„…Sometimes I think I'd give everything away
To let that animal in
I thought I was above you
I hate that I love you…”
[Black Light Burns – Animal]
Silver czuła strach.
Sytuacja była beznadziejna. Nie musiała być aurorem, by mieć tego świadomość.
Siódemki miały miażdżące osłabienie w starciu z wampirami, które ich okrążyły.
Obywatele stali pod ścianami gotowi do walki, choć magią nie mieli szans na
zabicie bestii. Mogli jedynie je spowolnić, żeby zyskać na czasie.
Siódemki były
ochroniarzami Wampirzej Księgi. Nie miała pojęcia, co to za księga, ale słowa
Harry’ego, że w rękach krwiopijców rozpętałaby trzecią wojnę, dały jej do
zrozumienia, co może zawierać. Wszystko działo się tak strasznie szybko. Nie
mogła uwierzyć, gdy Harry i Jason pozbawili pamięci Alano i Madison, ale gdy
wycelowali w swoje głowy, miała ochotę głośno wrzasnąć. Byli pewni tego, co
chcieli zrobić. Widziała to w ich twarzach. Później rozległ się chaos. Widziała,
jak Jasper pozbawia się pamięci, jak Furia rzuca zaklęcie na Mickeya, jak Jason
patrzy tępo przed siebie, podobnie jak Isaac. A później… Stan i Harry jako
ostatni. Przywódca wampirów ryknął wściekle. Ludzie krzyczeli z przerażenia.
Silver spojrzała z niedowierzaniem na Syriusza, który z kolei wbijał wzrok w
Furię w kompletnym szoku. Wampir nadal wrzeszczał.
— Wszystko
schrzaniliście!
— Są bezbronni. Może
uda się coś z nich…
— Nie będą nawet
wiedzieć, jak się nazywają, idioto! Niech was szlag trafi! Wychodzimy!
Nie zwrócili uwagi na
obywateli, lecz wyszli z Banku Gringotta. Rozległy się odgłosy ulgi. Siódemki
obserwowały wyjście wampirów z zupełnym zdezorientowaniem. Ludzie zaczęli do
nich podchodzić, by sprawdzić ich stan. Evelyn szybko rzuciła się do Furii, gdy
do środka weszli aurorzy.
— Harry, kochanie —
szepnęła do niego, chwytając go za policzki, żeby na nią spojrzał. — Pamiętasz
mnie? — Zerknął na bok z ciągłą dezorientacją na twarzy, a później ponownie na
nią. Nie pamiętał. Widziała to w jego oczach. — Musisz pamiętać — wydusiła.
— Co jest grane? —
warknął kapitan Brygady Uderzeniowej, rozglądając się po pomieszczeniu i widząc
stan siódemek. — Potter!
Harry nie zareagował
nawet na swoje nazwisko.
— Daj im spokój,
człowieku. Wymazali sobie pamięć — powiedział jakiś facet stojący obok.
— Jasna cholera —
wymamrotał do siebie mężczyzna. — Wszyscy?
— Wszyscy — wydusiła
Jasmine.
— Gdzie ja jestem? —
zapytał nagle Stan, patrząc głupio na wszystkich dookoła. — Ktoś mi powie?
Kapitan Brygady
Uderzeniowej zaklął. Odwrócił się do swoich podwładnych.
— Przyprowadźcie ich
wszystkich w jedno miejsce.
— Okej. Też chciałbym
wiedzieć, co ja tutaj robię — rzekł nagle Furia.
Silver ukryła twarz w
dłoniach. Syriusz patrzył na chłopaka z niedowierzaniem.
— Harry, co ci jest? —
zapytał Dixon, a brunet spojrzał na niego z zaskoczeniem.
— Dixon, chodź tu —
powiedziała słabo Carmen.
Łapa dostrzegł równie
przerażone spojrzenia Rona, Hermiony i Ginny.
— Kim ty jesteś? Zostaw
mnie — rzekł z paniką w głosie Alano, gdy ktoś z Brygady Uderzeniowej ciągnął
go w stronę kapitana.
Furia rozglądał się po
pomieszczeniu niewidzącym spojrzeniem.
— Musisz mnie pamiętać
— mówiła do niego słabo Silver ze łzami w oczach, ale wzrok Harry’ego mówił sam
za siebie.
Wszystkie siódemki
zebrano w jedno miejsce. Każdy z nich rozglądał się dookoła, jakby byli tutaj
pierwszy raz w życiu.
— Słuchajcie — zwrócił
się do nich kapitan Brygady Uderzeniowej — zabiorę was do szpitala, okej?
— A kto ty? — zapytał
głupio Jason.
— Jestem waszym
przełożonym. Przed chwilą wymazaliście sobie pamięć, dlatego nic nie wiecie.
— Serio? A po co? —
zdumiał się Isaac.
— Dobre pytanie —
mruknął. — Zabiorę was stąd i na spokojnie wszystko wyjaśnimy, okej?
— No dobra — wymamrotał
Mickey.
— Ale jak wymazaliśmy?
— zauważyła Madison.
Mężczyzna przeczesał
dłonią włosy.
— Jesteście
czarodziejami.
— Wow. Serio? To te
patyki to różdżki? — ucieszył się Jasper.
— Tak — odparł
pułkownik z niezadowoloną miną.
— Merlinie — wydusiła
słabo Jasmine. — Oni kompletnie nic nie pamiętają.
— Ja nie mam różdżki.
Też chcę — naburmuszył się Hiszpan.
— Zaraz ktoś ją
znajdzie — rzekł cierpliwie kapitan Brygady Uderzeniowej. — Chwyćcie za ten
pasek.
Podał im skórzany pasek
od spodni, który chwycili bez pytań.
— Gdzie ich zabieracie?
— zapytał szybko Łapa. — Jesteśmy rodziną — dodał, zanim mężczyzna zadał
pytanie.
— Do punktu
uzdrowicielstwa w Ministerstwie.
— Fajny mundurek —
palnął jeszcze Isaac do mężczyzny, zanim przeniesiono ich świstoklikiem.
— O Merlinie… O
Merlinie… — mamrotała do siebie Silver. — On nic nie pamięta.
Jakiś czas później wraz
z Syriuszem, Tobym i Jasmine przedostała się do Ministerstwa Magii, jednak do
punktu uzdrowicielstwa nikt nie chciał ich wpuścić. Czekali na jakieś wieści,
dostrzegając tylko wchodzące do środka władze Biura Aurorów.
Harry patrzył przed
siebie z kompletną pustką w głowie. Widział zupełnie obcych ludzi w nieznajomym
mu miejscu. Słyszał wrzask, chyba wściekłości. Nie wiedział, co tutaj robi, co
się dzieje i kim jest. Nie znał swojego imienia.
Lecz nagle wszystko
zaczęło wracać. Każde wspomnienie, każda osoba, każde zaklęcie. Wiedział, kim
jest, co tutaj robi i dlaczego na moment stracił pamięć. Musiał grać, udawać.
Nic nie mogło się wydać. Jeszcze nie teraz, nie tutaj, nie przed tymi ludźmi.
Udawał, że nic nie rozumie. Patrzył tępo przed siebie, żeby wszystko wyglądało
realnie, tak jak razem z dywizjonem ćwiczył w biurze. Wampiry wyszły, a on
obserwował ich z dezorientacją w oczach. Udało się. Ochronili Wampirzą Księgę i
samych siebie. Jednak udawanie musiało nadal trwać. Gdzieś tutaj mógł być
zdrajca, szczególnie, że do środka weszli aurorzy. Zobaczył przed sobą Silver i
wiedział, że przed nią będzie mu ciężko.
— Harry, kochanie.
Pamiętasz mnie?
Pamiętał doskonale. Ten
wzrok, dotyk, zapach. Zerknął na bok, bo musiał nabrać sił. Nie mogła dostrzec
jego chwili zawahania. Widział, że zbliża się do nich kapitan Brygady
Uderzeniowej. Nie mógł dać jej żadnego znaku. Zdrajcą mógł być nawet on, mógł
go obserwować. Spojrzał ponownie na Evelyn, starając się być jak najbardziej
realny.
— Musisz pamiętać.
Uwierzyła. Coś ścisnęło
go w żołądku, ale twarz pozostała niewzruszona. Kapitan Brygady Uderzeniowej
zwrócił się do niego po nazwisku. Powstrzymał odruch spojrzenia na niego.
Przecież nie wiedział, jak się nazywa.
— Gdzie ja jestem? —
zapytał głupio Stan siedzący obok niego. — Ktoś mi powie?
Doskonale wczuł się w
rolę kompletnie zdezorientowanego. Kolej
na mnie. Musiał coś powiedzieć. Musiał, żeby było bardziej realnie.
— Okej. Też chciałbym
wiedzieć, co ja tutaj robię.
Powstrzymał kolejny
odruch, gdy na jego słowa Silver ukryła twarz w dłoniach. Rozejrzał się
dookoła. Realność musiała być zapewniona. Dostrzegł pełen niedowierzania wzrok
Syriusza. Szybko odwrócił spojrzenie, żeby mężczyzna czegoś nie dostrzegł.
Gryfoni również na niego patrzyli. Byli przerażeni. Nic dziwnego – nie co dzień
ich kolega ze szkoły wymazuje sobie pamięć.
— Harry, co ci jest? —
dotarł do niego głos Dixona.
Nie odpowiedział,
chociaż chciał przytulić go do siebie, zaśmiać się i powiedzieć: tak się tylko z tobą bawię. Patrzył
dalej. Na moment spojrzenia jego i Jaspera spotkały się, ale musieli udawać, że
się nie znają, więc szybko je od siebie odwrócili. Usłyszał spanikowany głos
Alano. Hiszpan potrafił odegrać swoją rolę perfekcyjnie.
— Musisz mnie pamiętać
— powtórzyła Evelyn drżącym głosem, jakby zaraz miała się rozpłakać.
Łamał jej serce, choć
wcale tego nie chciał. Zebrano wszystkie siódemki. Zerkali na siebie
zdezorientowanymi spojrzeniami, zadając absurdalne pytania. Stwierdzenie Isaaca
o mundurku kapitana Brygady Uderzeniowej było tak głupie, że ledwo ukrył
rozbawienie. Na szczęście w tym momencie świstoklik oderwał ich od ziemi.
Wylądowali w samym
środku punktu uzdrowicielstwa w Ministerstwie Magii. Harry i Stan wymienili
szybkie spojrzenia, gdy pułkownik nakazał im zostać na miejscu, a sam poszedł
po uzdrowicieli. Czekali cierpliwie, nie odzywając się, by zachować wszelkie
środki ostrożności. Po chwili dostali się pod opiekę lekarzy, a kaptan Brygady
wyszedł, prawdopodobnie po wyższe władze Biura Aurorów. Mieli zamiar powiedzieć
prawdę tylko jednej osobie: Edwardowi Knife’owi. Wszyscy inni mieli żyć w
świadomości, że stracili pamięć, dopóki zagrożenie nie minie. Nawet
uzdrowiciele nie znali prawdy, gdy siódemki opisywały objawy swojej
dolegliwości. Wreszcie wrócił pułkownik wraz z Knifem, Johnem Dortonem i kimś z
wyższych dywizjonów. Nikt z siódemek nie wstał, by się odmeldować, co już samo
w sobie było przekazem, że coś jest nie tak.
— Typowe objawy utraty
pamięci — oznajmił jeden z uzdrowicieli do czterech mężczyzn. — Bez wątpienia
wymazali sobie pamięć.
— Na stałe, jak mniemam
— rzekł szef.
— Tak. Tym bardziej, że
większość z nich rzuciła zaklęcie na samych siebie, więc nie kontrolowali siły
zaklęcia.
— A pozostali?
— Zaklęcia były równie
silne.
— Pewnie nie chcieli,
żeby ktoś przebił się przez zaklęcie, gdyby wzięli ich na tortury — stwierdził
John.
— Zapewne —
odpowiedział Knife.
Harry starał się
dyskretnie złapać jego wzrok z nadzieją, że mężczyzna zrozumie przekaz. Na
moment ich spojrzenia się spotkały. Generał wydał kilka poleceń swoim podwładnym,
a później dał znać uzdrowicielom, aby odeszli. Wyciszył pomieszczenie i rzekł:
— Widzę, że
pomyśleliście o dodatkowym zabezpieczeniu dla siebie.
— Sam pan rozumie, że
to było konieczne — odparł Stan.
— Tak, zdaję sobie z
tego sprawę i cieszę się, że to zrobiliście, chociaż nie wiem, jakim sposobem,
bo mamy dziesiątki świadków.
— Obawialiśmy się, że
ktoś może wykorzystać naszą przysięgę do swoich celów. Początkowo nie
sądziliśmy, że zaszkodzi nam ona bardziej, niż przypuszczaliśmy.
— To znaczy?
— Okazało się, że o
księdze słyszeliśmy już wcześniej, ale tego nie skojarzyliśmy. Wspomniano o
niej na szkoleniu. Od tego czasu stracilibyśmy wspomnienia — wyjaśnił Furia.
— No tak — mruknął do
siebie Knife. — Księga, o której zapominają niemal wszyscy aurorzy, bo jest ona
tylko wspomniana, czasami nawet nie z dosłownej nazwy.
— Prosty szczegół, na
który ciężko wpaść — stwierdził Jason.
— I można go łatwo
wykorzystać — dodał szef.
— Właśnie. — Harry
pamiętał słowa Tony’ego, żeby lepiej o nim nie wspominać, więc trochę zmienił
fakty: — Wpadliśmy na pomysł i wykorzystaliśmy Amulety Pamięci. Każdy miał go
przy sobie w trakcie ataku. Rzuciliśmy zaklęcia sami na siebie, bo nie byliśmy
pewni, czy zadziałają również na pamięć odebraną przez przysięgę. Straciliśmy
pamięć tylko na kilka sekund. Później udawaliśmy.
— Sprytne i skuteczne.
Musimy pomyśleć, co teraz zrobić. Zdrajca jest bliżej, niż wcześniej sądziłem.
O przysiędze wiedziała mała grupka osób. Myślałem, że wszyscy są godni
zaufania, jednak najwyraźniej się myliłem.
— Kto o tym wszystkim
wiedział?
— Osoby z wyższych
szczebli, między innymi od Przemienionych, Współpracy Czarodziei i Biura
Aurorów.
— Co z księgą?
— Na dniach ma zostać
przeniesiona. W związku z tą sytuacją wszystko trochę się komplikuje. Gdy ktoś
się dowie, że wymazanie pamięci było blefem, może wykorzystać to jeszcze raz.
Będziecie musieli udawać do momentu przeniesienia. Wszystko zorganizuję tak,
aby do ostatniej chwili nie było nic wiadome. Prosto stąd dostaniecie się do
krypty. Później nie będzie wam groziła utrata pamięci, bo zakończycie swoją
ochronę, więc teoretycznie nie powinniście być już zagrożeni. W praktyce jest
trochę inaczej. Zostaniecie tutaj przez ten czas, będziecie pod opieką
uzdrowicieli, żeby zlikwidować wszystkie podejrzenia. O wszystkim będziemy
wiedzieć tylko my.
— A nasze rodziny? —
zapytał niepewne Mickey.
Knife spojrzał na nich
kolejno.
— Wiecie, że to
zwiększa ryzyko.
— Tylko najbardziej
zaufane osoby…
— Musicie być ich
stuprocentowo pewni — zastrzegł, a oni skinęli głowami. — Powiadomię
odpowiednie osoby i wszystko dokładnie ustalimy.
Harry postanowił
wtajemniczyć we wszystko Syriusza i Silver, dlatego podał ich nazwiska. Później
mężczyzna zostawił ich samych, mówiąc, że wróci niedługo.
— Chyba jesteśmy
lepszymi aktorami, niż twierdził Tyran — stwierdził Jason.
— Na to wychodzi —
odpowiedział Stan. — Chyba nikt się nie zorientował.
— Na razie. Musimy być
czujni nawet przy uzdrowicielach — podsumował Jasper.
— Coś mi przeszło przez
myśl, ale to chyba głupie — rzekł Mickey. — A jeśli zdrajcą jest Knife? —
Zapadła chwila ciszy. — Może za bardzo ufamy, że by tego nie zrobił. O
wszystkim wie.
— To nie jest głupie,
ale weź pod uwagę to, że jego również atakują — odpowiedział Isaac.
— Poza tym na pewno nie
zagrażamy jego pozycji — dodała Madison. — Jesteśmy za młodzi. Musielibyśmy
pozabijać sporo osób, żeby mieć szanse jako najwyżsi szczeblem. No i jest
jednym z najlepszych szefów Biura Aurorów, więc nikt nie będzie chciał pozbawić
go tego stanowiska dla jakiegoś gówniarza. A on doskonale o tym wie, więc nie
ma powodu, żeby się nas pozbyć.
— Słusznie. To by była
głupota z jego strony — rzekł Alano. — Ale ktoś nieźle kombinuje. Najpierw
utrata magii, teraz pamięci. Mocny przeciwnik.
— Upewniliśmy się
chociaż, że to ktoś z wyższych szczebli — rzekł Furia. — Tylko tacy wiedzieli o
naszej misji.
— Albo ma podsłuchy —
zauważył Isaac.
— Gabinet Knife’a jest
chyba przed tym zabezpieczony, nie sądzisz?
— Kto to wie? Wiemy, że
ten ktoś jest cwany. Samo zorganizowanie tego całego ataku i ochrony księgi
było niezłym pomysłem.
— Chyba mam już dosyć
tego kogoś — westchnęła Madison.
— Wiesz… Jesteśmy
aurorami. Takie spiski to nasza praca — odpowiedział Jasper.
Zamilkli, gdy drzwi
gabinetu uzdrowicieli otworzyły się. Udawanie nie było takie proste, ale sobie
radzili. Po jakimś czasie wrócił Knife, oznajmiając im, że przyszły ich
rodziny. Uzdrowiciele postanowili wykorzystać to do badań, więc bliscy siódemek
weszli do środka. Towarzystwo lekarzy automatycznie uniemożliwiało im swobodne
wypowiadanie się. Syriusz i Silver podeszli do łóżka, na którym siedział Harry,
jednak on obserwował uzdrowiciela, który robił mu jakieś badania. Evelyn
przysiadła na posłaniu z niepewnością na twarzy. Nie zerknął na nich, żeby nic
przedwcześnie się nie wydało. Uzdrowiciele wykonali kilka czynności, przez co
siódemki przybiły swoje rodziny, które utwierdziły się w fakcie, że ich bliscy
stracili pamięć.
— Moglibyście nas
zostawić? — spytał wreszcie Knife lekarzy.
Wrócili do gabinetów
pod spojrzeniami aurorów. Generał zabezpieczył pomieszczenie odpowiednimi
zaklęciami i dopiero wtedy Isaac palnął do załamanej matki:
— Mamo, wszystko
pamiętam. Przestań rozpaczać.
— Mógłbyś być odrobinę
delikatniejszy — odparła Madison z oburzeniem.
— W jego słowniku nie
ma takiego słowa — zarechotał Mickey.
— A-ale… co? — zdumiała
się siostra Jaspera
— Udawaliśmy —
wytłumaczył jej brat.
— Cała sytuacja była
aurorską prowokacją — oznajmił Knife.
Rozległy się odgłosy
ulgi. Harry zerknął na Silver, która patrzyła na niego, jakby widziała go
pierwszy raz w życiu.
— Dlatego między innymi
chciałem, żebyście poszli do domów, zanim doszło do ataku — mruknął do niej i
Syriusza.
— Zabiję cię — wydusiła
jedynie dziewczyna.
Łapa patrzył na niego w
milczeniu. Chyba nie wiedział, co ma zrobić. Knife poczekał chwilę, aż emocje
opadną i zaczął wszystko tłumaczyć:
— To, co państwo tutaj
usłyszą, nie może wyjść poza to pomieszczenie. Jak powiedziałem wcześniej,
doszło do aurorskiej prowokacji. Okazało się, ku również mojemu zdziwieniu, że
nawet większość ataku była ustawiona…
Mężczyzna wytłumaczył
rodzinom siódemek całą sytuację: od ochrony Wampirzej Księgi aż do chwili
obecnej.
— Czyli ma to związek z
tą nieszczęsną wyprawą do Afryki? — zauważył ojciec Jasona.
— Tak podejrzewamy —
przyznał generał.
— Czyli ktoś po prostu
chce się ich pozbyć — dodała żona Stana.
— Na to wygląda.
— Kto to taki?
— Cały czas pracujemy
nad tą sprawą.
— Zachciało mu się być
aurorem — histeryzowała siostra Jaspera, a ten spojrzał na nią z irytacją.
— I co teraz? —
zapytała matka Alano.
— Siódemki zostaną
tutaj przez kilka dni. Niedługo przeniesiemy księgę w inne miejsce i dopiero
wtedy wyjdzie na jaw, że była to prowokacja. Siódemki nie będą już ochroną
księgi, więc zagrożenie powinno minąć.
— Powinno, ale nie
minie, bo ten ktoś wymyśli coś nowego — stwierdził ojciec Jasona.
— Całkiem prawdopodobne
— odparł szczerze Knife. — Ważne jest zachowanie wszystkiego w sekrecie, żeby
atak się nie powtórzył. Poza państwem i niektórymi osobami z Biura Aurorów nikt
nie będzie miał tutaj wstępu. Liczę na dyskrecję, bo od tego może zależeć życie
siódemek.
Najwyraźniej to
stwierdzenie najbardziej dało wszystkim do myślenia. Generał skinął im głową na
pożegnanie i po chwili już go nie było. Niemal od razu dywizjon został zasypany
gradem pytań.
— Naprawdę cię zabiję —
stwierdziła Silver po raz drugi.
— Bo zawsze jesteście
tam, gdzie nie powinniście. — Furia wywrócił oczami.
— Mogłeś dać jakiś
znak, że jest okej — mruknął Łapa.
— Nie miałem kiedy.
Zanim wszystko mi się poukładało po zaklęciu, minęło trochę czasu, a później
pojawiła się Brygada i nie było jak. Poza tym nie chciałem, żebyście coś
przypadkiem palnęli.
— Czyli nie możemy
nikogo uspokoić, że nic ci nie jest? — spytała Evelyn, a on pokręcił głową.
— Musimy zachować jak
największe środki ostrożności. Cud, że chociaż na was się zgodził.
— Będzie ciężko…
— Nie macie wyjścia.
Nie chodzi tylko o mnie, ale też o resztę i przy okazji wybuch trzeciej wojny,
więc… — zamilkł.
— Dotarło — westchnął
Syriusz. — Dlaczego zawsze musisz się w coś władować?
— Zadaję sobie to
pytanie mniej więcej od jedenastego roku życia.
Łapa pokręcił głową z
niedowierzaniem.
— Coś ci przynieść? W
końcu spędzisz tutaj kilka dni — rzekła Evelyn.
Harry zerknął na
siódemki.
— Sądzę, że często będę
musiał ich zagłuszać, więc telefon i słuchawki. Koniecznie.
Silver wyszczerzyła
się, a Łapa parsknął śmiechem. Później wszyscy się opanowali, bo wrócili
uzdrowiciele.
Harry wiedział, że
przez ten czas aktorstwo opanuje do perfekcji.
**********************
Mi$ia, jak widać, wyjaśnienie pojawiło się w dzisiejszym rozdziale :)
Steve, zwykle sugerowałam się ilością odwiedzin, bo zawsze w soboty licznik gwałtownie idzie w górę, co widać na wykresach, które widzę jako auror bloga ;) Jednak czasami dobrze by było przeczytać opinie od różnych osób, żeby wiedzieć, czy opowiadanie się podoba ;)
Zasypaliście mnie komentarzami, aż jestem w szoku xD Nie spodziewałam się aż takiego odzewu, ale teraz przynajmniej wiem, że bloga czyta więcej osób niż myślałam ;) Teraz możecie wrócić do cichego śledzenia bloga, bo już wiem, na czym stoję xD
12 dni do Linkin Park, chyba umieram z radości :')
Nie mam kiedy się wyspać :c W tygodniu praca, a teraz jeszcze co tydzień w weekendy do szkoły. Dla śpiocha nie jest to dobry układ ;D
Dobra wiadomość jest taka, że przebrnęłam przez 53 rozdział i mam już część 54. Niedługo powinnam skończyć i nie powinno być żadnych przestojów. Tylko nie wiem, co później, ale o tym będę myśleć po postawieniu ostatniej kropki w zeszycie.
Do kolejnej notki ;*
No trochę nie spodziewałam się takie obrotu spraw :D Liczyłam na prawdziwą sklerozę Siódemek, ale taka alternatywa też może być xD Gdy tak rozmawiali o tym, kto może być zdrajcą, przez głowę przeszło mi dziesiątki wyników, nawet znalazł się tam Harry, który nieświadomie to robił, tak samo jak w poprzednim tomie :D Mój mózg powinien stanowczo się zamknąć. Co do przepowiedni, to wolę nie wysuwać jakiś wniosków, bo pewnie może wybrałaś taki fragment, który o tym mówi, ale jednak potem będzie inaczej. Albo jednak to będzie prawda, a Ty chcesz, abyśmy myśleli, że to nieprawda, a to tak naprawdę prawda xD Dobra, zamknę się, bo mózg już wygasł. ;p
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i pozdrawiam!
Wow. Odczułam niesamowitą ulgę, kiedy przeczytałam, że Harry'emu noc nie jest i, że pamięta Silver. Reszta dywizjonu może pojechać do puszczy w Albanii, udawać albańskie świnie, które jedzą żelkowe misie, i chodzić w fajnych mundurkach, strojach Spidermana, sari albo nawet zupełnie nago, ale Harry musi pamiętać Silver! Albo rzucę w ciebie żelkowym misiem! Jestem cholernie ciekawa, kto atakuje siódemki. Wrr, przez ciebie cały tydzień albo i dłużej będę nad tym myśleć... :'(
OdpowiedzUsuńNo nic, z radości nie umieraj, bo chcę przeczytać kolejne rozdziały i następne opowiadanie również.
Życzę czasu na spanie, ponieważ nie możesz chodzić niewyspana, ponieważ masz pisać, żebym miała co czytać! :D
Pozdrawiam.
Kocham cię za ten rozdział!!!!! :D Niezły plan siódemek, ale ich bliskim to współczuję ;/
OdpowiedzUsuńA w ogóle to co w następnym rozdziale, co?!
Podejrzewam, że ktoś chce wrobić Tony'ego, on nie może być zły!
Piszę żebyś wiedziała że też czytam, chociaż nie chce mi się komentować ;p
Dzulka
Ps: Jeszcze małe pytanko do rozdziału o przywracaniu magii: Skąd się wziął elektryczny czajnik w domu czarodziejów i i gniazdko? ;p
Rewelacyjny ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńJuż nie doczekam się next rozdziału!
Pozdrawiam i życzę weny!
Ojej, nie umiem nawet powiedzieć nic konkretnego bo jestem w lekkim szoku xD ale ogólnie świetnie, niebanalny pomysł i super wykonanie. Do kolejnej soboty :)
OdpowiedzUsuńMiałam taki świetny komentarz, ale chciałam opublikować i się wykasował :/
OdpowiedzUsuńPowiem w skrócie. Krótkie, podoba mi się to aktorstwo, rozwalił mnie tekst Alano o mundurku i rozdział ogólnie good. Nie spodziewałam się tego xD
Jak to nie wiesz, co będzie dalej? Ja ci powiem, co będzie dalej. Dalej będzie następne opowiadanie.
Jak nie to o czym będę myśleć, gdy nie będzie mi się chciało nic robić?
Mi$ia
No jasne, że czytelników trochę masz ^^ Jak zobaczyłam tytuł rozdziału i to wymazywanie pamięci, to od razu zgadła o co chodzi. Jednak bardzo podoba mi się ta akcja z tą księgą. Ciekawa jestem, czyja to wina ^^
OdpowiedzUsuń"które widzę jako auror bloga" - zboczenie potterowskie? :P
Rozdział świetny przez chwilę myślałam że faktycznie stracili pamięć. Jestem ciekawa kto jest szpiclem, może faktycznie Knife a ataki mogły być pozorowane. Cóż pozostaje Nam czekać na kolejne rozdziały z nadzieją że wszystko się ułoży. A mam takie pytanie - planujesz może kolejnego bloga potterowskiego? Drugie oblicze było genialne. Co jakiś czas do niego wracam tak mi się spodobał :) pozdrawiam Sammy
OdpowiedzUsuńCzytam twoje opowiadania na bieżąco, ale raczej na pewno komentuję po raz pierwszy (głownie dlatego, że nie lubię się rozpisywać).
OdpowiedzUsuńOcenię więc całokształt. Piszesz świetnie. Masz genialne pomysły i nie da się nudzić czytając twoje opowiadania. Bardzo fajnie prowadzisz dialogi. No i humor, który, gdy już się pojawia, zawsze wywołuje u mnie uśmiech. Uwielbiam twoją twórczość i gdy tylko mam wolną chwilę, czytam po raz n-ty Drugie Oblicze wraz z Diamentem Ciemności (które nigdy mi się nie nudzą), a co sobotę regularnie wchodzę tutaj =D
Poza tym dużo Ci zawdzięczam. Gdyby nie teksty piosenek, które pojawiają się w twoich opowiadaniach i przed każdym rozdziałem, nigdy nie zainteresowałabym się muzyką Papa Roach i Fall Out Boy ^^.
Więc dziękuję, życzę weny i gorąco pozdrawiam.
PS.: Ja też umieram z radości. Wrocław niby 6h drogi ode mnie, ale jak dzisiaj przyszły mi bilety to przestałam odliczać dni i zaczęłam minuty *,*
Kobieto, ależ żeś mnie przestraszyła! Tak, wiem, cudowne przywitanie xD Rozdział jak zawsze fantastisch! na serio, jak koleżanka powyżej myślałam, ze stracili całą pamięć, a tu taka niespodzianka xD Tiaa telefon i słuchawki mu się bardzo przydadzą - znam ten ból xD Na ich miejscu też podejrzewałabym Knife'a. Wcale się nie zdziwię jeśli to on będzie zdrajcą. Z niecierpliwością czekam na następny i życzę weny ;D
OdpowiedzUsuńNo, czyli tak to rozwiązałaś. Kanon ma wielką lukę co do Obliviate, można je wykorzystać na wiele różnych sposobów, Ty wybrałaś akurat taki i w sumie to dobra opcja. Ciekawi mnie, kto ostatecznie okaże się zdrajcą - ciągle Knife i John są moimi pierwszymi typami, ale wydaje mi się, że to nie będą oni. To byłoby za proste, gdyby jednak oni... Ale czekam na rozwiązanie tej akcji.
OdpowiedzUsuńPodobał mi się fragment, kiedy bliscy dywizjonu dowiedzieli się prawdy (tak wtrącę - moim zdaniem poznali zbyt wiele szczegółów, w końcu to jest top top top secret, ale niech będzie). To było takie pomieszanie dobrego i złego. Mimo że ciągle ktoś na nich poluje, to jednak potrafią trochę pożartować.
Błędów nie widziałam i ja nie wiem, czy to ja tak słabo te rozdziały czytam, czy po prostu tych błędów rzeczywiście nie ma. Kiedyś były po 2-3 na rozdział, teraz ani jednego, czyli muszę pogratulować Tobie i Twojej becie, bo odwaliłyście sporo dobrej roboty :)
Pozdrawiam, Frigus (www.pisanina-frigus.blogspot.com)
PS. Mogłam o czymś zapomnieć, ponieważ piszę komentarz po raz drugi, cholerny blogspot usunął poprzedni, a myślałam, że takie odpały to tylko onet -.-
Hey! ;D
OdpowiedzUsuńNo, ładnie!
Aż się nabrałam!
Zamorduję, za takie straszenie! -_-
Knife szpiegiem?
Szczerze, też tak na początku myślałam ;d
Ale stwierdziłam, że albo ma cholernie dobry powód, którego nie ogarniam, albo jest idiotą ;p
PS. Matma była koszmarem! Aż sama się dziwię, że tak kiepsko mi poszło O.o
Jak miałam rozwiązać zadanie, mając rysunek i polecenie by WYKAZAĆ, że kąt, pod którym przecinają się dwusieczne kątów podstawy wynosi 135°???
Żadnych innych wymiarów! ;-;
Pozdrawiam,
~Cathy_Riddle
Hej,
OdpowiedzUsuńgenialny, myślałam, że naprawdę stracili pamięć a to była prowokacja, są świetnymi aktorami…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
Coś czuję, że to John jest zdrajcą.
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, myślałam, że naprawdę tp stracili pamięć a to była po prostu prowokacja…
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga