5.07.2014

II. Rozdział 54 - Wygrać życie

„…The light on the horizon was brighter yesterday
With Shadows floating over, the scars begin to fade
We said it was forever but then it slipped away 
Standing at the end of the final masquerade…”
[Linkin Park – Final Masquerade]

Widział, jak ogień rozprzestrzenia się wzdłuż drogi. Mieszkańcy uciekali z paniką na twarzach. Na chodniku leżało kilkanaście zwęglonych ciał. Niedaleko biegał płonący mężczyzna, krzyczący rozpaczliwie o pomoc. Nikt nie zwracał na niego uwagi. Domy zaczęły się walić, zabijając ludzi i raniąc ich.
Harry spojrzał bezbronnym wzrokiem w stronę zachodzącego słońca, które wyglądało upiornie na tle płonącego miasteczka. Gdy ponownie przeniósł wzrok przed siebie, dostrzegł osobę wyglądającą identycznie jak on. Jego klon patrzył mu prosto w oczy swoimi czerwonymi tęczówkami i z szyderczym uśmiechem na ustach, a następnie wyciągnął w jego stronę płonące dłonie. Harry wystawił swoje ręce przed siebie. Były całe mokre, jakby zamoczył je we krwi. Podniósł wzrok na swojego sobowtóra, który w tym samym momencie chwycił go za nadgarstki, podpalając jego ubranie.
Zerwał się ze snu z mocno bijącym sercem. Oddychał ciężko, a jego ciało było wilgotne od potu.
— Harry? — usłyszał zaspany głos Silver. — Co się stało?
Spojrzał w stronę dziewczyny, która uniosła się lekko, patrząc na niego półprzymkniętymi oczami. Za oknem panowała ciemność.
— Nic, śpij — szepnął Furia.
— Koszmar?
— Mhm…
Opadł ponownie na poduszkę, a blondynka przysunęła się do niego i przytuliła się, po chwili zasypiając. Harry jeszcze długo nie mógł zasnąć.

Siedział na sali rozpraw z Fortisem obok siebie, chociaż obaj wiedzieli, że adwokat nie jest mu potrzebny. Tym razem nie musiał tyle czekać. Nie było świadków. Tylko jeden film i słowa Knife’a oraz kapitana Brygady Uderzeniowej.
— Oczyszczony ze wszystkich zarzutów — oznajmił Minister Magii i uderzył młotkiem w stół. — Zamykam rozprawę.
Wszyscy zaczęli się rozchodzić. Furia siedział na miejscu, a jego jedyną reakcją na słowa Kingsleya był słaby uśmiech.
— Coś nie tak? — zapytał Draco.
— Wszystko w porządku — odpowiedział cicho, nie patrząc w jego stronę.

Czuł, że spada w dół, w ciemną otchłań. Nie potrafił nic zrobić. Wylądował w samym środku krwawej rzeki. Wraz z prądem obok niego płynęły martwe ciała mężczyzn, kobiet i dzieci. Czasami widział unoszące się na powierzchni oczy, serca bądź dłonie. Uderzyło w niego ciało z blond włosami, które doskonale znał. Silver miała otwarte oczy i unosiła się na powierzchni z krwią płynącą z ust. Nagle wyciągnęła rękę i pociągnęła go na samo dno.
Po raz kolejny przebudził się w środku nocy. Zerknął na śpiącą Evelyn, a później wstał z łóżka. Skierował się do łazienki, gdzie przemył twarz wodą. Później usiadł na ziemi, opierając się o ścianę i otoczył głowę ramionami.

Wszedł do gabinetu siódemek pierwszy raz od zakończenia całej sprawy związanej z aferą w Ministerstwie. Jego biurko było całkowicie puste, gotowe do użytkowania.
— Witaj ponownie na pokładzie — wyszczerzył się Alano, a Furia uśmiechnął się lekko w odpowiedzi.
Usiadł na swoim miejscu, nie czując kompletnie nic.
— Coś się stało? — zapytała Madison, nie widząc nawet odrobiny entuzjazmu.
— Wszystko w porządku — odpowiedział, nie patrząc na żadne z nich.

Szedł przed siebie, szukając wyjścia. Starał się omijać wisielców zwisających z sufitu na każdym kroku, próbując nie spoglądać na ich twarze. Bał się, że nie ma stąd drogi ucieczki. Nie widział żadnych drzwi. Znajdował się w olbrzymim pomieszczeniu bez mebli czy okien. Gdzieś jednak musiało być wyjście. Mimowolnie spojrzał w górę, gdy miał wrażenie, że jedno z ciał poruszyło się. Syriusz patrzył na niego martwym wzrokiem z siną twarzą. Furia cofnął się o krok, wpadając na kolejne ciało, które chwyciło go za ramię.
Niemal wyskoczył łóżka, by jak najszybciej wydostać się z sypialni. Zatrzymał się dopiero w kuchni. Zacisnął dłonie na blacie, a po jego policzkach spłynęły łzy. Otworzył szafkę i wyciągnął eliksir uspokajający.

Sala była pełna ludzi. Nie chciał tutaj być, ale musiał. Obok niego stał Tony Hurt z wyczerpaną twarzą po długiej śpiączce i rekonwalescencji.
— Order Merlina drugiej klasy dla oficera Harry’ego Jamesa Pottera za zasługi dla Ministerstwa Magii.
Przyznano mu order i pogratulowano. Taki sam zaszczyt spotkał Tony’ego.
— Najpierw zdrajcy kraju, a teraz bohaterowie — mruknął Hurt, niekoniecznie zadowolony z całej gali.
Furia uśmiechnął się słabo. Gdy cała farsa się skończyła, podszedł do Silver i Łapy.
— Wszystko okej? — zapytał z zaniepokojeniem Syriusz.
— Wszystko w porządku — odpowiedział, patrząc wszędzie, byle nie na niego.

Miał świadomość, że nie wytrzymuje. Wiedział, że cała przeszłość wraca, rujnując jego teraźniejszość. Starał się nie okazywać przed nikim, że coś się dzieje, ale co chwilę ktoś dostrzegał jego roztargnienie bądź przygnębienie i pytał, czy wszystko w porządku. Kłamał. Okłamywał dywizjon, bliskich, rodzinę i samego siebie. Niszczył się, biorąc eliksiry i wracając do nałogu po kilku latach. Tylko dzięki nim poprawnie funkcjonował i nie zawalał pracy. Coraz częściej myślał o odejściu z Biura Aurorów. Nie wiedział, czy wpada w depresję, czy wina leżała po stronie nałogu, czy to przez przeszłość. Wszystko miało ze sobą związek. Bał się, że ktoś wreszcie odkryje, że wpadał w uzależnienie, bo widział się w lustrze. Efekty nieprzespanych nocy były widoczne na jego zmęczonej twarzy. Oczy bez żadnych emocji, blada cera i coraz mocniej widoczne kości policzkowe nadawały mu upiornego wyglądu. Czuł na sobie podejrzliwy wzrok Jasona, gdy ten dostrzegł, jak bardzo drżą mu dłonie, co nie było naturalne. Starał się utwierdzić dywizjon w przekonaniu, że nic się z nim nie dzieje, zachowując się jak prawdziwy kapitan. Nie wierzyli mu. Pewnego razu Madison przyparła go do muru, starając się coś z niego wydusić. Zachował się względem niej jak typowy przełożony, trochę po chamsku. Dał jej słowne ostrzeżenie, co tylko wzbudziło w niej jeszcze większe podejrzenia. Zanim odszedł, zobaczyła jeszcze oczy doświadczonego, ale wyczerpanego człowieka.
Z każdym dniem czuł, że zaczyna wariować. Wszystkie koszmary z przeszłości nasilały się, a ukrywanie się było coraz trudniejsze. Co rusz kłócił się przez to z Silver. Instynkty pojawiały się zbyt często przy najmniejszych bzdurach. Wiedział, że niedługo nad nimi nie zapanuje.

Evelyn dużo myślała o tym, co działo się z Harrym. Nic nie chciał jej powiedzieć. Zbywał ją, gdy pytała, brnąc w zaparte, kiedy wywiązywała się awantura. Nie miała pojęcia, co jest powodem. Obawiała się, że coś się stało, gdy był w więzieniu lub w trakcie ucieczki, ale nie mogła się domyślić, co dokładnie. Jej podejrzenie wzmogło się, kiedy miała wrażenie, że z szafki zniknął eliksir uspokajający. Nie była pewna, ile ich było, więc nie zaczynała tematu, lecz kiedy ubyło eliksiru regenerującego, poczuła prawdziwe przerażenie. Wiedziała, że w nocy Harry często wstaje z łóżka, ale nie sądziła, że to coś poważniejszego.
Kiedy wrócił z pracy, musiała o to spytać.
— Gdzieś zniknął eliksir regenerujący — zagadnęła, patrząc na niego podejrzliwie.
— Może gdzieś się zawieruszył albo wykorzystałaś i nie pamiętasz — odparł, patrząc w gazetę, chociaż dostrzegła, że jego tęczówki nie przesuwają się po tekście.
— Ostatnio do niczego nie był mi potrzebny. Może tobie?
— Raczej nie — skłamał. — Umówiłem się z Hiszpanem — zmienił temat.
— Okej — odparła, gdy wstał, a następnie wyszedł.
Więcej się nie zastanawiała. Wzięła ze sobą Gabriela i deportowała się przed dom Blacków. Carmen zaprowadziła ją do salonu, gdzie siedział Łapa.
— Syriusz, Harry znowu bierze eliksiry wzmacniające.
Zapadła cisza.
— Jesteś pewna? — zapytał z zaniepokojeniem.
— Sam widzisz, co się z nim ostatnio dzieje. Nie śpi po nocach, zachowuje się jak nie on. Ostatnio zginął z szafki eliksir uspokajający. Myślałam, że coś źle policzyłam, ale teraz zniknął eliksir regenerujący.
— Może go wykorzystałaś i nie pamiętasz — wtrąciła Carmen.
— Na pewno nie. Nie potrzebuję go. Jak zaczęłam go o to podpytywać, szybko wyszedł pod pretekstem spotkania z Hiszpanem.
— Dlaczego miałby znowu je brać?
— Nie wiem. Może coś się stało w trakcie tej całej afery, ale nam o tym nie powiedział. Nie mam zielonego pojęcia, ale wiem, że coś się z nim dzieje. Tak bardzo kojarzy mi się to z okresem, gdy przechodził Bitwę Myśli… Nie chcę czekać, aż będzie gorzej — szepnęła.
— Co robimy?
— Nie wiem. Nic mi nie chce powiedzieć.
— Spróbuję z nim pogadać — zapewnił Łapa.
Niestety, gdy doszło do rozmowy z Harrym, Syriusz nie dowiedział się nic konkretnego. Furia twierdził jedynie, że ostatnio jest trochę zmęczony, ale to nic wielkiego. Kiedy starszy zagadnął o eliksiry, chłopak wszystkiego się wyparł, ale nie patrzył mu wtedy w oczy. Nie mieli wyjścia, więc musieli zrobić coś, co zapewne nie miało spodobać się Furii.
Silver i Łapa zjawili się w gabinecie siódmego dywizjonu, gdy tylko dostrzegli, że Harry z niego wyszedł. Na miejscu zastali jedynie Isaaca, Alano, Jasona i Madison.
— Furii nie ma — rzekł na wstępie Hiszpan.
— O to chodzi — oznajmiła Evelyn i zerknęła na Syriusza. — Moglibyśmy coś sprawdzić?
— To znaczy? — odparła podejrzliwie Madison.
— To znaczy… Chcielibyśmy zajrzeć mu do biurka.
Aurorzy spojrzeli na nich ze zdumieniem.
— Chyba nie byłby z tego zadowolony — zauważył Isaac.
— To na pewno — stwierdził Łapa. — Bierzemy to na siebie.
— On nas pozabija, jak się dowie, że wam na to pozwoliliśmy — powiedział Jason. — Na biurku – okej, ale w biurku… rzuca sztyletami.
Evelyn i Syriusz spojrzeli na siebie.
— Teraz jeszcze bardziej mnie do tego namówiliście — odpowiedziała dziewczyna.
Minęło dobre kilka minut, zanim przekonali aurorów do ich wybryku.
— Jesteśmy martwi — stwierdził Alano, gdy wreszcie Silver i Łapa dorwali się do biurka.
Blondynka otworzyła szafkę i oboje tam spojrzeli. Mężczyzna zaklął cicho.
— Mówiłam — szepnęła Evelyn, dostrzegając z tyłu szafki fiolkę eliksiru uspokajającego i regenerującego.
Zamknęła drzwiczki, gdy drzwi do biura otworzyły się. Harry stanął w progu zaskoczony, ale niemal od razu jego oczy zwęziły się i pojawił się w nich gniew.
— Mogę wiedzieć, co wy robicie? — zapytał zimno ze stłumioną wściekłością.
Hiszpan przełknął ślinę.
— Chyba mamy do pogadania — powiedział twardo Łapa.
— No raczej, że mamy — rzekł Furia ze złością.
— My się chyba ulotnimy — stwierdził pod nosem Isaac, nie chcąc narażać się przełożonemu.
Kiedy szybko wychodzili, Harry powiedział w ich stronę:
— Z wami też mam coś później do omówienia. — Alano powiedział coś rozpaczliwie po hiszpańsku. Drzwi zamknęły się. — Więc? — spytał z błyskami złości w oczach.
— Więc chyba powinieneś nam powiedzieć, co te eliksiry robią w twojej szafce — rzekła donośnie Silver.
— Raczej wy powinniście powiedzieć, dlaczego grzebaliście w moich rzeczach — warknął.
— A jak myślisz? — odpowiedział Syriusz. — Widzimy, co się z tobą dzieje — podniósł głos, gdy Furia chciał się wtrącić — i nie wmówisz nam, że nic ci nie jest.
— Więc to daje wam prawo do grzebana w moim służbowym biurku, tak?
— Martwimy się — odrzekła na to dziewczyna. — I chyba mamy powody, nie sądzisz?
— Dajcie spokój.
— Harry, do cholery, nie widzisz, że znowu wpadasz w nałóg? — zdenerwował się Łapa.
— Widzę, że już się nakręciliście — warknął.
— A co mamy pomyśleć? Byłeś uzależniony, a teraz…!
— Sorry, że przeszkadzam — wtrącił się Stan, który zajrzał do biura — ale Knife chce cię natychmiast widzieć.
Furia skinął głową.
— Później pogadamy — rzekł Łapa.
Cała trójka wyszła wzburzona z biura.
— Nie wymigasz się — oznajmiła Evelyn, zanim się rozeszli.
— Zejdźcie ze mnie — odwarknął, mijając siódemki.
— Nie licz na to.
W gabinecie Knife’a spędził dobry kwadrans, a gdy wrócił, w biurze były wszystkie siódemki.
— Ktoś ma mi coś do powiedzenia?
Alano przełknął ciężko ślinę.

Powrót do domu był stresujący. Wiedział, że Silver i Łapa na niego czekają i mu nie odpuszczą. Musieli się tego dowiedzieć. To było nieuniknione. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale naiwnie wierzył, że to się nie stanie. Nie chciał zdradzać im powodu, dla którego wracał do nałogu. Starał się wymyślić jakąś wymówkę, ale nie miał pomysłu. Miał nadzieję, że coś wpadnie mu do głowy w międzyczasie.
Stanął przed ich obliczem niemal od razu po wejściu do domu. Początkowo chciał ich zignorować, lecz mu na to nie pozwolili.
— Wytłumacz to — rzekła twardo Evelyn. — I nie wciskaj nam żadnych bajek, że jesteś zmęczony, czy coś tego pokroju.
— Skąd wam w ogóle przyszło to do głowy?
— Nie bez przyczyny trzymasz w biurku służbowym te eliksiry, a fiolki raczej nie wyparowały z waszej szafki — odpowiedział Syriusz, uważnie go obserwując. — Nie robisz tego bez powodu. Wszyscy o tym wiemy.
Harry milczał przez chwilę, patrząc na niego.
— Coś się stało w więzieniu albo w trakcie ucieczki? — zapytała wreszcie Silver.
— A co niby miało się stać? — rozdrażnił się.
— Nie wiem, ale od tego czasu tak się zachowujesz.
— Jak?
— Nie udawaj idioty — warknęła dziewczyna.
— Zachowuję się tak, jak zwykle, a wy coś sobie ubzduraliście!
— A eliksiry jakimś cudem zniknęły i znalazły się w twoim biurku! — Silver podniosła głos.
— To nie znaczy, że je biorę!
— Kłamiesz! Dobrze to widzę!
Następne sytuacje potoczyły się tak szybko, że dopiero później zrozumiał, co się stało. Poczuł, że instynkty zaćmiły jego umysł. Dostrzegł przerażony wzrok Silver, gdy odsunęła się w tył. Chciał ją uderzyć… zabić. Nieświadomie zrobił krok w jej stronę, ale później go powstrzymano. Syriusz odepchnął go, aż uderzył plecami w ścianę. Prąd bólu przeszył jego ciało, na moment wypierając wściekłość z jego głowy. Przez chwilę ból i gniew walczyły ze sobą. Później dostrzegł chrzestnego tuż przed sobą. Mężczyzna przytrzymywał go przy ścianie za klatkę piersiową, aby nie mógł się ruszyć. Uświadomił sobie, co chciał przed chwilą zrobić, a w jego oczach pojawiły się strach i niedowierzanie.
— Mogłeś powiedzieć, że to wróciło — rzekł cicho Łapa.
— Nie wróciło — odparł słabo. — Cały czas było.
Syriusz opuścił dłoń. Evelyn stała jak zamurowana. Nigdy jej się nie zdarzyło, żeby Harry’ego owładnęły instynkty, kierując jego złość na nią. Wiedziała, że był zdolny nieświadomie ją zaatakować.
— Jest jeszcze coś — zauważył Łapa. — Instynkty nie tłumaczą brania eliksirów.
— A skąd ty możesz o tym wiedzieć? — ponownie się rozdrażnił. — Nie wiesz, co mi siedzi wtedy w głowie.
— Nie, ale mogę się domyślić, patrząc na twoje zachowanie, bo chyba przestajesz nad tym panować.
— Tego nie da się całkowicie kontrolować — warknął.
— Właśnie widzę — odpowiedział spokojnie, widząc rosnący gniew w oczach chłopaka.
— Więc lepiej zejdź mi z drogi.
W następnej chwili Syriusz musiał ponownie interweniować, lecz tym razem chroniąc siebie. Furia kompletnie stracił nad sobą panowanie. Mężczyzna nie widział w zielonych oczach swojego chrześniaka, lecz owładniętego wściekłością Voldemorta. Silver krzyknęła, kiedy Łapa ponownie odepchnął Harry’ego na ścianę, lecz ten natychmiast zareagował, ruszając w stronę chrzestnego. Animag prędko go powstrzymał.
— Uderz go! — zawołał do Evelyn, przytrzymując chłopaka z całej siły, chociaż ten się nie poddawał.
Silver szybko do nich doskoczyła i spoliczkowała go. To go otrzeźwiło. Zdrętwiał, a w jego oczach pojawiła się dezorientacja. Spojrzał na swoje ręce zaciśnięte w pięści i przytrzymywane za nadgarstki przez Syriusza, na zaniepokojoną twarz chrzestnego i przerażoną Evelyn. Cofnął się o krok, wpadając na ścianę i wyswobadzając się ze strachem w oczach. Doszło do tego, że chciał atakować najbliższe mu osoby. Nogi się pod nim ugięły. Zjechał po ścianie, siadając na ziemi. Gdy Łapa kucnął przy nim, słabe słowa same wydostały się z jego gardła:
— Pomóż mi, proszę cię.
Silver starła łzę z policzka, a następnie klęknęła przy nim, chwytając go za ręce.
— Powiedz, co się dzieje i postaramy się coś zrobić — rzekł cicho Syriusz.
Harry odważył się odpowiedzieć dopiero po chwili słabym głosem:
— To wszystko wraca.
— Wszystko, to znaczy?
— Bitwa Myśli… Te obrazy… Koszmary…
— Jest tak jak wcześniej?
Pokiwał głową, nie patrząc na nich.
— Myślałem, że to już nie jest tak… intensywne — powiedział Łapa.
— Nie było. Ostatnio, po tym pobycie w więzieniu… znowu się pojawiło.
Syriusz potarł dłonią brodę.
— Co robimy? — zapytała Silver.
— Na razie nie wiem, ale musisz odstawić eliksiry.
— Nie liczcie na to.
— Harry, to cię tylko pogrąży. Już to przerabialiśmy kilka lat temu. Pamiętasz, co się działo po jakimś czasie. Przestawały na ciebie działać. Teraz też tak będzie. Będziesz zwiększał dawki i wpadniesz w uzależnienie. Musisz — zaznaczył Black — je odstawić.
— Dopiero gdy to przejdzie.
— Nie. Teraz — odparł twardo Syriusz. — Zanim będzie za późno.
— Nie wiesz, czego ode mnie wymagasz.
— Dasz radę, tak jak kiedyś — wtrąciła Evelyn.
Widział w ich oczach wiarę w niego i nie potrafił ponownie ich zawieść.
— Coś wymyślimy — dodał cicho Łapa.
Musiał mu zaufać.

Było ciężko. Budził się nocami z koszmarów, tak jak wcześniej, lecz powstrzymywał się przed sięgnięciem po eliksiry. Silver była o wiele czujniejsza niż jakiś czas temu i wyczuwała każdy mocniejszy ruch z jego strony. Często przebudzała się ze snu, by sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. Zwykle tylko jej objęcie powstrzymywało go przed wstaniem z łóżka i pójściem po coś na uspokojenie.
W pracy było najgorzej. Miał problemy z koncentracją i czasami nie mógł wysunąć oczywistego wniosku z sytuacji. Siódemki widziały, że coś jest z nim nie tak, ale nie powiedział im, o co chodzi, chociaż miał wrażenie, że słyszeli słowa Syriusz w biurze, że był od czegoś uzależniony. Wszystko wydało się po jednej z walk z handlarzami fałszywymi różdżkami. Odnieśli dość poważne rany, więc musieli się trochę wzmocnić. Madison podała Furii eliksir regenerujący. Przez chwilę się zawahał, zerkając na niego, lecz wreszcie mruknął:
— Weź go.
— Potrzebujesz go — odpowiedziała, ale pokręcił rozpaczliwie głową. — Furia…
— Nie mogę — wydusił.
— Bo?
Wiedział, że tak łatwo nie odpuści i będzie mu wiercić dziurę w brzuchu. Doskonale ją znał.
— Bo rzucam.
— Co rzucasz?
— Nałóg.
Zapadła cisza. Madison spojrzała na niego z zaskoczeniem.
— Ale… eliksiry?
Skinął głową.
— Więc lepiej to zabierz, bo nie uśmiecha mi się rozwód i utrata dziecka.
W jednej z ostatnich kłótni na temat jego uzależnienia Evelyn zagroziła, że jeśli nie przestanie brać eliksirów, to się z nim rozwiedzie i odbierze mu Gabriela. Obiecała mu to. Nawet nie mógł powiedzieć, że jej nie rozumie, bo było odwrotnie. Głębokie uzależnienie mogło zrujnować jego i całą rodzinę, a ona nie chciała do tego dopuścić.
Madison odłożyła eliksir daleko od niego. Isaac i Alano wymienili spojrzenia. W ciszy doprowadzili się do porządku.
— Długo? — odważyła się zadać pytanie Madison.
— Co długo?
— Jesteś uzależniony — zawahała się.
— Właściwie to kilka lat.
— Jak to? Przecież nigdy nie miałeś z tym problemów. Przynajmniej tak mi się wydawało — wtrącił Mickey.
— Kilka lat nie brałem. Ostatnio trochę mi się namieszało i tak wyszło — odparł wymijająco.
— A… czemu w ogóle zacząłeś? To rzadki nałóg — zapytała dziewczyna.
— Gdybym tego nie robił, to albo skoczyłbym z mostu, albo wylądowałbym u czubków.
Z ulgą przyjął wejście do gabinetu ich szefa, który wyciągnął go z pomieszczenia.
— Wiecie coś na temat tej jego szóstej klasy? Nie pierwszy raz mam wrażenie, że ten rok to było jego piekło — powiedział Jason.
— Nie wiem, czy to prawda, bo jest sporo plotek na ten temat, ale coś mi się obiło o uszy o Bitwie Myśli — odrzekł Jasper. — To by tłumaczyło jego znajomość zaawansowanej magii umysłu.
— Co to jest Bitwa Myśli?
— Walka umysłowa między dwiema osobami.
— Legilimencja?
— Coś gorszego. Jeden włamuje się do umysłu drugiego i niszczy go psychicznie emocjami i obrazami.
— Voldemort?
— Raczej nikt inny nie byłby w stanie tego zrobić. Wiadomo, że był walnięty i nie chcę wiedzieć, co mógł mu pokazywać — mruknął Jasper.
— Teraz rozumiem — stwierdziła niemrawo Madison.
— Ale czemu teraz znowu bierze te eliksiry, skoro je rzucił? — nie rozumiał Isaac.
— Pamiętasz słowa tego jasnowidza w Afryce?
— Myślisz, że to nadal w nim siedzi?
— To raczej była spora trauma przebywać w walniętym umyśle Voldemorta, nie sądzisz?
Zamilkli, gdy do pomieszczenia wrócił Harry wraz z szefem. Postanowili nie drążyć tematu, widząc, że Furia nadal ma problemy ze swoją przeszłością.

Od kiedy Harry wyznał prawdę o swoich koszmarach z przeszłości Silver i Łapie, coraz częściej zaczął myśleć o słowach, które usłyszał od jasnowidza w Afryce. Nadal nie potrafił zrozumieć, jak ma się pogodzić z przeszłością i jednocześnie o niej nie zapomnieć. O tym drugim nawet nie było mowy. Obrazy były zbyt brutalne, żeby wyrzucić je z głowy. Ale jak miał się z tym pogodzić?
Postanowił skontaktować się z jasnowidzem i wybrać się do Afryki. Niestety, w weekend pokrzyżowano mu plany i musiał wstrzymać się z wyjazdem. Okazało się jednak, że nie musiał nigdzie wyjeżdżać…
Kończył właśnie pisanie raportu, gdy do biura siódemek zajrzała młoda aurorka.
— Oficerze, jakiś dziwny facet do pana przyszedł. Nie wiem, czy go wpuścić, bo zatrzymała go ochrona.
Furia spojrzał na nią z uniesioną brwią.
— Niech go wpuszczą.
Chwilę później aż go zatkało, gdy w drzwiach stanął uśmiechnięty jasnowidz, do którego się wybierał.
— Nie przyszedł Mahomet do góry, więc przyszła góra do Mahometa — oznajmił mężczyzna.
Przebywająca w biurze część siódemek spojrzała na Harry’ego, ale ten nie zwrócił na nich uwagi.
— Skąd…? — zaczął, ale zaraz pokiwał głową. — Rozumiem.
Jasnowidz uśmiechnął się jeszcze szerzej. Nawet nie pofatygował się, żeby zmienić strój, lecz przyszedł w ekstrawaganckich ubraniach, w których siódemki widziały go w Afryce.
— W wyprawie cały czas coś by ci przeszkadzało, więc oto jestem. — Widząc zdumioną minę Harry’ego, dodał: — Twoja sprawa nie dawała mi spokoju. Twoja energia dość mocno zagnieździła się w mojej głowie. Zwykli śmiertelnicy nie mają takich problemów, więc również na mnie mocniej to oddziałuje. Za chwilę przyjdzie twój szef i zrobi ci awanturę o to, że tutaj jestem, więc spotkamy się za dziesięć minut przed Ministerstwem.
Nie czekając na jego odpowiedź, wyszedł z biura, w którym zapanowała cisza.
— Chyba mnie popieprzyło — mruknął do siebie Furia.
Nie zdążył jeszcze ochłonąć po spotkaniu z jasnowidzem, a już drzwi otworzyły się i stanął w nich nowy szef. Proroka nie było, więc awantura przeszła mu koło nosa, ale za to musiał wysłuchać pretensji odnośnie raportu. Według siódemek nowy szef za szybko się rozpanoszył i stawiali, że zbyt długo na tym stanowisku nie pobędzie. Po jego wyjściu Harry, niezbyt przekonany, poszedł na spotkanie z jasnowidzem. Mężczyzna wybrał do rozmowy niezbyt uczęszczanie miejsce, co Furii w zupełności pasowało.
— Więc nadal nie znalazłeś sposobu na pozbycie się drugiego umysłu — zaczął prorok.
— Jak mam to zrobić? — odpowiedział, pierwszy raz czując nadzieję, że może uwolni się od przerażającej przeszłości.
— Skoro nie możesz zapomnieć, musisz to utrwalić i zamknąć ten etap. Wszystko przeanalizować, pogodzić się i iść dalej z myślą o przyszłości, a nie przeszłości.
— Czyli? — nie zrozumiał.
— Wróć do tego, co cię męczy, żeby to zaakceptować. Pamiętaj, to musiało się wydarzyć, żeby wszystko miało prawidłowy bieg.
— Nie można prościej? — powiedział niemrawo.
Jasnowidz uśmiechnął się w odpowiedzi.
— Czytaj między wierszami.
— To nadal nie jest zbyt pomocne.
— Obejrzyj to, co było.
Harry patrzył na niego ze zgłupiałą miną, ale zaraz go olśniło.
— Nie — powiedział z przerażeniem w głosie.
— Tylko to może ci pomóc.
— Raczej jeszcze bardziej mnie zrujnuje.
— Na początku. Później to zależy od ciebie i twojego podejścia.
— Jeśli spróbuję, uda się? Na pewno wiesz.
— Wiem, ale tego ci nie powiem. Nie możesz posiadać tej wiedzy, bo to całkowicie zmieni tok twojego myślenia i uniemożliwi ci wysuwanie własnych wniosków. Za bardzo będziesz się kierował moją odpowiedzią, a to może wszystko przewrócić do góry nogami. Łatwo nie będzie, ale kto powiedział, że życie jest łatwe.
— To tyle? — zapytał Furia, gdy mężczyzna wstał. — Tylko tyle mam zrobić, żeby się tego pozbyć?
— Tylko albo aż. To już zależy od ciebie — odparł, po czym ruszył przed siebie, zostawiając Harry’ego z niezbyt pozytywnymi myślami.

Mimo tego, że nie czuł się przekonany do pomysłu jasnowidza, postanowił spróbować. Nie miał innego pomysłu, a koszmary nie ustawały. O dwóch spotkaniach z mężczyzną opowiedział Silver i Łapie, by zrozumieli, dlaczego chce to zrobić. Dwa dni później Syriusz przyniósł mu myślodsiewnię, którą cudem udało mu się zdobyć. Była to cenna i rzadka rzecz, więc załatwienie jej nie było wcale takie proste. Przez cały dzień chłopak dorzucał kolejne wspomnienia, nie będąc jednak w stanie się w nie zagłębić. Evelyn uszanowała jego prywatność i nie zaglądała do myślodsiewni, chowając ją w takim miejscu, żeby nie była widoczna dla gości. Przez kilka kolejnych dni dorzucał następne koszmary, nie mając jednak odwagi obejrzeć swoich wspomnień jeszcze raz.
— Skończ z tym. Nie pomoże ci to, że będziesz to przedłużał — zasugerował mu Łapa, widząc jego niepewność.
Postanowił pójść za jego radą. Wieczorem wraz z Silver poszedł do pokoju, w którym stała myślodsiewnia.
— Wejść z tobą? — spytała cicho, trzymając go za rękę, jednak pokręcił głową.
— Chociaż ty będziesz spokojna — dodał. — To ci tylko zaszkodzi.
Ścisnęła go mocniej za rękę, a później puściła.
— Będę kręciła się po domu — rzekła, a on skinął głową.
Wyszła, zostawiając go samego. Więcej nie czekał. Zagłębił się w swoją przeszłość, licząc się z tym, że po powrocie może być jeszcze gorzej, niż było wcześniej.

Evelyn nie czuła się uspokojona. Czekała, aż Harry wróci z myślodsiewni, co chwilę zaglądając do Gabriela. Bała się, że coś pójdzie nie tak i zamiast się poprawić, jeszcze bardziej się pogorszy. Jednak nie mieli innego wyjścia. Furia podupadał na zdrowiu i musieli coś zrobić. To było jedyne rozwiązanie, a czekanie mogło wpływać negatywnie na jej męża.
Miała świadomość, jak wiele okropieństw Harry będzie musiał obejrzeć. Zapewne było tam dużo obrazów z Bitwy Myśli. Nie raz i nie dwa widziała, że Furia nie śpi w środku nocy, przebudzony po koszmarze. Musieli z tym walczyć.
Wreszcie usłyszała jego kroki. Stanął w drzwiach sypialni przygaszony, blady, z wilgotnymi oczami. Nie był w stanie spojrzeć jej w oczy, więc podeszła do niego i mocno objęła. Niemal rozpaczliwie przygarnął ją do siebie.
Całą noc siedziała wraz z nim w salonie. Leżał na jej kolanach, walcząc ze swoimi myślami. Uspokajająco głaskała go po włosach. Nie przeszkadzała mu, nic nie mówiła, ale była przy nim, wspierając go swoją obecnością, w każdej chwili gotowa na coś, co do niej powie. Ścierała z jego twarzy każdą łzę, której nie mógł powstrzymać, sama przy tym płacząc.
Zasnął dopiero nad ranem, przytulony do niej. W nocy nie miał żadnych gwałtowniejszych zachowań. Wszystko przyjął w ciszy. Nie wiedziała, czy ta opcja była lepsza, ale zdawała sobie sprawę z tego, że to zależało wyłącznie od Harry’ego. Być może tę sytuację lepiej przechodziło mu się w spokoju. Tak czy inaczej, miała zamiar całą tę sprawę pokonać razem z nim. Patrzyła na jego pogrążoną we śnie twarz z mocno bijącym sercem. Pragnęła zabrać od niego cały ten ból przeszłości, zakopać to pod ziemią i żyć z chłopakiem w spokoju, bez wiszącej nad nimi klątwy. Żałowała, że nie mogła tego zrobić. Chociaż nie spała całą noc, nie czuła się zmęczona. Non stop czuwała nad mężem z nadzieją, że teraz wszystko będzie wracało do normy.

Pierwsze dni po obejrzeniu swoich wspomnień w myślodsiewni były koszmarem. Wszystko to, co obejrzał, ponownie wróciło do jego świadomości. Jednak z czasem Furia zaczął rozumieć słowa jasnowidza o pogodzeniu się z tym, co się stało. Powoli akceptował to, co musiał przejść, żeby dojść do momentu, w którym się teraz znajdował. Dostrzegł swoje aktualne życie w jaśniejszych barwach. Obrazy Gabriela, Silver, Dixona, Łapy i wszystkich jego przyjaciół przesłaniały mu to, co było kiedyś. Oni wszyscy żyli dalej. Nie przeszli tego, co on, jednak widzieli wojnę i teraz cieszyli się życiem. Dlaczego on nie miał tego zrobić? Gdzieś na dnie świadomości zawsze miał alarmujące myśli z przeszłości, które go hamowały i nie pozwoliły iść w przód. To z kolei zrodziło instynkty. Wszystko zataczało koła.
Bardzo dużo czasu zajęło mu dojście do siebie po przykrym seansie w myślodsiewni. Poprawiało się stopniowo, ale to mu wystarczyło. Osoby, z którymi często przebywał, zauważyły te zmiany. Zaczął wychodzić z nałogu, skupił się na pracy i rodzinie. Szef wreszcie przestał się czepiać, że zawala pracę i skończył z mówieniem, że odwoła go z pozycji kapitana dywizjonu. Czas spędzany wspólnie z Gabrielem i Evelyn na nowo był dla niego radosnym chwilami.

Był środek gwieździstej nocy. Przez uchylone okno Potterowie słyszeli szczekającego psa i pohukiwanie sowy.
— O czym myślisz? — zapytała cicho Silver, widząc zamyślenie na twarzy swojego męża.
— O tym, co by ze mną było, gdyby nie ty.
— To znaczy? — zawahała się, zerkając na niego.
Spojrzał jej prosto w oczy.
— Niejednokrotnie wylądowałbym w pokoju bez klamek. Od szóstej klasy pomagałaś mi ze sobą nie oszaleć. Bez ciebie bym sobie nie poradził.
— Dałbyś radę — odpowiedziała cicho, głaskając go lekko po policzku. — Byłby ktoś inny.
Pokręcił głową.
— Nikogo wtedy nie było, więc nikt by nie zrozumiał tego, co się ostatnio ze mną działo. Nikt nie potrafiłby tego zrozumieć tak jak ty.
— Był Syriusz…
— Wiesz, że nie o to mi chodzi. On ma swoje życie… swoją rodzinę. A ty… jesteś ze mną. Gdyby cię nie było…
— Ale jestem — szepnęła, patrząc mu w oczy. — I zawsze będę. Tutaj — dodała, kładąc dłoń na jego sercu. — Mogę być na drugim końcu świata, ale zawsze będę przy tobie.
Uśmiechnął się lekko.
— Chyba wygrałem życie.
W odpowiedzi uniosła kąciki ust i dała mu całusa w usta.
— Oboje wygraliśmy.
Patrzył na nią przez chwilę.
— W nagrodę zróbmy sobie następnego brzdąca.
Silver roześmiała się. Nie protestowała, gdy owinął ich szczelnie kołdrą, mocno ją całując. Nagroda im się należała. W końcu nieczęsto wygrywa się życie.

****************************

Rozdział dłuższy, ale nie chciałam już go dzielić na dwie części. Tak jak poprzedni, ten też miał wyglądać trochę inaczej, ale wydaje mi się, że jest odpowiedni :)
Za tydzień epilog i kończę tego bloga. Aż dziwnie się z tym czuję.
Anna zgodziła się poprawić całą BM i rozdziały IM, które nie były przez nią sprawdzone. Jak skończę sprawdzać Diament Ciemności, sama jeszcze raz przeczytam te rozdziały i zajmę się estetyką tekstu (akapity przed dialogami w BM). Ma być przejrzyście i bezbłędnie, bo schizuję. Amen xD
Do kolejnej soboty ;*

27 komentarzy:

  1. Hahaha rozwaliłaś mnie tym końcowym tekstem: "W nagrodę zrobimy sobie następnego brzdąca". Rozdział genialny, a jasnowidz jeszcze lepszy. Uwielbiam tego faceta. :D Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło. (Wiem masło maślane :D) Teraz tylko epilog i koniec. Kurczę jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Przyzwyczaiłam się do rozdziałów w soboty i twojego bloga. Mam nadzieję, że będziemy mogli jeszcze przeczytać jakieś twoje opowiadanie. Choć pisałaś, że jak już coś to nie potterowskie, ale to nic.
    Pozdrawiam i życzę udanych wakacji.
    PS Gdzieś tam dalej mam nadzieję na jeszcze jeden o tej tematyce. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zawsze świetny. Czekam na epilog i mam nadzieję że jednak coś tam jeszcze naskrobiesz o tym biednym Potterze.
    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  3. Coz, mozesz sprobowac swoich sil w Dramione ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział, wszystko się dobrze kończy, no i to "W nagrodę zróbmy sobie następnego brzdąca" mnie rozwaliło xD
    Wizyta jasnowidza była trochę dziwna, ale w końcu to jest szalony człowiek z Afryki ..
    Aaa kto został nowym szefem Harry'ego? Ktoś kogo znamy czy przypadkowa postać? xD

    Ostatnio zaczęłam zauważać jak świetnie dopasowujesz charaktery tych postaci. Znaczy, jak udaje ci się to oddać w dialogach ... <3

    Błędów nie zauważyłam :D

    Smutne, że jeszcze tylko epilog .. :'C
    ~Kejti

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawie sie posikałam przy tym końcowym tekście potterka.
    Może byś opisała nam w epilogu jakàś ostrzejszą akcje między Harrym a Silver. Tak jako prezęt pocieszenia na zakończenie bloga .
    Tak wiem jestem zboczona XD
    Życze weny


    Blacki2001

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny, po prostu genialny (czy ja przypadkiem nie piszę dokładnie tych słów pod każdym rozdziałem?)
    Wszystko się powyjaśniało, poukładało, poogarniało. Aż miło czytać coś, gdzie po problemach jest ich rozwiązanie..
    Szkoda, że to już koniec, ale rozumiem że ciągnięcie tego w nieskończoność byłoby bez sensu. Niemniej, smutno mi troszkę.
    Mam nadzieję na kolejne Twoje opowiadanie, nawet jeśli nie potterowskie (mimo że uwielbiam Harry'ego którego kreujesz ♥).
    Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na epilog! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudne <3..
    Nie moge uwiezyc ze juz za tydzien epilog ;(... (mam ogromna nadzieje ze bd pisac jeszcze jakiegos bloga o HP.... jak nie to chyba bd ryczec xd) ;*
    Sorry ze tak późno, ale mam problemy z komputerem i musialam wejsc na kome...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczerze, to jestem rozczarowana. Oczywiście, rozdział jest świetnie napisany, jak zwykle, ale akurat liczyłam, że nie będzie happy endu, a nawet jeśli, to jak dla mnie zdecydowanie za słodko :D Tak, wiem, Harry sobie w końcu na to zasłużył, ale mimo wszystko liczyłam, że chociaż opiszesz, jak zmaga się z tymi wspomnieniami... Za to początek zdecydowanie na plus, bo taki bardziej mroczny i dobijający :D
    Ale okeej, oddajmy Harry'emu sprawiedliwość, dużo przeszedł, należy mu się ten happy end, no niech już będzie. W rozdziale nie widziałam żadnych błędów, chociaż, muszę przyznać, niespecjalnie szukałam.
    Oczywiście, moim ulubionym momentem w rozdziale była scena, kiedy Harry rzuca się na Syriusza i Silver (ja naprawdę miałam jakieś niespożyte pokłady czarnych wizji na ten rozdział, bo wszystko, co złe, powodowało wielki uśmiech na mojej twarzy, ech).
    Okeej, trochę się rozpisałam, ale pewnie pod epilogiem napiszę jeszcze więcej...
    Pozdrawiam i weny życzę, w końcu zawsze się przydaje ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział świetny, jak zawsze jest mi strasznie smutno że kończy się ta historia :( W twoim blogu zakochałam się od początku. Jesteś genialna w tym co robisz i nigdy nie przestawaj. Mam Nadzieję że mimo wszystko napiszesz opowiadanie Potteroskie. Życzę weny i żebyś cieszyła się tym co robisz

    OdpowiedzUsuń
  10. Dawno nie komentowałam, wiem [*] Ale byłam takim leniem, że nie chciało mi się nic pisać xd I przepraszam za to, bo takiego bloga nie idzie nie komentować, bo jest za wspaniały <3
    Co do rozdziału...
    Cudowny <3
    Jasnowidz, którego uwielbiam i Instykt <3
    Zdanie Harry'ego " W nagrodę zróbmy sobie następnego brzdąca" bardzo mnie rośmieszyło xDD
    Spodobała mi się scena jak Harry został sam z dywizjonem po przeszukaniu biurka przez Silver i Syriusza. Miałam banana na twarzy po wyobrażeniu jaką aferę musiał im Pottuś zrobić <3
    Nie ma przepowiedni Trelawney czy jestem ślepa? xD

    Obiecuję, że epilog na pewno skomentuję :*
    Do soboty <3

    Aless :3

    OdpowiedzUsuń
  11. No i przyszła góra do Mahomeda xD Rozdział jak zwykle cudowny ^_^ jak obiecałam ten rozdział skomentuję i nie pozwolę temu komentarzowi zniknąć ;D Wreszcie Harruś pogodził się z przeszłością ^_^ Tak bardzo się cieszę~! Wgl to wiesz, świetnie wymyśliłaś, że Furia najpierw ma te sny, a później spotyka się z ludźmi, którzy mu się śnili...dobrze przemyślane ;) Jak to dobrze, że Potter ma przyjaciół i rodzinę, na których może polegać :D Łapcia i Silver są tacy kochani <3 Ahh, mam nadzieję, że epilog będzie a'la kilka alt później choć jak nie będzie to i tak pewnie końcówka mnie nie zawiedzie :) Tez nie mogę uwierzyć, że to już koniec....mam wrażenie, że dopiero początek xD No cóż, pozostaje mi czekać do następnego rozdziału ;) Życzę weny~! :*
    A! Powiedz Pumciu (tiaa...przyzwyczajenie xD) zamierzasz jeszcze napisać jakiegoś potterowskiego bloga? ;)
    PS1. Mam nadzieje, że Furia i Silver będą mieli duuuuużoooo dzieci ;)
    PS2. Jeśli zamierzasz coś jeszcze napisać to proponuje drarry *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~~Nikita Silver normalnie przyłączam się do twojej wypowiedzi, bo szczerze nic dodać nic ująć. <3 Ja też mam nadzieje na jakieś drarry napisane przez Rockową (tak też się przyzwyczaiłam). Zgadzam się z tobą w stu procentach, że wydaje się jakby to był dopiero początek tego opowiadania. :D Mam nadzieje, że Rockowa opublikuje następne swoje arcydzieł już niedługo <3

      Usuń
    2. Ah, dziękuje <3 Miło, że ktoś się ze mną zgadza xD Ja również <3 ;)

      Usuń
  12. Czuję jakby to było pożegnanie ,, Chyba wygrałem życie" to było... piękne. Rzadko komentuje ale jestem strasznym leniem za co przepraszam. Chcę ci podziękować za wszystko, za to że umiesz swoim pisaniem wywołać u mnie łzy i śmiech. Dziękuję że pomogła mi odkryć moje powołanie do rocka (Tak, tak mówię jak Nicole) ale to prawda. Nie chcę żeby tak opowieść się skończyła ale wszystko ma swój koniec. Cieszę się że znalazłam twojego bloga i mam nadzieję że jeszcze coś napiszesz coś o losach Harry'ego mimo że piszesz że nie. Nie chcę Cię do tego zmuszać ale chcę poprosić bo wiem że wiele, bardzo wiele osób zakochał się w twoim pisaniu tak jak ja. Wiem że coś ci wyjdzie bo masz ogromny talent. Dzięki za wszystko ; )

    OdpowiedzUsuń
  13. To jest po prostu PIĘKNE!!!!!!!!! Śledzę tego bloga od dawna i nie mogę wyjść z podziwu:) chociaż pod sam koniec dopiero komentuję. Jak dla mnie to rozdziały są troszkę za krótkie, ale idzie przeżyć. Czy będziesz jeszcze pisać HP i o czym Życzę weny i więcej ciekawych pomysłów:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam, chciałbym zaproponować współpracę bloga z wirtualną szkołą magii. Nie znalazłem żadnych danych kontaktowych, co zmusza mnie do napisania tutaj. Proszę o kontakt na maila drecha9@gmail.com w sprawie strony, której adres znajduje się pod moim nickiem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Rewelacja :-D chce więcej xD

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział. Dobrze że Harry wreszcie pogodził się z tymi koszmarami choć po początku tego rozdziału spodziewałem się że wszystkich pozabija :). Ale tak jest lepiej. Szkoda że to już koniec. Co ja będę robił cale wakacje?
    ~Albus

    OdpowiedzUsuń
  17. "Siedział na sali rozpraw z Dexterem obok siebie, chociaż obaj wiedzieli, że adwokat nie jest mu potrzebny." Nie pomyliły ci sie opowiadania ? Czy tu nie powinno być "Siedział na sali rozpraw z Fortisem" ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za dużo opowiadań i wszystko się miesza xD Dzięki ;D

      Usuń
  18. Nie! Nie kończ bloga!!! ;[
    Niieee! ;c
    Co teraz będę robić w wolnym czasie???

    Ten rozdział był jednym z moich ulubionych :3
    Jednak zgrzyta mi to, że szybko upchnęłaś cały wątek instynktu i koszmarów w jeden rozdział :/
    Za szybko!
    Choć uwielbiam Harry'ego jako taką ofiarę, która nie potrafi sobie poradzić z mrocznymi sztukami lub czarną magią itp. itd. :3

    Jednak koniec nadal będzie ciosem :c
    Ja nie chcę! ;c

    I co? Co będzie w epilogu???
    To, co napisałam pod poprzednim rozdziałem? ;d

    Idę czytać dalej, gdyż już w tamtym roku zakończyłaś opko ;(

    Całuski od
    ~Cathy_Riddle

    OdpowiedzUsuń
  19. Witam,
    tak Harry chciał się wybrać do tego jasnowidza, ale to on sam do niego przyszedł, znów jest uzależniony od eliksirłów, Tonny i Harry uniewinnieni i od zdrajców do bohaterów...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  20. Moim zdaniem bardzo dużo osób na pewno wchodzi na ten blog.Takie jest moje zdanie i swojego zdania nigdy nie zmienię.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jestem bardzo ciekawy ile osób wejdzie na ten blog. Dużo można się dowiedzieć z tego blogu.

    OdpowiedzUsuń
  22. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, o tak Harry chciał się wybrać do tego jasnowidza, ale to on sam do niego przyszedł... no I znów jest uzależniony od eliksirów, Tonny i Harry uniewinnieni... i tak to jest od zdrajców do bohaterów...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń