„Alone, afraid, the kid you mother made
Sitting in your room drooling like a loser with all this doom
You think, then you start to drink
Then you get so paranoid with all the drugs they fill you with…”
[The Pretty Reckless - Why'd You Bring a Shotgun to the Party]
Pięć dni później Edward
Knife przyszedł do siódemek z informacją, że mają natychmiast przygotować się
do misji ściągnięcia zaklęć ochronnych. W trakcie tych kilku dni dywizjon robił
z siebie idiotów niezliczoną ilość razy, gdy pytali o najmniejsze bzdury, pokazując
swoją niewiedzę. Zdarzało się, że robili to dla rozrywki i zabicia nudy, a
Harry wkładał słuchawki do uszu częściej, niż wcześniej sądził.
Uzdrowiciele aż stanęli
z zaskoczenia, gdy na słowa Knife’a siódemki wyskoczyły z łóżek. Szef Biura
Aurorów oznajmił im, że była to konieczna prowokacja. Po chwili dywizjon szedł
do podziemi Ministerstwa Magii, by ściągnąć zaklęcia ochronne. Po drodze
dołączył do nich szef Departamentu Przemienionych, który wyglądał na zdziwionego
widokiem aurorów.
— Myślałem, że stracili
pamięć — zwrócił się do generała.
— Dodatkowe środki
ostrożności — odparł mężczyzna, a tamten skinął głową ze zrozumieniem.
Całe przeniesienie
księgi przebiegło bardzo szybko i bezproblemowo, bo niemalże nikt nie wiedział
o całym przedsięwzięciu. Po wszystkim Harry wrócił do swojego domu, gdzie
zastał Silver z Gabrielem.
— Już po wszystkim? —
zapytała na wstępie, całując go na powitanie w policzek.
— Dzięki Merlinowi. To
udawanie zaczęło nas już męczyć — odpowiedział, biorąc Gabriela na ręce. — Co
tam, brzdącu? — spytał chłopczyka, a ten w odpowiedzi zaczął wymawiać jakieś
sylaby.
— Chyba musisz
odwiedzić kilka osób — stwierdziła Evelyn. — Wszyscy się martwią.
— Nikt nie wie?
— Nikt. I wiesz co? Daj
znać Hermionie, bo pytała mnie, jak się czujesz.
Harry pokiwał głową w
odpowiedzi. Pobył chwilę z Gabrielem, a następnie postanowił obejść przyjaciół
w celu powiadomienia ich o sytuacji. Zaczął od odwiedzenia Dixona, gdzie przy
okazji Carmen została o wszystkim poinformowana, chociaż stwierdziła, że coś jej
nie pasowało w zachowaniu Syriusza i czegoś się domyślała. Od Jasmine niemal
dostał w twarz za to, że tak ją nastraszył. Jej reakcja okazała się
najpoważniejsza, pewnie dlatego, że wszystko widziała na własne oczy. Pozostali
zareagowali mniej gwałtownie. Na końcu zostawił odwiedziny Hermiony, którą
zastał w pracy. Gdy tylko dziewczyna go zauważyła, natychmiast do niego
podeszła.
— Spokojnie, wszystko
pamiętam — powiedział na wstępie, widząc jej niepewny wyraz twarzy.
— Z twojej miny widzę,
że to jakaś pokręcona historia — odpowiedziała, a on uśmiechnął się lekko w
odpowiedzi. — Za kwadrans kończę pracę. Mógłbyś chwilę poczekać?
— Jasne, nie spieszy mi
się.
Po piętnastu minutach
Hermiona wróciła do niego i razem wyszli na dwór. Pokrótce powiedział
dziewczynie, co stało się feralnego dnia.
— Nawet nie wiesz, jak
pani Weasley to przeżyła — pokręciła głową. — Chociaż w porównaniu z tą akcją w
Afryce, to jeszcze nie było tak źle. Nadal zachowuje się jakbyśmy chodzili do
Hogwartu.
Furia roześmiał się
lekko. Poczuł jednak wyrzuty sumienia, że tak długo nie widział się z panią
Weasley. Z Arturem często mijali się w Ministerstwie Magii, więc od czasu do
czasu o czymś porozmawiali.
— Chyba czas, żebym ją
odwiedził.
— Na pewno się ucieszy.
Od razu ją uspokoisz.
Deportowali się
niedaleko Nory, która w ogóle nie zmieniła się przez te kilka lat. Zapukali do
drzwi, które otworzył im Fred.
— Fałszywy alarm —
oznajmiła na wstępie Hermiona.
— Znowu? — odparł,
witając się z Furią. — Mama będzie wniebowzięta. — Bliźniak wszczął alarm na
cały dom: — Mamo! Mamy gościa!
Harry nie zdziwił się,
gdy skierowali się do kuchni. Z tym miejscem łączyło go wiele pięknych
wspomnień, dlatego poczuł się swobodnie. Pani Weasley była w trakcie robienia
obiadu, a przy stole siedzieli George oraz Ginny. Kobieta spojrzała w jego
stronę i niemal od razu porwała go w ramiona. Zanim zaczęła mu matkować i się
załamywać, powiedział z uśmiechem:
— Wszystko w porządku,
naprawdę.
Molly ledwo
powstrzymała się przed płaczem.
— Na własne oczy widzieliśmy,
jak rzucałeś na siebie zaklęcie — rzekła Ginny z zastanowieniem. — Więc jak?
— Cudownie przywróciłeś
sobie pamięć, tak jak magię — zaproponował George.
— Wiedzieliście o ataku
i wszystko ustawiliście — dodał Fred.
Harry spojrzał na obu.
— Znowu się
zakładaliście — podsumował.
— Cóż… Jak zawsze
musiałeś…
— … się z tego
wyplątać, no nie?
— Więc szukaliśmy
sposobu…
— … jak tym razem…
— … się z tego
wywiniesz.
Ginny zachichotała, a
Furia pokręcił głową z rozbawieniem.
— Prowokacja —
przyznał.
— Wyskakuj z forsy,
braciszku — wyszczerzył się Fred do George’a.
Harry po raz kolejny
musiał powiedzieć, o co chodziło w całej sytuacji, a w międzyczasie pani
Weasley zrobiła herbatę. Później zeszli na przyjemniejsze tematy i Furia nawet
nie wiedział, kiedy nadszedł wieczór. Gdy opuszczał Norę, stwierdził, że
czasami brakuje mu lat dzieciństwa, bo wtedy wszystko wydawało się prostsze.
Tony uśmiechnął się do
siebie, gdy dotarły do niego informacje o ataku wampirów na Pokątną i wymazanie
pamięci przez siódemki. Uśmiechnął się jeszcze bardziej, gdy kilka dni później
Ministerstwo Magii obległa informacja, że z siódemkami wszystko jest w
porządku. Cały plan wypalił, więc był zadowolony. Dywizjon wszystko dokładnie
zaplanował i zrealizował jak należało. Musiał przyznać, że był z nich bardzo
dumny.
Wielokrotnie sam
analizował całą sytuację i wydarzenia, które miały miejsce w ostatnim czasie.
Niewiele osób wiedziało o misji siódemek, więc sprawca musiał znajdować się w
tym kręgu. Żałował, że nie zna wszystkich nazwisk, bo według tego mógł dojść do
jakichś wniosków, a tak krążył po omacku bez pewnych informacji.
Przechodząc przez
korytarz, minął się z szefem Departamentu Kontroli nad Przemienionymi. Trochę
się tym zdziwił i zerknął nawet, gdzie skręca mężczyzna. Co mógł tutaj robić?
Stwierdził, że zapewne szedł w jakiejś sprawie do Knife’a, bo, Tony w to nie
wątpił, był zaznajomiony z misją siódemek. W końcu był szefem departamentu
zajmującym się bezpieczeństwem ksiąg innych ras. Tylko po co mógł do niego iść
kilka dni po zakończeniu całej sprawy?
Z natury nie był
ciekawski, ale ta sprawa nie dawała mu spokoju. Co było tak ważne, że szef
Departamentu Kontroli nad Przemienionymi szedł do samego szefa Biura Aurorów?
To musiała być poważna sprawa. Po chwili wahania zmienił kierunek wędrówki. Dla
swojego świętego spokoju musiał to sprawdzić. Ruszył do gabinetów aurorów,
minął biuro Brygady Uderzeniowej, śledczych, techników, specjalistów, biuro
Johna, zastępcy Knife’a i do samego Knife’a. Wszedł do środka, a sekretarka
spojrzała na niego.
— Jest generał? —
zapytał.
— Tak, aspirancie.
— Jest zajęty?
— Mogę spytać, czy
znajdzie chwilę czasu.
— Nikogo u niego nie
ma?
— Nie. Dlaczego pan
pyta?
Tony zmarszczył brwi.
— Nieważne. Już w
porządku.
Wyszedł, a następnie
zerknął w głąb korytarza, stwierdzając, że szef Departamentu Kontroli nad
Przemienionymi musiał przejść dalej. Pokręcił głową i ruszył w swoją stronę. Popadam w paranoję.
Dwa dni później kraj
obiegła informacja o śmierci zastępcy Edwarda Knife’a. Mężczyzna popełnił
samobójstwo, zjadając śmiertelną dawkę mugolskich tabletek nasennych. Żona
znalazła go kilka godzin później, lecz na ratunek było już za późno. Według
zeznań wynikało, że inspektor miał ostatnio problemy finansowe i popadł w
długi. Uznano, że była to przyczyna jego samobójstwa.
— Pierwsza ofiara? —
zapytał Jason w biurze.
— Całkiem możliwe —
odpowiedziała Madison.
— Chciałbym sprawdzić
akta tej sprawy — mruknął Stan. — Z gazet i plotek za dużo się nie dowiemy, a w
aktach mogą być dość istotne informacje.
— Jeśli kogoś do nich
dopuszczą, to będzie cud — stwierdził Isaac, a oni musieli się z nim niechętnie
zgodzić.
Trzy dni później Harry
szedł korytarzem w stronę gabinetu Johna, gdy dostrzegł Tony’ego Hurta
wychodzącego z miejsca, do którego zmierzał. Nic nie mówiąc, mężczyzna
odciągnął go na bok, wyglądając na poruszonego. Rozejrzał się po korytarzu,
zanim powiedział cicho:
— Jutro o dwudziestej
spotkajmy się w Dziurawym Kotle. Mam ważne informacje, dobrze ukryte. Nikomu
nie mów.
Furia skinął jedynie
głową, a Tony odszedł bez dalszych słów. Brunet dostał się do gabinetu Johna.
Nadchodziła kolejna
misja.
Następnego dnia, tak
jak przekazał mu były opiekun, Harry pojawił się o ustalonej godzinie w
Dziurawym Kotle. Czekał na mężczyznę dobrą godzinę, jednak ten się nie pojawił.
Lekko go to zaniepokoiło, gdyż Tony nie był człowiekiem niedotrzymującym słowa.
Wrócił do domu z mętlikiem w głowie, mając nadzieję, że złapie go następnego
dnia w Ministerstwie Magii. Pojawił się w nim wcześniej niż zwykle, zastając w
biurze olbrzymi chaos. O jego uszy obiły się słowa atak, Hurt i Court. Zatrzymał Olivera, którego znał
ze szkolenia, gdy ten wracał z nocnej zmiany.
— O co chodzi?
Oliver spojrzał na
niego dziwnym wzrokiem.
— Wczoraj doszło do
ataku na Courta w jego gabinecie. Wiesz, kto go zaatakował? Hurt. — Harry
rozszerzył oczy na te słowa. — Znaleziono przy nim tabletki nasenne, którymi
zabił się zastępca Knife’a. Cóż, to chyba jednak nie było samobójstwo. Według
Courta Hurt chciał nafaszerować go pigułkami, ale udało mu się obronić. W
trakcie pojedynku Hurt rzucił w niego nieznanym zaklęciem czarnomagicznym, ale
Court je odbił i trafiło w Hurta. Leży w śpiączce w Mungu. Prawdopodobnie
oskarżą go o zdradę kraju, bo Court twierdzi, że Hurt przyznał się do ataków na
Knife’a i ma dowody w postaci wspomnień.
Furia patrzył na niego
jak zamurowany, gdy tłumaczył mu całą sytuację.
— Kiedy to było?
— Wczoraj przed
dwudziestą.
— Nie było żadnych
świadków?
— Wszyscy poszli do
domów, a Court został po godzinach. To jedyny świadek. Co jak co, ale po Hurcie
się tego nie spodziewałem.
Harry podziękował mu za
informacje i szybko poszedł do gabinetu siódemek, myśląc na wysokich obrotach.
Biuro było kompletnie puste, a chłopak opadł na krzesło niemal mechanicznie.
— Co jest grane? —
szepnął do siebie.
Tony miał się z nim
spotkać w momencie, gdy doszło do ataku. Mężczyzna nie pojawił się na umówionym
spotkaniu i zapadł w śpiączkę, oskarżony o zdradę kraju. Miał jakieś
informacje, które chciał mu przekazać. Tylko że to właśnie Tony zaatakował i
miał przy sobie tabletki, którymi nafaszerowano Timesa – zastępcę Knife’a.
Rzekomo przyznał się, że to on atakował szefa Biura Aurorów i były na to twarde
dowody. A skoro to on miał atakować Knife’a, to atakował także siódemki. Cholera, on wiedział o misjach. Był tutaj
przed wyprawą do Afryki. Wiedział o ochronie księgi. Zrobiło mu się słabo,
gdy dotarło do niego, że ufali złej osobie. Ale
w takim razie po co zaproponował nam prowokację i przekazał Amulety Pamięci? I
co chciał mi przekazać? Jego rozmyślania przerwali wchodzący do biura Alano
i Mickey.
— Ty już tutaj? —
zdziwił się Hiszpan.
— Słyszeliście o
aferze?
Pokręcili głowami, więc
Harry wytłumaczył im, czego się dowiedział. Obaj byli w kompletnym szoku. Jakiś
czas później w gabinecie siedział cały dywizjon zaznajomiony z sytuacją.
— Wszystko do siebie
pasuje, oprócz jednego: dlaczego dał nam Amulety Pamięci? — rzekł Jason.
— Dla zmyłki? — mruknął
niepewnie Isaac.
— Sam w to nie
wierzysz.
Po chwili wahania Harry
postanowił wtajemniczyć ich głębiej w sytuację.
— Miałem się z nim wczoraj
spotkać — rzekł, a oni przenieśli na niego spojrzenia. — Gdy szedłem do Johna,
on od niego wychodził. Zaciągnął mnie na bok i powiedział, żebym był o
dwudziestej w Dziurawym Kotle, bo ma ważne informacje. Wtedy doszło do ataku.
— Nie wiesz, co to były
za informacje?
— Nie. Nic mi nie
powiedział poza tym, co wam przekazałem. No i jeszcze, że nie miałem nikomu o
tym mówić.
— Może chciał cię
zwabić i… — Jasper zawiesił głos. — Nikt by nie wiedział, co się stało.
— Wszystko miałoby ręce
i nogi, poza tymi cholernymi amuletami — stwierdził Stan.
Odpowiedź na pytanie
była jedyną rzeczą, przez którą ogarniały ich wątpliwości.
Harry zdawał sobie sprawę
z tego, że sytuacja jest coraz bardziej niebezpieczna, jednak nie wtajemniczał
w to nikogo ze swoich bliskich. Nie chciał sprowadzać na nich
niebezpieczeństwa, chociaż bał się, że robi to samą swoją obecnością. Silver
czytała jednak gazety i Furia nie wątpił, że w jej głowie tworzą się różne
myśli. Postanowił na własną rękę odszukać informacji, o których wspomniał mu
Tony. To musiało być coś ważnego, skoro zapadł w śpiączkę w dzień, w którym
miał mu o wszystkim powiedzieć. Cała sprawa była zbyt prosto wytłumaczona.
Gdzieś musiał być haczyk. Może Tony został podstępnie wrobiony i uciszono go,
bo wiedział za dużo?
Nie miał pojęcia, gdzie
Tony mógł ukryć tak ważne informacje, być może ujawniające sprawcę tych
wszystkich dziwnych sytuacji. W tajemnicy szukał wzmianki o jego miejscu
zamieszkania bądź czegoś, co by go naprowadziło na trop. Docierały do niego
kolejne wiadomości. Raz nawet przesłuchiwano go w sprawie wyprawy do Afryki,
gdzie miał potwierdzić, czy Tony był wtedy w ich gabinecie. W efekcie końcowym
Hurt został oskarżony o ataki na szefa Biura Aurorów, wysłanie siódemek do
Afryki, współpracę z wampirami, zabójstwo zastępcy Knife’a i atak na Courta.
Gdy Silver przeczytała ten artykuł, stwierdziła:
— Wreszcie to się
skończy. Myślałam, że tego nie rozwiążą. — Ścisnęła Harry’ego za rękę. — Pewnie
nie spodziewaliście się, że to on za wszystkim stoi — mruknęła.
Nie potrafił jej nic na
to odpowiedzieć. Jej słowa wcale go nie uspokoiły, lecz wzbudziły jeszcze
większe wątpliwości.
Niezbyt legalnym
sposobem dostał w ręce akta osobowe Tony’ego. Szybko przejrzał ogólne
informacje, ale nie było tam nic istotnego. Jedyną pożyteczną wiadomością był
adres jego matki, która była najbliższą rodziną mężczyzny. Zapisał sobie jej
dane i prędko odłożył akta na miejsce, zanim ktoś go nakrył.
Do Heleny Hurt wybrał
się następnego dnia po pracy. Nie miał pojęcia, co zrobi, jeśli kobieta nie
poda mu żadnych konkretnych wiadomości. Stanął przed niewielkim domkiem i
zadzwonił do drzwi. Otworzyła mu niska staruszka z wieloma zmarszczkami na
twarzy, okularami na nosie i z laską w dłoni.
— Dzień dobry —
przywitał się. — Pani Helena Hurt?
— Dzień dobry. Tak,
chłopcze — odpowiedziała słabym głosem.
— Jestem Harry Potter.
Mógłbym zadać pani kilka pytań odnośnie pani syna?
Kobieta otworzyła
szerzej drzwi, wpuszczając go do środka.
— Mój syn nie jest
zdrajcą — powiedziała pewnie, prowadząc go przez ciasny korytarzyk do salonu
zagraconego przez mnóstwo niepotrzebnych rzeczy.
— Wiem — odpowiedział
Harry. — Był moim opiekunem na szkoleniu.
— Auror, tak?
— Tak, ale jestem tutaj
raczej prywatnie. Chciałem spytać, czy nie zostawił pani żadnych dokumentów. Według
niego były dość ważne. Miał mi je przekazać, ale nie zdążył, a mogą mieć
kluczowe znaczenie w udowodnieniu, że jest niewinny.
— Tony często przynosił
tutaj swoje rzeczy. Nie pytałam nigdy, co to jest.
— Był tutaj ostatnio?
— Dwa dni przed tym
felernym zdarzeniem. Może herbatki?
— Nie, bardzo dziękuję
— odpowiedział uprzejmie. — A czy mógłbym poszukać tych dokumentów?
Spojrzała na niego spod
ciężkich powiek. Wyglądała na bardzo starą kobietę z różnymi życiowymi
doświadczeniami. Powoli zaprowadziła go do odpowiedniego pomieszczenia. Lokum
wyglądało na od dawna nieużywane, ale odwiedzane. Harry od razu mógł
stwierdzić, że to pokój Tony’ego z lat młodości. Na ścianach wisiały plakaty
jakiejś drużyny quidditcha. Furii pomieszczenie kojarzyło się z pokojem Rona w
Norze.
— Myślę, że jeśli
chodzi o dokumenty, to mogą być w biurku — rzekła matka mężczyzny.
Auror skinął głową i
otworzył szufladę, w której znalazł różne dokumenty. Zaczął je przeglądać, ale
po pierwszym rzucie oka większość od razu mógł odłożyć na bok. Stwierdził, że
chyba nic tutaj nie znajdzie, jednak gdy dotarł na samo dno szuflady,
zainteresowała go jedna z teczek podpisana: Marcel
Worson. Nazwisko skądś kojarzył, lecz nie mógł dopasować go do twarzy.
Otworzył aktówkę i przeczytał pierwszą stronę. Marcel Worson – akta sprawy samobójstwa. Mężczyzna był szefem
Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów przed Charlesem Courtem. Z
niewyjaśnionych przyczyn popełnił samobójstwo, zażywając śmiertelną dawkę
środków nasennych. Nad głową Harry’ego zapaliła się czerwona lampka. Spojrzał
na Helenę Hurt.
— Myślę, że znalazłem
to, co chciałem.
Podziękował kobiecie za
możliwość znalezienia dokumentów. W domu przejrzał wszystko na spokojnie. Tony
zebrał sporo informacji na temat śmierci Worsona. Były tam wycinki z gazet,
akta, raporty. Furia wszystko dokładnie przeczytał. Zastępca Worsona odszedł na
przedwczesną emeryturę zaledwie dwa tygodnie po śmierci Worsona. Na czele
departamentu stanął Charles Court, który już wcześniej zdobył uznanie u wielu
osób. Również szczegółowo Tony zapisał informacje o lekach nasennych, których
użyto do samobójstwa. Ku zdumieniu Harry’ego, w teczce było nawet opakowanie z
lekiem. Włożył akta do swojej szafki nocnej, zanim Silver wróciła z pracy. Jego
mózg cały czas pracował na podwyższonych obrotach. Musiał koniecznie dowiedzieć
się, jakimi lekami został zabity zastępca Knife’a. Według Tony’ego najwyraźniej
te sprawy były ze sobą powiązane, skoro zdobył te informacje po kolejnym
samobójstwie. Tylko co z tym wszystkim mógł mieć wspólnego Court? Dlaczego
miałby w takim razie zajmować się Biurem Aurorów, skoro był na najwyższym
stanowisku w swoim departamencie? Tony został porażony zaklęciem w jego
gabinecie. Co tam robił? Czyżby poszedł powiedzieć o swoich podejrzeniach i za
to został uciszony? Court mógł podrzucić mu tabletki. Nie było świadków. Mogli
liczyć jedynie na słowa i wspomnienia samego Charlesa. Słowami mógł skłamać, ale
wspomnieniami? Musiałby znać magię umysłu, a takich osób było bardzo mało. Czy
Court mógł należeć do tej grupy? Ale po co miałby się tego uczyć?
Wiedział jedno: musiał
zacząć od zdobycia akt śmierci Timesa.
***************************
Dzulka, jak dobrze wiemy, Harry posługuje się również mugolskimi sprzętami (np. telewizor, telefon, wieża) więc elektryczny czajnik to nic dziwnego ;) Poza tym w opisie domu w 6 rozdziale Instynktu była mowa, że "Dla Harry’ego jednak było najważniejsze, że jest tutaj prąd, gaz i woda." :)
Tośka, haha, tak, chyba zboczenie potterowskie xD
Sammy, na razie nic nie planuję. Nie mam żadnego konkretnego pomysłu, na którym mogłabym się skupić, więc mam na celu skończenie Instynktu i dopiero wtedy wymyślenie (bądź nie) czegoś następnego.
Koncert już w czwartek, chyba się rozpłaczę z radości xD Fajnie mieć świadomość, że już za kilka dni spełnisz swoje największe marzenie :)
To już 49 rozdział? Rany, muszę się sprężyć i napisać resztę 54 rozdziału i epilog, bo za bardzo się obijam.
Ostrzegam: pod kolejną notką zapewne będzie tutaj pisanie o koncercie i mojej depresji pokoncertowej, więc z góry przepraszam xD
Do kolejnego ;*
Ale jaja. Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Mam nadzieję, że Tony wyzdrowieje. Genialne.... gratuluje świetnego pomysłu. Czekam z niecierpliwością na zakończenie i wyjaśnienie sprawy. :D I czy Brygada Uderzeniowa znajdzie coś u Harry'ego w mieszkaniu? Ach... nie wytrzymam tygodnia. :(
OdpowiedzUsuńSuper! <3
OdpowiedzUsuńJuż nie doczekam się kolejnego rozdziału. ♥
Mam nadzieję, że Tony wyzdrowieje. A rozdział wspaniały. Już nie mogę się doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńCzemu tydzień jest taki długi? xD ja chcę znać rozwiązanie tego nieporozumienia..
OdpowiedzUsuńNie wierzę że Tony jest zdrajcą. Już prędzej ten cały Court. Rozdział świetny. Mam nadzieję że Tony się wyliże... no i że nie zostanie skazany. A jeśli nawet to wierzę że siódemki Go uratują.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko mam nadzieję że napiszesz jeszcze jakieś opko bo to jest genialne. Umilajac sobie oczekiwania do kolejnej soboty zaczęłam czytać Drugie Oblicze. W ciągu 4 godzin w pracy przeczytałam 16 rozdziałów i rozładowałam sobie telefon a że w nocy nie ładowałam to padł ;) pozdrawiam Sammy
Hmm, ostatnio nie komentowałam, ale to już właściwie czerwiec, a wtedy jak się jeszcze chodzi do szkoły jest najwięcej roboty. Mimo to sprężyłam się i piszę :)
OdpowiedzUsuńAkcja się rozkręca, coraz więcej zagadek...i to lubimy, prawda? Mój mały potterowski potworek wewnątrz mnie aż mruczy ze szczęścia. Tylko szkoda, że takie krótkie rozdziały są ostatnio, ale rozumiemy to. Nie zawsze ma się to co się chce...niestety :)
Cieszę się Twoją radością,że tak poetycznie się wyrażę ;>
I spokojnie, moja przyjaciółka jedzie na Marsów, ma do koncertu jeszcze prawie 3 tygodnie, a słyszę o nim od 3 miesięcy :)))) Jakoś wytrzymamy :)
Co tu więcej mówić...będziemy czekać z niecierpliwością na dalsze losy naszych ulubionych bohaterów, a w międzyczasie życzę świetnej zabawy i...autografów ;D
Pozdro
Priori <3
Widzę, że trooszeczkę zmieniłaś wygląd :D
OdpowiedzUsuńOsobiście, bardziej podobały mi się duże litery, ale czcionka piękna!
Rozdział, jak zawsze świetny, nie ma o czym mówić :)
Weny :>
No i to niby sprawka Tony'ego? Jakoś w to nie wierzę - w końcu Tonuś był ich szefunciem (takie nawiązanie do DO ;)) i wgl. Myślę, że Harruś jest blisko rozwiązania sprawy. Co do zapowiedzi - jak zwykle jemu i siódemkom się oberwie, ne? Jak zwykle xD W kazdym bądź razie nie tracę o niewinności Hurta. A przy okazji, kto by się spodziewał, iż Tony jest quidditchomanem? xD Wiem, wiem takie słów nie istnieje xD Ale teraz już tak! xD Co do koncertu - mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić. :D Tylko uważaj na siebie - mam jakieś złe przeczucie co do tego wydarzenia... . ;/ W każdym bądź razie wyszalej się i najlepiej (albo i nie xD) zedrzyj sobie gardło xD Weny~! :*
OdpowiedzUsuńPS. Chodzi o to, że jestem przekonana co do jego niewinności xD Tak to jest jak kasujesz zdanie i piszesz nowe xD
UsuńWow masz genialnego bloga :-D genialne pomysły :-) nie mogę się doczekać następnego rozdziału :-P
OdpowiedzUsuńDopiero co wczoraj znlazłam twojego bloga :-) a już dziś skończyłam go czytać :-D masz bardzo ciekawe pomysły i ciekawie je przelewasz... na bloga. Ja chce więcej rozdziałów :-D Nie mogę się doczekać następnego rozdziału
OdpowiedzUsuńCholera, powoli wszystko mi się plącze w głowie. To już oczywiste, że Court jest winny - nawet jeśli nie wszystkiemu, to przynajmniej części spraw. Tony za bardzo się ujawnił ze swoimi podejrzeniami i postanowiono go uciszyć - takie jest moje zdanie. Chciał jeszcze przed spotkaniem z Harrym załatwić jakąś sprawę i niestety, obecnie jest w bardzo złej sytuacji. Tym bardziej, że się przyznał... no ciekawi mnie, czy przyznał się, ponieważ miał np. na to - że też innego słowa nie mogę znaleźć - wylane, czy może również w jego głowie grzebano i zmieniono wspomnienia tak, aby się do wszystkiego przyznał. Prawie jak Tom Riddle robił, aby nie być podejrzanym o morderstwa. Zmiana wspomnień i tyle. Wtedy Court musiałby znać ową Magię umysłu i myślę, że rzeczywiście ją zna (albo zna kogoś, kto zna Magię umysłu). W każdym razie dałabym sobie rękę uciąć, że Tony nie jest niczemu winny, bo inaczej Harry nie drążyłby tak tematu (a to już ma to do siebie, że jak Harry drąży coś w ficku, to wyjdzie na jego...)
OdpowiedzUsuńTak! Znalazłam błąd. Pierwszy raz od dawna, aż w szoku jestem. "Na czele departamentu stanął Charles Court, który już wcześniej zdobyć uznanie u wielu osób." albo "zdobył", albo "zdołał zdobyć", bo tak to ten bezokolicznik nijak się nie ma do zdania.
Pozdrawiam, Frigus. (www.pisanina-frigus.blogspot.com)
Heeeyyyoooo!!!
OdpowiedzUsuńKolejny fantastyczny rozdział
Wiedziałam! Wiedziałam, że Hurt odkryje prawdę, jednocześnie pakując się w kłopoty! ;D
A podejrzewałam Courta! XD
Ale wyblakł w kręgu moich podejrzanych, gdyż mało się o nim mówiło ;d
Nie wierzyłam, że Hurt mógłby coś takiego zrobić ;D
Czy Harry obroni Tony'ego?
Mam swoje podejrzenia co do tego co się naprawdę wydarzyło, ale nie chce mi się rozpisywać ;d
(Taak, wiem, że jestem leniwa ;p )
Życzyłabym ci udanego koncertu, ale już dawno po nim ;d
Uau. Czuję się jak podczas podróży w czasie XD
Ale liczę, że (jeśli wciąż na takowe jeździsz) następny koncert będzie genialną zabawą ;*
Pozdrawiam,
~Cathy_Riddle
Hej,
OdpowiedzUsuńha uzdrowiciele byli zaskoczeni jak tak nagle siódemką ustały z łóżek i wszystko pamiętają, czyżby z tą sprawą miał coś wspólnego Carls? Nie chcę i nie wierzę, że Tony zdradził…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
jestes swietna ;)
OdpowiedzUsuńbluzy harry potter sklep internetowy koszulki potterheads
Super blog. Warto na tym blogu być.
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział jacy uzdrowiciele byli zaskoczeni tą sytuacją i że wszystko pamiętają, czyżby z tą sprawą miał coś wspólnego Carls?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga