„…This is war with no weapons,
Marchin with no steppin,
Murder with no killin,
ill in every direction…”
[Linkin Park – Wastelands]
Harry doskonale zdawał
sobie sprawę z tego, że zdobycie akt, tym bardziej tak wysoko postawionej osoby
jak zastępca szefa Biura Aurorów, będzie bardzo trudne i ryzykowne. Sam nie
wiedział, dlaczego nie wtajemniczył siódemek w całą sprawę. Chyba nie chciał
ładować ich w kolejne problemy. Byli już wystarczająco zmęczeni ciągłym
zamartwianiem się, że zostaną zaatakowani w niespodziewanym momencie, bo każdy
z nich miał wątpliwości co do tego, że atakującym był Tony. Postanowił
zaoszczędzić im dodatkowych powodów do zmartwień i samemu zająć się zdobyciem
potrzebnych akt. Nie miał pomysłu, jak to zrobić. Cała sprawa prawdopodobnie
była już zamknięta, więc musiałby dostać się do archiwum, co nie było
problemem. Ale musiałby mieć powód, żeby zdobyć akurat te dokumenty.
Wykorzystał sprawę,
którą aktualnie mu przydzielono. Poszedł do archiwum pod pretekstem znalezienia
akt przestępcy. Chciał wykorzystać moment, gdy kobieta pójdzie po te dokumenty,
by dostać się do półki znajdującej się bliżej niego i poszukać akt Timesa.
Niemal głośno zaklął, gdy do pomieszczenia wszedł John, uniemożliwiając mu
jakikolwiek ruch w stronę półki. Wróciła pracownica, przekazując Harry’emu
dokumenty. Musiał podpisać jeszcze kartkę, że wyciągnął odpowiednie papiery.
— Akta Timesa — rzekł
John do kobiety.
Furia niemal zazgrzytał
zębami z frustracji, gdy mężczyzna poprosił o kartotekę, którą właśnie on
chciał wykraść. Podpisał odpowiedni papierek, zerkając jeszcze, z którego
miejsca kobieta wyciąga teczkę. Miał zamiar po nią wrócić za jakiś czas.
Dwa kolejne dni minęły
mu dość niespokojnie, bo cały czas myślał o sprawie Timesa. Nie miał pojęcia,
czy John oddał już akta do archiwum i czasami przyłapywał się na myśli, żeby
wkraść się po nie do gabinetu szefa, ale to było niemal jak samobójstwo.
Musiałby mieć wyjątkowo dużo szczęścia, żeby nie zostać złapanym.
Wezwanie do biura Johna
wybudziło go z rozmyślań o całej sprawie. Po chwili siedział przed szefem,
niemal wyjąc z rozpaczy, gdy akta Timesa leżały na wyciągnięcie ręki, a on nie
mógł po nie sięgnąć. Niespodziewanie w kominku pojawiła się głowa Courta.
— Mógłbyś na chwilę do
mnie wpaść?
— Zaraz zafiukam.
Głowa zniknęła, a John
dokończył to, co mówił i dał znać Harry’emu, że już może wyjść. Furia zamknął
za sobą drzwi, ale nie zrobił nawet kroku, zerkając niepewnie za siebie. John
wychodził ze swojego gabinetu przez Sieć Fiuu, więc pomieszczenie było puste.
Mógł się cofnąć i szybko skopiować akta. Nie miałby problemu z sekretarką,
która nie chciałaby wpuścić go do pustego gabinetu, bo nawet nie wiedziała, że
Harry i John stamtąd wyszli.
Zapukał do drzwi, żeby
sprawdzić, czy pokój jest pusty. W razie czego miał zamiar spytać o coś, co
rzekomo zapomniał z rozmowy, którą przeprowadzili przed chwilą. Nie było
odzewu. Otworzył drzwi. Johna nie było, a akta leżały na miejscu. Dłużej się
nie zastanawiał. Prędko skopiował każdy kawałek pergaminu, nawet nie czytając,
co to jest. John mógł wrócił w każdej chwili, więc nie miał na to czasu. Odłożył
wszystko na miejsce, ukrył papiery w kieszeni i wyszedł. Wszystko miał zamiar
przeczytać dopiero w domu.
Według akt, Times zmarł
na skutek przedawkowania tabletek nasennych, tych samych, którymi zatruł się
Worson. Nie było żadnego śladu włamania czy walki. Mężczyzna nie był również
torturowany. Wyglądało to na samobójstwo z powodów finansowych. Times okazał
się być hazardzistą. Miał dużo długów, których nie był w stanie spłacić. Harry
przyznał, że gdyby ta sprawa została przekazana jemu, zapewne także uznałby to
za samobójstwo. Jednak istniało jedno ale
w postaci tabletek nasennych, na które nikt nie zwrócił uwagi. Nikt nie
połączył sprawy Timesa i Worsona, bo nie było ku temu podstaw. Furia zerknął
jeszcze na karteczkę, którą zapisał danymi znajdującymi się na pudełku tabletek,
które były dołączone do akt. Miał adres apteki, w której kupiono leki, ale to
akurat było raczej niepotrzebne.
Nie miał pojęcia, co ma
teraz zrobić. Wiedział, że sprawy Timesa i Worsona mają ze sobą jakiś związek.
O ile w sprawę tego drugiego mógł być zamieszany Court, to przy Timesie nie
było powodu, przez który można by było go oskarżyć. Ale użycie tych samych
tabletek nie mogło być przypadkiem. A
jeśli to nie jest jedna osoba? Zastanowił się nad tym bardzo poważnie. To
mogło być bardzo prawdopodobne. Tylko jaki byłby cel?
Dokumenty odłożył do
szafki nocnej, tam gdzie papiery dotyczące Worsona, gdy dostrzegł, że niedługo
wróci Silver. Wiedział, że za dwa dni będą mieli na głowie całą zgraję ich
rodziny i przyjaciół, więc szykował się na godzinne chodzenie po supermarkecie.
W jadalni Potterów
panował istny Sajgon. Stół zastawiony był różnorodnymi potrawami ugotowanymi
przez Evelyn, w tle grała cicha muzyka zagłuszana przez śmiechy, rozmowy i
czasami płacz Gabriela. W jednym pomieszczeniu zebrali się Potterowie,
Blackowie, Lupinowie, Fillmore’owie, Shirleyowie oraz Draco z Astorią, Blake,
Blaise i Teodor, więc panował rozgardiasz. Rubi standardowo poruszyła temat
partnerki Teodora, co go strasznie irytowało. Eric rozmawiał z Syriuszem i
Blaisem o quidditchu, natomiast Rebecca, Tonks i Carmen debatowały o modzie. Do
ich uszu wdarł się dźwięk dzwonka do drzwi, więc Evelyn poszła otworzyć. Po
chwili do środka weszła grupa Brygady Uderzeniowej, dlatego wszyscy ucichli.
Furia wstał ze złym przeczuciem. Kapitan Brygady pokazał mu papier.
— Mamy nakaz
przeszukania tego mieszkania.
Harry odebrał od niego
dokument. Nie mógł się sprzeciwić. Aspiranci rozeszli się po domu, a jeden z
nich został w jadalni, by nikt się stąd nie ruszał.
— W coś ty się znowu
władował? — wydusiła Silver, a Harry skrzywił się na te słowa.
Wiedział, czego szuka
Brygada Uderzeniowa, chociaż nie miał pojęcia, skąd o tym wiedzą. Wiedział, co
mu grozi. Wiedział, o co zostanie oskarżony. Została mu jeszcze nadzieja, że
nikt nie zajrzy do szafki nocnej, ale miał świadomość, że nie ma na to szans.
— Szefie!
— Ku*wa — powiedział do
siebie Furia bezgłośnie, a jego bliscy wiedzieli, że siedzi w czymś po uszy i
łatwo się z tego nie wygrzebie.
Po chwili Brygada
Uderzeniowa wróciła do jadalni. Kapitan kiwnął jednemu ze swoich podwładnych, a
ten podszedł do bruneta.
— Zostajesz zatrzymany pod
zarzutem współpracy z Tonym Hurtem oskarżonym o zdradę kraju.
— O ja pie*dolę —
wydusił Blaise w szoku.
Harry się nie zapierał,
gdy skuli go za plecami kajdankami antymagicznymi. Widział, że jego bliscy są
wstrząśnięci. Fortis zerwał się do pionu.
— Idę z wami. Jestem
jego adwokatem — oznajmił.
— Będzie potrzebował
najlepszego w kraju — stwierdził pułkownik bez przejęcia i kiwnął na
podwładnego, żeby wyprowadził oskarżonego.
— To się jeszcze okaże
— podsumował Draco i wyszedł za nimi, zostawiając pozostałych w martwej ciszy.
— To jakiś żart? —
powiedział tępo Toby.
— Nie sądzę —
odpowiedziała Tonks z rozszerzonymi oczami.
— Zdrada kraju? To
chore! — krzyknęła Silver.
— Co takiego znaleźli?
— zapytała aurorka.
— Nie mam zielonego pojęcia
— jęknęła. — Ale zaraz się dowiem.
— Nie ma sensu, żebyś
tam teraz szła — stwierdziła kobieta. — Nie wpuszczą cię do niego i niczego nie
powiedzą. Kolejne godziny miną mu na przesłuchaniach i zapewne areszcie, a
oskarżenie o zdradę kraju jest sprawą państwową, więc na etapie śledztwa
niczego się nie dowiesz. Nie wiem, jak bardzo mają obciążające go dowody, ale
miejmy nadzieję, że Draco coś zdziała.
Evelyn opadła z
powrotem na krzesło. Nikt już nie miał ochoty na rozmowę.
Harry nigdy nie sądził,
że znajdzie się w tak nienormalnej sytuacji. Zawsze sam prowadził oskarżonych
do celi. Tym razem prowadzono jego. W tej małej klitce uwolniono go z kajdanek
i zamknięto w antymagicznym pomieszczeniu z wiedzą, że niedługo zaprowadzą go
na przesłuchanie. Draco zaraz po dostaniu się do Ministerstwa Magii powiedział
mu, że od razu zajmie się załatwianiem spotkania z adwokatem i ruszył w tylko
sobie znanym kierunku.
Furia usiadł na pryczy,
przecierając dłonią twarz. Nie miał pojęcia, skąd Brygada Uderzeniowa wiedziała
o tym, że ma w posiadaniu kartoteki dwóch spraw, do których nie powinien mieć
dostępu. O aktach Worsona wiedział tylko Tony, który był w śpiączce, a o aktach
Timesa nie wiedział nikt. Ktoś musiał do tego dojść drogą dedukcji, ktoś go
obserwował bądź ktoś to zaplanował. Niemal głośno zaklął, gdy uświadomił sobie,
że znaleziono także tabletki nasenne, którymi zabili się Worson i Times oraz
którymi Tony rzekomo chciał zabić Courta. Trafiony
– zatopiony. Wiedział, że szybko się z tego nie wygrzebie i miał nadzieję,
że Fortis coś wymyśli. On był aurorem, a Draco adwokatem. Razem mieli sporą
szansę na wymyślenie dobrej linii obrony.
Dziesięć minut później
zaprowadzono go do sali widzeń, gdzie siedział już Draco. Rozkuto go z kajdanek
i pozostawiono w celi ze strażnikiem.
— Ja już nie wiem, czy
ty pakujesz się w bagno z nudów, czy co… — mruknął Fortis na wstępie, a Furia
skrzywił się. — Mam akt oskarżenia i nie wygląda to za dobrze, bo sam wiesz, o
co oskarżyli Hurta, więc będziesz miał wyrok za współudział. Mam już punkt
zaczepienia do obrony, ale muszę wiedzieć, skąd wzięły się u ciebie akta tego
Timesa i Worsona.
Harry wiedział, że nie
ma innego wyjścia, więc zaczął mówić:
— Zacznę od tego, że od
początku miałem wątpliwości co do oskarżenia Hurta o wiadome rzeczy. Czemu? Bo
to on zaproponował nam prowokację w trakcie ataku na Pokątną i przekazał nam
Amulety Pamięci. Oskarżanie go o ataki na nas było bez sensu, ale nikt o tym
nie wiedział. Poza tym dzień przed jego śpiączką złapał mnie na korytarzu i
chciał się spotkać w tajemnicy, bo miał jakieś ważne informacje. Nie zdążył mi
ich przekazać, bo wylądował w Mungu. Postanowiłem znaleźć je na własną rękę.
Zdobyłem adres jego matki i tam znalazłem akta Worsona. Czytałeś je?
— Nie, jeszcze nie
chcieli mi ich przekazać — odparł, słuchając go ze zmarszczonymi brwiami i
skupieniem na twarzy.
— Worson był kiedyś
szefem Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. Rzekomo popełnił
samobójstwo poprzez przedawkowanie tabletek nasennych. Dziwnym trafem jego
zastępca odszedł na przedwczesną emeryturę dwa tygodnie później, a szefem
został Court. Do akt Worsona były dołączone tabletki, które u mnie znaleźli.
Trochę dziwny zbieg okoliczności, że Times też popełnił samobójstwo w taki sam
sposób. Nie dopuszczano do akt Timesa prawie nikogo, więc musiałem je wykraść,
żeby się upewnić, że wszystko miało ten sam przebieg. W archiwum mi się nie
udało, ale gdy byłem u Dortona, widziałem je na biurku, więc je skopiowałem,
gdy miałem okazję. Times zrobił to tymi samymi tabletkami. Czujesz odór
podejrzanej sprawy? Bo ja na kilometr, biorąc pod uwagę ataki na Knife’a i
wcześniejsze dziwne potrącenie przez auto Timesa. Hurt coś podejrzewał, więc go
uciszono i przy okazji wykorzystano to do oskarżenia go. A skoro ja też
zacząłem węszyć wokół tej sprawy, to teraz wzięli się za mnie. Tylko nie mam
pojęcia, kto wiedział o tym, że mam te akta.
— Matka Hurta została
wezwana na przesłuchanie i powiedziała, że u niej byłeś w związku z ważnymi
dokumentami, które Hurt miał ci przekazać. Dodała też, że w dzień jego ataku
był umówiony w Dziurawym Kotle. Barman zeznał, że cię tam widział.
Harry uderzył głową w
oparcie krzesła.
— Mam przeje*ane.
— Nie przeczę, ale mam
punkt zaczepienia. Sam siebie nie wysłałeś do Afryki i sam siebie nie
atakowałeś. No i akcja na Pokątnej nie miałaby sensu. Z drugiej strony obawiam
się, że uznają Knife’a, Timesa i Worsona oraz problemy waszego dywizjonu za
dwie różne sprawy. Wtedy będziemy mieć większy problem. Myślałem o Veritaserum,
ale skoro ktoś cię w to wkopał, zapewne da znać, że jest to bez sensu, bo znasz
magię umysłu i możesz oszukać Eliksir Prawdy. Nie masz wyjścia i musisz o tym
wszystkim powiedzieć na przesłuchaniu. To wzbudzi wątpliwości i zaczną węszyć
wokół sprawy Worsona. Jeśli sprawę Timesa uznają za twoją winę, to do sprawy
Worsona się nie przyczepią, bo wtedy byłeś na szkoleniu aurorów. To będzie
błędne koło, bo sprawy są raczej połączone i każdy powinien to dostrzec.
— W tej sprawie nie ma
jednej winnej osoby — rzekł Furia. — Są to osoby na wysokich stanowiskach w
Ministerstwie. Jeśli komuś na tym bardzo zależy, przekształcą wszystko tak, że
nikt mi nie uwierzy. Wykorzystają swoje wpływy.
— Masz jakieś
podejrzenia co do tych osób?
— Na pewno Court,
chociaż nie mam na niego żadnych dowodów. Najpierw śmierć jego poprzednika,
emerytura zastępcy, a teraz atak Hurta. Czemu akurat jego miałby zaatakować, o
ile to zrobił? Poza tym to musi być ktoś z Biura Aurorów. Knife’a skreśliłbym
na wstępie. Brygada Uderzeniowa albo ktoś wyżej.
— Spróbuję coś
wykombinować. Wezwą cię na przesłuchanie w ciągu najbliższej godziny. Pewnie
podadzą ci Veritaserum, bo nie będą mieli jeszcze danych o tym, że znasz magię
umysłu. Chociaż z drugiej strony w tej sytuacji przepływ informacji będzie dość
szybki. Spodziewam się, że tak czy inaczej dojdzie do procesu przed
Wizengamotem.
Chwilę później
Harry’ego ponownie odprowadzono do celi, lecz godzinę później znowu go z niej
wyciągnięto na przesłuchanie. Na miejscu był sam Edward Knife, który przyszedł
w formie słuchacza. Przesłuchanie miał przeprowadzić kapitan Brygady
Uderzeniowej. Do kontroli standardowo przysłano dwójkę znajomych Syriusza z
pracy. Furię przykuto za ręce do krzesła, jakby spodziewano się jakiegoś ataku
z jego strony. Mina szefa nie wyrażała kompletnie niczego. Harry’emu nie podano
Eliksiru Prawdy, więc informacja o jego znajomości magii umysłu musiała już
tutaj dotrzeć. Nie fatygowano się nawet ze sprawdzeniem jego danych osobowych,
lecz od razu przeszli do rzeczy.
— Skąd znalazły się u
ciebie akta Worsona i Timesa? — zapytał pułkownik. Harry odpowiedział zgodnie z
prawdą, nie pomijając nawet udziału Tony’ego w ochronie księgi. — Wiedziałeś o
atakach na generała?
— Skąd miałem wiedzieć,
skoro nie wiem, kto to robił? — odpowiedział cierpliwie, wiedząc, że mężczyzna
wykorzysta jego wybuch irytacji na jego nielogiczne pytania.
— Znałeś Tony’ego
Hurta, więc się nie wypieraj.
— Znałem, ale to nie on
organizował te ataki.
— Dowody jasno wskazują
na niego.
— Został perfekcyjnie
wrobiony, bo wiedział za dużo.
— Skąd ta pewność?
— Może dlatego, że to
on nam pomógł przy ochronie księgi — powtórzył.
— Skoro już przy tym
jesteśmy… Skąd wiedzieliście o ataku na Pokątną? Może sami napuściliście
wampiry?
— Gdzie tu sens?
Mielibyśmy napuścić wampiry tylko po to, żeby mimo wszystko ochronić księgę?
Gdybyśmy byli zdrajcami, raczej zrobilibyśmy wszystko, żeby tę księgę oddać
wampirom — odpowiedział z lekką irytacją. — Poza tym oskarżenia o współpracę z
wampirami są zupełnie bez sensu, skoro od kilku lat notorycznie je zabijam.
Raczej nie byłyby zadowolone z takiego wspólnika, prawda?
— Być może sprawy
wampirów i siódemek oraz ataków na generała i jego zastępcę są całkiem innymi
sprawami, bo nie udowodniono, że to wszystko ma ze sobą jakiś związek. Teraz
skupiamy się na tej drugiej sprawie, chyba że udowodnimy ci też związek z
innymi.
— Miło, że teraz
chcecie mnie oskarżyć o największe zło świata — mruknął do siebie Furia, ale
mężczyzna to zignorował.
— Marzyłeś o wyższym
stanowisku, ale na drodze stało ci wiele osób, między innymi generał i inspektor…
— Do tego kilkanaście
innych dywizjonów z Brygadą Uderzeniową na czele — dodał Harry. — Sugerujecie,
że miałem na celu wyeliminowanie ich wszystkich. To bez sensu. Sprawdźcie
lepiej Courta, bo to w jego departamencie działy się dziwne rzeczy, zanim został
szefem.
— Tamta sprawa została
już rozwiązana — odrzekł twardo mężczyzna. — Teraz mówimy o tobie, a nie o
sprawach sprzed lat.
— Ale być może tamta
sprawa ma związek z tym, co dzieje się teraz — upierał się przy swoim.
Kapitan Brygady
Uderzeniowej starał się udowodnić mu winę, ale Furia bronił się odpowiednimi
argumentami, chociaż wiedział, że nie będzie łatwo się z tego wyplątać, skoro
były w to zamieszane wysoko postawione osoby z Ministerstwa. Po męczącym
przesłuchaniu wrócił do celi, zostając tylko z własnymi myślami.
Kolejnego dnia miał
nadzieję na to, że zobaczy znajomą twarz Syriusza, ale powiadomiono go, że
został on wysłany na przymusowy urlop, dopóki Harry będzie tutaj siedział.
Zrozumiał, że chcą go zabezpieczyć przed kontaktem z kimś bliskim. Draco
poinformował go, że proces w jego sprawie odbędzie się jutrzejszego dnia.
Dywizjon zdziwił się,
gdy ich kapitan nie pojawił się w biurze. Nie należał do osób, które olewają
sobie pracę, więc postanowili dowiedzieć się, co się stało. Isaac zadzwonił do
niego na komórkę, którą odebrała Evelyn.
— Cześć, Silver. Masz
gdzieś tam Furię? Nie zjawił się w pracy, więc się zdziwiliśmy.
— Nic nie wiecie? —
odparła stłumionym głosem.
— O czym?
— Wczoraj został
zatrzymamy przez aurorów z Brygady Uderzeniowej. Oskarżają go… — rzekła drżącym
głosem. — Oskarżają go o współpracę z Hurtem.
— Co?!
— Przeszukali nasz dom.
Znaleźli akta zastępcy waszego szefa i tabletki, którymi się zabił. Draco jest
jego adwokatem. On wam wszystko dokładnie wytłumaczy. On tylko próbował to
rozwiązać. Jest niewinny — dodała płaczliwie.
— Merlinie, wiem,
Silver. Wiem — odpowiedział Isaac, przecierając twarz dłonią pod spojrzeniami
reszty siódemek. — Zaraz wszystkiego się dowiemy. Kompletny absurd.
— Dziękuję.
Rozłączył się.
— Furia został wczoraj
zatrzymany przez Brygadę Uderzeniową. Jest oskarżony o współpracę z Tonym.
— Chyba żartujesz!
— Chciałbym. Znaleźli u
niego akta Timesa i tabletki nasenne, którymi się zabił. Musimy pogadać z
Fortisem, bo jest jego adwokatem.
— Może uda nam się dostać
do Furii.
— Jest oskarżony o
zdradę kraju. Będzie bardzo ciężko — odpowiedział logicznie Stan.
Rozmowę przerwał im
wchodzący John.
— Redford, od teraz
zastępujesz Pottera na stanowisku kapitana.
— Te oskarżenia są
kompletnie absurdalne — palnęła Madison, a mężczyzna spojrzał na nią zimnym
wzrokiem.
— Mamy dobre dowody.
Zajmijcie się swoimi misjami.
— Ale…
— Żadnych sprzeciwów,
jeśli nie chcecie ostrzeżenia!
Wyszedł, zostawiając
ich w ciszy.
— Musimy skontaktować
się z Fortisem.
Wiedzieli, że Harry
padł ofiarą spisku.
Jason dorwał Dracona,
gdy ten szedł przez atrium do Furii. Blondyn zapewnił go, że przyjdzie po
spotkaniu do ich gabinetu, bo ma do nich sprawę. Zjawił się pół godziny później
i wytłumaczył im sytuację.
— Będziemy potrzebować
kogoś z was w formie świadka. Co prawda sprawy wasza i Knife’a zostaną
prawdopodobnie rozdzielone, ale w razie czego wasze zeznania pomogą w
oskarżeniach o nasłanie wampirów na Pokątną czy z tą Afryką.
Stan miał wziąć udział
w całym procesie jako świadek. Mieli nadzieję, że to coś pomoże.
Harry nie sądził, że to
wszystko tak bardzo się poplącze. Nie chciało mu się wierzyć, że wyląduje za
kratkami pod zarzutem zdrady kraju, a na to się zapowiadało. Gdy Draco
powiadomił go o procesie, z góry wiedział, że sprawa będzie przegrana, chociaż
Fortis miał zamiar walczyć do samego końca. Wszystko było tak ukartowane, że
nie mógł się z tego wygrzebać. Miał co do tego pewność. Podobnie było z Tonym,
który został oskarżony, chociaż leżał w szpitalu w śpiączce i nie miał
możliwości obrony.
Nie zapierał się, gdy
po raz kolejny zakuto go w kajdanki antymagiczne, a następnie zaprowadzono do
sali rozpraw. Kiedy zakładano mu bransoletkę antymagiczną i odpinano kajdanki,
dostrzegł Syriusza oraz Silver siedzących w miejscu dla słuchaczy. Tylko z
relacji Dracona wiedział, że jego bliscy nie wierzą w oskarżenia. W
pomieszczeniu był już Wizengamot, poza przewodniczącym. Fortis nerwowo pukał
paznokciami o blat biurka. Po chwili byli już wszyscy.
— Dyscyplinarne
przesłuchanie z dnia piętnastego czerwca — powiedział przewodniczący
Wizengamotu — w związku z oskarżeniem o zdradę kraju przez Harry’ego Jamesa
Pottera. — Wymieniono osoby przesłuchujące oraz obrońcę oskarżonego. — Zarzuty
przeciw oskarżonemu są następujące: współpraca z Tonym Hurtem, który atakował
generała Edwarda Knife’a, zamordował inspektora Jacka Timesa, zaatakował
Charlesa Courta oraz współpracował z wampirami. Ponadto istnieje podejrzenie o
próby wyeliminowania dywizjonu siódmego. W związku z popełnionymi czynami
oskarżonemu grozi dożywocie w zakładzie karnym.
Dożywocie
za niewinność… Później, po raz kolejny, Harry został
przesłuchany, co powtarzał już do znudzenia. Miał chęć przyznać się do winy,
żeby proces się zakończył, skoro i tak miał trafić za kratki, ale Draco chyba
by go zabił, a ludzie, którzy w niego wierzyli, szybko by przestali. Chyba
liczono, że coś wyprowadzi go w równowagi, ale odpowiadał spokojnie na
wszystkie pytania. Co jakiś czas jego adwokat wtrącał jakieś pytanie, chociaż
znał odpowiedź. Zapanował szum, gdy dość wyraźnie rzucił podejrzenia na Courta.
Fortis wkroczył do akcji.
— Przypominam, że
Charles Court został szefem departamentu po samobójstwie wcześniejszego szefa
tymi samymi tabletkami, jakimi zamordowano inspektora Timesa.
— Sprawa ta nie dotyczy
wydarzeń sprzed lat. Oddalam — przerwano mu, jednak Fortis był uparty.
— Akta Worsona zostały
znalezione u oskarżonego, więc teraz wyjaśniamy, dlaczego oskarżony się nimi
zainteresował, a przecież te akta są dowodami w sprawie.
— Proszę nie
sprzeciwiać się woli sądu! Oddalam!
Harry wymienił
spojrzenie ze sfrustrowanym blondynem.
— Mówiłem, że tak
będzie — szepnął do niego brunet.
— Przekupne gnojki —
odparł ten pod nosem.
— Sądzę, że
wytłumaczenie dotyczące akt Worsona jest dość istotne.
Harry i Draco spojrzeli
na Wizengamot, by zidentyfikować, kto to powiedział. Jakaś kobieta z okularami
na nosie w średnim wieku patrzyła na przewodniczącego ze zmarszczonymi brwiami.
— Popieram — dodał
starszy mężczyzna z siwymi włosami. — Te akta mogą mieć istotne znaczenie.
Przewodniczący wysłał
obojgu zirytowane spojrzenie, a następnie zwrócił się do zadowolonego Dracona o
wytłumaczenie, co ten uczynił. Później Harry kontynuował swoje zeznania. Na
świadka wezwano Stana, którego wypytywali głównie o ataki na siódemki i jakieś
podejrzane zachowania Furii. Chłopak odpowiadał zgodnie z prawdą, broniąc przy
tym swojego kapitana. Po przesłuchaniu Stan usiadł w miejscu dla świadków, by
wysłuchać innych zeznań. Wezwano Johna. Mężczyzna, ku zdziwieniu Furii,
powiedział o nim raczej dobre rzeczy, dopóki nie odpowiedział na pytanie:
— Czy uważa komisarz,
że oskarżony byłby w stanie zrobić rzeczy, o które został oskarżony?
— Był świetnym aurorem,
który potrafił wymyślić dobrą strategię, więc taki plan mógłby dość łatwo
zaplanować i z pomocą Hurta zrealizować. Trochę podejrzane jest jednak to, że z
tylu opresji wychodził cało.
— Sugeruje komisarz, że
były to ukartowane sprawy?
— Istnieje taka
możliwość. Tym bardziej w świetle tych oskarżeń.
— Przed chwilą
powiedział komisarz, że oskarżony był dobrym aurorem — wtrącił Draco. — A z
tego, co mi wiadomo, dobry auror powinien wychodzić cało z wielu opresji.
— A może bycie dobrym
aurorem oskarżony również zawdzięcza mały matactwom? — zasugerował ktoś z
Wizengamotu.
Furia miał ochotę
histerycznie się roześmiać. Nie dość, że oskarżali go o zdradę kraju, to teraz
jeszcze podważali to, że jego misje były ukartowane? Chcieli zrobić z niego
największe zło świata i całkowicie zrujnować opinię o nim jako o aurorze.
Gorzej być nie mogło. Fortis wstał z oburzeniem na twarzy.
— Oskarżony pracował
jako auror prawie pięć lat. Oskarżanie go o planowanie nawet najdrobniejszych
misji jest niedorzeczne.
— Mógłbym coś
powiedzieć? — zapytał nagle Stan. Udzielono mu zgody. — Oficer Potter —
wyraźnie zaznaczył ten zwrot, najwidoczniej dostrzegając, że już mówią o Harrym
jako aurorze w czasie przeszłym — wielokrotnie pomagał innym członkom dywizjonu
przy opracowywaniu misji, o których nie miał wcześniej zielonego pojęcia. Mówię
tutaj zarówno o misjach grupowych, jak i indywidualnych. To raczej niemożliwe,
żeby wiedział o wszystkich misjach wszystkich aurorów, czyż nie? Nie bez powodu
także ukończył kurs aurorski. Zdecydujcie się, co mówicie, bo raz twierdzicie,
że był dobrym aurorem i byłby w stanie zaplanować wiele akcji i ataków, a po
chwili twierdzicie, że tylko udawał taką osobę — zirytował się. — W tym nie ma
ani grama logiki.
Po tym stwierdzeniu
Wizengamot trochę przystopował z całkowitym zmieszaniem Furii z błotem.
Zeznawały kolejne osoby, jedne na korzyść Harry’ego, a inne nie. Uwolniono go
od zarzutu współpracy z wampirami, bo nie mogli długo się przy tym upierać,
zważywszy na wiele faktów. Pozostałe oskarżenia nadal na nim ciążyły, a to było
wystarczające, żeby wsadzić go za kratki. Przesłuchania skończyły się po prawie
dwóch godzinach. Wizengamot udał się na naradę.
— Ja pier*olę, co za
patologia — mruknął Furia.
— Daj spokój. Nigdy nie
uczestniczyłem w tak poje*anym procesie — odpowiedział Draco na tyle głośno, że
usłyszało go sporo osób.
— Trzeba było szybko to
skończyć i mieć spokój, bo i tak wiadomo, jak to się skończy.
— Nie wierzysz we mnie
— stwierdził Draco.
— Nie wierzę w nich.
Mógłbyś zwołać w mojej obronie cały legion, a i tak by mnie wsadzili. Dobrze o
tym wiesz.
Blondyn nic na to nie
odpowiedział, co dało Harry’emu jednoznaczną odpowiedź. Wizengamot wrócił
szybciej, niż się spodziewano.
— Kto głosuje za
oczyszczeniem oskarżonego ze wszystkich zarzutów? — Furia nie zdziwił się, gdy
w górze dostrzegł niewiele rąk. — Kto jest za skazaniem? — Tutaj ilość była o
wiele większa. Przykre, ale prawdziwe.
— Przeważającą ilością głosów, oskarżony zostaje skazany na dożywocie w
zakładzie karnym.
— Teoretycznie —
szepnął do siebie Harry.
— Co? — zapytał Fortis,
wyglądając na wzburzonego i lekko przybitego.
— Nic.
Harry spojrzał w stronę
Łapy i Silver. Dziewczyna miała twarz ukrytą w dłoniach. Syriusz siedział
zgarbiony z niedowierzaniem na twarzy. Stan nie był zdziwiony. Zapewne
dostrzegł działania Wizengamotu w trakcie przesłuchań.
— Będziemy się
odwoływać — rzekł Draco.
— Nie musisz —
odpowiedział Furia, gdy ponownie zakuto go w kajdanki. — To nic nie da.
Ludzie zaczęli się
rozchodzić. Harry spojrzał na Stana, a ten do niego podszedł. Dano mu chwilę na
pożegnanie się.
— Mnie już się pozbyli.
Teraz pora na was — rzekł brunet do kolegi z dywizjonu.
— Wiem — odpowiedział.
— Rozwiążemy to i wyciągniemy cię z pudła.
Harry spojrzał na
Dracona.
— Powiedz im wszystko,
co przeczytałeś w aktach i o czym ci powiedziałem.
Blondyn skinął głową.
Silver była w stanie tylko się do niego przytulić. Ponad nią Harry spojrzał na
Łapę. Patrzyli na siebie przez moment. W końcu Furia lekko się uśmiechnął, na
co Wąchacz odpowiedział podobnie. To wystarczyło, żeby się zrozumieli, dlatego
nie było wielkich pożegnań. Później wyprowadzono Harry’ego z sali i przetransportowano
do zakładu karnego.
*************************
Nie potrafię dojść do siebie po koncercie. Na zmianę ryczę ze szczęścia, że tam byłam, a po chwili z rozpaczy, że już jest po wszystkim. Wspomnienia z tego wydarzenia pozostaną w mojej głowie do końca życia i już czekam na ogłoszenie, że znowu przyjeżdżają do Polski. Obiecali, że wrócą niedługo, więc muszą dotrzymać słowa :') Marzenia się spełniają, przekonałam się o tym na własnej skórze, tylko trzeba im trochę pomóc.
Do kolejnego rozdziału :)
Genialne... to jest genialne. Nie wiem co napisać. Wszystko idealnie zaplanowane. Jestem ciekawa czy Harry ucieknie z zakładu karnego, bo tak się zastanawiam nad tym komentarzem :''— Teoretycznie — szepnął do siebie Harry.'' Hym... stawiam, że ucieknie, bo zna bezróżdżkową i wężomagie, a później rozwiąże sprawę.
OdpowiedzUsuńMało jest takich rozdziałów, które wywołują u mnie motylki w brzuchu - normalnie tekst tak mi się podoba, że aż trzęsą się ręce :D Rozdział jeden z najlepszych w ostatnim czasie - świetnie opisany i wywołujący wyżej wymienione skutki.
OdpowiedzUsuńNa następnym koncercie nie tylko spotkam Linkin Park, ale i Ciebie xD Teraz nie ma bata - nie mogę przegapić takiego widowiska!
Pozdrawiam i życzę dużo weny! :**
Wow, rozdział świetny. Czytałam z zapartym tchem nie mogąc nawet odwrócić wzroku. Szczerze zastanawiam się jak to zakończysz, rozwiążesz, bo nie mogę wpaść na żaden prawdopodobny pomysł.
OdpowiedzUsuńJa osobiście po prostu lubię LP, nie miałam okazji być na koncercie, ale moja przyjaciółka (która też niestety nie była w stanie) jest mega fanką i cały dzisiejszy dzień narzekała, że zazdrości jakiejść lasce z twittera która mogła pojechać na koncert. Po czym uświadomiłam ją, że to Ty xD Jej mina była bezcenna, bo po każdym rozdziale streszczam jej akcję, więc Cię kojarzy (jeśli można tak powiedzieć) xD
nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i pozdrawiam! :D
Długo nie komentowałam, za co serdecznie przepraszam, ale zebrać się i napisać było mi niezmiernie ciężko, niemniej teraz troszeczkę nadrobię :D
OdpowiedzUsuńJeju, nie spodziewałam się, że Harry zostanie oskarżony o współpracę z Tonym, który, mam nadzieję, za niedługo się wybudzi i będzie mógł rzucić jakieś światło na całą tę sprawę.
Też jestem zdania, że Harry ucieknie lub zrobi cokolwiek innego, nie jest typem osoby, która będzie siedzieć bezczynnie na tyłku. Coś wymyśli. Jak zawsze.
Niby zbliżamy się do zakończenia, a ja nadal nie mam za bardzo pomysłu, jak się całe opowiadanie zakończy... Pewnie rozwiązaniem całej sprawy, ale coś mi tu śmierdzi. Mam głupie podejrzenia, aż wręcz nierealne XD
Liczę, że jednak wstawisz później przepowiednię, chociaż znając Ciebie to pewnie bardziej namota nam to w głowach niż cokolwiek wyjaśni...
Cieszę się, że udało Ci się spełnić swoje marzenie i że koncert tak bardzo się udał :) Teraz tylko czekać na następny!
Pozdrawiam :)
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńTakie emocje...
Zawsze jak czytam twojego bloga wyobrażam sobie wszystko. (co nie dzieje się, gdy czytam inne blogi. Twój tak pobudza moją wyobraźnię... )
Ach... brakuje mi słów... ;D
Pozdrawiam!
jeju zajebisty rozdział tak jw przede mną pisali inni tyle emocji wywołał w każdym z nas jak sie go czytało:)
OdpowiedzUsuńWierze, ze Harry nie bedzie siedział bezczynnie na tyłku aż 7 rozwiążą sprawe tylko weźmie sprawy w swoje ręcę:) on nie jest typem osoby która da rady wysiedziec dłużej nic nie robiąc:) czekam z niecieprliwością na następny rozdział:)
* sorka za błędy ale pisze z fona i sie spiesze:)
maja
Harruś dostał dożywocie...czemu mnie to nie dziwi? xD Ten to się we wszystko wpakuje - zupełnie jak Jego ojciec xD Pora czekać, aż Dywizjon go uratuje xD Biedna Silver i Łapcia - żal mi ich ;( Zwłaszcza Silver ;( Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzi sama z Gabrielem. Pozostaje czekać do uniewinnienia Furii. A Draco i Harruś oczywiście - i jeden i drugi klnie jak szewc xD Ale to taki ich znak rozpoznawczy xDDD Identyfikujący xD W każdym bądź razie jestem baaaardzooo ciekawa kto wkopał Harry'ego no i kto jest sprawcą całego tego zamieszania - domyślam się, że jedna i ta sama osoba, tylko kto? Oj nie wiem, nie wiem jak wytrzymam ten tydzień (a dokładnie sześć dni, ale nie zagłębiajmy się w szczegóły ;)) ;D Życzę weny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział~! :*
OdpowiedzUsuńSwietny blog, historia bardzo niebanalna. Nie spotkalam sie jeszcze z takim czyms. Harry rzeczywiscie, zgarnia wszystkie klopoty jak leci;) Ale w sumie bez tego nie byloby zabawy;) Mam nadzieje, ze Dywizjon go uratuje:) Dobrze, ze nie wszyscy z Wizengamotu sa przekupnymi dupkami;)
OdpowiedzUsuńBede do Ciebie wpadac. Jak masz ochote to zajrzyj do mnie: beznadziejnie-zakochana.blogspot.com
Ahhh...normalnie pozbierać się nie mogę. Przez cały czas jak czytałam byłam taka nerwowa XDD
OdpowiedzUsuńDenerwować się czytając rozdział-toż to talent jest napisać takie cudo!!!
Wgl, ten cały Wizengamot i Ci wszyscy to przekupne świnie są, ot co. Najpierw Potter od Voldka ich ratuje, zajebistym aurorem jest a oni o zdradę kraju go posądzają. Chamstwo się szerzy, moi drodzy, chamstwo.
Ale, jak już w poprzednich komentarzach było i co wnioskuję z Przepowiedni, Furia nasza kochana nie ma zamiaru grzecznie siedzieć na tyłku i postanowi zamotać. Aż normalnie wargi oblizuję z niecierpliwości (nie wiem co jedno ma wspólnego z drugim, no ale cóż...)
Przepraszam , za tak nieskładny komentarz, ale te emocje...:)
Następna notka będzie miłą nagrodą po egzaminie w sobotę ;____;
Więc Weny kochana, jak zwykle zresztą. <3
Pozdrowionka, i niech konfidenty zgniją pod ziemią!!!!
Bojowa Priori :))))))
Genialny rozdział! Aż poczułam nagłą potrzebę skomentowania, mimo że raczej rzadko to robię o ile w ogóle xD
OdpowiedzUsuńKońcówka tomu zapowiada się naprawdę tak zajebiście, że nie mogę się już doczekać. Z drugiej strony chciałabym, aby to opowiadanie trwało i trwało. Cóż... wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć ;)
Coś przekupne to Ministerstwo. Nie ładnie to tak. Harry ich ratuje od Voldemorta, a oni go jeszcze na dożywocie wsadzają. Nie ważne, że to dożywocie raczej długie nie będzie :) Jestem ciekawa co zrobi, jak już się wydostanie z więzienia, bo na tyłku to on raczej siedział nie będzie.
Co do koncertu to całkowicie Cię rozumiem :) Dzień po koncercie nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Raz szalałam ze szczęścia, a chwilę później jęczałam, że ja chcę jeszcze raz. Jeszcze mi zostało i pewnie szybko nie minie. Miejmy nadzieję, że szybko wrócą do Polski.
Weny życzę!
Rzadko komentuje rozdzialy, zdaje sobie z tego sprawe i za to tez teoche przepraszam, bo to co piszesz jest absolutnie niesamowite!
OdpowiedzUsuńNaprawde podziwiam fabule, bo jest cholernie zlozona, a nie jest powtarzalna i sie nie nudzi.
Masz u mnie ogromny plus za lekki jezyk i brak bledow (gratulacje dla bety, bo wiele osob, ktore sie tym zajmuja sie do tego nie nadaje, a Twoja radzi sobie doskonale).
Kurcze, mam nadzieje, ze ta historia sie szybko nie skonczy.
Weny!
Florence x
Muszę przyznać, że o ile wcześniejsze rozdziały mi się podobały, o tyle ten bardzo mi się podobał. Nie wiem, czemu, ale odczuwam wielką słabość do fanficków, w których Harry - mimo że jest dobry - jest wrabiany i pokazany jako ten najgorszy. Od momentu, kiedy brygada wpadła do jego domu z nakazem przeszukania, pojawił się wielki banan na mojej twarzy, bo taką akcję - w związku z powyższym - lubię najbardziej :) Okropnie się zdenerwowałam, że musiałam czytać ten rozdział z przerwami, bo okropnie się w niego wciągnęłam i ciekawiło mnie, co dalej. Już nie mogę się doczekać, kiedy zabiorę się za następny rozdział, więc - aby nie przedłużać tego momentu - kończę. Błędów nie zauważyłam, więc to tyle ode mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie (www.pisanina-frigus.blogspot.com)
Frigus.
Eh, co my mamy z tym ministerstwem...
OdpowiedzUsuńKnot zniknął i miało być lepiej
A tu co?
Za niewinność wsadzają. I to kogo?! Harry'ego pieprzonego Pottera, Chłopca Który Nie Potrafi Umrzeć!!!
I co? Co teraz zrobią? Wyślą dywizjon na jakąś misję samobójczą???
A może zaaranżują samobójstwo np. Madison, bo te emocje po ujawnieniu podwójnej "zdrady", śmierci Navida itp. mogły ją przytłoczyć?
W końcu jest tylko słabą emocjonalnie kobietą! -_-
Czy siódemki + Fortis rozwiążą sprawę Hurta i Pottera?
To się robi naprawdę wciągające i w niektórych mimentach irytujące (niekompetencja ministerstwa) ;d
Czy Harry ucieknie z więzienia, jak Łapa kiedyś? *.*
Cieszę się, że koncert był przedni ;D
Życzę ci samych takich! :*
PS. Jutro pr. test gim z języków ;(
Nienawidzę Niemieckiego!!! Angielski jeszcze ujdzie ;c
Pozdrawiam,
~Cathy_Riddle
Hej,
OdpowiedzUsuńcoś mi się John nie podoba, może jest w tą sprawę zamieszany, Furia skazany, i jak widać ktoś na górze bo z łatwością manipuluje…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
dobrze napisane ;)
OdpowiedzUsuńbluzy harry potter sklep internetowy koszulki potterheads
Coin Casino | Get $50 Free in 2021 | CasinoWow
OdpowiedzUsuńGet your hands on a $50 FREE in bonus code "STARS600" 1xbet when you sign up today. งานออนไลน์ We'll match all the $50 free and match the first deposit up to $10, 인카지노
Jestem ciekawy ile osób wchodzi na ten blog. Moim zdaniem warto być na tym blogu.
OdpowiedzUsuńCiekawie ile osób wchodzi na ten blog. To mnie bardzo interesuje.
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały, ale coś mi się John tutaj nie podoba, (mam tutaj jakieś takie wrażenie), a może jest w tą sprawę zamieszany, Furia zostao skazany... i jak widać to musi być ktoś na górze, bo z łatwością manipuluje…
weny życzę....
Pozdrawiam Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, John mi się tutaj nie podoba, może jest w tą sprawę zamieszany...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga