26.04.2014

II. Rozdział 44 - Przywracanie magii

„…Even though I'm on my own
I know I'm not alone
Cause I know there's someone somewhere 
Praying that I make it home…”
[Asking Alexandria – Someone, Somewhere]

Tym razem po pracy Harry poszedł do baru, w którym pracował Isaac. Eliza była coraz odważniejsza i chyba wyczuwała swoją władzę nad nim, nie zwracając uwagi na to, że jej pracownik ma żonę i dziecko. W biurze zaczęły nawet krążyć plotki o ich rzekomym romansie.
— Kogo my tu mamy? — wyszczerzył się na wstępie Isaac, wycierając szklankę.
— Daj mi piwo, popaprańcu — odparł, opadając na krzesło.
— Oho, ciężki dzień w pracy?
— Chyba się zwolnię — przyznał.
— Tak źle?
— Stanowczo wolę biegać za jakimiś kretynami udającymi największe zło świata.
Isaac postawił przed nim piwo.
— Chyba każdy z nas to woli — westchnął. — Wolałbym być teraz po drugiej stronie lady i pić z tobą piwo, narzekając na Johna.
— Brody, bierz się do roboty! — rozległ się głos z zaplecza.
— No przecież wycieram te szklanki! — wkurzył się.
— Raczej słyszę twój głos, a nie dźwięk wycieranych szklanek!
— No coś takiego — odparł Isaac pod nosem. — Co cię gryzie? — dodał do Furii.
— Szefowa chyba liczy na mały romans w pracy. — Isaac gwizdnął na te słowa. — Nawet w biurze zaczynają plotkować.
— No to ostro.
— Do tego dodaj zołzowatą przewodniczącą grupy, sztywnych pracowników bojących się powiedzieć coś, co się komuś nie spodoba i siedzącą pracę bez żadnej rozrywki typu: ktoś chce mnie zabić, więc wsadzę go do paki. — Isaac roześmiał się na te słowa. — Zatrudnię się w mugolskim więzieniu jako strażnik. To jest chyba ciekawsze. Myślałem, że będzie więcej pracy w terenie, ale chyba muszę poczekać.
— Poproś szefową o awans. Na pewno się zgodzi — wyszczerzył się blondyn.
— Bardzo śmieszne. Jest dobre dziesięć lat starsza, a czasami zachowuje się jak nastolatka.
— No wiesz, szuka wrażeń z młodszymi facetami od siebie.
— Brody, zaraz ja zapewnię ci takie wrażenia, o jakich długo nie zapomnisz! — rozległ się krzyk szefa Isaaca z zaplecza.
Blondyn zrobił zirytowaną minę.
— Rozmawiam z klientem i wysłuchuję jego żali! To chyba obowiązki barmana! — odparował, a Harry parsknął śmiechem. — Czasami słyszę tutaj takie historie, że twoja to pikuś.
— Masz już doświadczenie.
— No a co. Skoro praca ci nie pasuje, to szukaj dalej. Jeśli coś znajdziesz, to adios i szefowa pójdzie w odstawkę. I tak jesteś na okresie próbnym, więc po tym czasie nie będziesz miał problemu. Jak wypowiesz wcześniej, to kwestia przepracowania kilku dni.
— Najpierw znajdź taką pracę, żeby utrzymać rodzinę.
— Tutaj rodzi się problem, ale możesz spróbować. A nóż się uda.
Harry posłuchał rady Isaaca i ponownie zaczął szukać pracy. Rozpoczął standardowo od czarodziejskich ofert pracy, ale doszedł do wniosku, że chyba nie ma szans na znalezienie jej w magicznym świecie. Przeglądał kursy, które mogły umożliwić mu zdobycie lepszego zawodu. Poszukiwania przerwał mu dzwonek do drzwi. Dostrzegł Jasona i Madison. Wstawił elektryczny czajnik, żeby zagotowała się woda na kawę, gdy z pracy wróciła Evelyn.
— Nie miałeś mieć dzisiaj nadgodzin? — zdziwiła się na wstępie, całując go na powitanie w policzek.
— System siadł, więc nie było roboty. W zamian jutro chyba będę tam nocował. Jak Żmija zacznie siać panikę, to zakluczy nam drzwi przed nosami.
— Żmija? — spytał Jason.
— Żmija, Zołza, Suka, Jędza, Wiedźma, Franca. Jak wolisz. Z Wilsonem wymyśliliśmy na nią całą epopeję przezwisk podczas jednej przerwy. Chętnie bym jej skręcił kark i nie wątpię, że ona mi również.
— Już narobiłeś sobie wrogów? — zachichotała Madison.
— Nikt jej nie znosi, a ja nie potrafiłem ugryźć się w język i powiedziałem jej szczerze, co myślę o jej rządzeniu. Na jej nieszczęście usłyszała to szefowa i miała dywanik. Od tej pory muszę uważać, czy nie walnie mnie segregatorem w głowę.
Usłyszał, że woda się zagotowała, więc poszedł wyłączyć czajnik i zrobić napoje. Odłączył wtyczkę z gniazdka i poczuł, że poraził go prąd. Aż głośno zaklął, odskakując w tył. Od jego palców aż do ramienia przeszedł strumień energii, a on miał wrażenie, jakby coś się w nim przebudziło. Patrzył na kontakt, jakby widział go po raz pierwszy w życiu. Odwrócił się do Silver.
— Daj na moment różdżkę.
Ze zdziwioną miną podała mu swoją różdżkę. Chociaż czuł, że nie jest jego, to był do niej przyzwyczajony. Zanim stracił magię, czasami używali z Silver różdżki drugiej osoby. Machnął nią lekko, mówiąc:
Lumos.
Koniec różdżki zaczął świecić intensywnym światłem. Jason, Madison i Evelyn rozszerzyli oczy. Różdżka jednak zaczęła powoli gasnąć, aż wreszcie zgasła całkowicie.
— Zawsze coś — stwierdził Furia. — Wystarczy porazić się prądem, żeby magia na moment wróciła. Spróbuj też — dodał do Jasona. — Zobaczymy, czy działa na wszystkich.
Chłopak skinął głową z podekscytowaniem i szybko podszedł do kontaktu. Pomoczył dłoń wodą, a po chwili odskakiwał po kopnięciu prądem. Harry podał mu różdżkę Evelyn, która rozjarzyła się jasnym światłem, a później zgasła.
— I co teraz? — spytała Madison.
Harry wzruszył ramionami.
— Nie będziemy przecież kopać się prądem przed rzuceniem każdego zaklęcia — stwierdził.
Silver chrząknęła.
— Nie ma tarczy na zaklęcie uśmiercające, a Mrocznego Znaku nie można usunąć — rzekła swobodnie, podjadając cukierki.
Wszyscy spojrzeli na nią, ale ona uśmiechnęła się do Harry’ego. Zrozumiał.
— To było co innego — mruknął.
— To było dokładnie to samo.
— O co chodzi? — wtrąciła Madison.
— Wiecie, że wynalazł tarczę na Avadę — odrzekła. — Ale mało kto wie, że potrafi usunąć Mroczny Znak.
Madison i Jason spojrzeli na Harry’ego ze zdumieniem.
— Wtedy chodziło o wężomowę — mruknął Furia.
— Teraz chodzi o to samo, tyle że w języku angielskim — upierała się przy swoim. — W wieku szesnastu lat dokonałeś dwóch niemożliwych rzeczy. Właściwie trzech, bo wysłałeś Voldemorta pod piach. W wieku dwudziestu czterech lat możesz jeszcze więcej. Chyba że do końca życia chcesz być mugolem i słuchać powarkiwań Żmii — wzruszyła ramionami.
— Wiesz, gdzie uderzyć — stwierdził Furia, a ona zaśmiała się szczerze.
— Od kilku miesięcy jestem twoją żoną, chodziłam z tobą sześć lat, przyjaźniłam kolejny rok, a znam cię od czasów, gdy bawiliśmy się w berka. Jakby na to nie patrzeć, powinnam wiedzieć — wyszczerzyła się.
Harry westchnął.
— Gdzie schowałaś te notatki Slytherina?

Od dnia, kiedy Harry’ego poraził prąd, chłopak znalazł kolejny cel, który miał zamiar osiągnąć: przywrócenie magii. W badaniach przeszkadzała mu praca z nadgodzinami, ale po powrocie do domu od razu siadał do swoich notatek. Lepiej mu się pracowało za czasów szkoły w Pokoju Życzeń, gdy miał do zapisków swobodniejszy dostęp, jednak teraz musiał sobie radzić inaczej. Madison i Jason rozpowiedzieli informację wszystkim członkom dywizjonu i każdy z nich wpadł do jego domu, z entuzjazmem mówiąc, że pokopali się prądem i ukazały się oznaki magii. Chcieli mu pomóc, ale przez nich nie mógł się skupić, więc wyrzucał ich z domu. Często też mówił do siebie takie rzeczy, że Silver patrzyła na niego, jakby widziała go pierwszy raz w życiu. Szukał informacji w internecie, w książkach i u innych ludzi. Według Evelyn kopał się prądem zbyt często, ale twierdził, że jest mu to potrzebne do badań.
Silver przyniosła mu kawę, gdy utknął w martwym punkcie. W geście irytacji rzucił kartki na drugi koniec pokoju.
— Mam to gdzieś. Nie wiem, jak ją przywrócić na stałe — stwierdził i z bolącą głową położył się na kanapie.
— Bo za dużo nad tym siedzisz — odpowiedziała. — Odpocznij trochę, zdystansuj.
Spojrzał na nią.
— To mi w tym pomóż — uśmiechnął się zadziornie.
— Możemy iść na spacer, na zakupy, na koncert. Możemy coś ugotować. Możemy…
— … się kochać…
— … zacząć się rozbierać, całować i dotykać, ale przecież się zmęczysz, a nie o to tutaj chodzi.
— Zołza.
— Nie mam racji? — zdumiała się.
— Zmęczenie fizyczne eliminuje zmęczenie psychiczne.
— Pierwszy raz słyszę taką teorię.
— Bo dopiero ją wymyśliłem.
— Skoro tak…
Odstawiła kawę i wślizgnęła się na jego biodra. Pochyliła się nad nim i pocałowała mocno w usta, odgradzając ich od świata zasłoną włosów. Położył dłoń na jej krzyżu, a po chwili wsunął ją pod jej bluzkę.
— Khm… Khm… Nie chciałbym wam przeszkadzać…
Silver pisnęła i podskoczyła, przypadkiem uderzając Harry’ego kolanem między nogi. Wydał z siebie stłumiony skowyt, chwytając się za znokautowane miejsce. Blondynka zeskoczyła z niego, a on sturlał się na ziemię ze łzami w oczach.
— Zabiłaś mnie — wychrypiał cicho.
— Przepraszam — pisnęła.
— Podmuchaj.
Głowa Alano w kominku wybuchnęła śmiechem, a Evelyn trzepnęła męża w czuprynę, lecz od razu spojrzała na niego niepewnie.
— Możemy? Bo trochę niewygodnie — rzekł z rozbawieniem Hiszpan, a Furia w odpowiedzi stęknął twierdząco
Alano wyszedł z kominka, a zaraz za nim reszta dywizjonu.
— Co mu jest? — spytała Madison, gdy dostrzegła Harry’ego leżącego na ziemi ze zbolałą miną i Silver siedzącą obok niego z niepokojem.
Alano zaczął się niekontrolowanie śmiać, a blondynka rzekła słabo:
— Przypadkiem go znokautowałam.
— Jak? — zdumiał się Isaac.
— A jak myślisz?! — warknął słabo Furia.
— Rozumiem — parsknął, nie potrafiąc się powstrzymać.
— Stary, współczuję — rzekł szczerze Mickey, który wiedział, co to za ból.
— Własna żona — wydusił Furia. — Z drugim dzieckiem możemy się pożegnać.
Madison zachichotała, gdy Evelyn podrapała się po głowie z zakłopotaniem. Harry zaczął powoli się podnosić, ale jego mina mówiła sama za siebie.
— Co chcieliście? — wydukał.
— Mówiłeś, że utknąłeś w martwym punkcie, więc chcieliśmy ci pomóc — odparł Stan, patrząc na niego współczująco, ale nie mógł powstrzymać lekkiego rozbawienia.
— Przyda się — wymamrotał słabo.
Wspiął się na kanapę, a Silver poszła zrobić coś do picia, rzucając mu jeszcze przepraszające spojrzenie.
— Gdzie utknąłeś?
— Ustaliłem natężenie prądu, jakim musimy się kopnąć. Problem w tym, że to może nas zabić. Tak jak kopniak Silver.
Parsknęli śmiechem, ale zaraz spoważnieli.
— Może mniejsze natężenie, ale dotknięcie mokrą skórą?
— Zmniejszenie nic nam nie da. Mokra skóra zwiększy tylko prawdopodobieństwo kopnięcia.
— Może kilkurazowe porażenie w krótkim odstępie czasu?
— Próbowałem z małym natężeniem. Magia nie działa dłużej niż po jednym kopnięciu prądem.
— A może mniejsze natężenie, ale dłuższy czas rażenia?
— Nie wiem, czy byśmy przeżyli przykładowo minutowe zetknięcie z prądem. Prąd musi dotrzeć do każdej części ciała, żeby rozbudzić magię we krwi. Ona jest w ciele, ale uśpiona, a rozbudzimy ją krótkim impulsem, gdy porazimy się prądem. Takie wyrwanie jej ze snu.
— Każda część ciała — mruknął do siebie Jasper. — Może nie wystarczy dotknąć przewodnika prądu ręką, tylko całym ciałem, żeby szybciej rozeszła się po organizmie?
— Jak chcesz to zrobić? — zapytał Jason, gdy Silver postawiła przed nimi kubki z kawą.
— Na myśl przychodzi mi krzesło elektryczne. Tyle, że zetknięcie prądu bezpośrednio z czaszką może być jeszcze bardziej niebezpieczne.
Evelyn machnęła różdżką, by przywołać cukier pod uważnym spojrzeniem Harry’ego.
— A może kontakt z magią, żeby wywołać magię? — rzekł, nie odwracając od niej oczu. — Gdy jesteśmy pod wpływem zaklęcia, magia dociera do ciała i umysłu, żeby ono podziałało, chociaż nad tym nie można zapanować.
— Czyli ktoś musiałby rzucać na nas zaklęcie, w trakcie gdy byśmy się razili prądem — wywnioskowała Madison.
— Wtedy moglibyśmy obniżyć natężenie prądu, bo zaklęcie dodatkowo pobudzi magię — zakończył Furia.
— Widzisz? Sama nasza obecność pobudziła twoje komórki mózgowe — wyszczerzył się Alano.
Z pomieszczenia obok dotarł do nich płacz Gabriela, więc Silver szybko do niego poszła i po chwili wróciła wraz z nim do salonu. Już uspokojone dziecko siedziało na kolanach mamy z jej pomocą i sięgało do kubka z herbatą.
— On jest słodki — zagruchała Madison. — Hej, Gabriel.
Chłopczyk spojrzał na nią, gdy wypowiedziała jego imię. Madison pomachała mu z drugiego końca stołu i, ku jej radości, Gabriel powtórzył nieporadnie tę czynność. Aż klasnęła w dłonie, co chłopczyk również powtórzył.
— Naśladowanie to jego ulubiona zabawa — stwierdziła Evelyn.
— Można zauważyć — odpowiedział Navid, gdy Gabriel znowu odpowiedział na machanie Madison.
Po jakimś czasie chłopczyk wyciągnął rączki w stronę Harry’ego z głośnym okrzykiem zwracającym uwagę Furii.
— Matka się znudziła. Teraz ojciec — oznajmiła Silver, podając mu Gabriela.
Furia zrobił z niego samolot, co spotkało się z radosnym śmiechem dziecka.
— Widok ojca z dzieckiem to najsłodszy widok na świecie. Amen — oznajmiła Madison.
— Coś proponujesz? — zagadnął Alano.
Madison zmierzyła go od góry do dołu.
— Ty byś wyglądał jak starszy brat, a nie ojciec — podsumowała.
— Byłbym wzorowym ojcem. Nie znacie moich możliwości.
— Chcesz potrzymać Gabriela? — zapytał Furia, a ten spojrzał na niego z konsternacją.
Wszyscy zaczęli się śmiać, a chłopczyk do nich dołączył, co wzbudziło kolejną falę zachwycenia Madison. Zaczęli dokładniej omawiać cały proces przywracania magii, a Gabriel co chwilę im przerywał, starając się zwrócić uwagę swojego ojca na siebie.
— Jakie zaklęcie daje dłuższy efekt? — zapytał Jasper. — Rozbrajające należy do krótkich, więc odpada.
— Do głowy przychodzi mi torturujące — mruknął Mickey.
— Coś mniej szkodliwego.
Zapadła chwila ciszy.
— Ta-ta.
Wszyscy spojrzeli na małego Gabriela, który wypowiedział te sylaby, patrząc na Harry’ego. Furia wyglądał na zaskoczonego.
—A! Poznaje cię — pisnęła Madison.
Brunet uśmiechnął się i pocałował synka w czubek głowy, widząc uśmiech Silver. Furia wyglądał na najszczęśliwszego człowieka na Ziemi.

Chociaż Harry miał świadomość, że prawdopodobnie już niedługo opuści znienawidzone miejsce pracy, postanowił nie odkładać jej na boczny tor. Pracował tak jak wcześniej, ignorując powarkiwania Emmy i kokietowanie Elizy. W międzyczasie dopracowywał całe badanie, żeby nie zdarzył się żaden groźniejszy wypadek. Nie chciał zabić którejś siódemki przez jakieś niedopatrzenie i mimo ich niecierpliwości, dał sobie jeszcze kilka dni na sprawdzenie wszystkiego. Wiedział, że będą potrzebowali kogoś, kto rzuci na nich zaklęcie i pomoże im, gdy zajdzie taka potrzeba. W myślach miał Teodora, który znał się na eliksirach i był zaznajomiony z podstawami uzdrowicielstwa.
— Będzie jeszcze potrzebny ktoś, kto odłączy nas od prądu — rzekła Madison na kolejnym spotkaniu, gdzie mieli ustalić szczegóły. — Ktoś magiczny, w razie wypadku. Wiecie jak jest z prądem. Jak zaciśniesz dłonie na kablu, to go nie puścisz z własnej woli. Teodor będzie od eliksirów i niech się na tym skupi, a osoba rzucająca zaklęcie nie zareaguje od razu po zakończeniu zaklęcia. Potrzebujemy jeszcze kogoś, kto nie straci głowy, gdy stanie się coś niepowołanego i dostrzeże, że coś jest nie tak i to przerwie.
Zadecydowali, że Remus będzie do tego najlepszy, a Syriusz ze swoim doświadczeniem przyda się przy rzucaniu zaklęcia. Harry miał wszystko załatwić w najbliższym czasie. Umówił się z nimi oraz Teodorem w swoim domu, gdy wszyscy znaleźli czas. Wytłumaczył im całą sytuację i efekt badań, pokazując im nawet, że zwykłe kopnięcie prądem pobudza w nim magię.
— Jesteś pewny, że to całkowicie zwróci wam magię? — zapytał Teo, przeglądając notatki.
— Wychodzi na to, że tak. Im wyższe natężenie miał prąd, tym dłużej mogłem używać magii, ale to był za mały impuls, żeby pobudzić ją całkowicie. Rzucone zaklęcie w trakcie rażenia zwiększy przepływ magii i zminimalizuje ryzyko kopnięcia w kalendarz przy zbyt wysokim natężeniu bez magii. Potrzebujemy tylko osoby, która pomoże nam po porażeniu, innej, która rzuci zaklęcie i jeszcze jednej, która nie straci głowy, gdy coś się wymknie spod kontroli i będzie panowała nad tym, żeby nie przesadzić z natężeniem i czasem.
Cała trójka zgodziła się wziąć udział w tym przedsięwzięciu, wiedząc, że jeśli oni się nie zgodzą, to siódemki znajdą kogoś innego do pomocy. Problem stanowił jeszcze przedmiot kontrolujący natężenie prądu, jednak tym zajął się Jason. Dziwna skrzynka z pomiarem natężenia prądu podłączona była do kabla zakończonego jakimś zaokrąglonym przedmiotem, który mieli chwycić w dłonie.
— To jest cholernie niebezpieczne — mruknął Teodor do Lunatyka i Łapy, gdy Furia poszedł otworzyć drzwi siódemkom.
Jadalnia była przygotowana do całego eksperymentu. Silver z Gabrielem była u swoich rodziców.
— Chwila zawahania i może być kiepsko — dodał Remus.
— Nie wybijemy im tego z głowy — stwierdził Syriusz. — W ich sytuacji też chciałbym to zrobić.
Siódemki zaczęły wchodzić do jadalni, witając się z nimi. Nie wyglądały na pewnych siebie.
— Przeraża mnie ten przyrząd — rzekł Alano.
— U mnie górę bierze perspektywa pracy, w której stary grubas nie będzie mną pomiatać — oznajmił Isaac.
— Kto pierwszy?
Cisza.
— Furia, czyń honory kapitana — pisnął Hiszpan i zwiał do salonu, a zaraz za nim pozostali.
— Tchórze — mruknął Harry. — Dam wam tyle papierkowej roboty, że mnie popamiętacie!
Syriusz parsknął śmiechem.
— Wszystko gotowe — powiedział Teo, odstawiając odpowiednie eliksiry na ladę. Harry podszedł do przyrządu i chwycił dłońmi końcówkę — Na trzy. Raz… dwa… trzy!
Syriusz i Remus zareagowali jednocześnie. Prąd i zaklęcie uderzyły Furię w tym samym momencie. Rozległ się zgrzyt. Auror czuł, jak zaklęcie mrowiące rozchodzi się po jego ciele, łącząc się z działaniem prądu elektrycznego. Pociemniało mu w oczach, a krew niemal wrzała.
W następnej chwili siedział już na ziemi przerażony, trzęsąc się mocno i czując, że ciężko bierze mu się oddech. Teodor wstrzykiwał mu coś do żyły, a Łapa przytrzymywał jego ręce w misce z jakąś substancją łagodzącą poparzoną na dłoniach skórę.
— Słyszysz mnie? — zapytał Teo, a on skinął lekko głową. — Wszystko widzisz? — Ponownie potwierdził. — Lepiej, żeby reszta też tak reagowała.
Oddech Harry’ego powoli się regulował, choć drżenia ciała nadal nie mógł powstrzymać. Remus wyciągnął jedną z jego dłoni z miski i zawinął ją w bandaż. Podobnie zrobił z drugą dłonią.
— Dajcie mi różdżkę — wydusił Furia.
— Teraz? Oszalałeś? — oburzył się Łapa.
— Jak nie uwolnię magii, to rozwali mnie od środka — wychrypiał. — Mówię poważnie.
Syriusz przekazał mu swoją różdżkę. Gdy chłopak tylko jej dotknął, wybuchła różnokolorowymi promieniami jak fajerwerki. Po chwili zaklęcia traciły na sile, aż ustały. Furia oddał chrzestnemu różdżkę.
— I jak? — zapytał Lunatyk.
— Chyba wróciło na stałe — odparł. — Przynajmniej nie czuję, że czegoś mi brakuje, jak w ostatnim czasie.
— Wróciła świadomość istnienia magii w ciele — stwierdził Teodor. — Sprawdzimy za godzinę, czy wszystko jest okej i wtedy weźmiemy się za resztę.
Pomogli wstać trzęsącemu się Harry’emu i przeszli ze zdemolowanej jadalni do salonu. Dywizjon od razu spojrzał w ich stronę, oceniając stan kapitana. Był przeraźliwie blady, telepał się jak ręce alkoholika, a dłonie, które uległy poparzeniu, miał zabandażowane.
Całą godzinę Harry przesiedział pod czujnym okiem Teodora, który co jakiś czas sprawdzał jego stan, by być pewnym, że wszystko jest w porządku. Po tym czasie chłopak nadal mógł rzucać zaklęcia, więc doświadczenie uznali za udane.
— Kto teraz? — zapytał w końcu Teo.
— Dobra, ja. Wolę mieć to za sobą — odparł Jason.
Wraz z Remusem, Syriuszem i Teodorem zniknął za drzwiami jadalni. Po powrocie nie wyglądał lepiej od Harry’ego. Okazało się, że również musiał wyładować swoją magię, więc uznali, że to normalna reakcja organizmu. W trakcie eksperymentu Madison straciła przytomność, a u Navida doszło do bezdechu. Poza tym większość reagowała podobnie jak Furia i Jason, z mniejszym lub większym natężeniem. Po całym doświadczeniu wszyscy odzyskali magię, jednak z oceną postanowili poczekać kolejne trzy dni.

**************************

Priori Incantatem, na razie nie nastawiajcie się na miniaturki, bo wena pokazała mi środkowy palec ;) Najpierw muszę się spiąć i zakończyć w zeszycie Instynkt. Może później skupię się na miniaturkach. Chyba że coś mi w między czasie odbije.

Dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem :)
Muszę chyba ponarzekać na wenę, bo znowu ma wahania nastrojów. Tak to jest, jak chce się jak najszybciej skończyć opowiadanie. Tak samo miałam na koniec Bitwy, gdzie utknęłam przy ostatnich rozdziałach. Sytuacja się powtarza i bardzo mnie to irytuje, ale mam nadzieję, że wreszcie ruszę z miejsca. 
Do kolejnej soboty ;*

13 komentarzy:

  1. Hahahahah,nokaut Silver mnie rozwalił xD
    Rozdział bardzo krótki ;(
    Dużo weny,i do następnej soboty :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe
    doskonałe
    sama wiesz nie musze wymyślać dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDO!!! Nokaut Silver mnie powalił :) Już wyobrażam sobie minę szefa aurorów gdy okaże się, że odzyskali magię :D Szkoda że tak krótko :(
    Dużo weny i do następnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bardzo mi się podobał. Nie zazdroszczę siódemkom "terapii" :D
    Nie mogę się doczekać tego, gdy siódemki pójdą do ministerstwa z tymi rewelacjami :D Mam nadzieję, że to opiszesz
    Życzę Weny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne!! Już nie mogę się doczekać, aż Harry będzie się zwalniał :D tam musi być jakaś fajna sytuacja, czuję to ^^
    Pozdrawienia ze Stambułu (international blog ^^).

    OdpowiedzUsuń
  6. Wpadłam, przypadkiem trafiając na nowy rozdział. Tak, po Przepowiedni Trelawney tego się właśnie spodziewałam. Czekam na mrożące krew w żyłach i niesprawiedliwe jak życie konsekwencje... ale może będziesz miłosierna i takowe się nie pojawią?
    Wraz z pojawieniem się magii zwiększy się liczba ich problemów - ten, kto chciał ich wyeliminować, na bank się wkurwi - jednak co za życie czekałoby ich w mugolskim świecie po poznaniu czegoś tak niezwykłego jak czary?

    Pozdrawiam i weny życzę : )

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwaga, uwaga genialny Potter powraca!!!
    <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
    I ten kawałek o Emmie "— Żmija, Zołza, Suka, Jędza, Wiedźma, Franca. Jak wolisz. Z Wilsonem wymyśliliśmy na nią całą epopeję przezwisk[...]"
    Rozjebało mnie, ni mniej ni więcej :)

    Kochana, nie przejmuj się , wena to wredna suka (lub wredny kutas , do wyboru :p) i doskonale to rozumiem. Myślę , że inni też, prawda?
    Wspieramy i kochamy Cię mocniutko, poczekamy cierpliwie i na Instynkt i na miniaturki :)

    Więcej pisać nie będę , bo znowu rozpiszę się jak nie wiadomo kto, a przecież jestem tylko wierną czytelniczką i za bardzo nie mam co krytykować , prawda? No , ale kończąc , życzę jeszcze raz powrotu Łaskawej Matki Weny i czekam <3
    Priori ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieje że koniec będzie lepszy od tego w Drugim Obliczu. Docenić trzeba całe opowiadanie, piękne love story, bohaterów i tak dalej, jedna z najlepszych historii ale koniec był traumatyczny. Cóż, zamysł autora nie ma z czym dyskutować. Opowiadanie zwala z nóg. Czemu jednak dwie wersje zakończenia? Czemu, czemu, czemu.... taki kiks na zakończenie :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny!! Pisze tak krotko bo jestem w Grecji.
    nie doczekam si next.
    Ginny

    OdpowiedzUsuń
  10. Taaak. Przepraszam, że Cię tak ostatnio komplementuję, ale ciągle mnie zaskakujesz. Prąd był naprawdę świetnym pomysłem. Już się bałam, że znów ich wezmą i za pomocą magi "bam!" i magia jest. Tu musieli się odrobinę bardziej pomęczyć, o wiele więcej inwencji twórczej... Pozostaje mi pogratulować pomysłu :) Liczę jeszcze tylko na jakieś blizny na rękach xD W końcu takie za przeproszeniem pierdolnięcie prądem jednak pozostawia skutki, poparzone ręce itp. W sumie nawet cieszy mnie ich powrót do magii, bo zaczął mnie szlag trafiać równie mocno co ich, kiedy tak się marnowali w zwykłej, mugolskiej pracy. Wierzę, że z niemałą satysfakcją Harry - i reszta dywizjonu - rzuci swoją obecną pracę.
    Bardzo mnie rozbawiła sytuacja, kiedy Jason z radością jak u dzieciaka poszedł wkładać palce do gniazdka xD Niby w tej sytuacji to nic dziwnego, ale tak patrząc z boku: dwa dorośli faceci uradowani wkładają palce do kontaktu, żeby się cieszyć z porażenia prądem XD
    W tym rozdziale znowu błędów nie wyłapałam (o wiele bardziej wolę opcję, że ich nie ma, niż że ich nie zauważyłam :P)
    Pozdrawiam,
    Frigus. (www.pisanina-frigus.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  11. Heyo!
    (Ach, mam chwilową manię na punkcie teletubisiów ;d)

    Siedzę sobie i spamuję konwę z kumpelą na fb swoimi uroczymi creepy fotkami :3
    A ona? Fochnęła się : '
    Łaski bez. Stwierdziłam, że zrobię coś pożytecznego. I tak znalazłam się tutaj!

    Jak Potter coś wymyśli...
    Ale co tu się dziwić. W końcu wymyślił tarczę na Avadę ;d

    Ale reszta?!
    Co im odbiło, by kopać się prądem?! O.o
    Czy oni są normalni???
    (Doobra, nie było tego ostatniego pytania ;d )

    Ale przynajmniej magia im wróciła ;D
    Zdziwię się, jeśli po tym wszystkim Harry będzie tak normalny, jak przed próbami z prądem w roli głównej ;d

    Teraz uwolni się od swojej szefowej XD
    Czy będzie robić jakieś problemy z wymówieniem pracy???

    PS. WOS, historia i polski napisane ;d
    Teraz jeszcze 'tylko' nauki ścisłe i pojutrze języki (uau! Raczej już jutro! O.O )
    Matmę nawet lubię, gorzej z innymi przedmiotami ;d
    Przecież my na fizyce NIC nie robimy!!!
    ;-;

    Ppzdrawiam,
    ~Cathy_Riddle

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej,
    zwykły przypadek sprawił, że na chwilę odzyskał magię, już zaczął badania, i mam nadzieję, że będzie sukces…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  13. Hejka,
    wspaniały rozdział, całkiem zwykły przypadek sprawił, że na chwilę odzyskał magię, i mam nadzieję, że będzie sukces w tych badaniach…
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń