„…Even though I'm on my own
I know I'm not alone
Cause I know there's someone somewhere
Praying that I make it home…”
[Asking Alexandria – Someone, Somewhere]
Tym razem po pracy
Harry poszedł do baru, w którym pracował Isaac. Eliza była coraz odważniejsza i
chyba wyczuwała swoją władzę nad nim, nie zwracając uwagi na to, że jej
pracownik ma żonę i dziecko. W biurze zaczęły nawet krążyć plotki o ich
rzekomym romansie.
— Kogo my tu mamy? —
wyszczerzył się na wstępie Isaac, wycierając szklankę.
— Daj mi piwo,
popaprańcu — odparł, opadając na krzesło.
— Oho, ciężki dzień w
pracy?
— Chyba się zwolnię —
przyznał.
— Tak źle?
— Stanowczo wolę biegać
za jakimiś kretynami udającymi największe zło świata.
Isaac postawił przed
nim piwo.
— Chyba każdy z nas to
woli — westchnął. — Wolałbym być teraz po drugiej stronie lady i pić z tobą
piwo, narzekając na Johna.
— Brody, bierz się do
roboty! — rozległ się głos z zaplecza.
— No przecież wycieram
te szklanki! — wkurzył się.
— Raczej słyszę twój
głos, a nie dźwięk wycieranych szklanek!
— No coś takiego —
odparł Isaac pod nosem. — Co cię gryzie? — dodał do Furii.
— Szefowa chyba liczy
na mały romans w pracy. — Isaac gwizdnął na te słowa. — Nawet w biurze
zaczynają plotkować.
— No to ostro.
— Do tego dodaj
zołzowatą przewodniczącą grupy, sztywnych pracowników bojących się powiedzieć
coś, co się komuś nie spodoba i siedzącą pracę bez żadnej rozrywki typu: ktoś chce mnie zabić, więc wsadzę go do
paki. — Isaac roześmiał się na te słowa. — Zatrudnię się w mugolskim
więzieniu jako strażnik. To jest chyba ciekawsze. Myślałem, że będzie więcej
pracy w terenie, ale chyba muszę poczekać.
— Poproś szefową o
awans. Na pewno się zgodzi — wyszczerzył się blondyn.
— Bardzo śmieszne. Jest
dobre dziesięć lat starsza, a czasami zachowuje się jak nastolatka.
— No wiesz, szuka
wrażeń z młodszymi facetami od siebie.
— Brody, zaraz ja
zapewnię ci takie wrażenia, o jakich długo nie zapomnisz! — rozległ się krzyk
szefa Isaaca z zaplecza.
Blondyn zrobił
zirytowaną minę.
— Rozmawiam z klientem
i wysłuchuję jego żali! To chyba obowiązki barmana! — odparował, a Harry
parsknął śmiechem. — Czasami słyszę tutaj takie historie, że twoja to pikuś.
— Masz już
doświadczenie.
— No a co. Skoro praca
ci nie pasuje, to szukaj dalej. Jeśli coś znajdziesz, to adios i szefowa pójdzie w odstawkę. I tak jesteś na okresie
próbnym, więc po tym czasie nie będziesz miał problemu. Jak wypowiesz
wcześniej, to kwestia przepracowania kilku dni.
— Najpierw znajdź taką
pracę, żeby utrzymać rodzinę.
— Tutaj rodzi się
problem, ale możesz spróbować. A nóż się uda.
Harry posłuchał rady
Isaaca i ponownie zaczął szukać pracy. Rozpoczął standardowo od czarodziejskich
ofert pracy, ale doszedł do wniosku, że chyba nie ma szans na znalezienie jej w
magicznym świecie. Przeglądał kursy, które mogły umożliwić mu zdobycie lepszego
zawodu. Poszukiwania przerwał mu dzwonek do drzwi. Dostrzegł Jasona i Madison.
Wstawił elektryczny czajnik, żeby zagotowała się woda na kawę, gdy z pracy
wróciła Evelyn.
— Nie miałeś mieć
dzisiaj nadgodzin? — zdziwiła się na wstępie, całując go na powitanie w
policzek.
— System siadł, więc
nie było roboty. W zamian jutro chyba będę tam nocował. Jak Żmija zacznie siać
panikę, to zakluczy nam drzwi przed nosami.
— Żmija? — spytał
Jason.
— Żmija, Zołza, Suka,
Jędza, Wiedźma, Franca. Jak wolisz. Z Wilsonem wymyśliliśmy na nią całą epopeję
przezwisk podczas jednej przerwy. Chętnie bym jej skręcił kark i nie wątpię, że
ona mi również.
— Już narobiłeś sobie
wrogów? — zachichotała Madison.
— Nikt jej nie znosi, a
ja nie potrafiłem ugryźć się w język i powiedziałem jej szczerze, co myślę o
jej rządzeniu. Na jej nieszczęście usłyszała to szefowa i miała dywanik. Od tej
pory muszę uważać, czy nie walnie mnie segregatorem w głowę.
Usłyszał, że woda się
zagotowała, więc poszedł wyłączyć czajnik i zrobić napoje. Odłączył wtyczkę z
gniazdka i poczuł, że poraził go prąd. Aż głośno zaklął, odskakując w tył. Od
jego palców aż do ramienia przeszedł strumień energii, a on miał wrażenie,
jakby coś się w nim przebudziło. Patrzył na kontakt, jakby widział go po raz
pierwszy w życiu. Odwrócił się do Silver.
— Daj na moment
różdżkę.
Ze zdziwioną miną
podała mu swoją różdżkę. Chociaż czuł, że nie jest jego, to był do niej
przyzwyczajony. Zanim stracił magię, czasami używali z Silver różdżki drugiej
osoby. Machnął nią lekko, mówiąc:
— Lumos.
Koniec różdżki zaczął
świecić intensywnym światłem. Jason, Madison i Evelyn rozszerzyli oczy. Różdżka
jednak zaczęła powoli gasnąć, aż wreszcie zgasła całkowicie.
— Zawsze coś —
stwierdził Furia. — Wystarczy porazić się prądem, żeby magia na moment wróciła.
Spróbuj też — dodał do Jasona. — Zobaczymy, czy działa na wszystkich.
Chłopak skinął głową z
podekscytowaniem i szybko podszedł do kontaktu. Pomoczył dłoń wodą, a po chwili
odskakiwał po kopnięciu prądem. Harry podał mu różdżkę Evelyn, która rozjarzyła
się jasnym światłem, a później zgasła.
— I co teraz? — spytała
Madison.
Harry wzruszył
ramionami.
— Nie będziemy przecież
kopać się prądem przed rzuceniem każdego zaklęcia — stwierdził.
Silver chrząknęła.
— Nie ma tarczy na
zaklęcie uśmiercające, a Mrocznego Znaku nie można usunąć — rzekła swobodnie,
podjadając cukierki.
Wszyscy spojrzeli na
nią, ale ona uśmiechnęła się do Harry’ego. Zrozumiał.
— To było co innego — mruknął.
— To było dokładnie to
samo.
— O co chodzi? —
wtrąciła Madison.
— Wiecie, że wynalazł
tarczę na Avadę — odrzekła. — Ale mało kto wie, że potrafi usunąć Mroczny Znak.
Madison i Jason
spojrzeli na Harry’ego ze zdumieniem.
— Wtedy chodziło o
wężomowę — mruknął Furia.
— Teraz chodzi o to
samo, tyle że w języku angielskim — upierała się przy swoim. — W wieku
szesnastu lat dokonałeś dwóch niemożliwych rzeczy. Właściwie trzech, bo
wysłałeś Voldemorta pod piach. W wieku dwudziestu czterech lat możesz jeszcze
więcej. Chyba że do końca życia chcesz być mugolem i słuchać powarkiwań Żmii —
wzruszyła ramionami.
— Wiesz, gdzie uderzyć
— stwierdził Furia, a ona zaśmiała się szczerze.
— Od kilku miesięcy
jestem twoją żoną, chodziłam z tobą sześć lat, przyjaźniłam kolejny rok, a znam
cię od czasów, gdy bawiliśmy się w berka. Jakby na to nie patrzeć, powinnam
wiedzieć — wyszczerzyła się.
Harry westchnął.
— Gdzie schowałaś te
notatki Slytherina?
Od dnia, kiedy
Harry’ego poraził prąd, chłopak znalazł kolejny cel, który miał zamiar
osiągnąć: przywrócenie magii. W badaniach przeszkadzała mu praca z
nadgodzinami, ale po powrocie do domu od razu siadał do swoich notatek. Lepiej
mu się pracowało za czasów szkoły w Pokoju Życzeń, gdy miał do zapisków
swobodniejszy dostęp, jednak teraz musiał sobie radzić inaczej. Madison i Jason
rozpowiedzieli informację wszystkim członkom dywizjonu i każdy z nich wpadł do
jego domu, z entuzjazmem mówiąc, że pokopali się prądem i ukazały się oznaki
magii. Chcieli mu pomóc, ale przez nich nie mógł się skupić, więc wyrzucał ich
z domu. Często też mówił do siebie takie rzeczy, że Silver patrzyła na niego,
jakby widziała go pierwszy raz w życiu. Szukał informacji w internecie, w
książkach i u innych ludzi. Według Evelyn kopał się prądem zbyt często, ale
twierdził, że jest mu to potrzebne do badań.
Silver przyniosła mu
kawę, gdy utknął w martwym punkcie. W geście irytacji rzucił kartki na drugi
koniec pokoju.
— Mam to gdzieś. Nie
wiem, jak ją przywrócić na stałe — stwierdził i z bolącą głową położył się na
kanapie.
— Bo za dużo nad tym
siedzisz — odpowiedziała. — Odpocznij trochę, zdystansuj.
Spojrzał na nią.
— To mi w tym pomóż —
uśmiechnął się zadziornie.
— Możemy iść na spacer,
na zakupy, na koncert. Możemy coś ugotować. Możemy…
— … się kochać…
— … zacząć się
rozbierać, całować i dotykać, ale przecież się zmęczysz, a nie o to tutaj
chodzi.
— Zołza.
— Nie mam racji? —
zdumiała się.
— Zmęczenie fizyczne
eliminuje zmęczenie psychiczne.
— Pierwszy raz słyszę
taką teorię.
— Bo dopiero ją
wymyśliłem.
— Skoro tak…
Odstawiła kawę i
wślizgnęła się na jego biodra. Pochyliła się nad nim i pocałowała mocno w usta,
odgradzając ich od świata zasłoną włosów. Położył dłoń na jej krzyżu, a po
chwili wsunął ją pod jej bluzkę.
— Khm… Khm… Nie
chciałbym wam przeszkadzać…
Silver pisnęła i
podskoczyła, przypadkiem uderzając Harry’ego kolanem między nogi. Wydał z
siebie stłumiony skowyt, chwytając się za znokautowane miejsce. Blondynka zeskoczyła
z niego, a on sturlał się na ziemię ze łzami w oczach.
— Zabiłaś mnie —
wychrypiał cicho.
— Przepraszam —
pisnęła.
— Podmuchaj.
Głowa Alano w kominku
wybuchnęła śmiechem, a Evelyn trzepnęła męża w czuprynę, lecz od razu spojrzała
na niego niepewnie.
— Możemy? Bo trochę
niewygodnie — rzekł z rozbawieniem Hiszpan, a Furia w odpowiedzi stęknął
twierdząco
Alano wyszedł z
kominka, a zaraz za nim reszta dywizjonu.
— Co mu jest? — spytała
Madison, gdy dostrzegła Harry’ego leżącego na ziemi ze zbolałą miną i Silver
siedzącą obok niego z niepokojem.
Alano zaczął się
niekontrolowanie śmiać, a blondynka rzekła słabo:
— Przypadkiem go
znokautowałam.
— Jak? — zdumiał się
Isaac.
— A jak myślisz?! —
warknął słabo Furia.
— Rozumiem — parsknął,
nie potrafiąc się powstrzymać.
— Stary, współczuję —
rzekł szczerze Mickey, który wiedział, co to za ból.
— Własna żona — wydusił
Furia. — Z drugim dzieckiem możemy się pożegnać.
Madison zachichotała,
gdy Evelyn podrapała się po głowie z zakłopotaniem. Harry zaczął powoli się podnosić,
ale jego mina mówiła sama za siebie.
— Co chcieliście? —
wydukał.
— Mówiłeś, że utknąłeś
w martwym punkcie, więc chcieliśmy ci pomóc — odparł Stan, patrząc na niego
współczująco, ale nie mógł powstrzymać lekkiego rozbawienia.
— Przyda się — wymamrotał
słabo.
Wspiął się na kanapę, a
Silver poszła zrobić coś do picia, rzucając mu jeszcze przepraszające
spojrzenie.
— Gdzie utknąłeś?
— Ustaliłem natężenie
prądu, jakim musimy się kopnąć. Problem w tym, że to może nas zabić. Tak jak
kopniak Silver.
Parsknęli śmiechem, ale
zaraz spoważnieli.
— Może mniejsze
natężenie, ale dotknięcie mokrą skórą?
— Zmniejszenie nic nam
nie da. Mokra skóra zwiększy tylko prawdopodobieństwo kopnięcia.
— Może kilkurazowe
porażenie w krótkim odstępie czasu?
— Próbowałem z małym natężeniem.
Magia nie działa dłużej niż po jednym kopnięciu prądem.
— A może mniejsze
natężenie, ale dłuższy czas rażenia?
— Nie wiem, czy byśmy
przeżyli przykładowo minutowe zetknięcie z prądem. Prąd musi dotrzeć do każdej
części ciała, żeby rozbudzić magię we krwi. Ona jest w ciele, ale uśpiona, a
rozbudzimy ją krótkim impulsem, gdy porazimy się prądem. Takie wyrwanie jej ze
snu.
— Każda część ciała —
mruknął do siebie Jasper. — Może nie wystarczy dotknąć przewodnika prądu ręką,
tylko całym ciałem, żeby szybciej rozeszła się po organizmie?
— Jak chcesz to zrobić?
— zapytał Jason, gdy Silver postawiła przed nimi kubki z kawą.
— Na myśl przychodzi mi
krzesło elektryczne. Tyle, że zetknięcie prądu bezpośrednio z czaszką może być
jeszcze bardziej niebezpieczne.
Evelyn machnęła
różdżką, by przywołać cukier pod uważnym spojrzeniem Harry’ego.
— A może kontakt z
magią, żeby wywołać magię? — rzekł, nie odwracając od niej oczu. — Gdy jesteśmy
pod wpływem zaklęcia, magia dociera do ciała i umysłu, żeby ono podziałało,
chociaż nad tym nie można zapanować.
— Czyli ktoś musiałby rzucać
na nas zaklęcie, w trakcie gdy byśmy się razili prądem — wywnioskowała Madison.
— Wtedy moglibyśmy
obniżyć natężenie prądu, bo zaklęcie dodatkowo pobudzi magię — zakończył Furia.
— Widzisz? Sama nasza
obecność pobudziła twoje komórki mózgowe — wyszczerzył się Alano.
Z pomieszczenia obok
dotarł do nich płacz Gabriela, więc Silver szybko do niego poszła i po chwili
wróciła wraz z nim do salonu. Już uspokojone dziecko siedziało na kolanach mamy
z jej pomocą i sięgało do kubka z herbatą.
— On jest słodki —
zagruchała Madison. — Hej, Gabriel.
Chłopczyk spojrzał na
nią, gdy wypowiedziała jego imię. Madison pomachała mu z drugiego końca stołu
i, ku jej radości, Gabriel powtórzył nieporadnie tę czynność. Aż klasnęła w
dłonie, co chłopczyk również powtórzył.
— Naśladowanie to jego
ulubiona zabawa — stwierdziła Evelyn.
— Można zauważyć —
odpowiedział Navid, gdy Gabriel znowu odpowiedział na machanie Madison.
Po jakimś czasie
chłopczyk wyciągnął rączki w stronę Harry’ego z głośnym okrzykiem zwracającym
uwagę Furii.
— Matka się znudziła.
Teraz ojciec — oznajmiła Silver, podając mu Gabriela.
Furia zrobił z niego
samolot, co spotkało się z radosnym śmiechem dziecka.
— Widok ojca z
dzieckiem to najsłodszy widok na świecie. Amen — oznajmiła Madison.
— Coś proponujesz? —
zagadnął Alano.
Madison zmierzyła go od
góry do dołu.
— Ty byś wyglądał jak
starszy brat, a nie ojciec — podsumowała.
— Byłbym wzorowym
ojcem. Nie znacie moich możliwości.
— Chcesz potrzymać
Gabriela? — zapytał Furia, a ten spojrzał na niego z konsternacją.
Wszyscy zaczęli się
śmiać, a chłopczyk do nich dołączył, co wzbudziło kolejną falę zachwycenia
Madison. Zaczęli dokładniej omawiać cały proces przywracania magii, a Gabriel
co chwilę im przerywał, starając się zwrócić uwagę swojego ojca na siebie.
— Jakie zaklęcie daje
dłuższy efekt? — zapytał Jasper. — Rozbrajające należy do krótkich, więc
odpada.
— Do głowy przychodzi
mi torturujące — mruknął Mickey.
— Coś mniej
szkodliwego.
Zapadła chwila ciszy.
— Ta-ta.
Wszyscy spojrzeli na
małego Gabriela, który wypowiedział te sylaby, patrząc na Harry’ego. Furia
wyglądał na zaskoczonego.
—A! Poznaje cię —
pisnęła Madison.
Brunet uśmiechnął się i
pocałował synka w czubek głowy, widząc uśmiech Silver. Furia wyglądał na
najszczęśliwszego człowieka na Ziemi.
Chociaż Harry miał
świadomość, że prawdopodobnie już niedługo opuści znienawidzone miejsce pracy,
postanowił nie odkładać jej na boczny tor. Pracował tak jak wcześniej,
ignorując powarkiwania Emmy i kokietowanie Elizy. W międzyczasie dopracowywał
całe badanie, żeby nie zdarzył się żaden groźniejszy wypadek. Nie chciał zabić
którejś siódemki przez jakieś niedopatrzenie i mimo ich niecierpliwości, dał
sobie jeszcze kilka dni na sprawdzenie wszystkiego. Wiedział, że będą
potrzebowali kogoś, kto rzuci na nich zaklęcie i pomoże im, gdy zajdzie taka
potrzeba. W myślach miał Teodora, który znał się na eliksirach i był
zaznajomiony z podstawami uzdrowicielstwa.
— Będzie jeszcze
potrzebny ktoś, kto odłączy nas od prądu — rzekła Madison na kolejnym
spotkaniu, gdzie mieli ustalić szczegóły. — Ktoś magiczny, w razie wypadku.
Wiecie jak jest z prądem. Jak zaciśniesz dłonie na kablu, to go nie puścisz z
własnej woli. Teodor będzie od eliksirów i niech się na tym skupi, a osoba
rzucająca zaklęcie nie zareaguje od razu po zakończeniu zaklęcia. Potrzebujemy
jeszcze kogoś, kto nie straci głowy, gdy stanie się coś niepowołanego i
dostrzeże, że coś jest nie tak i to przerwie.
Zadecydowali, że Remus
będzie do tego najlepszy, a Syriusz ze swoim doświadczeniem przyda się przy
rzucaniu zaklęcia. Harry miał wszystko załatwić w najbliższym czasie. Umówił
się z nimi oraz Teodorem w swoim domu, gdy wszyscy znaleźli czas. Wytłumaczył
im całą sytuację i efekt badań, pokazując im nawet, że zwykłe kopnięcie prądem
pobudza w nim magię.
— Jesteś pewny, że to
całkowicie zwróci wam magię? — zapytał Teo, przeglądając notatki.
— Wychodzi na to, że
tak. Im wyższe natężenie miał prąd, tym dłużej mogłem używać magii, ale to był
za mały impuls, żeby pobudzić ją całkowicie. Rzucone zaklęcie w trakcie rażenia
zwiększy przepływ magii i zminimalizuje ryzyko kopnięcia w kalendarz przy zbyt
wysokim natężeniu bez magii. Potrzebujemy tylko osoby, która pomoże nam po
porażeniu, innej, która rzuci zaklęcie i jeszcze jednej, która nie straci głowy,
gdy coś się wymknie spod kontroli i będzie panowała nad tym, żeby nie
przesadzić z natężeniem i czasem.
Cała trójka zgodziła
się wziąć udział w tym przedsięwzięciu, wiedząc, że jeśli oni się nie zgodzą,
to siódemki znajdą kogoś innego do pomocy. Problem stanowił jeszcze przedmiot
kontrolujący natężenie prądu, jednak tym zajął się Jason. Dziwna skrzynka z
pomiarem natężenia prądu podłączona była do kabla zakończonego jakimś
zaokrąglonym przedmiotem, który mieli chwycić w dłonie.
— To jest cholernie niebezpieczne
— mruknął Teodor do Lunatyka i Łapy, gdy Furia poszedł otworzyć drzwi
siódemkom.
Jadalnia była
przygotowana do całego eksperymentu. Silver z Gabrielem była u swoich rodziców.
— Chwila zawahania i
może być kiepsko — dodał Remus.
— Nie wybijemy im tego
z głowy — stwierdził Syriusz. — W ich sytuacji też chciałbym to zrobić.
Siódemki zaczęły
wchodzić do jadalni, witając się z nimi. Nie wyglądały na pewnych siebie.
— Przeraża mnie ten
przyrząd — rzekł Alano.
— U mnie górę bierze
perspektywa pracy, w której stary grubas nie będzie mną pomiatać — oznajmił
Isaac.
— Kto pierwszy?
Cisza.
— Furia, czyń honory
kapitana — pisnął Hiszpan i zwiał do salonu, a zaraz za nim pozostali.
— Tchórze — mruknął
Harry. — Dam wam tyle papierkowej roboty, że mnie popamiętacie!
Syriusz parsknął
śmiechem.
— Wszystko gotowe —
powiedział Teo, odstawiając odpowiednie eliksiry na ladę. Harry podszedł do
przyrządu i chwycił dłońmi końcówkę — Na trzy. Raz… dwa… trzy!
Syriusz i Remus
zareagowali jednocześnie. Prąd i zaklęcie uderzyły Furię w tym samym momencie.
Rozległ się zgrzyt. Auror czuł, jak zaklęcie mrowiące rozchodzi się po jego
ciele, łącząc się z działaniem prądu elektrycznego. Pociemniało mu w oczach, a
krew niemal wrzała.
W następnej chwili
siedział już na ziemi przerażony, trzęsąc się mocno i czując, że ciężko bierze
mu się oddech. Teodor wstrzykiwał mu coś do żyły, a Łapa przytrzymywał jego
ręce w misce z jakąś substancją łagodzącą poparzoną na dłoniach skórę.
— Słyszysz mnie? —
zapytał Teo, a on skinął lekko głową. — Wszystko widzisz? — Ponownie
potwierdził. — Lepiej, żeby reszta też tak reagowała.
Oddech Harry’ego powoli
się regulował, choć drżenia ciała nadal nie mógł powstrzymać. Remus wyciągnął
jedną z jego dłoni z miski i zawinął ją w bandaż. Podobnie zrobił z drugą dłonią.
— Dajcie mi różdżkę —
wydusił Furia.
— Teraz? Oszalałeś? —
oburzył się Łapa.
— Jak nie uwolnię
magii, to rozwali mnie od środka — wychrypiał. — Mówię poważnie.
Syriusz przekazał mu
swoją różdżkę. Gdy chłopak tylko jej dotknął, wybuchła różnokolorowymi
promieniami jak fajerwerki. Po chwili zaklęcia traciły na sile, aż ustały.
Furia oddał chrzestnemu różdżkę.
— I jak? — zapytał
Lunatyk.
— Chyba wróciło na
stałe — odparł. — Przynajmniej nie czuję, że czegoś mi brakuje, jak w ostatnim
czasie.
— Wróciła świadomość
istnienia magii w ciele — stwierdził Teodor. — Sprawdzimy za godzinę, czy
wszystko jest okej i wtedy weźmiemy się za resztę.
Pomogli wstać
trzęsącemu się Harry’emu i przeszli ze zdemolowanej jadalni do salonu. Dywizjon
od razu spojrzał w ich stronę, oceniając stan kapitana. Był przeraźliwie blady,
telepał się jak ręce alkoholika, a dłonie, które uległy poparzeniu, miał
zabandażowane.
Całą godzinę Harry
przesiedział pod czujnym okiem Teodora, który co jakiś czas sprawdzał jego
stan, by być pewnym, że wszystko jest w porządku. Po tym czasie chłopak nadal
mógł rzucać zaklęcia, więc doświadczenie uznali za udane.
— Kto teraz? — zapytał
w końcu Teo.
— Dobra, ja. Wolę mieć
to za sobą — odparł Jason.
Wraz z Remusem,
Syriuszem i Teodorem zniknął za drzwiami jadalni. Po powrocie nie wyglądał
lepiej od Harry’ego. Okazało się, że również musiał wyładować swoją magię, więc
uznali, że to normalna reakcja organizmu. W trakcie eksperymentu Madison
straciła przytomność, a u Navida doszło do bezdechu. Poza tym większość
reagowała podobnie jak Furia i Jason, z mniejszym lub większym natężeniem. Po
całym doświadczeniu wszyscy odzyskali magię, jednak z oceną postanowili
poczekać kolejne trzy dni.
**************************
Priori Incantatem, na razie nie nastawiajcie się na miniaturki, bo wena pokazała mi środkowy palec ;) Najpierw muszę się spiąć i zakończyć w zeszycie Instynkt. Może później skupię się na miniaturkach. Chyba że coś mi w między czasie odbije.
Dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem :)
Muszę chyba ponarzekać na wenę, bo znowu ma wahania nastrojów. Tak to jest, jak chce się jak najszybciej skończyć opowiadanie. Tak samo miałam na koniec Bitwy, gdzie utknęłam przy ostatnich rozdziałach. Sytuacja się powtarza i bardzo mnie to irytuje, ale mam nadzieję, że wreszcie ruszę z miejsca.
Do kolejnej soboty ;*
Hahahahah,nokaut Silver mnie rozwalił xD
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo krótki ;(
Dużo weny,i do następnej soboty :p
Wspaniałe
OdpowiedzUsuńdoskonałe
sama wiesz nie musze wymyślać dalej
CUDO!!! Nokaut Silver mnie powalił :) Już wyobrażam sobie minę szefa aurorów gdy okaże się, że odzyskali magię :D Szkoda że tak krótko :(
OdpowiedzUsuńDużo weny i do następnego rozdziału :D
Rozdział bardzo mi się podobał. Nie zazdroszczę siódemkom "terapii" :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać tego, gdy siódemki pójdą do ministerstwa z tymi rewelacjami :D Mam nadzieję, że to opiszesz
Życzę Weny :D
Genialne!! Już nie mogę się doczekać, aż Harry będzie się zwalniał :D tam musi być jakaś fajna sytuacja, czuję to ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawienia ze Stambułu (international blog ^^).
Wpadłam, przypadkiem trafiając na nowy rozdział. Tak, po Przepowiedni Trelawney tego się właśnie spodziewałam. Czekam na mrożące krew w żyłach i niesprawiedliwe jak życie konsekwencje... ale może będziesz miłosierna i takowe się nie pojawią?
OdpowiedzUsuńWraz z pojawieniem się magii zwiększy się liczba ich problemów - ten, kto chciał ich wyeliminować, na bank się wkurwi - jednak co za życie czekałoby ich w mugolskim świecie po poznaniu czegoś tak niezwykłego jak czary?
Pozdrawiam i weny życzę : )
Uwaga, uwaga genialny Potter powraca!!!
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
I ten kawałek o Emmie "— Żmija, Zołza, Suka, Jędza, Wiedźma, Franca. Jak wolisz. Z Wilsonem wymyśliliśmy na nią całą epopeję przezwisk[...]"
Rozjebało mnie, ni mniej ni więcej :)
Kochana, nie przejmuj się , wena to wredna suka (lub wredny kutas , do wyboru :p) i doskonale to rozumiem. Myślę , że inni też, prawda?
Wspieramy i kochamy Cię mocniutko, poczekamy cierpliwie i na Instynkt i na miniaturki :)
Więcej pisać nie będę , bo znowu rozpiszę się jak nie wiadomo kto, a przecież jestem tylko wierną czytelniczką i za bardzo nie mam co krytykować , prawda? No , ale kończąc , życzę jeszcze raz powrotu Łaskawej Matki Weny i czekam <3
Priori ^^
Mam nadzieje że koniec będzie lepszy od tego w Drugim Obliczu. Docenić trzeba całe opowiadanie, piękne love story, bohaterów i tak dalej, jedna z najlepszych historii ale koniec był traumatyczny. Cóż, zamysł autora nie ma z czym dyskutować. Opowiadanie zwala z nóg. Czemu jednak dwie wersje zakończenia? Czemu, czemu, czemu.... taki kiks na zakończenie :/
OdpowiedzUsuńGenialny!! Pisze tak krotko bo jestem w Grecji.
OdpowiedzUsuńnie doczekam si next.
Ginny
Taaak. Przepraszam, że Cię tak ostatnio komplementuję, ale ciągle mnie zaskakujesz. Prąd był naprawdę świetnym pomysłem. Już się bałam, że znów ich wezmą i za pomocą magi "bam!" i magia jest. Tu musieli się odrobinę bardziej pomęczyć, o wiele więcej inwencji twórczej... Pozostaje mi pogratulować pomysłu :) Liczę jeszcze tylko na jakieś blizny na rękach xD W końcu takie za przeproszeniem pierdolnięcie prądem jednak pozostawia skutki, poparzone ręce itp. W sumie nawet cieszy mnie ich powrót do magii, bo zaczął mnie szlag trafiać równie mocno co ich, kiedy tak się marnowali w zwykłej, mugolskiej pracy. Wierzę, że z niemałą satysfakcją Harry - i reszta dywizjonu - rzuci swoją obecną pracę.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie rozbawiła sytuacja, kiedy Jason z radością jak u dzieciaka poszedł wkładać palce do gniazdka xD Niby w tej sytuacji to nic dziwnego, ale tak patrząc z boku: dwa dorośli faceci uradowani wkładają palce do kontaktu, żeby się cieszyć z porażenia prądem XD
W tym rozdziale znowu błędów nie wyłapałam (o wiele bardziej wolę opcję, że ich nie ma, niż że ich nie zauważyłam :P)
Pozdrawiam,
Frigus. (www.pisanina-frigus.blogspot.com)
Heyo!
OdpowiedzUsuń(Ach, mam chwilową manię na punkcie teletubisiów ;d)
Siedzę sobie i spamuję konwę z kumpelą na fb swoimi uroczymi creepy fotkami :3
A ona? Fochnęła się : '
Łaski bez. Stwierdziłam, że zrobię coś pożytecznego. I tak znalazłam się tutaj!
Jak Potter coś wymyśli...
Ale co tu się dziwić. W końcu wymyślił tarczę na Avadę ;d
Ale reszta?!
Co im odbiło, by kopać się prądem?! O.o
Czy oni są normalni???
(Doobra, nie było tego ostatniego pytania ;d )
Ale przynajmniej magia im wróciła ;D
Zdziwię się, jeśli po tym wszystkim Harry będzie tak normalny, jak przed próbami z prądem w roli głównej ;d
Teraz uwolni się od swojej szefowej XD
Czy będzie robić jakieś problemy z wymówieniem pracy???
PS. WOS, historia i polski napisane ;d
Teraz jeszcze 'tylko' nauki ścisłe i pojutrze języki (uau! Raczej już jutro! O.O )
Matmę nawet lubię, gorzej z innymi przedmiotami ;d
Przecież my na fizyce NIC nie robimy!!!
;-;
Ppzdrawiam,
~Cathy_Riddle
Hej,
OdpowiedzUsuńzwykły przypadek sprawił, że na chwilę odzyskał magię, już zaczął badania, i mam nadzieję, że będzie sukces…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, całkiem zwykły przypadek sprawił, że na chwilę odzyskał magię, i mam nadzieję, że będzie sukces w tych badaniach…
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga