Na sali zjawili się idealnie na czas. Zdążyli usiąść i
zamówić coś do picia, kiedy w środku pojawiły się Silver i Erin. W trakcie gdy
bliźniacy i Syriusz zbierali szczęki ze stołu, patrząc na mugolkę, Harry wstał
i podszedł do dziewczyn z uśmiechem.
— Skąd on wziął miss świata? — zdołał jedynie
usłyszeć głos Freda.
— Chyba spróbuję mu ją odbić — dodał George.
— Przedstaw się jako Fred, gdy będziesz to robił.
Remus zaśmiał się na tę wymianę zdań.
— Chyba nie macie szans — stwierdził Łapa, kiedy
zobaczył, że dziewczyna patrzy na jego chrześniaka błyszczącymi tęczówkami.
Erin wycałowała go w oba policzki i ustąpiła miejsca
Evelyn, która bez zbędnych zahamowań pojechała z grubej rury, ściskając go
mocno:
— Dużo imprez, szalonych akcji, mało kłopotów, choć u
ciebie to wątpię, zaje*istej dziewczyny, dużo seksu…
Z oddali usłyszeli przerażony głos Łapy:
— Ej! Ja nie chcę być jeszcze dziadkiem!
— … prawdziwych przyjaciół — ciągnęła, widząc
śmiejącego się Furię i chichoczącą Erin. — Z tego, co wiem, pierdolniętego
chrzestnego już masz, więc luz…
— Harry! Co ty jej naopowiadałeś na mój temat?!
— … nie wiem, co jeszcze, więc na tym zakończę —
zachichotała.
Ścisnęła go mocno jeszcze raz, a Furia zaciągnął obie
dziewczyny do stolika, gdzie wszyscy się zapoznali.
— Więc Rona, Hermiony i Ginny nie będzie? — zapytała
Silver.
— Doszło do małych komplikacji — odparł wymijająco.
Nie ciągnęła go za język, domyślając się, że stało się coś
poważnego, a to nie było miejsce na takie rozmowy.
Od początku wszyscy znaleźli wspólny język i zaczęli się
dogadywać. Syriusz z każdą chwilą upewniał się, że między Harrym a Erin zaczyna
iskrzyć. Wymienił spojrzenie z Silver, która chyba myślała o tym samym, bo
uśmiechnęła się do niego, wcześniej zerkając na zajętych rozmową Gryfona i
mugolkę.
— Tak szczerze mówiąc, to od kiedy Harry imprezuje? —
rzekł Fred z rozbawieniem.
— Od tych wakacji — odpowiedział Łapa. — Też się
zdziwiłem, jak przyszedł pijany do domu, a rano miał zanik pamięci.
Bliźniacy roześmiali się wesoło.
— Co mu się stało? — rzekł George.
— Zaczął się ze mną zadawać — wyszczerzyła się
Silver.
— I wszystko jasne — podsumował Fred.
— Szczerze mówiąc, też nie wiedziałam, że będzie taki
chętny do imprez — przyznała ciszej. — Byłam przekonana, że będę musiała ciągnąć
go na siłę, a on wręcz się wyrywał — zaśmiała się.
Silver zdobyła sympatię bliźniaków, którzy nie zwrócili
uwagi na to, w jakim dziewczyna jest domu. Najwyraźniej ufali Furii w tej
sprawie, wiedząc, że chłopak podchodził do Ślizgonów z dystansem. Musiała
zdobyć jego zaufanie, skoro się z nią przyjaźnił. We trójkę zniknęli gdzieś w
tłumie. Remus i Syriusz zerknęli na siebie, gdy zostali tylko z Harrym i Erin.
— Lunatyk, cofamy się do młodzieńczych lat i idziemy
na podryw? — zaproponował brunet.
Remus zaśmiał się.
— O ile znajdziesz tu jakąś w swoim wieku, proszę
bardzo, możemy poszukać — stwierdził.
Harry wyczuł cel ich działania i miał ochotę ich wyściskać.
Mieli chwilę czasu z Erin tylko dla siebie.
— Dawno się tak nie uśmiałam — rzekła dziewczyna z
uśmiechem. — Zabawni ludzie.
— Po co być poważnym — odparł.
— Dokładnie. A pozostała trójka to…?
— Nie mówmy o nich dzisiaj — odpowiedział.
— Widzę, że coś nie gra, ale okay. Wydaje mi się, że
bliźniacy chcą dzisiaj wrócić do domu na kolanach — zmieniła temat z
rozbawieniem.
— Mnie się wydaje, że oni w ogóle nie mają zamiaru
wrócić — odpowiedział ze śmiechem.
Erin parsknęła śmiechem, przyznając mu rację.
— A ciebie będą zanosić, wynosić, sam wyjdziesz czy
będziesz potrzebował pomocy? — zachichotała.
— Jeszcze nie zdecydowałem — zaśmiał się.
Serce zabiło mu mocniej, kiedy, nie wiedział, czy
przypadkiem, czy też nie, przesunęła dłoń tak, że przez chwilę się dotknęli. Odwróciła
niepewnie wzrok.
— Erin — powiedział miękko, a ona zarumieniła się
delikatnie, kiedy położył dłoń na jej dłoni. Spojrzała na niego speszona. —
Dobrze, że przyszłaś.
Uśmiechnęła się lekko, a następnie odwróciła dłoń, by ich
palce wplotły się w siebie. Patrzyli na drugą osobę w milczeniu, ale
błyszczącymi tęczówkami. Przenieśli spojrzenia na powracających bliźniaków i
Evelyn, już lekko wstawionych. Erin uśmiechnęła się delikatnie, kiedy Harry
ścisnął ją mocniej za rękę, gdy ta jej drgnęła. Najwidoczniej także nie była
doświadczona w sprawach damsko-męskich i nie była pewna, czy Furia chce
pokazywać innym, że coś między nimi się dzieje. Łapa uśmiechnął się zadowolony,
kiedy dostrzegł ich złączone dłonie.
Jak się okazało, Harry wcale nie był taki spokojny, jak
zawsze im się wydawało. Na imprezie tak się rozkręcił, że Huncwoci śmiało mogli
powiedzieć, że jest synem Jamesa we własnej osobie. Kiedy dobrał się z podpitą
Silver, niemal roznieśli cały klub. Erin twierdziła, że to jeszcze nic w
porównaniu z tym, co robili na imprezie, gdzie się poznali, a oni woleli tego
nie wiedzieć.
Impreza urodzinowa Harry’ego zakończyła się późno w nocy.
Furia zadbał o to, żeby Erin wróciła bezpiecznie do domu taksówką. Syriusz z
kolei deportował Silver do jej mieszkania. Fred i George oraz Remus z
solenizantem czekali na Grimmauld Place 12. Postanowili się nie męczyć i
nakazali zostać pijanym bliźniakom u nich na noc. Gryfona musieli zaprowadzić
do jego pokoju, żeby nie spadł ze schodów i nie zdemolował korytarza, obijając
się o wszystko, co napotka na drodze. Po jakimś czasie cała zgraja słodko spała
w łóżkach.
Kiedy Harry rano się przebudził, czekał na niego sms od
Erin, która dziękowała mu za świetną imprezę. Uśmiechnął się lekko przez sen,
gdy przypomniał sobie, że pożegnała go całusem w usta. Zapragnął się z nią
spotkać tak szybko, jak się da. Odpisał jej na smsa, dając jednocześnie znać,
że już wstał, a następnie zwlekł się z łóżka i poszedł do łazienki, żeby
doprowadzić się do użytku. Gdy wyszedł spod prysznica, zobaczył odpowiedź od
Erin z pytaniem, czy się dzisiaj zobaczą. Od razu się z nią umówił na
późniejszą godzinę. Na spotkanie wręcz poleciał, co spotkało się z chichotem
Syriusza.
— Ta młodzieńcza miłość — westchnął, kiedy Furia
zamknął drzwi frontowe.
Spotkanie przebiegło w bardzo miłej atmosferze, jednak było
widać, że w ich relacjach sporo się zmieniło. Gdy dziewczyna uśmiechnęła się do
niego olśniewająco, trzymając za rękę, Harry nie wytrzymał. Zrobił krok w jej
stronę, delikatnie chwycił ją za twarz i pocałował. Powieki Erin opadły na dół,
kiedy poczuła jego usta na swoich. Odpowiedziała nieśmiało na pocałunek z
kołatającym sercem. Po chwili spojrzeli sobie w oczy. Chwycił ją za rękę, nie
spuszczając z niej wzroku. Uśmiechnęła się lekko, a jej oczy błysnęły.
Nieśmiało przybliżyła się w stronę chłopaka i wtuliła w niego. Objął ją
ramionami, całując w czubek głowy.
Wrócił później, niż się spodziewał, ale czas zleciał im tak
szybko na całowaniu, przytulaniu i rozmawianiu, że nie spojrzeli na zegarek.
Syriusz był jeszcze na nogach, jak to on, a Remus czytał gazetę, siedząc przed
telewizorem.
— Coś chcesz powiedzieć — stwierdził na wstępie
Lunatyk, zerkając na niego znad czasopisma.
Harry myślał przez chwilę ze zmarszczonymi brwiami, jak im
to przekazać. Nigdy nikomu nie przekazywał takiej wiadomości.
— Syriusz, przewidujesz przyszłość.
— W związku z…?
Furia uśmiechnął się lekko. W związku… Dobrze powiedziane.
— W związku ze mną i Erin.
Lunatyk uśmiechnął się szeroko. Nie było ciężko się
domyślić, o co mu chodzi, skoro Łapa dzień w dzień powtarzał, że Harry i Erin
będą parą. Wąchacz z kolei wystawił zęby z triumfem na twarzy.
— Zastąp Trelawney to zacznę znowu chodzić na
wróżbiarstwo — podsumował Furia z uśmiechem, a mężczyźni zaśmiali się wesoło.
Remus z zaskoczeniem przyjął obronę Harry’ego na lekcji
oklumencji. Była ona tak szybka, że nawet nie zdołał dostrzec przebłysku
wspomnienia. Chłopak przyszedł na lekcję uspokojony jak nigdy wcześniej, skupił
się tylko na obronie i nie poddawał się, gdy Lunatykowi udało się wedrzeć do
umysłu. Wilkołak był lekko zaskoczony jego postawą, która całkiem różniła się
od tego, co chłopak zaprezentował ostatnio. Dostrzegł zmiany, jakie w nim
zaszły po spotkaniu ze Snapem, lecz dopiero dzisiaj odczuł je w takim stopniu.
— Z tego, co widzę, lekcja z Severusem przyniosła
większe efekty, niż przypuszczałem — przyznał, robiąc chwilę przerwy.
— Dał mi sporo do myślenia — odpowiedział, kiwając
głową. — Przy okazji znalazłem sposób, żeby szybciej się uczyć. Wiesz, czemu
włączam muzykę, kiedy tylko mogę? Bo mnie uspokaja. Przez to czuję się
spokojniejszy i lepiej panuję nad swoimi myślami.
— To dobrze, że znaleźliście coś takiego. Na pewno
bardziej ci pomoże, skoro zdołałeś się przez to obronić przed Severusem —
stwierdził Remus w zamyśleniu.
— Kiedy Syriusz opowiadał mi o Bitwie Myśli,
wspomniał, że będę musiał nauczyć się różnych dziedzin magii umysłu. Wiesz
może, o co w tym chodzi? Do tej pory wiedziałem tylko o oklumencji i
legilimencji. Nie sądziłem, że jest tego więcej.
— Severus jest w tym bardziej obeznany. Wymienił nam
tylko dwie z kilkunastu dziedzin. Resztę doczytałem, ale z opisu sądzę, że
wszystkie nie będą ci potrzebne.
— Na przykład jakie nie będą? — zaciekawił się.
— Nie sądzę, żebyś chciał sprawiać komuś ból przez
umysł, całkowicie pozbawiać wspomnień czy doprowadzać do szaleństwa.
— Och, no to masz rację — przyznał z lekkim skrzywieniem.
— A które będę musiał?
— Na pewno efikreansacja i efimutaryzacja. To
pierwsze to tworzenie obrazów w umyśle. Dzięki temu będziesz mógł podsyłać
atakującemu nieprawdziwe obrazy. Efimutaryzacja z kolei to ich przekształcanie.
Te dwie dziedziny stosuje Voldemort. Tworzy obrazy i przekształca je na
bardziej okrutne, żeby cię złamać. Myślę, że przydatna będzie także
distefinacja1, czyli rozpoznawanie przekształconych lub
nieprawdziwych obrazów i zamienianie je w prawdziwe. To pomoże ci najpierw w
obronie: uspokoi cię i będziesz widział coś łagodniejszego lub całkowicie
nieszkodliwego, a później będziesz mógł zaatakować w łatwiejszym stopniu, bo
już będziesz w jego umyśle i nie będzie konieczne używanie do tego
legilimencji.
— Im dłużej tego słucham, tym bardziej nienormalne to
mi się wydaje. — Pokręcił głową z politowaniem.
— Magia umysłu to dziedzina magii zaliczana do bardzo
rozbudowanych i trudnych. Opanowanie każdej dziedziny kieruje do niesamowitego
władania nie tylko swoim umysłem, ale też innych. Dlatego nie jest ona tak
prosta. Minimalny szczegół decyduje o nauczeniu się każdej z dziedzin.
— Naprawdę sądzisz, że mam szanse ją opanować w
chociaż minimalnym stopniu? — zapytał ze zwątpieniem.
— Może tego nie czujesz, ale twój umysł jest do tego
przystosowany. Musisz tylko pojąć, o co chodzi w każdej dziedzinie. Voldemort
nie wybrał cię bez powodu, coś musiało nim kierować. Masz szansę go pokonać,
nawet tak mówi przepowiednia. Nie ma tam mowy o tym, że on cię zabije. Jest
mowa o tym, że oboje macie szansę pozbyć się drugiego. To naprawdę dużo znaczy,
Harry. Pięć razy powinieneś zginąć z jego ręki. Piętnaście lat temu, gdy byłeś
niemowlakiem, przy próbie zdobycia Kamienia Filozoficznego, w Komnacie
Tajemnic, w trakcie Turnieju Trójmagicznego, w Ministerstwie Magii. Nie udało
mu się, choć był bardziej doświadczony od ciebie.
— Głupie szczęście i tyle — mruknął Furia
pesymistycznie.
— Czemu nie chcesz dopuścić do siebie myśli, że ci
się uda? — westchnął Lunatyk. — Uwierz w siebie i swoje możliwości.
— Próbuję, ale jest… ciężko — mruknął.
Remus uśmiechnął się
lekko, próbując podnieść go na duchu.
— Kiedy zobaczysz pierwsze efekty swojej ciężkiej
pracy, będzie prościej, więc do roboty.
Wieczorem Harry opowiedział Syriuszowi i Remusowi o tym,
czego dowiedział się od bliźniaków przed swoją imprezą urodzinową. Obaj
wiedzieli, że chłopak musi czuć się z tego powodu przybity i nie było to nic
dziwnego. Dowiedzenie się, że trójka jego przyjaciół donosi na niego, nie mogło
być niczym miłym.
Furia zamknął się w pokoju, kiedy zaczęli zbierać się
członkowie Zakonu Feniksa. Syriusz ze ściśniętym sercem zapukał do jego drzwi
po zebraniu, żeby przekazać mu przykrą wiadomość. Harry słuchał muzyki, jak to
miał ostatnio w zwyczaju, ale Łapa wiedział, dlaczego to robi. Leżał na łóżku,
chowając twarz w poduszce.
— …
So just give it one more try to a lullaby. And turn this up on the
radio. If you can hear me now…2
— Harry? — zaczął niepewnie do niepatrzącego na niego
chrześniaka.
— Hmm?
Odpowiedział cicho po chwili:
— Dumbledore wspomniał o Mary.
Mimo że przygotował się na tę informację, to i tak go
zabolało. Właśnie był stuprocentowo pewny, że jego przyjaciele są wobec niego nielojalni od dobrego
roku. Syriusz podszedł do niego i obszedł łóżko, żeby zobaczyć jego twarz. Oczy
bruneta nie błyszczały radośnie, ale wygasły. Łapa westchnął smutno, targając
go lekko po włosach. Chłopak musiał wiedzieć, że nadal ma wsparcie w nim i
Remusie. Były jeszcze Erin i Silver.
— Gryfoni od siedmiu boleści — szepnął Harry. — Po
czterech latach przyjaźni wyprą się ciebie i zaczną kablować. I wszystko tylko
przez to, że bali się, że pójdę w ślady Riddle’a. Żałosne. Pięć zmarnowanych lat.
— Nie wiem, co ci powiedzieć — mruknął niemrawo.
— To nie wymaga komentarza. Wszystko mówi samo za
siebie.
— Może lepiej z nimi o tym pogadać?
— Myślisz, że po takim czymś jeszcze kiedykolwiek
potrafiłbym im zaufać? — Milczenie było jednoznaczną odpowiedzią. — Nie
sądziłem, że opinia o kimś może tak diametralnie się zmienić w ciągu chwili.
Skreślam kolejne cztery osoby z listy osób zaufanych.
— Cztery?
— Dumbledore ich do tego namówił — szepnął. — Jak mam
to zinterpretować? — dodał słabiej.
— Jest mi tak cholernie przykro, że musisz przez to
przechodzić — rzekł szczerze Syriusz ze smutkiem na twarzy.
— Zaczynam się przyzwyczajać.
Rozmowę przerwał im dźwięk telefonu Harry’ego. Dzwoniła
Erin, co wywołało uśmiech na ustach Syriusza. Chciał wyjść, żeby im nie
przeszkadzać, ale chłopak zatrzymał go, twierdząc, że dziewczyna tylko chce o coś
zapytać, skoro dzwoni.
— Hej — przywitała się radośnie, odpowiadając na jego
powitanie. — Właśnie dowiedziałam się, że mój kuzyn wyprawia swoje osiemnaste
urodziny, na które jesteśmy zaproszeni. Takie spotkanie w klubie.
— Kiedy?
— Za tydzień w sobotę.
— Jasne, możemy iść — zgodził się.
— To świetnie. Dam mu znać, że będziemy. Harry, coś
się stało? — zaniepokoiła się, słysząc jego głos.
— Nie, nic się nie stało — westchnął.
— Och, słyszę, że coś jest nie tak — upierała się.
— Powiem ci, jak się spotkamy — odpuścił.
— Okay — odparła. — Trzymaj się.
— Ty też.
Rozłączyła się.
— Dobrze cię poznała — stwierdził Syriusz, patrząc w
okno. — Nawet po głosie rozpoznaje, że coś jest nie tak.
— Czasami mam wrażenie, że widzi przez telefon —
podsumował Furia. — Tylko czy jest po co się angażować? — dodał niemrawo.
— Chodzi o szkołę?
— Głównie o to. Nie tylko ja wyjeżdżam na dziesięć
miesięcy do szkoły. Ona też wraca tylko na święta.
Łapa skrzywił się lekko. Taka sytuacja nie sprzyjała ich
związkowi. Wiedział, że to może być powodem ich rozstania. W końcu sam to
przechodził. Zerwał z dziewczyną po miesiącu niewidywania się.
— Nie jest to miła sytuacja — stwierdził.
Nie chciał, żeby Harry był nieszczęśliwy przez to, że nie
może spotkać się ze swoją dziewczyną. Z tego powodu powinien doradzić mu, żeby
się nie angażował, jednak z drugiej strony widział, że teraz właśnie czuje się
szczęśliwy. Nie chciał tego psuć.
— Zobaczysz, jak wszystko się ułoży — dodał z
westchnięciem, odwracając się z powrotem w jego stronę. — Harry — rzekł
niepewnie, a chłopak spojrzał na niego pytająco — co chcesz zrobić ze sprawą
Rona, Hermiony i Ginny?
— Jeszcze nie wiem — odparł cicho po chwili. — Może
będę udawał, że nic nie wiem i zacznę wmawiać im nieprawdziwe informacje. Może
powiem im prosto w oczy, że nie chcę takich przyjaciół. Może z nimi pogadam i
spróbuję jednak zaufać. Nieważne, czy zrobię coś z tych trzech rzeczy. I tak
będę o tym pamiętać i się z tym męczyć. Nie wiem, co zrobię — zakończył
niemrawo.
Syriusz westchnął. Wiedział, że Harry już nigdy tak bardzo
nie zaufa trójce przyjaciół, a taka przyjaźń nie miała większego sensu. Nie
mógł pozwolić kontrolować się w taki sposób, nie mógł tego akceptować.
— Najgorsze jest, że jak o tym pomyślę, to po prostu
szlag mnie trafia, że pod takim pretekstem zrobili coś takiego — dodał Furia z
nutką wściekłości. — Mam ochotę dać im taką nauczkę, że popamiętają mnie do
końca życia. Po prostu nie wiem, jak mogli… uwierzyć, że mogę być drugim
Voldemortem.
Syriusz porozmawiał z nim jeszcze na ten temat, jednak nie
potrafił mu nic doradzić. Już miał wychodzić, kiedy Harry wypowiedział cicho
jego imię. Odwrócił się z pytaniem w oczach. Chłopak patrzył przed siebie,
przełykając ciężko ślinę.
— Czuję, że… dzisiaj znowu to zrobi — szepnął.
— Powiem Remusowi — odparł cicho.
— Dzięki.
Pogłaskał go jeszcze po głowie i wyszedł, kierując się do
jadalni, gdzie czekał na niego przyjaciel.
Furia dobrze przeczuwał, że Voldemort zaatakuje go tej
nocy. Próbował walczyć, jednak za dużo złych wiadomości kłębiło się w jego
głowie. Riddle szybko opanował jego umysł, podsyłając brutalne obrazy
torturowanych ludzi. Powtarzał sobie w myślach, że to tylko chora wyobraźnia
jego wroga, lecz było to tak okrutne, że jego oczy zaczęły zachodzić łzami.
Zacisnął zęby, powtarzając sobie, żeby zaczął odpierać atak, że nie może się
poddać. Próbował blokować swój umysł, atakując wężami intruza. Momentami miał
przed oczami ciemność lub obraz zlewał się. Czuł, jakby ktoś rozszarpywał jego
głowę, jakby ciągali go od jednej strony do drugiej, a on próbować rozpoznać,
kto to jest. Z jednej strony wyczuł kogoś łagodnego i delikatnego, z drugiej
brutalnego i agresywnego. Chciał iść do tego pierwszego, lecz drugi uporczywie
go trzymał. Nie potrafił wyrwać się z jego sideł, a to rozrywanie między dwie
osoby sprawiało mu niewyobrażalny ból. Podświadomość podpowiadała mu, że musi
wyrzucić jednego z nich, żeby to nie było takie bolesne. Wiedział też, kogo
łatwiej byłoby wyrzucić, lecz był świadomy, że to właśnie ta osoba chce mu pomóc.
Zwinął się w kłębek z bólu. Nie mógł tego wytrzymać,
dlatego odrzucił ten łagodniejszy umysł.
Remus i Syriusz nie spali ani chwili. Wiedzieli, że
Voldemort zaatakuje Harry’ego, a przez to i tak nie mogliby zasnąć nawet na
minutę. Nie sądzili, że dzisiejsza noc będzie dla chłopaka istną torturą.
Kiedy Furia przestał być spokojny, Remus postanowił dostać
się do jego umysłu, żeby go uwolnić, jednak napotkał przeszkodę. Widział
kompletną ciemność, w której nie mógł odnaleźć bruneta. Czasami miał jedynie
przebłyski jakiegoś pomieszczenia. Wreszcie go dostrzegł i chwycił za ramię.
Harry przez chwilę się opierał, a jego umysł ponownie zalała kompletna
ciemność. Wreszcie Furia zorientował się, że Remus chce mu pomóc, ale w tym
momencie ktoś szarpnął go w drugą stronę. Czuł jego ból, gdy o niego walczyli,
lecz chciał za wszelką cenę mu pomóc. Wiedział niestety, że jest słabszy od
swojego przeciwnika.
Otworzył oczy, dostrzegając, że jest w pokoju Harry’ego.
Chłopak nadal się nie budził.
— Remus… — zaczął Łapa.
— Wyrzucił mnie — odparł. — Nie wiem, co się tam
dzieje, ale wiem, że zrobił to, bo go cholernie bolało — dodał z przerażeniem.
— Voldemort chciał go zatrzymać za wszelką cenę. Musiał poczuć, że rozrywamy mu
umysł — wydusił. — Łatwiej mu było mnie odrzucić niż jego.
— Co teraz? — szepnął.
— Nie wiem — odrzekł tak samo. — Nie pozwoli mi
dostać się do niego drugi raz, żeby nie sprawiać sobie tyle bólu.
Furia nagle otworzył oczy, leżąc nieruchomo. Syriusz
pogłaskał go po włosach.
— Harry?
Nie reagował. Jego oczy były puste i matowe. Nie mrugał,
patrząc tępo w sufit. Nagle twarz Furii wygięła się w grymasie bólu, jednak nie
obejmował on oczu. Jego głowa wygięła się w tył. Nie kontrolował swojego ciała,
które zaczęło drgać, a później całe się trząść, jak podłączone do prądu. Oczy
Syriusza rozszerzyły się w przerażeniu.
Czuł, że jego umysł atakowany jest ostrymi nożami, co
bolało niemiłosiernie. Nie wiedział, jak ma się obronić. Zaczął żałować, że
podjął walkę bez wiedzy, jak sobie pomóc. Kiedy patrzył na wszystko bez
protestów, nie bolało tak bardzo. Teraz widział ciemność i pustkę, które go
przytłoczyły. Czuł ból psychiczny, z którym nie umiał sobie poradzić. Męczył
się, gdy jego umysł był rozszarpywany, zgniatany, miażdżony. Rozkołatane emocje
i myśli nie chciały się uspokoić.
— Harry… — słyszał z daleka łagodny głos, który
uśmierzał ból i nerwy.
— …słyszy…? — Drugi, spokojny głos.
— Nie wiem.
Chciał krzyknąć, że słyszy, lecz nie potrafił, bo jego
gardło było poranione potłuczonym szkłem.
— … próbuj…
— … uspokój się… Harry…
Czuł uspokajające głaskanie, zaczynał słyszeć to, co działo
się na zewnątrz, przed oczami pojawiły się rzeczywiste obrazy, lecz zbyt
zamazane, żeby je rozpoznać.
— … muzyka…
Słyszał dźwięki, lecz nie potrafił ich rozpoznać.
— … rozpoznaj rzeczywistość…
— … Fly me up on a silver
wing. Past the black where the sirens sing. Warm me up in the nova’s glow…
Wszystko ponownie się zamazało, a ostry kolec wbił w umysł,
sprawiając mu ból. Jego pięści mocno się na
czymś zacisnęły.
— … spokój…
— … Cause I’m only a crack in this
castle of glass. Hardly anything there. For you to see…
Rozpoznał fragment tekstu piosenki, którą dobrze znał, a
obraz trochę rozjaśnił się, gdy przypomniał sobie kolejne słowa. Ktoś nad nim
był.
— Syr…usz..?
— Tak, Harry.
Ktoś ścisnął go mocno za rękę.
— … po wszystkim?
— Jeszcze atakuje…
— S…usz…
— Jestem tu… Nie poddawaj się.
— … Wash
the sorrow from off my skin. And show me how to be whole again…
— … niech cię widzi… pomaga mu…
Miał wrażenie, że umysł pęknie mu na małe kawałki, oczy
zaczęły piec niemiłosiernie, tak jak całe ciało. Jęknął cicho z bólu. Ktoś
przytrzymał jego ręce przed dotknięciem oczu.
— Wytrzymasz.
— Boli…
— Zaraz przestanie. — Drżący głos.
— Mów… Pomoże ci…
Po jego policzkach popłynęły dwie krople łez, kiedy w jego
umysł wbiła się ostra szpila, a z jego gardła wydobył się cichy jęk. Zacisnął
rękę, bojąc się, że gdy puści to, co trzymał, straci kontakt z tym fragmentem
rzeczywistości, który zdążył rozpoznać.
— Uda się…
Obraz rozjaśnił się ponownie, tym razem mocniej.
— … Cause I’m only a crack in this castle of glass.
Hardly anything else. I need to be…3
Czuł, jak na jego umysł rozlewa się miód łagodzący ból. Był
lżejszy, spokojniejszy. Głowa pulsowała, lecz wiedział, że już wrócił do
rzeczywistości całym sobą. Jego ciało opadło bezwładnie na łóżko, lecz nie miał
siły się ruszyć.
— Już po wszystkim. — Rozpoznał cichy głos Snape’a.
Obrócił lekko głowę. Syriusz siedział obok, głaskając go po
włosach. W jego oczach widział zmartwienie i strach. Harry nie miał siły
kompletnie na nic. Miał wrażenie, że głowa przyrosła mu do poduszki, bo była
tak ciężka, a całe ciało miał z ołowiu. Obraz momentami mu się rozmazywał,
jednak wiedział, że to wina wyczerpania. Usłyszał cichy głos Syriusza mówiący śpij i pogrążył się we śnie.
1 distefinacja – rozpoznawanie obrazów umysłowych; z łac.
distinguere – rozróżniać; effigies – portret, obraz
2 Nickelback – Lullaby
3 Linkin Park – Castle of Glass
Co tu dożo pisać? Po prostu super:)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział ja już nie wiem jak mam opisywać Na prawde wszystkie twoje opowiadania są po prostu nie do opisania :p Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:p
OdpowiedzUsuńPoczątek był wesoły, wręcz sielankowy, ale koniec już nie za bardzo. Biedny Harry musi się tak męczyć.. Ale widać, że walczy, że chce to robić.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością, czekam na następny rozdział, pozdrawiam i życzę weny !
Iv
Och, co to było! Taka nostalagia biła z momentu, kiedy Syriusz powiedział tylko jedno głupie zdanie, którw aż tak bardzo zraniło chłopaka. Ech, Mary...
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, że Harry tu nie jest takim cassanovą, jak w DO/DC, jeszcze tylko brakowało mi wspomnienia, że Harry mógłby się zarumienić przy składaniu życzeń od Silver "dużo sexu". Ale wiem, że wszystkiego nie można mieć xD.
Tak poza tym - podobały mi się te urywki zdań, ktore ledwo dochodziły do Harry'ego, widać było, że Harry walczy i... słów na to nie mam, naprawde ciekawy pomysł na opisanie tej walki.
Rozdział całkiem mi się podobał, zwłaszcza ta walka. Tylko nawet ta znikoma ilość Snape'a nie była ani odrobinę kanoniczna (wiem, ze zastrzeżałaś sobie prawo do zmiany charakteru, ale pomarudzić trzeba). Akurat kogo, jak kogo, ale Snape kanoniczny to jest jak cud, miód i orzeszki, chociaż za tym facetem zbytnio nie przepadam. Więc pozbycie się z niego jego ciętego języka i nienawiści do Harry'ego było jak przeniesienie akcji Harry'ego Pottera do zwykłego, mugolskiego świata. Więc jeśli dałoby mu się przywrócić jego CIS (Cynizm, ironia naprzemienna z intelgiencją i sarkazm), to byłabym wdzięczna :)
Zapraszam do mnie na www.pisanina-frigus.blogspot.com, gdzie pojawiła się nowa miniaturka, która opisuje sytuację Syriusza w Azkabanie (tak, jak zaproponowałaś). Będę wdzięczna choćby za komentarz "przeczytałam", nawet nie wiesz, jak to podnosi na duchu ;D. Pozdrawiam :-)
Piekny rozdzial ! Przeklety Voldemort ! Przerobie sku*wysyna na mielonke , przysmaze i dam ch*ja lwom na pozarcie ! Ale sie usmialam ;) Syriusz nauczycielem ? I w dodatku wrozbiarstwa ? Hmm...czemu nie ;) Bylby lepszy niz Trelawney ;) Imprezka fajna ;) Ja tez taka chce ;( Z niecierpliwoscia czekam nn ;) Weny ^-^ Nikita Cullen
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to nie wiem co napisać w komentarzu... Mogę stwierdzić, że rozdział bardzo mi się podobał i chyba tak zrobię. Prawdopodobnie już każdy wie, że lubię tortury (ta, jestem psychiczna). I za to zaczynam coraz bardziej lubić te opowiadanie, nie tylko ze względu na tortury, ale i za Łapę i Snape'a. No i za tą nieśmiałość Harry'ego. Zgadzam się z kochaną Figus, zrobienie z Furii casanowy nie byłoby dobre.
OdpowiedzUsuńWeny dużo życzę :**
[zaklinacze-dusz.blogspot.com]
Silver ma pojechaną wyobraźnię ;D !
OdpowiedzUsuńŚwietna impreza nie ma co ! Geny tatusiowe dają o sobie znać ;D.
Lepszych urodzin Furia nie mógł mieć. I bliźniacy mi tu świetnie pasują, zaakceptowali obie dziewczyny, chociaż nie wiedzą, e jedna z nich jest ślizgonką ;].
Pseudo przyjaciele ehhhh, też nie potrafiłabym podjąć decyzji w ich sprawie...
Wizje coraz straszniejsze mi się wydają, ale Furia sobie poradzi. Przecież ma dla kogo żyć. Są dziewczyny i Syriusz z Remusem. Nie wiem, co jeszcze napisać. Czuję ten ból czytając te wszystkie tortury, które spotykają czarnowłosego...
Pozostał jakiś niedosyt, więc czekam na więcej.
Weny i dużo energii !
Daga
Ha ha Syriusz nauczycielem wróżbiarstwa, dobree ! Chociaż, jak by tak było to nie złe pompy mogły by być ;D Sliver jest zaje*ista, jej życzenia wymiatają :) Szkoda mi Kobr... znaczy się Furi [ ;D } że, musi się tak męczyć. Ogólnie to rozdział bardzo mi się podobał. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że impreza urodzinowa Harry'ego była tak udana. I cieszę się, że między nim a Erin tak świetnie się układa. Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.
OdpowiedzUsuńŻal mi tylko, że stracił on 3 przyjaciół. To naprawdę podłe ze strony Dumbledore'a. Myślę, że bardziej zależy mu na kolejnym 'pionku w grze' niż na Harrym. Pytanie tylko jaką podejmie decyzję, jeśli będzie miał do wyboru, poświęcić Harry'ego i wygrać, lub uratować go i walczyć dalej.
Martwi mnie to, że pewnej nocy Harry nie wybudzi się z tego koszmaru i Voldemort wygra. Mam nadzieję, że Snape pomoże mu z nauką, po ostatniej lekcji z nim widać było poprawę.
Rozdział jak zwykle mi się podoba. Czekam na ciąg dalszy.
Weny życzę i pozdrawiam,
Seya.;)
Ps. Zapraszam do siebie na nowy rozdział na: http://harry-i-tom-yaoi.blogspot.com/
kto to ta "Mary"?
OdpowiedzUsuńWszystkie rozdziały przeczytałam wczoraj, ale było zbyt późno, żeby napisać sensowny komentarz. Pozbierałam trochę myśli, więc wreszcie wypowiem się odnośnie Twojej twórczości.
OdpowiedzUsuńFabuła: Pomysł jest... wyjątkowy. Jeszcze nie znalazłam bloga, na którym ktoś wpadłby na to, żeby skupić się na umysłowej więzi między Voldemortem a Potterem. "Bitwa myśli"... mega! W związku z tym, na samym wstępie mnie zaciekawiłaś ;) Doszła do tego zmiana wyglądu i zachowania Harrego, nowi bohaterowie, a także "wskrzeszenie" Syriusza. Jestem totalnie oczarowana i czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
Postaci:
1) Harry, Harry, Harry... jak wyobrażam sobie go w skórzanej kurtcę i koszulach, to przechodzą mnie ciarki. O tak, to mi się podoba. Dodatkowo ta jego buntownicza postawa, świetne teksty (kilka razy wybuchłam śmiechem przy jego wypowiedziach) oraz imprezowanie. Wow.
2)Silver: póki co wiem tylko tyle, że jest to rozrywkowa dziewczyna, która sprowadza Pottera na złą drogę... Niech kontynuuje ;)
3)Ron, Hermiona: Troszkę mi przykro, że zostali "odsunięci" od Harrego (no przecież to nierozłączne trio!), ale nie pasowaliby do niego, więc w sumie dobrze się stało.
4)Erin: Kurczę, jeszcze jej nie polubiłam, coś mi w niej nie pasuje, ale zobaczymy co będzie dalej.
Podsumowując, myślę, że zostanę tutaj na stałe i będę oczekiwać na kolejne rozdziały. Powodzenia w pisaniu, życzę cierpliwości i weny!
Pozdrawiam gorąco!
Czy ktoś, kiedyś już Ci mówił, że masz niebywały talent do pisania i hipnotyzowania swoich czytelników? Ja po prostu nie mogłam się oderwać od Twojej historii o Harrym! Jest taka inna... Dojrzała, a jednocześnie fascynująco ponura i tajemnicza oraz z humorem! Tak myślę, że to idealne powiązanie. Chciałabym żeby i moje opowiadanie takie było! ;) Proszę powiadom mnie o nowym rozdziale i jeśli będziesz miała chwilę to spójrz na moje.
OdpowiedzUsuńhttp://sekret-niewymownych.blogspot.com/
WENY, WENY I jeszcze raz WENY!!! ;*
Kocham!!! Love!!!
OdpowiedzUsuńhmmm nie wiem jak skomentować rozdział :) chyba będę komentował tylko gdy będę miał coś interesującego do napisania bo spamu za bardzo ci nie potrzeba :)
OdpowiedzUsuńLecim daleeej
Troszkę za wulgarne ale to tylko moje zdanie ogólnie ok
OdpowiedzUsuńKażdy kolejny rozdział jest co raz bardziej tajemniczy, i niesie nutkę grozy (którą uwielbiam). Twój blog mimo swoje nie kanoniczności, jest tak napisany, że bez trudu mogę sobie wyobrazić losy Harry'ego. Nawiasem mówiąc twój bardziej do mnie przemawia niż ten Rowling ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam sedecznie ;D
Witam,
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, impreza urodzinowa Harrego była wspaniała, Harry się przekonał, że to prawda o tym, że donoszą do dyrektora na niego i długo wcale nie musiał na to czekać...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńimpreza urodzinowa wspaniała, te życzenia, och tak, bosko... Harry przekonał się, że przyjaciele naprawdę donoszą dyrektorowi na niego, i wcale długo nie musiał na to czekać...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Cudowne, życzenia są sztosem, a cały rozdział jest świetny.
OdpowiedzUsuń