7.06.2014

II. Rozdział 50 - Dowody

„…This is war with no weapons,
Marchin with no steppin,
Murder with no killin, 
ill in every direction…”
[Linkin Park – Wastelands]

Harry doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że zdobycie akt, tym bardziej tak wysoko postawionej osoby jak zastępca szefa Biura Aurorów, będzie bardzo trudne i ryzykowne. Sam nie wiedział, dlaczego nie wtajemniczył siódemek w całą sprawę. Chyba nie chciał ładować ich w kolejne problemy. Byli już wystarczająco zmęczeni ciągłym zamartwianiem się, że zostaną zaatakowani w niespodziewanym momencie, bo każdy z nich miał wątpliwości co do tego, że atakującym był Tony. Postanowił zaoszczędzić im dodatkowych powodów do zmartwień i samemu zająć się zdobyciem potrzebnych akt. Nie miał pomysłu, jak to zrobić. Cała sprawa prawdopodobnie była już zamknięta, więc musiałby dostać się do archiwum, co nie było problemem. Ale musiałby mieć powód, żeby zdobyć akurat te dokumenty.
Wykorzystał sprawę, którą aktualnie mu przydzielono. Poszedł do archiwum pod pretekstem znalezienia akt przestępcy. Chciał wykorzystać moment, gdy kobieta pójdzie po te dokumenty, by dostać się do półki znajdującej się bliżej niego i poszukać akt Timesa. Niemal głośno zaklął, gdy do pomieszczenia wszedł John, uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch w stronę półki. Wróciła pracownica, przekazując Harry’emu dokumenty. Musiał podpisać jeszcze kartkę, że wyciągnął odpowiednie papiery.
— Akta Timesa — rzekł John do kobiety.
Furia niemal zazgrzytał zębami z frustracji, gdy mężczyzna poprosił o kartotekę, którą właśnie on chciał wykraść. Podpisał odpowiedni papierek, zerkając jeszcze, z którego miejsca kobieta wyciąga teczkę. Miał zamiar po nią wrócić za jakiś czas.
Dwa kolejne dni minęły mu dość niespokojnie, bo cały czas myślał o sprawie Timesa. Nie miał pojęcia, czy John oddał już akta do archiwum i czasami przyłapywał się na myśli, żeby wkraść się po nie do gabinetu szefa, ale to było niemal jak samobójstwo. Musiałby mieć wyjątkowo dużo szczęścia, żeby nie zostać złapanym.
Wezwanie do biura Johna wybudziło go z rozmyślań o całej sprawie. Po chwili siedział przed szefem, niemal wyjąc z rozpaczy, gdy akta Timesa leżały na wyciągnięcie ręki, a on nie mógł po nie sięgnąć. Niespodziewanie w kominku pojawiła się głowa Courta.
— Mógłbyś na chwilę do mnie wpaść?
— Zaraz zafiukam.
Głowa zniknęła, a John dokończył to, co mówił i dał znać Harry’emu, że już może wyjść. Furia zamknął za sobą drzwi, ale nie zrobił nawet kroku, zerkając niepewnie za siebie. John wychodził ze swojego gabinetu przez Sieć Fiuu, więc pomieszczenie było puste. Mógł się cofnąć i szybko skopiować akta. Nie miałby problemu z sekretarką, która nie chciałaby wpuścić go do pustego gabinetu, bo nawet nie wiedziała, że Harry i John stamtąd wyszli.
Zapukał do drzwi, żeby sprawdzić, czy pokój jest pusty. W razie czego miał zamiar spytać o coś, co rzekomo zapomniał z rozmowy, którą przeprowadzili przed chwilą. Nie było odzewu. Otworzył drzwi. Johna nie było, a akta leżały na miejscu. Dłużej się nie zastanawiał. Prędko skopiował każdy kawałek pergaminu, nawet nie czytając, co to jest. John mógł wrócił w każdej chwili, więc nie miał na to czasu. Odłożył wszystko na miejsce, ukrył papiery w kieszeni i wyszedł. Wszystko miał zamiar przeczytać dopiero w domu.
Według akt, Times zmarł na skutek przedawkowania tabletek nasennych, tych samych, którymi zatruł się Worson. Nie było żadnego śladu włamania czy walki. Mężczyzna nie był również torturowany. Wyglądało to na samobójstwo z powodów finansowych. Times okazał się być hazardzistą. Miał dużo długów, których nie był w stanie spłacić. Harry przyznał, że gdyby ta sprawa została przekazana jemu, zapewne także uznałby to za samobójstwo. Jednak istniało jedno ale w postaci tabletek nasennych, na które nikt nie zwrócił uwagi. Nikt nie połączył sprawy Timesa i Worsona, bo nie było ku temu podstaw. Furia zerknął jeszcze na karteczkę, którą zapisał danymi znajdującymi się na pudełku tabletek, które były dołączone do akt. Miał adres apteki, w której kupiono leki, ale to akurat było raczej niepotrzebne.
Nie miał pojęcia, co ma teraz zrobić. Wiedział, że sprawy Timesa i Worsona mają ze sobą jakiś związek. O ile w sprawę tego drugiego mógł być zamieszany Court, to przy Timesie nie było powodu, przez który można by było go oskarżyć. Ale użycie tych samych tabletek nie mogło być przypadkiem. A jeśli to nie jest jedna osoba? Zastanowił się nad tym bardzo poważnie. To mogło być bardzo prawdopodobne. Tylko jaki byłby cel?
Dokumenty odłożył do szafki nocnej, tam gdzie papiery dotyczące Worsona, gdy dostrzegł, że niedługo wróci Silver. Wiedział, że za dwa dni będą mieli na głowie całą zgraję ich rodziny i przyjaciół, więc szykował się na godzinne chodzenie po supermarkecie.

W jadalni Potterów panował istny Sajgon. Stół zastawiony był różnorodnymi potrawami ugotowanymi przez Evelyn, w tle grała cicha muzyka zagłuszana przez śmiechy, rozmowy i czasami płacz Gabriela. W jednym pomieszczeniu zebrali się Potterowie, Blackowie, Lupinowie, Fillmore’owie, Shirleyowie oraz Draco z Astorią, Blake, Blaise i Teodor, więc panował rozgardiasz. Rubi standardowo poruszyła temat partnerki Teodora, co go strasznie irytowało. Eric rozmawiał z Syriuszem i Blaisem o quidditchu, natomiast Rebecca, Tonks i Carmen debatowały o modzie. Do ich uszu wdarł się dźwięk dzwonka do drzwi, więc Evelyn poszła otworzyć. Po chwili do środka weszła grupa Brygady Uderzeniowej, dlatego wszyscy ucichli. Furia wstał ze złym przeczuciem. Kapitan Brygady pokazał mu papier.
— Mamy nakaz przeszukania tego mieszkania.
Harry odebrał od niego dokument. Nie mógł się sprzeciwić. Aspiranci rozeszli się po domu, a jeden z nich został w jadalni, by nikt się stąd nie ruszał.
— W coś ty się znowu władował? — wydusiła Silver, a Harry skrzywił się na te słowa.
Wiedział, czego szuka Brygada Uderzeniowa, chociaż nie miał pojęcia, skąd o tym wiedzą. Wiedział, co mu grozi. Wiedział, o co zostanie oskarżony. Została mu jeszcze nadzieja, że nikt nie zajrzy do szafki nocnej, ale miał świadomość, że nie ma na to szans.
— Szefie!
— Ku*wa — powiedział do siebie Furia bezgłośnie, a jego bliscy wiedzieli, że siedzi w czymś po uszy i łatwo się z tego nie wygrzebie.
Po chwili Brygada Uderzeniowa wróciła do jadalni. Kapitan kiwnął jednemu ze swoich podwładnych, a ten podszedł do bruneta.
— Zostajesz zatrzymany pod zarzutem współpracy z Tonym Hurtem oskarżonym o zdradę kraju.
— O ja pie*dolę — wydusił Blaise w szoku.
Harry się nie zapierał, gdy skuli go za plecami kajdankami antymagicznymi. Widział, że jego bliscy są wstrząśnięci. Fortis zerwał się do pionu.
— Idę z wami. Jestem jego adwokatem — oznajmił.
— Będzie potrzebował najlepszego w kraju — stwierdził pułkownik bez przejęcia i kiwnął na podwładnego, żeby wyprowadził oskarżonego.
— To się jeszcze okaże — podsumował Draco i wyszedł za nimi, zostawiając pozostałych w martwej ciszy.
— To jakiś żart? — powiedział tępo Toby.
— Nie sądzę — odpowiedziała Tonks z rozszerzonymi oczami.
— Zdrada kraju? To chore! — krzyknęła Silver.
— Co takiego znaleźli? — zapytała aurorka.
— Nie mam zielonego pojęcia — jęknęła. — Ale zaraz się dowiem.
— Nie ma sensu, żebyś tam teraz szła — stwierdziła kobieta. — Nie wpuszczą cię do niego i niczego nie powiedzą. Kolejne godziny miną mu na przesłuchaniach i zapewne areszcie, a oskarżenie o zdradę kraju jest sprawą państwową, więc na etapie śledztwa niczego się nie dowiesz. Nie wiem, jak bardzo mają obciążające go dowody, ale miejmy nadzieję, że Draco coś zdziała.
Evelyn opadła z powrotem na krzesło. Nikt już nie miał ochoty na rozmowę.

Harry nigdy nie sądził, że znajdzie się w tak nienormalnej sytuacji. Zawsze sam prowadził oskarżonych do celi. Tym razem prowadzono jego. W tej małej klitce uwolniono go z kajdanek i zamknięto w antymagicznym pomieszczeniu z wiedzą, że niedługo zaprowadzą go na przesłuchanie. Draco zaraz po dostaniu się do Ministerstwa Magii powiedział mu, że od razu zajmie się załatwianiem spotkania z adwokatem i ruszył w tylko sobie znanym kierunku.
Furia usiadł na pryczy, przecierając dłonią twarz. Nie miał pojęcia, skąd Brygada Uderzeniowa wiedziała o tym, że ma w posiadaniu kartoteki dwóch spraw, do których nie powinien mieć dostępu. O aktach Worsona wiedział tylko Tony, który był w śpiączce, a o aktach Timesa nie wiedział nikt. Ktoś musiał do tego dojść drogą dedukcji, ktoś go obserwował bądź ktoś to zaplanował. Niemal głośno zaklął, gdy uświadomił sobie, że znaleziono także tabletki nasenne, którymi zabili się Worson i Times oraz którymi Tony rzekomo chciał zabić Courta. Trafiony – zatopiony. Wiedział, że szybko się z tego nie wygrzebie i miał nadzieję, że Fortis coś wymyśli. On był aurorem, a Draco adwokatem. Razem mieli sporą szansę na wymyślenie dobrej linii obrony.
Dziesięć minut później zaprowadzono go do sali widzeń, gdzie siedział już Draco. Rozkuto go z kajdanek i pozostawiono w celi ze strażnikiem.
— Ja już nie wiem, czy ty pakujesz się w bagno z nudów, czy co… — mruknął Fortis na wstępie, a Furia skrzywił się. — Mam akt oskarżenia i nie wygląda to za dobrze, bo sam wiesz, o co oskarżyli Hurta, więc będziesz miał wyrok za współudział. Mam już punkt zaczepienia do obrony, ale muszę wiedzieć, skąd wzięły się u ciebie akta tego Timesa i Worsona.
Harry wiedział, że nie ma innego wyjścia, więc zaczął mówić:
— Zacznę od tego, że od początku miałem wątpliwości co do oskarżenia Hurta o wiadome rzeczy. Czemu? Bo to on zaproponował nam prowokację w trakcie ataku na Pokątną i przekazał nam Amulety Pamięci. Oskarżanie go o ataki na nas było bez sensu, ale nikt o tym nie wiedział. Poza tym dzień przed jego śpiączką złapał mnie na korytarzu i chciał się spotkać w tajemnicy, bo miał jakieś ważne informacje. Nie zdążył mi ich przekazać, bo wylądował w Mungu. Postanowiłem znaleźć je na własną rękę. Zdobyłem adres jego matki i tam znalazłem akta Worsona. Czytałeś je?
— Nie, jeszcze nie chcieli mi ich przekazać — odparł, słuchając go ze zmarszczonymi brwiami i skupieniem na twarzy.
— Worson był kiedyś szefem Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. Rzekomo popełnił samobójstwo poprzez przedawkowanie tabletek nasennych. Dziwnym trafem jego zastępca odszedł na przedwczesną emeryturę dwa tygodnie później, a szefem został Court. Do akt Worsona były dołączone tabletki, które u mnie znaleźli. Trochę dziwny zbieg okoliczności, że Times też popełnił samobójstwo w taki sam sposób. Nie dopuszczano do akt Timesa prawie nikogo, więc musiałem je wykraść, żeby się upewnić, że wszystko miało ten sam przebieg. W archiwum mi się nie udało, ale gdy byłem u Dortona, widziałem je na biurku, więc je skopiowałem, gdy miałem okazję. Times zrobił to tymi samymi tabletkami. Czujesz odór podejrzanej sprawy? Bo ja na kilometr, biorąc pod uwagę ataki na Knife’a i wcześniejsze dziwne potrącenie przez auto Timesa. Hurt coś podejrzewał, więc go uciszono i przy okazji wykorzystano to do oskarżenia go. A skoro ja też zacząłem węszyć wokół tej sprawy, to teraz wzięli się za mnie. Tylko nie mam pojęcia, kto wiedział o tym, że mam te akta.
— Matka Hurta została wezwana na przesłuchanie i powiedziała, że u niej byłeś w związku z ważnymi dokumentami, które Hurt miał ci przekazać. Dodała też, że w dzień jego ataku był umówiony w Dziurawym Kotle. Barman zeznał, że cię tam widział.
Harry uderzył głową w oparcie krzesła.
— Mam przeje*ane.
— Nie przeczę, ale mam punkt zaczepienia. Sam siebie nie wysłałeś do Afryki i sam siebie nie atakowałeś. No i akcja na Pokątnej nie miałaby sensu. Z drugiej strony obawiam się, że uznają Knife’a, Timesa i Worsona oraz problemy waszego dywizjonu za dwie różne sprawy. Wtedy będziemy mieć większy problem. Myślałem o Veritaserum, ale skoro ktoś cię w to wkopał, zapewne da znać, że jest to bez sensu, bo znasz magię umysłu i możesz oszukać Eliksir Prawdy. Nie masz wyjścia i musisz o tym wszystkim powiedzieć na przesłuchaniu. To wzbudzi wątpliwości i zaczną węszyć wokół sprawy Worsona. Jeśli sprawę Timesa uznają za twoją winę, to do sprawy Worsona się nie przyczepią, bo wtedy byłeś na szkoleniu aurorów. To będzie błędne koło, bo sprawy są raczej połączone i każdy powinien to dostrzec.
— W tej sprawie nie ma jednej winnej osoby — rzekł Furia. — Są to osoby na wysokich stanowiskach w Ministerstwie. Jeśli komuś na tym bardzo zależy, przekształcą wszystko tak, że nikt mi nie uwierzy. Wykorzystają swoje wpływy.
— Masz jakieś podejrzenia co do tych osób?
— Na pewno Court, chociaż nie mam na niego żadnych dowodów. Najpierw śmierć jego poprzednika, emerytura zastępcy, a teraz atak Hurta. Czemu akurat jego miałby zaatakować, o ile to zrobił? Poza tym to musi być ktoś z Biura Aurorów. Knife’a skreśliłbym na wstępie. Brygada Uderzeniowa albo ktoś wyżej.
— Spróbuję coś wykombinować. Wezwą cię na przesłuchanie w ciągu najbliższej godziny. Pewnie podadzą ci Veritaserum, bo nie będą mieli jeszcze danych o tym, że znasz magię umysłu. Chociaż z drugiej strony w tej sytuacji przepływ informacji będzie dość szybki. Spodziewam się, że tak czy inaczej dojdzie do procesu przed Wizengamotem.
Chwilę później Harry’ego ponownie odprowadzono do celi, lecz godzinę później znowu go z niej wyciągnięto na przesłuchanie. Na miejscu był sam Edward Knife, który przyszedł w formie słuchacza. Przesłuchanie miał przeprowadzić kapitan Brygady Uderzeniowej. Do kontroli standardowo przysłano dwójkę znajomych Syriusza z pracy. Furię przykuto za ręce do krzesła, jakby spodziewano się jakiegoś ataku z jego strony. Mina szefa nie wyrażała kompletnie niczego. Harry’emu nie podano Eliksiru Prawdy, więc informacja o jego znajomości magii umysłu musiała już tutaj dotrzeć. Nie fatygowano się nawet ze sprawdzeniem jego danych osobowych, lecz od razu przeszli do rzeczy.
— Skąd znalazły się u ciebie akta Worsona i Timesa? — zapytał pułkownik. Harry odpowiedział zgodnie z prawdą, nie pomijając nawet udziału Tony’ego w ochronie księgi. — Wiedziałeś o atakach na generała?
— Skąd miałem wiedzieć, skoro nie wiem, kto to robił? — odpowiedział cierpliwie, wiedząc, że mężczyzna wykorzysta jego wybuch irytacji na jego nielogiczne pytania.
— Znałeś Tony’ego Hurta, więc się nie wypieraj.
— Znałem, ale to nie on organizował te ataki.
— Dowody jasno wskazują na niego.
— Został perfekcyjnie wrobiony, bo wiedział za dużo.
— Skąd ta pewność?
— Może dlatego, że to on nam pomógł przy ochronie księgi — powtórzył.
— Skoro już przy tym jesteśmy… Skąd wiedzieliście o ataku na Pokątną? Może sami napuściliście wampiry?
— Gdzie tu sens? Mielibyśmy napuścić wampiry tylko po to, żeby mimo wszystko ochronić księgę? Gdybyśmy byli zdrajcami, raczej zrobilibyśmy wszystko, żeby tę księgę oddać wampirom — odpowiedział z lekką irytacją. — Poza tym oskarżenia o współpracę z wampirami są zupełnie bez sensu, skoro od kilku lat notorycznie je zabijam. Raczej nie byłyby zadowolone z takiego wspólnika, prawda?
— Być może sprawy wampirów i siódemek oraz ataków na generała i jego zastępcę są całkiem innymi sprawami, bo nie udowodniono, że to wszystko ma ze sobą jakiś związek. Teraz skupiamy się na tej drugiej sprawie, chyba że udowodnimy ci też związek z innymi.
— Miło, że teraz chcecie mnie oskarżyć o największe zło świata — mruknął do siebie Furia, ale mężczyzna to zignorował.
— Marzyłeś o wyższym stanowisku, ale na drodze stało ci wiele osób, między innymi generał i inspektor…
— Do tego kilkanaście innych dywizjonów z Brygadą Uderzeniową na czele — dodał Harry. — Sugerujecie, że miałem na celu wyeliminowanie ich wszystkich. To bez sensu. Sprawdźcie lepiej Courta, bo to w jego departamencie działy się dziwne rzeczy, zanim został szefem.
— Tamta sprawa została już rozwiązana — odrzekł twardo mężczyzna. — Teraz mówimy o tobie, a nie o sprawach sprzed lat.
— Ale być może tamta sprawa ma związek z tym, co dzieje się teraz — upierał się przy swoim.
Kapitan Brygady Uderzeniowej starał się udowodnić mu winę, ale Furia bronił się odpowiednimi argumentami, chociaż wiedział, że nie będzie łatwo się z tego wyplątać, skoro były w to zamieszane wysoko postawione osoby z Ministerstwa. Po męczącym przesłuchaniu wrócił do celi, zostając tylko z własnymi myślami.
Kolejnego dnia miał nadzieję na to, że zobaczy znajomą twarz Syriusza, ale powiadomiono go, że został on wysłany na przymusowy urlop, dopóki Harry będzie tutaj siedział. Zrozumiał, że chcą go zabezpieczyć przed kontaktem z kimś bliskim. Draco poinformował go, że proces w jego sprawie odbędzie się jutrzejszego dnia.

Dywizjon zdziwił się, gdy ich kapitan nie pojawił się w biurze. Nie należał do osób, które olewają sobie pracę, więc postanowili dowiedzieć się, co się stało. Isaac zadzwonił do niego na komórkę, którą odebrała Evelyn.
— Cześć, Silver. Masz gdzieś tam Furię? Nie zjawił się w pracy, więc się zdziwiliśmy.
— Nic nie wiecie? — odparła stłumionym głosem.
— O czym?
— Wczoraj został zatrzymamy przez aurorów z Brygady Uderzeniowej. Oskarżają go… — rzekła drżącym głosem. — Oskarżają go o współpracę z Hurtem.
— Co?!
— Przeszukali nasz dom. Znaleźli akta zastępcy waszego szefa i tabletki, którymi się zabił. Draco jest jego adwokatem. On wam wszystko dokładnie wytłumaczy. On tylko próbował to rozwiązać. Jest niewinny — dodała płaczliwie.
— Merlinie, wiem, Silver. Wiem — odpowiedział Isaac, przecierając twarz dłonią pod spojrzeniami reszty siódemek. — Zaraz wszystkiego się dowiemy. Kompletny absurd.
— Dziękuję.
Rozłączył się.
— Furia został wczoraj zatrzymany przez Brygadę Uderzeniową. Jest oskarżony o współpracę z Tonym.
— Chyba żartujesz!
— Chciałbym. Znaleźli u niego akta Timesa i tabletki nasenne, którymi się zabił. Musimy pogadać z Fortisem, bo jest jego adwokatem.
— Może uda nam się dostać do Furii.
— Jest oskarżony o zdradę kraju. Będzie bardzo ciężko — odpowiedział logicznie Stan.
Rozmowę przerwał im wchodzący John.
— Redford, od teraz zastępujesz Pottera na stanowisku kapitana.
— Te oskarżenia są kompletnie absurdalne — palnęła Madison, a mężczyzna spojrzał na nią zimnym wzrokiem.
— Mamy dobre dowody. Zajmijcie się swoimi misjami.
— Ale…
— Żadnych sprzeciwów, jeśli nie chcecie ostrzeżenia!
Wyszedł, zostawiając ich w ciszy.
— Musimy skontaktować się z Fortisem.
Wiedzieli, że Harry padł ofiarą spisku.
Jason dorwał Dracona, gdy ten szedł przez atrium do Furii. Blondyn zapewnił go, że przyjdzie po spotkaniu do ich gabinetu, bo ma do nich sprawę. Zjawił się pół godziny później i wytłumaczył im sytuację.
— Będziemy potrzebować kogoś z was w formie świadka. Co prawda sprawy wasza i Knife’a zostaną prawdopodobnie rozdzielone, ale w razie czego wasze zeznania pomogą w oskarżeniach o nasłanie wampirów na Pokątną czy z tą Afryką.
Stan miał wziąć udział w całym procesie jako świadek. Mieli nadzieję, że to coś pomoże.

Harry nie sądził, że to wszystko tak bardzo się poplącze. Nie chciało mu się wierzyć, że wyląduje za kratkami pod zarzutem zdrady kraju, a na to się zapowiadało. Gdy Draco powiadomił go o procesie, z góry wiedział, że sprawa będzie przegrana, chociaż Fortis miał zamiar walczyć do samego końca. Wszystko było tak ukartowane, że nie mógł się z tego wygrzebać. Miał co do tego pewność. Podobnie było z Tonym, który został oskarżony, chociaż leżał w szpitalu w śpiączce i nie miał możliwości obrony.
Nie zapierał się, gdy po raz kolejny zakuto go w kajdanki antymagiczne, a następnie zaprowadzono do sali rozpraw. Kiedy zakładano mu bransoletkę antymagiczną i odpinano kajdanki, dostrzegł Syriusza oraz Silver siedzących w miejscu dla słuchaczy. Tylko z relacji Dracona wiedział, że jego bliscy nie wierzą w oskarżenia. W pomieszczeniu był już Wizengamot, poza przewodniczącym. Fortis nerwowo pukał paznokciami o blat biurka. Po chwili byli już wszyscy.
— Dyscyplinarne przesłuchanie z dnia piętnastego czerwca — powiedział przewodniczący Wizengamotu — w związku z oskarżeniem o zdradę kraju przez Harry’ego Jamesa Pottera. — Wymieniono osoby przesłuchujące oraz obrońcę oskarżonego. — Zarzuty przeciw oskarżonemu są następujące: współpraca z Tonym Hurtem, który atakował generała Edwarda Knife’a, zamordował inspektora Jacka Timesa, zaatakował Charlesa Courta oraz współpracował z wampirami. Ponadto istnieje podejrzenie o próby wyeliminowania dywizjonu siódmego. W związku z popełnionymi czynami oskarżonemu grozi dożywocie w zakładzie karnym.
Dożywocie za niewinność… Później, po raz kolejny, Harry został przesłuchany, co powtarzał już do znudzenia. Miał chęć przyznać się do winy, żeby proces się zakończył, skoro i tak miał trafić za kratki, ale Draco chyba by go zabił, a ludzie, którzy w niego wierzyli, szybko by przestali. Chyba liczono, że coś wyprowadzi go w równowagi, ale odpowiadał spokojnie na wszystkie pytania. Co jakiś czas jego adwokat wtrącał jakieś pytanie, chociaż znał odpowiedź. Zapanował szum, gdy dość wyraźnie rzucił podejrzenia na Courta. Fortis wkroczył do akcji.
— Przypominam, że Charles Court został szefem departamentu po samobójstwie wcześniejszego szefa tymi samymi tabletkami, jakimi zamordowano inspektora Timesa.
— Sprawa ta nie dotyczy wydarzeń sprzed lat. Oddalam — przerwano mu, jednak Fortis był uparty.
— Akta Worsona zostały znalezione u oskarżonego, więc teraz wyjaśniamy, dlaczego oskarżony się nimi zainteresował, a przecież te akta są dowodami w sprawie.
— Proszę nie sprzeciwiać się woli sądu! Oddalam!
Harry wymienił spojrzenie ze sfrustrowanym blondynem.
— Mówiłem, że tak będzie — szepnął do niego brunet.
— Przekupne gnojki — odparł ten pod nosem.
— Sądzę, że wytłumaczenie dotyczące akt Worsona jest dość istotne.
Harry i Draco spojrzeli na Wizengamot, by zidentyfikować, kto to powiedział. Jakaś kobieta z okularami na nosie w średnim wieku patrzyła na przewodniczącego ze zmarszczonymi brwiami.
— Popieram — dodał starszy mężczyzna z siwymi włosami. — Te akta mogą mieć istotne znaczenie.
Przewodniczący wysłał obojgu zirytowane spojrzenie, a następnie zwrócił się do zadowolonego Dracona o wytłumaczenie, co ten uczynił. Później Harry kontynuował swoje zeznania. Na świadka wezwano Stana, którego wypytywali głównie o ataki na siódemki i jakieś podejrzane zachowania Furii. Chłopak odpowiadał zgodnie z prawdą, broniąc przy tym swojego kapitana. Po przesłuchaniu Stan usiadł w miejscu dla świadków, by wysłuchać innych zeznań. Wezwano Johna. Mężczyzna, ku zdziwieniu Furii, powiedział o nim raczej dobre rzeczy, dopóki nie odpowiedział na pytanie:
— Czy uważa komisarz, że oskarżony byłby w stanie zrobić rzeczy, o które został oskarżony?
— Był świetnym aurorem, który potrafił wymyślić dobrą strategię, więc taki plan mógłby dość łatwo zaplanować i z pomocą Hurta zrealizować. Trochę podejrzane jest jednak to, że z tylu opresji wychodził cało.
— Sugeruje komisarz, że były to ukartowane sprawy?
— Istnieje taka możliwość. Tym bardziej w świetle tych oskarżeń.
— Przed chwilą powiedział komisarz, że oskarżony był dobrym aurorem — wtrącił Draco. — A z tego, co mi wiadomo, dobry auror powinien wychodzić cało z wielu opresji.
— A może bycie dobrym aurorem oskarżony również zawdzięcza mały matactwom? — zasugerował ktoś z Wizengamotu.
Furia miał ochotę histerycznie się roześmiać. Nie dość, że oskarżali go o zdradę kraju, to teraz jeszcze podważali to, że jego misje były ukartowane? Chcieli zrobić z niego największe zło świata i całkowicie zrujnować opinię o nim jako o aurorze. Gorzej być nie mogło. Fortis wstał z oburzeniem na twarzy.
— Oskarżony pracował jako auror prawie pięć lat. Oskarżanie go o planowanie nawet najdrobniejszych misji jest niedorzeczne.
— Mógłbym coś powiedzieć? — zapytał nagle Stan. Udzielono mu zgody. — Oficer Potter — wyraźnie zaznaczył ten zwrot, najwidoczniej dostrzegając, że już mówią o Harrym jako aurorze w czasie przeszłym — wielokrotnie pomagał innym członkom dywizjonu przy opracowywaniu misji, o których nie miał wcześniej zielonego pojęcia. Mówię tutaj zarówno o misjach grupowych, jak i indywidualnych. To raczej niemożliwe, żeby wiedział o wszystkich misjach wszystkich aurorów, czyż nie? Nie bez powodu także ukończył kurs aurorski. Zdecydujcie się, co mówicie, bo raz twierdzicie, że był dobrym aurorem i byłby w stanie zaplanować wiele akcji i ataków, a po chwili twierdzicie, że tylko udawał taką osobę — zirytował się. — W tym nie ma ani grama logiki.
Po tym stwierdzeniu Wizengamot trochę przystopował z całkowitym zmieszaniem Furii z błotem. Zeznawały kolejne osoby, jedne na korzyść Harry’ego, a inne nie. Uwolniono go od zarzutu współpracy z wampirami, bo nie mogli długo się przy tym upierać, zważywszy na wiele faktów. Pozostałe oskarżenia nadal na nim ciążyły, a to było wystarczające, żeby wsadzić go za kratki. Przesłuchania skończyły się po prawie dwóch godzinach. Wizengamot udał się na naradę.
— Ja pier*olę, co za patologia — mruknął Furia.
— Daj spokój. Nigdy nie uczestniczyłem w tak poje*anym procesie — odpowiedział Draco na tyle głośno, że usłyszało go sporo osób.
— Trzeba było szybko to skończyć i mieć spokój, bo i tak wiadomo, jak to się skończy.
— Nie wierzysz we mnie — stwierdził Draco.
— Nie wierzę w nich. Mógłbyś zwołać w mojej obronie cały legion, a i tak by mnie wsadzili. Dobrze o tym wiesz.
Blondyn nic na to nie odpowiedział, co dało Harry’emu jednoznaczną odpowiedź. Wizengamot wrócił szybciej, niż się spodziewano.
— Kto głosuje za oczyszczeniem oskarżonego ze wszystkich zarzutów? — Furia nie zdziwił się, gdy w górze dostrzegł niewiele rąk. — Kto jest za skazaniem? — Tutaj ilość była o wiele większa. Przykre, ale prawdziwe. — Przeważającą ilością głosów, oskarżony zostaje skazany na dożywocie w zakładzie karnym.
— Teoretycznie — szepnął do siebie Harry.
— Co? — zapytał Fortis, wyglądając na wzburzonego i lekko przybitego.
— Nic.
Harry spojrzał w stronę Łapy i Silver. Dziewczyna miała twarz ukrytą w dłoniach. Syriusz siedział zgarbiony z niedowierzaniem na twarzy. Stan nie był zdziwiony. Zapewne dostrzegł działania Wizengamotu w trakcie przesłuchań.
— Będziemy się odwoływać — rzekł Draco.
— Nie musisz — odpowiedział Furia, gdy ponownie zakuto go w kajdanki. — To nic nie da.
Ludzie zaczęli się rozchodzić. Harry spojrzał na Stana, a ten do niego podszedł. Dano mu chwilę na pożegnanie się.
— Mnie już się pozbyli. Teraz pora na was — rzekł brunet do kolegi z dywizjonu.
— Wiem — odpowiedział. — Rozwiążemy to i wyciągniemy cię z pudła.
Harry spojrzał na Dracona.
— Powiedz im wszystko, co przeczytałeś w aktach i o czym ci powiedziałem.
Blondyn skinął głową. Silver była w stanie tylko się do niego przytulić. Ponad nią Harry spojrzał na Łapę. Patrzyli na siebie przez moment. W końcu Furia lekko się uśmiechnął, na co Wąchacz odpowiedział podobnie. To wystarczyło, żeby się zrozumieli, dlatego nie było wielkich pożegnań. Później wyprowadzono Harry’ego z sali i przetransportowano do zakładu karnego.

*************************

Nie potrafię dojść do siebie po koncercie. Na zmianę ryczę ze szczęścia, że tam byłam, a po chwili z rozpaczy, że już jest po wszystkim. Wspomnienia z tego wydarzenia pozostaną w mojej głowie do końca życia i już czekam na ogłoszenie, że znowu przyjeżdżają do Polski. Obiecali, że wrócą niedługo, więc muszą dotrzymać słowa :') Marzenia się spełniają, przekonałam się o tym na własnej skórze, tylko trzeba im trochę pomóc.
Do kolejnego rozdziału :)

20 komentarzy:

  1. Genialne... to jest genialne. Nie wiem co napisać. Wszystko idealnie zaplanowane. Jestem ciekawa czy Harry ucieknie z zakładu karnego, bo tak się zastanawiam nad tym komentarzem :''— Teoretycznie — szepnął do siebie Harry.'' Hym... stawiam, że ucieknie, bo zna bezróżdżkową i wężomagie, a później rozwiąże sprawę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mało jest takich rozdziałów, które wywołują u mnie motylki w brzuchu - normalnie tekst tak mi się podoba, że aż trzęsą się ręce :D Rozdział jeden z najlepszych w ostatnim czasie - świetnie opisany i wywołujący wyżej wymienione skutki.
    Na następnym koncercie nie tylko spotkam Linkin Park, ale i Ciebie xD Teraz nie ma bata - nie mogę przegapić takiego widowiska!
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, rozdział świetny. Czytałam z zapartym tchem nie mogąc nawet odwrócić wzroku. Szczerze zastanawiam się jak to zakończysz, rozwiążesz, bo nie mogę wpaść na żaden prawdopodobny pomysł.

    Ja osobiście po prostu lubię LP, nie miałam okazji być na koncercie, ale moja przyjaciółka (która też niestety nie była w stanie) jest mega fanką i cały dzisiejszy dzień narzekała, że zazdrości jakiejść lasce z twittera która mogła pojechać na koncert. Po czym uświadomiłam ją, że to Ty xD Jej mina była bezcenna, bo po każdym rozdziale streszczam jej akcję, więc Cię kojarzy (jeśli można tak powiedzieć) xD

    nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Długo nie komentowałam, za co serdecznie przepraszam, ale zebrać się i napisać było mi niezmiernie ciężko, niemniej teraz troszeczkę nadrobię :D
    Jeju, nie spodziewałam się, że Harry zostanie oskarżony o współpracę z Tonym, który, mam nadzieję, za niedługo się wybudzi i będzie mógł rzucić jakieś światło na całą tę sprawę.
    Też jestem zdania, że Harry ucieknie lub zrobi cokolwiek innego, nie jest typem osoby, która będzie siedzieć bezczynnie na tyłku. Coś wymyśli. Jak zawsze.
    Niby zbliżamy się do zakończenia, a ja nadal nie mam za bardzo pomysłu, jak się całe opowiadanie zakończy... Pewnie rozwiązaniem całej sprawy, ale coś mi tu śmierdzi. Mam głupie podejrzenia, aż wręcz nierealne XD
    Liczę, że jednak wstawisz później przepowiednię, chociaż znając Ciebie to pewnie bardziej namota nam to w głowach niż cokolwiek wyjaśni...
    Cieszę się, że udało Ci się spełnić swoje marzenie i że koncert tak bardzo się udał :) Teraz tylko czekać na następny!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział!
    Takie emocje...
    Zawsze jak czytam twojego bloga wyobrażam sobie wszystko. (co nie dzieje się, gdy czytam inne blogi. Twój tak pobudza moją wyobraźnię... )
    Ach... brakuje mi słów... ;D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. jeju zajebisty rozdział tak jw przede mną pisali inni tyle emocji wywołał w każdym z nas jak sie go czytało:)
    Wierze, ze Harry nie bedzie siedział bezczynnie na tyłku aż 7 rozwiążą sprawe tylko weźmie sprawy w swoje ręcę:) on nie jest typem osoby która da rady wysiedziec dłużej nic nie robiąc:) czekam z niecieprliwością na następny rozdział:)
    * sorka za błędy ale pisze z fona i sie spiesze:)
    maja

    OdpowiedzUsuń
  7. Harruś dostał dożywocie...czemu mnie to nie dziwi? xD Ten to się we wszystko wpakuje - zupełnie jak Jego ojciec xD Pora czekać, aż Dywizjon go uratuje xD Biedna Silver i Łapcia - żal mi ich ;( Zwłaszcza Silver ;( Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzi sama z Gabrielem. Pozostaje czekać do uniewinnienia Furii. A Draco i Harruś oczywiście - i jeden i drugi klnie jak szewc xD Ale to taki ich znak rozpoznawczy xDDD Identyfikujący xD W każdym bądź razie jestem baaaardzooo ciekawa kto wkopał Harry'ego no i kto jest sprawcą całego tego zamieszania - domyślam się, że jedna i ta sama osoba, tylko kto? Oj nie wiem, nie wiem jak wytrzymam ten tydzień (a dokładnie sześć dni, ale nie zagłębiajmy się w szczegóły ;)) ;D Życzę weny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział~! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietny blog, historia bardzo niebanalna. Nie spotkalam sie jeszcze z takim czyms. Harry rzeczywiscie, zgarnia wszystkie klopoty jak leci;) Ale w sumie bez tego nie byloby zabawy;) Mam nadzieje, ze Dywizjon go uratuje:) Dobrze, ze nie wszyscy z Wizengamotu sa przekupnymi dupkami;)
    Bede do Ciebie wpadac. Jak masz ochote to zajrzyj do mnie: beznadziejnie-zakochana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ahhh...normalnie pozbierać się nie mogę. Przez cały czas jak czytałam byłam taka nerwowa XDD
    Denerwować się czytając rozdział-toż to talent jest napisać takie cudo!!!
    Wgl, ten cały Wizengamot i Ci wszyscy to przekupne świnie są, ot co. Najpierw Potter od Voldka ich ratuje, zajebistym aurorem jest a oni o zdradę kraju go posądzają. Chamstwo się szerzy, moi drodzy, chamstwo.
    Ale, jak już w poprzednich komentarzach było i co wnioskuję z Przepowiedni, Furia nasza kochana nie ma zamiaru grzecznie siedzieć na tyłku i postanowi zamotać. Aż normalnie wargi oblizuję z niecierpliwości (nie wiem co jedno ma wspólnego z drugim, no ale cóż...)

    Przepraszam , za tak nieskładny komentarz, ale te emocje...:)
    Następna notka będzie miłą nagrodą po egzaminie w sobotę ;____;
    Więc Weny kochana, jak zwykle zresztą. <3
    Pozdrowionka, i niech konfidenty zgniją pod ziemią!!!!
    Bojowa Priori :))))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny rozdział! Aż poczułam nagłą potrzebę skomentowania, mimo że raczej rzadko to robię o ile w ogóle xD
    Końcówka tomu zapowiada się naprawdę tak zajebiście, że nie mogę się już doczekać. Z drugiej strony chciałabym, aby to opowiadanie trwało i trwało. Cóż... wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć ;)
    Coś przekupne to Ministerstwo. Nie ładnie to tak. Harry ich ratuje od Voldemorta, a oni go jeszcze na dożywocie wsadzają. Nie ważne, że to dożywocie raczej długie nie będzie :) Jestem ciekawa co zrobi, jak już się wydostanie z więzienia, bo na tyłku to on raczej siedział nie będzie.

    Co do koncertu to całkowicie Cię rozumiem :) Dzień po koncercie nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Raz szalałam ze szczęścia, a chwilę później jęczałam, że ja chcę jeszcze raz. Jeszcze mi zostało i pewnie szybko nie minie. Miejmy nadzieję, że szybko wrócą do Polski.

    Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  11. Rzadko komentuje rozdzialy, zdaje sobie z tego sprawe i za to tez teoche przepraszam, bo to co piszesz jest absolutnie niesamowite!
    Naprawde podziwiam fabule, bo jest cholernie zlozona, a nie jest powtarzalna i sie nie nudzi.
    Masz u mnie ogromny plus za lekki jezyk i brak bledow (gratulacje dla bety, bo wiele osob, ktore sie tym zajmuja sie do tego nie nadaje, a Twoja radzi sobie doskonale).
    Kurcze, mam nadzieje, ze ta historia sie szybko nie skonczy.
    Weny!
    Florence x

    OdpowiedzUsuń
  12. Muszę przyznać, że o ile wcześniejsze rozdziały mi się podobały, o tyle ten bardzo mi się podobał. Nie wiem, czemu, ale odczuwam wielką słabość do fanficków, w których Harry - mimo że jest dobry - jest wrabiany i pokazany jako ten najgorszy. Od momentu, kiedy brygada wpadła do jego domu z nakazem przeszukania, pojawił się wielki banan na mojej twarzy, bo taką akcję - w związku z powyższym - lubię najbardziej :) Okropnie się zdenerwowałam, że musiałam czytać ten rozdział z przerwami, bo okropnie się w niego wciągnęłam i ciekawiło mnie, co dalej. Już nie mogę się doczekać, kiedy zabiorę się za następny rozdział, więc - aby nie przedłużać tego momentu - kończę. Błędów nie zauważyłam, więc to tyle ode mnie.
    Pozdrawiam serdecznie (www.pisanina-frigus.blogspot.com)
    Frigus.

    OdpowiedzUsuń
  13. Eh, co my mamy z tym ministerstwem...
    Knot zniknął i miało być lepiej

    A tu co?
    Za niewinność wsadzają. I to kogo?! Harry'ego pieprzonego Pottera, Chłopca Który Nie Potrafi Umrzeć!!!

    I co? Co teraz zrobią? Wyślą dywizjon na jakąś misję samobójczą???
    A może zaaranżują samobójstwo np. Madison, bo te emocje po ujawnieniu podwójnej "zdrady", śmierci Navida itp. mogły ją przytłoczyć?
    W końcu jest tylko słabą emocjonalnie kobietą! -_-

    Czy siódemki + Fortis rozwiążą sprawę Hurta i Pottera?

    To się robi naprawdę wciągające i w niektórych mimentach irytujące (niekompetencja ministerstwa) ;d

    Czy Harry ucieknie z więzienia, jak Łapa kiedyś? *.*


    Cieszę się, że koncert był przedni ;D
    Życzę ci samych takich! :*

    PS. Jutro pr. test gim z języków ;(
    Nienawidzę Niemieckiego!!! Angielski jeszcze ujdzie ;c

    Pozdrawiam,
    ~Cathy_Riddle

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej,
    coś mi się John nie podoba, może jest w tą sprawę zamieszany, Furia skazany, i jak widać ktoś na górze bo z łatwością manipuluje…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  15. Coin Casino | Get $50 Free in 2021 | CasinoWow
    Get your hands on a $50 FREE in bonus code "STARS600" 1xbet when you sign up today. งานออนไลน์ We'll match all the $50 free and match the first deposit up to $10, 인카지노

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem ciekawy ile osób wchodzi na ten blog. Moim zdaniem warto być na tym blogu.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciekawie ile osób wchodzi na ten blog. To mnie bardzo interesuje.

    OdpowiedzUsuń
  18. Hejeczka,
    rozdział wspaniały, ale coś mi się John tutaj nie podoba, (mam tutaj jakieś takie wrażenie), a może jest w tą sprawę zamieszany, Furia zostao skazany... i jak widać to musi być ktoś na górze, bo z łatwością manipuluje…
    weny życzę....
    Pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń
  19. Hejeczka,
    wspaniale, John mi się tutaj nie podoba, może jest w tą sprawę zamieszany...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń