1.02.2014

II. Rozdział 32 - Deja vu

„…Can you hear the silence?
Can you see the dark?
Can you fix the broken?
Can you feel...
Can you feel my heart?...”
[Bring Me The Horizon – Can You Feel My Heart?]

Niemal na każdej samotnej przechadzce Harry spotykał Caspera. Rozmawiali na różne tematy, choć to szatyn więcej mówił, gdy Furia nie był w stanie. Raz zdarzyło się, że kompletnie stracili poczucie czasu, obserwując różnorodnych pacjentów. Casper musiał naprawdę dużo tu przebywać, gdyż znał wiele różnych plotek, z których razem się śmiali. Melliborn aż poszedł na poszukiwania swojego pacjenta, by dać mu reprymendę i zagonić do sali. Towarzystwo szatyna znacznie pomogło Harry’emu. Chłopak był osobą, która całkowicie go rozumiała. Miał Silver, Syriusza i wielu innych przyjaciół, ale oni nie mogli wiedzieć, co czuje, gdy nie widzi żadnych efektów po rehabilitacji. Casper przechodził przez to wszystko i wiedział, co powiedzieć lub zrobić, żeby podnieść go na duchu. Tylko on był w stanie żartować z ich stanu i mówić o plusach jeżdżenia na wózku. Niemal doprowadzili pielęgniarkę do zawału, kiedy zaczęli się ścigać na korytarzu.
Kiedy zostawał sam, wszystko robiło się trudniejsze. Myśli odlatywały w stronę negatywnych wspomnień. Gdy widział Silver, natychmiast powracało wspomnienie jej gwałtu. Dziewczyna starała się być silna, ale wiedział, że nie chce się łamać na jego oczach. Czasami siedzieli tylko w ciszy, wtuleni w siebie w jego łóżku szpitalnym. Cały czas brała eliksiry, które miały jej pomóc dojść do zdrowia fizycznego i wspomagały ją psychicznie. Jednak nie mogła faszerować się tyloma środkami uspokajającymi i usypiającymi, by nie wpaść w nałóg, tak jak kiedyś Furia.

Syriusz wszedł do Szpitala Świętego Munga w towarzystwie Dracona i Blaise’a. Standardowo skierował się do recepcji, by dostać pozwolenie na wejście do sali. Melliborn rozmawiał tam z jedną z pielęgniarek, która wyglądała na rozbawioną. Uzdrowiciel z kolei miał dość dziwną minę.
— Znowu urządzają sobie wyścigi? — upewniał się.
— Mają już wprawę — odparła, kręcąc z niedowierzaniem głową.
Melliborn spojrzał na nowo przybyłych i obserwował ich przez moment z zastanowieniem.
— Może panowie mi powiedzą, czy mam się śmiać, czy denerwować — rzekł.
— Co się stało? — zapytał Łapa.
— Myślę, że zaraz panowie zobaczą — odparł, wzdychając. — Pana Pottera aktualnie nie ma w sali.
— Rehabilitacja?
Mężczyzna zmarszczył brwi i odparł szczerze:
— Myślę, że to bardziej psychiczna rehabilitacja.
Cała trójka spojrzała na niego z niezrozumieniem. Melliborn wyglądał na zamyślonego.
— Nie dam się! — Nagle usłyszeli głośny krzyk. Pielęgniarka zachichotała, a uzdrowiciel pokręcił głową, ale jednak nie wyglądał na zdenerwowanego. Zza rogu wyjechały na wózkach inwalidzkich dwie osoby. — Jeee! Wygrałem! — zaśmiał się szatyn.
— Bo masz większe doświadczenie — odparł z rozbawieniem Harry.
Jego głos już zaczął przybierać na sile. Mógł cicho mówić, a nie szeptać, choć jego głos był dość mocno zachrypnięty.
— Pewnie tak — wyszczerzył się szatyn. — Niedługo urządzimy sobie ściganie o kulach, a później biegi. Dobra, jadę na te dzikie badania. Do następnego wyścigu — dodał na koniec, nie zmieniając mimiki twarzy i odjechał, pogwizdując głośno, gdy Furia się z nim pożegnał.
Harry rozejrzał się po korytarzu i podjechał do rozbawionych przyjaciół.
— Za bardzo się nie przyzwyczajaj do tego wózka — rzekł Blaise na powitanie, widząc, że Harry z łatwością manewruje pojazdem.
— Nie będzie mi go brakowało — odpowiedział szczerze, zatrzymując się przy nich.
— To co? Sala czy podwórko? — zapytał Draco, nie widząc żadnych przeciwwskazań Melliborna.
— Podwórko. W sali dostaję na łeb.
Łapa zaczął pchać wózek i powoli wyszli na świeże powietrze, rozmawiając na nieważne tematy.
— Co to za chłopak? — zagadnął Elvis.
— Casper. Przypadkiem się zgadaliśmy jakiś czas temu. Stały bywalec u Munga.
— Pechowiec?
— Zadałem mu takie samo pytanie.
Opowiedział im o szatynie, a Ślizgoni skinęli głowami w geście zrozumienia. Syriusza niestety nie był w stanie dostrzec, skoro pchał jego wózek. Początkowo czuł się jak prawdziwy inwalida, który nie potrafi sobie poradzić. Był zażenowany, gdy ktoś pchał jego wózek, ale osłabienie organizmu wpłynęło na jego siłę i czasami nie był w stanie samodzielnie kręcić kołami. Ręce potrafiły odmówić mu posłuszeństwa w połowie drogi do sali. Teraz nie czuł się z tym tak źle. Przyzwyczaił się do myśli, że na razie nie może zrobić wszystkiego samodzielnie, a jego najbliżsi nie wykazywali żadnych oznak irytacji. Ich wsparcie bardzo mu pomagało. Wiedział, że zawsze są gotowi mu pomóc.
Wspólnie spędzili dwie godziny. Później odwieźli Harry’ego do sali, gdzie przekazali go w ręce rehabilitanta. Draco i Blaise deportowali się domów, jednak Syriusz postanowił porozmawiać z Mellibornem o stanie Furii. Dzięki pomocy pielęgniarki musiał czekać tylko dziesięć minut. Uzdrowiciel zaprosił go do swojego gabinetu, gdzie usiedli naprzeciwko siebie przy biurku.
— Chciałbym się dowiedzieć, jaki jest aktualnie stan Harry’ego — zaczął Łapa.
Uzdrowiciel przetarł oczy, kiwając głową i rzekł:
— Jeśli chodzi o stan fizyczny, mogę uznać, że jest zadowalający. Rehabilitacja znacznie pomaga. Myślę, że niedługo wózek zastąpią kule, a od kul do normalnego chodzenia droga nie jest daleka. Eliksiry wspomagają rehabilitację, a od jakiegoś czasu pan Potter przykłada się do ćwiczeń. Myślę, że to może być zasługa Caspera, tego chłopaka, którego dzisiaj z nim widzieliśmy. — Syriusz pokiwał głową na znak zrozumienia. — Pomoc drugiej osoby na pewno dobrze wpływa na podejście pacjenta. To jedyna osoba, która potrafi zrozumieć, co czuje. W końcu Casper sam to przechodził. Nikt inny nie byłby w stanie tego tak zrozumieć. Jak słychać, gardło także wraca do poprzedniej formy. Na razie jakieś krzyki czy podniesienie głosu nie wchodzą w rachubę, ale mówienie jak najbardziej. Rana na boku także odzywa się coraz rzadziej. Od czasu do czasu zdarzają się napady bólu czy krwawienia, ale źle wyleczona rana zwykle tak reaguje. Jeśli chodzi o stan psychiczny… Zdaje pan sobie sprawę z tego, że tutaj potrzebny jest czas, prawda? Dużo czasu…
— Tak — mruknął. — Tego nie wyleczą żadne eliksiry.
— Dokładnie — westchnął. — Eliksiry uspokajające i usypiające to środek na krótką metę, który i tak nie jest stuprocentowo skuteczny. Możemy zmusić go do snu i stłumić koszmary, ale nie jesteśmy w stanie wyleczyć psychiki. Leczenie pacjenta po torturach nie jest łatwe. Nie możemy zapanować nad koszmarami i wspomnieniami. Od jakiegoś czasu staramy się zmniejszać ilość podawanych eliksirów regenerujących. Dla pana Pottera nie jest to łatwe, ale rozumie pan, że nie możemy mu ich podawać do końca życia? — Syriusz pokiwał głową z niemrawą miną. — Musi zacząć sobie z tym radzić. To jedyne rozwiązanie. Ucieczka przed dotykiem czy strach przed gwałtownymi ruchami także zostaną stłumione po dłuższym czasie. Czas to najlepsze lekarstwo po takich przeżyciach. I wsparcie innych. To także pomaga. Samotność nie wpływa dobrze na psychikę, ale zauważyłem, że panu Potterowi to nie grozi.
— Staramy się, jak możemy — odparł Łapa, a Melliborn skinął głową zadowolony.
— To dobrze. To jest mu potrzebne. Myślę, że niedługo pomyślimy o wypisie ze szpitala, ale to nie oznacza, że skończy się rehabilitacja. Na nią będzie musiał nadal uczęszczać.
— Rozumiem.
Syriusz podziękował uzdrowicielowi i po wyjściu deportował się do domu.

Chodzenie o kulach okazało się być dość trudną czynnością, jednak mimo to Harry był pozytywnie nastawiony. Odzyskanie czucia w nogach było dla niego błogosławieństwem. Początkowo musiał mieć eskortę, dlatego rehabilitant nie pozwalał mu nigdzie bez niego wychodzić. Nadal miał korzystać z wózka w trakcie wyjść na podwórko lub do sali Caspera. Niestety, kolejna próba przywrócenia szatynowi czucia w nogach nie powiodła się. Tym razem to Harry przyjeżdżał do niego w geście wsparcia.
— Już powinienem się do tego przyzwyczaić, ale za każdym razem jednak czuje się gorycz zawodu — mruknął Casper, siedząc na szpitalnym łóżku.
Mimo to chłopak nadal się nie poddawał, a Furia podziwiał jego wiarę.
Gdy Melliborn zobaczył, jakie postępy zrobił Harry, coraz częściej zaczął wspominać o wypisie, co chłopak przyjął z ulgą. Kiedy Furia mógł już samodzielnie chodzić o kulach, uzdrowiciel przyszedł z informacją, że jutrzejszego dnia otrzyma wypis. Z samego rana odwiedził Caspera, żeby się pożegnać. Brunet postanowił odwiedzać go od czasu do czasu w szpitalu, a dodatkowo mieli kontaktować się przez listy. Melliborn przekazał Harry’emu wszystkie nakazy i zakazy oraz podał termin pierwszej rehabilitacji, na którą miał się zgłosić. Silver towarzyszyła mu w trakcie wyjścia ze szpitala. Deportowali się przed dom. Furia wiedział, że od wyjścia z Munga do dnia dzisiejszego dziewczyna mieszkała z rodzicami, dlatego oboje mieli opory, wchodząc do domu, w którym rozpoczął się ich horror. Syriusz wraz z Remusem i Tonks nałożyli bariery ochronne, więc żaden ze śmierciożerców nie mógł się tutaj dostać. Harry i tak miał zamiar ponownie zabezpieczyć dom wężomową, tym razem stosując także zaklęcia ujawniające Eliksir Wielosokowy oraz zaklęcia maskujące przed otwarciem drzwi. Dom doprowadzony był do porządku, zupełnie jakby nigdy nie doszło tutaj do żadnej walki i rozlewu krwi. Silver uśmiechnęła się do niego słabo. Oboje wiedzieli, że teraz muszą sobie wspólnie radzić z nękającymi ich koszmarami i wspomnieniami. Furia podszedł do niej, ale westchnął, nie mogąc jej nawet objąć, gdyż opierał się na kulach. Objęła go w pasie, starając się go nie przewrócić i wtuliła głowę w jego klatkę piersiową.
— Poradzimy sobie — szepnął, całując ją w głowę.
— Nie złamią — dodała cicho.
— Nie złamią — powtórzył, zamykając oczy.

Całe ramiona bolały go od długiego wiszenia nad ziemią. Czuł, jak jego własna krew spływa mu po plecach, brzuchu i twarzy. Krzyk Silver docierał do jego uszu jak zza grubej szyby, a obraz rozmazywał się przed oczami. Ktoś szarpnął go za włosy w tył, a z jego ust wydobył się syk bólu. Obok jego ucha rozległ się szyderczy śmiech, który wbijał się w jego umysł jak rozżarzone kolce.
— To twoja wina — szepnął mężczyzna stojący za nim. — Twoja wina, Harry. — Głos przywódcy śmierciożerców zaczął się przekształcać, powtarzając te słowa. — Twoja wina — zaszydził głos Voldemorta. — Jesteś taki jak ja.
— Nie jestem — odparł słabo. — Nie, nie, nie…
Silver stanęła tuż przed nim. Miała zakrwawioną twarz, brudne i rozczochrane włosy oraz puste, załzawione oczy czerwone jak krew.
— Twoja wina — powiedziała głębokim głosem, a z jej ust wypłynął strumień krwi. — Patrz, co mi zrobili. Przez ciebie. To twoja wina.
— Przepraszam — szepnął, czując spływające po policzkach łzy.
Jej oczy uciekły w głąb czaszki. Zwaliła się ciężko na ziemię tuż pod jego nogi. Jej gardło było poderżnięte, jednak jej usta otworzyły się. Choć była tuż obok, to jej głos dotarł do niego z daleka.
— Nie! Nie! Nie!
Otworzył oczy, słysząc przerażony głos Silver. Przez moment uspokajał swój szybki, urywany oddech, a krzyk nadal docierał do jego umysłu. Dopiero po chwili zrozumiał, że Evelyn śpiąca obok niego, krzyczy przez sen. Zaczął ją budzić, potrząsając za ramię i powtarzając jej imię. Po policzkach dziewczyny spływały łzy, a jej twarz wygięta była w grymasie bólu. Potrząsnął nią mocniej i dopiero wtedy otworzyła oczy. Z przerażeniem w oczach spojrzała na niego, a później rozejrzała się po pomieszczeniu. Po chwili podniosła dłoń i starła z jego policzka łzę, której wcześniej nie czuł. Powoli przybliżył się do niej, a ona objęła go. Nie musieli nic tłumaczyć. Wtulili się w siebie, czując, że już nie zasną.

Dzwonek do drzwi sprawił, że Silver zamarła. Z mocno bijącym sercem wstała i poszła otworzyć. Za drzwiami stali Ślizgoni. Przywitali się tak, jak zwykle, a ona stała i patrzyła jak zaklęta. Czuła, że jej ręce zaczynają drżeć.
— Silver? — zaniepokoiła się Jasmine.
— P-poczekajcie — szepnęła i zostawiając otwarte drzwi, pobiegła do sypialni.
— Co jest? — zdziwił się Toby.
— Myśli, że tak naprawdę to nie my — mruknął Draco. — Deja vu.
— Nie będzie łatwo — szepnęła Blake.
— Nie będzie — potwierdził cicho Teodor.
Z sypialni wyszedł Furia. Podobnie jak Silver, nie wyglądał zbyt dobrze. Był blady i miał ciemne cienie pod oczami. Wyglądał na zmęczonego, więc domyślili się, że oboje mieli ciężką noc. Evelyn szła za nim, uważając, żeby nie wpaść na jego kule. Była wyraźnie zaniepokojona. Harry przywitał się z nimi i przepuścił ich przez bariery ochronne. Blondynka obserwowała ich, ale nie patrzyła im w oczy. Draco wymienił spojrzenie z aurorem, który spojrzał na niego przepraszająco. Fortis pokręcił lekceważąco głową, dając znać, że nic się nie stało. Przeszli do salonu, starając się zagadnąć ich na nieważne tematy, czując na sobie spojrzenie Silver. Furia zerknął na nią uspokajająco.
— Zrobię… kawę — rzekła słabo, przenosząc wzrok na Teodora.
— I herbatę — odparł chłopak, a ona uśmiechnęła się do niego blado.
— To dobrze — powiedziała z ulgą.
— Jeszcze się nie przyzwyczaiłaś, że uważam kawę za zło wcielone? — spytał z rozbawieniem.
— Wiesz… To chyba będzie dla mnie sygnał, że to ty — mruknęła i zniknęła w kuchni, odprowadzona zdziwionymi spojrzeniami Ślizgonów.
Teodor spojrzał ze zdumieniem na Harry’ego, który wymamrotał:
— Wtedy chciałeś kawę. Po tym rozpoznaliśmy, że to nie wy.
— Och.
Zapadła chwila krępującej ciszy, a Blaise i Toby zerknęli na siebie niepewnie. Jasmine przerwała milczenie pytaniem o jego zdrowie. Wszyscy niemal głośno odetchnęli. Silver przyszła z kawą, herbatą dla Teodora i wodą dla Furii. Z tęsknotą spojrzał w stronę filiżanki z kawą, ale póki co mógł się ograniczać tylko do picia napojów z eliksirem o odpowiedniej temperaturze. Gorące płyny były na razie niedozwolone, podobnie jak oranżada czy alkohol. Evelyn usiadła obok niego, dołączając do rozmowy. Teraz czuła się bardziej pewnie. Po jakimś czasie dziewczyny zorganizowały coś do zjedzenia, w trakcie gdy chłopaki rozmawiali o ostatnim meczu quidditcha. Żeńska część towarzystwa zmieniła temat. Żartowali, śmiali się i dokuczali sobie wzajemnie, ale Ślizgoni widzieli, że Furia i Silver reagują mniej entuzjastycznie niż jeszcze dwa miesiące temu. Zwykle ograniczali się tylko do uśmiechu, ewentualnie krótkiego zaśmiania się. Mówili także mniej niż zwykle, lecz każdy z nich doskonale wiedział, że oboje potrzebują czasu, żeby wrócić do poprzedniej formy psychicznej.
— Silver, dobrze się czujesz? — zapytała Blake, dostrzegając niemrawą minę przyjaciółki.
— Skutki uboczne eliksirów — odparła z lekkim skrzywieniem. — Dopiero się odzwyczajam. Uzdrowiciel mówił, że to normalne.
Brunetka pokiwała głową ze zrozumieniem. Evelyn nagle zerwała się z kanapy i pobiegła do łazienki.
— Pewnie pozbywa się nadmiaru eliksirów — mruknął Teodor, gdy Jasmine poszła do przyjaciółki, nie pozwalając na to Harry’emu.
Gdy dziewczyna wróciła razem z blondynką, Ślizgoni postanowili dać jej wypocząć, więc zostawili Furię i Silver samych. Z westchnięciem blondynka przytuliła się do chłopaka, który objął ją ramieniem. Na fizyczny powrót do zdrowia także musieli dłużej poczekać.

Cały zakrwawiony stał z różdżką w dłoni w kręgu ustawionym przez śmieciożerców. Obok niego leżało czyjeś zmasakrowane ciało. Był w stanie rozpoznać, że to Silver tylko po jasnych, choć teraz brudnych włosach. Dziewczyna brała drżący oddech, dygocząc na całym ciele. Jakiś śmierciożerca podszedł do niej i brutalnie obrócił ją na plecy. Harry stał w miejscu, nie będąc w stanie zrobić kroku, podnieść różdżki czy chociażby się odezwać. Wzrokiem omiótł wszystkich wokół i z przerażeniem dostrzegł, że to nie śmierciożercy, lecz bliskie mu osoby. Syriusz, Remus, Ślizgoni, Tonks, Carmen, dywizjon i nawet mały Dixon. Dalej dostrzegł nawet Weasleyów, Hermionę, Neville’a, Lunę, Deana, Seamusa i wiele innych osób. Wszyscy obserwowali go z nienawiścią w oczach.
— Zobacz, co jej zrobiłeś — powiedział szyderczo Isaac, który wcześniej podszedł do Evelyn.
Furia spojrzał na nią jeszcze raz. Twarz dziewczyny była umazana krwią, w oczach nie było tęczówek, lecz same białka, a bezzębne usta otwierały się i zamykały na zmianę, nie wydobywając z siebie żadnego głosu. Nagły szum zwrócił jego uwagę. Spośród znajomych mu twarzy wyszedł przywódca śmierciożerców, który stanął tuż przed nim.
— Skończymy to, co zaczęliśmy — powiedział, podnosząc w górę dwa kolce.
Ktoś chwycił Harry’ego za ramiona, przytrzymując go w miejscu, a on z przerażeniem dostrzegł, że to Syriusz wpatrujący się w niego zimno.
— Za to, co jej zrobiłeś — rzekł jedynie.
— Nie, proszę, nie… — szepnął, ale Łapa przytrzymał go mocniej, gdy śmierciożerca wycelował kolcami w jego oczy.
Furia zacisnął powieki, nie będąc w stanie się ruszyć. Upadł na kolana, kiedy bok zapłonął żywym ogniem.
Krzyk zamarł mu w gardle. Zacisnął zęby, otwierając oczy wypełnione strachem i cierpieniem. Podniósł rękę i dotknął nią swojego boku. Czując łzy pod powiekami, rozpoznał krew wypływającą z jego rany. Tłumiąc jęk, podniósł się do pozycji siedzącej, starając się nie obudzić Silver skulonej obok niego. Postawił nogi na ziemi, pomagając sobie rękoma i chwycił różdżkę leżącą na stoliku, by przywołać nią kule. Nie miał pojęcia, jak dojdzie do łazienki, ale postanowił zaryzykować. Samo podniesienie się do pionu okazało się niemożliwe. Odłożył kule, widząc, że nie da rady dojść tak daleko. Postanowił poczekać, aż ból minie i wtedy pójść zabandażować bok, gdyż nie chciał budzić spokojnie śpiącej Evelyn. Ukrył twarz w dłoniach, ledwo hamując się przed wydaniem jakiegokolwiek dźwięku. Starał się przybrać jakąś wygodniejszą i mniej bolesną pozycję, jednak wywołało to jeszcze więcej bólu. Wiedział, że mocno krwawi, ale w ciemności nie mógł dostrzec, ile zdążył stracić krwi.
— Harry? — usłyszał zaspany głos Silver.
— Hmm? — mruknął jedynie i poczuł, jak się poruszyła.
Przysunęła się do niego, słysząc jego słaby głos.
— Co się stało?
Przez moment zakręciło mu się w głowie i poczuł, że dość mocno się zachwiał. Silver przytrzymała go za plecy. Szybko sięgnęła po różdżkę i zaświeciła lampę.
— Krwawisz — szepnęła i szybko pobiegła do łazienki, gdzie mieli wszystkie eliksiry i bandaże.
Powoli pomogła mu podnieść koszulkę, dostrzegając jego bolesny grymas na twarzy. Ostrożnie owinęła ranę chłopaka bandażami i podała eliksir przeciwbólowy przepisany przez Melliborna. Jednym machnięciem różdżki pozbyła się krwi znajdującej się na jego piżamie i pościeli.
— Mogłeś mnie obudzić — powiedziała cicho, klękając obok niego na łóżku, a następnie położyła głowę na jego ramieniu. Objął ją ostrożnie, głaskając lekko po włosach. Przez chwilę siedzieli w ciszy.
— Połóż się — mruknął wreszcie.
— Ty też — odparła cicho.
Spojrzeli na siebie. Przybliżyła twarz bliżej niego i lekko pocałowała w usta. Później położyli się do łóżka wtuleni w siebie.

Siedzenie w domu, który przypominał im o wszystkim, co się stało, momentami okazywało się bardzo trudne. Po powrocie Harry’ego z rehabilitacji postanowili iść do Blacków, gdyż Furia chciał zobaczyć się z Dixonem. Syriusz i Carmen jak zwykle przywitali ich z otwartymi ramionami. Powitanie z ich synkiem okazało się trudniejsze, niż Harry przypuszczał. Chłopczyk bardzo się za nim stęsknił, więc nic dziwnego, że chciał się do niego przytulić. Trzylatek obserwował, jak Furia siada na kanapie, odkłada kule i dopiero wtedy wyciąga ręce, żeby go chwycić. Dixon przytulił się do niego mocno, a Syriusz dostrzegł, jak Harry spina się pod wpływem dotyku i trochę sztywno obejmuje dziecko. Chłopak z lekką ulgą przyjął to, że chrześniak go puścił. Sądził, że kontakt z dzieckiem nie będzie tak trudny, ale się przeliczył. Nic nie potrafił poradzić na to, że tylko dotyk Evelyn nie był dla niego czymś niepożądanym. Myślał także, że wizyta u Blacków go odpręży, ale było tak jak przez ostatnie tygodnie. Dixon był bardzo ruchliwy. Niejednokrotnie spinał się, gdy chłopczyk wykonał gwałtowny ruch. Silver nie reagowała inaczej, niemal cały czas siedząc tuż obok niego. Carmen i Łapa starali się trochę uspokoić swojego syna, lecz każdy wiedział, że jest to w jego przypadku niemożliwe. Kobieta wreszcie zabrała trzylatka do jego pokoju, żeby położyć go spać. Evelyn wyszła na dwór, twierdząc, że źle się czuje i musi pooddychać świeżym powietrzem.
— Jak rehabilitacja? — zapytał Syriusz, gdy został z Harrym sam na sam.
Chłopak wzruszył ramionami w odpowiedzi.
— Jak zwykle — mruknął.
— Trochę entuzjazmu — odpowiedział Łapa łagodnie.
— Czasami ciężko być pozytywnie nastawionym.
Animag spojrzał na niego z troską. Doskonale pamiętał słowa Harry’ego jeszcze w szpitalu: nie chce mi się żyć. Rozmawiał o tym z Carmen. Kobieta znała takie przypadki ze swojej pracy.
— To nic dziwnego, że ma takie myśli — powiedziała wtedy cicho. — Przeżył prawdziwe piekło. O tym nie zapomina się z dnia na dzień. To zostaje w psychice na zawsze. Brak chęci do życia jest normalną reakcją po torturach. Również myśli samobójcze. Potrzebuje wsparcia, żeby wiedział, że nie jest z tym sam. Dobrze, że o tym powiedział. Nie może trzymać wszystkiego w sobie.
Myślami wrócił do rzeczywistości. Harry chyba nawet nie zauważył, że na moment odpłynął. Chłopak patrzył w swoje dłonie, nie podnosząc wzroku. Nagle z lekkim skrzywieniem podniósł dłoń i potarł swoje gardło, a następnie sięgnął po kule.
— Zaraz wrócę — powiedział słabym i zachrypniętym głosem.
Łapa odprowadził go wzrokiem ze zmarszczonymi brwiami. Furia zniknął na korytarzu, a później w łazience. Animag z westchnięciem wstał i poszedł do kuchni. Domyślił się, że Harry miał nagły problem zdrowotny. Wiedział, że przez jakiś czas jego chrześniak może mieć krwawienia z nosa i gardła lub napady bólu. Sądząc po reakcji Furii, teraz chodziło o gardło, które nadal się regenerowało. Zerknął za okno, gdzie stała Silver, z dość niemrawą miną podpierając się o ścianę. Z tego, co wiedział, wynikało, że pozbywa się nadmiaru eliksirów i czasami ma problemy ze zdrowiem. Westchnął po raz kolejny. Miał olbrzymią nadzieję, że oboje szybko dojdą do siebie.
Harry wyszedł z łazienki z niezbyt ciekawą miną. Po chwili wróciła Evelyn, która dosiadła się do Furii i powiedziała coś do niego cicho, a on pokiwał głową. Podnieśli się.
— Już idziecie? — zdziwiła się Carmen, wchodząc do środka.
— Tak, nie za dobrze się czuję — odpowiedziała Evelyn z bladą twarzą.
Syriusz i Carmen odprowadzili ich do drzwi, wymieniając między sobą przelotne spojrzenia. Musieli przyznać, że Silver nie wyglądała zbyt dobrze, a Furia mógł jej dorównać.
— Wpadnijcie, gdy będziecie mieli ochotę — rzekła jeszcze kobieta, a oboje uśmiechnęli się słabo.
Pożegnali się, a następnie deportowali do domu. Mimo dość wczesnej pory, położyli się do łóżka.

Razem poszli do Szpitala Świętego Munga. Silver miała mieć badania kontrolne, a Furia rehabilitację. Chłopak chciał później odwiedzić Caspera, więc Evelyn miała wrócić do domu i tam na niego czekać. Rozeszli się w dwie strony.
Według rehabilitanta już za jakiś czas Harry miał zacząć chodzić bez kul. Rehabilitacja i eliksiry znacznie w tym pomogły. Później auror poszedł do Caspera, który za kilka dni miał wyjść ze szpitala. Niestety, kolejna próba przywrócenia mu władzy w nogach nie przyniosła oczekiwanego skutku. Chłopak nie wyglądał na przejętego. Nie pierwszy raz zdarzała się taka sytuacja, więc zdążył się przyzwyczaić.
Harry wrócił do domu w dość dobrym humorze. Przywitał się z Evelyn i zamilkł, gdy zobaczył ją skuloną na kanapie w salonie. Ramionami obejmowała kolana, a głowę włożyła między nogi. Jej ramiona drżały, jakby płakała.
— Silver? — szepnął niespokojnie i szybko ruszył w jej stronę. Drgnęła, gdy usiadł obok niej. Dotknął ją za ramię, a z jej gardła wydobył się szloch. Nadal nie podnosiła głowy. — Co się stało? — zaniepokoił się jeszcze bardziej.
— Zostaw mnie — zapłakała.
— Coś jest nie tak?
— Zostaw mnie! — krzyknęła przez łzy.
Przez chwilę panowała cisza.
— Nie, nie zostawię — odparł szeptem.
— Proszę — jęknęła. — Ja… muszę zostać sama. Proszę… Później…
Zrobił to, o co prosiła, mówiąc tylko, że będzie w sypialni. Położył się na łóżku i, choć żołądek ściskał go ze strachu, nie wrócił do niej. Różnorodne myśli przelatywały przez jego umysł. Evelyn była po badaniach, więc musiało mieć to coś wspólnego z jej wynikami. Coś musiało być nie tak z jej zdrowiem. Chciał wstać jak najszybciej, jednak opadł ponownie na poduszki. Pragnął wiedzieć, co takiego się stało i nie chciał zostawiać jej samej, ale dziewczyna go o to prosiła. Musiał to uszanować. Ona robiła to samo, gdy nie chciał niczyjego towarzystwa. Gdyby nie musiał męczyć się z kulami, pewnie krążyłby niecierpliwie po pokoju.
Nie miał pojęcia, ile czasu minęło, ale wreszcie nie wytrzymał i wrócił do salonu. Dziewczyna siedziała z twarzą ukrytą w dłoniach, nie przestając płakać. Bez żadnych słów usiadł obok i przygarnął ją w swoje ramiona. Rozpaczliwie objęła go z całej siły, a on pocałował ją w głowę, szepcząc, że wszystko będzie dobrze.
— Nie będzie — wyszlochała. — Ja… ja naprawdę tego nie chciałam… Widziałeś, że nie… — Zaszlochała jeszcze głośniej. — Nie, nie, nie… Ja nie chcę…
— Silver, co się stało? — zapytał, ujmując jej mokrą od łez twarz w swoje dłonie.
Unikała jego wzroku, starała się wyswobodzić, ale jej na to nie pozwalał.
— Przepraszam — szepnęła słabo. — Zrozumiem, jeśli… jeśli…
— Jeśli co?
— Jeśli odejdziesz…
Zapadło milczenie przerywane tylko podciąganiem nosa przez Silver.
— Nie zostawię cię. Co ty sobie ubzdurałaś? — rzekł wreszcie słabo.
Ponownie wybuchnęła płaczem, by rzec po chwili:
— Jestem w ciąży. — Zamarł na te słowa. — I to nie jest twoje dziecko.

***************************

Pati Z., ciągnięcie nieprzytomności Harry'ego byłoby chyba zbyt nudne, gdyby ciągnęło się nie wiadomo ile rozdziałów. Czasami lepiej przyspieszyć akcję i przeskoczyć tydzień dalej, bo po co pisać non stop jedno i to samo. Wiem, co to znaczy, gdy nie ma się z kim jechać na koncert. I jeśli jesteś pełnoletnia to ten problem często pozostaje, więc... ;D Nie wiem, czy będę strzelała fotki na koncercie, bo wolę raczej się bawić ;) Ale jedną pewnie zrobię, tak na pamiątkę ;D
Idril, nie zniechęcaj się i próbuj dalej namawiać rodziców, może w końcu się przekonają ;D
Ewa Ita, jak widać po dzisiejszym rozdziale: trafiłaś ;D
Katie Smith, "szybko ruszył" i "podbiec" to spora różnica ;)
Skrywająca_Sekret, starałam się opisać uzdrawianie Harry'ego tak pośrednio. Nie chciałam właśnie przedłużać jego problemów zdrowotnych nie wiadomo ile czasu, bo to byłoby nudne, ale też nie chciałam zrobić, że bęc i Harry jest zdrowy. Mam nadzieję, że całość wyszła mi w miarę dobrze ;)

Dużo osób pisało o Casperze. Od razu napiszę, że był on raczej tylko postacią "na chwilę" i nie pojawi się w kolejnych rozdziałach (przynajmniej tego nie planuję). Ale pamiętam, że sporo osób polubiło Tony'ego. Okazało się, że jeszcze do nas powróci ;D
Słyszeliście, że prawdopodobnie Linkin Park zagrają koncert we Wrocławiu? Gdy to przeczytałam, zaczęłam piszczeć, kwiczeć i płakać, dosłownie xD Co prawda nie wiem jeszcze, z kim pojadę, ale muszę tam być. Czas spełniać swoje marzenia :) Marsi i Linkin Park w jednym miesiącu? Taki nadmiar emocji doprowadzi mnie do palpitacji serca xD Chyba trzeba iść do pracy, bo będę musiała oddać nerkę, żeby się wypłacić xD
Dziękuję za komentarze i do kolejnego tygodnia ;*

21 komentarzy:

  1. Cudny rozdział *__*
    Wiedziałam, że Silver będzie w ciąży! I wiedziałam, że nie z Harrym. xD
    Skończyłaś rozdział w najgorszym momencie jakim mogłaś. Teraz trzeba czekać cały tydzień na to jak zareaguje Harry :/
    Zgadzam się z osobami, które pisza, że wszystko za szybko się dzieje. :c
    Do następnego ;*
    Aless :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, wiedziałam! jesteś straszna :(
    moim zdaniem nic nie dzieję się za szybko, ale mam meega nadzieję, że Silver będzie mogła usunąć tą ciążę czy zrobić cokolwiek, aby dziecka nie było. Chyba zbyt mocno przywiązuję się do bohaterów bo czytając rozdział czuję niemal te same emocje co oni..to nie wpływa na mnie dobrze :/ oh i jak zwykle kończysz rozdział w najlepszym momencie, a my tu zdychamy z niewiedzy przez cały tydzień. Pisz dalej, dużo weny Ci życzę, pracy przede wszystkim i więcej udanych koncertów :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Weszłam tutaj po raz pierwszy i prawdziwie mówię, że zacznę czytać od początku, bo bardzo mnie to zainteresowało ;)

    Jeśli chcesz, zostaw tu komentarz ;)
    thatisveryinteresting.blogspot.com

    #Iryna

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział! ♥♥♥♥♥
    Ciekawe jak Furia zareaguje na tą wiadomość...
    Nie doczekam się kolejnej soboty <3, ale chyba szybko mi zleci, bo mam dużo nauki (a jak wiadomo nauka jest czasochłonna)
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Oł maj gad, do samego końca wierzyłam, że jednak Silver nie będzie w ciąży. Chociaż sama nie wiem co byłoby lepsze, czy gdyby była, czy jednak nie. Znowu czekać tydzień... Nie wiem jak wyrazić swoją ciekawość. O matko! Oszaleje z niepewności jak Harry zareaguje! A myślałam, że zaczynają się tę nudne rozdziały, czyli w kółko rehabilitacja, załamanie, rehabilitacja, załamanie... A tu takie coś! Pozytywnie mnie tym zaskoczyłaś, nie ma bata. Kurcze, nie wytrzymam! Dobra, nie będę Ci się wyżalać.
    Pozdrawiam,
    Mi$ia

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś już na początku się tego domyślałam, że Silver jest w ciąży, przez te jej zachowanie. Ale mam nadzieję, że nie usuną ciąży, w końcu dziecko nic nie zawiniło, ale jeśli biorąc takie okoliczności, to cholernie musi być Harry'emu, o Silver już nie wspominając. Bo jeśli dziecko się urodzi, to z pewnością odziedziczy coś po ojcu... A patrzenie na kogoś, kogo się kocha, a jednocześnie widzi się podobieństwo do oprawcy... To okropne. No ale Evelyn nie jest do końca zdrowa, może poronić. No cóż, zobaczymy jak to dalej będzie. Pozostało czekać ;)
    Pozdrawiam ciepło i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Żeby Silver nie miała tego dziecka! Nie chcę :C
    Ostatnio nie wiem co pisać pod rozdziałami ciekawego, bo nie mam się czego czepiać, więc powiem tylko: Świetny rozdział! I mimo, że strasznie nie chcę, żeby Silver miała coś wspólnego z tym oprychem (ojejej jak ja sie wyrażam! xd) to jednak jest to ciekawe urozmaicenie. :)
    "Na niemal na każdej samotnej przechadzce Harry spotykał Caspera."- na niemal na? Chyba zapomniałaś jedno "na" usunąć, no ale cóż, nie zbetowane xD

    Kejti ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś straszna, kończyć w takim momencie.
    Rozdział super. Cieszę się na wiadomość, że Tony jeszcze się pojawi. :D
    Jak również jestem tego zdania, że Harry nie porzuci Silver i dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Orzesz w mordę. Co prawda spodziewałam się czegoś takiego, ale... I te sny Harry'ego. Jak on przez to przechodzi? Ja na jego miejscu już dawno bym się poddała. No ale on ma Silver, więc ma dla kogo żyć. Rozdział jak zawsze świetny! Zapowiedź, czyli Harry chce to dziecko? A Silver się z nim pokłóciła? I znowu nie mogę się doczekać rozdziału! Teraz w szkole będę siedziała jak na szpilkach byle tylko do soboty.
    Na 30STM nie mam co liczyć właśnie przez Linkin Park. W niedzielę dowiedziałam się o tym, że ponoć ich trasa koncertowa ma zahaczyć o Polskę i zaczęłam się wydzierać, błagając rodziców o to, by zabrali mnie na koncert. Dostałam ultimatum albo 30STM albo Linkin Park. Mój wybór jest oczywisty, ale może przekabacę brata żeby wrócił na ten czas do Polski i on coś wymyśli.
    Pozdrawiam i weny życzę
    Idril

    OdpowiedzUsuń
  10. wow, ciąży się spodziewałam, ale tego, że Furia nie będzie ojcem już nie.
    Zastanawia mnie skąd tak doskonale znasz 'etapy' dochodzenia do siebie po takich wydarzeniach, bo dobrze się to czyta, chociaż nie powiem, że brakowało mi trochę akcji pozaszpitalnej :D
    Wierzę w Pottera - może będzie wściekły, może nawet na trochę zostawi Silver, ale na bank będą razem.
    Polubiłam Caspera, szkoda, że go już nie będzie :c
    A w ogóle, to mam wrażenie, że znów zmieniłaś szablon :D czytam na telefonie najczęściej i trochę opóźniona może jestem, aczkolwiek bardzo mi się podoba *chociaż dawno dawno temu był taki jeden cudowny, który całkowicie zdobył moje serce - z taką twarzą bokiem czy coś - nie pamiętam dokładnie*
    O koncercie LP słyszałam - szkoda, że dla moich rodziców szczytem jest pozwolenie mi na wyjazd do przyjaciółki z innego miasta, którą poznałam przez internet (i tylko kiedy oni mnie tam zawożą) bo też chciałabym na niego pojechać :// no cóż - dobrej zabawy życzę! :D
    Weny!
    F.

    Zapraszam na historia-hermiony-riddle.blogspot.com gdzie pojawiła się nowa część miniaturki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam twoje blogi :D
    Co do tego rozdziału jest świetny po przepowiedni domyślałam się,że Sivir będzie w ciąży no ale naprawdę świetnie piszesz mam nadzieję,że jak skończysz pisać to opowiadanie to zaczniesz pisać następne,ponieważ naprawdę czyta się twoje rozdziały z przyjemnością :3
    Czekam na następny rozdział :)
    P.S Zapraszam na mojego bloga dopiero zaczynam,to moje pierwsze opowiadanie :) http://na-wiecznosc-razem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Au, współczuję Silver... Czy w świecie czarodziejów jest legalna aborcja?
    W ogóle to niedawno pochłonęłam obie części Twojego bloga i się zakochałam :-) piszesz fantastycznie, masz chyba nieograniczoną wyobraźnię :-) z niecierpliwością czekam na następne rozdziały.
    Pozdrawiam
    Lessiada

    OdpowiedzUsuń
  13. Hah a jednak miałam racje, jak miło :D
    Rozdział świetny, jak zwykle zresztą, więc się będę powtarzać ;d Biedna Silver, jednak mam nadzieję, że nie usunie ciąży, w końcu dziecko niczemu nie jest winne. Nie wiem dlaczego nam to robisz urywając zawsze w takich momentach, to normalnie straszne, już się nie mogę doczekać co w następnym rozdziale będzie i jak zareaguje Harry. DUUUŻO WENY, pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja mam nadzieje ze przez to co się z nia dzialo poroni
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytam, czytam i czytam, aż w pewnym momencie myślę sobie: "Ona na bank jest w ciąży". Czytam, czytam i czytam dalej, aż tu koniec rozdziału i ona rzeczywiście jest w ciąży.
    Nie ma co, ale wyczucie mam xX
    Rozdział fajny, dobrze napisany moim zdaniem i przyjemnie się go czytało chociaż szczerze powiem, że sam pomysł z tą ciążą mi się nie podoba. Ale cóż autorką nie jestem, prawda? :D
    Miłego tygodnia i czekam na następny rozdział z niecierpliwością :*
    Lilianna Shadow

    OdpowiedzUsuń
  16. Dlugo mamy czekac. ?

    OdpowiedzUsuń
  17. Osz ty wredoto! Przerwać w takim momencie! ;d

    Wiedziałam! Wiedziałam! ;D

    Silver w ciąży!
    Harry na prwno jek nie zostawi. Ale co geraz zrobi Evelyn???

    Polubiłam Caspera ;d
    Aż szkoda, że to postać epizodyczna ;/

    Więc mówisz, że Tony powraca???
    Biedne siódemki XD

    ~Cathy_Riddle

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam,
    no w końcu Silver dopięła swojego, zaprowadzili ją do Harrego, i wszyscy się zorientowali o co chodziło, jej jedna wizyta a Harry już do nich powrócił, spotkanie Caspera dobrze na niego wpłynęło
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  19. Witam,
    ciężko było jak pojawili się przyjaciele, wspomnienia ich odżyły... właśnie tak podejrzewałam, że Evelin jest w ciąży...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  20. Hejka,
    wspaniały rozdział, bardzo ciężko było jak pojawili się przyjaciele, te wspomnienia ich odżyły...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń