Niemal biegł w stronę
gabinetu Snape’a. Nie przejmował się tym, że jest spóźniony. Ważniejsze było,
skąd Draco i Blaise wiedzą o Bitwie Myśli. Jeśli od Mistrza Eliksirów… Zabiję go — jęknął w myślach przerażony.
Szybko zapukał, lecz nie czekał na odpowiedź, od razu wchodząc.
— Spóź…
— Skąd oni wiedzą? — wydusił, przerywając
opiekunowi w połowie słowa.
— Nie czytam ci w myślach, Potter — zirytował
się.
— Skąd Malfoy i Zabini wiedzą o Bitwie Myśli?
— wytłumaczył słabo.
Snape patrzył na niego
przeszywającym wzrokiem.
—
Siadaj.
Furia opadł ciężko na
krzesło przy biurku naprzeciwko mężczyzny. Czuł się przytłoczony tym, czego się
dowiedział.
— Nie mam pojęcia, o czym bredzisz.
— Więc kto…?
— Mogli sami się dowiedzieć, Potter.
Najwyraźniej postanowili wyszukać na własną rękę informacji o tym, co się z
tobą dzieje. Są z tobą w dormitorium, więc wiedzą więcej od innych. Mogliśmy
się tego spodziewać. Ile wiedzą?
— Nie wiem. Przed wyjściem powiedzieli tylko
te słowa. Chcieli o tym pogadać, ale wytłumaczyłem się szlabanem — odpowiedział
Furia, przełykając ciężko ślinę. — Co mam im powiedzieć?
— Pozostało ci powiedzieć prawdę. Skoro wiedzą
o Bitwie Myśli, to zapewne wiedzą, na czym to polega i czym są w rzeczywistości
szlabany.
— Skąd mam mieć pewność, że tego nie
rozgadają? I skąd mam wiedzieć, że Voldemort się nie dowie? — zaniepokoił się.
— Czy ty nadal żyjesz w przekonaniu, że
większość Ślizgonów to śmierciożercy, Potter? — zirytował się.
— Nie, ale nigdy o tym nie rozmawialiśmy —
stwierdził niepewnie.
— Więc teraz macie powód do rozmowy na ten
temat. Draco nie jest swoim ojcem. Wbrew pozorom ich podglądy znacznie się
różnią. Wiem, że o niego najbardziej ci chodzi.
Cóż, to akurat była
prawda. Co do poglądów to Blaise wydawał się być bardziej przekonujący od
Dracona. Może dlatego, że to rodziców blondyna Harry poznał osobiście i
wiedział, jaki jest chłopak.
— Lepiej się z nimi dogadać, niż zostawić
sprawę bez wytłumaczenia — ciągnął Severus. — Inaczej będą węszyć i mogą
wysunąć błędne wnioski, co może działać na twoją niekorzyść.
Był zmuszony się z tym
zgodzić. Rozmowa z dwójką Ślizgonów musiała się odbyć jak najszybciej, aby mieć
pewność, że nikomu nie powiedzą.
Rozpoczęli lekcję magii
umysłu.
Był jednocześnie
wykończony i zamyślony. Lekcja go wyczerpała, a jeszcze musiał odbyć rozmowę z
Blaisem i Draconem. Wiedział, że nie będzie to łatwa pogadanka. Najpierw miał
zamiar rozeznać się w ich poglądach, by stwierdzić, ile może im powiedzieć o
sobie i o Bitwie Myśli.
Zatrzymał się, kiedy
usłyszał jakiś szum. Rozejrzał się, lecz korytarz był pusty. Nic dziwnego: było
po ciszy nocnej i nikt nie chciał narażać się na spotkanie z Filchem.
Stwierdził, że ma omamy ze zmęczenia. Ruszył dalej, ponownie zatapiając się w
swoich myślach.
Niespodziewanie poczuł
uderzenie w sam środek pleców, które zwaliło go z nóg. Na moment zabrakło mu
tchu.
— Expelliarmus!
Jego różdżka wyleciała
mu z kieszeni, zanim zdołał pomyśleć o obronie. Rozległy się kroki kilku osób.
— Tak kończą takie szumowiny — rozległ się syk
tuż za nim.
Ktoś kopnął go w
brzuch, na co jęknął cicho. Było ciemno, więc nie potrafił rozpoznać twarzy.
Czuł uderzenia od kilku osób, zaklęcia trafiające go w różne części ciała.
Słyszał szydercze śmiechy, obelgi rzucane w jego stronę. Nie czuł ręki, która
była cała poharatana od różnych klątw i kopniaków. Wiedział, że ma złamane
żebra i potłuczone nogi. Z nosa obficie płynęła krew, z rozciętej brwi także.
Zaszumiało mu w głowie, kiedy uderzono go w potylicę. Nie miał siły bronić się
czy krzyczeć o pomoc. Łzy cisnęły mu się do oczu.
Zapadła ciemność, gdy
pięść wylądowała przy skroni.
Draco i Blaise długo
czekali na Harry’ego w dormitorium, lecz chłopak nie wracał.
— Zawsze pojawiał się maksymalnie dziesięć
minut po ciszy nocnej — mruknął Zabini. — Myślisz, że nie przychodzi, bo nie
chce z nami gadać o tej Bitwie Myśli?
Fortis zrobił wątpiącą
minę.
— To w połowie Gryfon. Raczej by wrócił i nas
zbył, niż uciekał.
Czekali cierpliwie
dodatkowy kwadrans, lecz Furia nadal się nie pojawiał, a oni zaczęli
przekonywać się, że chłopak jednak nie chce z nimi rozmawiać. Postanowili go
poszukać i zmusić do rozmowy, co wiązało się z tym, że musieli go znaleźć. Nie
będzie uciekał! Co to, to nie! Wyszli z dormitorium, ale napotkali przeszkodę w
postaci Jasmine, Toby’ego, Blake i Teodora.
— Idziecie gdzieś? — zaciekawiła się brunetka.
— Znowu wymykacie się na piwo kremowe?
— Skoro tak, to idziemy z wami — dodała z
zapałem Jasmine.
— Eee, nie, Jas. Nie idziemy na piwo kremowe —
odparł Blaise.
— Więc? — Teodor uniósł brwi.
— Niech was szlag trafi — burknął Draco. — Nie
możecie tak bez pytań?
— Nie — zapewnili zgodnie we czwórkę. —
Nauczyliśmy się tego od ciebie — dodała z uśmiechem Blake.
Fortis i Elvis
wymienili zrezygnowane spojrzenia.
— Musimy znaleźć Furię — odpuścił Blaise. —
Pasuje?
— Po co? — ciekawił się pałkarz.
— Bo mamy sprawę do omówienia, ale
najwyraźniej nas unika. — Draco wywrócił oczami. — Już? Więc idziemy.
— W takim razie idziemy z wami — wyszczerzyła
się Blake, wstając.
Za nic mieli ich
protesty i poburkiwania, więc chwilę później całą szóstką szli przed siebie. Postanowili
przejść wszystkie korytarze od góry do dołu, a gdyby go nie znaleźli, pójść na
błonia, wiedząc, że były Gryfon lubi łamać zasady. Rozmawiali na błahe tematy,
gdy niespodziewanie Toby runął na ziemię jak długi, co wywołało niepohamowany
chichot Jasmine. Chłopak warknął, podnosząc się z ziemi, a dziewczyna nabijała
się z niego, że jest kaleką.
— Zaraz, zaraz. Czy to nie jest różdżka? —
zdumiał się Teodor, sięgając po rzecz, na której poślizgnął się jego
przyjaciel.
Okazało się, że
rzeczywiście była to różdżka. Draco nagle zaklął.
— Czy to nie Furii?
Wymienili się
zaniepokojonymi spojrzeniami. Chwycili pewniej swoje różdżki z zapalonymi
końcami. Jasmine zrobiła kilka kroków przed siebie, lekko pochylona nad ziemią.
— Merlinie kochany, czy to krew? — wydusiła
nagle.
Podbiegli do niej. Na
posadzce dostrzegli ślady jeszcze świeżej krwi. Blake przełknęła ślinę, ale
ruszyła dalej, za śladami, które doprowadziły ją pod same drzwi prowadzące do
opuszczonego pomieszczenia. Toby otworzył je i weszli ostrożnie do środka.
Dzięki zaklęciu oświetlającym zauważyli kolejne ślady czerwonej cieczy.
Skierowali różdżki wyżej. Czyjeś nogi. Podeszli jeszcze bliżej.
— O Merlinie — szepnął Teodor.
Harry miał całą
zakrwawioną twarz, zwieszoną na klatkę piersiową. Oparto go o ścianę z ręką
wygiętą pod dziwnym kątem. Był nieprzytomny. Blake, z przerażeniem w oczach, prędko
do niego podeszła. Podniosła jego głowę, nie zwracając uwagi na to, że brudzi rękę
krwią. Poklepała go lekko po policzku, ale Ślizgon nie zareagował. Przyłożyła
dłoń do szyi Furii.
— Ma słaby puls — powiadomiła cicho. — Ktoś go
pobił. Musimy szybko zanieść go do Skrzydła Szpitalnego.
— Może lepiej wezwać Pomfrey? — zaproponowała
Jasmine. — Nie wiemy, w jakim jest stanie. Możemy mu zaszkodzić.
— Racja. Toby? — rzekł Draco, a chłopak kiwnął
głową i biegiem ruszył do Skrzydła Szpitalnego.
Niecierpliwie czekali
na pielęgniarkę, a Blake co chwilę sprawdzała puls Ślizgona, wiedząc, że jest w
bardzo złym stanie.
— Co za sukinsyn zrobił coś takiego? —
szepnęła. — Rękę ma złamaną w co najmniej kilku miejscach.
Wpadła pani Pomfrey.
Rubi odsunęła się od Ślizgona, aby zrobić kobiecie miejsce. Toby wbiegł za nią
lekko zdyszany. Pielęgniarka sprawdziła puls, a następnie zrobiła magiczne
prześwietlenie ciała, które podświetliło lewą rękę, klatkę piersiową, żebra i
nadgarstek prawej ręki. Później ponownie machnęła różdżką. Na czerwono
rozświetliła się długa szrama z tyłu głowy, ręka oraz kilka miejsc na torsie i
nogach.
— Ktoś go pobił? — upewnił się Blaise.
— I to dość brutalnie — dodała, przenosząc
ostrożnie chłopaka na magiczne nosze, aby nie pogorszyć jego stanu.
Pobiegli za kobietą do
Skrzydła Szpitalnego, lecz Jasmine odłączyła się od nich, krzycząc, że trzeba
powiadomić Evelyn. Pomfrey położyła Harry’ego na łóżku i zasłoniła go kotarą.
Jasmine i Evelyn wbiegły do środka, kiedy Ślizgon został doprowadzony do
porządku w takim stopniu, w jakim tylko mógł. Silver jęknęła słabo, gdy
zobaczyła go w takim stanie. Był bardzo blady, na twarzy miał maskę tlenową, a
całą rękę zawiniętą w bandaże. Na nagiej klatce piersiowej widniały siniaki.
— Panie Nott, proszę powiadomić opiekuna domu.
Natychmiast — zarządziła Pomfrey, a chłopak pobiegł po Snape’a.
Mistrz Eliksirów
pojawił się dość szybko. Omiótł spojrzeniem wszystkie osoby.
— Gdzie go znaleziono? — zapytał chłodno.
— W lochach, w jednym z opuszczonych
pomieszczeń — odpowiedział Draco.
Snape zatrzymał na nim
wzrok dłużej.
— Jaki jest jego stan? — zwrócił się do
Pomfrey.
— Kilka złamanych żeber, kręgi piersiowe,
prawy nadgarstek. Ma wstrząśnienie mózgu. Lewa ręka jest połamana w kilku
miejscach. Oberwał w nią jakąś paskudną klątwą, bo nie mogę jej doprowadzić do
normalnego stanu. Ktoś go brutalnie pobił i ćwiczył na nim różnorodne zaklęcia.
— Widzieliście sprawców? — Snape spojrzał na
młodzież.
— Nie. Znaleźliśmy go dopiero w takim stanie —
odpowiedział Blaise.
— Sądzę, że trzeba natychmiast wyjaśnić tę
sprawę — oznajmi Severus. — Poppy, wezwij dyrektora. Ja zajmę się jego
opiekunem. Wy tutaj zostańcie — dodał do Ślizgonów.
Wyszedł, a Pomfrey
zniknęła w swoim gabinecie. Silver usiadła na skraju łóżka Furii z przerażeniem
w oczach. Po jakimś czasie za drzwiami rozległy się podniesione głosy i kroki,
a po chwili do środka wpadł Syriusz z rozwianymi włosami. Stanął jakby go grom
strzelił, kiedy dostrzegł swojego chrześniaka w tak opłakanym stanie. Zaraz za
nim do środka weszli Remus Lupin i Severus Snape z opanowaniem na twarzy.
Niemal w tym samym momencie do pomieszczenia wkroczył Dumbledore, który
poprosił o wyjaśnienia całej sytuacji.
— Sądzę, że to młodzież wie najwięcej —
oznajmiła Pomfrey.
Ślizgoni wymienili
spojrzenia.
— Właściwie my nic nie wiemy — odpowiedziała
niepewnie Blake. — Tylko go znaleźliśmy.
— W takim razie, co robiliście poza
dormitorium po ciszy nocnej? — zapytał Dumbledore.
Zapadła cisza.
— Szukaliśmy go — przyznał Toby.
— Dlaczego?
— Długo nie wracał — rzekł Blaise.
— Co was tknęło, żeby wyjść z dormitorium?
— Przecież Blaise wyjaśnił — odpowiedziała
Jasmine. — Chyba pan nie sądzi, że my to zrobiliśmy? — dodała nagle.
— Ustalam tylko fakty, panno Holt — odparł
Dumbledore. — Panno Shirley? — zwrócił się do Evelyn, która drgnęła.
— Ja… nic nie wiem — wydusiła. — Dowiedziałam
się o tym, co się stało, dopiero jak był już w Skrzydle Szpitalnym.
— Nie zainteresowało cię, dlaczego długo nie
wraca? W końcu się przyjaźnicie — naciskał dyrektor.
Zawahała się.
— Evelyn nie jest jego
niańką — wtrącił się Syriusz ze zmarszczonymi brwiami, widząc jej niepewną
minę. — To, że się przyjaźnią, nie znaczy, że muszą za sobą chodzić krok w
krok.
Silver spojrzała na
niego z wdzięcznością.
— Poza tym nie sądzę, żeby panna Shirley
doprowadziła pana Pottera do takiego stanu. Bądźmy realistami. Zaatakowała go grupa
osób bądź osoba silniejsza od niego — dodał Snape.
— Czy ktoś wie, co pan Potter robił o tej
godzinie poza dormitorium? — Dumbledore zmienił temat.
— To akurat moja wina. Miał ze mną szlaban,
jednak wypuściłem go przed ciszą nocną — oznajmił opiekun Ślizgonów.
— Nadal nie wiemy, dlaczego go szukaliście. —
Dyrektor zwrócił się do młodzieży.
— Chcieliśmy z nim pogadać o sprawach
nastolatków. Wystarczy? — zirytował się Draco, ledwo powstrzymując się przed
wywróceniem oczu.
— O czym?
Blondyn zerknął na
Severusa, który świdrował go spojrzeniem i ledwo dostrzegalnie pokręcił głową.
Fortis wiedział, że jego opiekun zna prawdę.
— O quidditchu — zmyślił.
— Czyżby?
— Draco słynie z niecierpliwości — rzekł
Blaise na poczekaniu. — Harry powiedział mu, że wymyślił świetną taktykę, ale
nie miał czasu nam tego powiedzieć, bo spieszył się na szlaban. Długo nie
wracał, a Draco chciał się tego jak najszybciej dowiedzieć. Miałem mu pomóc go
szukać. W pokoju wspólnym wpadliśmy na Blake, Jasmine, Toby’ego i Teodora, więc
poszli z nami.
Zapadła cisza. Syriusz
zerknął na Snape’a, który wciskał spojrzenie w Dumbledore’a w oczekiwaniu, że
zaakceptuje takie wytłumaczenie. Draco i Blaise wymienili szybkie spojrzenia,
kiedy dyrektor odwrócił od nich wzrok.
— Jak go znaleźliście?
— Toby poślizgnął się na różdżce — rzekła
Jasmine zgodnie z prawdą. — Draco rozpoznał różdżkę Harry’ego. Zobaczyliśmy na
ziemi plamy krwi, więc poszliśmy za nimi. Znaleźliśmy go w jednym z
opuszczonych pomieszczeń. Toby przybiegł po panią Pomfrey, bo widzieliśmy, że
był w kiepskim stanie.
Blake podała różdżkę,
którą zdążyła zabrać z korytarza. Syriusz potwierdził, że należała ona do Furii.
— Wychodzi na to, że nie dowiemy się, kto to
zrobił, dopóki pan Potter nie odzyska przytomności — stwierdził Dumbledore.
— Sprawca ma sobie bezkarnie chodzić po
szkole? — warknął Łapa.
— Nic innego nie zrobimy — podsumował
dyrektor.
Na tym rozmowa ze
starcem się zakończyła. Pomfrey zniknęła za drzwiami swojego gabinetu. Snape
kazał Ślizgonom iść do ich dormitoriów, zostawiając tylko Dracona i Blaise’a.
Kiedy drzwi za uczniami zamknęły się, zapadła cisza.
— Wiem, o czym tak naprawdę chcieliście z nim
porozmawiać. Sądzę, że wiecie, aby nikomu nie wspominać o tej sprawie i
zaczekać do odzyskania przytomności pana Pottera.
Obaj pokiwali
posłusznie głowami, choć chcieli wszystko wiedzieć natychmiast. Po chwili w
pomieszczeniu została trójka dorosłych i poszkodowany.
— Na pewno będą milczeć? — upewnił się
Syriusz.
— Ślizgoni potrafią dotrzymać słowa, Black —
odpowiedział Snape.
— Jak się dowiedzieli? — zapytał z kolei
Remus.
— Zapewne połączyli fakty i poszukali na ten
temat informacji. Z tego, co mi wiadomo, Potter dowiedział się o tym przed
kilkoma godzinami. Mieli sobie wszystko wyjaśnić po szlabanie, co, jak widać,
nie doszło do skutku.
— Kto mógł to zrobić?
— Mógł to być każdy znajdujący się w szkole.
Nie dowiemy się tego, dopóki Potter się nie obudzi, o ile będzie pamiętał
zdarzenie sprzed pobicia.
Syriusz za wszelką cenę
chciał zostać wraz z chrześniakiem, a Pomfrey nie potrafiła go wyrzucić. Remus
wrócił na Grimmauld Place 12, by mieć kontrolę nad tym, co się dzieje w domu.
Prosił jednak, aby Łapa go powiadomił, gdy tylko czegoś się dowie.
Kiedy Wąchacz został
sam na sam z Furią, pogłaskał go lekko po włosach z troską na twarzy.
Westchnął. Czekała go nieprzespana noc w oczekiwaniu na pobudkę chłopaka.
Plotka o pobiciu
Harry’ego rozniosła się po szkole lotem błyskawicy już następnego dnia.
Wystarczyło, że pacjentka trzeciego roku z Gryffindoru przyszła się wyleczyć z
zaklęcia kąszącego, które ćwiczyli na obronie przed czarną magią.
Ślizgonów poruszyło to,
że jeden z nich leży w Skrzydle Szpitalnym w ciężkim stanie po pobiciu. Lista
potencjalnych kandydatów na sprawców była długa, więc nie wiedzieli, kogo
przycisnąć do muru.
Coraz częściej zdarzały
się ataki na samotnie spacerujących Ślizgonów, zawsze wtedy, gdy nikogo nie
było w pobliżu. Ofiary nie widziały sprawców bądź miały wyczyszczoną pamięć z
tego zdarzenia. Wszystko rozpoczęło się od pobicia Harry’ego, który był w
najgorszym stanie z nich. Ślizgoni zaczęli chodzić w grupkach, obawiając się o
swoje zdrowie.
Syriusz był przerażony
tym, co działo się w szkole. Niemal cały czas spędzał w Skrzydle i widział, ilu
Ślizgonów tutaj trafia.
— Silver, od dawna tak się dzieje? — zapytał.
— Nie — odparła cicho. — Dopiero po pobiciu
Furii. Nigdy nie było aż tylu ataków na Ślizgonów, a jeśli jakieś były, to
znaleziono sprawcę, bo wszystko pamiętano. Myślisz, że pobicie Furii miało być
pokazaniem, na co ich stać?
— Obawiam się, że tak —
mruknął.
Wszystko zaczęło się
pięć dni temu, od ataku na Harry’ego i w dalszym ciągu się nie kończyło. Łapa
był coraz bardziej przerażony. Poszedł nawet w tej sprawie do Dumbledore’a, nie
panując nad emocjami. Dał upust swojej złości.
— Z Hogwartu robi się jakaś rzeź Ślizgonów!
Sprawcy czują się bezkarni! Trzeba coś z tym zrobić! Jak rodzicie mają być
spokojni o swoje dzieci, skoro w każdej chwili mogą zostać zaatakowane?!
Zobacz, co zrobili Harry’emu! — wrzasnął. — Jest w śpiączce od pięciu dni! Nie
widać zmian w jego stanie! A sprawca wesoło sobie hasa po szkole!
Nic nie wskórał. Wrócił
wściekły do Skrzydła Szpitalnego, gdzie zastał Evelyn z Draco Malfoyem, Blaisem
Zabinim oraz resztą przyjaciół.
— I co? — zaciekawiła się blondynka.
— Jak grochem o ścianę — odparł zdenerwowany.
— Z tego, co się orientujemy, to sporo
rodziców zaczęło wysyłać do niego listy z groźbą, że zabiorą swoje dzieci —
rzekła Jasmine. — Szczególnie chodzi o tych młodszych. Czują się zastraszeni.
Nawet do łazienki boją się wejść samemu.
Łapa przetarł twarz
dłonią.
Jak się okazało,
dyrektor postanowił wreszcie zrobić coś w tej sprawie. Przerwał kolację, by
ogłosić:
— W ciągu ostatnich dni doszło do wielu ataków
na uczniów domu Slytherina. Są to głównie pobicia. Pragnę wam przekazać, że
sprawcy zostaną złapani i surowo ukarani. Jeden z waszych kolegów od pięciu dni
leży w śpiączce. Jeśli sądzicie, że możecie traktować innych uczniów jak worek
treningowy, wiedzcie, że takie zachowania mogą być zaliczane do poważnego
wykroczenia w prawie czarodziejów. Kara was nie ominie.
Syriusz oraz Ślizgoni
mieli nadzieję, że ataki ustaną, jednak grubo się mylili. Wieczorem do Skrzydła
Szpitalnego trafił pobity czwartoroczny Ślizgon. Snape wpadł w furię i powiedział
co nieco w stronę dyrektora. Na jego lekcjach Gryfoni, Krukoni i Puchoni byli
traktowani jeszcze gorzej niż wcześniej. Rubi udało się uzyskać informację od
jednego z poszkodowanych: sprawcy nosili czarne maski.
— Nie możemy tak tego zostawić — rzekła
Jasmine, gdy razem z przyjaciółmi siedziała w pokoju wspólnym, w którym
uczniowie nie tryskali energią. — Zobaczcie, co zrobili z Furią.
Zapadła cisza.
— Co możemy zrobić? — odezwał się
siedmioroczny chłopak siedzący niedaleko.
— Po pierwsze: nikt nie może chodzić samemu po
korytarzach. Sprawcy są cwani, kiedy grupką atakują jedną osobę — odparł Draco.
— Zauważ, że wszystko zaczęło się od ataku na
Furię — wtrąciła Dafne Greengrass.
— Zemsta za to, że został Ślizgonem? —
zaproponował Andy.
— Wypowiedziałeś moje myśli — mruknęła Blake.
— Ostatnio coraz częściej go zaczepiali. Nawet gówniarze młodsi od niego.
Oczywiście, zawsze było ich więcej.
— Nie mamy żadnego
punktu zaczepienia — westchnęła Jas. — Jedynie, co wiemy na sto procent, to to,
że atakuje ktoś spoza naszego domu i jest to grupa osób w czarnych maskach.
— Bawią się w Zorro? — prychnął Andrew.
— Zorro? — rozległy się zdziwione głosy.
— Och, taka mugolska bajka. — Zbył ich lekko
zakłopotany.
Blake nagle zagryzła
wargę, a Blaise zapytał, co się dzieje.
— Mam obawy co do Furii. A jeśli po wszystkim
mu nie odpuszczą? Wybrali go na swój główny cel, uważają go za zdrajcę i
śmierciożercę, bo zmienił dom na Slytherin. Cóż… na tym mogą nie poprzestać.
— Myślisz, że nadal mogą go atakować po
wyjściu ze Skrzydła? — zaniepokoiła się Silver, a Rubi kiwnęła niepewnie głową.
— Proste: nie będziemy go nigdzie puszczać
samego — stwierdził Blaise.
— Gdyby to było takie proste. Wiesz, że on
uwielbia łamać zasady — mruknęła Evelyn.
— Och, nie będzie miał wyjścia — podsumowała
Jasmine. — Jest jednym z nas. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Jesteśmy
Ślizgonami, Silver.
Evelyn uśmiechnęła się
słabo. Mimo wszystko nadal bała się o przyjaciela, który w dalszym ciągu nie
wybudzał się ze śpiączki.
Hermiona martwiła się o
Harry’ego. Znała sytuację, w jakiej znajdowali się wszyscy Ślizgoni i ani
trochę jej się to nie podobało. Gdzieś usłyszała, jak ktoś nazywa tę sytuację rzezią Węży. Gdzieś indziej dotarło do
jej uszu, jak ktoś się z tego śmieje i źle życzy tym szumowinom Czarnego Lorda. Ślizgoni zupełnie zamknęli się w sobie,
trzymali się w grupkach, aby czuć się bezpieczniej. Sytuacja pogarszała się z
dnia na dzień. Co gorsza, słyszała to zarówno od Gryfonów, jak i Krukonów i
Puchonów. Jednak nie potrafiła wskazać konkretnych osób odpowiedzialnych za te
ataki i stan Harry’ego.
W powietrzu unosiła się
nienawistna, ponura, niewyobrażalnie przytłaczająca atmosfera. To już nie był
ten sam Hogwart.
Były jednak jeszcze
osoby krytykujące takie postępowanie innych uczniów. Spora część osób stawiała
się agresorom. Cała szkoła wpadła w szok, kiedy Neville Longbottom otwarcie
skrytykował naśmiewających się ze Ślizgonów Gryfonów.
— Zachowujecie się jak gówniarze, którzy są
zapatrzeni w jedną ideę. Naśmiewacie się, bo co? Są Ślizgonami? Bo należą do
innego domu? Bo chodzi legenda, że to śmierciożercy? Zobaczcie kroniki. Tyle
samo śmierciożerców pochodzi z domu Slytherina, jak z Gryffindoru. Jeszcze
niedawno traktowaliście Harry’ego jak kumpla, a teraz życzycie mu jak
najgorzej? Jesteście żałośni. Nie tego oczekiwałem po Gryfonach.
Zostawił oniemiałych
uczniów.
— Neville, to było genialne — rzekł Dean idący
obok niego wraz z Seamusem.
Chłopak zaczerwienił
się po uszy. To wtedy Ślizgoni zaczęli patrzeć na Longbottoma inaczej. Ron
zrobił mu za to dziką awanturę w pokoju wspólnym Gryfonów, jednak spora część
osób wstawiła się za Nevillem. Gryffindor przechodził poważny kryzys.
Erin także nie miała
lekko przez samo to, że była dziewczyną Harry’ego. Wiele osób sugerowało jej,
żeby z nim zerwała, jednak ona sprzeciwiała się.
— Przestańcie ją atakować! — wtrąciła się
Hermiona.
— Od kiedy jej bronisz?!
— A co was to obchodzi?! Nie wymuszajcie na
nikim decyzji! To jej sprawa!
— Ona chodzi z…!
— I co z tego?! — wpadła w furię. — Widocznie
są więcej warci od was, bo nie zachowują się jak śmierciożercy!
— Hermiona!
— A jak inaczej mam to nazwać?! Atakujecie
Ślizgonów za samo to, że nimi są, chociaż nic wam nie zrobili! Zmuszacie innych
do czegoś, czego nie chcą! Doprowadziliście Harry’ego do śpiączki za samo to,
że został Ślizgonem! Czy wy wiecie, co robicie?!
Zapadła cisza. Hermiona
wyprowadziła Erin poza pokój wspólny.
— Dziękuję — szepnęła Parker.
To, co działo się w
Hogwarcie nie było normalne. Uczniowie codziennie się kłócili, jedni popierali
sprawców napaści, inni się sprzeciwiali. Panował chaos. Nauczyciele często
interweniowali, próbowali zapanować nad sytuacją, co nie było łatwe. Tristan
nie był już miłym nauczycielem, gdy widział całą sytuację. Uczniowie szóstego
roku zdziwili się nieco, gdy zobaczyli w pomieszczeniu stoliki i krzesła.
Usiedli. Tristan patrzył na nich ostro.
— Macie po szesnaście lat, jesteście niemal
dorośli — zaczął cicho, wśród panującego milczenia. — Widocznie część z was
tylko rośnie, umysłowo pozostając dziećmi. Zachowujecie się jak bachory
wyładowujące się na nic niewinnych osobach. Rozumiem, że nie lubicie uczniów z
innych domów, ale to nie znaczy, że możecie ich z tego powodu posyłać do
Skrzydła Szpitalnego. Skoro jesteście tacy do przodu, dlaczego grupką atakujecie
jedną, bezbronną osobę? Dlaczego nie zmierzycie się jak czarodzieje? Wolicie
załatwić to jak bezwartościowe tchórze? Co chcecie przez to pokazać? Że
jesteście silni? Dużo umiecie? Potraficie walczyć? Wiecie, co wam powiem? Gówno
prawda. Jesteście słabi, nic nie umiecie, nie potraficie walczyć. Żaden
czarodziej nie zachowuje się jak nic niewarty śmieć, atakując przeciwnika w
taki sposób! — zagrzmiał.
W klasie panowała
absolutna cisza. Część patrzyła na stół skruszona, część na mężczyznę z
poparciem, a inni nie wykazywali żadnych oznak zainteresowania.
— Jesteście odważni? Pokażcie to. Kto atakował
innych od tyłu? Kto się z nich naśmiewał, szydził? — Nikt nie drgnął. — Nikt?
No proszę. Więc ofiary same się pobiły, łamały sobie ręce i nogi, a jeden z
waszych rówieśników doprowadził się do śpiączki? — zironizował. — Takie osoby
śmiało można porównać do śmierciożerców. Dlaczego milczycie? Nikt się nie
sprzeciwi? Więc potwierdzacie to porównanie? Jesteście z tego dumni?
Liam zamilkł. Odczekał
chwilę, zanim kontynuował:
— Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy należycie
do tej grupy. Część z was się sprzeciwia. Niektórzy dość wyraźnie. — Jego wzrok
padł na Neville’a. — Wyrażacie swoje zdanie na głos. Pytam jednak: dlaczego ta
druga część, atakująca, nie bierze przykładu i szczerze nie powie, co zrobiła?
Nie wyraża swojego zdania, nie argumentuje? Widzę, że pozory często mylą.
Koniec zajęć. W ramach pracy domowej pomyślcie o swoim zachowaniu.
===============================
Frigus, świetny pomysł mi przedstawiłaś :D Cholera, przez
ciebie będę musiała go rozpatrzyć, bo aż mi oczy świeciły jak o tym czytałam xD
Kara Black, rozdziały wrzucam w każdą sobotę. Jest o tym
nawet napisane w „Zanim zaczniesz czytać…”
CzarnaWdowa Lilith, mieszkam w Wielkopolsce ;) Hmm… To może
coś jest z blogspotem nie tak. A nie masz za dużego rozmiaru pliku?
Billy B-Joe, piszę głównie wieczorami, gdy zrobię wszystko
to, co muszę. Nie robię tak, że napiszę prolog i od razu wrzucam go na bloga.
Wolę napisać kilka rozdziałów w przód, żeby później czytelnicy nie musieli czekać
na rozdział nie wiadomo ile czasu, gdyby złapał mnie zanik weny. Dzięki temu mogę
sobie pozwolić na pisanie na luzie, bez presji, że nie zdążę. Co ważne – muszę robić
to przy muzyce, inaczej nic nie napiszę. Znajomi właściwie nie wiedzą, że
piszę, a rodzina się w to nie wtrąca (chociaż ostatnio siora powiedziała, że
mam jej podać stronę internetową, gdzie to publikuję, ale powiedziałam
stanowcze nie xD). Jasne, możemy pogadać, ale szczerze mówiąc wolałabym na gg
albo twitterze ;) Ewentualnie mail, więc jak chcesz to pisz ;D
Choroba niemal rozłożyła mnie na łopatki. Chyba umieram...
OMG!
OdpowiedzUsuńFuria w śpiączce? Nie, nie i jeszcze raz nie! To niemożliwe! dlaczego? Rozdział boski, ale jak dla mnie zbyt brutalny grr... Uwielbiam twojego bloga, ale jak można Furie do tego stanu doprowadzić? Arr... Umieram normalnie...
Ciebie też wzięła choroba? Jeny ile osób choruje! Zdecydowanie za dużo, ja np. od dwóch tygodni siedzę w domu i nic :(
Życzę zdrowia, i weny!
SM
Kolejny wspaniały rozdział, czekam na next,;)
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział :D ! Jak mogli Furię do takiego stanu doprowadzic ? Wiesz...przypomniał mi się, że w domu mi jeszcze zostało duzo tych małych chujowych petard...każdemu kto skrzywdził jakiegokolwiek Ślizgona temu petarda w dupe i odpalamy *niecny uśmiech*...huehuehue...to sie bedzie dzialo XD Na miejscu Syriusza nogi z dupy powyrywała tym cholernym ''ludziom'' . A Drops już mnie wkurwił...tak staruszku tobie też sie mocno ode mnie oberwie *kolejny tajemniczy uśmiech* :D Mam nadzieje, że wszystko dobrze sie skończy a Furia szybko sie wybudzi i wyzdrowieje....nie chciałabym byc na miejscu tych uczniów...pewnie skończą bardzo bardzo źle. Na miejscu ich wiałabym jak najdalej od niego :) Do nastepnego i weny ! :D
OdpowiedzUsuńO matko i córko ! Opisałaś to wszystko dość dosłownie i aż mi ciarki po plecach przeszły . No i oczywiście ten rozdział zepsuł mi humor ... Nie chodzi o to , że był zły - wręcz przeciwnie , tylko kochani Ślizgoni są atakowani ! To pewnie Wiewiór się mści ... Tak myślę . Szczerze powiedziawszy to ten rozdział minimalnie przypominał mi jeden z Drugiego Oblicza ... Tam było , że Weasley napadł Kobrę z grupką gryfonów nie ? No i to mi bardzo przypomina ... Ciekawe co takiego Snape powiedział Dropsowi ( uśmiecha się złośliwie ). Nie Umieraj ! Kto wtedy będzie takie zaje..... ( dokończ sama ) blogi pisał ? Hmm... To chyba tyle ... Z niecierpliwością czekam na kolejny Rozdział :)
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć. Kocham to!
OdpowiedzUsuńOMG!
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć! Biedny Furia. Co do tych pobić to jestem na 59% pewna, że to sprawka Wiewióra! Rozdział zaje*isty! Emocje trzymały mnie aż do samego końca już nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
I nie umieraj! Kto będzie pisał takie super rozdziały i tworzył kolejne blogi jak nie TY! :D
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia!
Cieszę się, że moja mieszanka Ci się spodobała, więc teraz tylko czekam, aż upichcisz jakiś tekst i poproszę o dedykację xDD A teraz komentarz właściwy:
OdpowiedzUsuńAle króciutko! Cały rozdział czytałam z zapartym tchem. Bardzo żałuję, że rozmowa Blaise'a, Malfoya i Harry'ego nie doszła do skutku, a także to, iż wątek kłótni i Silver i Erin nie został poruszony. Mimo to o rozłamie szkoły czytało się wręcz fenomenalnie, naprawdę! Bardzo lubię tego typu sytuacje i cieszę się, że i takie coś wstawiłaś do swojego opowiadania. Rozłam domów i tym razem można ujrzeć to, iż Ślizgoni także są uczniami, nie nieczułymi istotami, tylko są tak jak cała reszta - dzieciakami. To jest chore, nienawidzić kogoś za samo to, kim jest i od razu narzucają mi się rasistowskie poglądy wielu osób. Bo to prawie tak, jak nienawidzenie murzynów za bycie murzynem. A to nie jest normalne i powinno się z tym walczyć.
Właściwie Ci, którzy uważają, że źle się robi, atakując Ślizgonów, mają już odpowiedź, kto to robi. Ci, którzy temu się nie sprzeciwiają. Myślę, że Ron może także być w to zamieszany, a z kłótni Hermiony z Krukonami można wywnioskować, że i oni dorzucili swoją cegiełkę do tych ataków. Postawa Liama także była naprawdę porządna. W mniemaniu innych to Ślizgoni są tchórzami, a tu co? Cała grupa na jednego i to od tyłu.
Tytuł rozdziału ma coś w sobie, co nie pozwala mi na podejście do sprawy z lekkością. Bo poruszyłaś - choć może i sama tego nie zauważyłaś - naprawdę ciężki problem. Rasizm, szowinizm i nacjonalizm.
Co do błędów, to dzisiaj krótko, ponieważ znalazłam tylko jedną literówkę. Reszty nie zauważyłam, ale muszę przyznać, że tak leciałam po tekście, że po prostu nie zwracałam na to uwagi.
"Jak rodzicie mają być spokojni o swoje dzieci, skoro w każdej chwili mogą zostać zaatakowane?! Zobacz, co zrobili Harry’emu! — wrzasnął." - Oczywiście chodzi o słowo "rodzice".
Naprawdę cieszę się z tego rozdziału, poruszonych w nich wątków i sytuacji. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam [pisanina-frigus.blogspot.com]
Biedny Harry ;( Założę się, że to wszystko przez Rona!
OdpowiedzUsuńEh... i znów mam czekać cały tydzień;( Rozdział genialny!
Twój blog jest najlepszy!
Pozdrawiam
O mój Boże... Dlaczego Harry się nie budzi? Co to za mendy to zrobiły...? Gdyby nie to że Ron jest niedorozwinięty i nic nie umie to podejrzewałabym głównie jego... hmmm.... to nie zmienia faktu że mógł to wymyślić.... Ja chcę już sobotę i nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wenki życzę ;*
Świetne :D Ten rozłam szkoły... Ciekawie to opisałaś i pokazałaś, naprawdę. I oczywiście mam nadzieję, że z Harry'm jaj najszybciej wszystko będzie okeej. No i ciągle nie mogę się doczekać jego rozmowy z Draconem i Blaise'm.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zdrowia życzę
kinina
Harry pobity, w śpiączce.. Do tego te dziwne ataki na Ślizgonów.. Zapowiada się ciekawie ;D Jestem pewna, że za tymi atakami znajduję się Ron i jego zwolennicy. O matko jak ja go nie lubię :/ Biedny Syriusz,co musi przechodzić! Jestem zaskoczona postawą Dumbledore'a, Ślizgoni trafiają do Skrzydła Szpitalnego a on nic. Sprawcy chodzą, ba nawet panoszą się po szkole. Mam nadzieję, że Draco i reszcie nie stanie się nic. Postawa Tristana szczerze zaskoczyła mnie. Nie spodziewałam się, że po prostu wygarnie im to w twarz. Jak Ty kochasz zaskakiwać :) Przepraszam za trochę nieogarnięty komentarz. nie mogę się coś skupić xd Błedów jest pewnie cała masa ale pisze na komórce ;D Przepraszam też za to, że tak długo nie dodawałam komentarzy. Eh.. Nie miałm zbytnio czasu. Myślałaś kiedyś o tym, żeby pisać bloga o Draco i Hermionie? :) Ostatnio zaczęłam interesować się tą tematyką. Z góry polecam. Czyżbyś była chora? :< Współczuję. Co to jest? Grypa? Życze duuuuuużo zdrowia, zdrowia i weny :D Pozdrawiam ;* Jula
OdpowiedzUsuńNie umierasz sama :) Zdrowia mnóstwo życzę, aby ta Twoja choroba nie trwała aż do studniówki.
OdpowiedzUsuńWedług mnie rozdział był króciutki, ale może mi się to wydawało, bo rozdział czytałam z zapartym tchem. Powiem jedno - rozdział spodobał mi się i uważam, że jest lepszy od kilku wcześniejszych. Może piszę tak dlatego, że w końcu coś stało się Harry'emu :D Ech... te jego ciężkie życie.
Bardzo oczarowała mnie ta lojalność Ślizgonów. Właśnie dlatego lubię ten dom, mimo tych gadanin o śmierciożercach.
Jeju, kto mógłby zrobić coś takiego na Ślizgonach? Czy to banda Rona? A może, patrząc na zapowiedź, jednak ktoś ze Slytherinu? Nieee... chyba te drugie odpada. No bo jak można?...
Weny i mnóstwo zdrowia życzę, a także udanej zabawy na studniówce :D Oby głowa nie bolała ;p
Jeju... Przeczytałam pomysł Frigus i uważam, że jest... Arfh... Napiszesz? Byłaby to niezła mieszanka xD I z chęcią bym przeczytała :D
UsuńNiezły rozdział, miałem nadzieje na wyjaśnienie kłótni Erin i Silver, a tu niespodzianka, rzeź Węży, obstawiam że Wesley jest w to zamieszany.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Vlad Dracula I
Nie umieraj, bokto będzie pisał BM? :( Weasley jest w to zamieszany - tak myślę. Tytuł rozdziału mnie dobił na początku przeczytałam "Więź Węży" myślałam że będzie coś z Voldkiem a tu "Rzeź". Uwielbiam Liama ♥ . Mam nadzieję że ktoś się przyzna... Nie mogę znieść myśli że Furia jest w śpiączce. :o
OdpowiedzUsuńJak to się mówi:
"Nie każdy Puchon jest słaby
Nie każdy Krukon jest nudny
Nie każdy Ślizgon nie potrafi kochać
Nie każdy Gryfon jest lojalny"
Pozdrawiam i całuję,
Fleacour
PS Znalazłam kilka powtórzeń, ale nie będę Ci marudzić już. :D
UsuńTak myślę, że Weasley jest w to bagno zamieszany...
OdpowiedzUsuńChociaż nie myślę żeby posunął się do takich drastycznych środków... Ale, kto wie??? Oczywiście TYLKO TY!!!!
Furia w śpiączce??? Kto by pomyślał...
Z każdym rozdziałem na nowo zaskakujesz!!!
Koffam Ciebie!!!
Ale wyznanie!!!!
Życzę duuuużo weny moja droga!!!
Czekam na next!!!
Milka Anonimka!!!
Zdrowiej Kochana. Studniówka czeka i stęsknienie fani czekają ;D.
OdpowiedzUsuńRozdział wstrząsający. Zaskakujesz za każdym razem. Zgadzam się z Frigus, napisała wszystko to, o czym ja również myślałam. Ron pewnie maczał w tym wszystkim palce i teraz tylko uśmiecha się pod nosem, chociaż jest pewnie również parę osób, którym nie odpowiada Dom Węża i jego uczniowie. Nu, ale po co od razu katować do nieprzytomności ?! Grrrr sama bym również skatowała takiego człeka, gdybym wiedziała, kto jest taki tchórzliwy by atakować od tyłu i to jeszcze nie w pojedynkę tylko całą grupą ehhhh.
Jeszcze raz duuuużo zdrówka.
Daga
Rozdział genialny nawet mi przez myśl nie przeszło że Harry zostanie pobity i jeszcze leży w śpiączce tylko dlaczego Erin jako jego dziewczyna ani razu nie była u niego w Skrzydle Szpitalnym cały czas siedzi przy nim Silver może jednak będą parą. Czy Hermiona wie kto stoi za pobiciami? Tak wywnioskowałam z jej wypowiedzi. Mam nadzieje że w najbliższych rozdziałach wybudzisz Furie ze śpiączki:)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następną sobotę:) Naprawde masz talent:)
Kara Black
No to teraz to się narobiło.. W Hogwarcie dzieją się takie rzeczy, które mi nawet przez myśl by nie przeszły.. I biedny Harry,jak zwykle on najbardziej oberwał.
OdpowiedzUsuńI strasznie irytuje mnie Dumbledore, że nie zareagował od razu na to, co się dzieje.
I czyżby to teraz zaczął się ten czas,kiedy wszyscy się połączą, jak to mówiła Tiara Przydziału ? Bo tak mi to wygląda :).
Pozdrawiam i życzę weny, Iv.
Rozdział bardzo fajny, jak zawsze ^^, ale mi również wydał się krótki... Dziwne rzeczy zaczynają się dziać w Hogwarcie. Mam nadzieję, że wszystko się unormuje i będzie jeszcze lepiej niż przed "Rzezią Węży". Co do tych ataków myślę, że nie stoi za nimi Ron, z prostej przyczyny- jest za głupi. Na Harrym korzystano z różnych zaklęć, z których jedno było bardzo ciężkie, bo nawet Pomfrey nie mogła jej "złamać".
OdpowiedzUsuńTeraz zostało tylko czekać do kolejnego rozdziału... ehh...
Mam nadzieję, że Harry się wybudzi, bo chyba nie wyrobię. :D
Zdrowia życzę. :)
ziaia
Mrrau.. Juz dawno tak przyjemnie nie spedzilem dwoch godzin w pociagu :). Mialem pisac w kazdym komentarzu, ale zajelo by mi to za duzo czasu, zwlaszcza, ze ostatnie 9 rozdzialow przeczytalem na komie. Wracajac jednak do fabuly - genialna i zarazem oryginalna. Wiele osob chcialo by wpasc na takie pomysly ( moze ktos wpadl, nie jestem jasnowidzem ) ale nie wielu dalo by rade w takim pieknym stylu to wszystko opisac. Zazdroszcze xd mi brakuje wielu twoich cech badz umiejetnosci ktore zawsze chcialem sobie przyswoic... Bezskutecznie :) pozostaje mi jedynie sie uklonic nisko i czekac az zabrzmia brawa. Dobra, nie rozpisuje sie wiecej bo mam wrazenie, ze mi z komy nie przyjmie komentarza :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńStecVs
dzięki dobremu nastrojowi po przeczytaniu opków, kolos zdany jak nigdy ;) chyba muszę wrócić do czytania fan ficków. Biorę się za twoją linkownie, może też mnie coś zaciekawi
UsuńBoże, dziewczyno! Jak ja kocham twoje opowiadanie! Wprowadzasz tak niespodziewane zwroty akcji, które sprawiają, że chce się całą historię dalej czytać, co jest oczywiście jednym z wielu powodów :) Rozdział bardzo mi się podobał, wprowadzenie "rzezi węży" bardzo pomysłowe :) Coś mi tu mówi, że to Ron stoi za tym, ale może znów mnie zaskoczysz i prawda okaże się zupełnie inna. Mam nadzieję, że nie będziesz torturować Harry'ego zbyt długo i w końcu się obudzi ;D Pozdrawiam, życzę weny. Gosia
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze cudny :) Jeśli umrzesz w tym momencie opowiadania to Cię wskrzesze skorupie i jeszcze raz wskrzesić żebyś dokończyła
OdpowiedzUsuńBunny ♥♥♥
Nie mogę uwierzyć,że ktoś napadł na Harry'ego. I napada na innych ślizgonów. A najbardziej nie mogę uwierzyć w to, że Dumbledore tak długo nic z tym nie robił. A jak już zrobił, to było to naprawdę niewiele.
OdpowiedzUsuńMam ochotę rozszarpać tego kretyna,który wpadł na pomysł ćwiczenia sobie zaklęć na obiektach żywych. Szczerze? Nie zdziwiłabym się, gdyby na czele tej jakże zacnej grupki stał Ron, albo któryś z gryfonów.
Mam ogromną nadzieję, że Harry z tego wyjdzie bez żadnego uszczerbku na zdrowiu. I że jak się w końcu obudzi, to Silver i Erin ogarną się i przestaną sobie skakać do gardeł.
Neville jest świetny. Kto by się spodziewał po nim takiego zachowania. Cieszę się, że powiedział to, co powiedział. Może niektórym wreszcie otworzą się oczy. Doprawdy, ta sytuacja jest nieco przerażająca. Ci ludzie mogliby się w końcu ogarnąć, a Drops mógłby wreszcie zacząć coś robić w tym kierunku.
Tristan, ja go po prostu uwielbiam. To, co powiedział na lekcji było świetne. Przynajmniej on coś robi, w przeciwieństwie do Dumbledore'a. Bo naprawdę, ta jego gadka nie wzbudziła ani grama strachu, a przynajmniej ja tego nie odczułam.
Jak zwykle przepraszam za tak późny komentarz. Postaram się dodawać wcześniej, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
Jestem bardzo ciekawa kolejnego rozdziału, więc proszę, dodaj go z samego rana, bo potem nie będę miała czasu, żeby przeczytać.;)
Pozdrawiam,
Seya.
Witam ;D
OdpowiedzUsuńSzok! Cały rozdział przeczytałam jednym tchem. Kto do jasnej ciasnej pobił Harry'ego? Mam co prawda pewne podejrzenia, ale mogę się mylić. Mam nadzieję, że Potter z tego wyjdzie. I ten kto mu to zrobił dostanie za swoje. Jak widzę w Hogwarcie nie jest już tak bezpiecznie, i czemu Dumbledore nic z tym nie robi? Wkurza mnie to :/ Niby taki wielki czarodziej, a jak przyjdzie co do czego to nic nie robi.
Pozdrawiam i życzę dużo weny!
Wrr...
OdpowiedzUsuńJak można coś takiego zrobić?!
Pewnie to sprawka Wiewiórka!
A Dumby coś kombinuje - czy będzie bronić sprawców? :/
Nie rozumiem tej ślepej nienawićsi między domami, podsycanej stereotypami
Sama przynależę do szlachetnego Domu Slytherina i jestem z tego DUMNA! Sądzę, że również posiadam cechy Puchona, ale z decyzją Tiary się nie kłócę (zwłaszcza, gdy płyną z niej korzyści) ;d
Jestem całym sercem za Ślizgonami i wywaleniem sprawców ataku (choć mam przeczucie, że zostaną najwyżej zawieszeni :/ )
Uau, to mój drugi komentarz pod jednym fanfiction! O.O
Rekord!
Przynaniej się nie rozpisałam tak, jak zazwyczaj (chyba)
~Cathy_Riddle
Witam,
OdpowiedzUsuńże co? Furia w śpiączce, po pobiciu, i jeszcze do tego są ataki na innych ślizgonów, ciekawe kto za tym stoi, mam dziwne przeczucia, że to Ron właśnie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńświetnie, że co? że jak? Furia w śpiączce po pobiciu, ciekawe kto za tym stoi, i na dodatek są ataki na innych ślizgonów, ciekawi mmie, kto za tym stoi, mam dziwne przeczucia, że to Ron właśnie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga