„…If we were invincible
If we could never die
Then all the world could rise against us
And we'd dare to fight…”
[Epic Rock – Invincible]
Chociaż Silver postanowiła urodzić
dziecko, jej samopoczucie się nie poprawiło. Choć nie płakała całe dnie, nadal była zamknięta w
sobie i czuła się przytłoczona całą sytuacją.
Harry widział, jak bardzo
się stresuje, gdy Ślizgoni przyszli w odwiedziny, a oni postanowili powiedzieć
im o ciąży. Jej rodzice obiecali pomóc, kiedy dowiedzieli się, że Evelyn
zmieniła decyzję. Syriusz i Carmen również dali im do zrozumienia, że mogą na
nich liczyć. O ile ta czwórka znała całą sytuację, Ślizgoni nie byli świadomi
gwałtu, dlatego było to dla pary trudniejsze. Musieli powiedzieć im wszystko
dokładniej i wytłumaczyć, co zaszło trzy miesiące temu w domu śmierciożerców.
Rozmawiali o zupełnych głupotach, o tym, jak wszystkim idzie w pracy, jak
układa się w związkach, naśmiewali się, że Teo zostanie starym kawalerem z
nosem w eliksirach, gdyż nadal szukał swojej wybranki serca. Nie chcieli psuć
tak dobrej atmosfery. Dopiero gdy padło pytanie o rehabilitację Harry’ego,
zeszli na poważniejsze tematy. Furia zerknął na Silver i ścisnął ją lekko za
rękę w geście otuchy.
— Musimy wam coś powiedzieć — rzekł, a oni spojrzeli na nich
pytająco.
Doskonale widzieli, jak wiele kosztuje Silver powiedzenie tych
słów, gdy patrzyła w swoje kolana:
— Jestem w ciąży.
Nie było radości na twarzach Harry’ego i Evelyn, żadnego znaku, że
cieszą się z tej informacji, dlatego domyślili się, że coś jest nie tak. Po
chwili wahania Blaise zaczął niepewnie:
— To g…
Silver wzięła drżący oddech.
— Przepraszam, muszę na chwilę wyjść.
Nic więcej nie tłumacząc, wyszła z salonu. Ostrzegła wcześniej
Furię, że nie będzie w stanie im tego powiedzieć, dlatego był przygotowany na
to, że to na niego spadnie tłumaczenie całej sytuacji. Jasmine spojrzała na
niego zaniepokojona, widząc taką reakcję przyjaciółki. Czując niemiły skurcz w
żołądku, wydusił z siebie:
— To nie jest moje dziecko.
Chwila ciszy wypełnionej szokiem.
— Furia, przecież ona w życiu by cię nie… — zaczęła Blake, ale gdy
chłopak spojrzał jej w oczy, zamilkła.
— Uwierz, że wolałbym, żeby to zrobiła — odpowiedział cicho. — To
dziesiąty tydzień — dodał, mając nadzieję, że to im wystarczy.
Widział, jak oczy Robi rozszerzają się pełne przerażenia.
— Mój Boże — szepnęła Jasmine, zamykając oczy.
Dostrzegając miny wszystkich, był pewny, że zrozumieli. Nie
wiedzieli, co powiedzieć i jak się zachować, dlatego milczeli. Dopiero Blaise
odważył się zadać pytanie:
— Co chcecie zrobić?
Odpowiedział cicho, patrząc w talerz:
— Urodzi je i wychowamy jak swoje.
Nie potrafili sobie wyobrazić, co oboje teraz przechodzą. Ledwo
wydostali się z domu, w którym byli okrutnie torturowani, spędzili w szpitalu
długi czas, nadal mieli problemy zdrowotne, a psychicznie byli kompletnie
wyniszczeni. Gdy już wszystko miało wracać do normy, dopadł ich kolejny
problem. Dziecko z gwałtu. Aż im się w głowach nie mieściło, że można tak dużo
przejść i się nie załamać.
Święta Bożego Narodzenia nie były w tym roku tak radosne jak
dotychczas. Harry i Evelyn starali się zachowywać normalnie, jednak każdy
widział ich przygnębienie. Robili, co mogli, żeby chociaż na moment oderwali
się od przykrych myśli. Brakowało wszystkim ich szczerego, głośnego śmiechu,
ale na razie zadowalali się uśmiechami na ich twarzach, co i tak zdarzało się
bardzo rzadko. Świąteczne zakupy były chyba jedynym momentem, gdy trochę się rozluźnili
i, szukając prezentów, swobodnie ze sobą rozmawiali na błahe tematy. Oboje
musieli przyznać, że tego im brakowało. W ostatnim czasie debatowali o dziecku,
stanie swojego zdrowia lub innych tematach, które w jakiś sposób wiązały się z
tragedią, która ich spotkała. Gdy poruszali inne wątki, rozmowa zwykle kończyła
się po kilku zdaniach, więc taka zmiana przypadła im do gustu.
Harry’emu brakowało pracy, która mogła oderwać jego myśli od
wszystkiego. Głupie teksty dywizjonu potrafiły poprawić mu humor, dlatego
odwiedzał ich od czasu do czasu w gabinecie.
Poczuł się o wiele lepiej, gdy był w stanie zrobić kilkanaście
kroków bez kul. To było dla niego bardzo motywujące, więc starał się jeszcze
bardziej. Normalne mówienie także podnosiło go na duchu, choć podnoszenie głosu
przez dłuższy czas sprawiało mu ból. Z tego powodu starał się to ograniczać,
czekając na całkowite wyleczenie. Czasami zdarzały się krwawienia z nosa, ale
Melliborn, nadal obserwujący jego stan, twierdził, że to wina długotrwałego
wyczerpania organizmu i przyjmowania sporych dawek eliksirów. Mimo obaw
uzdrowiciela, Furia nie uzależnił się ponownie od eliksirów, chociaż od czasu
do czasu miał ochotę wziąć ich więcej, niż mu zalecano.
Evelyn fizycznie była już zupełnie zdrowa, więc do kontroli
chodziła tylko ze względu na dziecko. Powoli zaczynała przyzwyczajać się do
myśli, że zostanie matką, jednak miewała napady histerycznego płaczu i Harry
nie potrafił jej wtedy uspokoić. Gdy pewnego razu niespodziewanie wybuchnęła
płaczem, siedząc u Blacków i pobiegła się wypłakać do łazienki, Furia przybrał
idiotyczną minę. Spojrzał niepewnie na równie zdziwionego Syriusza.
— Coś zrobiłem albo powiedziałem? — spytał młodszy z wahaniem.
— Wiesz… One tak mają w ciąży — odparł po chwili. — Raz miałem w
domu niezłą scenę, gdy się przejęzyczyłem. Lepiej do niej idź, zanim stwierdzi,
że jesteś dupkiem i da ci trutkę do zjedzenia.
Harry postanowił wziąć sobie do serca jego rady i chwilę później
stał pod drzwiami do łazienki i prosił, żeby Evelyn mu otworzyła. Okazało się,
że powód rzeczywiście był błahy: doszła do wniosku, że po porodzie będzie gruba
i Harry ją rzuci. Kwadrans spędził na tłumaczeniu jej, że nie będzie gruba, a
nawet jeśli by była, to i tak z nią zostanie. Czasami taki płacz był bardziej
uzasadniony, kiedy bała się, że sobie nie poradzi lub po prostu przypominała
sobie o gwałcie. Często zapewniał ją, że dziecko będzie traktował jak swoje.
Ciąża była coraz bardziej widoczna, choć uzdrowiciel twierdził, że
dziecko jest bardzo małe jak na szesnasty tydzień ciąży. Winę za to ponosiły
przyjmowane eliksiry w pierwszych tygodniach, dlatego też wcześniej nikt się
nie zorientował, że Silver może nosić w sobie dziecko. Przez pierwsze dwa i pół
miesiąca nie było niemal żadnych widocznych oznak na ciele, dlatego Evelyn była
pod opieką uzdrowiciela.
Patrząc na rosnący brzuszek, a później zdjęcia USG, Harry coraz
bardziej upewniał się, że zrobił coś najlepszego, prosząc Silver o urodzenie
dziecka. Teraz widział, że ono naprawdę tam jest i żyje. Starał się pokazywać Evelyn,
jak bardzo zależy mu na niej i dziecku, które zaczął kochać, jakby naprawdę
było jego. Raz przyłapał blondynkę, jak stała przed lustrem z podwiniętą
bluzką, oglądającą i głaszczącą swój brzuszek. Jej twarz nic nie wyrażała, ale
gesty były bardzo czułe. Dostrzegła go w odbiciu, gdy podszedł do niej i objął
ją od tyłu, kładąc dłonie na jej dłoniach. Pierwszy raz od dawna uśmiechnęła
się promiennie, choć był to bardzo krótki uśmiech.
Czuł dumę z samego siebie, gdy pierwszy raz od dawna przeszedł z
salonu do korytarza bez niczyjej pomocy i bez kul. Za drzwiami dostrzegł cały
dywizjon siódmy. Przepuścił ich przez bariery.
— Widzę, że zdrowie dopisuje — rzekł Jasper.
— Nie chwal dnia przed zachodem słońca — odparł Furia. — Kilka
metrów to maksimum.
— Od czegoś trzeba zacząć — podsumował Mickey.
— Masz plany na dzisiaj? — spytała Madison i zanim odpowiedział,
ciągnęła: — Nie? To super.
— Madison chce nam przedstawić swoją dziewczynę — wyszczerzył się
Isaac. — Hiszpan ma depresję.
— Gilipollas 1 —
burknął Alano.
Madison wytknęła mu język, wchodząc do jadalni.
— Cześć, Silver — uśmiechnęła się do blondynki, która z
uwielbieniem patrzyła na kawałek tortu czekoladowego.
— Hej — przywitała się ze wszystkimi. — Tortu?
Podziękowali, ale Alano, który uwielbiał jeść i chyba był
zrozpaczony, że Madison ma dziewczynę, z chęcią przyjął kawałek ciasta. Z
rozbawieniem obserwowali, jak dziewczyna wyciska sobie na ciasto górę bitej
śmietany. Aż jęknęła z rozanieloną miną, gdy przełknęła pierwszy kęs.
— Od rana za mną chodził — usprawiedliwiła się.
Furia parsknął śmiechem. Tak, dobrze o tym wiedział. Niemal zalała
się łzami, gdy odmówił pójścia do sklepu o siódmej rano po tort. Chodziła
obrażona przez pół dnia, więc wreszcie poszedł do marketu i kupił jej ciasto.
Obraza natychmiast jej przeszła i stał się najukochańszym chłopakiem na ziemi.
Humorki dziewczyny były czasami naprawdę bardzo ciężkie do przetrwania.
— Wyglądasz świetnie — skomplementował ją Jason, widząc ją w
bardzo dobrej formie.
Evelyn uśmiechnęła się promiennie, dziękując mu. Alano niemal
upuścił łyżeczkę, widząc ten uśmiech. Furia chrząknął, gdy nie odrywał od niej
wzroku.
— Przed chwilą rozpaczałeś, że Madison ma dziewczynę — powiedział.
Hiszpan automatycznie odwrócił wzrok, a Silver zachichotała. Isaac
śmiał się jak opętany.
— Serio? — Blondynka zwróciła się do Madison, która skinęła głową.
— To gratuluję.
— Dzięki — uśmiechnęła się do niej. — Właśnie chciałam wyciągnąć
chłopaków, żeby ją poznali. Hej! Chodź z nami! — rzekła z entuzjazmem. — Po co
masz siedzieć sama w domu.
— Właściwie, czemu nie — odparła po chwili Silver.
Furia był wdzięczny Madison za tę propozycję. Gdy blondynka
siedziała sama w domu, często nachodziły ją niechciane myśli i po powrocie Harry
znajdował ją zapłakaną, mówiącą o tym, że nie poradzi sobie w roli matki. Taki
wypad mógł im dobrze zrobić, bo niemal ciągłe siedzenie w domu przyprawiało go
już o ból głowy.
— Dajcie mi chwilę — rzekła Evelyn, odstawiając tort na bok i
pobiegła do sypialni.
— Chyba jest w dobrym humorze — stwierdził Stan.
— Jak mówiłem, nie chwal dnia… — zaczął Harry, ale przerwał mu
płaczliwy głos Silver:
— Furiaaaaa…
— Co ja znowu zrobiłem? — szepnął do siebie, a chłopaki
zachichotały. — Co?!
— Nie mieszczę się w spodnie! — zawyła rozpaczliwie.
— Jesteś w ciąży, to normalne! — odparł logicznie.
Chwila ciszy.
— Właśnie powiedziałeś, że jestem gruba! — krzyknęła płaczliwie.
Harry zrobił idiotyczną minę.
— Wcale nie!
— Taaaak!
— Sorry — mruknął do dywizjonu i wyszedł, słysząc ich rechoty.
Po zapewnieniu blondynki, że wcale nie jest gruba i po
powiększeniu lekko spodni, Silver znowu wrócił dobry humor.
Jakiś czas później przedostali się do knajpki, w której byli
umówieni z dziewczyną Madison. Aurorka nie chciała nawet zdradzić jej imienia,
dlatego byli całkowicie nieświadomi, czekając na dziewczynę.
— Mam ochotę na frytki — oznajmiła Evelyn. — Kup mi frytki —
dodała prosząco do swojego chłopaka. — Albo nie. Zapiekankę! Nie, jednak
frytki. Kup mi frytki.
— Na pewno? — westchnął.
Po chwili wahania rzekła:
— Tak.
— A my piwko, co? — Isaac klasnął w dłonie.
Isaac i Navid poszli złożyć zamówienie i wrócili z kuflami piwa,
mówiąc Silver, że frytki będą za kilka minut. Madison zaczęła nagle machać z
radosnym uśmiechem na twarzy.
— Jest — oznajmiła.
Zerwała się z miejsca, a po chwili podeszła do nich jej
dziewczyna. Harry i Evelyn spojrzeli na nią z szokiem. Gdy ona zerknęła na
nich, jej oczy rozszerzyły się. Madison spojrzała na nich niepewnie.
— Cześć, Furia, Silver — wydusiła dziewczyna.
— Cześć, Erin — odparli zgodnie w zdumieniu.
— Znacie się? — zapytała Madison z zaskoczeniem.
Kiwnęli zgodnie głowami. Erin otrząsnęła się i przywitała z
resztą. Harry spojrzał na Evelyn i spytał bezgłośnie:
— Wiedziałaś?
Pokręciła głową ze zdumieniem. Erin usiadła naprzeciwko nich ze
skrępowaniem. Dziewczyna nie zmieniła się za bardzo od ich ostatniego
spotkania. Kasztanowe włosy zapuściła aż do połowy pleców i trochę mocniej się
opaliła. Nadal była piękną dziewczyną o szczupłej sylwetce.
— Myślałam, że wróciłaś do Francji — rzekła wreszcie Silver.
— Skończyłam we Francji studia i znowu przyjechałam tutaj —
odparła niepewnie.
— Numerologia? — zapytał Harry, przełamując się.
— Tak jak zawsze chciałam.
Zapadła chwila ciszy.
— Skąd się znacie? — zainteresowała się Madison.
— Z Hogwartu — odpowiedziała Erin. — Byliśmy na jednym roku.
— Przyjaźniliście się? — dodał Mickey.
Silver chrząknęła.
— Taak…
Harry i Erin zerknęli na siebie.
— To dość zawiła historia — dodał Furia.
— Mamy czas — wyszczerzył się Alano, czując, że to grubsza sprawa.
— Dobra, i tak się dowiecie prędzej czy później — stwierdziła
Erin.
— O tym jestem przekonany — wymamrotał Harry, na co dywizjon
wyszczerzył się.
— Więc… Znamy się od szóstej klasy — rzekła Silver. — Z Furią się
kiedyś przyjaźniliśmy. Na jednej z imprez poznaliśmy Erin. Więc… ja przyjaźniłam się z Furią i Erin, a
Erin i Furia byli parą.
Madison otworzyła usta, a chłopaki rozszerzyły oczy.
— Po jakimś czasie zacząłem chodzić z Silver, a z Erin… — ciągnął z
wahaniem Harry.
—… kumplowaliśmy się — dokończyła Erin. — Kontakt nam się urwał po
skończeniu szkoły.
— Stary, coś ty jej zrobił, że przerzuciła się na kobiety? —
zapytał Jason, a Silver i Erin wybuchnęły śmiechem.
— Właśnie się zastanawiam — odparł słabo Harry.
— Nic — rzekła ze śmiechem Erin, trochę się rozluźniając. —
Wolałam facetów, dopóki nie pojawiła się Madison.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niej szczerze.
— Merlinie, to się nie dzieje naprawdę — wymamrotał niepocieszony
Furia.
— Jest w szoku — podsumował go Isaac. — Nie co dzień facet
dowiaduje się, że jego była dziewczyna woli dziewczyny.
— Patologia — zarechotał Stan.
Kelnerka przyniosła frytki dla Silver, a ta spojrzała na nie z
uwielbieniem. Furia parsknął śmiechem na jej reakcję, ale natychmiast zatkał
usta, żeby czasami jej nie rozzłościć. Evelyn i tak spojrzała na niego wilkiem.
Erin szybko rozeznała się w sytuacji, dostrzegając kule obok Furii i większy
brzuszek Silver. Zerknęła na Madison pytająco, żeby nie palnąć żadnej gafy, a
ta skinęła lekko głową.
Nie wiadomo kiedy, Isaac zamówił przybyłej piwo, a chłopaki z
dywizjonu zasypali ją pytaniami. Harry i Silver zerknęli na siebie, gdy
pozostali weszli w zażartą dyskusję na jakiś temat. Dawno nie byli na żadnym
takim spotkaniu, dlatego tłum ludzi trochę ich przytłaczał. Starali się jednak
zachowywać normalnie, nie podrygiwać niekontrolowanie na mały dotyk i rozluźnić
się, rozmawiając na błahe tematy. Nie było to wcale takie łatwe, jak mogło się
wydawać. Harry dostrzegł, że Evelyn siedzieli jak najbliżej niego, jakby
szukała u niego schronienia. Chwycił ją lekko za rękę, dodając otuchy.
Czas zatrzymał się w miejscu, wszystko jakby ucichło i przez
moment widział twarz śmiejącego się Jasona. Później rozległ się ogłuszający
wybuch, wrzaski przerażonych klientów knajpki, a obraz został zasłonięty przez
dym. Harry padł na ziemię, ciągnąc za sobą Silver, działając mechanicznie.
Nawet nie pamiętał, kiedy różdżka znalazła się w jego dłoni. Usłyszał odgłos
prutego materiału, lecz nie był w stanie dostrzec niczego, co było obok. W
napięciu czekał, aż coś się stanie, trzymając Silver tuż przy sobie. Nic się
nie stało. Dym opadał. Harry słyszał, jak Isaac woła go z zaniepokojeniem w
głosie, dlatego odpowiedział. Wstał, pomagając przerażonej Evelyn.
— Co to było? — pytała z trwogą, ale nie potrafił udzielić jej
odpowiedzi.
— Furia?! Silver?! — krzyknęła Madison.
— Tutaj — odparł Harry.
— Dzięki Merlinowi.
Zaniepokojenie dywizjonu o niego i Silver sprawiło, że poczuł
nieprzyjemny skurcz w żołądku. Nie wiedział, o co im chodzi. Przecież każdy z
nich mógł być ranny. Zrozumiał, gdy spojrzał w stronę stolika, przy którym
siedzieli chwilę wcześniej. Miejsca, na których wcześniej siedzieli on i Silver,
były w strzępach. Jakby ktoś wbił nóż w materiał i z szałem go ciął. Czuł, że
krew odpływa mu z twarzy, a serce natychmiast przyspiesza. Silver musiała także
to dostrzec, bo ścisnęła go mocno za dłoń. Zobaczył na siedzeniu coś
błyszczącego i znajomego, więc chwycił to. Evelyn nie wytrzymała i zaczęła
płakać, kiedy dostrzegła, że to bransoletka, którą dostała od Harry’ego na
urodziny, lecz przywódca śmierciożerców zerwał ją z jej nadgarstka w trakcie
tortur. Brunet miał nadzieję, że jest to coś innego, bardzo podobnego, ale
wygenerowany napis Silver potwierdził
jego obawy. Zrobiło mu się słabo, gdy uświadomił sobie, że po tylu miesiącach
ich kat stał tuż obok nich, a oni byli tego nieświadomi.
— On tu był… Boże, on tu był — zapłakała Silver w szoku.
— Furia, wracajcie natychmiast do domu — rzekł Jason z
roztargnieniem i napięciem w oczach.
— Odprowadzimy was z Hiszpanem — dodał Mickey. — Lepiej nie
ryzykować samotnej wyprawy.
Harry sięgnął po kule, spięty do granic możliwości, czując, że
szok przechodzi, a jego kręgosłup i nogi nie wytrzymują tak długiego stania bez
żadnej pomocy. Nie mógł uwierzyć, że to się dzieje naprawdę, że wraca strach o
własne życie, życie Silver i teraz jeszcze dziecka. Poszarpana psychika Evelyn
nie wytrzymywała tego napięcia, dlatego nie potrafiła powstrzymać płaczu. Erin
wyglądała na zdezorientowaną takim zachowaniem dywizjonu, Harry’ego i jej byłej
przyjaciółki, ale pytania postanowiła zostawić na później. Furia i Silver nawet
nie protestowali, lecz wyszli wraz z Mickeyem i Alano, którzy czujnie
rozglądali się dookoła, szukając miejsca do deportacji. Gdy już byli bezpieczni
w domu, brunet przygarnął dziewczynę z całej siły do siebie, starając się ją
uspokoić. Głaskał ją po włosach, całował w czubek głowy i bujał lekko na swoich
kolanach jak dziecko.
— Dlaczego to się nie chce skończyć? — zapłakała tylko.
Skończy się, jak tylko go zobaczę.
Pogrążyła się w niespokojnym śnie dopiero po godzinie. Obserwował
ją ze ściśniętym sercem, samemu ledwo hamując łzy. Bezsilność była chyba
najgorszym istniejącym uczuciem. Chwycił kule i poszedł do drzwi wejściowych.
Stojąc naprzeciwko nich, oparł się o ścianę, odłożył jedną z kul i sięgnął po
różdżkę, a następnie sprawdził zabezpieczenia domu, chociaż wiedział, że nie
znajdzie żadnej luki. Oparł się czołem o ścianę, zamykając oczy. Wszystko już
wracało na prawidłowy tor, z Silver zapominali o koszmarze, który ich spotkał,
ale wszystko wróciło po jednym przeklętym wydarzeniu. Gdyby wiedział, że obok
nich gdzieś chodzi ich kat, nie zwróciłby uwagi na klientów baru i
konsekwencje, lecz zabiłby go bez mrugnięcia okiem. Teraz tak bardzo tego
pragnął. Pragnął, aby instynkty przejęły nad nim kontrolę, by rozszarpać tego
sukinsyna jak drapieżca rozrywa ciało swojej ofiary. Ale boleśniej. O wiele
boleśniej.
Z transu wyrwał go dzwonek do drzwi. Odetchnął i otworzył je,
spodziewając się zobaczyć kogoś z dywizjonu. Nie mylił się. Za drzwiami stał
Jason, którego wpuścił do środka.
— Trochę pomieszaliśmy mugolom w głowach — rzekł na wstępie. — Ten
sukinsyn musiał być pod Eliksirem Wielosokowym. Nie ma innej możliwości, bo na
pewno byśmy go nie przeoczyli. Chyba że są następni.
— Wątpię, że jest ktoś równie walnięty, co on — odpowiedział
Furia. — Widziałeś, co zrobił z siedzeniami.
— Nie mogę zaprzeczyć. Chory koleś.
— Jak tak łatwo mógł nas znaleźć? — zadał pytanie, które nie
dawało mu spokoju.
— Dobre pytanie. Obawiam się — zawahał się — że ma jakieś wtyki.
Wiedział, że tam będziemy. Przecież deportowaliśmy się wprost z twojego domu.
Zapadła chwila ciszy.
— Kto wiedział o tym wypadzie? — zapytał Harry ze złym
przeczuciem.
— Nasza grupka. Tylko — odparł sztywno.
— Nie wierzę, że mógłby to zrobić ktoś z was — rzekł Furia pewnie.
— A ta Erin?
Harry pokręcił głową.
— Madison nawet jej nie powiedziała, że mnie zna. Przyszła do
knajpki zupełnie nieświadoma, z kim się spotka. Może ktoś was podsłuchał, jak o
tym gadaliście.
— Omawialiśmy to w biurze. Chyba że ktoś palnął coś na środku korytarza.
Tak czy inaczej, koleś ma wtyki. Nie ryzykowałby, żeby dowiedzieć się jakichś
bzdur. Równie dobrze moglibyśmy gadać non stop o pogodzie i nic by z tego nie
miał. Poza tym skoro krył się pod Wielosokowym, to musiał mieć składniki. Nie
mógł ich kupić, bo jego list gończy jest rozwieszony w całej magicznej Anglii.
Wszyscy rozpoznaliby jego twarz.
— Ktoś musi mu je dostarczać albo nieźle kombinuje — mruknął
Furia.
Przez moment stali w milczeniu. Harry nie dopuszczał do siebie
myśli, że ktoś z dywizjonu mógłby zdradzić ich plany śmierciożercom. To nie
miało sensu. Po co w takim razie ten ktoś wyciągnął go z tego piekła, skoro
pomagał śmierciożercom? To nie trzymało się kupy. To musiał być przypadek. Ktoś
podsłuchał, jak Alano kłapał jęzorem o ich wypadzie w windzie i to wykorzystał.
— Jak Silver? — zapytał Jason.
— Kiepsko. Wszystko wróciło — odparł niemrawo.
— Jakoś mnie to nie dziwi — stwierdził szczerze starszy chłopak. —
Sprawdziłeś zabezpieczenia domu? — Furia skinął głową. — Nie wiem, co ten
psychol planuje, ale, stary, miej oczy dookoła głowy.
Harry uśmiechnął się słabo.
— Mam je dookoła głowy od kilku miesięcy — podsumował.
Jason nie mógł się z nim nie zgodzić. Wybraniec od bardzo długiego
czasu żył pod presją. Pożegnali się. Harry wrócił do Silver i siedział przy
niej do późnej nocy, myśląc o tym, co może zrobić w sprawie psychola, który
czyha na ich życie.
Kilka dni później, gdy emocje po ataku opadły, Harry postanowił
pójść do siódmego dywizjonu, zostawiając Silver pod opieką jej rodziców, aby
nie była sama w domu. Idąc w stronę gabinetu z determinacją na twarzy,
rozglądał się czujnie, wiedząc, że gdzieś tutaj może znajdować się szpieg
przywódcy śmierciożerców. Na wejściu od razu rzucił zaklęcie wyciszające na
każdą osobę znajdującą się w pomieszczeniu, zamykające na drzwi i wyciszające
cały pokój. Po chwili wahania dodał jeszcze alarmujące, w razie gdyby ktoś się
zbliżał. Nie chciał, żeby siódemki miały problemy, gdyby John postanowił ich
odwiedzić, a drzwi byłyby zamknięte. Wszyscy skupili na nim swój wzrok,
czekając na to, co ma do powiedzenia, że tak przestrzega środków
bezpieczeństwa. Podszedł do biurka Navida. Wziął od niego kartkę oraz długopis
i nakreślił słowa. Chłopak uniósł brwi, gdy odczytał wiadomość.
— Nie ma mnie — rzekł do niego bezgłośnie, a ten zrozumiał jego
przesłanie.
— Myślicie, że Furia będzie się teraz ruszał z domu po tym ataku?
— zapytał, gdy tylko Harry ściągnął z niego zaklęcie wyciszające.
Razem z brunetem spojrzeli na resztę znacząco, a Harry ściągnął z
nich zaklęcie. Jasper zmrużył oczy, nie do końca rozumiejąc, o co im chodzi,
ale odparł:
— Pewnie będzie ciężko. To zawsze jakieś ryzyko.
— Szkoda. Urządziłbym siódemkową libację — załapał Isaac, gdy
Furia przyciemnił pomieszczenie. — A bez niego to nie to samo — dodał z wyszczerzem,
a Harry uśmiechnął się lekko na jego słowa, przypominając sobie ich wspólne
dywizjonowe imprezy po pracy.
Nie przerywał jednak zaklęcie przyciemniającego, a gdy w
pomieszczeniu zapadł już mrok, rzucił kolejne zaklęcie. Dywizjon rozmawiał o
nim, jakby go nie było, lecz uważnie obserwowali jego ruchy. Wytrzeszczyli
oczy, gdy przy biurku Stana rozbłysło czerwone światło. Harry gestem nakazał im
mówić dalej, podchodząc do mebla i anulując zaklęcie przyciemniające. Nie
zdziwił się, gdy zobaczył mugolski podsłuch przyczepiony pod blatem biurka
zlewający się z materiałem. Wymienił ze Stanem spojrzenie, a następnie wskazał
na drzwi.
— Idziemy na lunch? — zaproponował reszcie.
— Jasne. Ile można siedzieć nad papierami — stwierdziła Madison.
Zaczęli odsuwać krzesła, żeby wszystko brzmiało naturalnie.
Później Alano otworzył drzwi i potupali stopami. Hiszpan zatrzasnął drzwi i
zapadła cisza. Furia szybko rzucił zaklęcie wyciszające wokół podsłuchu.
— No to mamy problem — stwierdził wreszcie.
— Niech to szlag, cały czas wiedzieli, co planujemy — warknął
Jason.
— Po co komuś podsłuch w naszym biurze? — nie dowierzał Jasper.
— Żeby wiedzieli, co z Furią — odpowiedział Isaac.
— Ten sukinsyn ma wtykę w Ministerstwie Magii — powiedział Harry.
— W biurze gadaliście o wypadzie do knajpy. Stąd o tym wiedzieli. Zakładam, że
od niedawna macie założony podsłuch. Inaczej wiedzieliby, że podstawiliście
Isaaca jako śmierciożercę.
— Co z tym robimy? — rzekł Alano.
— Musimy to usunąć — stwierdziła Madison.
Furia zawahał się.
— Słuchajcie, mam wstępny plan — powiedział, siadając na krześle,
żeby nie przeciążać zbytnio nóg i kręgosłupa. — Nie usuwajcie tego. Będzie nam
to potrzebne, jeśli zdecydujemy się na ten plan.
— Co to za plan?
— Prowokacja.
— Czy ja dobrze myślę? Chcesz się podstawić temu psycholowi? —
olśniło Stana, a Harry skinął głową.
— Furia, to szaleństwo! — Madison podniosła głos.
Brunet spojrzał na nią ostro.
— Przez ponad pół roku muszę oglądać się za siebie, żeby ten
psychol nie trzasnął mi w plecy zaklęciem — warknął. — Nie mogę sobie wyjść na
cholerny spacer koło domu. Silver niedługo wpadnie w załamanie nerwowe od
widoku niemal non stop tych samych ścian, bo nawet nie może wyjść do sklepu po
lody, na które ma ochotę bez myśli, że zaraz ktoś ją zabije. A ja w ciągu
kolejnego miesiąca trafię do czubków, jeśli czegoś nie zrobię. To chyba
wystarczająca motywacja, nie sądzisz?
Madison zagryzła wargę, rozumiejąc jego irytację.
— Czyli przez podsłuch chcesz dać im znać, kiedy, o której i z kim
będziesz, tak? — rzekł Isaac, przerywając sprzeczkę.
— Dokładnie. Możemy to zorganizować tak, że przyjdę do was do
biura i coś mimochodem powiem albo wy coś niby przypadkiem palniecie w
gabinecie, że gdzieś wychodzę, bo wam tak powiedziałem.
— Będziemy musieli dokładnie obmyślić miejsce, żebyśmy mogli
odpowiednio szybko zareagować — stwierdził Mickey.
— Obawiam się, że Silver będzie musiała wziąć w tym udział. Ten
psychol chce dorwać nas oboje, więc to da większą pewność, że wtedy zaatakuje.
— Myślałeś już, jak to zorganizować?
— Koleś chce z tego zrobić wielkie widowisko. Za każdym razem
wszystko robił wśród tłumu ludzi. Te wszystkie ostrzegające ataki na środku
ulicy, tortury wśród tłumu śmierciożerców czy ostatnio atak w barze pełnym
ludzi. Możemy zrobić sztuczny tłum. Cała widownia będzie przygotowana do ataku.
— Aurorzy?
— Nie wiemy, kto jest wtyką — zamyślił się Jason. — Możemy źle
trafić i cała akcja będzie spalona. Potrzebujemy w pełni zaufane osoby.
— Więc kto jeszcze?
— Chłopaki pewnie zgodzą się pomóc — powiedział Furia. — Pogadam z
nimi. Dziewczyny raczej też będą chciały. W końcu chodzi tylko o sztuczny tłum,
więc nie powinno być dużego ryzyka.
— Myślę, że tyle osób by wystarczyło — oznajmił Stan. — Pewnie
mugole będą się tam kręcić. W końcu musimy wybrać miejsce publiczne, żeby nie
było podejrzeń. Wszyscy zażyją Eliksir Wielosokowy, żeby przypadkiem nie
rozpoznał żadnej twarzy. Musimy też liczyć się z tym, że nie będzie sam. Trzeba
będzie przygotować się do wezwania aurorów.
— Do tej pory musicie uważać na słowa, żeby się nie zorientowali i
nie dowiedzieli za dużo — zakończył po jakimś czasie Harry. — Dam wam znać,
kiedy wszystko załatwię. Wtedy ustalimy resztę.
— Furia? — Brunet spojrzał w stronę Isaaca, który zwrócił się
bezpośrednio do niego. — Nie chodzi ci tylko o złapanie go i władowanie do
Azkabanu.
Zapadła chwila ciszy.
— Nie — odpowiedział szczerze Harry, a siódemki wymieniły między
sobą spojrzenia.
Isaac skinął głową.
— Udajemy, że nie było tego pytania? — rzekł do reszty.
Ponownie na siebie spojrzeli.
— Tak — potwierdził Jason jako pierwszy.
Gdy pozostali się zgodzili, wiedzieli, że łamią prawo aurorskie.
Ich zadaniem było łapanie przestępców, nie ich zabijanie. Tylko w ostateczności
mogli posunąć się do morderstwa, ale… rozumieli Furię. I chociaż wiedzieli, że
jest to nieprawidłowe i nie powinni tego zignorować, to i tak chcieli mu pomóc.
Mężczyzna, którego planowali dorwać, wyrządził zbyt dużo złego. Widzieli, co
zrobił z Harrym i choć nie mówili tego na głos, gdzieś w głębi serca popierali
jego plany.
— Ten lunch coś długo trwa. — Furia przerwał ciszę i wstał. —
Niedługo dam wam znać.
— Okej.
Pożegnali się.
— Nie zapomnijcie o ściągnięciu zaklęcia — rzekł jeszcze Harry na
odchodnym.
Gdy zamknął drzwi, siódemki spojrzały na siebie ponownie.
— Chyba musimy jeszcze coś omówić bez podsłuchu — stwierdził
Isaac.
1 Gilipollas – z hiszp. dupek
*********************************
Czepialska, wszystkie wątpliwości, co do ciąży zostały wyjaśnione w tym rozdziale, tak jak napisałam w odpowiedzi. Nie wiem, czy przeczytałaś.
Macie Erin. Zaskoczeni jej rolą? :D
Ale dołujący dzień. Chyba to przez pogodę.
Bilet na Linkin Park kupiony :D Pozostało mi czekać do czerwca.
Nie rozpisuję się, bo nie mam pojęcia, co mam napisać ;)
Do kolejnej soboty ;*
Jej! Erin powróciła! Ale niekoniecznie podoba mi się jej rola. Nie to, że mam coś do homoseksualnych związków, no ale Erin!? Podsyciłaś moją ciekawość tym planem Furii i ostatnim zdaniem. A te humorki Silver mnie rozbrajają! Ciągle mam nadzieje, że usunie to dziecko, ale sądzę, że nie mam na co liczyć. No, chyba że poronienie. Na początku myślałam, że w tym barze coś się stanie, a tu nic. No cóż, poczekam ten tydzień i się zobaczy. Rozdział jak rozdział. Czyli niespodziewany obrót akcji. Jak ja to uwielbiam!
OdpowiedzUsuńMi$ia
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńZe zniecierpliwieniem czekam na następny!
Przepraszam, że tak krótko, ale się spieszę.
Pozdrawiam i życzę weny!
Fajny rozdział. Mam nadzieję, że w końcu złapią tego idiotę, a Furii włączy się Instynkt! No proooszeeeee *u*
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak bardzo zdziwiłam się, że to Erin. Jakby mnie piorun strzelił xd Ale fajnie, podoba mi się :3
I te humorki Silver ... <33
Wyłapałam parę przecinków i takie coś jak: "I chociaż wiedzieli, że (...), ale i tak chcieli mu pomóc. ". Jakoś mi to 'ale' nie pasuje ..
Chyba skończę wyszukiwać błędy, bo się okropnie czepiam xD
Kejti ;3
Liczę w kolejnym rozdziale na wiele krwi, niekoniecznie tego zbrodniarza, ale i Harry'ego :D Rozdział przeczytało mi się lekko, naprawdę mi się podobał. Co do Erin... Nawet nie jest źle, że ją wcisnęłaś jako dziewczynę Madison :D Mam nadzieję, że Silver nie poroni, a nawet jeśli dziecko urodziłoby się, to niech będzie zdrowe. ;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i życzę dużo weny!
Cudny rozdział *u*
OdpowiedzUsuńTe niektóre wymagania Silver, albo jej rozmowy z Harrym o tym, że jest gruba. Cudnee *-*
Czytam tak sobie i czytam, i pojawia się Erin. Zdziwiłam się bardzo. Sądziłam, że już jej nie będzie. :c
Znalazłam literówkę! Dzisiaj mi się udało! "Harry dostrzegł, że Evelyn siedzieli jak najbliżej niego". Chodzi o słówko "siedzieli".
Zapowiedź mówi, że będzie się działo. **--** Włączy mu się Instykt?
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Życzę weny ;*
Aless :3
haha Erin :D
OdpowiedzUsuńza bardzo nie rozumiem pewnej rzeczy, albo ja się poplątałam, albo Ty się machnęłaś przez przypadek ;)
w swojej wypowiedzi Harry mówi "To dziesiąty tydzień", potem jest napisane, że lekarz powiedział "dziecko jest bardzo małe jak na szesnasty tydzień ciąży"
Wow, super rozdział :) masa akcji, czyli to, co lubię ;) zaskoczyła mnie rola Erin ;) nie mogę doczekać się prowokacji Harry'ego, oby wszystko wyszło i zabili tego skurwiela ;) oczywiście z masą bólu i tortur, niech płaci za swoje czyny.
OdpowiedzUsuńNie komentowałam kilku ostatnich rozdziałów (już nawet nie pamiętam ilu), więc mogę się powtarzać albo komentować trochę nieskładnie, musisz mi wybaczyć :D Ale po kolei.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wcale nie było takiego 'bum!' i Harry jest zdrowy, jak w pewnym sensie było w 'Mroku Dnia', tutaj jakoś dłużej nie może sobie z tym poradzić, no i jest jeszcze Silver. Właśnie, ciąża. Aż Ci miałam w pierwszym odruchu napisać, że Cię kocham XD Nie wiem, dlaczego pomysł z ciążą tak przypadł mi do gustu, ale ogromnie się cieszę, że Evelyn nie usunęła tego dziecka, które przecież nic nie zawiniło. Mam nadzieję, że je urodzi i będzie zdrowe. Chociaż dalej jej nie lubię, ale chyba w końcu pogodziłam się z tym, że Harry będzie z nią.
Erin. Ciekawa rola, dziewczyna Madison. Mam nadzieję, że jeszcze się pojawi i że masz na jakiś inny pomysł, niż bycie tylko jej dziewczyną. O, Harry mógłby w końcu być z Erin, a Evelyn z Madison :D Tak, czasami mam dziwne pomysły.
Na koniec został nam jeszcze Pan Psychol, który się w tym oto rozdziale pojawił. Mam nadzieję, że w następnym go złapią i zrobią mu coś takiego, że gorzko pożałuje tego, co zrobił Harry'emu i Evelyn.
Znalazłam jeden błąd, na początku rozdziału. 'Widział, jak oczy Robi [...]' - chyba 'Rubi'. Oprócz tego coś jeszcze rzuciło mi się w oczy, ale to chyba to samo, co zauważyła Aless.
Pozdrawiam i dużo weny życzę ;)
PS. - Ogromnie zazdroszczę koncertów Linkin Park i 30 Seconds To Mars :c
Spodziewalam sie ze beda znali ta dziewczyne Madison, ale nawet nie podejrzewalam Erin.. zdziwilam sie ♡ nie moge doczekac sie ciagu dalszego ♥
OdpowiedzUsuńHahaha!
OdpowiedzUsuń*Czyta tytuł...*
"Dziewczyna Madison"
*Zamiera, przez przewinięciem tekstu w dół*
"Zaraz, zaraz... dziewczyna Madison? Kto to może być?"
*nagle, nadeszło olśnienie*
"O.O
Autorka wspomniała, że znalazła rólkę dla Erin... to o niej mowa?"
*zaczyna czytać*
Tak to wyglądało w moim wydaniu ;d
Rozdział, taki jak ostatnie... utrzymuje się na tym samym poziomie.
Nawet wątki są te same.
Innowacją jest natomiast dziewczyna Madison i podsłuch ;D
Uch, aż szkoda mi Silver...
Nie mogę się doczekać konfrontacji Harry'ego i śmierciożercy ;D
Pozdrawiam,
~Cathy_Riddle
Hej,
OdpowiedzUsuńa ten psychopata zaatakował i całkiem możliwe, że jest tam styka, haha Erin okazała się dziewczyną Madison, biedny Alano…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Erin okazała się dziewczyną Madison'a, och biedny Alano…
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga