę, że ta rywalka do jego serca okaże się kim ciekawym ^^ No i jeszcze raz wielkie brawa za te opisy akcji, bo naprawdę, były genialne <3 No i jedno pytanie - skoro nie można się było deportować to jakim cudem dywizjon siódmy pojawił się na miejscu? Wiem, pewnie będzie jakieś proste wytłumaczenie, ale pytam :D
    Błędów nie widziałam, a może nie zwracałam uwagi z racji tego, że rozdział niezbetowany. A ankieta rzeczywiście wygląda zabawnie, porównując komentarzami.
    Weny życzę ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaaaaaa super :d ciekawe ciekawe co tam dalej będzie :p Czekam z niecierpliwością, A co to za moment z cyganką? Czyżby zapowiedź że pojawi się ktoś nowy kto bd chciał zdobyć naszego "wybrańca" ?? Ciekawe Ciekaw. no nic jak zwykle super i czekam na kolejny rozdział :D

    Pozdrawiam
    Kurrra

    OdpowiedzUsuń
  11. Tyle akcji, tyle akcji!
    To było super dynamiczne, ciekawe, powalające i wciągające! Po prostu super.
    Zerwanie Silver i Harry`ego? Żal mi tego, że się rozstali, ale nie dziwię się chłopakowi.
    Dzisiejszy rozdział? Wow.
    Akcja: super, tyle dynamiki, sceny zajebiście napisane.
    Ogółem: tego mi brakowało. Dzisiaj coś się zaczęło dziać, w końcu zrozumiałam, na czym polega problem z instynktami.
    Nie no, super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  12. Nareszcie rozdział :) Dużo się dzieje ale ty chyba za bardzo doświadczasz Harrego... i powiem coś jeszcze za co pewnie mnie zagryzą ale stałaś się odrobinkę monotonna i pomimo że nadal czytam twoje opowiadania to brakuje mi tego napięcia co w obu tomach Drugiego Oblicza i pierwszym Bitwy Myśli :) Może to ja dorosłam za bardzo a może ty miałaś gorszy czas gdy to pisałaś. Tak czy siak fajny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnyv rozdział!
    Jak mogłaś przerwać TERAZ??!??!??
    całuski i weny
    Romilda Asteria Ellis
    micmile.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialny rozdział.
    Czekałam właśnie na jakąś akcje, a to nie dość, że akcja to jeszcze jaka ?? WAMPIRY :D Genialnie rozpracowany.
    Pozdrawiam i weny (choć tej to ci nie brakje) :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział ;D Właśnie zastanawiałam się, kiedy będzie się coś działo na płaszczyźnie aurorskiej. No i się dzieje. DZIEJE. Silver, Silver, Silver. Co to poczniesz? xD Ta cała wróżka albo nieźle zgaduje, albo na prawdę widzi przyszłość, nie to co Trelawney. Ty wiesz, czy oni do siebie wrócą. Ja wiem, że Ty wiesz. Ale ja też chcę wiedzieć !! ;)
    Już nie mogę doczekać się kolejnego ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja tam chcę, aby Furia był z Evelyn :))

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiesz, co?
    Nie wiem czemu, ale końcowa sytuacja mnie rozbawiła, przyprawiając o atak śmiechu XD
    taaak, wiem, jestem dziwna ;d
    Ale co poradzę na moje sadystyczne usposobienie???

    Coś ciężko to widzę.
    Rozdział jeszcze lepszy niż poprzedni!
    Ta akcja z wampirami...! Mrrr...

    Co z Harrym? Został ugryziony? Na pewno przeżył ;d
    W końcu, bez niego, nie byloby tej historii XD

    Ale, co dalej???
    Skończyłaś w takim momencie, że MUSZĘ przeczytać jeszcze jeden rozdział. Inaczej nie zasnę! ;d

    Pozdrawiam,
    ~Cathy_Riddle

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej,
    genialny, Harry został kapitanem dywizjonu, jak i cały oddział awansował, wspaniale przedstawiona akcja, Tony oddalił kawał dobrej roboty trenują ich i szkoląc do walki z wampirami
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej,
    wspaniały rozdział, uuu ja kręcę Harry został kapitanem dywizjonu, jak i cały oddział awansował, tak należało to im się ;) fantastycznie... akcja wspaniale przedstawiona, trenują ich i szkolą do walki z wampirami...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń