25.01.2014

II. Rozdział 31 - Puste słowa

„…She's just a beautiful girl with the weight of the world on her shoulders
I'm just a kick in the teeth from a world that's painted gold…”
[Asking Alexandria – To The Stage]

Silver podjęła kolejną próbę przedostania się do sali Harry’ego kilka dni później. Niestety, dotarła jedynie do drzwi, gdy złapała ją pielęgniarka, która odprowadziła ją z powrotem do łóżka. Nie zrezygnowała z następnej próby. Wierzyła, że tym razem jej się uda. W końcu do trzech razy sztuka. Nie mogła uwierzyć w swojego pecha, gdy nakryły ją Blake i Jasmine.
— Silver, oszalałaś? — rzekła z niedowierzaniem brunetka. — Musisz odpoczywać. Nie możesz się tak przemęczać.
Uklękły przy blondynce, kiedy ta zaczęła płakać.
— Nie rozumiecie? Muszę do niego iść! Dlaczego nikt nie potrafi tego zrozumieć?!
Rubi wymieniła wymowne spojrzenie z Jas.
— Dlaczego? — szepnęła rudowłosa. — Dlaczego musisz do niego iść?
— Bo on mnie potrzebuje, tak jak ja jego! Ja… ja muszę mu pomóc. Tak jak wtedy sobie pomagaliśmy… — Ukryła twarz w dłoniach, a jej ciałem wstrząsnął szloch. — Nikt tego nie rozumie, bo nikt z was tego nie przeżył — wyszeptała wreszcie.
Zapadła między nimi cisza, w trakcie której obie dziewczyny patrzyły na siebie niepewnie.
— Nie wiem, czy to dobry pomysł — szepnęła Blake do Evelyn.
— Domyślam się, że coś jeszcze jest z nim nie tak — odparła cicho. — Widzę, jak unikacie tematu o stanie jego zdrowia. Widzę, że coś ukrywacie.
— Chyba nas pozabijają, jeśli cię do niego zaprowadzimy — mruknęła Jasmine.
— Tak z nim źle? — szepnęła słabo.
— Tak — przyznała szeptem Rubi.
— Co dokładnie?
— Nie ma z nim żadnego kontaktu.
Kolejna chwila milczenia.
— Zaprowadźcie mnie do niego, proszę.
Po chwili Jasmine kiwnęła niepewnie głową. Pomogły Evelyn wstać i pierwszy raz dostrzegły, że nie drgnęła pod ich dotykiem. Świadomość, że zaraz zaprowadzą ją do Harry’ego zaćmiła jej umysł. Przytrzymując blondynkę w pionie, wyszły z sali, a później skierowały się wzdłuż korytarza, gdzie było pomieszczenie, w którym znajdował się chłopak. Bardzo wolno stawiały kolejne kroki, aby Silver straciła mniej siły. Obawiały się, że zostaną złapane przez pielęgniarkę bądź uzdrowiciela, lecz dopisało im szczęście.
— W środku chyba jest Syriusz, Fortis i Teo — powiedziała Blake, gdy zostało im kilka kroków.
— To nic — odpowiedziała cicho Evelyn.
Jasmine nacisnęła klamkę i powoli weszły do środka. Rubi miała rację. W sali znajdował się Łapa, Draco i Teodor, jednak Evelyn nie zwróciła na nich najmniejszej uwagi. Jej wzrok przykuła postać leżąca na łóżku. Harry miał otwarte oczy wpatrujące się nieprzytomnie w sufit. Plecy chłopaka były unieruchomione, ograniczając jego ruchy. Był podłączony pod kroplówkę, a uzdrowiciel podawał mu dożylnie eliksir.
Silver ruszyła przed siebie, nie zważając na Blake i Jasmine, a także zaskoczenie Łapy, Fortisa i Teo. Uzdrowiciel spojrzał w jej stronę karcąco.
— Panno Shirley, miała pani leżeć w łóżku i się nie przemęczać.
Nie zwróciła na niego uwagi, idąc jak najszybciej mogła do Furii. Czuła już olbrzymie zmęczenie, ale teraz miała coś ważniejszego na głowie. Syriusz zerwał się z krzesła, żeby dziewczyna mogła usiąść, lecz ona przycupnęła na łóżku Furii ze łzami w oczach. Sięgnęła do jego dłoni. Uzdrowiciel otworzył usta, by ją powstrzymać, ale zdumiony zamknął je od razu. Jednocześnie z dotykiem, Evelyn wypowiedziała z uczuciem imię chłopaka. Poczuli się nie na miejscu, słysząc jej głos przepełniony miłością. Ale najbardziej zaskoczyła ich reakcja Harry’ego. Nie uciekał od jej dotyku, jak to zwykle robił. Zamknął oczy, a jego usta lekko drgnęły, jakby próbował się uśmiechnąć. Uchylił powieki, a pod Łapą ugięły się nogi, więc opadł na wcześniej zwolnione przez siebie krzesło. Oczy Furii nie były już wypełnione pustką. Wpatrywał się przytomnie w Silver. Dostrzegli, jak zaciska dłoń na jej palcach, a później otworzył usta, by rzec bezgłośnie:
— Nie złamią.
Evelyn uśmiechnęła się, a po jej policzku spłynęła łza.
— Nie złamali — odszepnęła.
Chłopak uśmiechnął się delikatnie. Nie nie złamią, lecz nie złamali. Było już po wszystkim. Dopiero teraz zrozumiał, że nie znajduje się już w lochach, ale w sali szpitalnej wśród bliskich mu osób. Evelyn delikatnie położyła głowę na jego klatce piersiowej, pierwszy raz od dawna wyglądając na szczęśliwą. Harry powoli podniósł rękę i objął ją lekko za plecy pełen spokoju i ulgi.
— Niesamowite — szepnął oszołomiony uzdrowiciel.
Syriusz powstrzymywał łzy zbierające się w jego szarych tęczówkach. Harry do nich wrócił. Po tylu dniach strachu, rozpaczy i niepewności chłopak wyrwał się ze swojego umysłu. Rozwiązanie cały czas było na wyciągnięcie ręki. Teraz zrozumieli słowa Silver, że Furia jej potrzebuje, a ona potrzebuje jego.
Dopiero gdy Łapa wyszedł Sali, zostawiając śpiącego Harry’ego z Evelyn, zorientował się, dlaczego blondynka była kluczem do umysłu Furii. Ból był nieodłącznym elementem jego życia. W trakcie pobytu w lochach to on był rzeczywistością bruneta, ale Silver była tam razem z nim. To ona utrzymywała go przy zdrowych zmysłach w tym piekle, więc kiedy mu ją zabrali, zniknął także jego punkt zaczepienia przy rzeczywistości. Wszystko wydawało się teraz takie proste, ale jak zwykle po fakcie. Pierwszy raz z uśmiechem wrócił do domu. Teraz musiało być już tylko lepiej.

Melliborn uznał, że zarówno Harry, jak i Evelyn potrzebują być w kontakcie z drugą osobą, aby szybciej dojść do siebie, dlatego przeniósł dziewczynę do sali Furii. Miał z tym dużo problemów z tego względu, że obowiązywał zakaz łączenia sal kobiet i mężczyzn, dlatego całą sprawę musiał załatwić u samego dyrektora szpitala. Po przytoczeniu wielu argumentów, zgodzie rodziców Silver, Syriusza i samych pacjentów, dyrektor zezwolił na złączenie sal.
Oboje nadal reagowali na dotyk ucieczką i pozwalali na niego tylko drugiej osobie. Wszyscy zauważyli, że dużo ze sobą rozmawiali. Właściwie to Silver mówiła, a Harry kręcił lub kiwał głową albo odpowiadał bezgłośnie, jednak to był już wielki krok w przód. Najgorzej było po pobudce dzień po odzyskaniu świadomości umysłowej Furii. To wtedy dotarło do niego, że nie może mówić i chodzić. Chłopak niemal wpadł w panikę. Gdyby nie pomoc Evelyn, pewnie mieliby spore trudności z uspokojeniem go. Dopiero gdy całkowicie się z tym oswoił, Melliborn wytłumaczył mu całą sytuację i proces leczenia. Harry wyglądał na przygnębionego, ale wsparcie bliskich widocznie mu pomagało. Syriusz także starał się rozmawiać z chłopakiem na neutralne tematy i dostrzegł, że jest to dla młodzieńca bardzo uciążliwe, że nie może głośno odpowiedzieć. Furia stał się bardzo zamknięty w sobie, w ogóle się nie uśmiechał i mieli wrażenie, jakby chciał się odizolować od wszystkich, czasami nawet od Silver. Nie wyglądał dobrze. Nadal miał cienie pod oczami, bladą twarz i wychudzone ciało pokryte bliznami. Cały czas przykuty był do łóżka, choć uzdrowiciel zaczął wspominać, że powoli muszą przejść do ruchu i rehabilitacji. Największy problem stanowił tutaj dotyk. Harry sam nie był w stanie podnieść się chociażby o kilkanaście centymetrów, dlatego potrzebował czyjejś pomocy. To był problem, który musieli rozwiązać jak najszybciej, jednak Furia z kolei potrzebował czasu. Jedzenie nadal mógł przyjmować tylko dożylnie. Czasami czuł się niedobrze, gdy pielęgniarka wstrzykiwała mu jedzenie, ale się nie skarżył. Miewał także napady krwotoku z nosa bądź gardła, ale według uzdrowiciela był to wynik wycieńczenia organizmu.
Dzień po jego przebudzeniu ze śpiączki umysłowej, jak to nazywał Melliborn, przyszedł Jason wraz z Madison i Alano. Zaskoczeni aż stanęli w progu. Najwyraźniej nikt nie zdążył im przekazać, że Harry wraca do siebie. Do gabinetu poszli w lepszych humorach niż zwykle.
— Mówiłam, że będzie z nim okej — szepnęła Madison, gdy wychodzili z windy.
— Każdy to wiedział. — Jason wzruszył ramionami.
Dobrą nowiną podzielili się z dywizjonem siódmym. Isaac wyglądał, jakby wrócił do niego duch. Madison niemal głośno westchnęła. Chłopak najwyraźniej cały czas czuł się winny stanu Harry’ego, choć non stop powtarzała mu, że nie powinien.

Furia czuł się beznadziejnie. Nie mógł się ruszać i mówić. Jego ruchy ograniczały się do podniesienia rąk i głowy, resztę ciała miał przykutą do szpitalnego łóżka. To było trochę żenujące, gdy nie mógł nic zrobić ze swoim ciałem. Nawet nie potrafił pójść do toalety, tylko musiał czekać, aż pielęgniarka oczyści jego pęcherz zaklęciem. Do zwykłego wypicia wody potrzebował pomocy, żeby nie wylać zawartości kubka na klatkę piersiową. Miał ochotę wyć z bezsilności, kiedy starał się coś powiedzieć, a jego gardło nie artykułowało żadnych dźwięków. Jego bliscy starali się wszystko zrozumieć, ale czasami nie byli w stanie. Wyczytywanie słów z ust nie było łatwe. Po jakimś czasie był tak tym podłamany, że nawet nie otwierał ust. Uzdrowiciel to dostrzegł, dlatego powtarzał mu, że nie może rezygnować, ponieważ potrzebuje trochę czasu, żeby wszystko wróciło do normy, a ćwiczenia mogą mu pomóc. Miał wtedy ochotę odrzec, że łatwo powiedzieć, ale… nie mógł. Jednak mówienie nie jest takie łatwe.
Psychicznie też nie czuł się dobrze. Gdy tylko zamykał powieki, by zasnąć, przed oczami stawały mu sceny tortur. Każdy dotyk przywoływał nieprzyjemne wspomnienia, a niespodziewany, gwałtowny ruch sprawiał, że automatycznie się spinał i panikował. Czasami miał ochotę zwinąć się w kłębek i odgrodzić od wszystkich. Zdarzało się, że łzy bezsilności płynęły mu z oczu, gdy nikt nie widział. Niekiedy zrywał się z niespokojnego snu, gotowy na kolejną dawkę bólu. Wiedział, że faszerują go eliksirami uspokajającymi i nasennymi, ale jakoś go to nie obchodziło. W ogóle dużo rzeczy stało się dla niego obojętnych. Nie interesowała go praca, ani to, co dzieje się wśród czarodziei. Nawet nie interesowało go, czy śmierciożercy zostali złapani. Czasami tylko pragnął dorwać w swoje ręce ich przywódcę i zrobić mu to, co on robił jemu, zaczynając od wypalenia gardła i złamania kręgosłupa. Wiedział, że gdyby spotkali się twarzą w twarz, zabiłby go bez skrupułów za to, co zrobił Silver i jemu. Na pewno odezwałby się w nim instynkt mordercy, ale nie miał zamiaru z nim walczyć.
Jeśli twierdził, że jego niepełnosprawność jest żenująca, to przekonał się o tym najbardziej w trakcie pierwszych zajęć rehabilitacyjnych. Dopiero odczuł, w jak beznadziejnym stanie są jego dolne partie ciała. Nawet nie czuł, jak rehabilitant podkurcza jego nogi w kolanach. Rozpaczliwie próbował wykonać jakiś ruch, ale nie potrafił. Mężczyzna mówił, że po jakimś czasie wszystko zacznie wracać do normy, tylko musi być cierpliwy. Niestety, Furia wiedział, że mogą to być tylko puste słowa. Nie wierzył, że kiedykolwiek wróci do poprzedniej formy. Evelyn dostrzegła jego rezygnację, dlatego siedziała przy nim, mówiąc cicho:
— Bądź silny. Pamiętasz? Nie złamią.
Starał się, ale nie potrafił.

Silver została wypisana ze szpitala tydzień później, jednak większość czasu i tak przesiadywała przy Harrym. Chłopak mógł już samodzielnie siadać na łóżku, ale nadal nie miał czucia w nogach. Przy jego posłaniu stał wózek inwalidzki, dzięki któremu mógł wyrwać się z sali szpitalnej. Niemal zaczął wrzeszczeć z radości, gdyby mógł, kiedy z jego gardła wydobyło się pierwsze słowo. Co prawda był to słaby szept, ale to sprawiło, że w jego sercu zatliła się nadzieja. W czasie pobytu w szpitalu odwiedziło go sporo osób. Jego ślizgońscy przyjaciele byli tutaj niemal codziennie, podobnie jak Syriusz i Remus. Jason, Madison i Alano także przychodzili dość często, a reszta dywizjonu również odwiedziła go kilka razy. Przyszli państwo Weasley i chociaż z Hermioną, Ronem i Ginny nie utrzymywał bliższych kontaktów, to do niego wpadli. Zjawił się Hagrid oraz bliźniacy Weasley. Trochę go uderzyło, że to Isaac się nie pojawił, bo była to jedyna osoba poza Evelyn, z którą chciał porozmawiać o pobycie w lochach śmierciożerców. Poza tym wydawało mu się, że są dość bliskimi kumplami. Czuł, że coś było nie tak.
— Co z Isaacem? — zapytał szeptem Madison, gdy byli sami.
Dziewczyna wyraźnie się zawahała, zanim odparła:
— Nic. Po prostu… — Dostrzegła jego wzrok, więc westchnęła. Kłamstwo do niczego nie prowadziło. — Chyba ma wyrzuty sumienia. — Harry spojrzał na nią niezrozumiale. — Twierdzi, że mógł zrobić coś więcej, żeby nie doprowadzili cię do takiego stanu — dodała cicho, uciekając przed jego wzrokiem.
Przez chwilę trwała cisza. Potrząsnął ją lekko za rękę, żeby na niego spojrzała i wyczytała z jego ust słowa.
— Spytać go o coś w twoim imieniu? — upewniła się, a on kiwnął głową. — Co mu powiedzieć?
Jakiś czas później szła do gabinetu siódemek. Stanęła nad Isaacem i nie zwracając uwagi na resztę, rzekła:
— Mam dla ciebie wiadomość od Furii. — Spojrzał na nią pytająco. — Żeby nie było, cytuję go. Na pewno dobrze zrozumiałam, bo to powiedział, a nie wyczytywałam tego z jego ust. — Reszta spojrzała na nią z zainteresowaniem. — Czy cię poje*ało?
Jason i Alano parsknęli śmiechem.
— Tylko on potrafi powiedzieć wszystko krótko, ale treściwie — zarechotał Stan, przenosząc ponownie wzrok w papiery.
Madison zostawiła zaskoczonego Isaaca z własnymi myślami.

Wbijał wzrok w wózek inwalidzki stojący przy jego łóżku. Godzinę temu wreszcie poczuł, że coś zaczyna się zmieniać. Poczuł, że rehabilitant chwycił go za nogę. Zaczął czuć, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że do pełnego sukcesu droga jeszcze daleka. Był jednak pełen entuzjazmu, dlatego postanowił samodzielnie przesiąść się z łóżka na wózek. Odpowiednio ustawić wózek i siebie. Powinno się udać. Wiedział, że może to się skończyć niezbyt przyjemnym upadkiem na ziemię, ale nie potrafił siedzieć i bezczynnie czekać na kolejne efekty. Zawsze ktoś musiał mu pomagać przejść na wózek, a coś nieprzyjemnego opadało na dno jego żołądka i w gardle stawała wielka gula, gdy odczuwał dotyk. Musiał sam się tego nauczyć, żeby ograniczyć to do minimum. Poza tym, gdyby się nauczył, mógłby sam wydostawać się z tej przeklętej sali szpitalnej i pojeździć po podwórku.
Niemal mu się udało. Zaklął w myślach, siedząc na ziemi i wzdychając z irytacją. Żałosne. Oparł głowę o łóżko. Niech to szlag. Musiał czekać, aż ktoś przyjdzie i mu pomoże. Żałosne przez duże ż. Przez moment irytację i zrezygnowanie zastąpiła rozpacz i poczucie beznadziejności. Nie mógł nawet sam pójść do toalety. Niemal każdy jego ruch ktoś musiał nadzorować. Może i miał dużo chęci, ale nie miał jeszcze możliwości, więc odczuł gorycz porażki i rozczarowanie. Spojrzał na swoje nagie przedramiona i ramiona. Całe pokryte bliznami. Niektóre z nich, a nawet większość, miały zostać mu do końca życia i przypominać za każdym razem o tym, co przeszedł. Zacisnął pięść, opanowując ogarniającą go rozpacz. Musiał wyrzucić to z pamięci, żeby nie dobijać psychicznie samego siebie. Już jesteś dobity, Harry. Zamknął na moment oczy. Tak, psychicznie był jedną, wielką ruiną. Napady zupełnej bezsilności, beznadziejności i chęci odizolowania się od wszystkich zdarzały się dość często. Miewał czasami myśli samobójcze, ale powtarzał sobie, że to byłoby zwykle tchórzostwo i ucieczka od problemów. Musiał pomóc Silver, a nie dodatkowo ją niszczyć. Niestety, ataki bólu wcale mu nie pomagały. Melliborn ostrzegł go, że rana na boku, której się nabawił w trakcie ataku na jego dom, została źle wyleczona i może krwawić lub sprawiać mu ból. Z przykrością stwierdził, że zdarzało się to bardzo często. Uzdrowiciel przyznał niemrawo, że może być to skutek mieszania wielu zaklęć oraz eliksirów torturujących i leczniczych. Poza tym często krwawił z nosa i ust. Krwawienie z nosa było normalne, ponieważ miał wyczerpany i wycieńczony organizm. Z kolei strumienie czerwonej cieczy z ust były efektem zniszczonego gardła. Czasami zdarzało się to, gdy za bardzo je przeciążył próbami mówienia, niekiedy leciała bez powodu. Jak tu nie myśleć o strzeleniu sobie w łeb, gdy nie możesz chodzić, mówić, cały czas przypominasz sobie, jak cię torturowali albo gwałcili twoją dziewczynę na twoich oczach i nie wierzysz, że kiedyś uda ci się zapomnieć? Chyba to, że wszystko trzymał w sobie, jeszcze bardziej go niszczyło. Raz, jeden jedyny raz nie wytrzymał i powiedział Syriuszowi coś, czego nie chciał nikomu mówić.
Łapa próbował jakoś wciągnąć go w rozmowę, rozbawić, odciągnąć jego myśli od przykrych wydarzeń. Harry widział. jak mężczyzna bardzo się stara, ale było to wręcz niemożliwe. Mimo to był mu wdzięczny za to, że chociaż próbuje. Pamiętał, jak Syriusz wyglądał zaraz po tym, gdy obudził się z tego dziwnego zawieszenia w umyśle. Blady, nieogolony, z bezbarwnymi tęczówkami, które zaszły łzami, gdy zobaczył, że Harry wraca do siebie, ciemnymi workami pod oczami. Zupełnie niepodobny do samego siebie. Pewnie przesiadywał u niego sporo czasu, jak to często robił, kiedy Furia lądował w szpitalu z różnych powodów. Harry próbował sprawiać wrażenie zaciekawionego, ale było ciężko, szczególnie po nieudanej sesji z rehabilitantem. Każda taka lekcja zabierała mu chęci i wiarę w siebie. Łapa chyba dostrzegł, że myślami jest gdzieś indziej, bo powoli wstał i usiadł obok niego na łóżku.
— Harry, z czasem będzie coraz lepiej. Zobaczysz — powiedział łagodnie.
—Może — szepnął słabo.
— Na pewno — odparł Syriusz. — Musisz w to wierzyć.
— Jakoś nie mam powodu…
— To, że raz ci się nie udało, nie znaczy, że cały czas tak będzie. — Chłopak nic na to nie odpowiedział, lecz spojrzał jedynie na swoje dłonie. — Harry…
— Nie chce mi się żyć, rozumiesz?
Zapadła chwila ciszy.
— Nie mów tak… — Gdyby mógł, pewnie by go przytulił, ale nie chciał odstraszać go dotykiem. — Nie rezygnuj przez nich z życia — ciągnął cicho. — Złapali ich, już nic ci nie zrobią.
— Nie złapali wszystkich. Są inni. I ten sukinsyn też uciekł…
— Złapią go. Harry, spójrz na mnie. — Poczekał, aż chłopak to zrobi. — Nie jesteś sam. Pamiętaj o tym, dzieciaku.
Spojrzał w stronę okna. Miał kilku wiernych przyjaciół, kochającą dziewczynę i chrzestnego. Miał dla kogo żyć, lecz nic nie potrafił poradzić na to, że takie myśli często się pojawiały. Poza tym to chyba było normalne w jego stanie.
— Zawsze miałeś różne odbicia, ale sądziłem, że wiesz, że siedzi się na łóżku, a nie na ziemi.
Spojrzał w stronę drzwi, w których stał Isaac. Nawet nie słyszał, gdy otworzył drzwi, które akurat zamykał, by ruszyć w jego stronę.
— Pechowa pierwsza próba — odpowiedział szeptem brzmiącym trochę jak charczenie.
Skrzywił się lekko na ten odgłos wydobywający się z jego gardła. Issac wyglądał na niepewnego.
— Pomóc ci?
— Jakbyś mógł.
Blondyn pomógł mu podnieść się z ziemi i usiąść ponownie na łóżku. Wyczuł, jak Harry automatycznie się spiął, gdy tylko go dotknął. Zanim tu przyszedł, Madison powiedziała mu, czego ma nie robić. Zero użalania się nad Furią i zero współczucia. Według niej to tylko go denerwowało. Nie miał go dotykać, chyba że było to konieczne, tak jak teraz. Żadnych gwałtownych ruchów. Cierpliwość, gdy Furii wysiądzie głos i będzie musiał czytać mu z ust lub czekać, aż napisze to na kartce.
— Sterta papierów na twoim biurku niedługo zacznie z niego spadać — rzekł Isaac, opadając na krzesło obok łóżka.
— Chyba jeszcze sporo sobie poczeka — odparł niemrawo. Po chwili dodał: — To tak czy nie?
— Co: tak czy nie? — nie zrozumiał.
— Poje*ało cię czy nie? — Isaac nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu rozbawienia cisnącego się mu na usta, ale później nie było mu do śmiechu. — Nie miej wyrzutów sumienia. Zrobiłeś, co mogłeś — powiedział Furia, chwilami całkowicie nie wymawiając dźwięków.
— Padło z moich ust sporo nieprzyjemnych słów… Sam słyszałeś.
Furia uśmiechnął się słabo.
— Uwierz, że nie słyszałem, bo nie byłem w stanie — szepnął. — Nawet jakbym słyszał, to wiem, że musiałeś to mówić. Dzięki temu, że tam poszedłeś, nadal tu siedzę. Według ciebie to mało za kilka nieprzyjemnych słów? — Ostatnie słowa wymówił niemal bezgłośnie, bo głos całkowicie go opuszczał. — Gramy w kalambury.
Isaac uniósł brwi ze zdumieniem.
— Kalambury?
— Ja próbuję mówić, ty próbujesz zrozumieć co. Tak to z Syriuszem nazywamy.
Isaac zaśmiał się krótko. Rozumiał, co Madison miała na myśli, kiedy mówiła o cierpliwości w takiej sytuacji. Musiał naprawdę się skupić na tym, co Harry starał się mu przekazać, gdyż czytanie z ust nie było proste. Gdy nie mogli się dogadać, Furia pisał na kartce, o co mu chodzi. Bruneta chyba bardziej to dekoncentrowało niż blondyna. Isaac wyszedł dopiero, gdy przyszedł rehabilitant na kolejną sesję.

Od kiedy nauczył się samemu przedostawać na wózek inwalidzki, sam zaczął krążyć po szpitalu i podwórku dla pacjentów. Na powietrzu czuł się lepiej niż w sali, która źle mu się kojarzyła. Jeździł wózkiem między alejkami, mijając różnorodnych pacjentów. Niektórzy odprowadzali go wzrokiem, ale starał się to ignorować. Nie wątpił, że wiadomość o ataku na jego dom, porwaniu przez śmierciożerców i jego stanie już dotarła do gazet. Co chwilę przystawał, żeby trochę odpocząć. Ciągłe kręcenie kołami wózka było dość męczące. Pewnego dnia znalazł miejsce, skąd mógł dostrzec Tamizę płynącą przez Londyn. Nie przechadzało się tutaj dużo ludzi, więc miał odrobinę spokoju. Przy jego drugiej wizycie w tym miejscu zagadnął go jakiś młody chłopak.
— Widzę, że ktoś znalazł moją ulubioną miejscówkę.
Furia spojrzał w jego stronę. Chłopak zapewne był w jego wieku lub ewentualnie dwa lata młodszy. Jego niebieskie oczy wyglądały na wiecznie ciepłe, a kasztanowe włosy związał w kucyk. Tak jak Harry, jeździł na wózku inwalidzkim.
— Chyba najlepszy widok spośród wszystkich — odpowiedział szeptem Furia.
— Jeszcze lepiej wygląda zimą — rzekł, podjeżdżając bliżej.
— Tak długo tutaj jesteś czy tak często?
Chłopak zaśmiał się lekko.
— Często. I zwykle też długo.
— Pech?
— Często muszę tutaj przyjeżdżać na leczenie. Wiesz, mugolskie choroby leczy się dłużej, więc nie mam wyboru. Szpital to mój drugi dom. Znam tu wszystkich lekarzy i pielęgniarki, więc często uda mi się namówić ich na jakieś lepsze jedzenie — wyszczerzył się, a Harry spojrzał na niego z rozbawieniem. — A ty? Długo tutaj jesteś?
— Kilka tygodni.
Chłopak spojrzał na niego z zainteresowaniem.
— Nie tylko problem z chodzeniem?
— Z mówieniem też — odparł, cały czas mówiąc szeptem.
Chłopak pokiwał głową ze zrozumieniem.
— Kiedyś spotkałem tutaj człowieka, który zamiast mówić, wiecznie rżał jak koń. Ciebie chociaż można zrozumieć.
Harry nie mógł powstrzymać się od uśmiechu.
Casper, bo tak miał na imię szatyn, okazał się dość zabawnym chłopakiem, zupełnie nie zwracającym uwagi na swoją niepełnosprawność. Chorował on na mugolską dolegliwość od kilku lat. Miał tak słabe i kruche kości, że nie był w stanie chodzić. Uzdrowiciele starali się wymyślić jakieś leki na jego przypadłość, ale wszystkie dotychczasowe eliksiry działały na krótki czas. Mugolscy lekarze nie dawali mu żadnych szans na wyleczenie. Casper twierdził, że już się przyzwyczaił do wózka i żył normalnie, jak każdy inny pełnosprawny człowiek. Harry słuchał go z zainteresowaniem i obdarzył go sympatią i szacunkiem. Był pod wrażeniem jego pozytywnego podejścia do każdej sprawy. Furia sam się zdziwił, że bez oporów powiedział mu o swoim stanie zdrowia.
— Melliborn jest niezły w te klocki — oznajmił Casper. — Może i jest młody, ale niejednego wyleczył z gorszych przypadków. Wystarczy dużo chęci i efekty wreszcie się pojawią. Wiem, co mówię. Poznałem tutaj sporo ludzi z różnymi dolegliwościami. Niektórzy nie mieli szans na wyleczenie, a wyszli zupełnie zdrowi. Dlatego cały czas wierzę, że mnie także się uda, chociaż nie chodzę od kilku lat.
Furia poczuł się lepiej po rozmowie z Casperem. Chłopak nie chodził od kilku lat, a mimo wszystko cały czas miał nadzieję, której nie tracił. On miał o wiele większe szanse na szybki powrót do zdrowia, więc nie mógł stracić wiary. Nie mógł się złamać. Tak jak w lochach śmierciożerców. Wtedy z uporem powtarzał, że wytrzyma wszystkie tortury i dotrzymał słowa. Tak samo teraz musiał dążyć do wyznaczonego sobie celu i twardo iść przed siebie. Wspomnienia musiały pójść w zapomnienie, choć wiedział, że będzie trudno i niejednokrotnie będzie sobie o nich przypominał. Zawsze sobie radził w każdej sytuacji. Teraz też musiał.

*************************

Alessandra Dus, dzisiaj masz urodziny? W takim razie wszystkiego najlepszego ;*
Skrywająca_Sekret, bloga nie ciągnę na siłę, bo pisanie go sprawia mi taką samą przyjemność jak pisanie pierwszego tomu. Szkoda, że tak to odczuwasz, ale to rozumiem. Każdy jest inny i każdemu podoba się coś innego. Przyznaję, tytułowego Instynktu jest bardzo mało, ale czy np. w HP i Książę Półkrwi było dużo Księcia Półkrwi? Albo w Zakonie dużo Zakonu? ;) Porządnej osi czasu nie ma, bo wszystko rozciąga się na kilka lat i to pewnie przez to. Hmm... Jeśli chodzi o poprzedni szablon, to widocznie miałaś inaczej ustawioną jasność i dlatego wszystko się zlewało, bo u mnie było wszystko ok i nikt nie narzekał.
Majka, co masz na myśli pisząc monotonne? Wolałabym wiedzieć dokładniej, co Wam leży na sercu ;) Reszta odpowiedzi na komentarz wyżej.
Obliviate, nie biorę udziału w takich rzeczach.

Chamsko skończyła mi się licencja na Worda i miałam problem ze skopiowaniem tekstu, ale wreszcie udało mi się do ogarnąć i rozdział się pojawił. Po włączeniu skopiowaniu rozdziału zauważyłam, że posklejały mi się niektóre słowa. Jeśli zobaczycie coś takiego - napiszcie.
Jadę na koncert 30 Seconds To Mars! Wczoraj kupiłam bilet na koncert do Rybnika :') Jeszcze to do mnie nie dociera.
Mała reklama: jako administratorka Segregatora chciałabym Was zaprosić do nominowania  blogów w konkursie Najlepszy Blog Segregatora. Obrazek z odnośnikiem znajduje się na górze. Jeśli widzicie w Segregatorze jakiś swój ulubiony blog - śmiało zagłosujcie :) Tak na wszelki wypadek: nie głosujcie czasami na mojego bloga, chociaż jest on tam zapisany ;)
Dziękuję za komentarze i do kolejnego rozdziału ;*

14 komentarzy:

  1. No i w końcu jakaś jest odmiana i się cieszę, że dzięki Silver Harry się do końca wybudził. Kurde, jestem coraz to gorsza w pisaniu komentarzy, więc życzę tylko weny xD
    Pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Uff... Nareszcie Furia wrócił w skrzydła rzeczywistości xD Wszystkie twoje rozdziały były super, ale ostatnio przeszłaś samą siebie. Nie wiem czy chcę żeby ferie wolno mijały (Tak ja mam ferie ;P) czy żeby ten tydzień mijał szybciej żeby przeczytać twój nowy rozdział! Fajnie że pojawiła się nowa postać, Casper przypadł mi do gustu i mam nadzieje, że zabawi troszeczkę dłużej w tym opowiadaniu xD Musze trochę pojęczeć: i znowu czekać tydzień :/ To się robi irytujące xD Ale tydzień później mam pocieszenie w postaci nowego postu ;) Co ja jeszcze miałam... A! Wiedziałam, że tak będzie z Silver i Furią, wiedziałam!! Ja to od początku wiedziałam, mówię Ci to...
    No dobra, nie przedłużam xD
    Mi$ia

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki piękny rozdział *.* Jak każdy oczywiście xDD
    I tak, mam dzisiaj urodziny. Dziękuję za życzenia :3
    Skomentowałabym jakoś ten rozdział, ale nic mi nie przychodzi do głowy.
    Do następnego ;*
    Aless :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak więc przeczytałam i chyba muszę stwierdzić, że za szybko to się dzieje. Na razie nie powiem nic o rehabilitacji, jest niewiele, Harry nie pozbył się wózka - tu wielki plus, przynajmniej jak na razie. Ale psychicznie wydaje mi się za szybko. Wiem, może i są takie przypadki, może i to jest realne, ale no właśnie, dla mnie wydaje się za szybko. Cieszę się z takich wzmianek jak chociażby o tym, że Harry nie daje się dotykać, jednak w jego wypowiedziach - moim zdaniem, oczywiście Twoje może być inne - powinno się czuć jego gorycz, a może nawet złość za to, co musiał przeżyć. Wiem, może to tylko moje wyobrażenie i Twój Harry jest zdecydowanie silniejszy i w ogóle rozumie, że to niczyja wina itp., jednak przez to lekko traci na realizmie.
    Postać Caspera - choć wydaje mi się, że nie zagości na zbyt długo - jest naprawdę sympatyczna. Taki zdystansowany w stosunku do siebie chłopak. Po dłuższym czasie człowiek powinien nabierać dystansu do tego, co się dzieje w jego życiu, a zwłaszcza do chorób wszelakiego typu. Trzeba walczyć, tyle.
    Czekam na następny rozdział; zapowiedź śmie przypuszczać, że coś się stało. Ale mi się wydaje, że po prostu Silver odreagowuje to piekło, które musiała przeżyć.
    Pozdrawiam serdecznie [www.pisanina-frigus.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny *-*
    Ciekawe co dalej z Harry'm... ;c
    Perfekcyjnie piszesz (wiem powtarzam się, ale będę to robić cały czas xd)
    Mam ferie,a po nich od razu z 20 kartkówek, sprawdzianów i jeszcze projekt z WOSu i edukacyjny... Nie wiem jak się wyrobię, z jednej strony chcę by ferie mi się "przedłużały", a z drugiej by tydzień minął szybciej niż ostatni. (Chyba nie doczekam się kolejnej soboty i zamiast się uczyć, to będę czytać od nowa Twojego bloga)
    Nie będę się bardziej rozpisywać, bo piszę troszkę bez sensu...
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdzial super, wiedzialam ze tak dlugo nie bedzie sie ciagnela jego nieprzytomnosc. Casper jest na prawde fajna osoba, mam nadzieje ze jeszcze sie pojawi chocby w krotkim fragmencie albo wzmiance.
    Tez chcialam wybrac sie na koncert, ale rodzice nie chca puscic mnie bez kogos odpowiedzialnego, a nikt jakos nie pali sie do nanczenia trzech małolat. W tym momencie chcialabym byc pelnoletnia...
    Nie moge doczekac sie kolejnegi rozdzialu i fajnego koncertu!! Zobowiazuje cie do pokazania choc jednego zdjecia!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra, w końcu udało mi się ruszyć dupę i zacząć pisać komentarz. Nie komentowałam od...? I jestem na siebie maksymalnie wściekła, bo za każdym razem znajdywałam jakąś wymówkę( czyt. miałam lenia). Odniosę się do kilku poprzednich rozdziałów, w których Harry był torturowany. Ciary mi po plecach przechodziły jak to czytałam! Skąd ty bierzesz pomysły na takie rzeczy? Grrr. Od czytania Cienia Szansy i Eliksiru Wypalającego śniło mi się, że to ja jestem na miejscu Harry'ego i Silver. Poza tym, że te rozdziały mnie odrobinę przerażały, strasznie mi się podobały. W Kontakcie z Rzeczywistością i Innym Świecie wiedziałam - po prostu wiedziałam! - że muszą puścić Silver do Pottera!
    Teraz do tego rozdziału.
    Harry jak ja go uwielbiam, chociaż szczerze mu współczuje. I Syriusz. Przy tym fragmencie:
    ,,— Złapią go. Harry, spójrz na mnie. — Poczekał, aż chłopak to zrobi. — Nie jesteś sam. Pamiętaj o tym, dzieciaku."
    Po raz kolejny stwierdziłam, że go kocham! Rozczulił moje serce, a gdyby nie to, że jestem osobą, która nie za często płacze przy wzruszających rzeczach( o ironio! Przy rzeczach, które tego nie wymagają już tak.), zapewne bym się poryczała. Taka już jestem. Zapewne, gdy będę to czytać po raz któryś w końcu się popłacze( tama pęknie xD), ale co tam. Casper... Czemu ja już go polubiłam? Nie powinnam tak robić. Erin w pewnym momencie polubiła i co? Odwaliła numer Harry'emu. Ale on raczej tego nie zrobi. A tak w ogóle to on będzie w następnych rozdziałach? Dobra. Powiem jeszcze, że rozdział mi się cholernie podobał!
    Zapowiedź mnie zaciekawiła i czekam z niecierpliwością do soboty.
    Jedziesz na 30STM? *Idril zbiera szczękę z podłogi* Zazdroszczę. Ja od tygodnia rodziców przekonać próbuję, ale moje starania spełzają na nic. No nic.
    Pozdrawiam
    Idril

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny tak jak i cały blog ;d pierwszą moja myślą po przeczytaniu zapowiedzi następnego rozdzialu było że silver jest w ciąży z którymś z tych bydlaków. Czekam z niecierpliwością do następnej soboty. Pozdrawiam i życzę ci dużo weny. :) (nie zbyt lubię i umiem pisać komentarze wiec z góry przepraszam;c)
    Ps. Zazdroszdze i gratuluje biletu na 30STM ! Uwielbiam ich :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślałam dokładnie tak samo, ale oby tak nie było!!!

      Usuń
  9. Rozdział świetny, jak zawsze. Bardzo podobała mi się postawa przyjaciół Pottera, a szczególnie Syriusza i Issaca! No i te dowcipne wstawki <33
    Nie mam się za bardzo czego czepiać w tym rozdziale, a jak dobry jest to wiesz. W każdym razie przeczytałam zapowiedź i coś mi się nie podoba ... Harry w pełni sił podbiega do Silver w ich własnym domu? Albo przyspieszysz akcję słowami "kilka lat później" (xd) albo Harry cudownie ozdrowieje ... albo to będzie sen? Głupio mi tak zgadywać, będzie jak będzie i już nie mogę doczekac się następnej soboty :33

    Kejti :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję za odpowiedź:). Ten rozdział wprawił mnie w taki... optymistyczny nastrój. Ale czuję się też trochę rozdarta. Z jednej strony, jeżeli Harry będzie zdrowiał szybko, to będzie to nierealistyczne. Ale z drugiej, czytanie o tym, jak tylko leży i mruga jest jeszcze gorsze. Ale to twoje opowiadanie, rób jak chcesz. Ok. A teraz wyrażę moją skromną nadzieję, że Harry się zemści i wbije kolesia w ścianę. Albo jeszcze lepiej. :) No dobra, to chociaż nie za bardzo potrafię to uzasadnić, to rozdział mi się podobał. =)

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj!

    Sorry, ale muszę...

    CO ZA DEBILE!
    To nawet JA wiedziałam, że lepiej, by Silver i Furia mieli ze sobą kontakt!
    To naprawdę trzeba być nieogarniętym! XD

    Harry wraca do życia. Rehabilitacja przebiega pomyślnie. W dodatku, znalazł nowego kumpla ;d

    Jest... spokojnie :/

    "Czy cię poje*ało?
    Jason i Alano parsknęli śmiechem.
    — Tylko on potrafi powiedzieć wszystko krótko, ale treściwie "

    Ulubiony fragment rozdziału xd
    Choć to wspomnienie rozmowy z Syriuszem też się kwalifikuje do najlepszych ;3

    Gdzie teraz zamieszka Potter?
    Na Grimmauld Place? Pod Fideliusem?

    PS. 30 Second To Mars? *.*
    Zaaazzdrrooo ;(

    Pozdrawiam,
    ~Cathy_Riddle

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,
    no w końcu Silver dopięła swojego, zaprowadzili ją do Harrego, i wszyscy się zorientowali o co chodziło, jej jedna wizyta a Harry już do nich powrócił, spotkanie Caspera dobrze na niego wpłynęło
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  13. Hejka, hejka,
    fantastycznie, no w końcu Silver to dopięła swojego ;) zaprowadzili ją do Harrego no i wszyscy się zorientowali o co tutaj chodziło, wystarczyła jej jedna wizyta a Harry już do nich powrócił ;) a spotkanie Caspera dobrze na niego wpłynęło...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń