„…The light on the horizon was brighter yesterday
With Shadows floating over, the scars begin to fade
We said it was forever but then it slipped away
Standing at the end of the final masquerade…”
[Linkin Park – Final Masquerade]
Widział,
jak ogień rozprzestrzenia się wzdłuż drogi. Mieszkańcy uciekali z paniką na
twarzach. Na chodniku leżało kilkanaście zwęglonych ciał. Niedaleko biegał
płonący mężczyzna, krzyczący rozpaczliwie o pomoc. Nikt nie zwracał na niego
uwagi. Domy zaczęły się walić, zabijając ludzi i raniąc ich.
Harry
spojrzał bezbronnym wzrokiem w stronę zachodzącego słońca, które wyglądało
upiornie na tle płonącego miasteczka. Gdy ponownie przeniósł wzrok przed
siebie, dostrzegł osobę wyglądającą identycznie jak on. Jego klon patrzył mu
prosto w oczy swoimi czerwonymi tęczówkami i z szyderczym uśmiechem na ustach,
a następnie wyciągnął w jego stronę płonące dłonie. Harry wystawił swoje ręce
przed siebie. Były całe mokre, jakby zamoczył je we krwi. Podniósł wzrok na
swojego sobowtóra, który w tym samym momencie chwycił go za nadgarstki,
podpalając jego ubranie.
Zerwał się ze snu z
mocno bijącym sercem. Oddychał ciężko, a jego ciało było wilgotne od potu.
— Harry? — usłyszał
zaspany głos Silver. — Co się stało?
Spojrzał w stronę
dziewczyny, która uniosła się lekko, patrząc na niego półprzymkniętymi oczami.
Za oknem panowała ciemność.
— Nic, śpij — szepnął
Furia.
— Koszmar?
— Mhm…
Opadł ponownie na
poduszkę, a blondynka przysunęła się do niego i przytuliła się, po chwili
zasypiając. Harry jeszcze długo nie mógł zasnąć.
Siedział na sali
rozpraw z Fortisem obok siebie, chociaż obaj wiedzieli, że adwokat nie jest mu
potrzebny. Tym razem nie musiał tyle czekać. Nie było świadków. Tylko jeden
film i słowa Knife’a oraz kapitana Brygady Uderzeniowej.
— Oczyszczony ze
wszystkich zarzutów — oznajmił Minister Magii i uderzył młotkiem w stół. —
Zamykam rozprawę.
Wszyscy zaczęli się
rozchodzić. Furia siedział na miejscu, a jego jedyną reakcją na słowa Kingsleya
był słaby uśmiech.
— Coś nie tak? —
zapytał Draco.
— Wszystko w porządku —
odpowiedział cicho, nie patrząc w jego stronę.
Czuł,
że spada w dół, w ciemną otchłań. Nie potrafił nic zrobić. Wylądował w samym
środku krwawej rzeki. Wraz z prądem obok niego płynęły martwe ciała mężczyzn,
kobiet i dzieci. Czasami widział unoszące się na powierzchni oczy, serca bądź
dłonie. Uderzyło w niego ciało z blond włosami, które doskonale znał. Silver
miała otwarte oczy i unosiła się na powierzchni z krwią płynącą z ust. Nagle
wyciągnęła rękę i pociągnęła go na samo dno.
Po raz kolejny
przebudził się w środku nocy. Zerknął na śpiącą Evelyn, a później wstał z
łóżka. Skierował się do łazienki, gdzie przemył twarz wodą. Później usiadł na
ziemi, opierając się o ścianę i otoczył głowę ramionami.
Wszedł do gabinetu
siódemek pierwszy raz od zakończenia całej sprawy związanej z aferą w
Ministerstwie. Jego biurko było całkowicie puste, gotowe do użytkowania.
— Witaj ponownie na
pokładzie — wyszczerzył się Alano, a Furia uśmiechnął się lekko w odpowiedzi.
Usiadł na swoim
miejscu, nie czując kompletnie nic.
— Coś się stało? —
zapytała Madison, nie widząc nawet odrobiny entuzjazmu.
— Wszystko w porządku —
odpowiedział, nie patrząc na żadne z nich.
Szedł
przed siebie, szukając wyjścia. Starał się omijać wisielców zwisających z
sufitu na każdym kroku, próbując nie spoglądać na ich twarze. Bał się, że nie
ma stąd drogi ucieczki. Nie widział żadnych drzwi. Znajdował się w olbrzymim
pomieszczeniu bez mebli czy okien. Gdzieś jednak musiało być wyjście.
Mimowolnie spojrzał w górę, gdy miał wrażenie, że jedno z ciał poruszyło się.
Syriusz patrzył na niego martwym wzrokiem z siną twarzą. Furia cofnął się o
krok, wpadając na kolejne ciało, które chwyciło go za ramię.
Niemal wyskoczył łóżka,
by jak najszybciej wydostać się z sypialni. Zatrzymał się dopiero w kuchni.
Zacisnął dłonie na blacie, a po jego policzkach spłynęły łzy. Otworzył szafkę i
wyciągnął eliksir uspokajający.
Sala była pełna ludzi.
Nie chciał tutaj być, ale musiał. Obok niego stał Tony Hurt z wyczerpaną twarzą
po długiej śpiączce i rekonwalescencji.
— Order Merlina drugiej
klasy dla oficera Harry’ego Jamesa Pottera za zasługi dla Ministerstwa Magii.
Przyznano mu order i
pogratulowano. Taki sam zaszczyt spotkał Tony’ego.
— Najpierw zdrajcy
kraju, a teraz bohaterowie — mruknął Hurt, niekoniecznie zadowolony z całej
gali.
Furia uśmiechnął się
słabo. Gdy cała farsa się skończyła, podszedł do Silver i Łapy.
— Wszystko okej? —
zapytał z zaniepokojeniem Syriusz.
— Wszystko w porządku —
odpowiedział, patrząc wszędzie, byle nie na niego.
Miał świadomość, że nie
wytrzymuje. Wiedział, że cała przeszłość wraca, rujnując jego teraźniejszość.
Starał się nie okazywać przed nikim, że coś się dzieje, ale co chwilę ktoś
dostrzegał jego roztargnienie bądź przygnębienie i pytał, czy wszystko w
porządku. Kłamał. Okłamywał dywizjon, bliskich, rodzinę i samego siebie.
Niszczył się, biorąc eliksiry i wracając do nałogu po kilku latach. Tylko
dzięki nim poprawnie funkcjonował i nie zawalał pracy. Coraz częściej myślał o
odejściu z Biura Aurorów. Nie wiedział, czy wpada w depresję, czy wina leżała
po stronie nałogu, czy to przez przeszłość. Wszystko miało ze sobą związek. Bał
się, że ktoś wreszcie odkryje, że wpadał w uzależnienie, bo widział się w
lustrze. Efekty nieprzespanych nocy były widoczne na jego zmęczonej twarzy.
Oczy bez żadnych emocji, blada cera i coraz mocniej widoczne kości policzkowe
nadawały mu upiornego wyglądu. Czuł na sobie podejrzliwy wzrok Jasona, gdy ten
dostrzegł, jak bardzo drżą mu dłonie, co nie było naturalne. Starał się
utwierdzić dywizjon w przekonaniu, że nic się z nim nie dzieje, zachowując się
jak prawdziwy kapitan. Nie wierzyli mu. Pewnego razu Madison przyparła go do
muru, starając się coś z niego wydusić. Zachował się względem niej jak typowy
przełożony, trochę po chamsku. Dał jej słowne ostrzeżenie, co tylko wzbudziło w
niej jeszcze większe podejrzenia. Zanim odszedł, zobaczyła jeszcze oczy
doświadczonego, ale wyczerpanego człowieka.
Z każdym dniem czuł, że
zaczyna wariować. Wszystkie koszmary z przeszłości nasilały się, a ukrywanie
się było coraz trudniejsze. Co rusz kłócił się przez to z Silver. Instynkty
pojawiały się zbyt często przy najmniejszych bzdurach. Wiedział, że niedługo
nad nimi nie zapanuje.
Evelyn dużo myślała o
tym, co działo się z Harrym. Nic nie chciał jej powiedzieć. Zbywał ją, gdy
pytała, brnąc w zaparte, kiedy wywiązywała się awantura. Nie miała pojęcia, co
jest powodem. Obawiała się, że coś się stało, gdy był w więzieniu lub w trakcie
ucieczki, ale nie mogła się domyślić, co dokładnie. Jej podejrzenie wzmogło
się, kiedy miała wrażenie, że z szafki zniknął eliksir uspokajający. Nie była
pewna, ile ich było, więc nie zaczynała tematu, lecz kiedy ubyło eliksiru
regenerującego, poczuła prawdziwe przerażenie. Wiedziała, że w nocy Harry
często wstaje z łóżka, ale nie sądziła, że to coś poważniejszego.
Kiedy wrócił z pracy,
musiała o to spytać.
— Gdzieś zniknął
eliksir regenerujący — zagadnęła, patrząc na niego podejrzliwie.
— Może gdzieś się
zawieruszył albo wykorzystałaś i nie pamiętasz — odparł, patrząc w gazetę,
chociaż dostrzegła, że jego tęczówki nie przesuwają się po tekście.
— Ostatnio do niczego
nie był mi potrzebny. Może tobie?
— Raczej nie — skłamał.
— Umówiłem się z Hiszpanem — zmienił temat.
— Okej — odparła, gdy
wstał, a następnie wyszedł.
Więcej się nie
zastanawiała. Wzięła ze sobą Gabriela i deportowała się przed dom Blacków.
Carmen zaprowadziła ją do salonu, gdzie siedział Łapa.
— Syriusz, Harry znowu
bierze eliksiry wzmacniające.
Zapadła cisza.
— Jesteś pewna? —
zapytał z zaniepokojeniem.
— Sam widzisz, co się z
nim ostatnio dzieje. Nie śpi po nocach, zachowuje się jak nie on. Ostatnio
zginął z szafki eliksir uspokajający. Myślałam, że coś źle policzyłam, ale
teraz zniknął eliksir regenerujący.
— Może go wykorzystałaś
i nie pamiętasz — wtrąciła Carmen.
— Na pewno nie. Nie
potrzebuję go. Jak zaczęłam go o to podpytywać, szybko wyszedł pod pretekstem
spotkania z Hiszpanem.
— Dlaczego miałby znowu
je brać?
— Nie wiem. Może coś
się stało w trakcie tej całej afery, ale nam o tym nie powiedział. Nie mam
zielonego pojęcia, ale wiem, że coś się z nim dzieje. Tak bardzo kojarzy mi się
to z okresem, gdy przechodził Bitwę Myśli… Nie chcę czekać, aż będzie gorzej —
szepnęła.
— Co robimy?
— Nie wiem. Nic mi nie
chce powiedzieć.
— Spróbuję z nim
pogadać — zapewnił Łapa.
Niestety, gdy doszło do
rozmowy z Harrym, Syriusz nie dowiedział się nic konkretnego. Furia twierdził
jedynie, że ostatnio jest trochę zmęczony, ale to nic wielkiego. Kiedy starszy
zagadnął o eliksiry, chłopak wszystkiego się wyparł, ale nie patrzył mu wtedy w
oczy. Nie mieli wyjścia, więc musieli zrobić coś, co zapewne nie miało spodobać
się Furii.
Silver i Łapa zjawili
się w gabinecie siódmego dywizjonu, gdy tylko dostrzegli, że Harry z niego
wyszedł. Na miejscu zastali jedynie Isaaca, Alano, Jasona i Madison.
— Furii nie ma — rzekł
na wstępie Hiszpan.
— O to chodzi —
oznajmiła Evelyn i zerknęła na Syriusza. — Moglibyśmy coś sprawdzić?
— To znaczy? — odparła
podejrzliwie Madison.
— To znaczy…
Chcielibyśmy zajrzeć mu do biurka.
Aurorzy spojrzeli na
nich ze zdumieniem.
— Chyba nie byłby z
tego zadowolony — zauważył Isaac.
— To na pewno —
stwierdził Łapa. — Bierzemy to na siebie.
— On nas pozabija, jak
się dowie, że wam na to pozwoliliśmy — powiedział Jason. — Na biurku – okej,
ale w biurku… rzuca sztyletami.
Evelyn i Syriusz
spojrzeli na siebie.
— Teraz jeszcze
bardziej mnie do tego namówiliście — odpowiedziała dziewczyna.
Minęło dobre kilka
minut, zanim przekonali aurorów do ich wybryku.
— Jesteśmy martwi —
stwierdził Alano, gdy wreszcie Silver i Łapa dorwali się do biurka.
Blondynka otworzyła
szafkę i oboje tam spojrzeli. Mężczyzna zaklął cicho.
— Mówiłam — szepnęła
Evelyn, dostrzegając z tyłu szafki fiolkę eliksiru uspokajającego i
regenerującego.
Zamknęła drzwiczki, gdy
drzwi do biura otworzyły się. Harry stanął w progu zaskoczony, ale niemal od
razu jego oczy zwęziły się i pojawił się w nich gniew.
— Mogę wiedzieć, co wy
robicie? — zapytał zimno ze stłumioną wściekłością.
Hiszpan przełknął
ślinę.
— Chyba mamy do
pogadania — powiedział twardo Łapa.
— No raczej, że mamy —
rzekł Furia ze złością.
— My się chyba ulotnimy
— stwierdził pod nosem Isaac, nie chcąc narażać się przełożonemu.
Kiedy szybko
wychodzili, Harry powiedział w ich stronę:
— Z wami też mam coś później
do omówienia. — Alano powiedział coś rozpaczliwie po hiszpańsku. Drzwi zamknęły
się. — Więc? — spytał z błyskami złości w oczach.
— Więc chyba powinieneś
nam powiedzieć, co te eliksiry robią w twojej szafce — rzekła donośnie Silver.
— Raczej wy powinniście
powiedzieć, dlaczego grzebaliście w moich rzeczach — warknął.
— A jak myślisz? —
odpowiedział Syriusz. — Widzimy, co się z tobą dzieje — podniósł głos, gdy
Furia chciał się wtrącić — i nie wmówisz nam, że nic ci nie jest.
— Więc to daje wam
prawo do grzebana w moim służbowym biurku, tak?
— Martwimy się —
odrzekła na to dziewczyna. — I chyba mamy powody, nie sądzisz?
— Dajcie spokój.
— Harry, do cholery,
nie widzisz, że znowu wpadasz w nałóg? — zdenerwował się Łapa.
— Widzę, że już się
nakręciliście — warknął.
— A co mamy pomyśleć?
Byłeś uzależniony, a teraz…!
— Sorry, że przeszkadzam
— wtrącił się Stan, który zajrzał do biura — ale Knife chce cię natychmiast
widzieć.
Furia skinął głową.
— Później pogadamy —
rzekł Łapa.
Cała trójka wyszła
wzburzona z biura.
— Nie wymigasz się —
oznajmiła Evelyn, zanim się rozeszli.
— Zejdźcie ze mnie —
odwarknął, mijając siódemki.
— Nie licz na to.
W gabinecie Knife’a
spędził dobry kwadrans, a gdy wrócił, w biurze były wszystkie siódemki.
— Ktoś ma mi coś do
powiedzenia?
Alano przełknął ciężko
ślinę.
Powrót do domu był
stresujący. Wiedział, że Silver i Łapa na niego czekają i mu nie odpuszczą.
Musieli się tego dowiedzieć. To było nieuniknione. Doskonale zdawał sobie z
tego sprawę, ale naiwnie wierzył, że to się nie stanie. Nie chciał zdradzać im
powodu, dla którego wracał do nałogu. Starał się wymyślić jakąś wymówkę, ale
nie miał pomysłu. Miał nadzieję, że coś wpadnie mu do głowy w międzyczasie.
Stanął przed ich
obliczem niemal od razu po wejściu do domu. Początkowo chciał ich zignorować,
lecz mu na to nie pozwolili.
— Wytłumacz to — rzekła
twardo Evelyn. — I nie wciskaj nam żadnych bajek, że jesteś zmęczony, czy coś
tego pokroju.
— Skąd wam w ogóle
przyszło to do głowy?
— Nie bez przyczyny
trzymasz w biurku służbowym te eliksiry, a fiolki raczej nie wyparowały z
waszej szafki — odpowiedział Syriusz, uważnie go obserwując. — Nie robisz tego
bez powodu. Wszyscy o tym wiemy.
Harry milczał przez
chwilę, patrząc na niego.
— Coś się stało w
więzieniu albo w trakcie ucieczki? — zapytała wreszcie Silver.
— A co niby miało się
stać? — rozdrażnił się.
— Nie wiem, ale od tego
czasu tak się zachowujesz.
— Jak?
— Nie udawaj idioty —
warknęła dziewczyna.
— Zachowuję się tak,
jak zwykle, a wy coś sobie ubzduraliście!
— A eliksiry jakimś
cudem zniknęły i znalazły się w twoim biurku! — Silver podniosła głos.
— To nie znaczy, że je
biorę!
— Kłamiesz! Dobrze to
widzę!
Następne sytuacje
potoczyły się tak szybko, że dopiero później zrozumiał, co się stało. Poczuł,
że instynkty zaćmiły jego umysł. Dostrzegł przerażony wzrok Silver, gdy
odsunęła się w tył. Chciał ją uderzyć… zabić. Nieświadomie zrobił krok w jej
stronę, ale później go powstrzymano. Syriusz odepchnął go, aż uderzył plecami w
ścianę. Prąd bólu przeszył jego ciało, na moment wypierając wściekłość z jego
głowy. Przez chwilę ból i gniew walczyły ze sobą. Później dostrzegł chrzestnego
tuż przed sobą. Mężczyzna przytrzymywał go przy ścianie za klatkę piersiową,
aby nie mógł się ruszyć. Uświadomił sobie, co chciał przed chwilą zrobić, a w
jego oczach pojawiły się strach i niedowierzanie.
— Mogłeś powiedzieć, że
to wróciło — rzekł cicho Łapa.
— Nie wróciło — odparł
słabo. — Cały czas było.
Syriusz opuścił dłoń.
Evelyn stała jak zamurowana. Nigdy jej się nie zdarzyło, żeby Harry’ego
owładnęły instynkty, kierując jego złość na nią. Wiedziała, że był zdolny
nieświadomie ją zaatakować.
— Jest jeszcze coś —
zauważył Łapa. — Instynkty nie tłumaczą brania eliksirów.
— A skąd ty możesz o
tym wiedzieć? — ponownie się rozdrażnił. — Nie wiesz, co mi siedzi wtedy w
głowie.
— Nie, ale mogę się
domyślić, patrząc na twoje zachowanie, bo chyba przestajesz nad tym panować.
— Tego nie da się
całkowicie kontrolować — warknął.
— Właśnie widzę —
odpowiedział spokojnie, widząc rosnący gniew w oczach chłopaka.
— Więc lepiej zejdź mi
z drogi.
W następnej chwili
Syriusz musiał ponownie interweniować, lecz tym razem chroniąc siebie. Furia
kompletnie stracił nad sobą panowanie. Mężczyzna nie widział w zielonych oczach
swojego chrześniaka, lecz owładniętego wściekłością Voldemorta. Silver
krzyknęła, kiedy Łapa ponownie odepchnął Harry’ego na ścianę, lecz ten
natychmiast zareagował, ruszając w stronę chrzestnego. Animag prędko go
powstrzymał.
— Uderz go! — zawołał
do Evelyn, przytrzymując chłopaka z całej siły, chociaż ten się nie poddawał.
Silver szybko do nich
doskoczyła i spoliczkowała go. To go otrzeźwiło. Zdrętwiał, a w jego oczach
pojawiła się dezorientacja. Spojrzał na swoje ręce zaciśnięte w pięści i
przytrzymywane za nadgarstki przez Syriusza, na zaniepokojoną twarz chrzestnego
i przerażoną Evelyn. Cofnął się o krok, wpadając na ścianę i wyswobadzając się
ze strachem w oczach. Doszło do tego, że chciał atakować najbliższe mu osoby.
Nogi się pod nim ugięły. Zjechał po ścianie, siadając na ziemi. Gdy Łapa kucnął
przy nim, słabe słowa same wydostały się z jego gardła:
— Pomóż mi, proszę cię.
Silver starła łzę z
policzka, a następnie klęknęła przy nim, chwytając go za ręce.
— Powiedz, co się
dzieje i postaramy się coś zrobić — rzekł cicho Syriusz.
Harry odważył się
odpowiedzieć dopiero po chwili słabym głosem:
— To wszystko wraca.
— Wszystko, to znaczy?
— Bitwa Myśli… Te
obrazy… Koszmary…
— Jest tak jak
wcześniej?
Pokiwał głową, nie
patrząc na nich.
— Myślałem, że to już
nie jest tak… intensywne — powiedział Łapa.
— Nie było. Ostatnio,
po tym pobycie w więzieniu… znowu się pojawiło.
Syriusz potarł dłonią brodę.
— Co robimy? — zapytała
Silver.
— Na razie nie wiem,
ale musisz odstawić eliksiry.
— Nie liczcie na to.
— Harry, to cię tylko
pogrąży. Już to przerabialiśmy kilka lat temu. Pamiętasz, co się działo po
jakimś czasie. Przestawały na ciebie działać. Teraz też tak będzie. Będziesz
zwiększał dawki i wpadniesz w uzależnienie. Musisz — zaznaczył Black — je
odstawić.
— Dopiero gdy to
przejdzie.
— Nie. Teraz — odparł
twardo Syriusz. — Zanim będzie za późno.
— Nie wiesz, czego ode
mnie wymagasz.
— Dasz radę, tak jak
kiedyś — wtrąciła Evelyn.
Widział w ich oczach
wiarę w niego i nie potrafił ponownie ich zawieść.
— Coś wymyślimy — dodał
cicho Łapa.
Musiał mu zaufać.
Było ciężko. Budził się
nocami z koszmarów, tak jak wcześniej, lecz powstrzymywał się przed sięgnięciem
po eliksiry. Silver była o wiele czujniejsza niż jakiś czas temu i wyczuwała
każdy mocniejszy ruch z jego strony. Często przebudzała się ze snu, by
sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. Zwykle tylko jej objęcie
powstrzymywało go przed wstaniem z łóżka i pójściem po coś na uspokojenie.
W pracy było najgorzej.
Miał problemy z koncentracją i czasami nie mógł wysunąć oczywistego wniosku z
sytuacji. Siódemki widziały, że coś jest z nim nie tak, ale nie powiedział im,
o co chodzi, chociaż miał wrażenie, że słyszeli słowa Syriusz w biurze, że był
od czegoś uzależniony. Wszystko wydało się po jednej z walk z handlarzami
fałszywymi różdżkami. Odnieśli dość poważne rany, więc musieli się trochę
wzmocnić. Madison podała Furii eliksir regenerujący. Przez chwilę się zawahał,
zerkając na niego, lecz wreszcie mruknął:
— Weź go.
— Potrzebujesz go —
odpowiedziała, ale pokręcił rozpaczliwie głową. — Furia…
— Nie mogę — wydusił.
— Bo?
Wiedział, że tak łatwo
nie odpuści i będzie mu wiercić dziurę w brzuchu. Doskonale ją znał.
— Bo rzucam.
— Co rzucasz?
— Nałóg.
Zapadła cisza. Madison
spojrzała na niego z zaskoczeniem.
— Ale… eliksiry?
Skinął głową.
— Więc lepiej to
zabierz, bo nie uśmiecha mi się rozwód i utrata dziecka.
W jednej z ostatnich
kłótni na temat jego uzależnienia Evelyn zagroziła, że jeśli nie przestanie
brać eliksirów, to się z nim rozwiedzie i odbierze mu Gabriela. Obiecała mu to.
Nawet nie mógł powiedzieć, że jej nie rozumie, bo było odwrotnie. Głębokie
uzależnienie mogło zrujnować jego i całą rodzinę, a ona nie chciała do tego
dopuścić.
Madison odłożyła
eliksir daleko od niego. Isaac i Alano wymienili spojrzenia. W ciszy
doprowadzili się do porządku.
— Długo? — odważyła się
zadać pytanie Madison.
— Co długo?
— Jesteś uzależniony —
zawahała się.
— Właściwie to kilka
lat.
— Jak to? Przecież
nigdy nie miałeś z tym problemów. Przynajmniej tak mi się wydawało — wtrącił
Mickey.
— Kilka lat nie brałem.
Ostatnio trochę mi się namieszało i tak wyszło — odparł wymijająco.
— A… czemu w ogóle
zacząłeś? To rzadki nałóg — zapytała dziewczyna.
— Gdybym tego nie
robił, to albo skoczyłbym z mostu, albo wylądowałbym u czubków.
Z ulgą przyjął wejście
do gabinetu ich szefa, który wyciągnął go z pomieszczenia.
— Wiecie coś na temat
tej jego szóstej klasy? Nie pierwszy raz mam wrażenie, że ten rok to było jego
piekło — powiedział Jason.
— Nie wiem, czy to
prawda, bo jest sporo plotek na ten temat, ale coś mi się obiło o uszy o Bitwie
Myśli — odrzekł Jasper. — To by tłumaczyło jego znajomość zaawansowanej magii
umysłu.
— Co to jest Bitwa
Myśli?
— Walka umysłowa między
dwiema osobami.
— Legilimencja?
— Coś gorszego. Jeden
włamuje się do umysłu drugiego i niszczy go psychicznie emocjami i obrazami.
— Voldemort?
— Raczej nikt inny nie
byłby w stanie tego zrobić. Wiadomo, że był walnięty i nie chcę wiedzieć, co
mógł mu pokazywać — mruknął Jasper.
— Teraz rozumiem —
stwierdziła niemrawo Madison.
— Ale czemu teraz znowu
bierze te eliksiry, skoro je rzucił? — nie rozumiał Isaac.
— Pamiętasz słowa tego
jasnowidza w Afryce?
— Myślisz, że to nadal
w nim siedzi?
— To raczej była spora
trauma przebywać w walniętym umyśle Voldemorta, nie sądzisz?
Zamilkli, gdy do
pomieszczenia wrócił Harry wraz z szefem. Postanowili nie drążyć tematu,
widząc, że Furia nadal ma problemy ze swoją przeszłością.
Od kiedy Harry wyznał
prawdę o swoich koszmarach z przeszłości Silver i Łapie, coraz częściej zaczął
myśleć o słowach, które usłyszał od jasnowidza w Afryce. Nadal nie potrafił
zrozumieć, jak ma się pogodzić z przeszłością i jednocześnie o niej nie
zapomnieć. O tym drugim nawet nie było mowy. Obrazy były zbyt brutalne, żeby
wyrzucić je z głowy. Ale jak miał się z tym pogodzić?
Postanowił skontaktować
się z jasnowidzem i wybrać się do Afryki. Niestety, w weekend pokrzyżowano mu
plany i musiał wstrzymać się z wyjazdem. Okazało się jednak, że nie musiał
nigdzie wyjeżdżać…
Kończył właśnie pisanie
raportu, gdy do biura siódemek zajrzała młoda aurorka.
— Oficerze, jakiś
dziwny facet do pana przyszedł. Nie wiem, czy go wpuścić, bo zatrzymała go
ochrona.
Furia spojrzał na nią z
uniesioną brwią.
— Niech go wpuszczą.
Chwilę później aż go
zatkało, gdy w drzwiach stanął uśmiechnięty jasnowidz, do którego się wybierał.
— Nie przyszedł Mahomet
do góry, więc przyszła góra do Mahometa — oznajmił mężczyzna.
Przebywająca w biurze
część siódemek spojrzała na Harry’ego, ale ten nie zwrócił na nich uwagi.
— Skąd…? — zaczął, ale
zaraz pokiwał głową. — Rozumiem.
Jasnowidz uśmiechnął
się jeszcze szerzej. Nawet nie pofatygował się, żeby zmienić strój, lecz
przyszedł w ekstrawaganckich ubraniach, w których siódemki widziały go w
Afryce.
— W wyprawie cały czas
coś by ci przeszkadzało, więc oto jestem. — Widząc zdumioną minę Harry’ego,
dodał: — Twoja sprawa nie dawała mi spokoju. Twoja energia dość mocno
zagnieździła się w mojej głowie. Zwykli śmiertelnicy nie mają takich problemów,
więc również na mnie mocniej to oddziałuje. Za chwilę przyjdzie twój szef i
zrobi ci awanturę o to, że tutaj jestem, więc spotkamy się za dziesięć minut
przed Ministerstwem.
Nie czekając na jego
odpowiedź, wyszedł z biura, w którym zapanowała cisza.
— Chyba mnie
popieprzyło — mruknął do siebie Furia.
Nie zdążył jeszcze
ochłonąć po spotkaniu z jasnowidzem, a już drzwi otworzyły się i stanął w nich
nowy szef. Proroka nie było, więc awantura przeszła mu koło nosa, ale za to
musiał wysłuchać pretensji odnośnie raportu. Według siódemek nowy szef za
szybko się rozpanoszył i stawiali, że zbyt długo na tym stanowisku nie
pobędzie. Po jego wyjściu Harry, niezbyt przekonany, poszedł na spotkanie z
jasnowidzem. Mężczyzna wybrał do rozmowy niezbyt uczęszczanie miejsce, co Furii
w zupełności pasowało.
— Więc nadal nie
znalazłeś sposobu na pozbycie się drugiego umysłu — zaczął prorok.
— Jak mam to zrobić? —
odpowiedział, pierwszy raz czując nadzieję, że może uwolni się od przerażającej
przeszłości.
— Skoro nie możesz
zapomnieć, musisz to utrwalić i zamknąć ten etap. Wszystko przeanalizować,
pogodzić się i iść dalej z myślą o przyszłości, a nie przeszłości.
— Czyli? — nie
zrozumiał.
— Wróć do tego, co cię
męczy, żeby to zaakceptować. Pamiętaj, to musiało się wydarzyć, żeby wszystko
miało prawidłowy bieg.
— Nie można prościej? —
powiedział niemrawo.
Jasnowidz uśmiechnął
się w odpowiedzi.
— Czytaj między
wierszami.
— To nadal nie jest
zbyt pomocne.
— Obejrzyj to, co było.
Harry patrzył na niego
ze zgłupiałą miną, ale zaraz go olśniło.
— Nie — powiedział z
przerażeniem w głosie.
— Tylko to może ci
pomóc.
— Raczej jeszcze
bardziej mnie zrujnuje.
— Na początku. Później
to zależy od ciebie i twojego podejścia.
— Jeśli spróbuję, uda
się? Na pewno wiesz.
— Wiem, ale tego ci nie
powiem. Nie możesz posiadać tej wiedzy, bo to całkowicie zmieni tok twojego
myślenia i uniemożliwi ci wysuwanie własnych wniosków. Za bardzo będziesz się
kierował moją odpowiedzią, a to może wszystko przewrócić do góry nogami. Łatwo
nie będzie, ale kto powiedział, że życie jest łatwe.
— To tyle? — zapytał
Furia, gdy mężczyzna wstał. — Tylko tyle mam zrobić, żeby się tego pozbyć?
— Tylko albo aż. To już
zależy od ciebie — odparł, po czym ruszył przed siebie, zostawiając Harry’ego z
niezbyt pozytywnymi myślami.
Mimo tego, że nie czuł
się przekonany do pomysłu jasnowidza, postanowił spróbować. Nie miał innego
pomysłu, a koszmary nie ustawały. O dwóch spotkaniach z mężczyzną opowiedział
Silver i Łapie, by zrozumieli, dlaczego chce to zrobić. Dwa dni później Syriusz
przyniósł mu myślodsiewnię, którą cudem udało mu się zdobyć. Była to cenna i
rzadka rzecz, więc załatwienie jej nie było wcale takie proste. Przez cały
dzień chłopak dorzucał kolejne wspomnienia, nie będąc jednak w stanie się w nie
zagłębić. Evelyn uszanowała jego prywatność i nie zaglądała do myślodsiewni,
chowając ją w takim miejscu, żeby nie była widoczna dla gości. Przez kilka
kolejnych dni dorzucał następne koszmary, nie mając jednak odwagi obejrzeć swoich
wspomnień jeszcze raz.
— Skończ z tym. Nie
pomoże ci to, że będziesz to przedłużał — zasugerował mu Łapa, widząc jego
niepewność.
Postanowił pójść za
jego radą. Wieczorem wraz z Silver poszedł do pokoju, w którym stała
myślodsiewnia.
— Wejść z tobą? — spytała
cicho, trzymając go za rękę, jednak pokręcił głową.
— Chociaż ty będziesz
spokojna — dodał. — To ci tylko zaszkodzi.
Ścisnęła go mocniej za
rękę, a później puściła.
— Będę kręciła się po
domu — rzekła, a on skinął głową.
Wyszła, zostawiając go
samego. Więcej nie czekał. Zagłębił się w swoją przeszłość, licząc się z tym,
że po powrocie może być jeszcze gorzej, niż było wcześniej.
Evelyn nie czuła się
uspokojona. Czekała, aż Harry wróci z myślodsiewni, co chwilę zaglądając do
Gabriela. Bała się, że coś pójdzie nie tak i zamiast się poprawić, jeszcze
bardziej się pogorszy. Jednak nie mieli innego wyjścia. Furia podupadał na
zdrowiu i musieli coś zrobić. To było jedyne rozwiązanie, a czekanie mogło
wpływać negatywnie na jej męża.
Miała świadomość, jak
wiele okropieństw Harry będzie musiał obejrzeć. Zapewne było tam dużo obrazów z
Bitwy Myśli. Nie raz i nie dwa widziała, że Furia nie śpi w środku nocy,
przebudzony po koszmarze. Musieli z tym walczyć.
Wreszcie usłyszała jego
kroki. Stanął w drzwiach sypialni przygaszony, blady, z wilgotnymi oczami. Nie
był w stanie spojrzeć jej w oczy, więc podeszła do niego i mocno objęła. Niemal
rozpaczliwie przygarnął ją do siebie.
Całą noc siedziała wraz
z nim w salonie. Leżał na jej kolanach, walcząc ze swoimi myślami. Uspokajająco
głaskała go po włosach. Nie przeszkadzała mu, nic nie mówiła, ale była przy
nim, wspierając go swoją obecnością, w każdej chwili gotowa na coś, co do niej
powie. Ścierała z jego twarzy każdą łzę, której nie mógł powstrzymać, sama przy
tym płacząc.
Zasnął dopiero nad
ranem, przytulony do niej. W nocy nie miał żadnych gwałtowniejszych zachowań.
Wszystko przyjął w ciszy. Nie wiedziała, czy ta opcja była lepsza, ale zdawała
sobie sprawę z tego, że to zależało wyłącznie od Harry’ego. Być może tę sytuację
lepiej przechodziło mu się w spokoju. Tak czy inaczej, miała zamiar całą tę
sprawę pokonać razem z nim. Patrzyła na jego pogrążoną we śnie twarz z mocno
bijącym sercem. Pragnęła zabrać od niego cały ten ból przeszłości, zakopać to
pod ziemią i żyć z chłopakiem w spokoju, bez wiszącej nad nimi klątwy.
Żałowała, że nie mogła tego zrobić. Chociaż nie spała całą noc, nie czuła się
zmęczona. Non stop czuwała nad mężem z nadzieją, że teraz wszystko będzie
wracało do normy.
Pierwsze dni po
obejrzeniu swoich wspomnień w myślodsiewni były koszmarem. Wszystko to, co
obejrzał, ponownie wróciło do jego świadomości. Jednak z czasem Furia zaczął
rozumieć słowa jasnowidza o pogodzeniu się z tym, co się stało. Powoli
akceptował to, co musiał przejść, żeby dojść do momentu, w którym się teraz
znajdował. Dostrzegł swoje aktualne życie w jaśniejszych barwach. Obrazy
Gabriela, Silver, Dixona, Łapy i wszystkich jego przyjaciół przesłaniały mu to,
co było kiedyś. Oni wszyscy żyli dalej. Nie przeszli tego, co on, jednak widzieli
wojnę i teraz cieszyli się życiem. Dlaczego on nie miał tego zrobić? Gdzieś na
dnie świadomości zawsze miał alarmujące myśli z przeszłości, które go hamowały
i nie pozwoliły iść w przód. To z kolei zrodziło instynkty. Wszystko zataczało
koła.
Bardzo dużo czasu
zajęło mu dojście do siebie po przykrym seansie w myślodsiewni. Poprawiało się
stopniowo, ale to mu wystarczyło. Osoby, z którymi często przebywał, zauważyły
te zmiany. Zaczął wychodzić z nałogu, skupił się na pracy i rodzinie. Szef
wreszcie przestał się czepiać, że zawala pracę i skończył z mówieniem, że
odwoła go z pozycji kapitana dywizjonu. Czas spędzany wspólnie z Gabrielem i
Evelyn na nowo był dla niego radosnym chwilami.
Był środek gwieździstej
nocy. Przez uchylone okno Potterowie słyszeli szczekającego psa i pohukiwanie
sowy.
— O czym myślisz? —
zapytała cicho Silver, widząc zamyślenie na twarzy swojego męża.
— O tym, co by ze mną
było, gdyby nie ty.
— To znaczy? — zawahała
się, zerkając na niego.
Spojrzał jej prosto w
oczy.
— Niejednokrotnie
wylądowałbym w pokoju bez klamek. Od szóstej klasy pomagałaś mi ze sobą nie
oszaleć. Bez ciebie bym sobie nie poradził.
— Dałbyś radę —
odpowiedziała cicho, głaskając go lekko po policzku. — Byłby ktoś inny.
Pokręcił głową.
— Nikogo wtedy nie
było, więc nikt by nie zrozumiał tego, co się ostatnio ze mną działo. Nikt nie
potrafiłby tego zrozumieć tak jak ty.
— Był Syriusz…
— Wiesz, że nie o to mi
chodzi. On ma swoje życie… swoją rodzinę. A ty… jesteś ze mną. Gdyby cię nie
było…
— Ale jestem —
szepnęła, patrząc mu w oczy. — I zawsze będę. Tutaj — dodała, kładąc dłoń na
jego sercu. — Mogę być na drugim końcu świata, ale zawsze będę przy tobie.
Uśmiechnął się lekko.
— Chyba wygrałem życie.
W odpowiedzi uniosła
kąciki ust i dała mu całusa w usta.
— Oboje wygraliśmy.
Patrzył na nią przez
chwilę.
— W nagrodę zróbmy
sobie następnego brzdąca.
Silver roześmiała się.
Nie protestowała, gdy owinął ich szczelnie kołdrą, mocno ją całując. Nagroda im
się należała. W końcu nieczęsto wygrywa się życie.
****************************
Rozdział dłuższy, ale nie chciałam już go dzielić na dwie części. Tak jak poprzedni, ten też miał wyglądać trochę inaczej, ale wydaje mi się, że jest odpowiedni :)
Za tydzień epilog i kończę tego bloga. Aż dziwnie się z tym czuję.
Anna zgodziła się poprawić całą BM i rozdziały IM, które nie były przez nią sprawdzone. Jak skończę sprawdzać Diament Ciemności, sama jeszcze raz przeczytam te rozdziały i zajmę się estetyką tekstu (akapity przed dialogami w BM). Ma być przejrzyście i bezbłędnie, bo schizuję. Amen xD
Do kolejnej soboty ;*
Hahaha rozwaliłaś mnie tym końcowym tekstem: "W nagrodę zrobimy sobie następnego brzdąca". Rozdział genialny, a jasnowidz jeszcze lepszy. Uwielbiam tego faceta. :D Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło. (Wiem masło maślane :D) Teraz tylko epilog i koniec. Kurczę jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Przyzwyczaiłam się do rozdziałów w soboty i twojego bloga. Mam nadzieję, że będziemy mogli jeszcze przeczytać jakieś twoje opowiadanie. Choć pisałaś, że jak już coś to nie potterowskie, ale to nic.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę udanych wakacji.
PS Gdzieś tam dalej mam nadzieję na jeszcze jeden o tej tematyce. :D
Rozdział jak zawsze świetny. Czekam na epilog i mam nadzieję że jednak coś tam jeszcze naskrobiesz o tym biednym Potterze.
OdpowiedzUsuńPozdr.
Coz, mozesz sprobowac swoich sil w Dramione ;)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, wszystko się dobrze kończy, no i to "W nagrodę zróbmy sobie następnego brzdąca" mnie rozwaliło xD
OdpowiedzUsuńWizyta jasnowidza była trochę dziwna, ale w końcu to jest szalony człowiek z Afryki ..
Aaa kto został nowym szefem Harry'ego? Ktoś kogo znamy czy przypadkowa postać? xD
Ostatnio zaczęłam zauważać jak świetnie dopasowujesz charaktery tych postaci. Znaczy, jak udaje ci się to oddać w dialogach ... <3
Błędów nie zauważyłam :D
Smutne, że jeszcze tylko epilog .. :'C
~Kejti
Prawie sie posikałam przy tym końcowym tekście potterka.
OdpowiedzUsuńMoże byś opisała nam w epilogu jakàś ostrzejszą akcje między Harrym a Silver. Tak jako prezęt pocieszenia na zakończenie bloga .
Tak wiem jestem zboczona XD
Życze weny
Blacki2001
Rozdział świetny, po prostu genialny (czy ja przypadkiem nie piszę dokładnie tych słów pod każdym rozdziałem?)
OdpowiedzUsuńWszystko się powyjaśniało, poukładało, poogarniało. Aż miło czytać coś, gdzie po problemach jest ich rozwiązanie..
Szkoda, że to już koniec, ale rozumiem że ciągnięcie tego w nieskończoność byłoby bez sensu. Niemniej, smutno mi troszkę.
Mam nadzieję na kolejne Twoje opowiadanie, nawet jeśli nie potterowskie (mimo że uwielbiam Harry'ego którego kreujesz ♥).
Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na epilog! <3
Cudne <3..
OdpowiedzUsuńNie moge uwiezyc ze juz za tydzien epilog ;(... (mam ogromna nadzieje ze bd pisac jeszcze jakiegos bloga o HP.... jak nie to chyba bd ryczec xd) ;*
Sorry ze tak późno, ale mam problemy z komputerem i musialam wejsc na kome...
Pozdrawiam:)
Szczerze, to jestem rozczarowana. Oczywiście, rozdział jest świetnie napisany, jak zwykle, ale akurat liczyłam, że nie będzie happy endu, a nawet jeśli, to jak dla mnie zdecydowanie za słodko :D Tak, wiem, Harry sobie w końcu na to zasłużył, ale mimo wszystko liczyłam, że chociaż opiszesz, jak zmaga się z tymi wspomnieniami... Za to początek zdecydowanie na plus, bo taki bardziej mroczny i dobijający :D
OdpowiedzUsuńAle okeej, oddajmy Harry'emu sprawiedliwość, dużo przeszedł, należy mu się ten happy end, no niech już będzie. W rozdziale nie widziałam żadnych błędów, chociaż, muszę przyznać, niespecjalnie szukałam.
Oczywiście, moim ulubionym momentem w rozdziale była scena, kiedy Harry rzuca się na Syriusza i Silver (ja naprawdę miałam jakieś niespożyte pokłady czarnych wizji na ten rozdział, bo wszystko, co złe, powodowało wielki uśmiech na mojej twarzy, ech).
Okeej, trochę się rozpisałam, ale pewnie pod epilogiem napiszę jeszcze więcej...
Pozdrawiam i weny życzę, w końcu zawsze się przydaje ;)
Rozdział świetny, jak zawsze jest mi strasznie smutno że kończy się ta historia :( W twoim blogu zakochałam się od początku. Jesteś genialna w tym co robisz i nigdy nie przestawaj. Mam Nadzieję że mimo wszystko napiszesz opowiadanie Potteroskie. Życzę weny i żebyś cieszyła się tym co robisz
OdpowiedzUsuńDawno nie komentowałam, wiem [*] Ale byłam takim leniem, że nie chciało mi się nic pisać xd I przepraszam za to, bo takiego bloga nie idzie nie komentować, bo jest za wspaniały <3
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału...
Cudowny <3
Jasnowidz, którego uwielbiam i Instykt <3
Zdanie Harry'ego " W nagrodę zróbmy sobie następnego brzdąca" bardzo mnie rośmieszyło xDD
Spodobała mi się scena jak Harry został sam z dywizjonem po przeszukaniu biurka przez Silver i Syriusza. Miałam banana na twarzy po wyobrażeniu jaką aferę musiał im Pottuś zrobić <3
Nie ma przepowiedni Trelawney czy jestem ślepa? xD
Obiecuję, że epilog na pewno skomentuję :*
Do soboty <3
Aless :3
No i przyszła góra do Mahomeda xD Rozdział jak zwykle cudowny ^_^ jak obiecałam ten rozdział skomentuję i nie pozwolę temu komentarzowi zniknąć ;D Wreszcie Harruś pogodził się z przeszłością ^_^ Tak bardzo się cieszę~! Wgl to wiesz, świetnie wymyśliłaś, że Furia najpierw ma te sny, a później spotyka się z ludźmi, którzy mu się śnili...dobrze przemyślane ;) Jak to dobrze, że Potter ma przyjaciół i rodzinę, na których może polegać :D Łapcia i Silver są tacy kochani <3 Ahh, mam nadzieję, że epilog będzie a'la kilka alt później choć jak nie będzie to i tak pewnie końcówka mnie nie zawiedzie :) Tez nie mogę uwierzyć, że to już koniec....mam wrażenie, że dopiero początek xD No cóż, pozostaje mi czekać do następnego rozdziału ;) Życzę weny~! :*
OdpowiedzUsuńA! Powiedz Pumciu (tiaa...przyzwyczajenie xD) zamierzasz jeszcze napisać jakiegoś potterowskiego bloga? ;)
PS1. Mam nadzieje, że Furia i Silver będą mieli duuuuużoooo dzieci ;)
PS2. Jeśli zamierzasz coś jeszcze napisać to proponuje drarry *.*
~~Nikita Silver normalnie przyłączam się do twojej wypowiedzi, bo szczerze nic dodać nic ująć. <3 Ja też mam nadzieje na jakieś drarry napisane przez Rockową (tak też się przyzwyczaiłam). Zgadzam się z tobą w stu procentach, że wydaje się jakby to był dopiero początek tego opowiadania. :D Mam nadzieje, że Rockowa opublikuje następne swoje arcydzieł już niedługo <3
UsuńAh, dziękuje <3 Miło, że ktoś się ze mną zgadza xD Ja również <3 ;)
UsuńCzuję jakby to było pożegnanie ,, Chyba wygrałem życie" to było... piękne. Rzadko komentuje ale jestem strasznym leniem za co przepraszam. Chcę ci podziękować za wszystko, za to że umiesz swoim pisaniem wywołać u mnie łzy i śmiech. Dziękuję że pomogła mi odkryć moje powołanie do rocka (Tak, tak mówię jak Nicole) ale to prawda. Nie chcę żeby tak opowieść się skończyła ale wszystko ma swój koniec. Cieszę się że znalazłam twojego bloga i mam nadzieję że jeszcze coś napiszesz coś o losach Harry'ego mimo że piszesz że nie. Nie chcę Cię do tego zmuszać ale chcę poprosić bo wiem że wiele, bardzo wiele osób zakochał się w twoim pisaniu tak jak ja. Wiem że coś ci wyjdzie bo masz ogromny talent. Dzięki za wszystko ; )
OdpowiedzUsuńTo jest po prostu PIĘKNE!!!!!!!!! Śledzę tego bloga od dawna i nie mogę wyjść z podziwu:) chociaż pod sam koniec dopiero komentuję. Jak dla mnie to rozdziały są troszkę za krótkie, ale idzie przeżyć. Czy będziesz jeszcze pisać HP i o czym Życzę weny i więcej ciekawych pomysłów:)
OdpowiedzUsuńWitam, chciałbym zaproponować współpracę bloga z wirtualną szkołą magii. Nie znalazłem żadnych danych kontaktowych, co zmusza mnie do napisania tutaj. Proszę o kontakt na maila drecha9@gmail.com w sprawie strony, której adres znajduje się pod moim nickiem. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRewelacja :-D chce więcej xD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Dobrze że Harry wreszcie pogodził się z tymi koszmarami choć po początku tego rozdziału spodziewałem się że wszystkich pozabija :). Ale tak jest lepiej. Szkoda że to już koniec. Co ja będę robił cale wakacje?
OdpowiedzUsuń~Albus
Mam to samo
Usuń"Siedział na sali rozpraw z Dexterem obok siebie, chociaż obaj wiedzieli, że adwokat nie jest mu potrzebny." Nie pomyliły ci sie opowiadania ? Czy tu nie powinno być "Siedział na sali rozpraw z Fortisem" ? :D
OdpowiedzUsuńZa dużo opowiadań i wszystko się miesza xD Dzięki ;D
UsuńNie! Nie kończ bloga!!! ;[
OdpowiedzUsuńNiieee! ;c
Co teraz będę robić w wolnym czasie???
Ten rozdział był jednym z moich ulubionych :3
Jednak zgrzyta mi to, że szybko upchnęłaś cały wątek instynktu i koszmarów w jeden rozdział :/
Za szybko!
Choć uwielbiam Harry'ego jako taką ofiarę, która nie potrafi sobie poradzić z mrocznymi sztukami lub czarną magią itp. itd. :3
Jednak koniec nadal będzie ciosem :c
Ja nie chcę! ;c
I co? Co będzie w epilogu???
To, co napisałam pod poprzednim rozdziałem? ;d
Idę czytać dalej, gdyż już w tamtym roku zakończyłaś opko ;(
Całuski od
~Cathy_Riddle
Witam,
OdpowiedzUsuńtak Harry chciał się wybrać do tego jasnowidza, ale to on sam do niego przyszedł, znów jest uzależniony od eliksirłów, Tonny i Harry uniewinnieni i od zdrajców do bohaterów...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
super jestes :D
OdpowiedzUsuńbluzy harry potter sklep internetowy koszulki potterheads
Moim zdaniem bardzo dużo osób na pewno wchodzi na ten blog.Takie jest moje zdanie i swojego zdania nigdy nie zmienię.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawy ile osób wejdzie na ten blog. Dużo można się dowiedzieć z tego blogu.
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, o tak Harry chciał się wybrać do tego jasnowidza, ale to on sam do niego przyszedł... no I znów jest uzależniony od eliksirów, Tonny i Harry uniewinnieni... i tak to jest od zdrajców do bohaterów...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga