15.02.2014

II. Rozdział 34 - Dziewczyna Madison

„…If we were invincible
If we could never die
Then all the world could rise against us 
And we'd dare to fight…”
[Epic Rock – Invincible]

Chociaż Silver postanowiła urodzić dziecko, jej samopoczucie się nie poprawiło. Choć nie płakała całe dnie, nadal była zamknięta w sobie i czuła się przytłoczona całą sytuacją. Harry widział, jak bardzo się stresuje, gdy Ślizgoni przyszli w odwiedziny, a oni postanowili powiedzieć im o ciąży. Jej rodzice obiecali pomóc, kiedy dowiedzieli się, że Evelyn zmieniła decyzję. Syriusz i Carmen również dali im do zrozumienia, że mogą na nich liczyć. O ile ta czwórka znała całą sytuację, Ślizgoni nie byli świadomi gwałtu, dlatego było to dla pary trudniejsze. Musieli powiedzieć im wszystko dokładniej i wytłumaczyć, co zaszło trzy miesiące temu w domu śmierciożerców. Rozmawiali o zupełnych głupotach, o tym, jak wszystkim idzie w pracy, jak układa się w związkach, naśmiewali się, że Teo zostanie starym kawalerem z nosem w eliksirach, gdyż nadal szukał swojej wybranki serca. Nie chcieli psuć tak dobrej atmosfery. Dopiero gdy padło pytanie o rehabilitację Harry’ego, zeszli na poważniejsze tematy. Furia zerknął na Silver i ścisnął ją lekko za rękę w geście otuchy.
— Musimy wam coś powiedzieć — rzekł, a oni spojrzeli na nich pytająco.
Doskonale widzieli, jak wiele kosztuje Silver powiedzenie tych słów, gdy patrzyła w swoje kolana:
— Jestem w ciąży.
Nie było radości na twarzach Harry’ego i Evelyn, żadnego znaku, że cieszą się z tej informacji, dlatego domyślili się, że coś jest nie tak. Po chwili wahania Blaise zaczął niepewnie:
— To g…
Silver wzięła drżący oddech.
— Przepraszam, muszę na chwilę wyjść.
Nic więcej nie tłumacząc, wyszła z salonu. Ostrzegła wcześniej Furię, że nie będzie w stanie im tego powiedzieć, dlatego był przygotowany na to, że to na niego spadnie tłumaczenie całej sytuacji. Jasmine spojrzała na niego zaniepokojona, widząc taką reakcję przyjaciółki. Czując niemiły skurcz w żołądku, wydusił z siebie:
— To nie jest moje dziecko.
Chwila ciszy wypełnionej szokiem.
— Furia, przecież ona w życiu by cię nie… — zaczęła Blake, ale gdy chłopak spojrzał jej w oczy, zamilkła.
— Uwierz, że wolałbym, żeby to zrobiła — odpowiedział cicho. — To dziesiąty tydzień — dodał, mając nadzieję, że to im wystarczy.
Widział, jak oczy Robi rozszerzają się pełne przerażenia.
— Mój Boże — szepnęła Jasmine, zamykając oczy.
Dostrzegając miny wszystkich, był pewny, że zrozumieli. Nie wiedzieli, co powiedzieć i jak się zachować, dlatego milczeli. Dopiero Blaise odważył się zadać pytanie:
— Co chcecie zrobić?
Odpowiedział cicho, patrząc w talerz:
— Urodzi je i wychowamy jak swoje.
Nie potrafili sobie wyobrazić, co oboje teraz przechodzą. Ledwo wydostali się z domu, w którym byli okrutnie torturowani, spędzili w szpitalu długi czas, nadal mieli problemy zdrowotne, a psychicznie byli kompletnie wyniszczeni. Gdy już wszystko miało wracać do normy, dopadł ich kolejny problem. Dziecko z gwałtu. Aż im się w głowach nie mieściło, że można tak dużo przejść i się nie załamać.

Święta Bożego Narodzenia nie były w tym roku tak radosne jak dotychczas. Harry i Evelyn starali się zachowywać normalnie, jednak każdy widział ich przygnębienie. Robili, co mogli, żeby chociaż na moment oderwali się od przykrych myśli. Brakowało wszystkim ich szczerego, głośnego śmiechu, ale na razie zadowalali się uśmiechami na ich twarzach, co i tak zdarzało się bardzo rzadko. Świąteczne zakupy były chyba jedynym momentem, gdy trochę się rozluźnili i, szukając prezentów, swobodnie ze sobą rozmawiali na błahe tematy. Oboje musieli przyznać, że tego im brakowało. W ostatnim czasie debatowali o dziecku, stanie swojego zdrowia lub innych tematach, które w jakiś sposób wiązały się z tragedią, która ich spotkała. Gdy poruszali inne wątki, rozmowa zwykle kończyła się po kilku zdaniach, więc taka zmiana przypadła im do gustu.
Harry’emu brakowało pracy, która mogła oderwać jego myśli od wszystkiego. Głupie teksty dywizjonu potrafiły poprawić mu humor, dlatego odwiedzał ich od czasu do czasu w gabinecie.
Poczuł się o wiele lepiej, gdy był w stanie zrobić kilkanaście kroków bez kul. To było dla niego bardzo motywujące, więc starał się jeszcze bardziej. Normalne mówienie także podnosiło go na duchu, choć podnoszenie głosu przez dłuższy czas sprawiało mu ból. Z tego powodu starał się to ograniczać, czekając na całkowite wyleczenie. Czasami zdarzały się krwawienia z nosa, ale Melliborn, nadal obserwujący jego stan, twierdził, że to wina długotrwałego wyczerpania organizmu i przyjmowania sporych dawek eliksirów. Mimo obaw uzdrowiciela, Furia nie uzależnił się ponownie od eliksirów, chociaż od czasu do czasu miał ochotę wziąć ich więcej, niż mu zalecano.
Evelyn fizycznie była już zupełnie zdrowa, więc do kontroli chodziła tylko ze względu na dziecko. Powoli zaczynała przyzwyczajać się do myśli, że zostanie matką, jednak miewała napady histerycznego płaczu i Harry nie potrafił jej wtedy uspokoić. Gdy pewnego razu niespodziewanie wybuchnęła płaczem, siedząc u Blacków i pobiegła się wypłakać do łazienki, Furia przybrał idiotyczną minę. Spojrzał niepewnie na równie zdziwionego Syriusza.
— Coś zrobiłem albo powiedziałem? — spytał młodszy z wahaniem.
— Wiesz… One tak mają w ciąży — odparł po chwili. — Raz miałem w domu niezłą scenę, gdy się przejęzyczyłem. Lepiej do niej idź, zanim stwierdzi, że jesteś dupkiem i da ci trutkę do zjedzenia.
Harry postanowił wziąć sobie do serca jego rady i chwilę później stał pod drzwiami do łazienki i prosił, żeby Evelyn mu otworzyła. Okazało się, że powód rzeczywiście był błahy: doszła do wniosku, że po porodzie będzie gruba i Harry ją rzuci. Kwadrans spędził na tłumaczeniu jej, że nie będzie gruba, a nawet jeśli by była, to i tak z nią zostanie. Czasami taki płacz był bardziej uzasadniony, kiedy bała się, że sobie nie poradzi lub po prostu przypominała sobie o gwałcie. Często zapewniał ją, że dziecko będzie traktował jak swoje.
Ciąża była coraz bardziej widoczna, choć uzdrowiciel twierdził, że dziecko jest bardzo małe jak na szesnasty tydzień ciąży. Winę za to ponosiły przyjmowane eliksiry w pierwszych tygodniach, dlatego też wcześniej nikt się nie zorientował, że Silver może nosić w sobie dziecko. Przez pierwsze dwa i pół miesiąca nie było niemal żadnych widocznych oznak na ciele, dlatego Evelyn była pod opieką uzdrowiciela.
Patrząc na rosnący brzuszek, a później zdjęcia USG, Harry coraz bardziej upewniał się, że zrobił coś najlepszego, prosząc Silver o urodzenie dziecka. Teraz widział, że ono naprawdę tam jest i żyje. Starał się pokazywać Evelyn, jak bardzo zależy mu na niej i dziecku, które zaczął kochać, jakby naprawdę było jego. Raz przyłapał blondynkę, jak stała przed lustrem z podwiniętą bluzką, oglądającą i głaszczącą swój brzuszek. Jej twarz nic nie wyrażała, ale gesty były bardzo czułe. Dostrzegła go w odbiciu, gdy podszedł do niej i objął ją od tyłu, kładąc dłonie na jej dłoniach. Pierwszy raz od dawna uśmiechnęła się promiennie, choć był to bardzo krótki uśmiech.
Czuł dumę z samego siebie, gdy pierwszy raz od dawna przeszedł z salonu do korytarza bez niczyjej pomocy i bez kul. Za drzwiami dostrzegł cały dywizjon siódmy. Przepuścił ich przez bariery.
— Widzę, że zdrowie dopisuje — rzekł Jasper.
— Nie chwal dnia przed zachodem słońca — odparł Furia. — Kilka metrów to maksimum.
— Od czegoś trzeba zacząć — podsumował Mickey.
— Masz plany na dzisiaj? — spytała Madison i zanim odpowiedział, ciągnęła: — Nie? To super.
— Madison chce nam przedstawić swoją dziewczynę — wyszczerzył się Isaac. — Hiszpan ma depresję.
Gilipollas 1 — burknął Alano.
Madison wytknęła mu język, wchodząc do jadalni.
— Cześć, Silver — uśmiechnęła się do blondynki, która z uwielbieniem patrzyła na kawałek tortu czekoladowego.
— Hej — przywitała się ze wszystkimi. — Tortu?
Podziękowali, ale Alano, który uwielbiał jeść i chyba był zrozpaczony, że Madison ma dziewczynę, z chęcią przyjął kawałek ciasta. Z rozbawieniem obserwowali, jak dziewczyna wyciska sobie na ciasto górę bitej śmietany. Aż jęknęła z rozanieloną miną, gdy przełknęła pierwszy kęs.
— Od rana za mną chodził — usprawiedliwiła się.
Furia parsknął śmiechem. Tak, dobrze o tym wiedział. Niemal zalała się łzami, gdy odmówił pójścia do sklepu o siódmej rano po tort. Chodziła obrażona przez pół dnia, więc wreszcie poszedł do marketu i kupił jej ciasto. Obraza natychmiast jej przeszła i stał się najukochańszym chłopakiem na ziemi. Humorki dziewczyny były czasami naprawdę bardzo ciężkie do przetrwania.
— Wyglądasz świetnie — skomplementował ją Jason, widząc ją w bardzo dobrej formie.
Evelyn uśmiechnęła się promiennie, dziękując mu. Alano niemal upuścił łyżeczkę, widząc ten uśmiech. Furia chrząknął, gdy nie odrywał od niej wzroku.
— Przed chwilą rozpaczałeś, że Madison ma dziewczynę — powiedział.
Hiszpan automatycznie odwrócił wzrok, a Silver zachichotała. Isaac śmiał się jak opętany.
— Serio? — Blondynka zwróciła się do Madison, która skinęła głową. — To gratuluję.
— Dzięki — uśmiechnęła się do niej. — Właśnie chciałam wyciągnąć chłopaków, żeby ją poznali. Hej! Chodź z nami! — rzekła z entuzjazmem. — Po co masz siedzieć sama w domu.
— Właściwie, czemu nie — odparła po chwili Silver.
Furia był wdzięczny Madison za tę propozycję. Gdy blondynka siedziała sama w domu, często nachodziły ją niechciane myśli i po powrocie Harry znajdował ją zapłakaną, mówiącą o tym, że nie poradzi sobie w roli matki. Taki wypad mógł im dobrze zrobić, bo niemal ciągłe siedzenie w domu przyprawiało go już o ból głowy.
— Dajcie mi chwilę — rzekła Evelyn, odstawiając tort na bok i pobiegła do sypialni.
— Chyba jest w dobrym humorze — stwierdził Stan.
— Jak mówiłem, nie chwal dnia… — zaczął Harry, ale przerwał mu płaczliwy głos Silver:
— Furiaaaaa…
— Co ja znowu zrobiłem? — szepnął do siebie, a chłopaki zachichotały. — Co?!
— Nie mieszczę się w spodnie! — zawyła rozpaczliwie.
— Jesteś w ciąży, to normalne! — odparł logicznie.
Chwila ciszy.
— Właśnie powiedziałeś, że jestem gruba! — krzyknęła płaczliwie.
Harry zrobił idiotyczną minę.
— Wcale nie!
— Taaaak!
— Sorry — mruknął do dywizjonu i wyszedł, słysząc ich rechoty.
Po zapewnieniu blondynki, że wcale nie jest gruba i po powiększeniu lekko spodni, Silver znowu wrócił dobry humor.
Jakiś czas później przedostali się do knajpki, w której byli umówieni z dziewczyną Madison. Aurorka nie chciała nawet zdradzić jej imienia, dlatego byli całkowicie nieświadomi, czekając na dziewczynę.
— Mam ochotę na frytki — oznajmiła Evelyn. — Kup mi frytki — dodała prosząco do swojego chłopaka. — Albo nie. Zapiekankę! Nie, jednak frytki. Kup mi frytki.
— Na pewno? — westchnął.
Po chwili wahania rzekła:
— Tak.
— A my piwko, co? — Isaac klasnął w dłonie.
Isaac i Navid poszli złożyć zamówienie i wrócili z kuflami piwa, mówiąc Silver, że frytki będą za kilka minut. Madison zaczęła nagle machać z radosnym uśmiechem na twarzy.
— Jest — oznajmiła.
Zerwała się z miejsca, a po chwili podeszła do nich jej dziewczyna. Harry i Evelyn spojrzeli na nią z szokiem. Gdy ona zerknęła na nich, jej oczy rozszerzyły się. Madison spojrzała na nich niepewnie.
— Cześć, Furia, Silver — wydusiła dziewczyna.
— Cześć, Erin — odparli zgodnie w zdumieniu.
— Znacie się? — zapytała Madison z zaskoczeniem.
Kiwnęli zgodnie głowami. Erin otrząsnęła się i przywitała z resztą. Harry spojrzał na Evelyn i spytał bezgłośnie:
— Wiedziałaś?
Pokręciła głową ze zdumieniem. Erin usiadła naprzeciwko nich ze skrępowaniem. Dziewczyna nie zmieniła się za bardzo od ich ostatniego spotkania. Kasztanowe włosy zapuściła aż do połowy pleców i trochę mocniej się opaliła. Nadal była piękną dziewczyną o szczupłej sylwetce.
— Myślałam, że wróciłaś do Francji — rzekła wreszcie Silver.
— Skończyłam we Francji studia i znowu przyjechałam tutaj — odparła niepewnie.
— Numerologia? — zapytał Harry, przełamując się.
— Tak jak zawsze chciałam.
Zapadła chwila ciszy.
— Skąd się znacie? — zainteresowała się Madison.
— Z Hogwartu — odpowiedziała Erin. — Byliśmy na jednym roku.
— Przyjaźniliście się? — dodał Mickey.
Silver chrząknęła.
— Taak…
Harry i Erin zerknęli na siebie.
— To dość zawiła historia — dodał Furia.
— Mamy czas — wyszczerzył się Alano, czując, że to grubsza sprawa.
— Dobra, i tak się dowiecie prędzej czy później — stwierdziła Erin.
— O tym jestem przekonany — wymamrotał Harry, na co dywizjon wyszczerzył się.
— Więc… Znamy się od szóstej klasy — rzekła Silver. — Z Furią się kiedyś przyjaźniliśmy. Na jednej z imprez poznaliśmy Erin.  Więc… ja przyjaźniłam się z Furią i Erin, a Erin i Furia byli parą.
Madison otworzyła usta, a chłopaki rozszerzyły oczy.
— Po jakimś czasie zacząłem chodzić z Silver, a z Erin… — ciągnął z wahaniem Harry.
—… kumplowaliśmy się — dokończyła Erin. — Kontakt nam się urwał po skończeniu szkoły.
— Stary, coś ty jej zrobił, że przerzuciła się na kobiety? — zapytał Jason, a Silver i Erin wybuchnęły śmiechem.
— Właśnie się zastanawiam — odparł słabo Harry.
— Nic — rzekła ze śmiechem Erin, trochę się rozluźniając. — Wolałam facetów, dopóki nie pojawiła się Madison.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niej szczerze.
— Merlinie, to się nie dzieje naprawdę — wymamrotał niepocieszony Furia.
— Jest w szoku — podsumował go Isaac. — Nie co dzień facet dowiaduje się, że jego była dziewczyna woli dziewczyny.
— Patologia — zarechotał Stan.
Kelnerka przyniosła frytki dla Silver, a ta spojrzała na nie z uwielbieniem. Furia parsknął śmiechem na jej reakcję, ale natychmiast zatkał usta, żeby czasami jej nie rozzłościć. Evelyn i tak spojrzała na niego wilkiem. Erin szybko rozeznała się w sytuacji, dostrzegając kule obok Furii i większy brzuszek Silver. Zerknęła na Madison pytająco, żeby nie palnąć żadnej gafy, a ta skinęła lekko głową.
Nie wiadomo kiedy, Isaac zamówił przybyłej piwo, a chłopaki z dywizjonu zasypali ją pytaniami. Harry i Silver zerknęli na siebie, gdy pozostali weszli w zażartą dyskusję na jakiś temat. Dawno nie byli na żadnym takim spotkaniu, dlatego tłum ludzi trochę ich przytłaczał. Starali się jednak zachowywać normalnie, nie podrygiwać niekontrolowanie na mały dotyk i rozluźnić się, rozmawiając na błahe tematy. Nie było to wcale takie łatwe, jak mogło się wydawać. Harry dostrzegł, że Evelyn siedzieli jak najbliżej niego, jakby szukała u niego schronienia. Chwycił ją lekko za rękę, dodając otuchy.
Czas zatrzymał się w miejscu, wszystko jakby ucichło i przez moment widział twarz śmiejącego się Jasona. Później rozległ się ogłuszający wybuch, wrzaski przerażonych klientów knajpki, a obraz został zasłonięty przez dym. Harry padł na ziemię, ciągnąc za sobą Silver, działając mechanicznie. Nawet nie pamiętał, kiedy różdżka znalazła się w jego dłoni. Usłyszał odgłos prutego materiału, lecz nie był w stanie dostrzec niczego, co było obok. W napięciu czekał, aż coś się stanie, trzymając Silver tuż przy sobie. Nic się nie stało. Dym opadał. Harry słyszał, jak Isaac woła go z zaniepokojeniem w głosie, dlatego odpowiedział. Wstał, pomagając przerażonej Evelyn.
— Co to było? — pytała z trwogą, ale nie potrafił udzielić jej odpowiedzi.
— Furia?! Silver?! — krzyknęła Madison.
— Tutaj — odparł Harry.
— Dzięki Merlinowi.
Zaniepokojenie dywizjonu o niego i Silver sprawiło, że poczuł nieprzyjemny skurcz w żołądku. Nie wiedział, o co im chodzi. Przecież każdy z nich mógł być ranny. Zrozumiał, gdy spojrzał w stronę stolika, przy którym siedzieli chwilę wcześniej. Miejsca, na których wcześniej siedzieli on i Silver, były w strzępach. Jakby ktoś wbił nóż w materiał i z szałem go ciął. Czuł, że krew odpływa mu z twarzy, a serce natychmiast przyspiesza. Silver musiała także to dostrzec, bo ścisnęła go mocno za dłoń. Zobaczył na siedzeniu coś błyszczącego i znajomego, więc chwycił to. Evelyn nie wytrzymała i zaczęła płakać, kiedy dostrzegła, że to bransoletka, którą dostała od Harry’ego na urodziny, lecz przywódca śmierciożerców zerwał ją z jej nadgarstka w trakcie tortur. Brunet miał nadzieję, że jest to coś innego, bardzo podobnego, ale wygenerowany napis Silver potwierdził jego obawy. Zrobiło mu się słabo, gdy uświadomił sobie, że po tylu miesiącach ich kat stał tuż obok nich, a oni byli tego nieświadomi.
— On tu był… Boże, on tu był — zapłakała Silver w szoku.
— Furia, wracajcie natychmiast do domu — rzekł Jason z roztargnieniem i napięciem w oczach.
— Odprowadzimy was z Hiszpanem — dodał Mickey. — Lepiej nie ryzykować samotnej wyprawy.
Harry sięgnął po kule, spięty do granic możliwości, czując, że szok przechodzi, a jego kręgosłup i nogi nie wytrzymują tak długiego stania bez żadnej pomocy. Nie mógł uwierzyć, że to się dzieje naprawdę, że wraca strach o własne życie, życie Silver i teraz jeszcze dziecka. Poszarpana psychika Evelyn nie wytrzymywała tego napięcia, dlatego nie potrafiła powstrzymać płaczu. Erin wyglądała na zdezorientowaną takim zachowaniem dywizjonu, Harry’ego i jej byłej przyjaciółki, ale pytania postanowiła zostawić na później. Furia i Silver nawet nie protestowali, lecz wyszli wraz z Mickeyem i Alano, którzy czujnie rozglądali się dookoła, szukając miejsca do deportacji. Gdy już byli bezpieczni w domu, brunet przygarnął dziewczynę z całej siły do siebie, starając się ją uspokoić. Głaskał ją po włosach, całował w czubek głowy i bujał lekko na swoich kolanach jak dziecko.
— Dlaczego to się nie chce skończyć? — zapłakała tylko.
Skończy się, jak tylko go zobaczę.
Pogrążyła się w niespokojnym śnie dopiero po godzinie. Obserwował ją ze ściśniętym sercem, samemu ledwo hamując łzy. Bezsilność była chyba najgorszym istniejącym uczuciem. Chwycił kule i poszedł do drzwi wejściowych. Stojąc naprzeciwko nich, oparł się o ścianę, odłożył jedną z kul i sięgnął po różdżkę, a następnie sprawdził zabezpieczenia domu, chociaż wiedział, że nie znajdzie żadnej luki. Oparł się czołem o ścianę, zamykając oczy. Wszystko już wracało na prawidłowy tor, z Silver zapominali o koszmarze, który ich spotkał, ale wszystko wróciło po jednym przeklętym wydarzeniu. Gdyby wiedział, że obok nich gdzieś chodzi ich kat, nie zwróciłby uwagi na klientów baru i konsekwencje, lecz zabiłby go bez mrugnięcia okiem. Teraz tak bardzo tego pragnął. Pragnął, aby instynkty przejęły nad nim kontrolę, by rozszarpać tego sukinsyna jak drapieżca rozrywa ciało swojej ofiary. Ale boleśniej. O wiele boleśniej.
Z transu wyrwał go dzwonek do drzwi. Odetchnął i otworzył je, spodziewając się zobaczyć kogoś z dywizjonu. Nie mylił się. Za drzwiami stał Jason, którego wpuścił do środka.
— Trochę pomieszaliśmy mugolom w głowach — rzekł na wstępie. — Ten sukinsyn musiał być pod Eliksirem Wielosokowym. Nie ma innej możliwości, bo na pewno byśmy go nie przeoczyli. Chyba że są następni.
— Wątpię, że jest ktoś równie walnięty, co on — odpowiedział Furia. — Widziałeś, co zrobił z siedzeniami.
— Nie mogę zaprzeczyć. Chory koleś.
— Jak tak łatwo mógł nas znaleźć? — zadał pytanie, które nie dawało mu spokoju.
— Dobre pytanie. Obawiam się — zawahał się — że ma jakieś wtyki. Wiedział, że tam będziemy. Przecież deportowaliśmy się wprost z twojego domu.
Zapadła chwila ciszy.
— Kto wiedział o tym wypadzie? — zapytał Harry ze złym przeczuciem.
— Nasza grupka. Tylko — odparł sztywno.
— Nie wierzę, że mógłby to zrobić ktoś z was — rzekł Furia pewnie.
— A ta Erin?
Harry pokręcił głową.
— Madison nawet jej nie powiedziała, że mnie zna. Przyszła do knajpki zupełnie nieświadoma, z kim się spotka. Może ktoś was podsłuchał, jak o tym gadaliście.
— Omawialiśmy to w biurze. Chyba że ktoś palnął coś na środku korytarza. Tak czy inaczej, koleś ma wtyki. Nie ryzykowałby, żeby dowiedzieć się jakichś bzdur. Równie dobrze moglibyśmy gadać non stop o pogodzie i nic by z tego nie miał. Poza tym skoro krył się pod Wielosokowym, to musiał mieć składniki. Nie mógł ich kupić, bo jego list gończy jest rozwieszony w całej magicznej Anglii. Wszyscy rozpoznaliby jego twarz.
— Ktoś musi mu je dostarczać albo nieźle kombinuje — mruknął Furia.
Przez moment stali w milczeniu. Harry nie dopuszczał do siebie myśli, że ktoś z dywizjonu mógłby zdradzić ich plany śmierciożercom. To nie miało sensu. Po co w takim razie ten ktoś wyciągnął go z tego piekła, skoro pomagał śmierciożercom? To nie trzymało się kupy. To musiał być przypadek. Ktoś podsłuchał, jak Alano kłapał jęzorem o ich wypadzie w windzie i to wykorzystał.
— Jak Silver? — zapytał Jason.
— Kiepsko. Wszystko wróciło — odparł niemrawo.
— Jakoś mnie to nie dziwi — stwierdził szczerze starszy chłopak. — Sprawdziłeś zabezpieczenia domu? — Furia skinął głową. — Nie wiem, co ten psychol planuje, ale, stary, miej oczy dookoła głowy.
Harry uśmiechnął się słabo.
— Mam je dookoła głowy od kilku miesięcy — podsumował.
Jason nie mógł się z nim nie zgodzić. Wybraniec od bardzo długiego czasu żył pod presją. Pożegnali się. Harry wrócił do Silver i siedział przy niej do późnej nocy, myśląc o tym, co może zrobić w sprawie psychola, który czyha na ich życie.

Kilka dni później, gdy emocje po ataku opadły, Harry postanowił pójść do siódmego dywizjonu, zostawiając Silver pod opieką jej rodziców, aby nie była sama w domu. Idąc w stronę gabinetu z determinacją na twarzy, rozglądał się czujnie, wiedząc, że gdzieś tutaj może znajdować się szpieg przywódcy śmierciożerców. Na wejściu od razu rzucił zaklęcie wyciszające na każdą osobę znajdującą się w pomieszczeniu, zamykające na drzwi i wyciszające cały pokój. Po chwili wahania dodał jeszcze alarmujące, w razie gdyby ktoś się zbliżał. Nie chciał, żeby siódemki miały problemy, gdyby John postanowił ich odwiedzić, a drzwi byłyby zamknięte. Wszyscy skupili na nim swój wzrok, czekając na to, co ma do powiedzenia, że tak przestrzega środków bezpieczeństwa. Podszedł do biurka Navida. Wziął od niego kartkę oraz długopis i nakreślił słowa. Chłopak uniósł brwi, gdy odczytał wiadomość.
— Nie ma mnie — rzekł do niego bezgłośnie, a ten zrozumiał jego przesłanie.
— Myślicie, że Furia będzie się teraz ruszał z domu po tym ataku? — zapytał, gdy tylko Harry ściągnął z niego zaklęcie wyciszające.
Razem z brunetem spojrzeli na resztę znacząco, a Harry ściągnął z nich zaklęcie. Jasper zmrużył oczy, nie do końca rozumiejąc, o co im chodzi, ale odparł:
— Pewnie będzie ciężko. To zawsze jakieś ryzyko.
— Szkoda. Urządziłbym siódemkową libację — załapał Isaac, gdy Furia przyciemnił pomieszczenie. — A bez niego to nie to samo — dodał z wyszczerzem, a Harry uśmiechnął się lekko na jego słowa, przypominając sobie ich wspólne dywizjonowe imprezy po pracy.
Nie przerywał jednak zaklęcie przyciemniającego, a gdy w pomieszczeniu zapadł już mrok, rzucił kolejne zaklęcie. Dywizjon rozmawiał o nim, jakby go nie było, lecz uważnie obserwowali jego ruchy. Wytrzeszczyli oczy, gdy przy biurku Stana rozbłysło czerwone światło. Harry gestem nakazał im mówić dalej, podchodząc do mebla i anulując zaklęcie przyciemniające. Nie zdziwił się, gdy zobaczył mugolski podsłuch przyczepiony pod blatem biurka zlewający się z materiałem. Wymienił ze Stanem spojrzenie, a następnie wskazał na drzwi.
— Idziemy na lunch? — zaproponował reszcie.
— Jasne. Ile można siedzieć nad papierami — stwierdziła Madison.
Zaczęli odsuwać krzesła, żeby wszystko brzmiało naturalnie. Później Alano otworzył drzwi i potupali stopami. Hiszpan zatrzasnął drzwi i zapadła cisza. Furia szybko rzucił zaklęcie wyciszające wokół podsłuchu.
— No to mamy problem — stwierdził wreszcie.
— Niech to szlag, cały czas wiedzieli, co planujemy — warknął Jason.
— Po co komuś podsłuch w naszym biurze? — nie dowierzał Jasper.
— Żeby wiedzieli, co z Furią — odpowiedział Isaac.
— Ten sukinsyn ma wtykę w Ministerstwie Magii — powiedział Harry. — W biurze gadaliście o wypadzie do knajpy. Stąd o tym wiedzieli. Zakładam, że od niedawna macie założony podsłuch. Inaczej wiedzieliby, że podstawiliście Isaaca jako śmierciożercę.
— Co z tym robimy? — rzekł Alano.
— Musimy to usunąć — stwierdziła Madison.
Furia zawahał się.
— Słuchajcie, mam wstępny plan — powiedział, siadając na krześle, żeby nie przeciążać zbytnio nóg i kręgosłupa. — Nie usuwajcie tego. Będzie nam to potrzebne, jeśli zdecydujemy się na ten plan.
— Co to za plan?
— Prowokacja.
— Czy ja dobrze myślę? Chcesz się podstawić temu psycholowi? — olśniło Stana, a Harry skinął głową.
— Furia, to szaleństwo! — Madison podniosła głos.
Brunet spojrzał na nią ostro.
— Przez ponad pół roku muszę oglądać się za siebie, żeby ten psychol nie trzasnął mi w plecy zaklęciem — warknął. — Nie mogę sobie wyjść na cholerny spacer koło domu. Silver niedługo wpadnie w załamanie nerwowe od widoku niemal non stop tych samych ścian, bo nawet nie może wyjść do sklepu po lody, na które ma ochotę bez myśli, że zaraz ktoś ją zabije. A ja w ciągu kolejnego miesiąca trafię do czubków, jeśli czegoś nie zrobię. To chyba wystarczająca motywacja, nie sądzisz?
Madison zagryzła wargę, rozumiejąc jego irytację.
— Czyli przez podsłuch chcesz dać im znać, kiedy, o której i z kim będziesz, tak? — rzekł Isaac, przerywając sprzeczkę.
— Dokładnie. Możemy to zorganizować tak, że przyjdę do was do biura i coś mimochodem powiem albo wy coś niby przypadkiem palniecie w gabinecie, że gdzieś wychodzę, bo wam tak powiedziałem.
— Będziemy musieli dokładnie obmyślić miejsce, żebyśmy mogli odpowiednio szybko zareagować — stwierdził Mickey.
— Obawiam się, że Silver będzie musiała wziąć w tym udział. Ten psychol chce dorwać nas oboje, więc to da większą pewność, że wtedy zaatakuje.
— Myślałeś już, jak to zorganizować?
— Koleś chce z tego zrobić wielkie widowisko. Za każdym razem wszystko robił wśród tłumu ludzi. Te wszystkie ostrzegające ataki na środku ulicy, tortury wśród tłumu śmierciożerców czy ostatnio atak w barze pełnym ludzi. Możemy zrobić sztuczny tłum. Cała widownia będzie przygotowana do ataku.
— Aurorzy?
— Nie wiemy, kto jest wtyką — zamyślił się Jason. — Możemy źle trafić i cała akcja będzie spalona. Potrzebujemy w pełni zaufane osoby.
— Więc kto jeszcze?
— Chłopaki pewnie zgodzą się pomóc — powiedział Furia. — Pogadam z nimi. Dziewczyny raczej też będą chciały. W końcu chodzi tylko o sztuczny tłum, więc nie powinno być dużego ryzyka.
— Myślę, że tyle osób by wystarczyło — oznajmił Stan. — Pewnie mugole będą się tam kręcić. W końcu musimy wybrać miejsce publiczne, żeby nie było podejrzeń. Wszyscy zażyją Eliksir Wielosokowy, żeby przypadkiem nie rozpoznał żadnej twarzy. Musimy też liczyć się z tym, że nie będzie sam. Trzeba będzie przygotować się do wezwania aurorów.
— Do tej pory musicie uważać na słowa, żeby się nie zorientowali i nie dowiedzieli za dużo — zakończył po jakimś czasie Harry. — Dam wam znać, kiedy wszystko załatwię. Wtedy ustalimy resztę.
— Furia? — Brunet spojrzał w stronę Isaaca, który zwrócił się bezpośrednio do niego. — Nie chodzi ci tylko o złapanie go i władowanie do Azkabanu.
Zapadła chwila ciszy.
— Nie — odpowiedział szczerze Harry, a siódemki wymieniły między sobą spojrzenia.
Isaac skinął głową.
— Udajemy, że nie było tego pytania? — rzekł do reszty.
Ponownie na siebie spojrzeli.
— Tak — potwierdził Jason jako pierwszy.
Gdy pozostali się zgodzili, wiedzieli, że łamią prawo aurorskie. Ich zadaniem było łapanie przestępców, nie ich zabijanie. Tylko w ostateczności mogli posunąć się do morderstwa, ale… rozumieli Furię. I chociaż wiedzieli, że jest to nieprawidłowe i nie powinni tego zignorować, to i tak chcieli mu pomóc. Mężczyzna, którego planowali dorwać, wyrządził zbyt dużo złego. Widzieli, co zrobił z Harrym i choć nie mówili tego na głos, gdzieś w głębi serca popierali jego plany.
— Ten lunch coś długo trwa. — Furia przerwał ciszę i wstał. — Niedługo dam wam znać.
— Okej.
Pożegnali się.
— Nie zapomnijcie o ściągnięciu zaklęcia — rzekł jeszcze Harry na odchodnym.
Gdy zamknął drzwi, siódemki spojrzały na siebie ponownie.
— Chyba musimy jeszcze coś omówić bez podsłuchu — stwierdził Isaac.

1 Gilipollas – z hiszp. dupek

*********************************

Czepialska, wszystkie wątpliwości, co do ciąży zostały wyjaśnione w tym rozdziale, tak jak napisałam w odpowiedzi. Nie wiem, czy przeczytałaś.

Macie Erin. Zaskoczeni jej rolą? :D
Ale dołujący dzień. Chyba to przez pogodę.
Bilet na Linkin Park kupiony :D Pozostało mi czekać do czerwca.
Nie rozpisuję się, bo nie mam pojęcia, co mam napisać ;)
Do kolejnej soboty ;*

12 komentarzy:

  1. Jej! Erin powróciła! Ale niekoniecznie podoba mi się jej rola. Nie to, że mam coś do homoseksualnych związków, no ale Erin!? Podsyciłaś moją ciekawość tym planem Furii i ostatnim zdaniem. A te humorki Silver mnie rozbrajają! Ciągle mam nadzieje, że usunie to dziecko, ale sądzę, że nie mam na co liczyć. No, chyba że poronienie. Na początku myślałam, że w tym barze coś się stanie, a tu nic. No cóż, poczekam ten tydzień i się zobaczy. Rozdział jak rozdział. Czyli niespodziewany obrót akcji. Jak ja to uwielbiam!
    Mi$ia

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział!
    Ze zniecierpliwieniem czekam na następny!
    Przepraszam, że tak krótko, ale się spieszę.
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział. Mam nadzieję, że w końcu złapią tego idiotę, a Furii włączy się Instynkt! No proooszeeeee *u*
    Nawet nie wiesz jak bardzo zdziwiłam się, że to Erin. Jakby mnie piorun strzelił xd Ale fajnie, podoba mi się :3
    I te humorki Silver ... <33
    Wyłapałam parę przecinków i takie coś jak: "I chociaż wiedzieli, że (...), ale i tak chcieli mu pomóc. ". Jakoś mi to 'ale' nie pasuje ..
    Chyba skończę wyszukiwać błędy, bo się okropnie czepiam xD

    Kejti ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Liczę w kolejnym rozdziale na wiele krwi, niekoniecznie tego zbrodniarza, ale i Harry'ego :D Rozdział przeczytało mi się lekko, naprawdę mi się podobał. Co do Erin... Nawet nie jest źle, że ją wcisnęłaś jako dziewczynę Madison :D Mam nadzieję, że Silver nie poroni, a nawet jeśli dziecko urodziłoby się, to niech będzie zdrowe. ;/
    Pozdrawiam ciepło i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny rozdział *u*
    Te niektóre wymagania Silver, albo jej rozmowy z Harrym o tym, że jest gruba. Cudnee *-*
    Czytam tak sobie i czytam, i pojawia się Erin. Zdziwiłam się bardzo. Sądziłam, że już jej nie będzie. :c
    Znalazłam literówkę! Dzisiaj mi się udało! "Harry dostrzegł, że Evelyn siedzieli jak najbliżej niego". Chodzi o słówko "siedzieli".
    Zapowiedź mówi, że będzie się działo. **--** Włączy mu się Instykt?
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Życzę weny ;*

    Aless :3

    OdpowiedzUsuń
  6. haha Erin :D
    za bardzo nie rozumiem pewnej rzeczy, albo ja się poplątałam, albo Ty się machnęłaś przez przypadek ;)
    w swojej wypowiedzi Harry mówi "To dziesiąty tydzień", potem jest napisane, że lekarz powiedział "dziecko jest bardzo małe jak na szesnasty tydzień ciąży"

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, super rozdział :) masa akcji, czyli to, co lubię ;) zaskoczyła mnie rola Erin ;) nie mogę doczekać się prowokacji Harry'ego, oby wszystko wyszło i zabili tego skurwiela ;) oczywiście z masą bólu i tortur, niech płaci za swoje czyny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie komentowałam kilku ostatnich rozdziałów (już nawet nie pamiętam ilu), więc mogę się powtarzać albo komentować trochę nieskładnie, musisz mi wybaczyć :D Ale po kolei.
    Cieszę się, że wcale nie było takiego 'bum!' i Harry jest zdrowy, jak w pewnym sensie było w 'Mroku Dnia', tutaj jakoś dłużej nie może sobie z tym poradzić, no i jest jeszcze Silver. Właśnie, ciąża. Aż Ci miałam w pierwszym odruchu napisać, że Cię kocham XD Nie wiem, dlaczego pomysł z ciążą tak przypadł mi do gustu, ale ogromnie się cieszę, że Evelyn nie usunęła tego dziecka, które przecież nic nie zawiniło. Mam nadzieję, że je urodzi i będzie zdrowe. Chociaż dalej jej nie lubię, ale chyba w końcu pogodziłam się z tym, że Harry będzie z nią.
    Erin. Ciekawa rola, dziewczyna Madison. Mam nadzieję, że jeszcze się pojawi i że masz na jakiś inny pomysł, niż bycie tylko jej dziewczyną. O, Harry mógłby w końcu być z Erin, a Evelyn z Madison :D Tak, czasami mam dziwne pomysły.
    Na koniec został nam jeszcze Pan Psychol, który się w tym oto rozdziale pojawił. Mam nadzieję, że w następnym go złapią i zrobią mu coś takiego, że gorzko pożałuje tego, co zrobił Harry'emu i Evelyn.
    Znalazłam jeden błąd, na początku rozdziału. 'Widział, jak oczy Robi [...]' - chyba 'Rubi'. Oprócz tego coś jeszcze rzuciło mi się w oczy, ale to chyba to samo, co zauważyła Aless.
    Pozdrawiam i dużo weny życzę ;)
    PS. - Ogromnie zazdroszczę koncertów Linkin Park i 30 Seconds To Mars :c

    OdpowiedzUsuń
  9. Spodziewalam sie ze beda znali ta dziewczyne Madison, ale nawet nie podejrzewalam Erin.. zdziwilam sie ♡ nie moge doczekac sie ciagu dalszego ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahaha!
    *Czyta tytuł...*
    "Dziewczyna Madison"
    *Zamiera, przez przewinięciem tekstu w dół*
    "Zaraz, zaraz... dziewczyna Madison? Kto to może być?"
    *nagle, nadeszło olśnienie*
    "O.O
    Autorka wspomniała, że znalazła rólkę dla Erin... to o niej mowa?"
    *zaczyna czytać*

    Tak to wyglądało w moim wydaniu ;d

    Rozdział, taki jak ostatnie... utrzymuje się na tym samym poziomie.
    Nawet wątki są te same.
    Innowacją jest natomiast dziewczyna Madison i podsłuch ;D

    Uch, aż szkoda mi Silver...
    Nie mogę się doczekać konfrontacji Harry'ego i śmierciożercy ;D

    Pozdrawiam,
    ~Cathy_Riddle

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    a ten psychopata zaatakował i całkiem możliwe, że jest tam styka, haha Erin okazała się dziewczyną Madison, biedny Alano…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejka,
    wspaniały rozdział, Erin okazała się dziewczyną Madison'a, och biedny Alano…
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń