„…So if you go
I don't know what I'll do.
So don't you go,
'Cause I've got no-one but you.
So stay with me Evelyn…”
[Hurts – Evelyn]
Furia dostrzegł zmianę
w zachowaniu Silver w stosunku do Gabriela. Choć nadal czuła się niepewnie, gdy
się nim opiekowała, to przestała zrzucać odpowiedzialność na Harry’ego.
Początkowo chłopak pomagał jej w opiece nad dzieckiem, a kiedy musiał iść do
pracy, Carmen i Rebecca przejmowały jego rolę. Po jakimś czasie dziewczyna
mogła zostać sam na sam z Gabrielem i zaopiekować się nim jak matka. Odezwał
się w niej instynkt macierzyński i nie mogła uwierzyć, że wcześniej bała się
dotknąć swojego dziecka. Włoski Gabriela były czarne jak smoła, co przejął w
genach po ojcu. Harry powtarzał, że ma to po nim i osoba niezaznajomiona z
sytuacją mogła dojść do podobnego wniosku. Kolor oczu natomiast odziedziczył po
matce, więc gdy pewnego razu na spacerze zaczepiła ich starsza kobieta i
stwierdziła, że dziecko odziedziczyło urodę po rodzicach, Harry i Evelyn
poczuli się jeszcze lepiej. Nikt nawet nie podejrzewał, że brunet nie jest
biologicznym ojcem dziecka.
Furia do perfekcji
opanował animagię i czasami dla rozrywki urządzali sobie z Syriuszem wyścigi po
lesie, zachowując się jak małe dzieci. Dixon z kolei zafascynowany był małym
Gabrielem i obserwował młodsze dziecko z wyraźnym zaciekawieniem.
Harry czuł, że wszystko
zaczyna się układać. Jego relacje z Silver się ustabilizowały i w końcu byli
spokojni. Gdy dochodziło między nimi do zbliżeń, dziewczyna nadal odczuwała
obawy, a wspomnienia wracały, lecz z coraz mniejszą intensywnością. Po kilku
próbach wyrzuciła to wreszcie z pamięci i widziała tylko Harry’ego patrzącego
na nią z prawdziwym uczuciem.
Był ciepły weekend, w
sam raz na spacer. Gabriel słodko spał w wózku, a oni spacerowali po lesie
nieopodal Dempsey. Furia wiedział, że to szaleństwo, którego naprawdę pragnął.
To było zupełnie spontaniczne, ale jednocześnie przemyślane.
— Silver?
— Hmm?
— Weźmy ślub — palnął.
Spojrzała na niego i
parsknęła śmiechem.
— Co ci odbiło? —
zaśmiała się. — Czy ty właśnie mi się oświadczasz?
Stanęli w miejscu.
— Poczekaj chwilę —
powiedział i pobiegł do lasu, zostawiając ją wmurowaną. Po chwili wrócił z
bukietem leśnych kwiatów i opadł przed nią na kolano. — Tak — odpowiedział na
zadane mu wcześniej pytanie. Aż otworzyła szeroko usta, gdy wyciągnął
pierścionek, który od dawna czekał na to, co miało się stać. — Wyjdziesz za
mnie?
— Jesteś walnięty —
wydukała. — Tak.
Zaśmiał się, wkładając
jej na palec pierścionek zaręczynowy i wręczając kwiaty.
— I kto to mówi — stwierdził.
— Wykorzystałeś element
zaskoczenia — uśmiechnęła się radośnie.
— Dzisiaj? — spytał
nagle, nadal nie wstając i trzymając ją za rękę.
— Co dzisiaj?
— Wyjdziesz za mnie
jeszcze dzisiaj? — uzupełnił.
Zaśmiała się ponownie,
ale zamarła, gdy dostrzegła, że mówi całkowicie poważnie.
— Zwariowałeś.
— Powiedz tylko, że się
zgadzasz, a jeszcze dzisiaj będziemy małżeństwem. Wszystko zorganizuję. Będą
wszyscy nasi najbliżsi, wesele i komplety odlot, tak jak zawsze chciałaś. Daj
mi — zamyślił się chwilę — cztery godziny.
Patrzyli na siebie: on
z wyczekiwaniem, ona z szokiem.
— Okej — rzekła
wreszcie z zaskoczeniem, a później roześmiała się. — Wyjdę za ciebie jeszcze
dzisiaj.
Furia zerwał się na
nogi z szerokim uśmiechem i pocałował ją mocno w usta.
— Kogo chcesz na
świadka? — zapytał.
— Jas.
— Zaprosić kogoś z
twojej pracy?
— Marthę i Amy —
zaśmiała się. — Zaprosisz dywizjon?
— Chyba by mnie zabili,
gdybym tego nie zrobił — podsumował. — Zajmij się tylko sobą i Gabrielem.
Resztę zostaw mnie. Spotkamy się na miejscu około siedemnastej. Wyślę ci
świstoklik.
Pokiwała głową ze
śmiechem na ustach, a on pocałował ją jeszcze raz i deportował się z trzaskiem.
W myślach układał już
listę tego, co musiał zrobić. Goście, jedzenie, alkohol, miejsce, urzędnik,
który udzieli ślubu, muzyka, ubranie. Miejsce znalazł niemal od razu, dlatego
deportował się tam. Uśmiechnął się szeroko, widząc plac wolnej zieleni na
uboczu wioski, do której trafił przypadkiem w trakcie jednej z indywidualnych
misji na początku swojej kariery. Zapamiętał je przez mały strumyk płynący
obok. Zupełny spokój. Idealne miejsce na taką uroczystość. Szybko zabezpieczył
strumień przed wpadnięciem tam jakiegoś dziecka, bądź osobnika pod wpływem
alkoholu oraz rzucił kilka innych zaklęć zapewniających prywatność. Następnie
stwierdził, że czas na poszukiwanie urzędnika, który udzieliłby szybkiego ślubu
jemu i Evelyn. Większość z nich chciała czasu, inni potrzebowali zgody pary
młodej, a jeszcze inni mieli zajęty termin. Wylądował w Ministerstwie Magii,
gdzie nie mógł doprosić się żadnego urzędnika o udzielenie ślubu za trzy
godziny, gdyż twierdzili, że muszę wszystko odpowiednio załatwić. Niemal
jęknął, gdy zdał sobie sprawę z tego, że stracił już godzinę na poszukiwania
najważniejszej osoby zaraz po parze młodej. Zachował trzeźwy umysł, choć
zegarek tykał szybciej, niż powinien. Brakowało mu pomysłów na rozwiązanie tego
problemu. Uporczywie patrzył na portrety Ministrów Magii, intensywnie myśląc,
gdy coś mu wpadło do głowy. Pognał na piętro, gdzie urzędował Minister Magii i
wpadł do gabinetu asystentki Kingsleya Shackelbota.
— Minister jest? —
spytał od razu.
— Był pan umówiony? —
rzekła urzędniczym tonem.
— Nie, ale…
— W takim razie nie
mogę pana wpuścić.
Harry zgrzytnął zębami
na młodą sekretarkę. Oparł się dłońmi o blat jej biurka i powiedział cicho:
— Przekaż mu, że za
drzwiami stoi Potter ze sprawą życia lub śmierci.
Nie wiedział, co
zmusiło ją do reakcji: nazwisko, mina czy treść wiadomości, ale zerwała się z
krzesła i szybko poszła do biura Kingsleya. Po chwili zaprosiła go do środka.
Czarnoskóry mężczyzna na powitanie uścisnął mu dłoń. Furia miał nadzieję, że ze
względu na dobre relacje między nimi, Minister zgodzi się na to, o co chciał go
prosić.
— Co to za sprawa? —
zapytał Kingsley, wskazując mu krzesło naprzeciwko siebie.
— Zacznę od tego, czy
masz plany na siedemnastą? — Mężczyzna zaprzeczył z widoczną podejrzliwością.
Harry palnął prosto z mostu: — Mógłbyś udzielić mi ślubu?
— Co? — zdumiał się.
— Przyznam się bez
bicia. Godzinę temu oświadczyłem się Silver. Zaszaleliśmy i postanowiliśmy się
pobrać jeszcze dzisiaj. W całej pieprzonej Anglii nie ma osoby, która by się
zgodziła, żeby tak szybko udzielić nam ślubu. Jesteś moją ostatnią deską
ratunku.
Kingsley patrzył na
niego z zaskoczeniem, by po chwili zacząć się śmiać.
— Poważnie?
— Jak to, że jesteś
Ministrem Magii.
Kingsley odchylił się w
krześle, patrząc na niego z rozbawieniem.
— Okej — zgodził się. —
Powiedz tylko gdzie.
— Podeślę ci
świstoklik.
— Dobra. W czymś ci
pomóc? — zapytał wyraźnie rozweselony.
Harry zastanowił się
chwilę.
— Właściwie w jednej
sprawie. Mógłbyś załatwić mi zgodę na jakieś — szybko policzył coś na palcach —
dwadzieścia świstoklików? Nie będę musiał marnować czasu na kilkakrotne
tłumaczenie po co.
— Za piętnaście minut
możesz zacząć je tworzyć. Zaraz to załatwię.
— Dzięki. Mam u ciebie
dług — wyszczerzył się Furia.
— Jakieś wymagania? —
zaśmiał się Kingsley.
— Zupełny spontan. Nie
musisz walić formułkami z książki.
— Załatwione.
Pożegnali się. Przed
wyjściem z biura Ministra Harry usłyszał jeszcze, jak Kingsley mówi swojej
sekretarce, aby od godziny szesnastej nie wpisywała mu żadnych spotkań, zanim
deportował się w kolejne miejsce. Pojawił się w uliczce przy Grimmauld Place
12. Szybko dostał się do domu, gdzie w zakurzonych szufladach znalazł pergamin,
pióro i atrament. Usunął z krzesła i stołu kurz, a następnie sporządził listę
osób, które miały zostać zaproszone na uroczystość, aby nikogo nie pominąć.
Później podzielił pergamin na małe notki i zaczął od treści wiadomości do
Blacków. Gdy minął kwadrans, zaczarował pergaminy w świstokliki i wysłał je do
konkretnych osób. Stwierdził, że kolejnym ważnym elementem jest jedzenie. Tutaj
pojawił się problem, bo kto mógł mu zrobić w dwie i pół godziny jedzenie na
wesele?
— Zgredek? — rzekł trochę
niepewnie i odetchnął, gdy rozległ się dźwięk charakterystyczny przy pojawieniu
się skrzata domowego.
— Harry Potter sir! —
pisnął rozradowany skrzat, patrząc na niego wielkimi oczami.
Furia przywitał się z
nim i przeszedł do rzeczy.
— Zgredku, czy byłaby
możliwość, żebyś wraz z kilkoma innymi skrzatami zajął się przygotowaniem
jedzenia na około czterdziestoosobową uroczystość?
— Oczywiście, Harry
Potter sir! — pisnął z entuzjazmem.
— Nie będziecie
potrzebni w tym czasie w Hogwarcie?
— Są wakacje, więc mamy
więcej swobody.
— W takim razie, jakbyś
mógł, zorganizuj kilka skrzatów, które mogłyby zająć się przygotowaniem
jedzenia i zapewnij je, że otrzymają odpowiednią zapłatę. Nie chcę słyszeć
żadnych sprzeciwów. Później chciałbym, żebyście przenieśli je w odpowiednie
miejsce. Chwyć mnie, pokażę ci gdzie, okej? — Zgredek bez sprzeciwów ujął go za
łokieć, a Harry deportował ich w miejsce, gdzie miała odbyć się uroczystość. —
Zorganizuję jakiś stół.
— Zgredek się tym
zajmie — zapewnił skrzat. — Krzesła też — dodał, zanim chociażby otworzył usta.
— A dałoby radę, żeby
początkowo krzesła stały w tym miejscu — wskazał odpowiednie miejsce — a
później, żeby pojawiły się przy stole? — Zgredek pokiwał z entuzjazmem głową. —
Tak, żeby stały, jakby były naprzeciwko sceny.
— Czy to ślub, Harry
Potter sir?
Furia roześmiał się
lekko.
— Tak. Biorę ślub za
jakieś dwie godziny.
Zgredek aż podskoczył z
radości.
— Zgredek zajmie się
jedzeniem i dekoracją! — zaproponował uradowany.
— Zgredek — rzekł Furia
z uśmiechem — uwielbiam cię. — Skrzat zarumienił się, a jego oczy rozbłysły z
radości jeszcze bardziej. — Za jakiś czas dostarczę wam alkohol.
Deportował się zaraz po
Zgredku do hurtowni alkoholu czarodziejskiego i mugolskiego, gdzie spędził
kolejne dwadzieścia minut. Cały pomniejszony asortyment wysłał do Zgredka,
który zapewnił, że dostarczą go na wesele. Ostatnim elementem organizacji ślubu
była muzyka. Nie brał pod uwagę zespołu, bo wiedział, że tego nie zorganizuje w
półtorej godziny, a musiał przecież jeszcze zająć się doprowadzeniem się do
porządku. Raczej skupił się na jakimś DJ-u, który dostosowałby odpowiednią
muzykę do bawiących się osób. Wszystkie trybiki zaczęły pracować w jego głowie,
by znaleźć jakieś rozwiązanie. Każda znajoma twarz pojawiła się przed jego
oczami, by dzięki temu odnaleźć kogoś, kto mógłby się tym zająć. Navid. Mówił o
osobie, która grała na ślubie jego siostry. DJ ten mieszkał gdzieś na Pokątnej.
Od razu deportował się na uliczkę. Spytał o DJ-a Madame Malkin i właściciela
księgarni, ale ci nie mieli o takiej osobie pojęcia. Dopiero gdy pytał o to
sprzedawcę w lodziarni, pomocnica udzieliła mu informacji. Podziękował i
natychmiast ruszył w odpowiednim kierunku. Zadzwonił do drzwi, a po chwili
otworzył mu niski chłopak z zaszklonymi oczami. Spod komicznej czapki wystawały
jasne kosmyki włosów, a chłopak natrętnie żuł gumę.
— W czym sprawa? —
zapytał swobodnie na wstępie.
— Widzę, że chyba
dobrze trafiłem. Jesteś DJ-em, tak?
— Ano — wyszczerzył
się.
— Masz czas za godzinę,
żeby pograć na weselu?
Chłopak wpuścił go do
środka.
— Ano mam. Ale szybko
to załatwiasz — szczerzył się.
— Zorganizowanie całego
ślubu w cztery godziny. Coś ci to mówi? — odparł rozbawiony.
— Jeszcze mi powiedz,
że to twój — parsknął, a Furia potwierdził. Chłopak zaśmiał się. — Ty hardcorze,
ale jazda. Przejdźmy do szczegółów.
Ustalili cenę, DJ
dowiedział się odpowiednich informacji i podpisali umowę. Furia zostawił mu
świstoklik, którym miał się przenieść na miejsce. Widząc niewiele czasu, Harry
pojawił się w Londynie, gdzie wpadł do sklepu z męską odzieżą i obuwiem. Złapał
sprzedawczynię, która uprzejmie go przywitała.
— Sprawa wygląda tak:
za jakieś pół godziny mam ślub. Potrzebuję jak najszybciej jakiegoś ubrania. W
miarę eleganckie, ale nie sztywne. Da coś się zrobić?
Kobieta patrzyła na
niego z zaskoczeniem, które przemieniło się w zastanowienie.
— Eliza! — Podeszła do
nich młoda dziewczyna. — Ten pan zaraz bierze ślub. Szybko znajdź jakieś
spodnie i buty. Styl: elegancji luz. Jakie koszty? — zwróciła się do Furii.
— Nie grają roli —
odparł, a ta skinęła głową.
— Proszę dać nam
chwilkę.
Obie pobiegły w głąb
sklepu, by po chwili wrócić z zestawem ciuchów. Zamknęły go w przymierzalni,
gdzie szybko ubrał to, co mu podały. Trafiły w sedno. Wybrały mu koszulę w
ciemnoszarą i odrobinę jaśniejszą kratkę, do tego czarną marynarkę, ciemne
jeansowe spodnie oraz czarne trampki. Sprzedawczyni klasnęła w dłonie, gdy się
wyłonił.
— Perfekcyjnie —
oznajmiła Eliza.
— Biorę to.
— Eliza, spakuj pana
ubrania. Pana w takim razie zapraszam do kasy.
Przy kasie była kolejka
złożona z samych kobiet. Niektóre zmierzyły go spojrzeniami, a jedna z nich
nawet się zarumieniła. Sprzedawczyni spojrzała na nie i odgarnęła z oczu
grzywkę.
— Drogie panie, czy
będą panie tak miłe i ustąpią panu miejsca w kolejce? Ten pan zaraz bierze
ślub, więc trochę mu się spieszy — palnęła prosto z mostu.
Zrobił się szum, a
Furia usłyszał słowa: przystojniak i szczęściara.
— Niech pani szybko go
obsłuży — oznajmiła jakaś kobieta w średnim wieku, a druga przyciągnęła go do
kasy.
— Trzeba odciąć metki —
udzieliła się kolejna i chwyciła nożyczki podane przez sprzedawczynię, by je
poodcinać.
Momentami trzymała
swoje ręce dłużej, niż to było konieczne, ale Furia się nie skarżył, bo
wszystkie były tak uprzejme, że wpuściły go na sam przód kolejki. Ekspedientka
nabiła wszystko na kasę, w trakcie gdy inne kobiety udzielały mu rad.
— Niech pan tylko
zostawi ten zarost!
— Lepiej zgolić.
— Nie! Zarost jest
bardzo męski, a panu on pasuje!
— Włosy niech pan
trochę podniesie na żel!
— Może lepiej na bok?
— Na bok robią
gówniarze.
— Hej, mój chłopak tak
nosi!
— Niech pan nie zapina
marynarki!
Zapłacił za zakupy i
zerknął na zegarek.
— Cholera.
Zostało mu niecałe
piętnaście minut, a musiał jeszcze załatwić opiekę Gabrielowi i sprawdzić, czy
wszystko jest już gotowe. Eliza podała mu torbę z jego rzeczami, więc
podziękował wszystkim kobietom i wybiegł odprowadzony ich chichotami. Gdy
znalazł się poza zasięgiem wzroku mugoli, deportował się na miejsce
uroczystości. Zgredek bardzo się postarał przy urządzaniu tego miejsca. Białe
krzesła, każde z czerwoną różą przy oparciu, ustawione były tak równo, jakby
mierzono odległość między nimi linijką. Pomiędzy dwoma rzędami krzeseł leżał
czerwony dywan prowadzący do skromnego ołtarza. Punkt, gdzie Harry i Evelyn
mieli złożyć przysięgę małżeńską, był szczególnie wyróżniony. Było to
półkoliste przejście owinięte pachnącymi różami. Stół z białym obrusem i
szklanymi wazonami z pojedynczymi różami na razie był zupełnie pusty, ale
później miało się to zmienić. DJ miał już ustawiony sprzęt i czekał na
przybycie gości. Zadowolony Furia deportował się ponownie na Grimmauld Place
12, gdzie napisał wiadomość do Blake:
— Gdy będziecie na miejscu, zajmiecie się przez jakiś czas Gabrielem?
Czekając na odpowiedź,
szybko doprowadził swoje włosy do względnego ładu, dochodząc do wniosku, że
zarost zostaje.
— Nie ma sprawy. Co się dzieje? — Przyszła odpowiedź.
— Dzięki. Niedługo się dowiecie — odpisał i zadzwonił do Silver. —
Jesteś gotowa? — spytał na wstępie.
— Jestem — odparła. —
Nie wierzę, że to się dzieje.
Harry roześmiał się.
— Wszystko jest gotowe.
Jeśli nie chcesz, żebym widział cię przed ceremonią, zostaw Gabriela w salonie
i zostań w sypialni. Na stole położę ci świstoklik. Uaktywni się o siedemnastej
dziesięć.
— Okej.
— Silver?
— Tak?
— Kocham cię.
— Też cię kocham,
wariacie.
Rozłączyli się, a po
chwili Furia deportował się do domu. Chociaż kusiło go zajrzenie do sypialni,
nie spojrzał tam. Zostawił świstoklik na stole, chwycił Gabriela na ręce i
przytrzymał wózek, by następnie deportować się na Grimmauld Place.
— Zgredek?
Skrzat pojawił się tuż
przed nim.
— Harry Potter sir!
— Goście już są?
— Tak, sir.
— Mógłbyś zabrać
Gabriela i przekazać go Blake i Blaise’owi?
— Z radością!
Harry przekazał mu
śpiące dziecko ubrane w lśniąco białe ubranko.
— Byłem na miejscu.
Jest genialnie — rzekł jeszcze Furia. — Dziękuję ci.
Oczy Zgredka błysnęły
radośnie.
— To zaszczyt, Harry
Potter sir!
Zniknął z Gabrielem i
wózkiem. Furia zerknął w stronę lustra. Wszystko działo się tak szybko, że
nawet nie miał czasu się stresować, ale teraz zaczynał odczuwać zdenerwowanie.
Był jednak zupełnie pewny swojej decyzji. Uświadomił sobie jeszcze, że druhna
powinna mieć bukiet kwiatów, a Jasmine nie była tego świadoma, więc szybko
deportował się do kwiaciarni, gdzie kupił mały bukiecik. Stamtąd dostał się
wprost na miejsce uroczystości.
— Jesteś! — wrzasnęła
na wstępie Madison, wystrojona jak nigdy. — Co się dzieje?
— Coś kompletnie
szalonego — odparł ze śmiechem i pognał dalej.
Odnalazł Jasmine i
Dracona, dostrzegając, że Blaise i Blake już zajmują się Gabrielem. Podał rudej
bukiecik i nic nie tłumacząc, pociągnął ich w stronę ołtarza.
— Tutaj stójcie —
oznajmił tylko.
Dookoła trwały
dyskusje, bo nikt nie wiedział, co się dzieje, ale wszyscy dostosowali się do
jego wskazówki i ubrali się elegancko, ale nie sztywno. Po szybkim przejrzeniu
ludzi stwierdził, że prawdopodobnie nikogo nie brakuje. Kingsley bez ochrony
wywołał spore zainteresowanie, ale o powodzie swojego przybycia nie pisnął ani
słówkiem. Furia zerknął na DJ-a, który uniósł kciuki w górę, dając znać, że
wszystko jest w porządku. Harry skierował się do Erica stojącego z Rebeccą,
Blackami i Lupinami. Teraz wszystko miało się wydać.
— Harry, co ty znowu
wymyśliłeś, do… — zaczął Łapa.
— Cicho, bo rzucę na ciebie
Silencio — przerwał mu i spojrzał na Erica, by rzec: — Chciałbyś zaprowadzić
córkę do ołtarza?
Cała szóstka spojrzała
na niego w szoku, gdy zrozumieli jego słowa. Syriusz otworzył szeroko usta.
Rozległ się zaskoczony głos Madison:
— Oni biorą ślub!
Wiadomość szybko dotarła do uszu każdego
gościa. Furia nie zaprzeczył, kwitując to jedynie uśmiechem. Zdumiony Eric
kiwnął głową.
— Za kilka minut pojawi
się na końcu dywanu — powiadomił Harry, a mężczyzna ponownie skinął głową w
osłupieniu i odszedł na wyznaczone miejsce.
Brunet wyszczerzył się
jeszcze do nadal zszokowanego Łapy i poszedł w stronę ołtarza.
— Czy my jesteśmy
świadkami? — zapytała Jasmine, a Harry skinął głową.
— Dopiero teraz mi o
tym mówisz?! — warknął Draco.
— Pięć godzin temu nie
miałem pojęcia, że się będę hajtać, a o świadku miałem myśleć? — odpowiedział.
Fortis zdębiał na te
słowa.
— Skoro już wszyscy
wiemy, dlaczego się tutaj znaleźliśmy, proponuję wszystkim usiąść — oznajmił
Kingsley jako mistrz ceremonii.
Wszyscy rozsiedli się w
krzesłach, non stop zerkając na Harry’ego z bezgranicznym zdumieniem.
— Co wam obiło? —
zapytał Draco cicho, patrząc w stronę Erica, gdzie miała pojawić się panna
młoda.
— Dobre pytanie —
odpowiedział, a Kingsley parsknął śmiechem.
Furia rozejrzał się, by
sprawdzić, czy na pewno wszyscy goście przybyli ze swoimi partnerami. Alano
wyszczerzył się do niego, pukając się po głowie, Jason uniósł kciuk w górę, a
Madison uśmiechała się do niego tak szeroko, że kącikami ust niemal dotykała
uszu. DJ włączył cichą muzykę pasującą do ceremonii i jednocześnie biorąc pod
uwagę gust pary młodej, o który pytał przy ustalaniu szczegółów. Harry zerknął
na zegarek. Została minuta do uaktywnienia się świstoklika. A jeśli Silver się
rozmyśli i świstoklik pojawi się sam, bo dziewczyna go nie dotknie? Nie było u
niej żadnych oznak zwątpienia, gdy rozmawiali przez telefon, ale wszystko mogło
się zmienić w ekspresowym tempie.
Rozległ się świst
charakterystyczny przy podróży świstoklikiem. Silver pojawiła się tuż obok
swojego ojca. Była piękna. Włosy ułożyła w lekkie fale opadające na ramiona.
Brązowe tęczówki podkreśliła konturówką i brązowym cieniem do oczu. Postawiła
na subtelne kolory sukienki. Waniliowa zwiewna część garderoby podkreślała jej
delikatną urodę. Idealne dopasowana góra podkreślała jej zgrabną figurę mimo
urodzenia dziecka, a zwiewny materiał puszczony do kolan nadawał jej lekkości.
Buty na szpilce wizualnie wydłużały jej nogi, a jej uśmiech dopełniał całości.
W dłoni trzymała mały bukiecik konwalii. Ich spojrzenia spotkały się.
Dziewczyna przeniosła
wzrok na ojca, który z szerokim uśmiechem wystawił ramię, aby przejść razem po
dywanie do ołtarza. Wszyscy wpatrywali się w Silver z zachwytem, gdyż wyglądała
jak anioł, a Madison aż trzepnęła Alano w głowę, żeby się opamiętał. Eric i
Evelyn powoli ruszyli do ołtarza wśród klimatycznej muzyki. Gdy wreszcie
stanęli przy Harrym, mężczyzna przekazał córkę w jego ręce, kiwając mu lekko
głową z uśmiechem. Mężczyzna usiadł w pierwszym rzędzie pomiędzy swoją żoną a
nadal lekko zszokowanym Syriuszem. Para oderwała od siebie spojrzenia i
odwróciła się do Kingsleya. Minister rozpoczął ceremonię.
— Spotkaliśmy się
tutaj, aby połączyć węzłem małżeńskim Harry’ego Jamesa Pottera i Evelyn Rebeccę
Shirley…
Przemowa Kingsleya była
zupełnie inna od tych, które wygłaszali urzędnicy. Była swobodniejsza, czasami
zabarwiona lekkim żartem, dlatego goście zrozumieli, że cała ta ceremonia jest
zupełnie spontaniczna.
— Teraz para młoda złoży przysięgę małżeńską —
oznajmił Kingsley, więc Silver oddała swój bukiecik Jasmine, a następnie wraz z
Harrym odwrócili się w swoją stronę, chwytając się za ręce. — Pierwszy
przysięgę małżeńską złoży pan młody.
Nikt się nie zdziwił,
gdy z ust chłopaka nie usłyszeli standardowej formułki przysięgi małżeńskiej,
chociaż takich słów chyba nikt poza Evelyn się nie spodziewał.
— Ja, Harry James
Potter, przysięgam tobie, Evelyn Rebecco Shirley, że nigdy cię nie zawiodę,
żadnych wypadów do barów z kolegami bez twojej zgody nie urządzę, na inną nawet
nie spojrzę, złego słowa nie powiem o swojej teściowej, a wypłatę oddam w ręce
twoje. — Evelyn ledwo powstrzymywała śmiech, goście chichotali, niektórzy
parskali śmiechem. Furia mrugnął do swojej przyszłej żony i dodał poważniej,
wiedząc, że z magią nie ma żartów: — Przysięgając na swoją magię, obiecuję
tobie, Evelyn Rebecco Shirley, miłość do końca naszych dni, wierność, wsparcie
w zdrowiu i chorobie oraz poświęcenie dla rodziny. — Odetchnął lekko i ciągnął:
— Obiecuję traktować Gabriela jak własnego syna, dlatego przekazuję mu dziedzictwo
krwi rodu Potterów.
Wiedział, że taka
przysięga wiąże go na całe życie z Gabrielem, który miał zostać jego prawdziwym
dzieckiem. Krew starego rodu Potterów miała pokonać krew gwałciciela dzięki
szczerej miłości Harry’ego do syna. Wszystko przekazywane przez krew miało
przejść na Gabriela, łącznie z umiejętnościami, cechami charakteru czy
wyglądem. Furia wiedział, że nawet taka przysięga całkowicie nie wyeliminuje
cech gwałciciela, ale zawsze istniała szansa, że zostanie to zminimalizowane.
Oczy Silver rozszerzyły się w szoku po tych słowach. Równie zaskoczony Kingsley
otrząsnął się z zadumy i zareagował tak, jak należało przy takiej przysiędze.
— Evelyn Rebecco
Shirley, czy jako matka dziecka akceptujesz przekazanie dziedzictwa krwi?
Blondynka, ledwo
hamując płacz, powiedziała pewnie:
— Tak.
— Proszę o podejście
rodziców chrzestnych dziecka wraz z nim.
Blaise chwycił Gabriela
na ręce i podszedł do ołtarza wraz z Blake.
— Czy jako rodzice
chrzestni Gabriela zgadzacie się na przekazanie dziedzictwa krwi?
— Tak — odparli
zgodnie.
— Dziedzictwo krwi
zostaje przekazane.
Powietrze zafalowało.
Złote strumienie spłynęły po ramionach Harry’ego, zatrzymując się przy jego
dłoniach. Część z nich pierścieniem otoczyła Gabriela na poziomie serca, a
później w nie wchłonęła, nawet nie budząc dziecka. Kingsley skinął głową
chrzestnym dziecka, by odeszli i rzekł:
— Teraz przysięgę
małżeńską złoży panna młoda.
Dziewczyna potrzebowała
chwili na otrząśnięcie się. Następnie uśmiechnęła się, by wypowiedzieć własną
przysięgę:
— Ja, Evelyn Rebecca
Shirley, przysięgam tobie, Harry Jamesie Potterze, że wstydu ci nie zrobię, po
balandze z kumplami nie będę cię spowiadać, nie zapuszczę żurawia do twojego
portfela, twoją skacowaną głowę wyleczę, a dzieci urodzę ci tyle, ile potrafisz
zrobić. — Ponownie rozległy się chichoty od strony gości. Draco chrząknął,
maskując śmiech. Evelyn również mrugnęła do rozbawionego przyszłego męża i
powiedziała: — Przysięgając na swoją magię, obiecuję tobie, Harry Jamesie
Potterze, miłość do końca życia, wierność, wsparcie w złych chwilach i opiekę w
chorobie oraz poświęcenie dla rodziny.
Po jej ramionach
spłynął strumień magii łączący się ze strumieniem Furii. Pojawiła się złota
kula, która wniknęła w ich serca, na moment zapierając im dech w piersiach. Na
ich palcach pojawiły się obrączki.
— Jako Minister Magii
ogłaszam, że poprzez magiczny węzeł i kontrakt, małżeństwo pomiędzy Harrym
Jamesem Potterem oraz Evelyn Rebeccą Shirley zostało zawarte. W imieniu
Ministerstwa Magii życzę młodej parze wszystkiego dobrego na nowej drodze
życia. — Następnie zwrócił się do Harry’ego z uśmiechem: — Możesz pocałować
pannę młodą.
Widząc niemal płaczącą ze szczęścia Silver,
pocałował ją mocno w usta. Goście zaczęli klaskać i wiwatować. Furia dawno nie
czuł się tak szczęśliwy jak teraz. Gdy tylko się od siebie odsunęli, Jasmine z
piskiem się na nich uwiesiła i mocno oboje wycałowała. Draco klepnął Harry’ego
w plecy.
— Ty szalony człowieku.
Roześmiali się zgodnie,
a Fortis złożył im życzenia. Rebecca płakała rzewnie, mocno ich ściskając, a
Eric uściskał Furię, mówiąc:
— Jednak się
doczekałem. A tak się zapieraliście. — Później rzekł poważnie, patrząc mu w
oczy: — Liczę na ciebie.
Harry usłyszał piski
Evelyn, gdy Syriusz niemal rzucał nią z radości. Następnie dorwał się do chrześniaka.
Pewnie nim także by rzucał, ale ten okazał się za ciężki.
— Wypłaty to lepiej
pilnuj, bo całą roztrwoni. Wiem po sobie — poradził.
Furia zaśmiał się na to
stwierdzenie, ale nie mógł opanować śmiechu, gdy po odejściu mężczyzna zawył:
— Remus, daj
chusteczkę, będę ryczeć!
Dixon mocno przytulił
się do pary młodej i życzył im wszystkiego najlepszego. Spotkali się z różnymi
dziwnymi życzeniami, często zabawnymi, szczególnie od chłopaków z dywizjonu.
— Trzymaj go krótko —
stwierdziła Madison do Silver. — Szczęściara. Obiecał ci oddawać całą wypłatę.
— Evelyn roześmiała się głośno. — A ty tylko nie zrób całej drużyny quidditcha
— dodała do Harry’ego, mocno go ściskając.
Gdy tylko wszyscy
złożyli życzenia, krzesła podjechały do stołów, na którym pojawiło się jedzenie
i alkohol, a ziemia pod ich stopami zamieniła się w parkiet. Goście zostali
zaproszeni do posiłku.
— Tak szczerze to
wątpiłam, że ze wszystkim zdążysz — przyznała Evelyn, kiedy talerze wszystkich
gości się zapełniły.
— Dla chcącego nic
trudnego — odparł z uśmiechem.
— Ale pojechaliście po
bandzie — zaśmiał się Toby siedzący obok Jasmine, która spoczęła na miejscu dla
druhny obok pary młodej.
— Chwyciło zdziwko,
nie? — zaśmiała się Silver.
— I to jakie — odparł
Draco. — Ni z tego, ni z owego, dostałem wiadomość, że mam zwijać Astorię,
wystroić się i o siedemnastej uaktywni się świstoklik, a na miejscu dowiadujemy
się, że jesteśmy na ślubie.
— Nie napisałeś im, co
to za impreza? — roześmiała się Silver w stronę swojego męża.
— A po co? Zaczęłoby
się niepotrzebne zamieszanie, a tak przyszli na gotowe.
Evelyn wybuchnęła
śmiechem.
— Jesteś niemożliwy.
Mówię to po raz kolejny dzisiejszego dnia.
— Ale jak udało wam się
to wszystko tak zorganizować w kilka godzin? — nie dowierzała Carmen, siedząc
niemal naprzeciwko nich.
— Jemu — poprawiła ją
Silver. — Ja miałam tylko przyszykować siebie i Gabriela. Jednak sama jestem
ciekawa — dodała do Harry’ego.
— Ma się znajomości.
— A tak dokładniej? —
ciekawiła się Blake, pilnując śpiącego Gabriela w wyciszonym wózku.
— Miejsce pamiętałem z
jednej z misji. Jedzeniem zajął się Zgredek i kilka skrzatów z Hogwartu. Gdy
dowiedział się, że chodzi o ślub, uparł się, żeby zająć się dekoracją. O DJ-u
kiedyś wspomniał mi Navid, więc od razu go załatwiłem. Najwięcej czasu straciłem
na szukaniu jakiegoś urzędnika. Nikt nie chciał z miejsca udzielić ślubu.
— Więc poleciałeś do
samego Ministra Magii — zaśmiał się Blaise.
— No tak wyszło —
wyszczerzył się. — Już myślałem, że utknę w sklepie i nie zdążę, ale jak
wszystkie kobiety dowiedziały się, że zaraz spóźnię się na swój ślub, wepchnęły
mnie na początek kolejki i poodcinały metki.
Wszyscy zaśmiali się na
te słowa.
— I co? Można
zorganizować ślub i wesele w cztery godziny? Można — roześmiała się Evelyn.
— Trzeba coś zrobić z Gabrielem
— mruknął Furia do Silver, gdy wokoło rozpoczęły się rozmowy na temat tak
szybkiego ślubu. — Wszyscy mają się bawić, a nie zajmować dzieckiem.
— Racja — odparła w
zastanowieniu.
— Spytam mojej mamy —
wtrąciła Tonks. — Lubi dzieci, więc pewnie chętnie się nim zajmie.
— To nie będzie żaden
problem?
— Coś ty — uśmiechnęła
się. — Weźcie tylko jego najpotrzebniejsze rzeczy i sprawa załatwiona.
— Dzięki. Ratujesz nam
życie. Wszystko jest w wózku — odpowiedziała blondynka z wdzięcznością.
Szybko zabrały Gabriela
i wózek, a następnie deportowały się w odpowiednie miejsce. Furia został, żeby
mieć nad wszystkim kontrolę. Łapa wyszczerzył się, gdy ich spojrzenia się
skrzyżowały. Harry zaśmiał się lekko w odpowiedzi na ten gest.
— Ale się nawalę —
stwierdził Syriusz, a Carmen trzepnęła go w łeb.
— Witaj w klubie —
dodał Eric. — Może toast. Hej! — zawołał, ale został uciszony przez Rebeccę,
która z powrotem usadziła go na krześle.
— A panna młoda? —
Popukała się w głowę. — O córce zapomniałeś z emocji?
Ludzie dookoła
zachichotali. Tonks i Silver wróciły i szybko zajęły swoje miejsca.
— Jak Dixon zaśnie,
możecie go zanieść do mojej matki — rzekła metamorfomag do Carmen, która z
uśmiechem jej podziękowała.
— Coś nas ominęło? —
spytała Silver swojego męża.
— Twój ojciec
zadeklarował, że się upije i ma zamiar… Właśnie — zakończył, gdy Eric wstał z
kieliszkiem szampana w dłoni.
Wzniesiono toast na
cześć pary młodej, a później wtrącił się DJ:
— Kochani, czas na
pierwszy taniec młodej pary. Mamy dość hardcorową parę młodą, więc nie będziemy
się nudzić.
— Harry, na ile mu
pozwoliłeś? — spytała Evelyn z obawą.
— Tak szczerze?
Powiedziałem mu, że ma robić, co uważa za słuszne, bo trochę mi się spieszyło,
jak można się domyślić — odparł niepewnie.
Spojrzeli na siebie z
przerażeniem, a Draco i Jas zachichotali.
— Pan młody podał kilka
ulubionych zespołów obojga…
— O Merlinie — wypsnęło
się Furii, gdy uświadomił sobie, jakie zespoły podał. Same rockowe i metalowe,
na pewno niepasujące na pierwszy taniec.
Rozległy się chichoty.
Nie mając wyjścia, para młoda weszła na parkiet jako pierwsza. Byli w połowie
drogi, gdy DJ włączył piosenkę. Metalową. Z mocnym wokalem, wręcz wrzaskiem.
Oboje wymienili spojrzenia. Evelyn wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem, a
Harry popukał się w głowę, patrząc na walniętego DJ-a, który w odpowiedzi
roześmiał się i włączył coś bardziej klimatycznego.
— I kolejna piękność
zaobrączkowana — westchnął Alano, patrząc na tańczącą parę.
— I tak do niej nie
pasujesz — podsumowała Madison ze wzrokiem skierowanym w stronę pary młodej.
— Por que1? — załamał się.
— Szczerość do bólu? —
Skinął głową. — Jesteś dla niej zbyt delikatny. — Alano oburzył się, a chłopaki
z dywizjonu zaśmiały się cicho. — Chodzi o to, Hiszpan, że jesteś lowelasem
skaczącym z kwiatka na kwiatek i to ci pasuje. — Nie zaprzeczył. — W
najbliższej przyszłości nie masz zamiaru się ustatkować, poza pracą masz niemal
wszystko w dupie, a w głowie chodzą ci tylko imprezy. Prawda?
Po krótkim
zastanowieniu odpowiedział z wyszczerzem:
— Si2.
Dywizjon parsknął
śmiechem.
— Furia ma głowę na
karku, jest odpowiedzialny, co widać po złożonej przysiędze i zachowuje się jak
facet, a nie nastolatek, pacanie — rzekła Madison. — Zestawienie: Silver –
delikatna blondynka, która potrzebuje faceta — podkreśliła — która jednak
postawi na swoim, gdy będzie trzeba i przywoła go do pionu, oraz Furia –
ciemnowłosy, twardy auror z jakimś celem w życiu. Trybiki pracują? Widzisz
różnicę? Jakby Gabriel zaczął płakać, uciekałbyś z wrzaskiem.
— Zrozumiałem. — Alano
wywrócił oczami wśród rechotów.
— Może zejdziesz na
ziemię, gdy zacznie ci zależeć na jakiejś dziewczynie, bo na razie to jesteś
ciężkim przypadkiem — podsumowała.
Mrugnęła do tłumiącej
śmiech Erin, a następnie dołączyła do klaszczących gości, gdy pierwszy taniec
młodej pary się skończył.
— Zapraszamy do zabawy —
powiedział DJ przez mikrofon, a po chwili parkiet zapełniony był tańczącymi
parami.
Chłopak puszczał
różnorodną muzykę, do której wszyscy świetnie się bawili. Goście jedli, pili,
rozmawiali. Wreszcie dywizjon dorwał do siebie pana młodego. Byli już widocznie
podpici, ale zupełnie im to nie przeszkadzało.
— Coś ty narobił, stary
— zaszlochał Isaac komicznie. — Hajtać ci się zachciało to mogłeś dać znać. Bym
ci ten pomysł wybił z głowy.
Harry roześmiał się.
— Widzisz, Isaac, w
życiu każdego mężczyzny przychodzi taki moment, w którym chce się ustatkować.
Ale tobie to jeszcze nie grozi.
Blondyn zaśmiał się
szczerze.
— Dopóki nie
zdziadziejesz i nie znajdziesz się pod pantoflem, nie będę narzekać — stwierdził.
— Ale o tych balangach to nie mówiłeś na serio, nie? — zaniepokoił się.
Furia spojrzał na niego
poważnie.
— Mówiłem pod
przysięgą, stary.
Isaac zdębiał i
otworzył w szoku usta. Jason parsknął śmiechem.
— Najpierw mówił o
balangach czy przysięgał na magię, czubku? — wyprowadził go z błędu.
Isaac zastanowił się
chwilę, a później wyszczerzył.
— Takiego czegoś nie
gadałbym pod przysięgą, głupku — dodał Furia z rozbawieniem, a blondyn klepnął
go w plecy z wyszczerzem.
Zatańczył z każdą
kobietą znajdującą się na weselu, wypił z każdym, kto chciał wypić z panem
młodym, wysłuchiwał pijackiego gadania różnych osób, w szczególności Syriusza,
którego nawet Carmen nie potrafiła przywołać do porządku. Podpity Lunatyk
okazał się być dość rozrywkową osobą i również Tonks była tym zaskoczona. DJ
włączył jakiegoś przytulańca, więc Furia porwał swoją żonę w ramiona, uciekając
od bredzącego Toby’ego. Jasmine zaciągnęła swojego chłopaka, dołączając do
kilku bujających się par.
Gdy wesele się
skończyło, słońce zaczęło wschodzić. Zgredek zadeklarował, że zajmie się
porządkiem, więc para młoda wróciła do domu. Wcześniej Furia pomógł Carmen
przenieść kompletnie pijanego Syriusza do mieszkania. Para młoda skierowała się
do drzwi swojego domu, lecz przed nimi Harry zatrzymał się i wziął żonę na
ręce.
— Mugolska tradycja? —
zaśmiała się, obejmując go za szyję, gdy przekroczył próg.
— Też — uśmiechnął się,
zatrzaskując kopniakiem drzwi.
Nie zdziwiła się, kiedy
zaniósł ją do sypialni i położył na łóżku, na które pociągnęła go za sobą.
Przyciągnęła go do namiętnego pocałunku, który natychmiast odwzajemnił. Nie
spiesząc się, zrzuciła z niego marynarkę, a później rozpięła guziki koszuli. W
tym samym czasie Furia odnalazł zamek jej sukienki, więc powoli go rozpiął.
Później jego dłoń znalazła się na jej kolanie i skierowała wyżej, na biodro,
podnosząc sukienkę w górę. Podciągał ją coraz wyżej, aż wreszcie ściągnął z
niej ubranie. Silver po chwili odrzuciła na bok jego koszulę. Jego usta
zjechały na szyję, a gdy zaczęła odpinać pasek spodni, spojrzał w jej
roziskrzone oczy.
— Planujesz spać tej
nocy, żono? — zapytał, a ona uśmiechnęła się szeroko, rozpinając rozporek.
— Nie planuję, mężu —
odpowiedziała. — I rankiem też nie.
Uśmiechnął się.
— Taką miałem nadzieję
— powiedział cicho i pocałował ją po raz kolejny, na pewno nie ostatni tej
nocy.
1 Por que? –
z hiszp. Dlaczego?
2Si –
z hiszp. Tak
***************************
Ostatnio przez jakiś czas nie było fragmentu rozdziału, bo coś się chrzaniło na blogspocie i nie mogłam zapisać zmian.
Anonimowy, Gabriel, bo po prostu Gabriel ;) Podoba mi się to imię ;)
Katie Smith, każdy ma prawo do własnej opinii, więc nie będę bić ;) Żadnego rozdziału nie piszę na odwal, więc szkoda, że tak to odczułaś. Tak naprawdę nie wiem, jak miałabym zwrócić więcej uwagi na animagię. Wydawało mi się, że jest jej wystarczająco.
Anonimowy, kurczę, to już drugie takie dziwne pytanie, które dostałam. Poprzednie było na asku o wzrost Nicole, a teraz czy Gejsza miała grzywkę. Trochę wyobraźni, ludzie xD
Z okazji Dnia Kobiet, życzę Wam, dziewuszki, fajnych facetów, żeby Was nie wkurzali i spełnienia wszystkich marzeń!
Jaram się, bo nowa piosenka Linkin Park ♥
Załamuję się, bo przeziębienie :c
Nie lubicie Silver, a ja Wam wyrąbałam ze ślubem, huehuehue xD
Wiecie co? Docieram do końcowych faz opowiadania. Widzę, że już poruszam ostatnie wątki, chociaż kilka rozdziałów jeszcze napiszę. Na razie mam 46. W 55 powinnam się zmieścić. Przynajmniej taką mam nadzieję i mam nadzieję, że nie zacznę się standardowo rozpisywać ;)
Do kolejnej notki i dziękuję za komentarze ;*
Jestem totalnie zdziwiona tym, że Silver i Harry wzięli ślub. Patrzę na ten rozdział i nie mogę uwierzyć.
OdpowiedzUsuńDziedzictwo krwi. Hmm.. nawet ciekawy pomysł. Ciekawe czy Gabriel będzie wężoustny. c:
Pisałam w poprzednich rozdziałach, że nie lubię Silver? Chyba tak. Zdania nie zmieniłam. ;_;
55 rozdziałów IM. Jakiś raj *-*
To żeś doje*ała z tym ślubem. Wiedziałam, że Furia jest szalony, no ale, że aż tak!? Pacze i oczom nie wierze O.o Pomysł ze ślubem zarąbisty, po prostu brak mi słów. I teraz mam nadzieje, że Gabriel będzie podobny do Harry' ego. A te baby w sklepie mnie rozwaliły! Lubie czytać, gdy ktoś mówi, że główna postać jest przystojna lub piękna, bo wtedy tekst nabiera barw. Dzisiaj myślałam, że Instynkt Mordercy jest już za długi i to się tak ciągnie, że już nic ciekawego nie będzie, ale ty zawsze potrafisz mnie zaskoczyć xD
OdpowiedzUsuńMi$ia
Świetne! Świetne! Świetne!!! ♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ^^
Już się nie doczekam następnego!!
Pozdrawiam i życzę weny!
^-^
Bardzo fajna notka!
OdpowiedzUsuńTak samo jak w poprzedniej, strasznie szybko się akcja dzieje, chociaż teraz było to uzasadnione ślubem :3
A może to ja za szybko czytam? xD
Nie no, podobało mi się to! Ślub w 4 godziny - baardzo w stylu Furii. Dziedzictwo krwii *-* Oby Gabriel był najlepszy w Quidditcha, jakiś super dobry w czarach, wężousty, łatwo opanował animagię i bezróżdżkową i żeby został Ministrem Magii! xD
Ale nie wybiegajmy w przyszłość.
Rozwaliły mnie teksty Dj'a. :3
BARDZO cieszę się z tego, że ten ślub był tak szybko. Gdyby był planowany tygodniami to nie byłoby takie fajne xD
Ulubiony fragment notki? "— Remus, daj chusteczkę, będę ryczeć!" <333
Jak dla mnie, IM mogłoby się teraz skończyć, (chodzi o to, że w takim momencie, nie że mam dość czy coś! :o) ale i tak bardzo fajnie, że czeka nas jeszcze ok. 18 rozdziałów *-* (18 tygodni to 55 rodział będzie .. 14 czerwca :o Aż szkoda, że jeszcze tylko 3 miesiące :c)
Przeczytałam przepowiednie .. Uwielbiasz skakać z nastrojami notek, żeby tak ze ślubu Harry'ego od razu na akcje z wampirami? xD
"różdżkę i małego zabójcę" - mały zabójca? o.o
Nie mogę się doczekać soboty *u*
~Kejti ;3
Rozdział cu-do-wny :D Uwielbiam takie ^^
OdpowiedzUsuńW następnym rozdziale będzie Tony!
@Katie Smith o małego zabójcy używa się do zabijania wampirów z tego co kojarzę, więcej możesz na pewno przeczytać w notkach o wampirach :)
Aaa no tak xD
UsuńDzięki :3
Wow *.* Rozdział zniewalający! Musze przyznać, że takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam. Miałam podejrzenia co do tego, że za niedługo wezmą ślub, ale tak nagle?! Przez myśl mi to nie przeszło. Także pomysł naprawde wspaniały. Całą notke bardzo przyjemnie się czyta. Teksty DJ-a mnie rozwaliły ale jeszcze lepsze były przysiegi ^^ :D Mam tylko jedno pytanie czy w przysiędze Harrego zamiast "twojej teściowej "
OdpowiedzUsuńnie powinno być "mojej teściowej" ?? Albo coś tam jest pokręcone, albo ja źle przeczytałam :) Kocham twoj styl pisania!! Życze weny!! ;)
Odjazdowe! xD Niektóre rzeczy po prostu rozwalające... Sprawa życia i śmierci... Ou yeah, będzie Tony! xD Syriusz niby taki twardziel, a niestety, chusteczki potrzebował...
OdpowiedzUsuńCzekam na jakąś wielką sprawę, która wstrząśnie całym światem magii! Chociaż bardzo możliwe, że niczego takiego nie będzie, ale warto mieć nadzieję! xD
Pozdro ;D
Ah, ten ślub był po prostu genialny <3 xD Harry jak zwykle wyjebał jak łysy grzywką o kant koła (to Twoja wina, że walę tym tekstem! xD Po raz kolejny czytam od początku BM, bo DO i DC czytałam już chyba z 10 razy xD). Ślub wyjebany w kosmos, serio ;) Syriusz genialny jak zwykle! "Remus, daj chusteczkę, będę ryczeć!" Normalnie uwielbiam tego człowieka! :D Ten DJ podbił moje serce, gościu był zajebisty xD "Pięć godzin temu nie miałem pojęcia, że się będę hajtać, a o świadku miałem myśleć?" ten tekst mnie po prostu powalił na ziemię.. ze śmiechu xD Dosłownie wylądowałam na podłodze, aż moja mama zaczęła się zastanawiać czy chora nie jestem xD
OdpowiedzUsuńTradycyjnie dużo weny i wolnego czasu :D Ten tom niech się ciągnie nawet do 100 rozdziałów, nie mam nic przeciwko :)
Pozdrowionka! :D
Rozdział bije wszystkie inne!!!
OdpowiedzUsuńTy to masz wyobraźnię! XD
Dawno się tak nie szczerzyłam!
Jak pod poprzednią notką napisałam o dwóch perełkach, tak ten rozdział jest jedną, wielką perłą! :3
Ślub w cztery godziny?! To w ogóle nożliwe?! XD
Świetnie wszystko opisałaś, reakcje postaci itd.
Zgadzam się z tym nienormalnym DJ-em:
HARRY JEST CHOLERNYM HARDCOREM!!!
Ja nie potrafię ogarnąć, jakim cudem on jeszcze chodzi po tym świecie, mając taki poje*any umysł XD
Nie ma to jak znajomości XD
Ale, żeby zaprosić Ministra Magii na ślub?!
I to jako postać prowadzącą ceremonię?! XD
Dwa słowa:
Niedoje*anie mózgowe XD
A Zgredek? :3
Jedna z ulubionych postaci dzieciństwa <3
Kocham tego szalonego skrzata ;*
Ogółem, rozdział był zaje*isty!
Do tej pory mam banana na ustach!
Uściski,
~Cathy_Riddle
Hej,
OdpowiedzUsuńjejciu to było wspaniałe, całkowicie pełen spontan z tym ślubem Harrego i Silver, ale to chyba było właśnie najlepsze, wszyscy zaskoczeni, goście dowiedzieli się o imprezie, ale nie wiedzieli o jaką dokładnie chodzi…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńto było wspaniałe, jaki spontan z tym ślubem Harrego i Silver, ale to chyba było właśnie najlepsze... goście dowiedzieli się o imprezie, ale nie wiedzieli o jaką dokładnie chodzi… ;)
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga